No ale jakie właściwie znaczenie dla Wenezueli i procesu boliwariańskiego mają te wybory? Jaki program mają te frakcje i o co toczy się rywalizacja? Czy w związku z takim a nie innym wynikiem wyborów, coś się wydarzy, coś się zmieni, czegoś unikniemy? Czego?
Egzotyczne nazwy, ciekawie brzmiące, niczym nazwa tropikalnego węża, ale co się za nimi kryje? Po co ta informacja akurat teraz, w Polsce?
Takie oto dodatkowe pytania mnie nurtują..
Jest to największy związek zawodowy w jednym z najistotniejszych wenezuelskich przedsiębiorstw. Wybory są więc ważne o tyle, że pokazują jak silny jest ruch boliwariański wśród pracowników tego newralgicznego sektora gospodarki Wenezueli, a przecież warto przypomnieć o lokaucie (przypomnijmy aktywnie wspartym przez Confederación de Trabajadores de Venezuela) organizowanym w tej firmie przed jej nacjonalizacją.
Zwycięska lista jest silnie prochavezowska, zaś druga co do wielkości, choć koncentrowała się w swojej kampanii głównie na postulatach ekonomicznych, bliższa jest opozycji. Trzecia frakcja związana była z dotychczasowymi władzami związku i ma dość egzotyczny charakter bo skupia zarówno zwolenników procesu boliwariańskiego jak i opozycji, a jej kampania koncentrowała się właściwie tylko na krytyce dwóch głównych frakcji.
siły rewolucji boliwariańskiej zwyciężyły !!
Czy nie jest w tym coś nielogicznego. Firma jest państwowa, a państwo należy do chaveza. Wygrywający wybory związek zawodowy popiera również chaveza. Popiera więc działania chaveza w tej właśnie firmie. Po co więc istnieje ten związek zawodowy? Może tylko po to aby klaskać, bić brawo?
Sytuacja jest podoba do sytuacji w PRL-u. OPZZ był jedynie fasadą, którą komuniści mogli pokazać światu, że i w socjalistycznym państwie są związki zawodowe. Nie wiadomo zresztą po co one są, skoro państwo socjalistyczne nie może szkodzić robotnikom.
związki zawodowe są zwłaszcza potrzebne tam gdzie istnieje kapitalizm a w szczegolności jego zdegenerowana konliberalna mutacja.Ale kontrola robotnicza potrzebna jest nawet w socjaliźmie
Ale po co? Zwłaszcza takie związki, które z założenia popierają właściciela firmy. Ba, właściciel firmy popiera również te związki. Ba, bez zgody Chaveza związki te powstać by nie mogły.
A poza tym, skoro i socjalizmie muszą istnieć związki, to zakładasz, że socjalizm (w sferze gospodarczej) jest systemem, który funkcjonuje wbrew woli robotników, którzy mają być głównymi jego beneficjentami.
Logiki cała sytuacja nabiera w momencie jeśli założymy, że związki zawodowe nie mają służyć robotnikom, ale mają ich stłamsić. Mają być w rękach rządzących narzędziem do tłumienia wszelkich przejawów niezadowolenia. Tak, w takim przypadku związki takie sens.
Dobra wiadomość.To dobrze że jankeskie pachoły dostały po łapach.