Bo sami mają się coraz lepiej. Te pogłębiające się zaś dysproporcję usprawiedliwiają nadprzyrodzonymi właściwościami nazywanymi rynkiem, który na wszelki wypadek wzmacniają policją, tajniakami, wojskiem, kaznodziejami medialnymi i kościelnymi a nawet funkcjonariuszami związkowymi... Na horyzoncie został tylko Chavez. Czy on to zmieni?