Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Bogaci Niemcy chcą wyższych podatków

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

I w tym widać różnicę cywilizacyjną

Odpowiedź udzielona przez reprezentanta polskiego BCC skonfrontowana z postawą części niemieckiej klasy "właścicieli" (ludzi bogatych i bardzo bogatych)pokazuje czym różni się nie tylko "kapitalizm" "reński", "zachodnio-europejski", "niemiecki" (to wszystko są skróty myślowe i pewne uogólnienia lecz różnice wyraźnie widać) ale i jaka świadomość "króluje" w sferach "businessu" nad Wisłą, Odrą i Bugiem. Śmieszy przy tym odwoływanie się powszechne i publiczne do "tradycji" sierpnia '80, nauk społecznych Kościoła czy "wykładów JP II". "Solidaryzm" jak cholera, jedni drugich "ciężary" noszą etc.
Podobno - tak się mówiło w sferach "ziemiańskich" za dawnych, tzw. dobrych czasów: frak to dopiero w piątym pokoleniu prawidłowo leży na grzbiecie. Mając do tego schlagwortu stosunek ambiwalentny i pejoratywny, w tym konkretnym, przytoczonym przykładzie, coś jednak jest "na rzeczy".
Cywilizacja i kultura bez wątpienia mają olbrzymi wpływ na zachowania społeczne i indywidualne. A także na "myślenie".
Pozdro.

autor: rscz, data nadania: 2009-10-27 15:21:00, suma postów tego autora: 32

.

To rzeczywiście oddaje cały dystans cywilizacyjny. Patrząc jednak z drugiej strony Polacy uważają, że podatki to kradzież i niestety, ale w przypadku naszego obecnego państwa, mają rację.

autor: Bury, data nadania: 2009-10-27 16:58:00, suma postów tego autora: 5751

Dystans między Europą Zachodnią a Europą Wschodnią

W krajach Europy Wschodniej min Polsce taka postawa nie do pomyślenia,polscy burzuje prezentują postawe roszczeniową i egoistyczną

autor: czerwony93, data nadania: 2009-10-27 17:11:20, suma postów tego autora: 2783

Wiecie, co?

Kochani przedmowcy...
Wasze komentarze pozbawione sa jakiegokolwiek sensu.
Ale, to nie Wasza wina.
Pan Ilnicki puscil, jako news'a informacje z 09. maja 2009.
A tytul powinien brzmiec:
"Bogaci Niemcy chca opodatkowac innych, jeszcze bogatszych Niemcow".
Autorzy tej petycji to ludzie dobrze sytuowani Emerytowani nauczyciele, lekarze, itd) ale jeszcze dlugo nie ludzie bogaci.
O bogactwie mozna mowic od poziomu jednego zbednego miliona na koncie.
Czyli caly ten postulat nie dotyczy samych jego autorow.
I dlatego nie rozwazajcie juz roznic zachodniego i polskiego kapitalizmu.
Bo kaüitalizm jest tylko jeden i tylko jedno ma oblicze. I to bez wzgledu na szerokosc i dlugosc geograficzna.
Pozdrowienia

autor: krysz, data nadania: 2009-10-27 18:32:49, suma postów tego autora: 157

Niemcy mają mądrych bogaczy!

Bo wolą sami oddać niż stracić w następstwie chaosu społecznego. Dlatego wyróżniają się wśród narodów świata wysoką jakością życia, w przeciwieństwie do nas. My natomiast wolimy, za przykładem choćby naszych przewielebnych, hołubić coraz cieńszą iglicę piramidy społecznej i udeptywać coraz mocniej jej podwaliny. Co więcej, robimy to nawet w przekonaniu, że powinniśmy się dzięki temu stać się wzorem dla Europy! A kiedy nadejdzie... Elity z przewielebnymi w to nie wierzą. Dlatego jest jak jest.

autor: steff, data nadania: 2009-10-27 18:34:00, suma postów tego autora: 6626

Steff, napisal:

"Niemcy mają mądrych bogaczy!

Bo wolą sami oddać niż stracić w następstwie chaosu społecznego."

No wlasnie. Post wyzej napisalem, kto od kogo wymaga wyzszych podatkow... I masz tu babo placek!
Steff zachwyca sie madroscia madrych niemieckich bogaczy.
Albo nie czytal, albo nie zrozumial.
Ta grupa postuluje ten 5%-towy podatek, ale nie dla siebie.
Dla innych! Bogatszych!

Czasami odnosze wrazenie, ze na wschod od Odry i Nysy najciezsza praca i kara jest - kzac komus myslec.

autor: krysz, data nadania: 2009-10-27 21:27:09, suma postów tego autora: 157

Szanowni lewicowcy!

Otóż mylicie się. Polscy bogacze też są za tym żeby bogaci ludzie płacili wysokie podatki i też płacą podatki w państwach gdzie one są niższe. Dokładnie tak samo jak niemieccy.

autor: Leopard, data nadania: 2009-10-27 22:25:26, suma postów tego autora: 431

nawet

gdyby to byliby bogacze niewiarygodni, to cały smak newsa psuje jednak liczba - czterdzieści i cztery. Bo tyle osób podpisało się pod listem.

Myślę, że gdyby ostro poszukać i u nas znalazłoby się czterdzieścioro biznesmenów i bardzo majętnych osób, które "czują socjal".

News chyba raczej nie warty uwagi. Choć napawa pewnym optymizmem - ot, nie każdy bogacz to burżuj i neoliberał! Szkoda, że to tylko 44 osoby.

autor: Bloom, data nadania: 2009-10-27 22:32:52, suma postów tego autora: 306

bloom

Wg socjalistów każdy bogacz jest bee. Bo aby niem się stać (bogaczem) trzeba okradać własnych pracowników. Innego sposobu stania się bogaczem nie ma.

autor: kwak, data nadania: 2009-10-27 23:52:29, suma postów tego autora: 1207

kwak

ale przyznaj sam że wielu bogaczy tak właśnie się wzbogaciło;) oczywiście nie wszyscy ale jaka część napewno to podonie jak z krajem np USA są bogate dzięki wyzysku,wymordowaniu idnian itp podobnie Chiny

autor: Fred_BB, data nadania: 2009-10-28 10:50:55, suma postów tego autora: 676

krysz

Fakt jest faktem, że dzięki takim postawą większej czy mniejszej liczby bogaczy wszyscy Niemcy żyją w dobrze zorganizowanym państwie opiekuńczym i żywot tego państwa chcą podtrzymać pomimo takich czy innych przeciwności. My natomiast państwo tego typu dla wygody elit rozwaliliśmy i nadal je rozwalamy. I tym się w istotny sposób od Niemców różnimy. Głównie tą kwestię w swoim wpisie chciałem podkreślić. Co zaś do różnic klasowych w Niemczech czy gdzie indziej nie musisz mnie przekonywać. I jeszcze jedno: u nas taki list się nie pojawił z podpisami choćby dziesięciu...

autor: steff, data nadania: 2009-10-28 11:33:55, suma postów tego autora: 6626

kwak

nie tylko pracownikow, takze konsumentow, oraz konkurencje istniejaca i potencjalna... nie na prozno kapitalisci kreca sie w okol wladzy i na ten cel dysponuja prawie nieograniczonymi srodkami, nie bez powodu takie panstwo nazywa sie kapitalistycznym, od tych ktorzy rzadza.

autor: dyzma_, data nadania: 2009-10-28 11:39:27, suma postów tego autora: 2960

podwyzszac podatki

zeby ratowac ople itp. , a potem jak w amerykanskich bankach itp. ktorym udzielono pomocy i wyszly z dolka, jeszcze wieksze dysproporcje w zarobkach...

autor: dyzma_, data nadania: 2009-10-28 11:47:26, suma postów tego autora: 2960

bloom

jak znajdziesz takich polskich milionerow nie zawahaj sie wrzucic tu jakies ich namiary ;) zawsze przydadza sie nowi sponsorzy :)

autor: MJ, data nadania: 2009-10-28 14:17:43, suma postów tego autora: 1280

Bez przesady z tym dystansem,

ten dystans akurat jest na naszą korzyśc. To nie Polska "urodziła" taki agresywny imperializm i militaryzm połączony z wynaradawianiem innych grup jak ten niemiecki (od czasów Zakonu Kawalerów Mieczowych i Zakonu Krzyżackiego poprzez margrabiów niemieckich i Hakatę i Bismarcka aż do hitileryzmu). A niemiecki rewizjonizm i rewanżyzm międzywojenny potem RFNowski i dzisiejszy tak NPDowski jak i Steinbach pokazuje że historia ich nie uczy.

Więc ani Niemcy tacy "rozwinięci" ani my "niedorozwinięci".

autor: A.Warzecha, data nadania: 2009-10-28 22:10:20, suma postów tego autora: 2743

podatki

jak mówi stare powiedzenie, są cenną cywilizacji. Cywilizowani biznesmeni rozumieją to widocznie lepiej niż polscy nuworysze i polscy, pożal się Boże, liberałowie.

autor: nosferatu, data nadania: 2009-10-29 08:42:23, suma postów tego autora: 465

Pochwała

"dobrego oligarchy" (bo nawet nie burżuja) wyłaniająca się z tej dyskusji jest jednym z największych absurdów z jakimi się tu kiedykolwiek spotkałem.

Oczywiście, że podniesienie podatków dla najbogatszych byłoby ze wszech miar pożądane (zarówno w Niemczech jak i w Polsce). Umówmy się jednak, że ew. zmiana w tym kierunku nie wyniknie z czyjejś wrażliwej i troskliwej, a sprawiedliwość społeczną ubezpieczającej petycji - zwłaszcza jeśli podpisują się pod nią osoby niezainteresowane, nie będące płatnikami ani potencjalnymi beneficjentami środków w ten sposób pozyskanych.


Nosferatu: już klasyk zauważył (w "Ideologii niemieckiej" chociażby), że to burżuazja (w danym państwie, ukształtowana w jego warunkach itd.) tworzy sobie liberałów a nie na odwrót. Zgoda, że układ sił (i stopień wykorzystania instrumentów prawno-instytucjonalnych państwa przez szersze warstwy społeczeństwa a nie tylko kapitał) zupełnie inaczej wygląda w Niemczech i w Polsce, tam oligarchowie biznesu mimo neolib. kontrrewolucji na mniej mogą sobie pozwolić - wynika to jednak z naszego półperyferyjnego statusu w światowej gospodarce i odmiennego biegu ostatnich kilkuset lat historii społecznej obydwu krajów, nie zaś jakiejś kulturowej czy cywilizacyjnej "wyższości" mieszczaństwa niemieckiego nad polskim.

Zresztą I połowa XX w. chyba wystarczająco dobitnie pokazała tamtejszy biznes i jego mieszczański liberalizm z jak najgorszej strony.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-10-29 23:12:51, suma postów tego autora: 4409

err.

pochwała "dobrego oligarchy" jest jednym z największych absurdów, z jakim się tu spotkałem

autor: _Michal_, data nadania: 2009-10-30 00:27:50, suma postów tego autora: 4409

Michał

Nie chodziło o dobrego lecz o mądrego oligarchę, czyli o takiego, który godzi się na mniej dla siebie, by nie stracić więcej w następstwie chaosu społecznego. Oczywiście nie wyklucza to walki klas ale na pewno ją łagodzi.

autor: steff, data nadania: 2009-10-30 10:27:53, suma postów tego autora: 6626

Steff: na odwrót,

"pracodawca" owszem, mądrzeje, ale pod wpływem tej walki (przybierającej rzecz jasna zróżnicowane formy).

autor: _Michal_, data nadania: 2009-10-30 10:39:28, suma postów tego autora: 4409

michale

To nie burżuazja tworzy swoich liberałów. Np. niemieccy ordoliberłowie chcieli stworzyć swoją burżuazję poprzez postulat oparcia ładu społecznego na drobnej i średniej własności. Również w Polsce po 1989 r. to bardziej liberałowie tworzyli swoich kapitalistów niż odwrotnie.


Co do mitu dobrego oligarchy. Sam przyznajesz, postulat podniesienia podatków da najbogatszych jest słuszny. Więc o co chodzi? Że słuszne poglądy mogą głosić tylko słuszne osoby, które mówią tylko do słusznej publiczności (robotników) i zawsze w słusznej sprawie?

autor: nosferatu, data nadania: 2009-10-30 20:30:12, suma postów tego autora: 465

_Michal_

Świeta racja :)

Nosferatu
Nie o to chodzi- owszem i "niesłuszne osoby" moga głosić jak najsłuszniejsze poglądy, ale nie zmienia to faktu, że istnieje konflikt klasowy. I należy nie tyle zachwycać się dobrocią i altruizmem takich czy owych ogligarchów (chocby to i faktycznie bylo slodkie), co zdawac soibe sprawę ze sprzecznosci interesów i z tego że zmane na korzyść nalezy sobie przede wszystkim wywalczyć, a nie liczyć, że jakby ci, co mają przeciwny interes się ucywilizowani, to wszystkim nam bylo by lepiej. (albo w charakterze wniosku lustrzanego, gdzies tam jest lepiej, bo maja bardziej cywilizowane elity). To nie tak, to nie elity sa sila sprawcza socjalizmu. Okazja czyni zlodzieja-tak jest i nalezy do tego podejsc bez wzruszen z jednej str. i bez nienawisci z
drugiej.

autor: yona, data nadania: 2009-11-02 19:30:01, suma postów tego autora: 1517

nosferatu,

nie zrozumieliśmy się chyba: nie mam nic przeciwko dyskutowanej petycji, nie za bardzo obchodzą mnie też intencje jej sygnatariuszy. Zastanawiam się tylko nad jej przyczynami i możliwymi skutkami, a przede wszystkim - jej recepcją u polskich lewicowców. Z tej perspektywy, powtórzę: nie ma w niej nic złego - choć wątpię, by wywarła jakiś konkretny wpływ na dalszy bieg zapoczątkowanej przez Die Linke debaty publicznej o podniesieniu podatków. Przypomnę tylko niektóre propozycje, jakie zgłaszali Lafontaine i Bisky w minionych latach: 80 % podatku dochodowego dla grupy w najwyższym progu, wywłaszczenie największych niemieckich "firm rodzinnych" i 21 % podatku od towarów luksusowych (już nie pomnę w tej chwili, czy chodziło o podatek majątkowy czy pośredni przy ich zakupie). Na tym tle pomysł 5-procentowego opodatkowania najbogatszych na okres 2 lat (!) robi już wrażenie dość ambiwalentne: wygląda w najlepszym razie jak coś w rodzaju filantropii i "wentyla" zabezpieczającego przed wprowadzeniem bardziej zdecydowanych pomysłów. Pomijając już to, że po jednej stronie mamy luźno sformułowaną propozycję kilkudziesięciu osób, po drugiej - projekty polityków partii opozycyjnej, ale mającej swą reprezentację w organach federalnej i związkowej władzy, a także inny "drobiazg", przywołany już w tej dyskusji: osoby podpisane pod tym apelem to, owszem, bardzo dobrze zarabiający przedstawiciele "wolnych zawodów", ale bynajmniej nie należący do warstwy najbogatszych Niemców. Innymi słowy: są zamożnymi burżujami popierającymi dwuletnie opodatkowanie majątków grupki oligarchów, do której sami nie należą.

Byłoby to wszystko jednym drobiazgiem niewartym poważniejszej uwagi gdyby nie część głosów z powyższej dyskusji (w tym - Twój). W Niemczech istnieje silna tradycja solidaryzmu społecznego z jednej a walk społecznych z drugiej strony - obydwie pospołu złożyły się na taki "nadreński" klimat poprawności inny od nadwiślańskiego. Czterdziestu zamożnych Niemców z takich czy innych względów się mu deklaratywnie podporządkowało, ale ich indywidualnej zasługi w tym najmniej. Ludzie są wytworami kompleksów stosunków społecznych, na które oczywiście reagują (np. w efekcie jakoś je przekształcając), ale nie tworzą ich ex nihilo.

"To nie burżuazja tworzy swoich liberałów. Np. niemieccy ordoliberałowie chcieli stworzyć swoją burżuazję poprzez postulat oparcia ładu społecznego na drobnej i średniej własności. Również w Polsce po 1989 r. to bardziej liberałowie tworzyli swoich kapitalistów niż odwrotnie."

Tezy ciekawe, ale chyba jednak trudne do obrony. Burżuazja niemiecka istniała już w I Cesarstwie - historycy gosp. mogli różnić się w swoich ocenach, od kiedy można mówić o stosunkach kapitalistycznych w produkcji i handlu, a nie miejskim kupiectwie w obrębie społeczeństw średniowiecznych, ale na ogół (przynajmniej jeśli chodzi o Europę Zachodnią) nie kwestionuje się istnienia burżuazji (obejmującej finansistów, kupców, właścicieli śr. produkcji nakładczej itp.) jako odrębnej, realizującej swoje gospodarcze i społeczne cele klasy w XVI w. Nie miała natomiast długo, właściwie chyba aż do Wiosny Ludów swojej bezpośredniej reprezentacji politycznej (nie mówiąc o lobbingu np. poprzez uzależnianie od swych zasobów finansowych kolejnych cesarzy, co najmniej od Maksymiliana I). Gdy do Niemiec dotarły już rozwiązania ustrojowe burżuazyjnej demokracji, niemiecka opcja liberalna była słaba politycznie i jeszcze słabsza ideologicznie, a jej przedstawiciele dryfowali na umiarkowaną lewicę lub skrajnie konserwatywną prawicę (jak Treitschke). W tym sensie ordoliberalizm był nowością, która rzadko nawiązywała w sposób aprobatywny do wcześniej ukształtowanych w tym kraju opcji ideowo-politycznych. Oczywiście prawdą jest, że tworząc i realizując swoje wizje ustrojowe ordoliberałowie odwoływali się do drobnej i średniej własności: chcieli ją wspierać także przez deproletaryzację i upowszechnienie własności wśród robotników przemysłowych. W tych planach (w różnym stopniu zresztą realizowanych) projektach przekształceń struktury społecznej chodziło jednak o WZMOCNIENIE już ISTNIEJĄCEJ średniej i drobnej burżuazji, a nie jakieś "tworzenie" jej od zera - mimo strat wojennych niemiecka burżuazja nie "zginęła" (ani jako klasa w teorii, ani przytłaczająca większość jej przedstawicieli w praktyce). Eucken w "Podstawach polityki gospodarczej" wielokrotnie rozpisywał się na temat zalet faktycznego współwystępowania różnych form w sferze własności, metod produkcji i organizacji wymiany, które rzadko występowały w postaci czysto kapitalistycznej lub kolektywistycznej; zalezało mu na stworzeniu takiego ich "stopu", który umożliwiłby jego zdaniem wykorzystanie praktycznej wiedzy i doświadczenia indywidualnego chłopa lub przedsiębiorcy, który "u siebie" najlepiej gospodaruje wg dostrzegalnego w takich warunkach przezeń empirycznie rachunku ekonomicznego. Chodziło więc o praktyczne zastosowanie w skali gospodarki ogólnonarodowej metod i formuł sprawdzonych na przestrzeni dziesięcio- i stuleci przez przedstawicieli klasy drobnych posiadaczy w ich gospodarowaniu, a nie kreowanie nowej klasy społeczeństwa. Zresztą tak samo jak na miejskim rzemiośle oraz małym i średnim przemyśle w miastach, ordoliberałom zależało także na odbudowie znaczenia wsi - nie da się jednak wysnuć z tego wniosku, że dopiero w pierwszych dwu dekadach powojennych powstało niemieckie chłopstwo...

Podobnie z polską burżuazją restaurowanego kapitalizmu, która powstawała z kręgów biurokracji partyjnej i państwowej (dyrektorów państwowych przedsiębiorstw, przedstawicieli instytucji w rodzaju tzw. Zjednoczenia Przemysłu, przedstawicieli aparatu partyjnego i administracyjnego) jeszcze w PRL-u, podczas gdy PRL-owskie władze nawet przeprowadzając de facto rynkowe rozwiązania (np. akces do międzynarodowych instytucji finansowych i zaciąganie w nich kredytów, uwalnianie cen, ustawy o działalności gospodarczej) przyjmowały przy tym retorykę modernizacji i reform, a nie np. budowy wolnego rynku i tworzenia klasy kapitalistów. Nawet przy Okrągłym Stole przygotowano zarys programu społecznej gospodarki rynkowej (a nie np. jakiś program neoliberalny). O "wolnym rynku" i klasie średniej zaczęto mówić od rządu Mazowieckiego, gdy już przynajmniej część nowej klasy posiadaczy była ukształtowana, a nowi (np. z obozu solidarnościowego) czekali w kolejce do uwłaszczania nie oglądając się na oficjalną retorykę.

Przy rozważaniach o mieszczaństwie w Niemczech, jego poziomie cywilizacji i społecznej dynamice warto moim skromnym zdaniem wziąć pod uwagę 2 sprawy: po pierwsze, to głównie z niemieckiej burżuazji wyrósł nazizm. Jej średnie i drobnomieszczańskie warstwy stanowiły jego zaplecze polityczne, całość (od drobnych właścicieli po oligarchiczny biznes) była beneficjentem ustroju III Rzeszy (Hobsbawm przytacza - niestety za Simonem Kuznetsem, którego trzeba brać ostrożnie - dane mówiące, że w okresie od początku Wielkiego Kryzysu do 1941 5 % najbogatszych Niemców zyskało o 15 % swój udział w dochodzie narodowym), mieszczański (a nie np. feudalno-konserwatywny) i "nowoczesny" (w opisowym, a nie wartościującym sensie tego słowa) charakter miała też nazistowska ideologia.

Po drugie: lewica często powinna brać taktycznie stronę krajowej burżuazji (zwł. średniej i niższej) przeciwko ponadnarodowemu kapitałowi. Ma to jednak zastosowanie przede wszystkim w krajach o średnim lub niskim poziomie rozwoju, a nie gospodarczych i politycznych mocarstwach.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-11-05 14:36:16, suma postów tego autora: 4409

PS.

przekładając to na praktykę i uogólniając: moim zdaniem należy popierać lokalną burżuazję w Trzecim Świecie, krytycznie (im drobniejszą, tym mniej krytycznie) - takową np. w Polsce, a być jak najostrożniejszym wobec jej przedstawicieli (zwł. tych z wyższych jej warstw) w krajach rozwiniętego kapitalizmu.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-11-05 15:16:16, suma postów tego autora: 4409

michale

Dziękuje za interesujące uwagii o neoliberałach i niemieckiej burżuazji. Przytoczone przeze mnie przykłady miały wskazać, że relację między liberalizmem a burżuazją są bardziej złożone niż wskazywałby na to cytat z klasyka. Oczywiście nie jest tak, że liberalni teoretycy swoją refleksją powołują do życia klasy społeczne, np. burżuazję. Ale również nie jest tak, że liberałowie nie myślą o niczym innym, jak tylko o pracowitym reprezentowaniu interesów burżuazji w kolejnych stadiach rozwoju kapitalizmu, jak to imputują niekiedy marksiści.


Dla dalszego skomplikowania obrazu dorzucę jeszcze jeden przykład: liberałów, którzy chcą zlikwidować własną burżuazję. Niektórzy zwolennicy planowania w administracji Roosevelta, tacy jak Rexford Tugwell, byli zdania że konsekwenta realizacja zasady planowania wymaga zniesienia prywatnego buisnessu. Także John Dewey, czołowy teoretyk amerykańskiego liberalizmu z lat 30-tych i krytyk administracji Rosevelta, w jednym ze swoich tekstów opowiadał się wręcz za zniesieniem kapitalizmu.

autor: nosferatu, data nadania: 2009-11-06 14:08:12, suma postów tego autora: 465

No nie,

przy wszystkich różnicach zaistniałych w tej dyskusji, ani na moment nie przypisywałem Ci poglądu, jakoby to liberałowie powoływali klasy społeczne do życia mocą swojej refleksji :-) Liberalni politycy u władzy wpływali na kształt struktury społecznej swoimi decyzjami prawnymi i administracyjnymi, naukowcy i publicyści związani z tą opcją starali się ją popularyzować itp. - zakładam, że mówimy o czymś takim? Oczywiście, że takie oddziaływanie miało i ma miejsce, ale podane przez Ciebie przykłady mnie nie przekonały co do siły i zakresu takiego "odgórnego" oddziaływania: ordoliberałowie chcieli wzmocnić te istniejące w Niemczech od stuleci klasy społeczne, które zarówno z uwagi na rolę w gospodarce i transmitowane przezeń wartości kulturowe uważali za najwartościowsze, w Polsce po 1989 r. zręby klasy właścicieli powstały albo w ostatnich latach PRL (np. na bazie przedsiębiorstw państwowych, państwowych jeszcze wtedy banków i instytucji handlu zagranicznego, spółek polonijnych i joint venture), albo w ciągu 1989-1991 r. (np. dzięki spekulacji walutowej po wprowadzeniu pełnej wymienialności złotego i hiperinflacyjnym "podgrzewaniu" gospodarki). Oczywiście w praktyce była to liberalizacja i restauracja kapitalizmu, ale - o ile pamiętam - aż do 1990 r. oficjalnie rzadko używano takich sformułowań (a po gabinetach Bieleckiego i Suchockiej z udziałem KLD termin "liberał" kojarzono potocznie ze słówkiem "aferał"). Oczywiście propaganda liberalizmu gospodarczego miała i po dziś dzień ma miejsce (zakamuflowana modernizacyjno-reformatorskimi sloganami w latach 70. i 80., jawna po 1989 r.), wpływając na społeczną akceptację neoliberalnego kapitalizmu i jego konkretnych rozwiązań (np. w warstwach inteligenckich lub do tego miana aspirujących). Moim zdaniem stawia to ją raczej w charakterze "turbodoładowanie" transformacji niż jej przyczyny.


Przypomnę jednak, że dyskusję w tym wątku zaczęliśmy od Twojego stwierdzenia o cywilizowanych niemieckich biznesmenach. Ja zaś zgadzam się z Yoną: jeśli jakaś niewielka grupa zamożnych Niemców wyda jakiś w miarę sensowny (choć b. umiarkowany na tle innych funkcjonujących w niemieckiej debacie publicznej) głos o podatkach, to wynika to nie z ich poziomu cywilizacyjnego, tylko:
1) oddolnego nacisku pracowniczego,
2) solidarystycznych czy wręcz klasowych aspektów niemieckiej poprawności politycznej (co do przyczyn ukształtowania takowej - patrz punkt 1).
Wg mnie nie ma w tym niczyjej indywidualnej winy, dobrej lub złej moralności, wyższej cywilizacji itp. Mam ochotę zapytać; czy znasz w dziejach walk społecznych o równość i sprawiedliwość przypadek, gdy pozytywne z punktu widzenia tych wartości zmiany zostały zainicjowane i przeprowadzone główne w oparciu o (odwołujące się do ich cywilizacji, moralności, poczucia przyzwoitości itp.) przekonanie do nich (części) elit? Zakładając, że chodzi o umiarkowane, ale jednak zmiany systemowe a nie filantropię (szczerze mówiąc wydaje mi się, że będąca przedmiotem njusa propozycja 5 % płaconych przez 2 lata ociera się o tą ostatnią).

PS. Machniom uprzejmość za uprzejmość: termin liberał w kontekście amerykańskim znaczy zupełnie co innego niż w europejskim ("liberalnym komentatorem" nazywa się w USA np. Chomcky'ego). Jeśli był to świadomy wytrawny żart - doceniam i dziękuję.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-11-08 21:52:45, suma postów tego autora: 4409

err.

Chomsky'ego oczywiście.

autor: _Michal_, data nadania: 2009-11-08 22:23:48, suma postów tego autora: 4409

Dodaj komentarz