dla towarzyszy z Die Linke. Żeby u nas lewica osiągała takie wyniki byłoby pięknie.
Bobo Ramelow jest przewodniczącym Die Linke w Turyngi, a nie SPD, jak można zauważyć w tekście.
Poza tym cieszy dobry wynik lewicy.
pokrywa się z moją obserwacją dnia codziennego. Natomiast wynik NPD słabiutki przy bardzo intensywnej kampanii. Warto na to zwrocic uwage przy tej okazji bo podstawie lektury -makulatury produkowanej przez hegemoniczne koncerny medialne mozna sobie wyrobic poglad, że w bylym DDR liczni neonazisci i nacjonalisci, w co nawet kilku szanownych tutaj kometujacych zdawalo sie uwierzyc. Wiec pozwole sobie przy tej okazji bezczelnie im wypomniec. Warto sobie porownac info i zastanowic się dlaczego i jakie wnioski.
NPD uzyskalo w Saksonii 5,6 procent glosow, co oznacza ze na otwarcie rasistowska i wychwalajaca III rzesze partie glosowalo jakies 150-200 tysiecy ludzi. Jesli nie uwazasz tego za zatrwazajacy wynik, to nie mamy o czym gadac. Co prawda stracili w porownaniu z rokiem 2004 ponad 3 procent glosow, ale powody niekoniecznie nastrajaja do optymizmu. Wielu neonazistow nie glosuje juz na NPD uwazajac te partie za niewystarczajaco radykalna. Ponadto wewnetrzne podzialy i problemy finansowe mocno oslabily jej sile przebicia. Dlatego tym bardziej tragiczne jest ze po raz pierwszy w historii powojennych Niemiec neonazistom udalo sie pozostac w krajowym parlamencie a tym samym zapewnic pozostajacej na skraju bankructwa NPD zastrzyk finansowy z publicznych funduszy.
Yono, ile by NPD nie miała głosów, zawsze będzie to dokładnie o tę liczbę za dużo.
Mao Tan Wen, pełna zgoda z Twoim komentarzem.
że w niejednym kraju postkomunistycznym pewien oddźwięk zdobywają ugrupowania o ideologii klasistowskiej, wychwalające ZSRR i Kubę.
Brak słów po prostu...
czym różni się nienawiść do kułaka od nienawiści do Murzyna?
napisał o kiczu, że nie stanowi go samo tylko wzruszenie, tylko myśl lub uczucie o następującej treści: jak to dobrze wzruszyć się i uronić łzę wspólnie z innymi, tak samo wzruszonymi.
Jakie to uczucie, Bombo, przyłączyć się (z lewej flanki) do "obrony (liberalnej) demokracji" przed faszyzmem, prawicowym ekstremizmem, fundamentalizmem i populizmem? Niby to i owo poprawnych lewaków od poprawnych liberałów różni, ale czy nie przyjemnie jest zapewnić tych drugich, że w razie czego mogą na lewacki margines liczyć? Czujesz ten dyskretny smaczek "antyfaszystowskiego frontu ludowego" (od Soso do Wall Street i City) nad tym wszystkim?
Nie nie uwazam tego, za zatrważajacy wynik. Co wiecej uważam pantent z podawniem liczb bezwzględnych za genialny i żałuję, że na niego wcześniej nie wpadłam. Czyli 5,6 procent w takiej Saksonii, ktora liczy okolo 4 mln. mieszkancow, to i tak znacząco mniej bezwzglednie niz 1 procent PPP w 40 milionowej Polsce. Czyli takie mrowie ludzi głosowało na PPP, a tu niejeden bagatelizował ten wynik, czy wręcz wyśmiewał.
...Ale po przemyśleniu? Czy podamy sobie jeszcze podać bezwzględną liczbę przestępstw pospolitych dla byłego DDR, i będziemy się zatrważać ilu tam zbrodniarzy (ilu by nie bylo zawsze za dużo)? I oburzać się oczywiście na tych bagatelizujących. Poza tym to wynik dla Saksonii, jezeli bysmy mieli rozważać poparcie dla NPD w bylym DDR nalezalo by liczyc procent wraz z wynikiem w Turyngii i to wyszlo by jeszcze mniej.
Czyli PRAWDOPODOBIENSTWO SPOTKANIA ZWOLENNIKA NPD NA TERENIE BYLEGO DDR JEST NIEWIELE WIEKSZE OD PRAWDOPODOBIENSTWA SPOTKANIA ZWOLENNIKA PPP W POLSCE. (Pierwsze na szczescie, drugie niestety)
Co nie przeszkadza koncernowi Axel-Springer tworzyć obraz przeciętnego Ossi jako neonazisty. Pewnie dlatego, że A-S obawiają się przede wszystkim, żeby nie "bagatelizować" tego zjawiska. ;)
Częściowo zaś rację ma ABCD. Oczywiście pomińmy jak emocjonalnie się ustosunkowuje do wskazanego zjawiska. Ja odnoszę wrażenie, że dominują nastroje "klasistowskie" (do czego nawiasem mówiąc mam stosunek emocjonalny przeciwny niz ten deklarowany przez ABCD). Ponadto Niemcy szczegolnie starsi w większości znacznie bardziej obiektywnie oceniają DDR niż Polacy. Dostrzegają wady, ale doceniają zalety, a co najważniejsze samą ideę państwa równości dla wszystkich.
Wydaje mi się więc, że przy swoim świętym oburzeniu należy znać proporcje. Żeby tropienie tych kilku neonazistow na wyscigi z lokalną AF i tak w kólko zabawa- nie przyslonilo istoty rzeczy. Bo to nie tych kilku nazistow stanowi główny problem a jezeli kogos intersuje prawdziwa współczena pogarda i prawdziwy współczesny problem, a nie kółko historyczne, to powinien jej szukać raczej wśród Niemców zachodnich nie Ossich.
Na tym zresztą usiłuje grać NPD z hasłami: My jesteśmy ludem, Cencie się, Przysłość, nie zasiłek. Grać na podniesienie poczucia wartosci Niemcow wschodnich, jakby przyznajac im poczucie przynaleznosci w kraju, w którym sa uwazani za ludzi drugiej kategorii, chocby poprzez wskazanie tych, co mogliby jeszcze bardziej nie nalezec.
To prosty mechanizm psychologiczny wobec dyskryminacji można albo podważyć samą ideę albo na siłę starać się udowodnić, że to nie mnie trzeba dyskryminować mogę należeć do klubu i powinienem być właśnie pod drugiej stronie. Zawsze się część osób na to łapie. Ale co cieszy tu zadziwiająco niezbyt wielka. Wiekszosc wybiera podejscie pierwsze.
A o wewnetrznych problemach NPD nie mam pojecia i nie interesuja mnie. Niemniej jednak w Saksonii pomimo tych wspomnianych udalo im sie prowadzic ostra i pracowita kampanie i zawiesic gesto plakatami okoliczne dziury. Niektore nawet po kilka razy, bo im te plakaty lamali (to na jakis dyktach wisi, wiec sie to nie zrywa, a lamie). I nie wydaje mi sie zeby odniesli jakis szczegolny sukces.
Podsumowując nie należy się przede wszystkim i jedynie koncentrować na niedobitych demonach przeszłości, bo współczesnych i potęznych nie brakuje. Choć to pierwsze pewnie wygodniejsze. Pod kazdym względem, intelektualnym również.
Ponadto Niemcy szczegolnie starsi w większości znacznie bardziej obiektywnie oceniają DDR niż Polacy PRL.
ale jak już przechodzimy z liczb bezwzględnych na względne, to pilnujmy dokładnie wielkości bazowych. To tak a propos procentów głosów oddanych na poszczególne formacje w Polsce i Niemczech - przecież o skali decyduje tu nie tylko ilość ludności zarejestrowanej w urzędach, ale il. osób formalnie uprawnionych do głosowania i przede wszystkim frekwencja wyborcza.
natomiast zdecydowana zgoda co do Twojej pointy.
No po prostu nie chcialo mi sie szukać liczby uprawnionych do glosowania i frekwencji tu i tam, wiec w obu przypadkach odnioslam sie do liczby ludnosci, bo najszybciej wyskakuje w google. Też z grubsza, bo generelnie liczba ludnosci Polski i Saksoni różnie się o rząd ("jedno zero" ), ale przeciez nie dokładnie. Poza tym nie sadze, zeby byla specjalna roznica w strukturze wiekowej (co za tym idzie liczbie uprawnionych do glosowania). Frekwencja tez z grubsza podobna okolo 50 %. Wiec względnie sie niewiele zmieni i wywod poprawny, a że zgrubny to wybacz.
Mao tez te liczbe nazistow przeszacowal na oko widac. Ale jakos nie mialam ochoty na zadanie domowe pt. "oblicz dokladną liczbę neonazistów w Saksonii" :). I nie bylo moim celem wdawac sie w dyskusje, że jednak troche mniej nazistow, bo przeciez chodzilo mi o cos zupelnie przeciwnego- o wykazanie absurdu epatowania sie liczbami bezwzglednymi przy duzej grupie wyjściowej.
cóż, Polska i Niemcy mają jak wiemy inną strukturę administracyjną, trudno jest więc dać jakąś adekwatną polską analogię do parlamentów krajowych poszczególnych członów federacyjnego państwa. Sądzę jednak, że mimo wszystko większy sens ma porównywanie wyborów w landach do naszych wyborów samorządowych niż parlamentarnych. W wyborach do samorządu frekwencja jest jednak u nas niższa niż przy wyborach do Sejmu i Senatu. To jednak w gruncie rzeczy niuans i nie będę się już czepiał, bo najważniejsza i godna poparcia wydaje mi się teza jednego z Twoich wcześniejszych postów w wątku - o walce z zagrożeniami współczesnymi a nie zamierzchłymi.