"Szkoła wytwarza mity, jednym z tych mitów jest tworzenie przekonania, że uczyć można się tylko w szkole."
A to ciekawa brednia, jak wiele innych w tym tekście. W byle podręczniku pedagogiki jest napisane, że w szkoła dostarcza tylko kilku procent wiedzy, którą dysponuje jednostka.
Może autor poduczyłby się, niekoniecznie w szkole, skoro jej, aż tak nienawidzi, zanim zacznie wypisywać wyświechtane anarchistyczne mity.
Poza gadaniem, nie znam niczego, co wytworzyłaby jakakolwiek anarchistyczna społeczność - o ile w ogóle takowe są możliwe.
znacznie trudniejsze do przezwyciężenia są podziały klasowe. W takim społeczeństwie dziecko z reguły dziedziczy zawód, przekonania i pozycję społeczną rodziców.
Skoro nie znasz to chyba powinienieś się trochę poduczyć, niekoniecznie w szkole. Wiedza nie boli, ignorancja tak.
"Deskolerzy odkryli na nowo starą prawdę, że uczniowie większość umiejętności nabywają w konkretnych sytuacjach życiowych, a nie w szkole jak próbują wszystkich przekonywać nauczyciele."
ciekawe odkrycie - a czyz szkola nie jest konkretna???????? moze wiec jest ulotna?
"Anarchoindywidualiści uważają, że ludzie wymyślili państwo, normy, religię, prawo po to by pozbawić jednostkę samostanowienia i uzależnić ją od instytucji zewnętrznych."
i dalej:
"Podstawową tendencją społeczeństw jest dążenie do wolności i równości. "
czyli jedni siedza i wymyslaja religie itp. a drudzy a moze ci sami? daza do wolnosci. Czyli sa zli i dobrzy, a wszyscy rowni?
Autor najwyrazniej holduje edukacji: "wolnosciowej" gdzie nie cwiczono pamieci np. o tym co sie napisalo pare akapitow wczesniej, logiki i paru innych rzeczy.
A tak serio to wlasnie nowoczesna, powszechna, zaprogramowana w XIX wieczna szkola byla podstawowym czynnikiem postepu jaki bylo nie bylo dokonal sie w XX wieku.
I ani jednej realistycznej propozycji zmiany tego, co wolność jednostki ogranicza, a przede wszystkim co narzuca jej obraz otaczającego świata. A najważniejsze to brak jakichkolwiek argumentów, że zmiany podniosłyby na wyższy poziom życie tych wyzwolonych jednostek i uczyniłyby je bardziej twórczymi.
Dobrze rozumiana szkoła to źródło wiedzy i umiejętności.
Uczy ona też konieczności pracy nad sobą i samodyscypliny.
Polskie Rządy w RP od czasu przemian 1989 ( poprzez kretyńską reformę edukacji prowadzącą do obniżenia poziomu nauczania oraz pogorszenia kształtowania umiejętności uczniów) niszczą Polską Szkołę
a polscy dziennikarze atakują Polskich Belfrów
pokazując jednostkowe negatywy a rzadko ciężką pracę oraz
trudne warunki nauczania w polskiej szkole.
Nauczycieli jest w Polsce ok 600 000.
W tak szerokiej grupie znajdzie się mądrych, wspaniałych fachowców ale też głupich i szkodników.
Pytam się komu to służy taka działalność Rządów RP oraz
durne, płytkie artykuły mijające się z prawdziwymi problemami szkoły, powtarzanie sloganu o 18 godzinach pracy itd ...... a także pisanie o 3% a nawet 7% podwyżkach gdy płace polskiego belfra są najniższe w UE.
Jaki cel jest też tego artykułu który komentujemy?
Belfer naiwny socjalista
Ps.
Przypominam, że wiedza i umiejętności pozwalają rozumieć i kształtować Świat oraz widzieć rozumieć przyczyny krzywdy ludzkiej oraz niesprawiedliwości społecznej.
że stworzenie cywilizacji opartej na PAŃSTWIE jest
najwyższym osiągnięciem ludzkości, stwarzającym w dalszej
perspektywie człowieka jakiego dziś znamy.
To prawda, że szkoła uczy przystosowania społecznego - i to
bardzo dobrze, bo nie może być nic gorszego niż chaos,
który jednostki pozbawia prawa do życia zawsze wtedy, gdy
ich interesy kolidują z interesem silniejszego. A taka
kolizja jest ciągłym elementem istnienia .
PAŃSTWO narzucając swym obywatelom normy społeczne BIERZE NA SIEBIE ciężar zapobieżenia przemocy tak wewnętrznej jak i zewnętrznej ( poprzez przemyślaną politykę zagraniczną).
Idea anarchistyczna zalecająca organizowanie się społeczeństwa co najwyżej na poziomie gminy ( a i to dla doraźnych jedynie celów) jest głupstwem dającym pozory
wolności i realną bezsilność wobec wyzwań codzienności.
Niestety wypowiedzi jacka, a do pewnego stopnia także kontrasa (co akurat stwierdzam z przykrością) moim zdaniem jedynie potwierdzają tezy autora artykułu.
Gdzie w tym tekście są tezy? To, co najwyżej zbiór naiwnych przekonań i pobożnych życzeń przyprawionych negatywizmem dziecięcym.
Anarchistyczna edukacja to bzdura o niczym. Równie dobrze mogę napisać podwórkowa edukacja, łąkowa, śmietnikowa. W każdym z tych miejsc człowiek czegoś się uczy i co z tego?
Bezdomne dzieciaki w wielu krajach też mają anarchistyczną edukację - gratis i jakie są tego skutki? Pojedź do Afryki to zobaczysz - założę się, że szybko wrócisz do "opresywnej" Europy.
Jacku, podzielam Twoje naiwno-socjalistyczne przekonania odnośnie szkoły. A jednym z problemów polskich dyskusji o oświacie jest to, że prawie zupełnie pomija się w nich fakt, że nauczyciele to nie tylko "belfry", "nosiciele etosu inteligencji" czy "misjonarze", ale przede wszystkim... pracownicy. Mam wrażenie, że zwolennicy tzw. anarchistycznych koncepcji edukacji zupełnie o tym zapominają.
Kontrasie, z jednej strony racja - umasowienie szkolnictwa od XIX/XX wieku to megapostęp i wielki dorobek społeczny. Lewica, która to lekceważy, podcina gałąź, na której siedzi.
Z drugiej... nie zapominajmy, że owo umasowienie miało służyć jako jedno z narzędzi formowania populacji danego państwa terytorialnego w określoną wspólnotę narodową. To ostatnie samo w sobie nie jest oczywiście ani "złe" ani "dobre" - jest po prostu historyczne. :) Problem w tym, że treść narodowych wyobrażeń, a zwłaszcza ich funkcja w świecie kapitalistycznym - w szczególności, gdy podporządkowane były/są woli klas panujących, a nie wyzwoleniu spod imperialnego ucisku - już taka niewinna nie jest.
Dobra, treściwa i pouczająca praca, skądinąd poruszająca mało znany temat - edukacji anarchistycznej. Nie ulega wątpliwości, iż przynajmniej w Polsce jest mało prac poruszających ten temat. I chociażby z tego powodu każda praca poruszająca temat pedagogiki anarchistycznej powinien być miło powitany.
Pozdrowionka dla braci anarchistów