Ponoć zwalniani (tak słyszałem w radiu) są tylko ci, którzy nie zrobili kursu ratownika medycznego. Na jego ukończenie mieli kilka lat. Ba, wiedzieli o tym od kilku lat.
kwaku wiesz że dzwonią ale nie wiesz w którymkosciele ja osobiście wolę tegoż zwalnianego przy moim ratowaniu z 20 lub 30 letnim stażem niz przypadkową osobę, która zrobiła kursik i jeździ "R"ką dwa miesiące albo krócej a wczesniej
( bez urazy) skonczyła szkołę nie mającą nic anic wspólnego z ratownictwem. Wiele przykładów pokazuje iż doświadzcenie jest w tym zawodzie na wagę złota, szczególnie w dzisiejszych czasach gdzie o ratowniu życia nie decyduje luksus leczenia w Polsce lub papierek a doświadczenie takichze własnie osób. Pod wodzą kopacz(ki) doktorów Wilczurów będziemy niedlugo nosić na rękach i ze swiecą ich poszukiwać.
nie przyganiaj kwakowi, bo on chociaż słyszy, że dzwonią.Jaki przypadkowy kursik?wyobraź sobie, że ja nie chciałbym żeby przyjechał do mnie pan Edek który nie ma nic poza 30 letnim doświadczeniem, a wolałbym człowiek, który skończył studia medyczne o profilu ratownik medyczny właśnie
Zwalniani mają 30 letni staż w kierowaniu karetką, a nie w ratowaniu ludzi. Wolę jednak tego, który skończył kurs, nawet bylejaki, ale kurs ratownika medycznego, a nie kurs na prawo jazdy.
Coraz więcej rzeczy, zwłaszcza pod rządami obecnej bandyterki, odbywa się z naruszeniem nawet burżuazyjnego prawa.
Jeśli wolno mi po Mannheimowsku zagaić: jakie jest strukturalne uwikłanie głowy, w której rodzi się idea, że 30-letnie doświadczenie praktyczne w zawodzie, który nie opiera się wszak na umiejętności mnożenia wypisków teoretycznych lecz na konkretnym wyuczonym fachu, jest o kant pośladka roztłuc wobec akademickiego papierka dającego wstęp do Świata według Inteligenckich?
skoro zaczyna się dyskusja o typach edukacji, to warto przypomnieć, że m.in. Saint-Simon, Fourier, Marks, Engels i Lenin byli zwolennikami możliwie rozległego wykształcenia ogólnego. Chętnie natomiast wyśmiewali - dosadnie tak przez nich określany - "fachowy idiotyzm".
A wspomniany tu Mannheim przeceniał nawet autonomię poznawczą i społeczne znaczenie "wolno unoszących się intelektualistów".
nie idzie mi o 30 letnie doświadczenie w kierowaniu karetką tylko o ratowanie ludzkiego życia, dlatego też li tylko "fachem" tej umiejętności bym nie nazywał. W sytuacji, kiedy w karetkach jeżdżą już tylko ratownicy (nie ma z nimi lekarza), szczerze wolałbym aby byli w niej ludzie, którzy mają ten akademicki świstek (będący świadectwem tego iż znają się na anatomii i różnych cielesnych sprawach jak mało kto)aniżeli ludzie "z doświadczeniem". Czasami doświadczenie do zdecydowani za mało. akurat znam sprawę z bliska - mój znajmy jest ratownikiem (dodam że takim ze świstkiem)i niejednokrotnie musiał ratować tyłek kolegom po fachu z dużym doświadczeniem i brakiem elementarnej wiedzy.
30 lat praktyki w podawaniu doraźnych środków przeciwbólowych na atak kamicy nerkowej, nie daje wiedzy, jakimi środkami leczyć nerki.
moi kochani spłyciliscie moje słowa lub zostałem źle zrozumiany, ci ludzie przez 20-30 lat nie tylko kierowali karetką ale brali udział w ratowaniu życia ludzi, znam te osoby i 99% z nich ma wiedze w tym kierunku lepszą od niejednego lekarza, i nie piszcie że nadużywam tego stwierdzenia, przez te lata przeszli wiele szkoleń i kursów wiec obecny wymóg jest naprawdę tylko i wylącznie urzedniczą biurokracją li tylko wymogiem biurokratycznym a wtej sytuacji wykorzystywanym w celu urąbania niewygodnych pracowników z tejze akurat firmy w Katowicach.
ps. Kwaku nie bierz tego do siebie moim celem w żadnym wypadku nie była Twoja osoba, absolutnie.Po prostu tylko odpowiedziałem troche ostrzej bo kazda taka sytuacja mnie ponosi tak wiec nie czuj się w żadnym wypadku atakowany lub urażony.pozdr.
dlaczego ci pracownicy nie zrobili wymaganego kursu?
Sorry, że się wtrącę.
Nie wiem, dlaczego nie zrobili tego kursu, nie mam pojęcia o sytuacji w pogotowiu, ale z tego, co pisze piter można wnioskować, że szkolenie owe byłoby wykorzystane do ich "urąbania".
gdyby zostało tak wykorzystane, to oczywiście byłoby bardzo złe. Niemniej,. nie ma sensu wykorzystywać tego incydentu do ataków na konieczność dokształcania się przez pracowników pogotowia.