klaskać. Chyba jedyny projekt na lewicy jaki pamiętam który jest konsekwentnie przez dłuższy czas kontynuowany. Nie zaś porzucany po jednej konferencji czy demonstracji. I jedyny gdzie organizuje się środowiska nie "zawodowych" działaczy ale tzw jasiów kowalskich wokół konkretnego problemu.
http://www.tvnwarszawa.pl/-1,1622179,0,,protest_lokatorow_w_centrum_walczymy_o_nizsze_czynsze,wiadomosc.html
demonstracja bez szczególnych fajerwerków (nienajlepsza frekwencja), ale od czegoś trzeba zacząć. no i średnia wieku demonstrantów - trudno budować ruch w oparciu o emerytów. dlaczego ich "niezłomni" (hwdp, legia i te sprawy) wnukowie się nie postawią?
Bo sa widac mocni tylko w gebie ewentualnie na stadionie, bo juz w sądach to mieknie im rura i proją sie jak stare gacie, ot cala huliganka.
Była nieco niższa niż ta w zeszłym roku, ale wtedy dojechał cały autokar z Krakowa. Znikoma frekwencja "radykalnej" lewicy, która w swoich publikacjach tyle krzyczy o rewolucji i pomocy uciskanym przez kapitalistów.
pomiedzy demonstrantami było wiele osób prowadzacych działalność gospodarczą - kto kogo uciska - gdzie kapitaliści ?
Dziś do prowadzenia własnej działalności gospodarczej zmusza się nieraz nawet murarza na budowie, wiec to żaden wyznacznik bycia kapitalistą. działalność gospodarczą musi mieć zarówno samozatrudniony lub mający jednoosobową firmą jak i cwaniak kamienicznik, który zarabia jeszcze np. na luksusowym sklepie albo kontraktach od miasta na usługi kominiarskie czy Kulczyk. Spektrum jest wiec bardzo szerokie.
a jak jest włascicielem kamienicy nie ma lokatorów nie ma zleceń kominiarskich od miasta i nie prowadzi działalnosci gospodarczej to co w tedy
1) obniżyć ceny lub poprawić jakość mieszkań, żeby znaleźć lokatorów,
2) sprzedać komuś, kto będzie w stanie dokonać powyższe,
3) zmienić branżę albo w ogóle dać sobie spokój z zabawą w kamienicznika,
4) pochlastać się i nie zawracać innym głowy własną gospodarczą nieudolnością?
lokatorzy z waszych działań pożytku nie mają bo i tak się to kończy komornikiem i eksmisją.
Jedyny pożytek to chwilowy rozgłos o lokalnym znaczeniu niszowych ugrupowań
Działania stowarzyszeń typu WSL nakierowane są na bezmyślne dokuczanie właścicielom. Co będzie gdy zabraknie prywatnych kamienic – komu w tedy będziecie dokuczać, bo lokatorom na pewno nie pomagacie.
Pan/Pani od komorników czy kamieniczników?
nie uczestniczę w zorganizowanym ruchu lokatorskim szerzej niż popierając jego działania na publicznie dostępnych portalach internetowych, więc niekoniecznie może powinienem wypowiadać się w jego imieniu, jednak na skierowane do mnie pytanie odpowiem jako jego sympatyk: owszem, udało się uchronić wiele osób przed eksmisjami (często bezprawnymi nawet z punktu widzenia obowiązujących przepisów), a jeszcze wcześniej - unieważnić lex Blida przed Trybunałem Konstytucyjnym. Poza tym ważne, że ludzie zaczynają się organizować wokół swojego (a nie Waszego) obiektywnego ekonomicznego interesu - rozumiem, że to może boleć i stąd to wciskanie kitu, że tylko dzięki kamienicznikom są w ogóle jakieś mieszkania (analogicznie do gaworzenia bochaniarzowego Lewiatana i przez niego opłacanych najemnych pismaków o przedsiębiorcach "dających pracę" - a nie kupujących cudzą pracę na rynku po to, by zwiększyć swój zysk z produkcji lub wymiany). Jednak tak samo jak dobrze przeprowadzone strajki (zwł. w sektorze prywatnym) wzmacniają a nie osłabiają pozycję pracowników najemnych, tak i ruch lokatorski (w którym - z tego, co się orientuję - więcej jest zwykłych lokatorów a nie działaczy czy ideologów) już teraz robi dla nich dobrą robotę, a zrobi jeszcze lepszą gdy wymusi zmianę prawa - i jego egzekucji.
PS. Czy Wam już naprawdę tak się w głowach poprzewracało, że uważacie się za dobroczyńców powojennej odbudowy Polski? A z drugiej strony - czy naprawdę macie tak niskie mniemanie o samych sobie, żeby grozić, że jak Wam się nie spodoba to przy pierwszej okazji wyprzedacie wszystko, w co ponoć tak wspaniale "inwestujecie"? Przecież takimi wypowiedziami tylko dostarczacie działaczom lokatorskim potwierdzenia ich argumentacji - kamienicznicy nie traktują budynków, w których mieszkają żywi (często niezamożni, schorowani, starcy albo dzieci) ludzie inaczej, jak maszynki do generowania maksimum zysku - coś jak XIX-w. fabrykanci wyzyskujący pracę dzieci w kopalniach.