Gdyby socjaldemokraci mieli przewagę w sondażach mówiliby o wspieraniu przedsiębiorczości, koniecznych obniżkach podatków dla inwestorów itp. a tak, jak wiedzą, że z władzy nici to mogą poprzeć lewicowe postulaty.
Dlatego wszystko, co miałoby go ograniczać państwa burżuazyjne nie wprowadzą. Praktyki dotowania z ostatnich miesięcy to potwierdzają. W każdym bądź razie od 1972 roku pomysł jest zamrożony, choć tyle zdarzeń za nim przemawia. Bez wrzenia mas będzie jak jest. Niestety!
"Posiadacze", którzy finansują państwo socjalne, mają nie tylko poczucie, że z jego dobrodziejstw korzystają głównie inni, lecz także - i to jest zasadniczy problem - że dla nich samych niewiele już zostaje. To przyczyna narastającego pod powierzchnią konfliktu. Państwo dobrobytu powinno służyć nie tylko słabym, lecz także tym, którzy chcą utrzymać status osiągnięty własną pracą.
http://wyborcza.pl/1,76842,7030196,Potrzebne_nowe_Niemcy.html
Czym jest tzw. podatek Tobina?
http://attac.org.pl/?dzial=71&typ=2&kat=71&lg=pl&id=164
wszyscy mogą wstąpić do SPD
Do Attac w Niemczech należą ludzie z różnych ugrupowań - i z SPD i z Die Linke, Z Zielonych... a nawet CDU. Nie grozi im więc wstąpienie do jednej partii...
Co do postulatów partii, poza SPD "podatek Tobina" zgłaszały już Die Linke i Zieloni.
oczywiście tylko dla dużych firm- im więcej firma ma pracowników, tym więcej tlenu zużywa do wyprodukowania swoich produktów, i tym mniej zostaje dla innych. Jest to jawna niesprawidliwość.
Wydaje mi się jednak, że w tej sprawie przesadzasz, tym bardziej, że Angel Merkel, liderka wygrywających w sondażach chadeków, nie wyklucza wprowadzenia podatku.
W przeciwieństwie do takich kwestii, jak sens prywatyzacji czy uelastycznienie rynku pracy, to akurat w sprawie deregulacji rynków finansowych panuje dość powszechna zgoda (również wśród znacznej części, o ile nie większości prawicy), że konieczne jest wprowadzenie regulacji w tym zakresie i powstrzymanie kolejnych baniek spekulacyjnych.
Oczywiście kwestią sporną jest, na ile radykalne zmiany powinny zostać podjęte. Miejmy nadzieję, że przynajmniej w tej sprawie przeważy głos lewego skrzydła SPD.
podatek od obrotów kapitałowych to dobry pomysł. Poprzez podwyższenie kosztów spekulacji finansowych wzmocni on motywację do inwestowania w realną gospodarkę, to jest w przedsiębiorstwa produkujące dobra i usługi.
Natomiast za prywatną własnością powietrza opowiadają się jedynie niektózy liberałowie, którzy - w myśl twierdzenia Coase'a - sądzą,że ustalenie praw własnościowych np. do tlenu i wody jest wspaniałym prorynkowym sposobem na rozwiązywanie problemów ekologicznych. Wtedy pobieranie opłat za korzystanie z powietrza rzeczywiście byłoby możliwe. Z tego, co wiem jednak żadna lewica nie proponowała nigdy takich rozwiązań.
niektórzy
Zamiast podatku od pracodawców za oddychanie ich pracowników,co proponuje Dobrodziej, właściwszy byłby podatek od właścicieli samochodów za marnowane przez ich samochody powietrze. Jego zaletą byłoby także to, że dla Dobrodzieja byłby mniej uciążliwy, dzięki czemu nie zmniejszałby liczby swoich pracowników. Wszyscy na tym wyszlibyśmy lepiej a przede wszystkim pracodawcy, o których przecież powinniśmy dbać. Dobrodziej natomiast tak się zagalopował, że zaproponował podcięcie gałęzi, na której siedzi, i to ze szkodą dla nas wszystkich. Wara. Nie możemy mu na to pozwolić. Tobin jest jednak lepszy, choć mniej radykalny.
Możesz podać kogoś, kto rzeczywiście optuje za prywatyzacją powietrza? Coś mi się wierzyć nie chce. Problem bowiem polega na tym, że trzeba wyznaczyć granice swej własności, w przypadku powietrza jest to niemożliwe. A poza tym nie ma możliwości egzekwowania ewentualnych praw.
Owszem istnieje prywatne powietrze i prywatna woda. Wystarczy wejść do sklepu. Prywatnej wody masz tam tysiące butelek. Tlen możesz kupić w butlach. Jeśli w tej chwili zakręcę słoik, nakleję informację, ze jest to powietrze z domu kwaka i spróbuję ten słoik sprzedać, to właśnie będziesz świadkiem sprywatyzowania powietrza.
Rozważ taką sytuację. Jesteś u kogoś w domu i zapalasz papierosa. Ten ktoś prosi cię o jego zgaszenie, bo zatruwasz powietrze i jego samego. Jeśli powietrze nie ma właściciela, to wcale nie musisz jego słuchać. Ale nie, ty zgasisz papierosa, bo mimo wszystko powietrze, które znajduje się w jego domu należy do niego i może nim rozporządzać. A czy ty masz prawo zabronić mu palić w jego domu?
Przykład był oczywiście przejaskrawiony - podobniejak przykład Dobrodzieja. Tym niemniej tendencja do ustalania praw własności w stosunku do powietrza istnieje. Zobacz hasło "air rights" w angielskiej wikipedii.
Oto linki do argumentów prywatyzacyjnych z portalu prokapitalistów:
http://www.prokapitalizm.pl/kto-naprawde-zagraza-naszym-lasom-glos-w-dyskusji-na-temat-prywatyzacji-zasobow-przyrody.html
http://www.prokapitalizm.pl/rynek-kontra-ekologia.html
http://www.prokapitalizm.pl/ekologia-etyka-ego.html
http://www.prokapitalizm.pl/richard-l-stroup-jane-s-shaw-srodowisko-naturalne-a-prawo-wlasnosci.html
Po lekturze możesz sam ocenić, czy mocno przesadziłem.
Już za czasów PRL-u płaciło się opłatę klimatyczną. Czyli włodarze np. Ustki uważali się więc za właścicieli powietrza w tym mieście i za korzystanie z jego walorów kazali sobie płacić.
choc mogliby podniesc tez kwestie skasowania z globalnej gospodarki rajow podatkowych. Tam sa prawdziwe pieniadze.
Ale lepsze to niz nic:)
juz widze jak Obbama ( obdarowujacy wybrane banki miliardami, ktore pozniej pracownikom wyplacaly z tej darowizny po 70 tys USD ) wprowadza dodatkowe dla nich podatki