Bardzo dobry tekst.
To jest Ukraina właśnie.I Polski kręte drogi.Tak bardzo kręte,że pokręcone.Niby dużo wiem z opowiadań babci i matki jak to w Polsce "zabugolskiej" było.Cała rodzina (rodzice i pięcioro!) dzieci przeżyło pożoge Bandery tylko dzięki szybkiemu ostrzeżeniu przez rodowitą Ukrainkę-koleżankę mojej mamtki z szkolnej ławki.Ale to był absolutny wyjątek.Pozostali Polacy,krewni,sąsiedzii znajomi ze wsi Trójca takiego szczęścia nie mieli.Repatryjacji doczekali tylko nieliczni.Po ponad 60 latach,po pogrzebie mojego ojca(matka zm.w 86r)zagadnąłem żyjącego matki brata,żeby mi w końcu powiedziałał jak to z tym napadem Bandery było.Przeżyłem szok.Miał wówczas 17 lat a mama 19.Wrócili do wsi na drugi dzień po pożodze.Pozbierali wszyskie ciała zabitych Polaków,z dróg,ogrodów,zgliszcz i pochowali w wspólnej mogile.Twierdzi że "ruscy" też musieli mieć "interes" w tej tragedii.Na drugi dzień przyjechał podobno jeden ruski tank,oddał jeden wystrzał w góre i tyle go widziano.Nie było żadnego śledztwa,oględzin.Nikt nikogo nie ścigał.Po tej rozmowie z wujkiem zrozumiałem dlaczego mama jak ognia unikała odwiedzin stron rodzinnych,chociaż chiałem z nią pojechać.Domyślam sie również dlaczego ci co odwiedzali te strony 25 lat pózniej,byli zamykani po gościnnych libacjach u znajomych w izbach na klucz i zasloniętych okiennicach.W zaufaniu mówili im,że to tak dla bezpieczeństwa,bo po choriłce może jakiemuś Ukraińcowi odbić.
W tym właśnie tkwi ta dyskretna różnica pomiędzy Ukrainą i Rosją, której redaktor Prekiel nie chce zauważyć.
ludności polskiej dokonanym przez Ukraińców i innych aktach okrucieństwa na Wołyniu w latach 43-44 nie tylko wolno, ale po prostu musimy pamiętać, z drugiej jednak strony myślę, że zabierając głos o tych wydarzeniach powinno zachować się maksymalną staranność i rzetelność w doborze faktów. Według Władysława i Ewy Siemaszków - autorów fundamentalnej pracy "Ludobójstwo dokonane przez ukraińskich nacjonalistów na polskiej ludności Wołynia 1939-1945" - zawierającej zarówno opisy i dokumentację zbrodni, jak i co prawda niekompletną imienną listę wielu ofiar rzezi, zweryfikowaną dziś liczba zabitych to 35 tysięcy, zaś maksymalna -szacunkowo na 50-60 tysięcy. Warto przy tym zaznaczyć, ze Siemaszkowie wliczyli do tej liczby wszystkie zbrodnie dokonane z rąk Ukraińców na Polakach na terenie przedwojennego województwa wołyńskiego w trakcie wojny, w tym także 1500 obywateli RP polskiego pochodzenia zabitych po 17 września z rąk nie tylko bojówek nacjonalistycznych, ale także formujących się samorzutnie, albo jeszcze częściej, organizowanych przez wkraczające do Polski czołówki Armii Czerwonej i organów NKWD, milicyjnych oddziałów rekwizycyjnych, lub wywłaszczeniowych. W przeciwieństwie do autora artykułu, nie chce się tu bawić w kuglowanie liczbami i udowadniać, że jedna śmierć może być ważniejsza od drugiej. Stalin miał akurat rację, kiedy cynicznie mawiał, że "Śmierć pojedynczej osoby to tragedia, natomiast śmierć milionów to czysta statystyka". Trzeba jednak zauważyć, że w kontekście ustaleń historyków stosunek liczby ofiar zbrodni katyńskiej i zbrodni na Wołyniu, wygląda trochę inaczej, niż on sam nam tu przedstawił ( nie zapominajmy także o tych, którzy w latach 1939-1941, zostali wywiezieni do gułagów postradali życie na Syberii, bądź w Kazachstanie - naprawdę, nie każda ofiara akurat tej okupacji, znalazła swój grób w lesie katyńskim, podobnie jak nie każda ofiara okupacji niemieckiej leży w Pamirach. Urosły one do symbolów, bo w obu przypadkach zamordowani zostali ludzie z elity społecznej - nie tylko oficerowie zawodowi, ale także rezerwy, w drugiej politycy, działacze społeczni, a nawet sportowcy )
Myślę także, że nie należy mylić takich wydarzeń jak pogrom na Wołyniu, mający charakter masowej czystki etnicznej, którą faktycznie organizowały organizację ukraińskie i wyłącznie Ukraińcy są za nią odpowiedzialni ( choć może akurat nie bezpośrednio sam Bandera - który jak wiadomo od lipca 41, do grudnia 44 siedział - m.in. przez jakiś czas wspólnie, w jednym baraku, z naszym Grotem-Roweckim - w obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen ), z dokonaną przez ukraińskie oddziały SS zbrodnią dokonaną na mieszkańcach wsi Huta Pieniacka. W tym przypadku zbrodnia wojenna jest oczywiście faktem, ale była ona efektem karnej ekspedycji pacyfikacyjnej i skrajnie brutalnych metod walki z partyzantką, które stosowało SS nie tylko w samej Rosji, czy na Ukrainie, ale niekiedy także w zachodniej Europie. Wystarczy przypomnieć równie tragiczny los zniszczonego w tym samym 44 roku prowansalskiego miasteczka Oradour-sur-Glane. To, że w przypadku Huty przeprowadził ją pododdział SS ( 4 pułk policyjny), który składał się akurat z szeregowców-Ukraińców ma tu jednak drugorzędne znaczenie. Niestety, podobne oddziały policyjne złożone z Polaków, udało się zorganizować na tym terenie także Niemcom ( podporządkowany SS Schutzmannschafts batalion 202), a po 44 roku także NKWD (tzw. istriebitielnyje bataliony) I one także miały na sumieniu, kilkadziesiąt bardzo brutalnych pacyfikacji wiosek ukraińskich wspierających UPA i a na rękach krew wielu niewinnych ofiar. Trudno przy tym w czambuł potępiać tych ludzi - szczególnie w przypadku szeregów "istriebitielnych batalionów", często trafiali tam desperaci, którzy w rzezi wołyńskiej stracili z rąk Ukraińców całą rodzinę i wszystkich najbliższych. NKWD stworzyła im możliwość zemsty, dała broń do ręki, więc się mścili. Zresztą nie tylko na samym Wołyniu, ale także na terenie pozostałych trzech przedwojennych województw II RP, które wcześniej - przed 1918 - należały austriackiej Galicji.
Warto przy tym zwrócić uwagę na fakt, że masowa czystka etniczna przeprowadzona na ludności polskiej miała miejsce właśnie na Wołyniu, - czyli na terenie dawnego zaboru rosyjskiego, gdzie wpływy OUN - zarówno melnykowców, jak i banderowców, historycznie były znacznie słabsze niż w samej Małopolsce Wschodniej ( Galicji ). Dlatego pewnie nie należy jednak przypisywać całej winny za skalę i rozmiar zbrodni na Wołyniu samej organizacji ( w dodatku wewnętrznie bardzo skłóconej ) jak i w ogóle : całej ukraińskiej ideologii nacjonalistycznej i niepodległościowej. Powodów, dlaczego na Wołyniu stało się jak się stało, było znacznie więcej, w tym na pewno: 1) sięgająca przecież 400 lat fatalne polsko-ukraińskie stosunki, nazwijmy je może tak: feudalno- latyfundialne, 2) XIX wieczna polityka urzędników carskich, świadomie podsycające waśnie i antagonizmy narodowe ( nie tylko zresztą na linii Polacy - Ukraińcy, ale także Ukraińcy - Żydzi, a nawet Ukraińcy - koloniści niemieccy, czy czescy), 3) stosunkowa świeża pamięć na tych terenach brutalnych wywłaszczeń i przesiedleń dokonywanych przez regularne oddziały wojska rosyjskiego , i Kozaków, całych wiosek, ludzi nie mających praw własności do uprawianej ziemi, czyli tzw. czynszowników. Nie zawsze jak w "Skrzypku na dachu" byli do Żydzi, w drugiej połowie XIX wieku i pierwszych latach XX równie często spotykało to polskojęzyczną zdeklasowaną szlachtę ( jednodworców ) 4) wydarzenia rewolucji i krwawe walki, najpierw polsko-ukraińskie, później polsko-bolszewickie z lat 1917-1920 5) no i wreszcie, last but not least, polityka polonizacyjna II RP w województwie wołyńskim w dwudziestoleciu międzywojennym. Miedzy innymi zburzenie 130-u, często wiekowych i zabytkowych cerkwi, przeprowadzone w tym województwie na szeroką skalę akcja osadnictwa wojskowego . Ci sami żołnierze, którzy walczyli w latach 1917-1919 z Ukraińcami, zostali wynagrodzeni dużymi, jak na ówczesne stosunki, działkami na tych terenach. Oczywiście musiało to budzić nienawiść autochtonów - nic więc dziwnego, że w rzezi wołyńskiej wioski osadników wojskowych ucierpiały najbardziej. 6) Wreszcie wydarzenia samej II WŚ, która jak wiadomo zdemoralizowało cale grupy społeczne: Timothy Snyder w swojej książce " Rekonstrukcja narodów" dotarł i prześledził często bardzo pokręcone biogramy wielu członków, UPA, którzy w 43 i 44 roku brali udział w rzezi wołyńskiej. Okazuje się, że przypadki ludzi, którzy w 39-roku zrzucili mundur WP i zaciągnęli się ochotniczo do radzieckiej milicji w 1939, w 1941 roku zdezerterowali, zmienili szyld na SS i mordowali Żydów w ramach einsatzgruppen, w 1943 trafili do UPA, a później, już po przejściu frontu z powrotem zostali wcieleni do Armii Czerwonej i szturmowali Budapeszt, Wrocław, Wiedeń, czy Berlin, nie były wcale czymś wyjątkowym.
ma prawo do swojej interpretacji dziejów. Nie ma żadnej jednej, uniwersalnej historii i nie dążmy do niej, bo będzie to kolejny krok ku stotalizowaniu świata. Zresztą samo poznawanie owych różnych wersji, różnych wizji, różnych opcji, porównywanie i konfrontowanie ich ze sobą, stanowi niebywałą gratkę dla wolnych rozumów.
(A Ukraińcy mają zupełnie inne i nieskończenie razy istotniejsze problemy niż "problem Bandery").
Pan Prekiel nazwał Banderę faszystą. Czy nie za mocne? Może określenie "nacjonalista" byłoby właściwsze.
Przemysława Prekiela, ale ten tekst jest dobry, pokazuje że nie cała lewica (albo Ci uznawani za "lewicę") są w stanie skrytykować tylko to co polskie a bagatelizująca zagranicę (np. demonizuje się Dmowskiego i ukazuje jako "niegroźnego" Stefana Banderę).
Jako osoba, której rodzina ucierpiała ze strony UPA (a w mniejszym stopniu i NSZ) nie kryję oburzenia z radosnej (żałosnej?) twórczości jak to:
http://www.krytykapolityczna.pl/Opinie/Smolenski-Nie-bojmy-sie-Bandery/menu-id-34.html
Naprawdę, nóż mi się w kieszeni otwiera jak widzę wybielanie Bandery i demaskowanie "nacjonalistycznego" charakteru decyzji o niezezwolenia na przejazd przez Polskę, rajdu ku czci Bandery.
Określenie faszysta nie jest dla niego za mocne.Żadne chyba nie jest. Ale to jest jeszcze dość precyzyjne. Moj sąsiad wraz z bratem cudem uratował się z pogromu dzieki ostrzeżeniu anonimowej Ukrainki. Witz polega na tym, że byli dziećmi z mieszanego małżeństwa. Matka Ukrainka ojciec Polak. Zawsze mieli większy kontakt z matką i zapewne gdyby dorósł tam w spokoju czułby się przede wszystkim Ukraińcem. Matkę któraś przeszła ostrzec, żeby uciekała -ojciec był juz dawno uciekł- i nie myślała sobie, bo jej dzieci jako mieszańców planują zamordować.
To już pomijając nurt światopoglądowy z jakiego Bandera się wywodzi, pokazuje czym to własnie było- czystki nieczystych narodowo w najgorszym gatunku. Faszystowscy zbrodniarze i tyle. A jakiej odwagi wymagało od tej kobiety to ostrzeżenie, to również nie wiem czy sobie wyobrażasz? To że groziła jej śmierć, gdyby ich złapali i matka na torturach wydałaby kto ostrzegł, to jest eufemizm. Fantazję taką mieli banderowcy, że reżyser hostelu mógłby się od nich uczyć. Więc nie sądź że sami Ukraińcy się też ich nie bali.
dziękuję za dodanie tekstu z KryPolu o Banderze. Interesująca jest łatwość, z jaką Jan Smoleński (syn Pawła z GieWu) przechodzi do porządku dziennego nad liczbą ofiar banderowców...
Swoją drogą pamiętam okładkę "Wybiórczej" z okresu pomarańczowej "rewolucji", na której prężyli się bojówkarze ruchu PORA odziani w koszulki z hasłem "My riebiata iz Bandersztaata". Środowisko michnikowców czuje do ukraińskich faszystów jakiś zaskakująco silny sentyment...
nacjonalizm jest zarazem tępiony (gdy sprzeciwia się) New World Order) i hołubiony (gdy mu służy).
Fakt. Co więcej, w powyższym zdaniu pod "nacjonalizm" można podstawić dowolne inne pojęcie, i zdanie pozostanie prawdziwe.
Najśmieszniejsze, że tego rodzaju postawę można prezentować nie tracąc przy tym poloru "bojownika antysystemowego", co udowodnili już przeróżni Domosławscy i Sierakowscy.
że xsiądz Isakowicz-Zalewski jest jak drzazga w twoim pośladku? Bo to on ciągle przypomnina, że przepraszający Juszczenka składał jakże chętnie wieńce pod pomnikami dzielnych striłciw spod znaku tryzuba.
Nie będe tu się rozwodził nad paranoiczną rusofobią która kaze popierać Polsce neobanderowców skupionych w jednym z odłamów rozpadającego się obozu pomarańczowych(grupa Juszczenki) a jednocześnie wściekle atakować Janukowycza który od lat potępia banderowców i kult UPA.
Zastanawia mnie zakłamanie tych którzy atakują Bandere i OUN jednocześnie broniąc Dmowskiego,Piaseckiego,Giertycha,ONR,ONR-ABC,RNR-FALANGA,Getta ławkowe, pogromy od Przytyka poprzez Jedwabne,bronią i usprawiedliwiają takie postacie które majaczyły i majaczą o Żydokomunie,o tym że Żydzi na Madagaskar to było hasło pokazujące polską tolerancjie bo można było do piachu,tych co bronią NSZ i tych co bronią NZW i ich akcje antybiałoruskie, KALI SIĘ KŁANIAĆ.
Taa "Kali się kłaniać"... Po pierwsze należało by się czasem zastanowić nad powiedzonkami, których się używa, występując z pozycji osoby potępiającej wszelkie uprzedzenia narodowe, bo przekomicznie wychodzi. Jak tej dziewczynce, która uparcie twierdzi, że jej wisi.
Po za tym tu się nie ma co zastanawiać z całym brakiem szacunku dla Dmowskiego, ale trzeba coś rzeziach na Wołyniu wiedzieć.
Na info o marszu śladami Dmowskiego może człowieka szlag trafić, ale marsz sladami Bandery, to jak np. marsz śladami Rudolfa Hoessa, albo może po gore'owym skojarzeniu dr. Mengele
To były planowe czystki, gdzie nawet określenie, że "zamordowano mnóstwo osób", to jest bardzo delikatnie powiedziane. co to znaczy "zamordowano"? Jakies obcinanie rąk, nóg, wyciąganie flaków, wydłubywanie oczu i to wszystko z ogromną fantazją połączone i inne o reszcie mi się nie chce pisać. W porównaniu z tym zastrzelić kogoś to jak splunął.
Jak kto przed faszystowskimi banderowcami uciekł, to go już na nim naziści nie robili wrażenia. No Mengele by mógł tu konkurować.
A tu się komuś z krypola konflikt "klasowy klasowy" przypomniał. Myślę drogi geuvarysto, że na szczęście spora liczba osób , poza garstką idiotów, których powiedzmy sobie szczerze nigdy się do końca nie wyedukuje, pojęła że np. usprawiedliwianie szmalcownika szantażującego bogatą żydowską rodzinę "konfliktem klasowym", to jest groteska. Może tu po prostu o to chodzi, żeby tu też dotarło wreszcie. O elementarny szacunek dla tamtych ludzi. (Pomijając to, że jest to przekłamanie, bo w zdecydowanej większości zamęczonymi byli zwykli chłopi.) Ale może się warto dowiedzieć jak to wyglądało -część ocalonych jeszcze żyje, bo to jest naprawdę część z tego nie do wyobrażenia. A jakożem maniaczka "muzyki" i "sztuki" grind gore od mniej więcej 13 roku życia mam wyobraźnię w tym kierunku nie tak całkowicie niewyćwiczoną.
Potępiając UPA nie można bronić NSZ,POTĘPIAJĄC NACJONALIZM UKRAIŃSKI NIE WOLNO BRONIĆ JEDNOCZEŚNIE NACJONALIZMU POLSKIEGO tylko dlatego że mniej zbrodniczy.Podobnie potępiając OUN za antypolonizm i antysemityzm nie można usprawiedliwiać antysemityzm ONR.Potępiając faszyzującego szowiniste Bandere za jego poglądy które doprowadziły do czystek i zbrodni nie można usprawiedliwiać Giertycha,Skiwskiego,Trzeciaka głosicieli ksenofobii i szowinizmu.Jedna miara dla ksenofobii mimo różnic w zbrodniach!!!
to KPZU miała OUN to zwykli faszyści