chory traci, podatnik płaci
pielęgniarki płacą koszty działania swego związku. Wleczenie się w ogonie lekarzy, lekceważenie problematyki systemowej ( całkowita obojętność wobec komercjalizacji i prywatyzacji służby zdrowia)doprowadziło do zawodowej i społecznej izolacji. Obecnie odbierane są jako grupa tak samo chcąca wyszarpać coś z budżetu (Funduszu czy jak tam zwał) bez względu na interes i los pacjenta jak lekarze, tylko jest to grupa słabsza, z mniejszą siłą przebicia i wąskim repertuarem tak działań jak i celów.
Sformułowanie o konieczności szukania rozwiązań systemowych mogłoby rodzić nadzieję, że pielęgniarki - późno, bo późno - dojrzały do świadomości jakiejś refleksji, do zrozumienia wreszcie tego, że nie wystarczy tylko protest, strajk, okupacja gabinetu, pikieta pod budynkiem szpitala czy inne ćwiczenia gimnastyczne, którymi zafascynowany jest tu Patryk Kosela. Jednak znając kierownictwo związku odnoszę wrażenie, że brana pod uwagę wersja rozwiązań systemowych to jakiś kolejny "zapis" typu ustawy 213.
lekarze, zbijają kokosy... dla lekarzy jest kasa... podwyżki są dla lekarzy.... a pielęgniarki?
nie wiem w sumie, co o tym myśleć... ale coś mi tu nie pasuje, nie pasuje mi to, że lekarz weźmie se weekendowy-nocny dyżur, którego połowę prześpi i dostaje za spanie, miesięczną pensję pielęgniarki...
Ja rozumiem, że lekarz, ma zarabiać więcej niż pielęgniarka, rozumiem... ale czy, aż taka dysproporcja jest sprawiedliwa?
Czy to jest uczciwe? Ludzkie?
IMHO... w tym kraju nie ma już czasu na dyskusje i kompromisy; tu trza jednego; tego:
http://legaba.6te.net/kuba/HTML/10007571.htm
"Ciszej tam mówcy!
Teraz ma głos!
Towarzysz mauser!" (tow. Majakowski)
Innej drogi nie ma!
"Socjalizm, albo śmierć." (tow. F. Castro)
pozdrawiam
abi