to jest lewicowe: odwoływać się do resentymentu?
W tym wypadku, resentyment dotyczy dobrze zarabiających. Ale to nie polepsza sytuacji. Lewica powinna wiedzieć, iż nie na tym polegają wady kapitalizmu, że niektórzy w nim dobrze zarabiają.
w Polsce. Na tej liście brakuje mi Ojca Muchomora, którego majątek znacznie przekroczył ten zgromadzony przez alter ego Tatula R., czyli Juraska Urbana. No ale przecież Urban traci audytorium, a Rydzol ciągle zyskuje nowych wyznawców.
Dobrze zarabiaja, dodajmy, kosztem tych którzy zarabiają źle.
właśnie ten tekst oddaje sedno podstawowego błędu kapitalizmu jakim są wielkie dysproporacje dochodowe, jeśli dla Ciebie to nie jest kwestia którą powinna zajmować się lewica to w takim razie czym ma się zajmować jak nie niwelowaniem tych różnić, bronić małych grupek lesbijek i gejów?
powinna działać na rzecz zmiejszenia - nieuzasadnionych - wkładem pracy - dysproporcji dochodowych. Nie warto natomiast, żeby naśladowała prawicowych populistów w mobilizowaniu resentymentów i odruchów frustracyjnych.
ABCD, lepiej wyjaw jaką metodą badać, czy dane dysproporcje są uzasadnione wkładem pracy, czy też nie.
Było się uczyć na pana managera, a nie na jakiegoś filozofa, socjologa czy innego filologa klasycznego :)
"zarabiał ponad 572 razy więcej niż najmniej zarabiający Polacy"
Kiedyś, parę ładnych już lat temu, gdy jeszcze mogły padać takie pytania, dziennikarka zapytała jakąś wygarniturowaną mendę: "Czy uważa Pan, że takie dysproporcje w dochodach są moralne?" Na co menda odparła coś w tym stylu: "Wie pani, ja bym tak pytania nie stawiał. Należy się raczej spytać, czy jest to zgodne z prawem. Tak - jest".
Weźmy na logikę: jeśli firma prywatne decyduje się dużo płacić wynajętemu przez siebie fachowcowi, to znaczy, że jego usługi są dużo warte.
przechodzi się długą i trudną drogę od czeladnika do mistrza. Kompetencje i doświadczenia, zdobyte na tej drodze, są potem premiowane. A żeby ją pokonać, trzeba często pracować omalże więcej niż 24h na dobę.
"W biznesie
przechodzi się długą i trudną drogę od czeladnika do mistrza."
Otóż niekoniecznie - dość często prestiżowe i świetnie opłacane stanowisko w biznesie jest konsekwencja specyficznej 'zapłaty' byłym politykom lub jest ulokowaniem spolegliwego człowieka ( często bez odpowiedniego wykształcenia i znajomości realiów danej firmy) w odpowiednim miejscu.
"jeśli firma prywatne decyduje się dużo płacić wynajętemu przez siebie fachowcowi, to znaczy, że jego usługi są dużo warte"
"W biznesie przechodzi się długą i trudną drogę od czeladnika do mistrza..."
Prędzej uwierzę w Pankracego - gadającego psa.
nie przekraczały pięciokrotności średniej krajowej a mimo to Polska rozwijała się szybciej niż obecnie. W tym kontekście tych wielkości nie da się niczym sensownym usprawiedliwić, chyba tylko moralnym złodziejstwem, bo legitymizowanym przez prawo. I jak tu się później dziwić, że ludzie nie chcą wybierać posłów, którzy je stanowią.
Podobne proporcje były i w PRL (jeżeli to dla kogoś jest istotne).
gdzie dokładnie przebiega granica "moralnie" wysokich zarobków wraz z rzeczowym uzasadnieniem.
A gdzie zaczyna się łysina?
Wysokość tych wynagrodzeń na płaszczyźnie moralnej nazwałem: złodziejstwem. Bo niestety w znaczeniu prawnym nim nie jest. A moralnie usprawiedliwione byłyby wówczas, gdyby rekompensowały je korzyści, jakie praca wynagradzanych w ten sposób przynosi społeczeństwu. Ale przecież tak nie jest. Dlatego budzą one coraz powszechniejszy sprzeciw nie tylko na lewicy a ściślej mówiąc wśród szerokich mas, ale także wśród przywódców wielu państw, nie wyłączając USA, czy ostatnio Francji /maklerzy giełdowi / . Te wynagrodzenia wszak, przy poszerzającej się stale biedzie, mogą stać się źródłem poważnych konfliktów społecznych. Szczególnie ci, którzy już mają więcej, powinni o tym pamiętać.
Ja widzę na każdym kroku rosnące bogactwo Polaków. Dzisiejszy biedak byłby przedmiotem zazdrości w PRL.
ABCD:
"Weźmy na logikę: jeśli firma prywatne decyduje się dużo płacić wynajętemu przez siebie fachowcowi, to znaczy, że jego usługi są dużo warte."
O tym, że młot jest ciężki, ponieważ posiada dużą masę to ja wiem. Bardziej interesuje mnie to, czy zechcesz odpowiedzieć na moje pytanie.
Swoją drogą, jeśli demokratycznie wybrany parlament zechce płacić... posłom 15 razy więcej niż obecnie, to najpewniej oznacza, że taka jest wola ludu ;-)
Osobną sprawą jest to, że zdajesz się sugerować lewicy, by sprzysięgła się m. in. przeciw bezrobotnym czy rencistom, bowiem ich dochód jest całkowicie nieproporcjonalny do wkładu pracy, który wynosi 0. O to chodzi?
ABCD:
"W biznesie przechodzi się długą i trudną drogę od czeladnika do mistrza. Kompetencje i doświadczenia, zdobyte na tej drodze, są potem premiowane. A żeby ją pokonać, trzeba często pracować omalże więcej niż 24h na dobę."
Podobnym wyczynem może się poszczycić wielu byłych pomocników murarza, bądź stażystów.
Nieśmiało chciałbym zasugerować, że oprócz "nakładu pracy" muszą istnieć też jakieś czynniki sprawiające, że dochody tych wszystkich osób nie są identyczne - proporcjonalne do nakładu pracy.
------
steff:
"A moralnie usprawiedliwione byłyby wówczas, gdyby rekompensowały je korzyści, jakie praca wynagradzanych w ten sposób przynosi społeczeństwu. Ale przecież tak nie jest."
Racja. Zainteresowałem się w jakiej dziedzinie fachowcami, a wręcz geniuszami są najbogatsi ludzie świata. To dość pouczające.
Np. Warren Buffet może poszczycić się niezwykłą umiejętnością... gry na ukulele. Ingvar Kamprad tym, że był faszystą, poza tym wyróżniał się ciężką dysleksją (Dlatego pewnie nadał swojej firmie nazwę, którą był w stanie okiełznać - I(ngvar) K(amprad) E(lmtaryd - nazwa rodzinnej farmy) A(gunnaryd - parafia)). William Gates tym, że miał szczęście chodzić do ekskluzywnego prywatnego liceum, do którego zakupiono komputery, co było w tamtych latach wyjątkiem. Ojciec Lakszmi Mittala miał hutę. Itd, itd...
{35 tys. miesięcznie to 10 średnich krajowych}
---------------
Niezupełnie. Rzeczywiście różnica ta wynosi "tylko" 10 razy. Czyli "tylko" 1000% w wartościach względnych. Weź atoli pod uwagę, że ludzie za wszystko, co im potrzebne do życia, nie płacą procentami. Chleb, energia czy paliwo kosztują TYLE SAMO dla zarabiającego 35 tysięcy, jak i tysiąc złotych. (Na marginesie. Argument, że nie płaci się procentami, należy do ulubionych przez liberałków, oczywiście w zupełnie innej sytuacji).
*A propos paliwa: często zarabiającym owe 35 tys. tego typu rzeczy są dodatkowo fundowane przez firmy.
poza tym, egzystencjalnie rzecz ujmując, w/wym. i tak nie przeżrą tego wszystkiego. Tempus fugit...a długość życia menagerów nie jest oszałamiająca. O przypowieści z igłą i wielorybem w podmiocie nawet nie wspomnę (ABCD, C2, SN - czołem Waszmościom!).
nie to, ze oni tyle zarabiaja, tylko to, ze to sami mezczyzni :).
Mamy juz nadumieralnosc mezczyzn w Polsce, zyja blisko 10 lat krocej od kobiet, panstwo nic robi zeby to zmienic, przeciwnie, robi wiele, zeby to poglebic, a tu okazuje sie, ze to mezczyzni kieruja i wytwarzaja wiekszosc dochodu narodowego netto i brutto... to straszna wiadomosc dla lewicy.pl ;)
wyższe koszty utrzymania swojego majątku. Inne są koszty utrzymania M-2, inne choćby niewielkiego domu z ogrodem+samochodu.
Jest oczywiście pewne niezbędne minimum (przybliżone chociażby przez minimum socjalne), ale nie dramatyzujmy - w czteroosobowej rodzinie pracowniczej IPiPS obliczył minimum socjalne w 2008 r. na 2742 zł, czyli jakieś 3800 brutto.
" A moralnie usprawiedliwione byłyby wówczas, gdyby rekompensowały je korzyści, jakie praca wynagradzanych w ten sposób przynosi społeczeństwu. "
a to społeczeństwo mu płaci?
Zmniejsz kochanieńki ciśnienie pod dekielkiem a może przestanie dziwić Cię to, że ludzie zarządzający firmami zatrudniającymi tysiące osób odpowiednio dużo zarabiają. Jeśli Ci brakuje do 1-go to podaj nr konta: Sumieńcie zamiast na tacę wpłaci datek drapieżnej rybce :)