to rzeczywisty obecnie przywódca lewicy w wymiarze światowym. Tą inicjatywą to potwierdził.
/W swoim przemówieniu Chávez nazwał prezydentów Iranu Mahmuda Ahmadineżada i Zimbabwe Roberta Mugabe braćmi. Mówiąc o nieżyjącym prezydencie Ugandy Idi Aminie powiedział: Myśleliśmy, że był kanibalem. Dziś już nie wiem, może był wielkim nacjonalistą, patriotą./
No tak niezła zgraja. No, tak chavez bierze przykład z Mugabe, który w ciągu kliku lat ze spichlerza Afryki uczynił Zimbabwe największym jej biedakiem. Jeśli takich kumpli ma Chavez, to bójcie się Wenezuelczycy.
Natomiast co do Carlosa to oczywiste że jest ON internacjonalistycznym bojownikiem który walczył z imperializmem i syjonizmem
inicjatywa. Od dawna mnie dziwi że Chavez i inni lewicowi przywódcy stosunkowo mało wykorzystują swoje mozliwości dla wspierania ruchów postepowych w swiecie. A tymczasem porażka obozu socjalistycznego w wyniku zimnej wojny wykazała, że nie może być pokoju pomiędzy obozem kapitalizmu i imperializmu oraz postepu. Trudno bowiem budować pokojowe społeczeństwo dobrobytu jeżeli druga strona pracuje pełną parą nad naszym zniszczeniem i narzuca wyscig zbrojeń. Chavez i inne kraje postępowe powinny także inwestować w kulturę i mysl, np tworzyć swoje think tanki, fundacje dobroczynne wspierające autentyczne społeczeństwo obywatelskie.
...autorytety polityczne, czyli idi amin, mugabe, ahmadineżad i carlos szakal jako wzór prawdziwego bojownika z kapitalizmem... dzięki za taką V Międzynarodówkę, ale chyba to nie moja bajka.
Czas aby lider antyimperializmu zjednoczył wokół siebie bojową lewice antykapitalistyczną
jeszcze rehabilitacja Stalina.
to świetna inicjatywa
Wolność dla P.O.W przetrzymywanych przez imperialistów.
Takimi stwierdzeniami Chavez kompromituje lewicę. Lewica irańska wymordowana i zmuszona do emigracji przez reżim teokratyczny. A ten nazywa szefa tego państwa "bratem". Bzdur o Aminie aż nie skomentuje... Idealne argumenty do plucia na lewicę. Prawica powinna podziękować.
i o spotkaniu lewicowym ale prezydent Iranu bratem;/ wydaje mi się że Chavez szuka sojuszników antyamerykańakich z Idi Aminie i czerwonym szakalem trochę przegiął nie uważan żeby to były godne lewicowe postacie
:)
również do Roberta Mugabe mam mieszane uczucia,zbyt pozytywną postacią nie jest
Podpisuję się pod tym co napisałeś.
postawa ludzi, którzy tego typu retoryczną galopadę traktują poważnie (za lub przeciw).
Chavez może jednego dnia w swym przemówieniu wzywać do Międzynarodówki z Iranem, miesiąc później zacytować Trockiego... Jedno i drugie będzie funkcją krajowej czy międzynarodowej rozgrywki taktycznej albo frazeologiczną "inflacją" a najczęściej czymś pośrodku. A rządy PSUV należy oceniać po konkretnych poczynaniach a nie fanfaronadzie w przemówieniach.
"Chavez może jednego dnia w swym przemówieniu wzywać do Międzynarodówki z Iranem, miesiąc później zacytować Trockiego... Jedno i drugie będzie funkcją krajowej czy międzynarodowej rozgrywki taktycznej albo frazeologiczną "inflacją" a najczęściej czymś pośrodku. "
Jednak to chyba nie jest sprzeczne gdyz wladze iranskie sa obiektywnie znacznie bardziej lewicowe niz rezim waszyngtonski wiec co z tego ze to robi w rozne dni???????
A że jest politykiem to oczywiste, natomiast wazne jest powolanie miedzynarodowki a nie dziewiczosc tych czy innych jej czlonkow.
"A rządy PSUV należy oceniać po konkretnych poczynaniach a nie fanfaronadzie w przemówieniach."
Tyz prowda, ale to calkiem niezle rzady, a dobre przemowienia tez sie licza, chocby dlatego ze dodaja nadziei ucisnionym w krajach zniewolonych jak nasz.
Skoro reżim irański jest bardziej "lewicowy" niż USA to:
1. dlaczego iracki ruch komunistyczny jest w podziemiu albo na emigracji?
2. dlaczego komunistyczni działacze z USA z reguły nie są w więzieniach ani na emigracji?
Niektórym się wydaje, że reżim anty-USA od razu jest postępowy. A to jest bzdura.
nie mierzy sie tym gdzie jest ten lub ow dzialacz, ale tym jak sie tam zyje prostym ludziom, jakie sa roznice majatkowe, stosunki produkcji i wlasnosci.
Dobre to o tych komunistach w usa,
tak jakbys nie wiedzial ze jakby tylko zaczeli miec jakiekolwiek znaczenie to znalezliby sie na cmentarzu, podczas gdy Iran zmaga sie z autentyczna agresja, grozbami atomowymi syjonistow, sankcjami imperialistow i jasne jest ze nie moze sobie pozwolic na walki wewnetrzne.
to wszystko prawda,usa i izrael grozi co chwile iranowi i do tego w sąsiadujących krajach są prowadzone wojny,ale władze w iranie nie są lewicowe,nie ma tam demokracji a ruchy lewicowe są tępione,Chavez odnosi wielkie sukcesy w wenezueli,poprawił poziom życia ludziom najbiedniejszym ale mogl darowac chwalenie prezydentow iranu czy zimbawe;)
do tej Międzynarodówki przystąpił Zizek?
ze z tymi prezydentami szczegolnie Zimbabwe to z naszego punktu widzenia przegiecie, ale moze kraje poludnia postrzegaja to inaczej???
Dla mnie lewicowosc nie jest tozsama z demokracja w stylu zachodnim bo przeciez juz od 20 lat ja przerabiamy i co? to znaczy ze jestesmy w kraju lewicowym????
przyjąć za skalę lewicowości Iranu ilość worków kartofli, które Ahmadineżad osobiście rozdaje przed każdymi wyborami. W ten sposób dochodzimy do konkluzji, że Iran jest bardziej komunistyczny niż Korea Północna.
"lewicowosci nie mierzy sie tym gdzie jest ten lub ow dzialacz, ale tym jak sie tam zyje prostym ludziom, jakie sa roznice majatkowe, stosunki produkcji i wlasnosci."
Biorac to pod uwage, najbardziej lewicowym panstwem europejskim byla III Rzesza. Co tam wolnosci obywatelskie...
Mugabe. Tortury, gwalty, zastraszanie opozycji. Jezeli Chavez zacznie brac przyklad ze swoich "braci" przyjdzie czas na pikiety pod ambasada Wenezueli.
Michal. Masz racje, to pusta retoryka. Jednak wiele mowi o przywodcy. Jezeli zachowuje sie jak niezrownowazony dzieciak i wspiera dla zasady wszystko, co antyamerykanskie, to sorry, ale na przywodce sie nie nadaje. Taki ton przystoi 20-latkom z Che na skarpetkach, ktorzy tu od czasu do czasu pisza wielkie manifesty, a nie szefowi rzadu, w dodatku "rewolucyjnego". Jak do tego przypomnimy sobie usciski z szefami rzadow Chin i Rosji (przy ktorych Mugabe to demokrata i pacyfista), Chavez wyglada, niestety, na oportuniste, ktory idealy ma w nosie i walczy nie o rewolucje, tylko o wladze dla niej samej. Pisze to z wielkim bolem, ale kolejne dziecinne wyskoki dyplomatyczne nie rokuja zbyt dobrze...
Choc sama idea V M-nar jest ciekawa, o ile bedzie to szeroka platforma alterglobalistyczna, a nie sekta czerwonych do granic absurdu partyjek z przewodnia rola nowego KC. I propagandowymi wizytami "braci" nowego przywodcy na kongresach.
tak być może kraje południa inaczej patrzą na przywódców z krajów trzecich,nie jestesmy lewicowym narodem ale demokracja,wolność itp musi iść w parze z lewicą/socjalizmem
"Nie ma socjalizmu bez demkracji i nie ma demokracji bez socjalizmu"-Róża Luksemburg
MJ Chavez ma sukcesy ale nie potrzebnie chwalił przywódcę iranu czy Mugbabe,ale z drugiej strony nie tylko Chavez chwali takie postacie,Berlusconi przyjazni sie z Kadafim,USA wspierały i przyjaznily sie z najogrszymi dyktatorami,a Chavez niestety musi szukać sojuszników bo sam nic nie zrobi na arenie międzynarodowej
demokracji zachodniej. Postępowe miliony ruszą za tow. Chavezem i zmiotą stary porządek.
Oczywiscie, nie twierdze, ze sukcesow nie ma. Tylko coraz bardziej sie boje, ze pozycja vipa poklepujacego sie z przywodcami swiata cos za bardzo mu sie podoba...
A co do osamotnienia, to bratanie sie z dyktatorami raczej przyjaciol mu w skali makro nie przesporzy. A akurat "europocentryczne" podejscie do demokracji i praw czlowieka jest (na szczescie) na swiecie dosc rozpowszechnione.
To, ze USA robia to samo to sredni argument, w koncu dlaczegos tam USA nie popieramy, prawda?:) Chavez daje tylko pretekst do atakow mainstreamowym mediom i darmowa amunicje propagandowa zwolennikom spolecznej reakcji. Az sie chwilami zastanawiam, czy nie robi tego specjalnie, jako "Osama Ameryki Lacinskiej", choc jak pokazal PiS zdarzaja sie po prostu PR-owe antytalencia i jest jeszcze szansa, ze jest autentyczny:)
"to pusta retoryka. Jednak wiele mowi o przywodcy. Jezeli zachowuje sie jak niezrownowazony dzieciak i wspiera dla zasady wszystko, co antyamerykanskie, to sorry, ale na przywodce sie nie nadaje. Taki ton przystoi 20-latkom z Che na skarpetkach, ktorzy tu od czasu do czasu pisza wielkie manifesty, a nie szefowi rzadu, w dodatku "rewolucyjnego".
Biedny Chavez, ktory zdobyl wladze i jak dotad ja utrzymuje przez wiele lat i to poddajac sie procedurze glosowania niemal pod samym nosem Wielkiego Brata nie wie pewno o tym, ze "sie nie nadaje", ze "jest 20 latkiem w skarpetkach," MJ powinienes mu to napisac wtedy na pewno zrobi mu sie wstyd, poda sie do dymisji, a w Wenezueli na powrot zapanuje ktos powazny i szanowany ktory mowi zawsze to co wszyscy madrzy ludzie wiedza ze mowic trzeba.
Czy rzeczywiście w III Rzeszy "roznice majatkowe, stosunki produkcji i wlasnosci" były takie, żebyś mógł sugerować że wedle kryteriów Twojego adwersarza było to państwo lewicowe?
I Wenezuela, i Iran znajdują się na celowniku Waszyngtonu. Stąd też sojusz tych państwa jest czymś naturalnym. Doktryny, ideologie etc. nie mają tu nic do rzeczy.
"wiódł ślepy kulawego". Sojusz chroniący przed Waszyngtonem - czemu nie, ale wtedy sojusznika trzeba szukać w UE.
III Rzesza byla pod wzgledem wlasnosci, swiadczen socjalnych, polityki zatrudnienia etc dokladnie tak samo "lewicowa" jak kapitalistyczna Wenezuela obecnie. Tak sadze.
Jezeli ktos uwaza Wenezuele za panstwo socjalistyczne to czekam na jakies konkrety, mimo kilku nacjonalizacji nadal dominuje tam prywatna forma wlasnosci. Przy czym nie uwazam, ze to zle, jednak fakty sa faktami.
a w USA i wiekszosci neoliberalnych krajow swiata od dziesiatkow lat utrzymuje sie u wladzy ta sama elita, zmieniaja sie tylko marionetki. Ciaglosc wladzy jest dla ciebie argumentem za geniuszem przywodztwa? To wrocmy znow do III Rzeszy... Co to za argument?
Skoro skutecznosc jest miernikiem dobra, jakosci wizji politycznej, przywiazania i konsekwencji we wprowadzaniu idealow, to Mao i spolka tez powinna byc spoko- i przy kazdej akcji dotyczacej lamania praw czlowieka w Chinach powinienes pisac, ze powinnismy posty wysylac do chinskiego KC, w koncu sa tacy genialni...
Ale przepraszam, to nie Ty pisales w tym tonie, gdy upominalismy sie o prawa czlowieka w Chinach? No tak, ale przeciez Chavez z prezydentem Chin tez sie obsciskiwal. Obozy koncentracyjne, masowe lamanie praw pracowniczych, planowe mordowanie calych narodow, ale Geniusz wygrywa wybory, wiec z koniecznosci ma racje. Tak wlasnie rosl kult Stalina... Nic tylko pogratulowac lewicowej analizy.
"a w USA i wiekszosci neoliberalnych krajow swiata od dziesiatkow lat utrzymuje sie u wladzy ta sama elita, zmieniaja sie tylko marionetki. Ciaglosc wladzy jest dla ciebie argumentem za geniuszem przywodztwa? To wrocmy znow do III Rzeszy... Co to za argument?"
Nie za zadnym geniuszem, uspokoj sie, miedzy geniuszem a "chlopcem w skarpetkach" jest jeszcze pare stopni posrednich. Natomiast nie mozna porownywac trudnosci jakie napotyka przywodca malego kraju walczacego o upodmiotowienie z dziedzicami imperium takze w tym sensie chavez jest bardzo sprawny. Poza tym liczy sie nie tylko sprawnosc, elita wladzy w usa dziala w zlych celach a Chavez wedlug mnie w dobrych i co wiecej czesc z tych celow osiaga.
"Skoro skutecznosc jest miernikiem dobra, jakosci wizji politycznej, przywiazania i konsekwencji we wprowadzaniu idealow, to Mao i spolka tez powinna byc spoko- i przy kazdej akcji dotyczacej lamania praw czlowieka w Chinach powinienes pisac, ze powinnismy posty wysylac do chinskiego KC, w koncu sa tacy genialni..."
No wlasnie nie jest, ale jest jego warunkiem bo dobrymi checiami to pieklo jest wybrukowane, reszta to sa juz twoje dyskusje z samym soba i strojenie sie w ulubione szatki sedziego, tym razem moralnego.
"Ale przepraszam, to nie Ty pisales w tym tonie, gdy upominalismy sie o prawa czlowieka w Chinach? No tak, ale przeciez Chavez z prezydentem Chin tez sie obsciskiwal. Obozy koncentracyjne, masowe lamanie praw pracowniczych, planowe mordowanie calych narodow, ale Geniusz wygrywa wybory, wiec z koniecznosci ma racje. Tak wlasnie rosl kult Stalina... Nic tylko pogratulowac lewicowej analizy."
jak wyzej i dodatkowo cbdu.
Najlepiej wiedzą o tym w Iraku i Afganistanie.
mi są opinie Freda_BB.
MJ: zgadza się, rządy boliwarian w Wenezueli są korzystne dla biedniejszych i średnich warstw społeczeństwa (oprócz nacjonalizacji zauważ też np. rozwinięty i wspierany przez państwo sektor spółdzielczości) Wenezuela nie jest państwem socjalistycznym, ale doń zmierza, co trudno powiedzieć o wielu innych krajach-bohaterach tej dyskusji. Oceniając retoryczne porywy Chaveza weź jednak pod uwagę różnice kulturowe - Latynosi chyba naprawdę takie klimaty lubią. Paradoksalnie nieco przesadnie przyjazne gesty wobec Rosji i Chin mogą być wynikiem trzeźwych kalkulacji geopolitycznych a nie jakichkolwiek "fascynacji", z kimś Wenezuela sojusze i po prostu interesy zawierać musi, żeby przetrwać. Nie mamy podstaw do twierdzenia, że wzorce polityki wewnętrznej a także np. organizacji pracy Wenezuela czerpie z Chin (wtedy należałoby to potępić).
Kontrasie: "demokracja zachodnia", zwł. w Polskim od 20 lat wydaniu to tak naprawdę żadna demokracja, ale przez swoje uzależnienie od kapitału (także manipulującego ludźmi kapitału medialnego). Naszą odpowiedzią powinna być jednak demokratyzacja pracy i przestrzeni publicznej a nie rządy wyselekcjonowanych, mianowanych nie bardzo wiadomo na jakiej zasadzie "elit" (które zresztą pierwsze pójdą na układy z imperialistami i kapitałem, jak PRL-owscy biurokraci Gierka i Jaruzelskiego).
No i o ile medialny obraz Rosji czy Iranu jest nierzetelny, rządy obydwu państw dużo zrobiły dla zaprzestania ich rozkradania przez IMF, korporacje i rodzime kliki a głóne nurty opozycji przeciw nim to raczej prowaszyngtońsc neoliberałowie (dlatego nie wolno ich popierać NAWET w przypadku ew. fałszerstw wyborów ze strony rządowej), to nadal trudno czynić z obydwu państw jakieś punkty odniesienia dla lewicy (choć ze 100 % pewnością należy je bronić przez atakami, werbalnymi lub fizycznymi, ze strony Zachodu).
Co do III Rzeszy zgadzam się z Bolem: hitlerowcy zapewnili interwencjonizm państwa, ale nawet z nacjonalizacją nie przesadzali, raczej wspierali interesy burżuazji, także największej jak Kruppa. No i startowali z innego rozkładu stosunków własności niż współczesna Wenezuela.
West: Wenezuela prowadzi interesy gospodarcze także z krajami UE, np. z hiszpańskim paliwowym koncernem Repsol - tyle, że na swoich warunkach.
w temacie funduszy pozyskiwanych przez Chaveza na dzialalnosc i wspierania go przez rodzima, nacjonalistyczna oligarchie silny sie nie czuje, ale zdaje sie byly informacje nawet na lewicy.pl ze wiceprezydent i przyjaciel Chaveza jest jednym z najbogatszych ludzi w Wenezueli. Nie wszyscy bogacze musza od razu wielbic USA. W III Rzeszy rowniez nie wszyscy kapitalisci popierali Hitlera. A czy w Wenezueli bedzie kiedys socjalizm czas pokaze. Rowniez czy socjalizm XXI wieku jest celem, czy tylko srodkiem do utrzymania wladzy i powiekszania jej zakresu na inne kraje regionu jeszcze zobaczymy...
Mentalnosc latynosow. Coz, nie bede sie spieral, ale jezeli mentalnie lubia junty wojskowe, kulty jednostki, przywodcow w mundurkach i nacjonalistyczna propagande to widzialbym w tym raczej zagrozenie, a nie szanse dla socjalizmu...
kontras
Jezeli rzeczowe komentarze i rzucanie jak mniemam dosc adekwatnych do dyskusji przykladow oceniasz jako ubieranie sie w jakies piorka to przykro mi bardzo... A gdy przywodca, nawet taki, ktorego z innych powodow sie ceni, zachowuje sie w oficjalnej retoryce jak dziecko, to niezauwazanie tego faktu jest niestety zaslepieniem. Stosowanie retoryki oblezonej twierdzy zeby usprawiedliwac juz nawet nie brak elementarnej odpowiedzialnosci za slowo, ale po prostu propagandowe wspieranie zbrodniarzy wydaje mi sie malo sensowne. Przy czym pewnie zostaniemy przy swoich zdaniach.
Zauwazcie tylko, ze Wenezuela to nie oblezona Kuba, Chavez zachowuje sie coraz bardziej arogancko, patrzac na swiat z pozycji mini-mocarstwa regionalnego. Nie twierdze, ze nie robi masy pozytecznych dla sprawy rzeczy, pytanie tylko jakie przyswiecaja mu rzecziwiscie intencje. Jezeli caluski z Chinczykami i Rosjanami da sie jeszcze wytlumaczyc (powiedzmy) interesem geopolitycznym, to nazywanie "bratem" kogos pokroju Mugabe daje troche do zastanowienia o jakim systemie Chavez marzy. Moze jest demokrata, ktory ma kiepskich doradcow, albo ich nie slucha. Ale rownie dobrze moze mu demokracja smierdziec i utrzymuje ja tylko dlatego, ze musi. I to mnie wlasnie martwi.
mógłbyś mi wytłumaczyć, dlaczego lewicowcy mają obowiązek przed werbalnymi atakami ze strony np. etatystycznej Francji czy mocno socjalnej Holandii (to są części Zachodu) bronić Iran i Rosję? Bo co, bo w tym pierwszym kraju jest zamordyzm, ale "nasz", bo antyamerykański? Bo w tym drugim kraju jest podatek liniowy i rośnie rozwarstwienie majątkowe, ale "na szczęście" zamiast jawnych mafiozów społeczeństwo okradają kolesie ekipy kremlowskiej? Ja wszystko rozumiem, że USA be, że Zachód be, że korporacje be, że globalizacja be, ale dlaczego niby nie można krytykować syfu KAŻDEGO rodzaju?
jest natomiast (wg mnie) korzyść (choć raczej dla latynoskich rządów niż polskiej lewicy).
Choć Rosja jest oczywiście krajem kapitalistycznym i to bardzo zliberalizowanym, ale w okresie rządów Putina zaszły pewne umiarkowanie pozytywne zmiany (np. podatek liniowy przynajmniej jest ściągany - daleko nie szukając, za Jelcyna przedsiębiorcy nie płacili żadnego).
W Rosji i Iranie panuje oczywiście autorytaryzm a ekipy rządzące mają niewiele wspólnego z jakimikolwiek projektami socjalnymi (o czym wyraźnie pisałem wyżej), ale - powtórzę - najsilniejsze opcje opozycyjne wobec nich to jednoznaczni neoliberałowie, w dodatku nie dający nawet żadnej gwarancji osłabienia zamordyzmu (casus Afganistanu, gdzie po obaleniu talibów uzależnienie prawodawstwa od najbardziej restrykcyjnej interpretacji prawa koranicznego wzrosło jeszcze bardziej).
No i jeszcze jedno: choć Putin czy Ahmadinedżad podpierali się fałszowaniem wyborów, to (co przyznawały nawet różne agencje amerykańskie) nie tylko dzięki temu je wygrywali - obydwaj mają bardzo duże poparcie społeczne. Uprzedzam, bo domyślam się kontrargumentu z popularnością PO w Polsce: to nie oznacza, że mają rację i nie wolno ich krytykować. Ale trudno kontestować wygrywane przez nich wybory pod hasłem "obrony demokracji" (zwłaszcza biorąc pod uwagę alternatywy w postaci Moussawiego). Przy zachowaniu wszelkich proporcji: to trochę tak, gdyby w 2005 r. "poprawiono" wynik wyborów na korzyść Kaczyńskiego a lewica organizowała się w imię uznania zwycięstwa Tuska.
Reasumując: zachwycać się Iranem ani Rosją nie ma potrzeby, zwł. jeśli jest się w znanym nam wszystkim położeniu polskiej alternatywnej lewicy. Jednak prowadzenie polityki międzynarodowej przez grupę rządów państw jednego regionu to trochę inna para kaloszy - jeśli jest się w stanie permanentnego konfliktu z położonym stosunkowo blisko globalnym mocarstwem, wymusza to uściślanie kontaktów (zwł. gospodarczych) z krajami będącymi (lub mającymi szansę się stać) mocarstwami regionalnymi. Tu nie chodzi o jakieś wirtualne rewolucje od zaraz - tylko próbę choćby częściowego uniezależnienia się.
PS. Bywało już tak, że zarówno liberalne, jak i socjalne państwa Zachodu wspólnie "interweniowały" np. w Jugosławii czy Afganistanie. Mam poważne wątpliwości co do popularnego na tym portalu lewicowego "eurosceptycyzmu", ale nie oszukujmy się - jak pokazała procedura czy raczej spektakl "międzynarodowego uznania dla Kosowa" w kwestiach geopolitycznych USA i UE grają na ogół w jednej drużynie (choć niekoniecznie jest to w interesie tych drugich - stąd też Francja wielokrotnie wyłamywała się np. w stosunkach z Rosją).
o latynoskiej mentalności mówiłem w kontekście kwiecistej, ocierającej się o fanfaronadę (albo ją przekraczającej) retoryki. Ze zbrojnymi przewrotami to już więcej wspólnego mają chyba przeciwnicy Chaveza - np. gwoździem programu popieranego przez "Bolka" kongresu opozycji miały być odwiedziny b. wojskowych - uczestników junty z 2002 r., skazanych za strzelanie do tłumu uczestników prochavezowskich demonstracji.
Zgadzam się, że z tym Mugabe a tym bardziej Aminem mógł sobie odpuścić (może to była zagrywka pod ich fanów w Trzecim Świecie - nie wiem). Natomiast nie tylko obściskiwanie się i całowanie, ale przede wszystkim prowadzenie interesów z Rosją itp. jest dla prowadzących ciągłą handlowo-dyplomatyczną wojnę z USA po prostu koniecznością, o ile prospołeczne reformy w Wenezueli mają po prostu przetrwać. Oczywiście Chavez i cały obóz rewolucji boliwariańskiej mogliby uznać, że utrzymują stosunki tylko z państwami spełniającymi wszystkie kryteria demokracji i socjalizmu jednocześnie oraz wywiesić "obronę praw człowieka na całym świecie" jako główny cel polityczny. Po czym wylądować na poznańskim Rozbracie, bo nic więcej by nie pozostało.
w międzywojniu w Polsce ekipa sanacyjna co prawda tłamsiła swobody obywatelskie i fałszowała wybory, ale faktyczne poparcie społeczne też miała spore, a sanacyjny etatyzm bił na głowę wszelki niby-socjal w wykonaniu Putina i spółki. W dodatku najsilniejszym przeciwnikiem sanacji była nacjonalistyczna i w dużej mierze rynkowa, a na pewno nie proegalitarna endecja. I jakoś nie przeszkadzało to ówczesnemu PPS-owi czy ruchowi ludowemu krytykować ZARÓWNO demo-kapitalizm, jak i sanacyjną "elitokrację", ZARÓWNO endecję, jak i zamordyzm OZON-u itd. I w dodatku wcale ten PPS z taką linią programową nie był marginalny, czyli fałszem jest opinia - nie Twoja, rzecz jasna - że albo "real-politycznie" służysz któremuś ze złych panów (wybielając któregoś z nich, żeby łatwiej było go pokochać), albo cię nie ma.
Rozumiem, że nie powinniśmy aktywnie wspierać "wyzwalania" Iranu przez USA czy "powrotu do demokracji" w Rosji w wykonaniu tamtejszych aferałów, ale nie widzę najmniejszego powodu, żebym miał się wstrzymywać od uzasadnionej krytyki irańskiego czy rosyjskiego reżimu tylko dlatego, że jego przeciwnicy są niewiele warci.
Chavez to inna bajka, bo jemu w efekcie realizowania wielu faktycznie prospołecznych projektów należy wybaczyć wygadywanie bzdur o Mugabe itp., w żadnej mierze wszak nieszkodliwych dla wenezuelskiego ludu. Aczkolwiek tego typu wywody wcale nie wzmacniają jego pozycji politycznej w świecie, lecz ułatwiają Jankesom przedstawienie go jako niebezpiecznego, niezrównoważonego świra, który zagraża "wartościom wolnego świata".
tylko jedno muszę dopowiedzieć: PPS prowadził taką politykę sytuując się wewnątrz sytuacji politycznej ówczesnej Polski a my dyskutujemy tu o ocenie tych czy innych reżimów w aspekcie międzynarodowym. Nie miałbym i nie mam pretensji do autentycznie prosocjalnych środowisk opozycyjnych w Rosji czy Iranie za samo ich polityczne istnienie czy wręcz życzyłbym im sukcesów (choć zdaje mi się, że są tam one naprawdę marginalne - chyba, że za wzór socjalnej i demokratycznej opozycji przeciw ekipie kremlowskiej należałoby uznać komunistów od Ziuganowa). Ale jeśli tyle czasu poświęca się w światowym obiegu informacji kwestii autorytarnych aspektów rządów Iranu, Rosji czy Kuby a znacznie mniej np.feudalnym (jeśli nie gorzej) porządkom społecznym Arabii Saudyjskiej, można wysunąć hipotezę, że celem tych zabiegów jest właśnie wspomożenie "aferałów" w obaleniu rządów, które choć z naszego (lewicowego, socjalnego, demokratycznego czy nawet polskiego) punktu widzenia zbyt ciekawe nie są, ale na poważnie naruszają pewne ważne interesy.
Większość Twoich wywodów w teorii jest słuszna, ale w praktyce mieliśmy np. w przypadku ostatnich wyborów w Iranie popularne na części lewicy hasło: "ani Ahmadinedżad, ani Moussawi". Biorąc pod uwagę fakt, że dotyczyło ono wyborów, wygranych przez pierwszego, a w przypadku unieważnienia pod presją międzynarodową z szansą dla drugiego z nich, sensu miało ono niewiele, a w zestawieniu z "obroną demokracji" brzmiało w ogóle groteskowo (sugerowałoby albo poparcie dla nie liczących się w rozgrywce kandydatów, albo nadzieję, że Moussawi wzruszy się poparciem słabszych środowisk opozycyjnych i kierowany wdzięcznością wobec nich będzie realizował ich programy).
W przypadku Wenezueli sądzę, że Chavez skalkulował, że opłaca mu się szarżować dla wywołania sympatii w tych społeczeństwach, w których nawet najwięksi zbrodniarze są doceniani, o ile "stawiali się Zachodowi" (por. aprobatywny ton dla Husajna na niektórych demonstracjach w krajach postkolonialnych podczas I wojny z Irakiem czy demonstrowanie w tychże państwach entuzjazmu po 11.09). Oczywiście byłoby dobrze, żeby w tym nie przeholował. Zauważ jednak, że nawet w przypadku przeprowadzanych przez NATO lub USA "interwencji" w różnych kontrowersyjnych politycznie państwach rzadko kiedy powoływano się w pierwszym miejscu na retorykę ich przywódców, tylko wyolbrzymiano realne lub zmyślano urojone działania lub zagrożenia "materialne" (broń masowego rażenia, masowe groby ofiar czystek etnicznych itp.).
PS. W przypadku Rosji trudno chyba mówić o jakimś poważniejszym socjalu, chodziło mi raczej o ekspansywny państwowy interwencjonizm np. rozbudowę publicznych inwestycji w sektory "strategiczne" (od paliw kopalnych po nanotechnologie). Jasne, że w różnych czasach i miejscach robiono więcej. Wydaje mi się jednak, że sensowne byłoby porównanie Rosji Putina i Miedwiediewa z okresem Jelcyna i Gajdara, gdy kapitał przepływał raczej w drugą stronę.
"na swoich warunkach" z jakąś ogólnopolską siecią skupu złomu, której właściciel siedzi na miliardach. IMHO jakimś zabezpieczeniem przed USA jest realne sprzęgnięcie interesu politycznego i gospodarczego państwa z interesami gospodarczymi europejskich mocarstw, bo one - w razie czego - są dla USA partnerem do rozmowy. One, a nie lokalny kacyk, którego do czasu można tolerować, ale któremu, o ile za bardzo bruździ, robi się w końcu to co Amerykanie zrobili np. Noriedze, a nie tak dawno Rosjanie Miszce-krawatożercy.
Unia już dziś inwestuje w Ameryce Łacińskiej na skalę większą niż robi to USA. Pytanie tylko, co zrobić dla takiego sprzęgnięcia interesów, żeby słabsza strona tej transakcji nie wychodziła na tym jak Zabłocki na mydle, co na tamtym kontynencie w ogóle, a w Wenezueli w szczególności znają aż za dobrze (ze skrytobójczymi mordami związkowców prowadzących działalność w placówkach Repsola i europejskich koncernów włącznie).
Analogia ze złomiarzem jest nietrafna - po nacjonalizacji większości wenezuelskich czy boliwijskich złóż paliw kopalnych (w Wenezueli należących teraz albo do państwowego koncernu PDVSA, albo spółek joint venture z jego udziałem) Wenezuela jak najbardziej mogła dyktować warunki dalszych targów z europejskimi kontrahentami i np. z Hiszpanią wynegocjowano obniżkę o ok. 1/5 ceny za baryłkę w zamian za dostarczanie potrzebnych Wenezuelczykom technologii.