chętnie bym podpalił siedzibę jednej z tych "szczecińskich firm", która płaciła po 100 zl.
Naprawdę.
Wywłaszczenie + więzienie (bite kilkanaście lat) + dożywotni zakaz prowadzenia działalności gospodarczej - odpowiednia kara.
Ale o sprawiedliwości można sobie pomarzyć. Przedsiębiorcy dostaną co najwyżej wyrok w zawiasach i jakąś śmieszną dla nich grzywnę. I kraść będą dalej.
niedługo nasi wielcy dyplomaci będą stosować noty dyplomatyczne do rządów wszystkich krajów, bo światowe media będą pisały o polskich obozach pracy, ale nie w kontekście II wojny światowej lecz w kontekście polskiego wyzysku obcokrajowców.
taki to ten nasz POjebany kraj,wolny rynek,swobody biznesowe,liberalne wartości prywaty.
http://www.internacjonalista.pl/menu-kraj/krajowy-indeks-wyzyskiwaczy/1438-maciej-miros-w-polsce-jest-praca-dokadnie-oboz-pracy.html
Bez wyzysku - nie ma zysku i kapitalizm NIE DZIALA!
Na barykady, ludu roboczy!
To Balcerowicz powinien pokute odbywac w takim obozie pracy!
warto starannie negocjować
abcd i jego etyka biznesu.
Nie zmienia to jednak faktu, że przestępcą jest pracodawca, który w ten sposób konstruuje umowę, licząc iż pracownik jej nie przeczyta dokładnie, przeczytanego nie zrozumie, nie będzie wiedział, co i w jaki sposób negocjować.
a czy przestępcą jest brydżysta, ktory blefuje?
Ja jestem za tym, żeby spłoneli.
do jakiego stopnia musiałoby się rozwinąć zjawisko "obozów pracy", by uznano je za cechę systemu, a nie jego zwyrodnienie?
Z drugiej strony - od dłuższego czasu mianem "kapitalizm" media i politycy posługują się w negatywnych konotacjach ('kapitalizm polityczny'; pojawiły się inne których nie spamiętałem). W zasadzie wszyscy - może poza Robertem Gwiazdowskim - wiedzą, że kapitalizm jest do bani. To jednak na razie w ogóle nie narusza jego pozycji.
kapitalizm gnije. Ale jakie przyjemne to gnicie...
Dzieki tej ogromnej armii bezrobotnych na calym swiecie w warunkach wolno-konkurencyjnej globalizacji, zaden kapitalista nie musi sie zbytnio martwic o trudne negocjacje ze swoim "wolnym" pracownikiem. Zawsze moze znalezc cos tanszego w tym post-solidarnosciowym swiecie w Wietnamie czy w Filipinach. I tak wszystko gra -- tansze ceny dla konsumentow i wysokie zyski dla biznesmenow. Ten pozornie
stabilny system dziala-- ale tylko do czasu (krachu). Dla kapitalisty to nie problem, bo on zagarnal co mial zagarnac. A to ze reszta narodu ma przechodzic kryzys - to nie jego sprawa.Jak narod chce lepszy byt, niech poczeka do smierci i pozniej dostanie sie do nieba. A na pocieszenie
przypomne, ze predzej wielblad przejdzie przez ucho igielne,
niz bogaty sie dostanie do nieba, etc. etc. etc. etc.
Gnije, gnije a gamonie nadal nabieraja sie na twoje gadanie :)
Jak można nazwać gnijącym coś, co potrafi wzmocnić się nawet na powszechnej pogardzie i w sferze symbolicznej potrafi odrzucić samo siebie?
bo kapitalizm to po prostu życie.
Nie sztuka się na niego obrażać. Sztuka - zdobyć się wobec niego na postawę opisaną przez Nietzschego jako "amor fati".
jak zwykle w każdej sytuacji znajdzie powód by chwalic kapitalizm i piętnowac goszyzm
Kapitalizm to życie, socjalizm to śmierć;)
Od ich naiwności odbijać się może mniej dramatycznym echem naiwność mało znanego publicysty, który spędza na Lewica.pl godziny, oferując prowokacyjki i towarzyskie plotki paru zaglądającym tu osobom i wierząc, że przez to się coś naprawdę WYDARZA.
jeśli nie to ciekawą ewolucję przeszedł. Od lewicowca, poprzez centrolewicowca, poprzez "współczującego konserwatstę", po prawicowca z krwi i kości (i to nie w stylu solidarno-egalitarno-pisowskim, tylko prawdziwie upeerowskim), ale wiadomo, że on żartuje i później śmieje się z tych którzy dali się nabrać:)
niejeden milion ludzi by się z Tobą zgodził.
"kapitalizm to po prostu życie" - abcd, długo nad tym myślałeś?
rozumiem, że coś naprawdę się wydarza od "antykapitalistycznego" trollingu?
odpisuje, że nie należy się na kapitalizm obrażać, to wypada odrzec: zmień płytę głupcze, bo ta się już zdarła.
ponad umowa o prace jest jeszcze kodeks pracy i umowa nie moze byc z kodeksem pracy niezgodna. kazde nowoczesne i demokratyczne panstwo ustanawia kodeksy postepowania.
mieszkancy obozu III Najasniejsza, glowa do gory i usmiech szeroki, sa gorsze baraki niz ten w ktorym teraz jestescie. wedlug tej samej doktryny, ponoc kazdy rodzi sie winny, zabawa polega na ustalenia, kto jest czego winny :)
Prawda jest taka, że Polską i światem rządzą różnorodne mafijne oraz "kolesiowskie" układy, pod które również stanowi się i wykonuje (na ogół łamie) prawo. Z Polską - z krzyżem czy bez, z egalitarnym i nowoczesnym Kodeksem Pracy czy bez - natura ludzka pozostanie zawsze taka sama, człowiek człowiekowi zawsze będzie "wilkiem" i jeśli tylko poczuje siłę, przewagę nad drugim - to będzie go wykorzystywał i gnębił. Nieważne, czy to podwładny w pracy, imigrant, innowierca czy po prostu "odmieniec"... A biedni sąsiedzi ze Wschodu i Południa będą zawsze robić za "parobków" u bogatszych sąsiadów na Zachodzie i Północy. Natomiast zadaniem państwa jest hamowanie wypaczeń ludzkiej natury. Jak widać, marnie się z tego zadania wywiązuje.
Tym z obozów pracy gnicie kapitalizmu też daje przyjemność, czy oni po prostu się nie liczą.
Źródłem zysku jest nieopłacona praca. Dopóki więc będzie on miernikiem wszystkiego, obozy pracy nie znikną. Najsurowsze kary dla ich organizatorów mogą je tylko nieco ograniczyć ale ich nie zlikwidują. A tak narzekaliśmy na gułagi. Tymczasem dorobiliśmy się własnych i to jako inicjatyw obywatelskich, dumą naszego, najlepszego pod słońcem systemu!
ale nie lekceważyłbym poważnego wymiaru tego, co on robi. Trudno w podobnych miejscach o lepszy przykład poświęcenia takiej energii na walki z marginalną grupką czytelników lewicowego portalu, dokonywane w poczuciu spełniania ważnej misji.
Sam nawet nie wie, ile razy sam padł ofiarą prowokacji (na Indymediach, na blogu Zenona... Podjudzany szybko zauważał w przeciwniku jakiegoś ZMK czy innego Dariusza Z. i walczył zaciekle, jakby to co pisał miało POLITYCZNĄ wagę. A czytali go głównie sami prowokatorzy).
Pokój jego strollowanej duszy. Nie będę jej już karmił :)
Mysle iz mozna tu mowic o psychodzie.
"Wyrwać prywatyzację z polityki
- Dziś reformy nie wymagają masowych poświęceń - ocenia Balcerowicz. - Bo to żadne wielkie poświęcenie wprowadzić system: im dłużej pracujesz, tym masz większą emeryturę. A czy jest nim wyrwanie przedsiębiorstw z orbity polityki i sprywatyzowanie?
Jego zdaniem firmy upadają, jeśli pozostają w rękach państwa. I podaje przykłady: Pewex, stocznie, Cegielski. - Kopalnie też upadną, jak się ich nie sprywatyzuje - grozi. I krytykuje rząd Tuska: - Słabe wyniki prywatyzacji to największe zaniechanie tego rządu.
Nie zostawia suchej nitki na politycznych demagogach: - Rzucają nośne hasła, że to się sprzeda za tanio, tamto to nasze srebra rodowe, albo coś jest "strategiczne". Co to w ogóle znaczy? Dlaczego miedź czy węgiel mają być "strategiczne"? Dlaczego skarb państwa ma mieć większość w Orlenie, Lotosie czy KGHM? To nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia! To są etatystyczne przesądy rodem z Ameryki Łacińskiej. Albo też tu chodzi o polityczne interesy - o poparcie związków zawodowych, o możliwość obsadzania stanowisk swoimi kolegami i stronnikami.
Co robić, jeśli związkowcy protestują? - W Polsce panuje mit, że wszystko wymaga zbiorowych porozumień. Jeśli pakt da się zawrzeć szybko i na warunkach dobrych dla rozwoju kraju, to nie mam nic przeciwko. Ale z niektórymi ludźmi czy grupami interesów nie da się porozumieć - przekonuje Balcerowicz.
Państwo nie może mieć monopolu na współczucie
Apeluje do Polaków, by patrzyli na ręce politykom: - Dobra demokracja to taka, w której ludzie nie dają się otumaniać demagogom, bo wiedzą, co kryje się za obietnicami. Zwiększamy zasiłki? A o ile wzrośnie dług państwa, albo podatki?
Państwo to dla Balcerowicza dobre prawo, sprawna policja i sądy, ale nie system socjalny, który zwiększa wydatki budżetowe na zasiłki, a w konsekwencji wymusi podwyższenie podatków: - Państwo nie może mieć monopolu na współczucie. Ci, którzy do tego dążą pod hasłami państwa socjalnego czy opiekuńczego, chcą zdjąć z ludzi obowiązek moralny, by samemu pomagać innym. A gdzie jest rodzina, bliscy, społeczeństwo obywatelskie? Ekspansja państwa socjalnego wypiera prawdziwą solidarność.
A co z likwidacją nierówności społecznych? - Trzeba dążyć do tego, by ludzie o podobnych cechach charakteru i umysłu mieli podobne szanse na realizację planów życiowych. Bo przecież nie chodzi o to, by człowiek źle wykształcony i leniwy miał takie same zarobki jak wykształcony i pracowity.
Balcerowicz nie wierzy w sens kosztownych programów, które próbują zniwelować głębokie różnice między Polską A i B: - Nie ma sensu dążyć do tego, by na siłę w każdym miejscu w kraju tworzyć miejsca pracy, bo nie wszędzie dadzą się one produktywnie stworzyć i utrzymać. Lepiej umożliwiać ludziom przeprowadzkę tam, gdzie jest praca."
Źródło: Burżuazyjna prasa
PS.
Według Heyek'a to po prostu "porządek naturalny" jakiemu "nieroby" powinny się poddać a nie "zgłaszać pretensji"...
Żyć nie umierać...
czy ponad umową między wolnymi ludźmi koniecznie musi być "kodeks"?
Zauważmy, że podobnie rozumują fundamentaliści, ktorzy swoimi kodeksami chcą ingerować w ludzkie stosunki intymne.
Racja ABCD, np penalizujac posiadanie narkotyków.
Sheik, Getzz. A jakie to ma znaczenie czy ABCD uprawia swą "prawdziwie upeerowską" propagandę na poważnie, czy dla żartu?
Jako człowiek Axela Springera jest, pomimo zmienianych póz, wyjątkowo konsekwentny i z taką też konsekwencją przestrzega zasad swojej Organizacji, tj. strzeże "państwa prawa" i cywilizacji zachodniej, popiera Izrael, NATO i współpracę z SZA, odrzuca tzw. ekstremizmy z obu stron, a także promuje wolny rynek.
Zatem należy Go traktować jak człowieka Axela Springera. Oczywiście też dla żartu (-:
Swoją drogą, ciekaw jestem czy Silvio zrozumiał żart swojego rodaka? ;-)))
cóż Andrzeju Kocie po prostu artykułuje bez ogródek interesy burżuazji. przynajmniej jest szczery dobra demokracja to taka która pozwala szybko przeprowadzić jedynie słuszne reformy: "Co robić, jeśli związkowcy protestują? - W Polsce panuje mit, że wszystko wymaga zbiorowych porozumień. Jeśli pakt da się zawrzeć szybko i na warunkach dobrych dla rozwoju kraju, to nie mam nic przeciwko. Ale z niektórymi ludźmi czy grupami interesów nie da się porozumieć - przekonuje Balcerowicz". to prawdziwa twarz wszelkich burżuazyjnych "demokratów".
ano musza BYC, zawsze ponad, bo kazda umowe chronia kodeksy, takze stosunki intymne... ale co najgorsze, kodeksy chronia takze Twoich kapitalistow, kodeksy fundamentalistow kapitalistycznych, bo fundamentalizm jest jedynie kwestia wyboru kodeksow, a nie samego istnienie kodeksow. Jezeli bedziesz probowal podwazyc sens istnienia kodeksow, spudlujesz... :)
Prawo, w tym kodeksy, muszą być, ale i tak wszyscy mają je w d....
widzę, że spiskowa ściema trwa.
A nie możecie ABCD po prostu ignorować?
Ja jego wypocin po prostu nie czytam. Zresztą nie tylko jego.
P.S. Prośba do redakcji - gdyby autor był wymieniony nad wypowiedzią (a nie pod) oszczędzilibyście mi przewijania.
powinni zainstalować w tym zakładzie związki zawodowe np. NSZZ IP albo NSZZ Sierpień 80 jestem pewna że działacze tych zwiazków nie pozwolili by na taki wyzysk.
W ostatecznosci mozna było powiadomić LA albo MS.
Ten tekst to jakaś tendencyjna ściema.
Gdybym myślał inaczej nie wstawiał bym tej "namiastki" wywiadu z Leszkiem B.
Tutaj dalsza część opowieści "wyrwanej z kontekstu":
"Im większy zakres rynku, czyli dobrowolnych umów między ludźmi, tym szybszy może być, jak udowadnia Adam Smith, rozwój. Szeroki zakres rynku jest możliwy tylko przy stosowaniu wyspecjalizowanego środka wymiany, czyli pieniądza. Socjaliści w XIX w. naiwnie wierzyli, że kapitalizm, własność prywatna, pieniądz deformują człowieka. W imię ulepszania człowieka wprowadzili socjalizm i ściągnęli na ludzi katastrofę. Wcale przecież nie staliśmy się lepsi. No bo czy stanie w kolejkach ulepsza moralnie człowieka?" ...słodsze niż miód...
"A jak komuś nie odpowiada kapitalistyczna rywalizacja?
(pytanie zadanie dziennikarka burżuazyjnej gazety)
- Istota wolnego społeczeństwa polega na tym, że można sobie wybierać styl życia. Jeśli ktoś nie chce kapitalistycznego indywidualizmu, to może wejść do wspólnoty w rodzaju izraelskich kibuców. Takiego wyboru dokonuje jednak w Izraelu mniej niż 2 proc. społeczeństwa. To jest górna granica dobrowolnego socjalizmu w normalnym społeczeństwie. I nie ma to nic wspólnego z przymusowym wtłoczeniem 100 proc. społeczeństwa w sowchoz." ... Balcerowicz proponuje "niedowiarkom" w święty "porządek naturalny" Haeyka "wypad" do...izraelskich kibuców :-)))
...bo wystarczy powiadomić o problemie "supermanów" z sierpnia 80', la lub ms, i po problemie... problem jednak istnieje, zwłaszcza że nieleganie zatrudnieni imigranci często nie zdają sobie sprawy z tego, jak mogą dopimnać się o swoje prawa, często liczą tylko na to, że nie zostaną z powrotem wywaleni do "trzeciego świata" (chociaż czy - w ich wypadku - jest jakaś różnica między pracą tam, a tu?)...
A, że "Rzepa" jest tendencyjna - to akurat nie ulega wątpliwości. W tym samym tekście proponowała zmniejszenie kosztów pracy, które mają - jej odkrywczym zdaniem - powodować zaniżone pensje. W jakimś stopniu pomóc może rzeczywiście uskutecznienie działania związków zawodowych, podniesienie płac minimalnych, a przede wszystkim - przestrzeganie prawa (którym wszyscy tylko sobie wycierają własne d....).
Idea niczym niegoraniczonej wolności umów odrzucano również na gruncie filozofii liberalnej, co najmniej od czasów T.H. Greena i jego Liberal Legislation and the Freedom of Contract. Pierwotnie zakwestionowano głównie umówy o pracę nieletnich, potem jednak rozszerzono to rozumowanie na inne typy umów nierównoprawnych lub gwałcących podstawowe wolności jednej ze stron. Kodeks pracy nie jest więc ,,wymysłem fundamentalistów, którzy swoimi kodeksami ingerują w ludzkie stosunki intymne". Nie jesteś tłukiem, żeby tego nie wiedzieć - po co więc te wygłupy
W ludzkie stosunki intymne ingeruje nie kodeks pracy tylko głupie komentarze tych, którzy bronią wolności umów w obliczu niekwestionowanego barbarzyństwa.
ja po prostu wierzę w ludzi. Ufam, że człowiek z człowiekiem, jak zechcą, to zawsze się dogadają. Dotyczy to również przedsiębiorcy i pracownika. Chyba tak refleksyjny i umiarkowany lewicowiec jak Ty nie uważa, że przedsiębiorca jest jakowymś wampirem?
Ja natomiast wierze w ludzi i uważam że wielu nawet gdyby mogło nie ukradnie samochodu, ale nie oznacza to, że jestem za tym aby nie ścigać złodziei i nie regulować kwestii kradzieży w prawie.
Green był heglistą. A heglizm to piekielnie ciekawa ale i niebezpieczna szkoła myślenia. Lubi ona podporządkowywać indywidualne przejawy życia wobec pojęć (np. prawnych). A stąd już tylko krok do stawiania prawa ponad wszystkim, którego niebezpieczeństwa pokazali Kleist (w Michaelu Kohlhaasie i Księciu Homburga) oraz Kafka.
był heglistą, ale nie o to tu idzie. Rzecz w tym, że potrzeba ograniczenia wolności umów jest powszechnie uznawana we współczesnej myśli liberalnej, konserwatywnej, lewicowej czy jakiej tam chcesz. Jedyny wyjątek stanowią najbardziej skrajni (bo też nie wszyscy) neoliberałowie i ABCD.
W sprawie wiary w ludzi - patrz wpis redaktora Ciszewskiego.
Wiesz ABCD, chcąc być orginalnym na tym portalu, postanowiłem wypowiadać się spokojnie, rzeczowo i na temat. Styl jest na razie nie do podrobienia.
Może też byś spróbował?
zgoda powszechna - to wątpliwe kryterium prawdy.
Zresztą opinie teoretyków lubią drastycznie się zmieniać.
W roku 2003 uważano Busha za jednego z największych zwycięzców militarnych w historii, a potem ta opinia nieco się zmieniła.
A do czego może prowadzić ograniczanie wolności przez prawo - patrz Kleist i Kafka.
- si magna comparari... - piszesz jak Stendhal. Ja - si magna... - jak Barbey d`Aurevilly.
Oba te style są do przyjęcia. "W domu Ojca jest mieszkania wiele" -jak odpowiedział Gerhart Hauptmann Tomaszowi Mannowi, który zwrocił mu uwagę na różnice stylistyczne między nimi.
jest tu jedynie argumentem na to, że kodeks pracy nie jest dziełem fundamentalistów.Oczywiście obozy pracy są godne potępienia nie tylko dlatego, że wszyscy (poza ABCD) się w tej sprawie zgadzają.
świetnym eseju Etyka bez kodeksu, Kołakowski ostrzegał przed panowaniem mentalności odwołujących się do sztywnych norm moralno-legalnych. Wskazał też, że kodeks jest wspólnym mianownikiem, na którym spotykają się tacy fundamentaliści, jak m.in. Szy-Huang-ti, Torquemada i Stalin.
Żadna "spiskowa ściema" ABCD. Ty rzeczywiście z żelazną konsekwencją, mimo trolowania i niespójności w innych kwestiach, przestrzegasz 5 stutowych wytycznych medialnej organizacji Axela Springera.
A czy robisz to dla żartu, prowokacji, pieniędzy, przypadkowo, czy też może na prośbę Wielkiego Komtura Zakonu Najświętszej Marii Panny Hermanna von Salzy, który Ci się ukazuje we śnie, to interesuje tylko Ciebie. Nikt nie ma obowiązku stosować osobnej taryfy specjalnie na wypadek Twojego trolowania, bo i z jakiego powodu?
miał na myśli kodeks pracy?
jaki związek z tematem dyskusji ma Twoja wypowiedź?
w językach naturalnych (i większości) sztucznych tak zwykle bywa, że to, co jest prawdą w odniesieniu do pojęcia ogólnego, stosuje się również do jego uszczegółowienia.
Par exemple, gdy powiem, że lubię postacie z filmów Wernera Herzoga, będzie to znaczyło, że lubię też Nosferatu.
Avant la lettre, stosuje się to również do kodeksu tout court oraz kodeksu pracy.
nic zabawniejszego niżź przeświadczenie ideologicznych wieszczów, że cały świat sprzysiągł się, żeby im przeszkadzać w porywaniu za sobą mas.
etyka bez kodeksu moze sobie istniec, ale umowa NIE!, w jakimkolwiek znanym systemie spolecznym. Ja nie wiem czego probujesz dowiesc, zlikwidujmy wszystkie kodeksy, poczynajac od znienawidzonego przez kapitalistow takich jak TY, kodeksu pracy, uciesza sie zapewne, bajeczny wyzysk:), ale idziemy dalej ta mysla, kodeks karny, cywilny... wszystkie na out, nagle dowiesz sie, ze zawarcie umowy nie ma sensu, bo nikt poza stronami umowy nie bedzie jej przestrzegal, baa, nawet strony nie musza, w koncu etyka bez kodeksu ma plynne granice i np: prawda jest tylko wytlumaczeniem dla braku wyobrazni itp. :)
Jeżeli ktoś odnosi rozważania Kołakowskiego o etyce kodeksu do np. kodeksu drogowego, to nie jest on, moim zdaniem, najwybitniejszym interpretatorem filozofii.
Od strony logicznej twój przykład obrazuje raczej przesunięcie kategorialne (semantyczne) niż jakieś ,,uszczegółowienie". S
ABCD, coś jednak ma wspólnego.
Nie dalej jak 10 dni temu, w temacie dot. nowej metody zabijania skazańców w SZA, napisałeś sobie, ot tak "dura lex, sed lex", i o tym, że gdyby Jankesi nie szanowali prawa, to nie polecieliby w kosmos, bo Fukuyama udowodnił, że warunkiem rozwoju gospodarczego jest przestrzeganie prawa. Tutaj, odnośnie kodeksu pracy, Twoje podejście jest już zgoła odmienne, teraz ostrzegasz Kołakowskim "przed panowaniem mentalności odwołujących się do sztywnych norm moralno-legalnych"...
Łączenie oponentów z "ideologicznym wieszczem" Axelem Springerem to nie mój pomysł, prawda? O co więc w ogóle pytasz, bo nie bardzo rozumiem czego mógłbyś tutaj nie wiedzieć? :-)
Nie zajmuję się "porwaniami", więc drugiego Twojego wpisu nie widzę potrzeby komentować, chyba że wskażesz mi jakiś sensowny ku temu powód.
ano właśnie. Ci piekielni Amerykanie, gdy trzeba, szanują "dura lex". A znowuż w innych sytuacjach bronią się skutecznie przed upiorem kodeksu.
kodeks drogowy w ogóle nie jest "kodeksem" w rozumieniu refleksji antyfundamentalistycznej, tylko zbiorem pragmatycznych reguł.
pozwólmy ludziom (w tym pracodawcy i przedsiębiorcy) się dogadywać ze sobą. Innym ludziom pozwólmy znowuż na in vitro. Innym wreszcie na małżeństwa jednopłciowe. Nie krępujmy ludzi kodeksem.
Jak wołał Markiz Poza do Króla Filipa:
"Daj nam wolność! Przywróć cudowne wolności przejawy!"
I ostrzegał przed "spokojem cmentarza", którego źródłem jest kodeks.
Nie warto stawać po stronie Wielkiego Inkwizytora, który twierdził, że kodeks musi panować.
"Oddaj mi Don Carlosa" - żądał - "bo twój syn sprzyja herezji".
- "jak mógłbym skazać na śmierć moje dziecko?" - pytał król.
"Aby okupić sprawiedliwość wieczną, na krzyżu umarł Syn Boży" - odpowiedział wyznawca kodeksu.
W rozumieniu filozofii antyfundamentalistycznej kodeksem nie jest ani kodeks pracy ani kodeks drogowy.
nosferatu, czy racji nie miał przeciwnik fundamentalizmów wszelkiej maści, Bergson.
Życie - twierdził Bergson - jest fenomenem na tyle bogatym i różnorodnym, iż żadnej jego dziedziny nie da się ująć w kodeks.
[Nie krępujmy ludzi kodeksem.]
:) to nie tylko mialoby dt. pracodawcow i pracownikow, takze klientow i sprzedawcow, jednym slowem wszystkich, wiec nalezy zrezygnowac takze z innych kodeksow ograniczajacych wolnosc wyboru, czy kapitalizm juz do tego dojrzal, nie sadze ?
odkrył, że kapitalizm kruszy mury chińskie.
No czyż nie jest rozkoszny?:)
ABCD. W/g tradycjonalisty Evoli "Amerykanie są żywym zaprzeczeniem kartezjańskiego "cogito ergo sum” - nie myślą, a mimo to są". I nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby inny prawicowy myśliciel Jerzy W. Bush, jako wódz Jankesów nie zagroził mówiąc, że:
"Nasz naród został wybrany przez Boga, wyznaczony przez historię, aby być wzorem dla świata."
I to niestety nie były czcze przechwałki, co zdaje się mimowolnie, choć dobrowolnie, wykazujesz uprawianiem swojej sofistyki. Tylko po co?
obecna lichwokracje nazywasz kapitalizmem ?. Czy Marks pisal cos lichwokracji ?
Oni są w całości jednym większym paradoksem. Wobec stwierdzenia owego myśliciela, iż 'on nigdy się nie myli, kiedyś sądził, że się myli, ale się mylił', nie sposób nie dojść do wniosku, iż naród ów wyrażać się musi niezwykle skomplikowanym wzorem. :)
Amerykanie może rzadziej niż europejscy doktoranci myślą o dialektyce bytu i niebytu, ale za to są bezblędni w praktyce demokracji na szczeblu lokalnym. I dlatego nie mają konkurencji w świecie.
[są bezblędni w praktyce demokracji]
w praktyce plutokracji.