Na głównym przystanku tej robotniczej w dużej mierze dzielnicy rozdano kilkaset ulotek informujących o celach kampanii, zbierano także podpisy pod petycją ws. darmowej komunikacji. Powoływano się na sukces podobnych rozwiązań w belgijskim mieście Hasselt oraz francuskim Compiègne.
----------------------------------------------------
Ilu robotników z Wrocławia słyszało o miastach takich jak „ belgijskim mieście Hasselt oraz francuskim Compiègne „
Czy w ulotce było napisane czy miasta te przypominają pod względem sieci komunikacyjnej Wrocław i ile mają mieszkańców?
Po co nam darmowa komunikacja, lepiej dać te pieniądze np. na ulgi podatkowe dla kleru.
Z tym że Hasselt jest miastem wielkości Lubina, zaś Compiegne - Bolesławca. Może da się znaleźć gdzieś w szerokim świecie przykłady miast kilkusettysięcznych, wielkością zbliżonych do Wrocławia?
za darmo i jeszcze płacić za paliwo to pomysł może się udać. Soros ma zdaje się sporo kasy i lubi sponsorować zadymiarską młodzież, więc może i tym razem pomoże?
Czemu nie? Tylko że IMHO projekt pilotażowy byłby bardziej realny w jakimś niedużym mieście.
Wszystko jest kwestią pieniędzy. A jeśli komuś by się chciało przeczytać stronę która jest zlinkowana, to by się dowiedział, że pieniądze na takie rozwiązanie są w budżecie miasta (jest wyraźnie wskazanie skąd je wziąć), znalazłyby się także na podwyżki dla pracowników MPK. 300 mln np, idzie na nikomu niepotrzebny "bilet miejski" (to samo to by wystarczyło na wprowadzenie 3 lata darmowej komunikacji we Wrocławiu), dodatkowo przy darmowej i lepszej komunikacji miejskiej mniej potrzeba na remonty dróg (które we Wrocławiu nigdy się nie kończą, cały czas jest rozkopany), na bezsensowne obwodnice śródmiejskie, na opłacanie kanarów, druk biletów, dystrybucję itd itd. Nie liczę tu wydatków na służbę zdrowia (hałas, spaliny, wypadki) itp. Generalnie dobry i darmowy transport opłaci się wszystkim. Dziwi mnie że takie coś muszę tłumaczyć na lewicowym portalu, bo ludzie na przystanku łapali o co chodzi błyskawicznie w większości. Ale widać internetowi mędrcy wiedzą lepiej i zawsze znajdą dziurę w całym. Dlatego nie bierzemy w naszych działaniach komentarzy na forach i portalach na poważnie, bo wiadomo kto tu przesiaduje całymi dniami, tak więc nie męczcie się drodzy doradcy, szkoda waszego czasu.
naiwne wierzyć, że ludzie przesiądą się z samochodu do autobusu bo ten nie będzie kosztował 2,80 za przejazd.
Być może dla niektórych lewicowców to burżuazyjna wygoda jechać ciepłym i wygodnym samochodem do pracy miast komunikacją miejską ale obawiam się, że 90% podróżujących autobusami jeździ nimi nie bo wygodniej ale bo są na nią skazani.
A możesz mi przedstawić jakieś badania opinii na ten temat? Bo ja znam takie badania i akurat jest odwrotnie niż mówisz, wielu kierowców chętnie zrezygnowałoby z wątpliwej "wygody" stania w korkach i hałasie na rzecz dobrej komunikacji miejskiej.
Mało tego - przykład miast gdzie to wprowadzono w życie pokazuje, że tak się dzieje też w praktyce. No ale każdy pretekst jest dobry, żeby sobie ponarzekać przed monitorem.
z tym narzekaniem przed monitorem? Słowa nie można powiedzieć?
Żeby tak się kolega nie gorączkował to mnie tam akcja z bezpłatnym transportem się podoba. I jestem całym sercem za choć gdzie indziej szukałbym uzasadnienia dla finansowania.
Tylko bawi mnie antagonizowanie transportu publicznego z prywatnym na rzecz tego pierwszego i taka ekologiczno anarchistyczna wiara, że tak jak my antysystemowcy tak wszyscy będą na rowerach i po szynach tramwajem się poruszać.
W Polsce w tzw. dużych bogatych miastach a Wrocław się do nich zalicza od 20-35 % pracujących dojeżdża minimum 15-0 km do pracy spoza miasta. Jeśli chce mi kolega wmówić, że ci ludzie przesiądą się do pociągu podmiejskiego aby później wskoczyć w autobus i być może z przesiadką to ja polecam komedie Polską "co mi zrobisz jak mnie złapiesz" z doskonałym monologiem że mleko ma w Polsce najszybszy transport.
Jak mi kolega da te badania tych ludzi którzy w 90% pewnie nawet nie wiedzą ile ten podmiejski kosztuje czy karta miejska i którzy natychmiast porzucą swoje samochody gdy tylko autobus będzie free to osobiście na rynku w Wrocławiu odszczekam.
Jakbyś chciał szukać jakiś badań to byle sonda uliczna ci powie, że owszem korki, że obwodnica, że bezkolizyjne skrzyżowania i że wogóle owszem polepszać ale po to aby się szybciej samochodem jechało. Bo po to się go kupiło aby brum brum robić.
Jak to w praktyce funkcjonuje może kolega zobaczyć na przykładzie wielu Park&Ride które jak grzyby po deszczu powstały w Warszawie i które ledwie w połowie są zapełniane i to też tylko tam gdzie jest blisko stacja metra.
To po pierwsze. Po drugie to aby zmusić ludzi do przesiadania się z samochodu do komunikacji miejskiej to najpierw należałoby w tą komunikacje zainwestować. Bo nikt kolego nie przesiądzie się z samochodu do autobusu nawet jeśli ma 20 minut do pracy. Jeśli w środku zimy będzie musiał stać 10 minut na przystanku postać w tłoku w samym pojeździe a potem przesiąść się do drugiego autobusu bądź tramwaju.
I nie trzeba tu żadnych badań. Tak po prostu jest. Z tego samego powodu podpowiem nikt nie wstaje przełączyć programu w TV kiedy koło niego leży pilot
bezpłatność tej komunikacji to ledwie promil warunków aby namówić ludzi do rezygnacji z samochodu. Budowa PR, obwodnice, synchronizacja PR z wylotówkami, metro czyli komunikacja "zakryta" ciepła wygodna, wymuszenie pasów dla komunikacji co wiążę się w większości wypadków z poszerzeniem arterii, zwiększenie taboru. Nie wiem tylko czy to nie za mało ekologiczne i anarchistyczne:)
No ale to już była taka mała złośliwość:) Bez urazy
Komunikacja miejska powinna być bezpłatna. Koszty drukowania biletów jednorazowych, miesięcznych, płac kanarowych i biuralistów wszelakich, przy 50% niepłaceniu za przejazd - zerują się, więc miastom bardziej opłaca się wycofać z tych kosztów, niż utrzymywać przeżytki komunistyczne w postaci kanarów chociażby, nawet jeśli to bezrobocie zwiększy o kilka promili...
Ja zerknęłam na tego niusa, bo osobiście jestem zainteresowana w leczeniu moich traum komunikacyjnych. Chciałabym niniejszym pozbyć się pewnych zaszłości i dokonać ekspiacji i samobiczowania...
tóż:
Będąc młodą studentką przeznaczałam dane mi przez Mamę pieniądze na bilet miesięczny (ok 25 starych komunistycznych złotych) na herbatę w kawiarni "Miklos". Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka. Przyszedł mandat, że na trasie Katowice-Ligota - Katowice Centrum jechałam bez biletu (z dyskoteki od "Medyków" wracałam). Mama się wnerwiła, wyzwała mnie od złodziejek i od tej pory kupowała mi bilet miesięczny osobiście.
[Młodzieży wyjaśnię, że za komuny trza było mieć tekturową "legitymację" ze zdjęciem plus bilet, tak nas komuna inwigilowała].
Ten mandat do tej pory nie jest zapłacony. Mama zastrzegła, że złodziejek paść nie będzie. Ja ujęta zostałam w jakimś "rejestrze gnieźnieńskim" i jak on jeszcze istnieje, to procenta mi rosną...
Potem nie zapłaciłam za bilet, kiedy jechałam z L-4 do firmy. Byłam tak słaba (38 gorączki plus pierwszy dzień menstruacji), że z biletem w ręku klapnęłam na siedzenie i nie miałam go siły skasować. Oczywiście napatoczył się kanar i wlepił mi mandat. Też nie zapłaciłam, bo to w stanie wojennym było i ja udałam się na "emigrację wewnętrzną".
Do tej pory nikt mnie nie ściga, bo komuna upadła...
Ale...
W lipcu 1996 jechałam z trójką moich fantastycznych synów na kąpielisko "Fala" w WPKiW. Zanim się usadowiłam z wózkiem i dziećmi, minął jeden przystanek. Tłok jak cholera. Na drugim, zaraz po wkroczeniu kanarów, zablokowano kasowniki, by wyłapać "gapowiczów". Pierworodny nie zdążył skasować... Wyłapano - uczciwe emerytki, "gapowatych" pasażerów i Hyjdlę oczywiście... Wylazłam przy telewizji, się wylegitymowałam i takie wiąchy puściłam pod adresem kanarów, że... no k.rwy leciały i sk......ny i ch.je wszelakie. Odpieprzyłam potem pismo do zarządców autobusów i se wyobraźcie, że mi mandat anulowano, a nawet przeproszono za "nieprofesjonalnego" kanara!
Ostatnia przygoda z jazdą na gapę miała miejsce w styczniu roku ubiegłego. Wracałam z balangi od znajomych. Nie miałam ani 5 groszy, jedynie kartę bankomatową. Został mi do pokonania jeden przystanek. Ok 6 minut piechotą. Pech chciał, że podjechał autobus, więc se skróciłam drogę. Tak se skróciłam, że... W autobusie był kierowca, trzech pasażerów i jeden kanar. Kanar zwinął dwóch - mnie i jakąś czarnulkę. Se pomyślałam, że kapitalistom nie zapłacę ani feniga. I co? I gówno... potrącili ze zwrotu podatku... nawet za komuny nie było do pomyślenia, by tak gnębić i inwigilować złodziejów (no cóż, byłam nim) jak teraz za tego parszywego kapitalizmu...
Dlatego ja zawsze komunę wychwalać będę, będąc także gorącą zwolenniczką darmowych przejazdów (jak jeżdżę z Karolem, to mam darmowy przejazd, bo mu Prezydent funduje, se załatwiłam)...
Koniec ekspiacji. Wyrzuciłam z siebie traumy komunikacyjne. Niech żyje darmowa komunikacja! Po co paść kanarów i wpędzać w traumy pasażerów?
(*_*)
kontrolerów.
I to jest właśnie prawdziwa lewica, która pragnie sycić swe kaprawe oczy widokiem bezrobotnych kanarów, stojących w kolejce po zasiłek. Wstyd!
Dzięki Hyjdli nareszcie wiemy skąd się wzięły długi Gierka :)
Nie wiem jak to jest w realiach wrocławskich, ale w Warszawie jazda w godzinach szczytu do centrum np. z Ursynowa to 45 minut jak nic, a metrem piętnaście minut. Właśnie przez korki. O urokach dojazdu do centrum Warszawy gdzieś z Białołęki czy np. z Piaseczna już nie wspomnę.
Duże miasta w pewnym sensie są skazane na komunikację zbiorową. Oczywiście, kwestia komfortu podróży jest bardzo ważna ale nie udawajmy że jazda dziesięcioletnim rozklekotanym golfem, zdjętym z niemieckiego drzewa, zapewnia jakiś komfort. A żadne bariery techniczne nie blokują zakupu takiej liczby autobusów żeby zjawiały się na przystanku co trzy minuty a nie co piętnaście, czy też pogonienia w cholerę bieda-konstruktorów z Solarisa i zakupu normalnego taboru.
(*_*)
Precz z kanarami, przeżytkiem komunistycznym!!!
Precz z gapowiczami, gnębionymi przez burżujów PeKaeSowych, tramwajowych, autobusowych, kolejowych!!!
Precz z płaceniem za cokolwiek!!!
Niech żyją Hyjdle, którym udało się wykiwać kanarów co najmniej 50 razy!!!
(*_*)
west:
"czy też pogonienia w cholerę bieda-konstruktorów z Solarisa i zakupu normalnego taboru."
Tak jest, koniecznie trzeba zrobić porządek z polskimi kapitalistami. Mamy przecież nasze kochane internacjonalistyczne korporacje.
BIEDA-LEWICOWIEC Z KLASY BIEDA-ŚREDNIEJ.
z tego co wiem, to o popularnosci komunikacji publicznej decyduje nie tyle jej taniosc (bo niemal zawsze jest ona tansza niz korzystanie z samochodu, a ludzie potrafia liczyc), lecz jakosc. Ludzie przesiadaja sie do autobusow, tramwajow i metra wtedy, gdy ich one sprawnie, szybko, bezpiecznie i bezposrednio dowioza w pozadane miejsca. Wowczas zrobia to nawet wtedy, gdy owa komunikacja nie bedzie darmowa. Samochod wygrywa, bo jest drozszy, ale w opolskich realiach ma takie zalety, jak prestiz (po latach komuny brak samochodu kojarzy sie ludziom z bieda, a nie ze swiadomym wyborem madrego stylu zycia), jak wygoda (chocby brak koniecznosci taszczenia zakupow dla kilkuosobowej rodziny), jak sprawnosc dojazdu (brak przesiadek i dojazd prawie pod sam obiekt docelowy, co jest w polskim klimacie nie bez znaczenia dla osob starszych, chorowitych czy posiadajacych male dziecko). A argument, ze samochod stoi w korkach, jest w polskich realiach chybiony, bo metro jest tylko w Warszawie, kolejka miejska w kilku miastach, wydzielone pasy dla autobusow czy preferowanie tramwajow na swiatlach tez funkcjonuja w niewielkiej liczbie osrodkow, wiec w 90% polskich miast samochody stoja w korkach wraz z autobusami, a na swiatlach wraz z tramwajami. A jak wyglada zazwyczaj tabor komunikacji publicznej w Polsce w porownaniu nawet z bardzo przecietnym samochodem, to mniej wiecej wiemy. Wiec tak naprawde kluczowa jest nie tyle darmowosc przejazdow, ile ich usprawnienie - wowczas samochod przegra zarowno skutecznoscia, jak i kosztami.
A co, komunikacja darmowa nie będzie poruszać się po ulicach? Będzie latać? I dzięki temu będzie punktualna i nie będzie stała w korkach. Dzięki obwodnicy we Wrocławiu będzie mniej tirów, co w sposób kapitalny usprawni komunikację, nie tylko miejską. Ja jako wrocławianin, nawet gdyby dopłacali do komunikacji miejskiej nie wysiądę z samochodu.
A poza tym, jako wrocławianin nie korzystający z komunikacji miejskiej jestem przeciwny jej finansowaniu. Równie dobrze korzystający z autobusów mogą dopłacać do benzyny, którą wlewam do mojego auta. gdyby tak zrobiono wszystkim wyszłoby to na dobre.
Masz według mnie całkowitą rację: komunikacja miejska powinna być darmowa. Przepychanie się przez Wrocław samochodem w godzinach szczytu jest koszmarem. Dojechanie gdziekolwiek na miejsce problematyczne, bo zawsze jest jakiś nakaz albo zakaz i nie da się w żaden sposób dojechać najkrótszą drogą, więc spalin przybywa, ponieważ nawet Wrocławianie nie znają na bieżąco wszystkich objazdów z powodu przeróżnych prac remontowych dróg. Jest to niemal co dzień nową niespodzianką i zawsze trzeba mieć w głowie parę obcykanych tras. Znaki drogowe mające regulować ruch samochodów we Wrocku to wielki eksperyment, nie zawsze logiczny.
By miasto miało dobrą i funkcjonalną komunikację - na to trzeba lat. Dla mnie wzorem jest Wiedeń (choć bilet kosztuje tam słono)i jego wspaniale pomyślana sieć komunikacyjna. Tam nawet posiadacze najlepszych samochodów nawet nie mają zamiaru pchać się w korki, jeżeli nie jest to absolutnie konieczne, lecz korzystają z miejskiej komunikacji.Często tygodniami widać przy chodnikach te same i w tym samym miejscu zaparkowane samochody, którymi nikt nie jeździ, bo znalezienie potem parkingu w pobliżu domu jest praktycznie niemożliwe. Znałam ludzi, którzy zapisywali na kartce, gdzie danego dnia zostawili samochód, żeby potem go bez problemu znaleźć. To jest obłęd. Natomiast miejska komunikacja jest tam balsamem na zgnębioną duszę posiadacza samochodu.
A Wrocław jest na darmową komunikację w sam raz; te sześćset tysięcy ludzi rozłożonych jest równomiernie po całym obszarze, a nie skłębionych w jednym miejscu. Więc powinno się udać.
"Bo po to się go kupiło aby brum brum robić."
hahaha, zaj..sty tekst :))) Wiele mowi o swiadomosci kierowcow;P
Kurcze, coraz bardziej interesuje mnie idea darmowego transportu publicznego. Problem jest taki, ze np. w Poznaniu nie ma mowy nawet o darmowych sieciowkach dla bezrobotnych... :(
Ale akcje wwe wrocku popieram, pewnie robiliscie sobie analize zsensownosci jej przeprowadzenia i widzicie jakas chocby mglista nadzieje na realizacje tego postulatu:) Trzymam kciuki:)
popieram tym bardziej, ze sie wlasnie dzis zagapilem i dostalem mandat za jazde bez biletu;P
//Młodzieży wyjaśnię, że za komuny trza było mieć tekturową "legitymację" ze zdjęciem plus bilet, tak nas komuna inwigilowała//
Czyli że magistrat warszawski HGW A.D 2009 nie różni się stopniem inwigilacji od komuny?
[Ja jako wrocławianin, nawet gdyby dopłacali do komunikacji miejskiej nie wysiądę z samochodu]
do komunikacji doplacaja wszyscy, a czemu nie wysiadziesz, ludzi sie boisz ?:)
to jeszcze Ci opowiem dlaczego ja kanarowi nigdy mandatu nie zapłacę.
To było z jakie 10 lat temu. Siedzieliśmy ze Ślubnym na parkowej ławeczce, Karlik hasał w piaskownicy pracowicie wygrzebując łopatką garaże, a my ukradkiem raczyliśmy się "Warką" (w miejscu publicznym nie można bowiem spożywać alkoholu, proszę kochanej młodzieży!). Po jakimś czasie dosiadł się do nas jakiś niepozorny facecik i też ukradkiem zaczął pociągać coś z płaskiej ćwiartki (jeszcze ćwiartki były, a nie jakieś nędzne dwusetki). Wywiązała się rozmowa o rzyci Maryny, jak to między rodakami. Facet obalił płasówką w try miga i nagle odzywa się w ten deseń:
- Fajnie się z państwem rozmawia. Wyskoczę na pół godziny, przyrobię z pięć dych, zorganizuję coś większego to się razem napijemy, bo strasznie mnie jeszcze suszy.
- A gdzież to w pół godziny można 5 dych przyrobić? - spytałam zaciekawiona.
- Bo ja, szanowna pani, jestem tzw. kanarem i zawsze coś szybko przyrobię.
Mówię Ci, Sumień, jak by to było w jakim ciasnym ańfarcie, to tak bym mu nabluzgała, że by mnie do końca życia popamiętał. Ale przecież przy dzieciakach w piaskownicy, nie będę się wyrażać, no nie? Odwróciłam się jedynie z obrzydzeniem. dopiliśmy ze Ślubnym "Warkę" i zmieniliśmy ławeczkę.
Dlatego nigdy nie zapłacę kanarowi mandatu! Nie będę rozpijać kanarów!
(*_*)
też był kartonik ze zdjęciem plus znaczek, który się naklejało i na który należało wpisać numer tejże kartonikowej legitymacji komunikacyjnej. Zwało się to "Netzkarte", taka legitymacja ze zdjęciem, która - Boże broń! - do żadnej inwigilacji nie służyła, ponieważ stosował ją system kapitalistyczny, czyli poniekąd "słuszniejszy", a wyglądała właśnie dokładnie tak, jak ta socjalistyczna, jedynie przez przypadek.
Jak widać, niektórym łuski z oczu nie spadają, a przeciwnie, wciąż narastają nowe.
A to się towarzysze z NZS obudzili.
Z 5 lat za puźno
Przecie to ich towarzysz Belka zabrał te przywileje studentom.
Co zapomniało sie kpiarze?!
TFU!
prawdę powiedziawszy, ludzie starsi i schorowani, a do pewnego stopnia także rodzice małych dzieci, należą raczej do mniejszości wśród kierowców (bo albo nie stać ich na zakup, a na pewno utrzymanie samochodu, albo nie spełniają wymogów przedłużenia prawa jazdy - nie zdają testów lub do nich nie podchodzą). Łatwo sprawdzić empirycznie, ilu kierowców i pasażerów to rodziny z małymi dziećmi albo emeryci czy inwalidzi a ilu to jednostki lub pary osób młodych lub w średnim wieku.
Warto też wziąć pod uwagę kwestię oszczędności energii: choć pojedynczy autobus zużywa paliwo bardziej niż pojedynczy samochód, ale gdyby wszyscy zdolni (z uwagi na wiek, stan zdrowia itp.) do prowadzenia indywidualnych pojazdów pasażerowie komunikacji miejskiej przesiedli się do aut, zależność zasadniczo się zmienia. I na odwrót: ile energii i paliwa zaoszczędzilibyśmy, gdyby przemieszczające się na co dzień samochodami single czy pary przesiadły do komunikacji zbiorowej. Do takich oszczędnościowych (ale w odniesieniu do energii) argumentów można, jak sądzę, odwoływać się przy promocji komunikacji publicznej.