Jako jeden z pierwszych w KPP podchwycił propagowane przez Komintern od 1928 hasło traktowania ZSRR jako "jedynej ojczyny robotników i chłopów całego świata" i pozostawał mu wierny nawet po oficjanej zmianie linii ideologicznej
http://pl.wikipedia.org/wiki/Julian_Brun
to jakaś nasza narodowa obsesja. Co nowy ustrój, to nowe ulice. Dobrze, że już nazw miast nie chcą zmieniać (Stalinogród).
co z Janem Emilem Skiwskim i Ferdynandem Goetlem? Nie zsługują na ulice?
A niby czemu panstwo polskie ma upamietniac osobe, programowo to panstwa zwalczajaca? To tak jakby w Norwegii byly ulice Quislinga.
Niech dają świadectwo dobroci Stalina. Dlatego apeluję o przywrócenie Placu Juliana Leńskiego na Pradze - Połnoc.
Twoja analogia jest bez sensu, bo Quisling był liderem politycznym, a u Brun został uhonorowany przede wszystkim jako wybitny krytyk literacki.
Z przedstawionego przez Ciebie punktu widzenia, powinieneś zestawiać Bruna raczej z Celine'm, Poundem albo Hamsunem. Z tego, co wiem - pomijając okres bezpośrednio powojenny ich miejsce w kulturze zostało należycie docenione i jak najbardziej nadają się na patronów.
Stalinowiec był to straszliwy, ale jego książka o Żeromskim jest naprawdę wybitna.
PS. Co z bibliotekami i kafejkami?
wojtas:
"A niby czemu panstwo polskie ma upamietniac osobe, programowo to panstwa zwalczajaca? To tak jakby w Norwegii byly ulice Quislinga."
Czy państwo jest jakiś osobnym bytem, obdarzonym świadomością, którego wolę powinni wypełniać obywatele, czy też może jest tworzone przez ludzi, co oznacza, że to "ono" powinno istnieć dla ludzi(a zatem "godzić się" z zadowoleniem nawet i na to, gdy ludzie zechcą ochrzcić ulicę imieniem Bakunina)?
Nacjonalizm to świetna sprawa, nie ma co. Państwo samo wie co dla niego najlepsze, ale najlepiej jego wolę odgadują niektórzy obywatele. Np. tacy z Obozu Wielkiej Polski...
a co powiesz o ulicy Hitlera (za jego zasługi malarza, pisarza, architekta, mecenasa artystów, kolekcjonera nagrań arcydzieł muzycznych i mówcy, a nie dyktatora oczywiście)?
To będzie 100 tys. ulica w Polsce, imienia JP2. Nawet Lenin za komuny nie miał tylu pomników.
hiper-demagogia na poziomie forum onetu, ale odpowiem Ci, bo jest to proste: Adolf był wszystkimi tymi postaciami nawet nie na drugim, ale trzecim planie swojej aktywności - "zapisał się" w historii jako lider NSDAP i fuehrer Trzeciej Rzeszy. Raz jeszcze powracam do Pounda, Celine'a i Hamsuna, czyli sympatyzujących/współpracujących z faszyzmem lub nazizmem PRZECIWKO WŁASNYM państwom i społecznościom wybitnym twórcom kultury światowej. To byłaby właściwa miara dla ocen Brtuna czy komentowanego tutaj już kiedyś Jasieńskiego, czyli wybitnych twórców NIERADZIECKICH współpracujących politycznie ze stalinizmem.
Wszystkie takie elementy biografii powinny być ujawniane i nagłaśniane, bo prawda historyczna to ważna wartość, jednak rozum nakazuje w ocenianiu ludzi kultury dać pierwszeństwo dorobkowi twórczemu.
wartościowych elementów dorobku teoretycznego zarówno Bruna jak i JPII, poprawni cenzorzy i policjanci myśli wszystkich odmian niech się odpier...ą.
Jaki nacjonalizm? Jaki Oboz WIelkiej Polski? Co Ty bredzisz?
na ulicę Giordana Bruna :)
:)
a kto pamięta zbrodnie Oktawiana Augusta? A jego rolę jako mecenasa Horacego się pamięta.
Tak samo będzie z pewnym Austriakiem. Zostanie w historii jako mecenas von Furtwaenglera i młodego von Karajana.
The rest is silence.
Chwila, chwila. NIE UPAMIETNIANIE kogos, tj. nie nazywanie jego imieniem ulic i wystawianie pomnikow to Twoim zdaniem cenzura mysli???
To całkiem dobry pomysł. W katolickich Włoszech stoi pomnik Giordano Bruno. Zamiast tysięcy ulic im. JPII., można by uczcić osobę, która za swoje pro-naukowe poglądy została zamordowana. Takim męczennikiem był też Kazimierz Łyszczyński. Kraj, który nie pamięta o swoich bahaterów jest skazany na demoralizację. We Francji, czy Czechach taki Łyszczyński miałby swoje ulice, place, pomniki itd. U nas nie ma żadnego.
ABCD: nie, zbyt wiele jest świadectw historycznych o wywołanej przez hitlerowskie podboje ruinie i wielomilionowemu ludobójstwu.
wojtas: skrót myślowy, po wpisie antyprawaka przeciwstawiającym Bruna - JPII spodziewałem się 11358 dyskusji o wyższości świąt, wróć, marksizmu, komunizmu, ZSRR/PRL nad kościołem i voce versa, gdzie najbardziej zafiksowani przedstawiciele obu opcji odmawialiby drugiej stronie jakichkolwiek zasług choćby teoretyczno-intelektualnych i żądali "wykluczenia z debaty". Mam czasem ochotę nasz...ć na debatę publiczną w tak chorym społeczeństwie jak liberalno-pseudodemokratyczne i na tym tle będę bronił zarówno myślicieli komunistycznych (mimo odrazy do stalinizmu części z nich chociażby) jak i katolickich czy w ogóle religijnych nurtów solidarystycznych - jedno i drugie jest wg mnie milion razy lepsze od zatruwającego wszystko lumpenliberalizmu.
był przeciwnikiem sanacyjnej II RP ale przeciwnikiem niepodległej, socjalistycznej Polski nie był i zwolennikiem Polski jako kolejnej republiki ZSRR również.
A krytykiem literackim był świetnym.
.
będzie zbierać się na rogu ulicy Fanii Kaplan i braci Mołojców.
Warto pamiętać o lewicowych bohaterach.
wojtas:
"Jaki nacjonalizm? Jaki Oboz WIelkiej Polski? Co Ty bredzisz?"
Taki głupia myśl mi przyszła do głowy, gdy zaproponowałeś tak komiczną perspektywę spojrzenia na sprawę. Państwo polskie nie może dopuścić by polska ulica w polskim mieście nosiła nazwę kogoś, kto państwa polskiego w sercu nie nosił i o jego wielkość nie dbał :-)
Tymczasem nazwa maleńkiego skrawka gruntu mająca znaczenie dla garstki ludzi z nim obcujących tak samo może godzić w dobre imię całego państwa, jak i mikroskopijny przecież Obóz najlepiej wie jaka powinna być Polska ;-)
powinna promowac pamięc osób jednoznacznie lewicowych, ale bez komunistycznej przeszłości, by nie dawac powodów do łatwych ataków
Nie musiałyby byc to osoby należące do lewicowych organizacji, ale po prostu ludzie, którzy wyrażali poglądy zbieżne z lewicowymi- przykładem może byc tu Janusz Korczak, Giordano Bruno, a nawet Stanisław Grabski czy Eugeniusz Kwiatkowski
jedno nie wyklucza drugiego. Brun politycznie jest trudny do obrony (nie chodzi o "komunizm" - jego stricte polityczne przemówienia i artykuły z lat 30. to najtwardsza stalinowska s...a, której po prostu nie da się czytać), ale co by nie mówić nawet w późnych latach życia był to biurokrata i propagandysta i nie słyszałem np. by sam był zamieszany w zbrodnie bezpieki. Stalinizacji Polski nie dożył, trudno więc również za to obarczać go odpowiedzialnością. A praca o Żeromskim to naprawdę wielka i wybitna rzecz. Moja propozycja: jednoznacznie odciąć się od politycznej działalności Bruna, a przynajmniej okresu stalinowskiego w ZSRR, ale bronić jako wybitnego i zasłużonego dla transmisji kultury narodowej krytyka literackiego. Nawet bardzo antysowiecka i antykomunistyczna lewica mogłaby tak go odbierać.
Nie stoi to w żadnej sprzeczności z Twoim słusznym postulatem szukania pozytywnych inspiracji w innych prosocjalnych i egalitarnych nurtach ideowo-politycznych dwudziestolecia, od brygady gospodarczej po ruchy agrarystyczne.
jak była odbudowywana Warszawa z niczego to taka ulica z łaski Bieruta mu przypadła. Jak prawica chce inaczej nazywać ulice to mogła wygrać w '39 i nie zawracać d..., albo niech sobie nazywa po swojemu uliczki na których stawia zamknięte osiedla.
Swoją drogą po '89 roku we Wrocławiu ponoć chcieli zlikwidować ulicę Ernsta Thaelmanna, ale jakiś 'światły umysł' uznał, że likwidacja niemieckiego patrona ulicy w tym mieście mogłaby rzucić cień na pojednanie Kohla i Mazowieckiego w Krzyżowej i sprawę odłożono, nie wiem, na jak długo.
stop z prawaczeniem i idioceniem polski
pójdźmy dalej: komuniści przegrali w roku 1989. Jakim prawem domagają się respektu dla swoich idoli? W imię pluralizmu? Wolne żarty. Kiedy komuniści twardo trzymali Polskę za twarz, mało który z maturzystów wiedział, kto to był Piłsudski. A jeśli wiedział, to od rodziców, którzy go ostrzegali, żeby nie przyznawał się do tego w szkole.
jak najbardziej gotowy jestem bronić miejsca dla Bruna na specjalistycznych seminariach. Ale nie na ulicach.
był stalinistą w późnych latach 20 i 30 nie później (jak wielu europejskich lewaków) gdy była to już przypadłość psychiczna. Choć stalinista niewątpliwie niezależny, ponieważ pewne przyjęte hasła tzw. stalinowskie uznawał za słuszne po tym jak KomIntern jest zdezaktywował. Czy Brun był stalinowskim biurokratom? Nie wiem na ile, co prawda od 1927 współpracownik radzieckiego TASS, ale poza granicami ZSRR o współdziałanie w jakichkolwiek zbrodniach trudno go posądzać. W 1941 roku wyjeżdza do ZSRR z Francji. W ZSRR pracuje do śmierci w 1942 roku w rozgłośni radiowej w Saratowie.
Jeśli stalinista to w dużej mierze w kwestii ideowej, nie jak Ci wszyscy "staliniści i komuniści" opisani przez C. Miłosza w "Zniewolonym Umyśle". Widział w Stalinie przede wszystkim kolejnego po Leninie "ojca marksizmu", cenił zwłaszcza jego dorobek w kwestii narodowej ("Marksizm a kwestia narodowo-kolonialna"). Należy wziąść poprawkę na to że działacze KPP nie mieli do dyspozycji prac klasyków komunistycznych w innych wersjach niż radzieckie (tłumaczenia, także często wydania) więc byli na to podatni.
Dla mnie osoba z wielką klasą.
"stalinowskim biurokratą?"
tego typu dyskusjach ciągle nas kładzie michnikowski dogmat, że komuniści byli "tragicznymi bohaterami walki o modernizację Polski", których pod żadnym pozorem nie wolno porównywać do nazistów.
A dlaczego nie wolno?
dzięki.
W roku 1939, Mołotow powiedzial "nikakoj Polszy nikogda nie budziet".
W roku 1941 kominternowski towarzysz Brun wyjechał pełnić zadania służbowe do ZSRR.
W polskiej pamięci historycznej nie może być dla niego miejsca.
by czcić swoich idoli publicznie, trzeba zwyciężać, ale trzeba zwyciężać także w walce o hegemonię ideową, nie zaś trwożliwie podkulać ogon, dostosowywać się do poprawności politycznej III RP czyli wiary w 'wolny rynek', antykomunizm, etc. Znamienna jest tu droga Krypola, który jeszcze w epoce 'czerwonej książeczki' czcił Kuronia, potem jakoś w publikacjach ich matadorów to nawiązanie wyparowało, zostali tylko sami zagraniczni socjaliści.
Moja 'polityka historyczna' jest w zamierzeniu dość szeroka, nie muszę się w 150 procentach zgadzać z osobami wynoszonymi na pomniki. Chętnie bym widział pomnik, ulicę czy plac powiedzmy Machajskiego, choć nie utożsamiam się wszak z jego myślą. Ale Machajski to był ktoś, myśliciel i działacz oryginalny i ważny.
A. Warzecha: z grubsza o to mi chodziło. Jakoś nie mogę zapomnieć tych jego wrzaskliwych artykulików propagandowych z lat 30., wydanych zresztą w PRL-u w trzytomowej edycji jego dzieł zebranych...Zgoda, że nawet jego najostrzejszy stalinizm miał nieco inne źródła niż koniunkturalizm powojennych podopiecznych Bieruta i Bermana, potem zresztą sezonowo nawracających się na rewizjonizm, opozycję demokratyczną, katolicyzm społeczny, liberalizm, wrażliwą centrolewicową socjaldemokrację i co tam jeszcze się znajdzie.
ABCD: wydawało mi się, że równo 2 lata temu podczas dyskusji o Brunie twierdziłeś coś dokładnie przeciwnego. Mniejsza z tym, dla mnie uzależnianie ulicy czyjegoś imienia w pierwszym rzędzie od lojalności względem państwa to jakiś absurd (zresztą gdyby stosować go konsekwentnie, to oprócz komunistów należałoby wykreślać także socjalistów, ludowców i endeków skazywanych przez sanacyjne sądy z politycznych paragrafów). A propos Twojego wcześniejszego pytania: nie mam nic przeciwko ulicy Goetela za same dokonania literackie i reporterskie. Skiwskiego kojarzę w zasadzie tylko z doraźnej publicystyki politycznej o wiadomych treściach, stąd byłbym bardziej sceptyczny.
W 1989 r. u władzy nie było "komunistów", nie mogli więc jej przegrać. Z kolei ekipa Jaruzelskiego niespecjalnie przegrała realną władzę, choć musiała zmienić zewnętrzny kierunek podporządkowania się. Owszem, przegrali ideowi marksiści tkwiący wtedy w różnych środowiskach radykalnie lewicowego marginesu solidarnościowej opozycji, podobnie jak przegrała np. Solidarność Walcząca. Wygrali zaś Sekuła z Janasem i Michnik z Urbanem i Bratkowski z Osiatyńskim. Co z tego wynika a propos pamięci historycznej o różnych ideologicznie nurtach prospołecznych? Że wszystkie ma trafić szlag?
krótka piłka: jeśli komuniści wygrają, to w dyskusji publicznej nie będzie nikogo poza nimi.
A więc, dopóki są za słabi na monopol, trzeba eliminować nawet takie słabe ślady ich obecności, jak ulica Bruna.
Brun się wypowiedział za pluralizmem?
Przecież nawet nieortodoksyjnych lewicowców Brzozowskiego i Żeromskiego zwalczał jako zdrajców "naukowego światopoglądu klasy robotniczej".
A może upomniał się o ulicę Trockiego w Leningradzie?
Powinien być po śmierci traktowany zgodnie z własnymi zasadami.
bzdura piętrowa. Dogmat michnikowski oznacza bronienie komunistów czy w ogóle skrajnych lewicowców MIMO ich komunizmu, MIMO marksizmu, MIMO socjalizmu nawet. Bardziej już mogę cenić (co nie oznacza - postrzegać bezkrytycznie) komunistów przedwojennych, zwł. tych, którzy choćby z wyroku NKWD nie mieli żadnego wpływu na realia powojennej Polski niż powojenne stalinowskie nomenklaturowe m...y z Koszykowej czy Alei Przyjaciół.
Komunizm nawet najbardziej stalinowski w polskich realiach miał wymiar zbrodniczy i zamordystyczny ale nie ludobójczy. Polscy komuniści byli podzieleni co do zakresu niezależności Polski. Nazizm zakładał fizyczną, a już na pewno etniczno-kulturową likwidację Polaków i polskości w KAŻDEJ FORMIE. Przypadki jawnej, ideologicznie motywowanej współpracy z nazizmem były tu rzadkie, a nawet te motywowane raczej swoiście (i obłędnie) rozumianą realpolitik. Dlatego Twój postulat równego dystansu wobec polskich komunistów i "polskich nazistów" (?) jest nierealny z czysto nominalnego punktu widzenia.
na ulicę Bruna jest w krajach WNP.
A że tam wolą Denikina? Ich sprawa.
ucięło mi w trakcie pisania: wielokrotnie deklarowałem tutaj, że jestem zwolennikiem honorowania także wybitnych postaci związanych z endecją czy ONR. Dmowski, Stanisław Piasecki, Adam Doboszyński, "Sztuka i Naród" (bez akceptacji dla wielu ich poglądów czy zwł. działań politycznych) - powinno być dla nich miejsce; za swój wybitny dorobek intelektualny, teoretyczny i kulturalny) powinni być obecni NA RÓWNI z Brunem, Brzozowskim, Żeromskim, Abramowskim, Dąbrowską i Daszyńskim.
Wszyscy ww. bez wyjątku są potrzebni, żebyśmy w tym cuchnącym wychodku dzisiejszej "PO-lski liberalnej" się mentalnie na śmierć nie udusili.
nie widzę dobrej debaty porewolucyjnej bez Ciebie, jesteś zaproszony!
Krótka piłka - wpadniesz?
nie?
Ale ty, alstettiner, nie jesteś komunistą?
Komuniści byli ostatnio w PPP.
i o literaturze polskiej. Państwa, któremu służył, w tej formie od dawna nie ma. Nawet demagogia powinna mieć granice.
Michał, to zorganizuj konferencję o Brunie jako krytyku literackim.
Natomiast ulicy nie może mieć gość, który aprobował i popierał fizyczną eksterminację nie tylko prawicowców, ale nawet komunistów, których Stalin uznał za swoich wrogów.
mogę tylko powtórzyć to, co napisałem 2009-07-03 21:32:54. Chyba nawet nie widzisz, że stosujesz argumentację rodem z michnicy gdy szło o wybitnych na różnych polach prawicowców, endeków czy nawet postaci współpracujących z nurtami faszyzującymi. I tu się różnimy - vide Celine i Pound.
nie porównuj może genialnego poety Pounda z trzeciorzędnym propagandzistą.
Pound zresztą nie popierał nazizmu.
Tylko faszystowskie Włochy i państwa osi przeciwko USA. Allen Ginsberg mógł mu wybaczyć antysemityzm, dlaczego nie wybaczyć Brunowi stalinizmu? Albo zdrady niepodległej Polski (której teraz nawet nie bardzo da się zdradzić, bo realnej niepodległości nie mamy)?
Michał, podaj może tekst Bruna na miarę jednej z Cantos.
Albo - jeszcze lepiej - wskaż, gdzie jest w Polsce ulica Józefa Mackiewicza.
Albo - co trafniejsze - Władysława Studzińskiego.
W takiej kombinacji: Brun plus Studziński, pobronię obydwu.
Ale vnie wiem, czy SLD się przyłączy.
czy ma zostać ukarany za samo myślenie?
Brun popełnił zbrodnię najwyższą - głosił, że własność prywatna środków produkcji ma być zniesiona. Reszta to detal, to, że widział Polskę inną niż prawomyślni piłsudczycy, endecy, chadecy czy agraryści to drobiazg. Dlatego,, jak mówi tu ABCD musi być wytrzebiony ślad imienia jego.
I w dodatku krytyk literacki? Facet napisal niewielki ni to pamflet, ni manifest polityczny pod pretekstem Zeromskiego, zawarl w nim kilka ciekawych uwag, mysli i spostrzezen, ale nic wiecej. Jesli w dodatku wiemy ze to bylo jego najwieksze dzielo, to Bruna mozna roznie nazywac, ale nie na serio krytykiem literackim, a "...tragedie omylek" za wybitna moga uznac wylacznie ludzie albo malo oczytani, albo o kiepskim guscie.
to proponowałbym przemianować wszystkie ulice nazwanych na cześć postaci historycznych - na Tulipanowe, Różane czy inne Fiołkowe.
@ABCD
"W tego typu dyskusjach ciągle nas kładzie michnikowski dogmat, że komuniści byli "tragicznymi bohaterami walki o modernizację Polski", których pod żadnym pozorem nie wolno porównywać do nazistów.
A dlaczego nie wolno?"
Poniewaz poprzez takie porownania de facto wybiela sie Nazistow, umniejszajac ich zbrodnie. Nazisci nie tylko planowali eksterminacje etnicznych Polakow, dajac furtke jedynie volskdeutchom, ale takze zajmowali sie takimi prozaicznymi rzeczami jak likwidajca polskiej kultury czy edukacji. Ba, wystarczy tylko wspomniec, ze sluchanie Chopena bylo w czasie okupacji zabronione.
Polscy komunisci - czy to sie komus podoba czy nie - nie tylko uratowali polska kulture, zbudowali calkiem dobra edukacje, ale takze oglosili, ze w nowej Polsce kazdy bedzie mogl zostac Chopenem. Budowa tych wszystkich publicznych szkol muzycznych byla dowodem, ze traktowali te zapewnienia powaznie.
Wsytarczy przywolac wspomnienia Kazimierza Kutza
"PRL w ramach swojej doktryny stworzyła szkolnictwo bezpłatne, w szkolnictwie wyższym obowiązywała zaś zasada awansu społecznego. To było dosyć ważne, ponieważ ja jestem z tego klucza, choć w szkole filmowej nie miało to akurat znaczenia, bo na jedno miejsce było tam wówczas z 15 osób. Wszyscy byliśmy wyprawieni bez wiana rodzinnego, zdani na siebie. Pejzaż powojenny był pejzażem po bitwie i wszystko było do zapełnienia. To była dla nas szansa, z której chcieliśmy skorzystać. Bardzo łatwo było wybrać zawód, ponieważ miało się poczucie, że jest się chcianym."
"(...)Przecież koncepcja szkoły filmowej była przeniesieniem szkolnictwa filmowego ze Związku Radzieckiego. Mało tego, każdy absolwent, który kończył szkołę, dostawał przydział pracy w swoim zawodzie, a gdy zostawał studentem, dostawał stypendium, które wystarczało na opłacenie stołówki, akademika i jeszcze coś zostawało. Z jednej strony, były więc powojenne zniszczenia, a z drugiej, państwowa pompa, która czekała na ludzi. To wszystko zaszczepiło w nas szczególny rodzaj dzielności."
"Za Polski Ludowej mieliśmy wielki teatr, wielkie kino i wielką literaturę. Poziom absolutnie europejski. Był prawdziwy mecenat. I przy wszystkich koszmarach, cenzurach, gabinetach partyjnych utalentowany człowiek mógł liczyć na rozwój. Dziś to wszystko wyrzucono do kosza, łącznie z zespołami filmowymi, które były świetnym wynalazkiem."
http://www.przeglad-tygodnik.pl/index.php?site=artykul&id=14801
@ABCD
"A więc, dopóki są za słabi na monopol, trzeba eliminować nawet takie słabe ślady ich obecności, jak ulica Bruna."
Zabawne, oskarzajac komunistow o probe wprowadzenia monopolu, sam proponujesz zrobic to samo, poniekad samemu zabijajac dyskusje. Co wiecej, dajesz jasny sygnal, ze skoro dyskusja z Toba nie ma sensu, gdyz cokolwiek co nie powiedza komunisci czy tez ludzie posadzeni o sprzyjanie komunistom, musi byc odrzucone, zmuszasz tym samym swoich przeciwnikow do samoobrony, dajac do zrozumienia, ze debata bedzie dopiero mozliwa, gdy takich fanatykow jak Ty nie dopusci sie do narzucenia swojego monopolu.
@ABCD
"Brun się wypowiedział za pluralizmem?"
Czy Ty w ogole znasz historie KPP, czy tylko ograniczasz swoja wiedze do kilku antykomunistycznych sloganow? Slyszales o konflikcie pomiedzy "wiekszosciowcami" i "mniejszosciowcami"?
"Może jednak warto wspomnieć o niektórych ludziach KPP, o tych, którzy podejmowali wysiłek wyrwania siebie i partii z zaklętego kręgu, w jakim się znajdowała, z nihilizmu narodowego i programowego dogmatyzmu, prowadzącego do osamotnienia wśród współczesnych i potępienia wśród potomnych.
Szczególnie boleśnie odczuwali to ci KPP-owcy, którzy przyszli do partii z PPS: Maria Koszutska - Wera Kostrzewa, Maksymilian Horwitz - Henryk Walecki, Tadeusz Żarski, Jerzy Czeszejko-Sochacki. Bliski ich myśleniu był weteran ruchu robotniczego Adolf Warszawski-Warski, który pisał w przededniu zjednoczenia SdKPiL z PPS - Lewicą, iż hasło "nic - prócz rewolucji" nie jest hasłem komunistów, lecz anarchistów, czym wywołał taką burzę wśród SdKPiL-owców, że nie został wybrany do władz KPRP."
A tu fragment o Brunie.
"Najdalej w tych rozrachunkach poszedł Julian Brun-Bronowicz. W swej książce poświęconej "Przedwiośniu" Stefana Żeromskiego zawarł słowa i oceny, które dotąd, tak jak i później, nie mogły przejść komunistom przez usta. Legiony Piłsudskiego były dla niego wyrazem niezgasłej idei niepodległości, a nie intrygą wywiadu austriackiego, jak twierdzili komuniści przedtem i długo potem. Dlatego też elita młodzieży robotniczej była w Polskiej Organizacji Wojskowej, a nie w partii komunistycznej. Ta młodzież obroniła w 1920 r. Polskę przed Armią Czerwoną, broniła bowiem Polski "w ogóle, każdej, jakiejkolwiek, bezprzymiotnikowej". Odparli bolszewików, bo siła moralna była po stronie Polaków.
Te słowa musiał Brun w 1927 r. odwołać, zmuszony do tego przez swoich partyjnych towarzyszy, niemniej jednak w tamtym okresie odegrały one swoją rolę. Zawarta w jego "Stefana Żeromskiego tragedii pomyłek" teza, że rewolucja w Polsce winna być motywowana interesami narodu, a nie celami internacjonalistycznymi, znalazła uznanie w gronie wpływowych działaczy komunistycznych, za sprawą których wpisana została w 1923 r. do programu partii. Skupieni wokół Warskiego, Kostrzewy i Waleckiego doprowadzili oni do przyjęcia przez KPRP nowego programu. Znalazła się w nim myśl, że jeśli komuniści nie chcą być "sektą propagandystyczną", muszą być wyrazicielami interesów narodu. W interesie narodu leżało zaś utrwalenie niepodległości i demokracji. Z tych też względów należało poprzeć walkę lewicy demokratycznej. Do przejawów tej walki zaliczali również konflikt Józefa Piłsudskiego z endecją, którą uważali za największe zagrożenie dla wolności socjalnych i obywatelskich. "W Polsce nie tylko socjalizm - mówił Warski - ale nawet zdobycze burżuazyjno-demokratyczne, jak wolność polityczna i ustawodawstwo społeczne, mogą być osiągnięte i utrzymane jedynie przez zwartą siłę mas pracujących pod przewodem zorganizowanego proletariatu". Jakkolwiek drętwo brzmią dziś te słowa, to należy pamiętać, że na tle ówczesnej propagandy komunistycznej stanowiły one prawdziwy przełom."
http://niniwa2.cba.pl/kpp_marzyciele_i_agenci.htm
@ABCD
"Miejsce
na ulicę Bruna jest w krajach WNP.
A że tam wolą Denikina? Ich sprawa."
A to ciekawe, gdyz w tych krajach nostalgia za "komuna" jest jakas taka silna. Ale masz racje, tamtejszym elytom blizej do Denikina.
I warto jeszcze dodac, ze stosunek polskich komunistow wobec Polski najlepiej obrazuje ich zachowanie w 1939. Pomimo, ze wielu z nich przesiedzialo w wiezieniach kawal czasu, a sporo z nich wybuch wojny zastal w celi, to bez najmnieszych oporow wzieli za bron i zaczeli bronic tej nieszczesnej Polski, zas po 1945 sprzeciwiali sie wlaczeniu jej do ZSRR.
chyba wpadły Ci do ręki PRL-owskie czytanki o Marianie Buczku.
kto powiedział w roku (chyba) 1949:
Moja ojczyzna dziś ma granice na Łabie, a jutro może je mieć na Atlantyku?
dlaczego nie patrzeć na historię XX wieku z punktu widzenia np. Tatarów krymskich, Kozaków, Czeczenów czy rosyjskich cłopów, którym eksterminacją zagrażał akurat kto inny niż naziści?
odp: Moczar?
Chociaz ja wole jednak Alfreda Lampego, moj drogi analfabecie.
A co do Kozakow to coz, byli zbrojnym ramieniem Cara, zaslyneli pogromami ludnosci zydowskiej oraz rozbijaniem polskich powstan, wiec dlaczegoz to mialbym plakac za nimi?
Nie potrafili pogodzic sie z utrata przywilejow, poszli w ramiona Hitlera i zaczeli mordowac wloskich oraz jugoslawianskich partyzantow. No faktycznie, wypisz-wymaluj niewinne ofiary komunistow.
Moczar (czołowy działacz PPR, GL i PZPR).
"Marzyciele i agenci" z GW to bzdury, bo służyły głównie wybielaniu wybranych postaci głównie związanych rodzinnie z "Michnik familly" którzy oczywiście mieli być tymi "marzycielami" co nie wiedzieli że "komunizm jest be". Tylko co ciekawe zawsze w KPP to był 3 góra drugi garnitur a w resortach siłowych Polski Ludowej.
Bóg (a raczej Wissarionowicz) ustrzegł Polskę przed pierwszym garniturem KPP.
Węgry dostały pierwszy garnitur swoich komunistów (Rakosi, Geroe, Gabor Peter). Niestety, pod ich rządzami straciły - zdaje się - milion ludzi czyli 10% ogółu.
jak zwykle prawackie bzdety pisze,czyli co Węgry za stalinizmu straciły więcej ludzi niż w czasach rządów klerykalno-faszystowskich strzałokrzyżowców w latach 1944-45,a to rewelacja ))))
za strałokrzyżowców straty w ludziach (pomijając efekty działań wojennych) były takie sobie. Terror na wyniszczenie zaczął się pod rządami Rakosiego.
dla nie liczy się walor poznawczy i intelektualny, jakim w sferze programowej była bardziej niż to miało miejsce w KPP-owsko-stalinowskiej ortodoksji analiza polskich dążeń narodowowyzwoleńczych. Ilość zapisanych stronic czy tomów nie może być miarą wartości autora, inaczej Sokratesa musielibyśmy uznać za durnia i analfabetę. Za ten jeden szkic należy się Brunowi wdzięczna pamięć różnych nurtów lewicy.