Pomijając zasadność samej pryewatyzacji, skutek prywatyzacji prowadzonej przez specjalistów powoływanych przez Rząd jest oczywisty. Skoro kadra zarządzająca energetyką "od zawsze" jest z nadania Rządu, to jak ten sam Rząd może przeprowadzić w sposób prawidłowy i efektywny prywatyzację, skoro sam przyznaje się do SWOJEJ porażki doprowadzając, choćby własną polityką kadrową, do ewidentnego braku efektywności energetyki i do jej zacofania. Najpierw wszystko rozregulować zarządzaniem, potem wszystko dodatkowo rozregulować nieudolną prywatyzacją, na koniec rozregulować moralnie cały kraj własną ucieczką w opozycję, bez jakiejkolwiek odpowiedzialności za brak gospodarności, oprócz politycznej. I wszystko zgodnie z prawem i zgodnie z głosem wyborców, którzy sami sobie gotowali ten los kolejno, przez 20 lat wolnych wyborów, wybierając każdą możliwą opcję polityczną.
Czy starczy im determinacji, by do tej wyprzedaży nie dopuścić? Przewiduję, że jednak nie wystarczy. Wolimy spokój. Nieodległe doświadczenie niestety uczy nas, że rezultaty walki są niepewne. Musimy jeszcze mocniej przegrać. Może wtedy zaczniemy znów walczyć.
i wtedy sami będą nim rządzić. Tylko w razie czego przeciw komu urządzić strajk?