że nic nie robię w tej sprawie to wysłałam linki do obydwu Pani artykułów na wszystkie znalezione adresy Urzędu Miasta i Gminy we Wronkach, oraz na znalezione adresy w Chojno Błota. Roześlę te linki również na posiadane adresy mailowe mediów oraz znajomym. Link do poprzedniego artykułu wkleiłam również na forum NIE (na wątku Głos w sprawie), POLITYKI (na blogu red. Daniela Passenta - pod poprzednim wpisem Gospodarza), dr-kwasniewski (w wątku Najnowsza historia Polski)oraz Krystyny Jandy (w wątku Alicja Tysiąc).
Argumenty, których użyłam pod poprzednim Pani wpisem, podtrzymuję. I dziękuję za otrzymane w dyskusji wsparcie.
Konieczna jet edukacja urzędników co do potrzeb psychologicznych dziecka w tym i choroby sierocej by wiedzieli oni co jest pomocą, a co pomocy przeciwieństwem.
Życzę wielu sukcesów.
a za rok, dwa, pięć będzie sprawa że matka/ojciec którym powinno sie odebrac prawa rodzicielskie a tego nie zrobiono doprowadził do jakiegoś nieszczęscia. I będą pytania w stylu "gdzie byli urzednicy z opieki społecznej, czemu nie reagowali".
I nie zdziwie się jeśli padnie odpowiedź "urzędnicy wiedzieli, ale bali się nagonki na siebie i woleli przymknąc oczy".
Najsmutniejsze jest to, że nie ma żadnej refleksji nad tym dlaczego sąd podjął akurat taką - zgadza się, że radykalną - a nie inną decyzję.
Nie ma refleksji nad tym, że sprawę wszczęto w wyniku reakcji personelu medycznego szpitala, który z przerażaniem zdiagnozował, że matka dziecka niestety nie jest w stanie samodzielnie sprawować nad nim opieki. Że trwa praca socjalna z rodziną - i nie jest powiedziane, że dziecko nie może do rodziny wrócić, kiedy pokonane zostaną trudności, z którymi boryka się rodzina.
Takie artykuły to bezrefleksyjny atak na publiczną pomoc społeczną i mechanizmy wsparcia dla potrzebujących. Przy okazji widać jak bankrutuje zasada subsydiarnośći - gigantyczna kampania samopomocy ruszyła dopiero po zdecydowanej interwencji państwa. Najgorszymi wrogami polityki społecznej są bowiem demagogia i populizm - tak pięknie w tekście współistniejące.
Zdaje się jest drobna nieścisłość w adresie. Nazwa tej miejscowości pod Wronkami to Chojno-Błota, nie zaś same Błota. Z danych pod tekstem może jednak błędnie wynikać, że Chojno stanowi drugi człon nazwiska pani Wioletty.
kradnie dzieci.
[śmierć męża (największy stres na skali stresu) ]
w skali stresu to jeden z wiekszych stresow
"W sobotę wieczorem 8 marca Dennis Vermeulen bawił się jeszcze ze swoim malutkim synkiem Ebi; następnego dnia rano jego polska żona zniknęła – wyjechała wraz z dzieckiem do swej rodzinnej miejscowości w Polsce. I chociaż za Dennisem z każdej strony stoi prawo, a jego żona Anna w myśl międzynarodowych konwencji dokonała porwania, do dzisiaj nie ma możliwości, by ojciec odzyskał dziecko. – Mam uczucie, że porwanie zostało nagrodzone. Polska zupełnie nie liczy się z międzynarodowym ustawodawstwem – mówi Dennis...."
"....Według jeszcze innej organizacji, a mianowicie Centrum ds. Porwań Dzieci za Granicę wyrok sądu holenderskiego powinien być wyegzekwowany w Polsce bez dwóch zdań. Nawet, jeśli równocześnie toczy się sprawa w ramach procedury wszczętej przez Centrale Autoriteiten, polska policja powinna po prostu pojechać po dziecko i oddać je ojcu. Umowa brukselska sprawia, że wystarczy w tym przypadku wyrok sądu holenderskiego – mówi rzecznik Centrum.
"..- Teoretycznie prawo stoi po mojej stronie, ale spróbuj to wyegzekwować w praktyce w Polsce. Tamtejsza policja odmawia mi pomocy... "
dała program nt pozbawienia malutkiej Róży rodziców i rodzeństwa. Bardzo dziwna historia miała miejsce w szpitalu, na domiar złego jest kontynuowana przez sąd. Czy znajdzie się ktoś zdolny odkręcić pożałowania godną sytuację? Oraz zadośćuczynić poszkodowanym ich cierpienia?
artykuł o tej sprawie w "Rzeczpospolitej" i uważam że o ile sprawa nie jest w 100% jasna (nie jest nawet w 50%) to jednak decyzja odebrania dziecka tak czy siak była nierozważna. Natomiast argumentowanie że należy odebrać dziecko ojcu bo ma 62 lata to absurd.
Sytuacja dotycząca postępowania państwowych organów i instytucji wobec p. Wioletty Woźnej- mamy Róży okazuje sie być jeszcze bardziej skandaliczna.
Podczas porodu bez wiedzy kobiety - wysterylizowano ją podwiązując/przecinając jajowody, co w Polsce jest działaniem bezprawnym !
Ewa Wieczorek pisze tak :"Mam mdlącą pewność, że stoi za tym pogardliwa protekcjonalność wobec kogoś biednego, niewykształconego, ze wsi. Że nie potraktowano by tak ładnie ubranej pani z miasta."
całość artykułu - http://wyborcza.pl/1,75968,6973832,Ci__co_wiedza_lepiej.html
i jeszcze
http://wyborcza.pl/1,75478,6973672,Sterylizacja_bez_pytania.html
Przyzwoite zasiłki na dzieci biednym ludziom przyznać nie łaska, ale rządzić ich życiem - owszem. Jak tak można! Lekarze, kuratorka, sąd - nie do pomyślenia. Machina, na przeciw niej bezradni i bezbronni biedni ludzie. Oczy bolą widzieć taką sytuację. Co za brak empatii, co za ignorancja... Gdzie wstyd?
prokuratury, sady i policja stoja ponad prawem, nie wiem, co w tym dziwnego, tak jest juz od dawna. czy ktos jest biedny, czy bogaty, musi sie z ta mafia liczyc, choc bogaty ma wieksze mozliwosci ewakuacji lub wkupienia sie w laske.
i wszystko jasne. Dobrze że przy okazji żóltaczką C nie zarazili
Patrząc co generalnie wyprawia u nas wymiar niesprawiedliwości (a w tym przypadku dodatkowo także służba zdrowia) nieodparcie przychodzi na myśl opinia jednego z europejskich polityków w międzywojniu:
"Polska to kraj, gdzie sadystyczne bestie dają upust swoim perwersyjnym instynktom".
W pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych rozmawiając z Anglikiem zapytałam ile lat dzieli Suwałki od Londynu. Anglik najpierw nie rozumiał pytania, a gdy ustaliliśmy w czym rzecz się zafrasował, zastanowił i następnie zrobił długi wywód o tym, że problematyczna odległość nie dotyczy ekonomii czy astronomii, ale nauk społecznych takich jak socjologia i psychologia. Kilka osób uczestniczyło w tej rozmowie. Dla Anglika oczywiste było, że najważniejsza jest empatia i za skarby świata nie mógł uwierzyć, że się z nim zgadzam, bo dotąd, a był w Polsce (naukowo) od paru miesięcy, się z taką jak prezentowana przeze mnie postawa nie spotkał. Następnego dnia przyniósł mi kwiaty by przeprosić za wczorajsze niedowierzanie. Tacy potrafią być Anglicy.
No to coś o Hiszpanii, i o nas - http://nowalewica.pl/index.php?view=art ... t&Itemid=5 :
NIECH ZDYCHAJĄ!
środa, 25. marzec 2009 20:30
John D. Rockefeller rozdaje prezenty dzieciom. Jest rok 1930. Wielki kryzys trwa w najlepsze.
fot. Corbis
Dziś dopiero rozumiemy wylansowane przez Miłosza pojęcie „zniewolonego umysłu”. Dziś, kiedy to ci społecznie wykluczeni się wstydzą, a nie ci, którzy ich wykluczyli. Kiedyś mówiło się „nieprzyzwoicie bogaty”. Teraz to bieda jest nieprzyzwoita. Zapytany o losy zwalnianych robotników polski fabrykant z „Ziemi obiecanej”, odpowiedział krótko: „Niech zdychają!” Komunard z Brechtowskiej pieśni odpowie: „Jak nie będzie was, to dla nas będzie dosyć!”.
Mój kolega Pepe się dziwi, że Polaków nic nie dziwi. Uważają za normalne, że jak ktoś jest chory to musi mieć pieniądze, żeby się leczyć, ocalić życie. Pepe nie jest działaczem, radykałem, tylko korespondentem wielkonakładowej, centrowej hiszpańskiej gazety. Jednak dla niego, z perspektywy doświadczeń własnego kraju jest czymś oczywistym, że każdy powinien mieć zapewnioną opiekę medyczną na przyzwoitym poziomie. A jak ktoś woli iść do prywatnego szpitala, bo tam są ładniejsze łóżka, Bóg z nim. Po raz pierwszy ogrodzone i monitorowane osiedla Pepe zobaczył w Polsce. Zdziwił się. W Barcelonie Pepe mieszka w bardzo dobrej dzielnicy zamieszkiwanej głównie przez wyższą klasę średnią. Jednak część, dzielnicy gdzie mieszka Pepe jest zamieszkała przez robotników, biednych emerytów oraz imigrantów. I jakoś nikomu tam nie przyszło do głowy, żeby jednych od drugich odgradzać murem. Dzieci z zamożnych rodzin chodzą do tych samych szkół, co dzieci biedaków. Tylko, że nie ma tam zwyczaju chwalenia się bogactwem. Raczej ci, którym się powiodło wola to ukrywać. Wstydzą się trochę przed tymi, którym żyje się o wiele gorzej. Tak mówi mi Pepe. Skądinąd dowiedziałem się, że każdy obywatel Hiszpanii, który osiąga wiek emerytalny ma automatycznie prawo do minimalnej emerytury niezależnie od tego czy i ile czasu w swoim życiu przepracował.
Już słyszę te głosy, że Polski na to nie stać, bo jest na dorobku. Ale to właśnie teraz, kiedy jest najciężej potrzeba solidarności, sprawiedliwego podziału, pomocy słabszym jest szczególnie paląca. Czy naprawdę staniemy się lepszymi ludźmi, kiedy już się wzbogacimy? Ci, którzy już się wzbogacili są raczej źli niż dobrzy. A potrafią się dzielić głównie ci, co mają mało. A więc to odkładanie na później (kiedy już się wzbogacimy) opieki nas starymi, chorymi, słabszym ekonomicznie, to kłamstwo, cwany wykręt podyktowany egoizmem.
Różnica między Polską a Hiszpanią, by pozostać przy tym przykładzie bierze się nie z różnicy w wysokości dochodu narodowego na głowę mieszkańca, tylko z odmiennej skali wartości. W Polsce bieda została napiętnowana jako grzech, za który należy się kara i to nie po śmierci (czyściec, piekło) ale tu na ziemi, z rąk władz, sądów, sąsiadów. Kiedy zawaliła się rudera w Mińsku Mazowieckim, administratorka, zamiast poszukać rozwiązania dla bezdomnych, narzekała, że nie mogła ich wcześniej eksmitować. „Eksmisja – perorowała ta zażywna przedstawicielka polskiej klasy średniej – to przecież kara za nie płacenie czynszu, a w Mińsku gorszych warunków, do których można by za karę eksmitować, nie ma. Do pytlowania o moralności, karach i nagrodach doczesnych chętnie włączają się dziennikarze, którzy niezmiennie piętnują samotne matki, bezrobotnych, nie płacących lokatorów, za to, że tylko rękę wyciągają po ich (dziennikarzy) podatki. Skoro bieda jest grzechem, to bogactwo cnotą. I w kraju nowobogackich do jak najlepszego tonu należy nie pytanie o źródła wzbogacenia i chwalenie się w towarzystwie oszustwami podatkowymi.
Dziennikarze nie tylko podlizują się milionerom, ale stali się strażnikami ustroju, którego świętością są ci, „którym się powiodło”. Wszelkie pytania o źródła bogactwa czy piętnowanie nadużywania władzy, jaką dają pieniądze czy choćby narzekanie na nadmierne nierówności majątkowe w społeczeństwie spotykają się z pryncypialnym potępieniem ze strony takich obrońców kapitalistycznego „ładu i porządku” jak Tomasz Lis. To bożyszcze mediów wszelkie wzmianki o niesprawiedliwości, wyzysku uważa za niebezpieczny populizm. Liczne, społeczne programy interwencyjne utrzymane są nieodmiennie w tonie chrześcijańskiego zakłamania, które każe nam się pochylać i litować, ale nie pozwala nigdy się utożsamić i stanąć po stronie pokrzywdzonych. Na stanięcie po stronie przegranych nie pozwala zresztą pieczołowicie krzewiona ideologia czy wręcz religia sukcesu. Co najwyżej wolno nam wpłacić na liczne fundacje: Polsatu, Świątecznej Pomocy, czy składki na zoperowanie dziecka, które teatralnie umiera na ekranie telewizyjnym. Te datki jak jakieś cholerne rozgrzeszenie pozwolą nam nie walczyć o sprawiedliwy, równy dostęp do usług medycznych na przyzwoitym poziomie. Ukoronowaniem współpracy jałmużników ze sprawcami całego nieszczęścia, było gorące przyjęcie Balcerowicza na Owsiakowym przystanku Woodstock. Gdyby nie Balcerowicz moglibyśmy kupić ten sprzęt z naszych składek i podatków i Owsiak nie zostałby mega gwiazdą, a Kuroń najpopularniejszym politykiem rozdającym wyprodukowanym przez Balcerowicza bezrobotnym zupę i kurowniówkę..
Zapytany przez dziennikarza, jeden z najbogatszych Polaków, jaki model ustrojowy jest najlepszy dla biznesu, odpowiedział bez wahania: „Chiny.” To tyle na temat „Wolności, Równości, Braterstwa”.
Piotr Ikonowicz
W Polsce niszczeni są przez NICH tak biedni, jak i bogaci. Po gnojeniu tych ostatnich świetnie zresztą widać, że nasze społeczeństwo jeszcze nie dorosło nawet do kapitalizmu. Wciąż z jakąś szczególną lubością zdaje się tkwić w epoce "prawa" pierwszej nocy. Wbrew pozorom nie jest bowiem aż tak istotne, czyś biedny, czy bogaty. Podstawa to którego ważnego śmiecia znasz.
Przy obecnym ustroju ekonomicznym, jednym z fundamentów którego jest bezrobocie, prawo do minimalnej, wypłacanej z budżetu państwa emerytury, wini mieć wszyscy po osiągnięciu odpowiedniego wieku, bez konieczności tzw. wypracowywania sobie tego świadczenia.
Wprowadzenie takich rozwiązań (choćby wedle wzmiankowanego powyżej wzoru hiszpańskiego) powinno należeć do podstawowych postulatów lewicy i wszystkich - że tak powiem - cywilizowanych ludzi.
Dzisiejszy bowiem system, uzależniający otrzymywanie emerytury od tego, ile i czy w ogóle się pracowało, jest po prostu totalnym zniewalaniem ludzi, przymuszaniem ich do podejmowania pracy (często na każdych warunkach). Ot, taka WSPÓŁCZESNA WERSJA PAŃSZCZYZNY. Nie trzeba chyba dodawać, jak bardzo korzystna dla kapitału.
http://kontrowersje.net/node/4036
przepraszam z opoznienie w odp, mialam popsuty internet
- opisywana sytuacja rzeczywiscie drastyczna i tym dziwniejsza, ze ostatnio miala miejsce podobna tyle ze to Polce porwano dzieci - do Bulgarii i panstwo polskie aktywnie tu dzialalo
niemniej jednak nasza fundacja sie nie zajmuje wszystkim co sie dzieje na tym swiecie, sprawa malej Rozy bardzo nas poruszyla i postanowilysmy sie jej blizej przyjrzec, co ja ubralam w postac komentarzy
btw, po wyroku sadu tydzien temu opublikowalam kolejny tekst, ktory na razie sie nie znalazl na lewica.pl wiec wklejam tu:
http://www.fundacjamama.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=727&Itemid=1
ale przyznam, ze od momentu dowiedzenia sie, ze pania Wiolette wysterylizowano po prostu opadly mi rece i slowa juz tego ani nie opisza ani nie skomentuja
na tym portalu czesto zdarzaja sie wpisy o feministycznym nierozumieniu problemow kobiet z klasy pracujacej i zbytnim koncentrowaniu sie na aborcji, jednak w tym przypadku to jest wlasnie to - kobiety w PL maja zalosnie male prawa reprodukcyjne, czy to chodzi o aborcje, czy o cala reszte zwiazana z szeroko pojetym zdrowiem i planowaniem rodziny, co tez sie przeklada na traktowanie ich przez system ochrony zdrowia - jak widac na przykladzie pani Wioletty, takie kobiety, ktore sa z nizszych klas, traktuje sie po prostu jak smieci