"antyimperialistycznego" Putina w akcji.
Próbowałem dopatrzeć się jakiegokolwiek związku między wiadomością a problematyką pro- lub antyimperializmu, ale - mimo najszczerszych chęci - nie udało mi się.
Widzisz ABCD zwyczajnie jak każdy wierny sługa Waszyngtonu cierpi na nieuleczalną rusofobie
kryzys jest musi na chlebek jakos zarobic.wystarczy popatrzec na ilosc wpisow :)
głosy w obronie Putina: regionalnego imperialisty, przyjaciela Berlusconiego i Busha, pogromcy robotników, zwolennika podatku liniowego i fana Rosji carskiej:)))
jest zły, gdy popierają go "solidurnie", ale wspaniały, jeśli wprowadza go były funkcjonariusz wielkiej KGB
"LEWICOWIEC"
1) Nie wiem, na ile mój głos można nazwać głosem "lewicy". Od dłuższego czasu głoszę tezę o nieadekwatności i nieprzydatności tego pojęcia przzy analizie fenomenów politycznych.
2) Osoby utożsamiające się z lewicą w Polsce głoszą chwałę Unii Europejskiej, "proletariackich" skandynawskich monarchii, juszczenkowskiej Ukrainy i "bohaterskiej" Czeczenii. Prorosyjskości nie zauważyłem, dlatego nie widzę dlaczego mój głos miałby tu być uznany za reprezentatywny dla jakiegokolwiek środowiska (być może dla środowiska moich najbliższych współpracowników), a tym bardziej dla lewicy.
3) Nazywanie mnie jednostronnym apologetą Putina to też pudło - ja utożsamiam się z tradycją obrońców Białego Domu w październiku 1993, rozjechanych czołgami przez protektora Władimira Władimirowicza B. Jelcyna przy błogosławieństwie tak cenionych na tym forum państw "demokratycznego" i "wolnego" Zachodu.
ABCD. Podatek liniowy to wspaniała sprawa, jedna prosta i łatwa do wyliczenia stawka - 100 %. Oczywiście z kwotą wolną od podatku, powiedzmy, na poziomie średniej krajowej. Reflektujesz? :-)
Ale oni byli tylko przyjaciółmi do kolorowych rewolucji. Było to wtedy, kiedy Bush kontrolował już Afganistan i Irak i wydawało mu się, że "przyjaciół" można kiwać, innymi słowy było mu jeszcze mało przeobrażeń na świecie. Czy zresztą w polityce może być coś takiego jak przyjaźń? To samo się tyczy Berlusconiego.
zawsze taki sam, bez względu na narodowość. Myślę, że nawet w gułagu Rosjanie mieli lepiej, bo po pracy dostali chociaż zupę i czarnowca a tutaj od paru miesięcy nic. To samo nie działa. Putin pewnie znów popędzi. Ale z jakim skutkiem, skoro musiałby to robić w tylu miejscach. Zresztą nie tylko on i nie tylko w Rosji.
a co powiesz o takiej propozycji podatkowej:
Trzy progi.
Pierwszy (najmniejsze dochody) - 100% podatku,
Drugi (dochody średnie) - 50%
Trzeci (dochody najwyższe) - 0%
Taki groźny tytuł i ... NIC
to przede wszystkim państwowiec to patriota, co ciekawe o sporych paralelach do
(podziwianego przez niego) Bismarcka, którego potrafi na zawołanie cytować z pamięci. To jest podobne spojrzenie na państwo, jego sile i na walkę o jego
rangę oraz na problemy społeczne. Aleksander Rahr częściowo miał rację pisząc o Putinie jako o Niemcu na Kremlu.
Podczas gdy rosyjscy oligarchowie wpadli za "demokratycznego" Jelcyna w pułapkę zachwytu nad
anglosaskim systemem zamków z piasku, Putin po spędzeniu ważnych dla niego lat w
Niemczech przesiąkł niemieckim podejściem do państwa, gospodarki i narodu w tym
najlepszym, konstruktywnym sensie, który dziś nota bene coraz trudniej w Niemczech znaleźć...
Warto jednak zaznaczyć, że nie jest to współczesne niemieckie podejście do państwa, tylko właśnie konserwatywne i etatystyczne rodem z XIX wieku - pruskie. Jeśli nie ma się silnego społeczeństwa, potrzebne jest silne państwo, ale to zamiennik, a nie przewaga.
ABCD, a co mam powiedzieć? Takie są efekty kapitalizmu. Obrazowo przedstawiłeś podział społeczeństwa na klasy. Myślisz, że zapanuje harmonia jeśli ogień będziesz zwalczał "homonormatywnie" ogniem? ;-)
---
Pax_eurasiatica, chwalisz czy ganisz Putina? Mam dylemat, bo niedawno cytowałeś Gabisia opowiadającego o swojej wizji anarchokapitalizmu .
ulubiony kraj lewicy a tu taka niespodzianka.
za co lewica ma lubić Rosję cara Putina??
Zawsze coś się znajdzie.
Ale Lewica kocha najbardziej Wenezuelę
...jak zachlany Jelcyn za udzielane mu poparcie rozdawał na lewo i prawo majątek narodowy, oligarchowie wspierani dyskretnie przez dobrze zakorzenioną na Zachodzie mafię robili za spontanicznie wzbogaconych miliarderów, a PKB leciał na łeb na szyję. Ta mafia sporo chałup na lazurowym wybrzeżu pobudowawała, gdy tymczasem szeregowe obywatelki wolnej Rosji zasiliły burdele na Zachodzie, a bezdomne dzieci dzierżace słoki z klejem wypełniły dworce. I przyszedł nagle Putin, który jął negocjować z "oligarchami" granice grabieży kraju (bo aż taki mocny Putin nie jest by ich po prostu kazać powiesić).
To zadziwiające jak wiele ośrodków w "wolnym" świecie sympatyzuje z tą mafią i płacze po eldorado czasów Jelcyna.