kiedy i jak Urząd Stanu Cywilnego (instytucja państwowa, w której zawiera się małżeństwo) gwarantował - jak tutaj się twierdzi - zabezpieczenie na wypadek śmierci męża"?
z nowoczesnymi poglądami na ten temat, emerytura nie jest świadczeniem, które państwo powinno zapewnić, tylko inwestycją. Inaczej mówiąc, należy skalkulować, jakich wypłat oczekuje się w okresie, kiedy zakończy się pracę zawodową, a następnie ulokować odpowiednią sumę w wybranym funduszu.
(jeżeli nie ma problemów ze zdrowiem, bo jeśli je ma, to należy się jej renta) jest w stanie poradzić sobie na rynku pracy.
Rodziny powinny tak organizować prace domowe i wychowanie dzieci, żeby te nie kolidowały z aktywnością obojga małżonków na rynku pracy.
pan Mordasewicz łaskaw był określić niepracowaniem obejmuje m.in.: przygotowanie śniadania, przygotowanie obiadu, przygotowanie kolacji, zmywanie naczyń, codzienne zakupy, większe zakupy inwestycyjne, pranie, prasowanie, czyszczenie kuchenki, zlewu itp., czyszczenie WC, odkładanie rzeczy na miejsce, wyrzucanie śmieci, mycie okien, zamiatanie, mycie podłóg, odkurzanie, rozmrażanie lodówki, regulowanie opłat,
---
Może feministki z feminoteki to zdziwi ale jako osoba samotna i do tego wdowiec WYKONUJE DOKŁADNIE TE SAME CZYNNOŚCI. Gdy bym miał dziecko dodał bym te związane z wychowaniem i opieką nad dzieckiem. Od siebie dodam też ze tygodniowo poświęcam też kilkanaście godzin na prace porządkowo – remontowe w moim domu i ogrodzi. I co może zdziwić wszystkich roszczeniowców NIE OCZEKUJE ZA TO DODATKOWEJ ZAPŁATY.
Cały problem tkwi z funkcjonującym systemie emerytalnym, w którym nie ma dziedziczenia składek, bo tych d'facto nie ma, gdyż są wydawane na bieżąco. Gdyby system emerytalno rentowy polegał na odkładaniu na swą własną emeryturę, to wdowa odziedziczyłaby to co mąż naskładał na swą emeryturę. Proste i jasne rozwiązanie.
A feministką pragnę przypomnieć, że mężczyźni po pracy np. malują mieszkanie, dokonują drobnych remontów, podtrzymują na chodzie posiadane samochody, no i coraz częściej robią to co tradycyjnie należało do kobiet. A co najważniejsze nie chcą za to dodatkowej emerytury, czy jakichkolwiek innych świadczeń.
Panie feministki, takimi jak ten tekst kompromitujecie same siebie. Powodujecie, że jesteście śmieszne. A argumentacja, którą się posługujecie jest żałośnie intelektualnie płytka.
artykul generalnie mi sie spodobal, ale rzeczywiscie...
Juz pomijajac to, co robia mezczyzni po pracy, to: PRZECIEZ KOBIETY PRACUJACE ZAWODOWO ROWNIEZ MUSZA WYKONYWAC WIEKSZOSC Z TYCH CZYNNOSCI. Czesto razem z mezem. Oddanie dziecka do przedszkola nie zalatwia problemu prania, czy sniadan, prawda?
Wiec jezeli jedna osoba caly dzien ma na te czynnosci (i ma miec placone), a druga 8H tyra w pracy, do tego 1H dojazdy i DODATKOWO rozwniez te czynnosci ma wykonac (za darmo), jest w tym pewna niekonsekwencja...
Poza tym: jak weryfikowac jakosc takiej pracy? Czy tyle samo powinna dostac osoba, ktora faktycznie dba o dom, co osoba, ktora go (i np. dzieci) zaniedbuje? Jakies wskazniki? Komisje spoleczne? Maja Panie poza oskarzeniami wobec tego pajaca z Lewiatana jakies pomysly?
Chcialbym byc dobrze zrozumiany: generalnie uwazam, ze przy rosnacym globalnie bezrobociu praca domowa jest PRZYSZLOSCIA rynku pracy, mogaca wchlaniac nadwyzki sily roboczej (wiecej ludzi w domach- mniej na rynku pracy). Poza tym tak jest po prostu lepiej dla dzieci. Prace domowa (zarowno kobiet, jak mezczyzn) trzeba jakos uregulowac, musi byc to jednak zrobione z glowa i bez ideologicznego zaciecia.
trochę racji jest w tym, żeby wdowy pracowały (o ile potrafią/znajdą pracę). Ale muszą być zabezpieczenia socjaln, i to nie tylko dla wdów ale i wszystkich innych obywateli, na wypadek braku pracy...
W zasadzie zgoda z Twoim wpisem, może z jednym zastrzeżeniem - z tym globalnym wzrostem bezrobociato (jeśli traktować to ahistorycznie i abstrahując od geoekonomii) przesada. Co nie zmienia faktu, że np. szumnie ogłaszane nowe miejsca pracy osób w okolicach 50-tki i skromnym stażem na rynku pracy to na ogół kiepsko wynagradzana i "elastyczna" praca w rodzaju sprzątania biurowców, centrów handlowych czy hoteli, na dalszym planie kapitalny materiał na armię łamistrajków (bardzo trafnie to opisał Cud w jakimś wcześniejszym wątku o wdowich rentach). Z ogólnospołecznego punktu widzenia lepiej, żeby ci sami ludzie (jeśli nie mogą znaleźć pracy zgodnej z wykształceniem i preferencjami) dostawali świadczenia za opiekę nad wnukami czy pielenie ogródka (swojego lub sąsiadów), co piszę bez jakiejkolwiek ironii.
zgodnie z nowoczesnymi czyli neoliberalnymi?
daj spokój, widać jak na dłoni, że ABCD się wygłupia. Nawet skrajnie liberalny, ale rzetelny w terminologii ekonomista przyzna, że emerytura z samej definicji może być inwestycją, ale dla funduszu, a nie płatnika składki-świadczeniobiorcy. A jak wysokie są stopy zysku z tej "inwestycji", to akurat już od kilku miesięcy w Polsce wiemy - część świadczenia pochodząca z OFE to nieraz kilkanaście złotych.
Inna rzecz, że przeciwniczki i przeciwnicy likwidacji wdowich rent powinni dostrzegać też inne przykłady niesprawiedliwości systemu emerytalno-rentowego (nie będę się powtarzał, odsyłam do tekstu R. Bakalarczyka i komentarzy pod nim, jak i wcześniejszym wątkiem rentowym), a nie podczepiać to na siłę pod (skądinąd istotną) pracę domową (którą, jak słusznie wspomnieli MJ i Cudak, wykonują też kobiety pracujące zawodowo i wielu mężczyzn). Inaczej będziemy mieli kolejną odsłonę napuszczania jednych grup (tu: wdów-rencistek) na inne (tu emerytki ze świadczeniami porównywalnymi lub niższymi od pracujących wdów), zupełnie jak przy pomostówkach.
PS. Tzw. "lewicy emancypacyjnej" nieustająco przypominam i zapisuję do sztambucha, że architektem łoBuzkowej horror-reformy systemu emerytalnego był nie kto inny, jak idol KP, wojujących "antygiertychowców" i przyległości - Jacuchna no(w)ruk!
widać dla ABCD nowoczesność=neoliberalizm. Czyli tak, jak głosi hegemonia ideologiczna. Widać jak na dłoni, że ABCD jest już jej podporządkowanym promotorem...
[bo tych d'facto nie ma, gdyż są wydawane na bieżąco]
przeciez prywatne fundusze tez wydaja skladki na biezaco, tylko to nazywa sie tutaj inwestycja, jakby robilo jakas istotna roznice, takie mydlenie oczu, o tym co stanie sie z inwestycja za kilka dekad nikt tak naprawde nie wie, same spekulacje oparte na mysleniu zyczeniowym podparte jakimis wrozbami z fusow (slynne rosnace slupki na papierze), przeciez nawet systemy finansowe nie sa na tyle stabilne w czasie zeby cokolwiek przewidywac w przeciagu najblizszych kilku dekad. wszelkie takie przymusowe skladkowe systemy emerytalne to jest przyslowiowe nabijanie ludzi w butelke przez sprytnych cwaniakow stawiajacych na terazniejszosc, bo za przyszlosc de facto nikt nie moze brac odpowiedzialnosci:). porownac to tylko moge do fikcyjnych podrozy miedzygwiezdnych z filmow sf.
Co do reszty, pelna zgoda, feministki zyja w swiecie jaki juz dawno odszedl, dlatego ich wyobrazenia zupelnie nie przystaja do rzeczywistosci :)
Tylko Twoj pomysl wydaje mi sie najbardziej rozsadny i sluszny, musimy przede wszystkim myslec o tym jak zyc dobrze tu i teraz, dlatego jestem zwolennikiem wlasnie takiego jednego jednolitego systemu zabezpieczen socjalnych obejmujacego kazdego, bez wyjatku, czy to wdowa, rozwodnik, feministka, szowinista, liberal, komunista, maly, gruby, z plaskostopiem, zdrowy, silny itd.. Taki system jest tanszy, bo nie wymaga armii urzednikow w setkach urzedow, ogranicza korupcje oraz naduzycia do minimum, a przede wszystkim jest sprawiedliwszy.
cos w tym guscie?
http://www.lepszyswiat.org.pl/files/MDG.pdf
to zapraszam do dzialania, by MDG wywalczyc:)
pozdr
nie do końca. ZUS nie inwestuje składek. Działa jak klasyczna piramida finansowa. Prywatne fundusze składki inwestują np. w bony skarbowe, część w akcje, część pewnie w nieruchomości itd.
"feministki zyja w swiecie jaki juz dawno odszedl, dlatego ich wyobrazenia zupelnie nie przystaja do rzeczywistosci"
chyba coś Ci się poplątało :)
Trudno mi sie wypowiadać za feministki, a przynajmniej za wszystkie - ale żyją/emy wszystkie/scy w takim samym 'świecie' :)
A artykuł był chyba zrozumiałym językiem napisany i bardzo sensownie ?
Dotyczy obecnej sytuacji, a na przyszłość można opracować coś bardziej sensownego, ale nie mozna tego czynić nagle i niespodziewanie.
a o czym ja pisze, przeciez napisalem, ze inwestuja, chocby w fundusze ala Maddofa;), a co to jest jak nie wydawanie na biezaco z nadzieja TYLKO!, ze kiedys zwroci sie ?:)
ZUS w pewnym sensie tez inwestuje, w obecnych emerytow;)
marikaa, no to wszystkie zyjecie w swiecie fantasy, niestety :)
to ideę opłacania "pracy domowej" o której mowa w tekście, promował już ładnych parę lat temu "Obywatel". No tak, tylko jak to teraz napisać, drodzy Redaktorzy "MO", żeby nie być po drodze z tymi paskudnymi feministkami? Wiem! Zastrzeżcie, chłopcy, copyright do pomysłu.
to trochę tak, jakby "oskarżać" Gwiazdów za to, że ich pogląd na wojnę w Iraku jest identyczny z poglądami MFR. Zresztą problem oszacowania pozarynkowych i nieodpłatnych czynności mających jednak wpływ na dobrobyt społeczny podejmowali ekonomiści, zwł. ci spoza głównego nurtu już w latach 70. (np. Mishan).
Taa, i ludzie dla zasady beda krecic sie w domach w okol wlasnej osi, byle pozytecznie spolecznie, bo to warunek otrzymania pomocy od panstwa, czy jak to nazywasz, zaplaty za wyimaginowany wklad w dobrobyt spoleczny, a co jak komus nie uda sie taka figura przed jasniewielmoznymi decydentami, musi isc na zebry ?
Mam oczywiście na myśli tę parszywą fundację kosztującą nas co roku dziesiątki milionów złotych!!!!
Artykuł 25
Każdy człowiek ma prawo do stopy życiowej zapewniającej zdrowie i dobrobyt jego i jego rodziny, włączając w to wyżywienie, odzież, mieszkanie, opiekę lekarską i konieczne świadczenia socjalne, oraz prawo do ubezpieczenia na wypadek bezrobocia, choroby, niezdolności do pracy, WDOWIEŃSTWA, starości lub utraty środków do życia w inny sposób od niego niezależny.
Możemy oczywiście sobie poudawać, że koniety są równe, że np. moga sobie pracować, a nie zajmować się domem i dziećmi, że nie mają problemu z byciem dyspozycyjną, że nie tracą roboty, gdy ich dziecko w przedszkolu choruje bez przerwy, możemy udawać, że niedużo dzieci choruje tak czesto i że dzieci sa odporne na bakterie, które przynoszą niesutannie do placówek oświatowych ich rówieśnicy; możemy poudawać, że nie ma wychowania, które uczy, że należy poświęcić karierę zawodową na rzecz stworzenia możliwości rozwoju dla męża i dzieci, że płace są równe, że bezrobocie dotyka kobiety i mężczyzn w równym stopniu; możemy poudawać, że kobiety niezbyt często bywają ekonomicznie i psychicznie uzależnione od mężczyzn; możemy nie przyjąć do wiadomości, że kobiety częściej zapadaja na depresję, a ta właśnie pojawia się m.in. z powodu utraty bliskiej osoby, że wdowy nie są jedną a podstawowych grup, z którymi pracują służby socjalne, że nie popadają w depresję, izolację, bezradność i jednocześnie biedę po śmierci męża... ALE TO NIE PRAWDA
Ma Pan całkiem rację, ale proszę do niej przekonać takich neofitów neoliberalizmu , jak np.ABCD, którzy uważają,
że ludzie są biedni z własnej winy i bogaty nie musi się nimi martwić, bo gdyby biedak we właściwym czasie zadbał o swoje interesy, to też byłby BOGATY.
To bardzo wygodny światopogląd. DLA EGOISTY.
bez przesady. Po pierwsze, w sytuacji bezrobocia strukturalnego (na skutek kolejnych restrukturyzacji czy po prostu likwidacji całych zakładów i powstawania w ich miejsce w najlepszym razie kiepskich pod każdym względem miejsc pracy w usługach) trzeba coś z wypchniętymi poza rynek pracy lub na jego ubocze zrobić; wypłacanie im MDG może się okazać wbrew pozorom nawet z czysto ekonomicznego punktu widzenia bardziej opłacalne niż wymuszanie tworzenia etatów na siłę. Po drugie, z czysto "wychowawczego" punktu widzenia wysokość MDG powinna być zróżnicowana i uzależniona od tego, czy ktoś niepracujący na rynku zajmuje się badaniami dramatu hiszpańskiego lub oprowadzaniem wycieczek przyrodniczo-krajoznawczych czy też np. obalaniem setek (w/g mnie nawet i on powinien otrzymać niezbędne minimum, by w sytuacji chęci zmiany trybu życia nie padł w okresie przejściowym z głodu). Po trzecie: nawet najbardziej socjalne państwo musi wypracować i praktykować mechanizmy weryfikujące społeczną opłacalność i efektywność każdego świadczenia (przykład - Szwecja). Po czwarte, jak zapewne zauważyłeś dyskusja poszła raczej w tym kierunku, by nieodpłatną pracę domową osób niepracujących zawodowo opłacać raczej przez MDG, a niezależnie od czyjegoś stażu rynkowej pracy zawsze zaliczać ją na poczet emerytury; jedno i drugie kłóci się z przedstawioną tutaj koncepcją traktowania wdowich rent jako zapłaty z tego tytułu. Sprawa jest złożona (stąd pewna ogólnikowość moich postów na ten temat, bo sam mam nieraz zasadnicze wątpliwości co do niektórych rozwiązań i propozycji) i powinna być przedmiotem dyskusji między polityczną lewicą, prosocjalnymi ekonomistami/socjologami, ruchami społecznymi (zarówno kobiecymi, jak i środowiskami emeryckimi), zwł. w POlsce (sic!) - gdzie krach systemu emerytalnego z jednej strony a wzrost bezrobocia z drugiej będą się raczej nasilać. Mam jednak nadzieję, że zgodzisz się z tezą, iż dajmy na to udzielone przez Ciebie jakiemuś krewnemu czy znajomemu kilka godzin bezpłatnych korepetycji z matematyki czy fizyki są co najmniej tyle samo warte, co dzień pracy dilera w salonie samochodowym? A jeśli weźmie się pod uwagę prawdopodobieństwo późniejszego pożytecznego społecznie wykorzystania zakumulowanej przez dzieciaka wiedzy oraz kosztów zewnętrznych (zanieczyszczeń, wypadków etc.) użytkowania sprzedanych przez tego drugiego człowieka aut? Rozumiem, że do działalności grup feministycznych można mieć sporo zastrzeżeń (także i temat wdowich rent został przez nie beznadziejnie rozegrany przez powtarzanie hasła o pracy domowej przy pominięciu kobiet pracujących zawodowo i np. samotnych mężczyzn, tak jakby one i oni już tych prac nie wykonywali), ale to nie powód, żeby wylewać dziecko z kąpielą (tak jak michnikowo-obyczajowe konotacje Zielonych 2004 nie powinny wpływać na poglądy w sprawach transportu czy energetyki, w których można się z nimi zgodzić).
[Mam jednak nadzieję, że zgodzisz się z tezą...]
trudno nie zgodzic sie z ta teza, a takze z koniecznoscia wprowadzenia MDG, gdyz powinien to byc najwyzszy priorytet kazdej rzadzacej czy aspirujacej do rzadzenia lewicy:)