Szturmem brać szturmem.
Swoją drogą CSy mnożą się jak króliki. :D
Czy to ten sam Bugaj, który stwierdza, że "Zgodzić się wypada z tą częścią liberalnej krytyki "welfare state", która wskazuje na bezpłatność jako źródło nieefektywności"
, a następnie rozważa likwidacje bezpłatnej opieki zdrowotnej?
http://www.dziennik.pl/dziennik/europa/article406119/Jak_ograniczyc_nierownosci.html?page=2
To zdaje się być ten sam Ryszard Bugaj...
Chyba nie jesteś zwolennikiem poglądu: niech będzie byle jak i niefektywnie, aby tylko bezpłatnie?
Zapraszam na stronę Białostockiego Centrum Społecznego: http://www.centrum-spoleczne.blogspot.com/
Nie wiem jakim trzeba byc manipulatorem, zeby az tak wyrywac z kontekstu wypowiedzi. W rzeczywistosci Bugaj napisal:
"Zgodzić się wypada z tą częścią liberalnej krytyki "welfare state", która wskazuje na bezpłatność jako źródło nieefektywności. Gdybyśmy jednak zdecydowali się na częściową choćby komercjalizację niektórych świadczeń (na przykład usług ochrony zdrowia), możemy jej dokonać tylko pod warunkiem, że nie będzie ona prowadzić do pozbawienia tych świadczeń kogokolwiek (także ludzi posiadających niskie dochody). Przy wielkich nierównościach materialnych warunku tego spełnić realnie nie można. "
A w zasadzie konkluzja artykulu jest : "Kryzys to nie jest czas na dalsze oskubywanie wydatków socjalnych ani ograniczanie wydatków na edukację czy ochronę zdrowia. "
Bugajowi można zarzucać trochę chwiejności i niezdecydowania, ale na pewno jest większym zwolennikiem państwa socjalnego i publicznej służby zdrowia niż organizatorzy i naganiacze na demo w obronie Całej, a także większość jego uczestników.
Tylko Krwawy Feliks nie byl chwiejny i niezdecydowany.
nie jest bezpłatna, podobnie jak studiowanie.
Płacąc połowę tego, co płacą na szpitale Czesi, i jedną piątą tego, co wydają na szkoły wyższe Finowie, nie można oczekiwać, że będzie się otrzymywało usługi na światowym poziomie.
pamiętam jakąś medialną dyskusję, w której Bugaj stał (symbolicznie rzecz jasna) w rozkroku aż do wejścia... Kornela Morawieckiego (szło o... giełdę i fortuny oligarchów jako głównych beneficjentów polskiej transformacji). Morawiecki postawił twardo (w może nie marksistowskim, ale na pewno socjalno-antyglobalistycznym duchu) problem utrzymywania się wyłącznie ze spekulacji giełdowych i jako umysł ścisły szybko przeliczył, ile lat najbogatsi z rekinów finansowych musieliby pracować na przeciętnych etatach, by dojść do tych samych majątków. Gowin wyraził ubolewanie, że z Morawieckiego wyszedł homo sovieticus, Celiński mruczał coś bez ładu, składu i sensu a Bugaj z ociąganiem i wahaniem, ale w końcu jako jedyny w studio poparł w końcu lidera Solidarności Walczącej.
No i co z tego? Tylko najgorsze prostaki zawsze i na kazdy temat ma od razu 100% wyrobione zdanie. To, ze Bugaj potrafi na kazda sprawe spojrzecx z roznej perspektywy i zawsze widzi mnostwo "za", jak i "przeciw", to akurat jest jego cecha pozytywna.
że to Bugajowe "wyważenie", jeśli tylko przeważało na stronę "za", zbyt często ściągało go w rejony salonowego mainstreamu (w latach 90. częste publikacje w "GW" - w tym m.in. atak na książkę Poznańskiego, poparcie dla Cimoszewicza w 2005 r., rzucanie gromów na "populizm", wytykanie Tuskowi podczas TVN-owskiej debaty wyborczej z Kwaśniakiem, że słabiej niż ten drugi potępił Radio Maryja, silne zwł. w latach 90. wątki obyczajowe itp.). Oczywiście najważniejsze jest obecnie co innego: z większości tych rzeczy się wycofał (np. rozliczając Michnika z przekręcenia pieniędzy na medium solidarnościowej opozycji), bronił niektórych socjalnych aspektów poprzedniej koalicji, współpracuje z LechoKaczem przeciwko Platfusom, jest jednym z najbardziej na lewo przesuniętych ekonomistów w Polsce itd. Dlatego summa summarum częściej go bronię, zwł. na tym forum. Niemniej jestem coraz głębiej przekonany, że w dzisiejszej Polsce mniej potrzebne jest "wyważanie", bardziej zaś - wyjaskrawianie i wyostrzanie najistotniejszych problemów. Sądzę, że w ostatecznym rozrachunku Bugaj stanie po jaśniejszej stronie mocy, ale są też potrzebni ci, którzy clou problemu postawią na ostrzu noża (i tu widzę miejsce dla "twardej lewicy" albo antyestablishmentowych, solidarystyczno-niepodlełościowych radykałów a la Morawiecki). Do realnej zmiany społecznej w Polsce potrzebna będzie wielka i zróżnicowana wewnętrznie struktura, w której każdy segment odegrałby odpowiednią rolę.