Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Tomasz Sikora: Kto się boi "lewicy kulturowej"?

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

Warto przy okazji wspomnieć...

Warto przy okazji wspomnieć słynne "Galerianki" Katarzyny Rosłaniec. Albo sex-aferę w szeregach Samoobrony
---
Warto przy okazji wspomnieć w jak obiektywny sposób gazeta wyborcza referowała / kreowała sex aferę w samoobronie a w jak koncyliacyjnym tonie pisała o Polańskim czy sex aferze w PO z Piesiewiczem w damskiej sukience w roli głównej.

Adwokatką Anety K…. Krawczyk w sporze z Leperem była prawniczka reprezentująca kancelarię prawną mającą wyłączność na obsługę prawną lokalnego dodatku gazety wyborczej.

autor: Cud2, data nadania: 2009-12-22 11:34:15, suma postów tego autora: 3207

komentarz MJ pod tekstem Majki:

Człowiek sobie odpuści jeden dzień wpisów i już cała sława przypada MJ.

autor: Cud2, data nadania: 2009-12-22 11:41:05, suma postów tego autora: 3207

pragmatyzm

Bardzo dobry tekst. Szkoda, że tak wiele osób na lewicy zapomina, że sfera obyczajowa i ekonomiczna stanowią konieczną całość dla tego nurtu. Mi się wydaje, że to odejście od tych pierwszych spraw na rzecz drugich to wyraz pragmatyzmu, którego powinno być na lewicy jak najmniej na rzecz ideowości.

autor: tomzek, data nadania: 2009-12-22 11:49:33, suma postów tego autora: 152

Nie my wprowadzilismy ten podział

Tylko działacze obyczajówki abstrahując podnoszone problemy od ekonomii i kwestii społecznych.
Mi osobiście zwisa czy całuja się na ulicy geje czy lesbijki, ba jak dla mnie to ludzie mogą chodzić po ulicy nago czy na rękach. Równouprawnienie płci to ważna kwestia, ale musi byc traktowana jak część ogólnego dążenia do emancypacji Człowieka, która nie uda się z kolei bez emancypacji ekonomicznej, itd.

autor: red spider 666, data nadania: 2009-12-22 12:56:13, suma postów tego autora: 1549

Zgoda z red spiderem.

PS. Zauważyliscie, że prawicowcy, albo tzw. "ludzie apolityczni" (to możliwe takim być?) "lewakami" nazywają liberałów od LGBT, gender studies itp., ale już nie lewicowców od strajków, praw pracowniczych, blokad eksmisji, demonstracji, walk z ochroną, która stała się prywatna armią kapitalistów itd.
Tzw. lewica kulturowa postulaty obyczajowe stawia na pierwszym miejscu, ekonomiczne na setnym przez co ośmiesza całą lewicę dając pretekst do mówienia o nas tylko jako grupie homoseksualistów raz do roku chodzących na jakieś parady.
Kiedś miałem zupełnie inne poglady (przyznaję, bardzo mi się zmieniły, między innymi trochę tutaj), ale obecnie ta lewica obyczajowa po prostu mnie denerwuje. Wiem, że wielu się tym narażę, ale tak, denerwuje mnie, jest śmieszna i irytująca.
Bliżsi (o wiele bliżsi) lewicy są starzy ludzie, którzy muszą wybrać czy za emeryturę kupić jedzenie czy leki, słuchający tego słynnego Radia Maryja (ps. co tam w tym radiu takiego strasznego jest? poza paroma odlotami to raczej normalne radio, większość czasu transmitujące msze, mówiące o religii, a nie homoseksualistach czy aborcji, nawet przychylnie nastawione do strajków i czasem socjalne), kasjerka z Tesco czy zwalniany robotnik niż homoseksualista zarabiajacy 30 tys. na miesiąc, które nagle doszedł do wniosku, że jest dyskryminowany (oczywiscie inną sytuacją jest to gdyby np. ktoś przy zatrudnianiu wypytywał o moją orientację seksualną, to już jest dyskryminacja).

autor: Getzz, data nadania: 2009-12-22 13:57:36, suma postów tego autora: 3554

Bądźmy precyzyjni:

dokonywanie podziału na "lewicę obyczajową" i "ekonomiczną" jest całkowicie konformistyczne. W liberalnej demokracji to jest dokładnie podział między to, co zmieniać wolno, i to, o czego zmianie trudno jest nawet pomyśleć.

autor: sheik, data nadania: 2009-12-22 14:33:09, suma postów tego autora: 89

Wniosek z tego od razu taki

że "sprawy kulturowe", jeśli nie mają być poruszaniem się tylko po obszarze nakreślonym przez system, muszą być w jakiś sposób "podporządkowane" logice walki ekonomicznej.

Inaczej mamy do czynienia ze zwykłym konformizmem.

autor: sheik, data nadania: 2009-12-22 14:35:44, suma postów tego autora: 89

*Wyjaśnienie.

Kiedyś miałem zupełnie inne poglądy na sprawy obyczajowe, uważałem że są równie ważne jak ekonomiczne, teraz ekonomiczne stawiam na pierwszym miejscu.
Mówię to, żeby prezio znów mnie nie oskarżył o "prawicowość". Za lewicowca uważam się od urodzenia, chyba w genach to mam.

autor: Getzz, data nadania: 2009-12-22 15:45:12, suma postów tego autora: 3554

no właśnie- kto i dlaczego odzielił kwestie ekonomicze

od kulturowych, zajmując się wyłącznie problemami światopoglądowymi, pomijając/umniejszając problemy ekonomiczne? To właśnie "lewica kulturowa" i słusznie w takim wypadku, jeżeli już sprawy mają być odzielone- to lepiej, żeby preferowane były kwestie ekonomiczne, bo niesprawiedliwość ekonomiczna jest ŹRÓDŁEM dyskryminacji światopoglądowej...

autor: Luke, data nadania: 2009-12-22 16:06:42, suma postów tego autora: 1782

"lewica kulturowa"

Jakie organizacje uważacie za przedstawicieli tej lewicy?

autor: tomzek, data nadania: 2009-12-22 16:44:03, suma postów tego autora: 152

Getzz

W pełni podzielam twoje opinie w tym temacie. Marks też twierdził, że najpierw baza a później nadbudowa, choć przyznawał, że obie na siebie oddziałują, to jednak bazie dawał pierwszeństwo. A poza tym, co to za określenie: " kulturalna lewica" Więc ta, która pierwszeństwo daje bytowi materialnemu ludzi, jest niekulturalna? Co w takim razie z tymi wspaniałymi dziełami, które opisywały życie proletariatu?

autor: steff, data nadania: 2009-12-22 16:54:27, suma postów tego autora: 6626

lewica kulturowa

padłu tu ważne pytanie: jaka lewica to jest ta lewica kulturowa? ja nie znam żadnej organizacji, która określa się mianem lewicowej i zajmuje sie tylko lub głównie sprawami tutaj zwanymi światopoglądowymi/kulturowymi. Znam organizacje, które zajmują się tylko tymi sprawami (np. kampania przeciw homofobii) ale to nie jest organizacja lewicowa tylko grupa ludzi łącznie działająca na rzecz jednej sprawy. A jeśli weźmiemy organizacje lewicowe to nie widze takich, które by się zajmowały tylko/głównie tymi kwestiami. Widze takie, które próbują mniej lub bardziej zręcznie łączyć wszystkie kwestie w swoich działaniach (np. MS czy PPP). Ale widzę też takie, które zajmują się jedynie tzw. sprawami gospodarczymi.

Posumowując, nie wiem za bardzo o kim mówicie panowie pisząc o lewicy kulturowej, która stawia sprawy gospodarcze na setnym miejscu? Zamiast tworzyć wyimaginowanych wrogów, których potem dowoli okładacie moglibyście pisać o konkretach tak abyśmy mogli się odnieść do tego.

autor: bartek_n, data nadania: 2009-12-22 17:36:07, suma postów tego autora: 138

@

A co do lewicy mają Napieralski i Zapatero?

autor: PAmborski, data nadania: 2009-12-22 17:57:59, suma postów tego autora: 60

...

Moim zdaniem to trochę nie tak. To nie jest kwestia ważniejsze, mniej ważne, chociaż ta dyskusja trochę dryfuje w takie rejony. Wydaje mi się straszną butą, żeby postanowić i zadecydować czyj i który problem jest oto ważniejszy, a czyj mniej ważny. Nie wie się tego i nie sposób tego ocenić, a takie ocenienie jest strasznie bezczelne. To już lepiej powstrzymać się od protekcjonalnego komentarza, że inni mają gorzej, bo można tylko wzbudzić szczerą irytację.
Pytanie o priorytety lewicy nie jest pytaniem o to, kto ma najgorzej i 'co jest w życiu najważniejsze', ale pytaniem o metodę, tzn. o najskuteczniejsze rozwiązanie problemu i stąd priorytetem jest ekonomia (tu zgoda steff i red). Dlatego, że większości problemów nie da się rozwiązać dyskusją i demaskacją przede wszystkim musi istnieć ekonomiczna podstawa, która rozwiązanie danego problemu umożliwia.

Jakkolwiek po realnym wyzysku zawsze zostaje pewna inercja, pewne upośledzenie wynikające z wyzysku i utrwalenie danych stosunków nawet poza ekonomiczną podstawę i tam jest potrzebna analiza kulturowa. Stąd i dyskusja i analiza światopoglądowa i pewne strojenie systemu jest potrzebne.

Na przykładzie w odniesieniu do dyskryminacji płci. Wyobraźmy sobie kobietę w bardzo toksycznym związku w sytuacji bezrobocia wypadnięcia z rynku pracy i braku świadczeń socjalnych można jej dużo tłumaczyć i demaskować i pokazywać mechanizmu, wzmacniać pewność siebie, jeśli nie ma alternatywy. Wszytko się rozbije o to, że nie ma co jeść i gdzie mieszkać. I stąd wazniejsza jest walka o ekonomię, socjal, prawo pracy itp. Jakkolwiek ta sytuacja, w jakiej ona się znajduje może być w ogóle najcięższa i najohydniejsza i gorsza niż kogokolwiek. Tedy nie oto chodzi, żeby się zająć tym w wolnej chwili, czyli na świętej Cecylii, tylko o to, gdzie przede wszystkim szukać rozwiązania.
Niemniej jednak jeśli alternatywa ekonomiczna została by usunięta nie należy się spodziewać, że człowiek dłuższy czas, upokarzany, wyzyskiwany, okaleczany w różny sposób od razu stanie na nogi i zacznie normalnie i radośnie funkcjonować, czy też, że pewne mechanizmy nie zostaną utrwalone i nie będą wymagały zdemaskowania. Stąd to w ogóle nie jest opozycja kwestie światopoglądowe i ekonomiczne, ale uzupełnienie.
Na koniec może to i banał, ale niech tam napiszę: przecież nie dlatego klasa robotnicza powinna pozostawać w centrum zainteresowania lewicy, że jest już to ofiarą największego wyzysku 'najżałośniejsza', już to najfajniejsza (np. fajniesza od gejów), tylko dlatego, że właśnie ona w obrębie funkcjonującego systemu może być tą dźwignią, która go wywróci.

autor: yona, data nadania: 2009-12-22 18:06:00, suma postów tego autora: 1517

Yona

To jak, sama siebie nazywasz butną?

autor: Ciniek, data nadania: 2009-12-22 19:26:43, suma postów tego autora: 21

Ciniek

Jeśli pytasz w sensie ogólnym, to oczywiście tak -jak najbardziej! :)
Ale z mojego powyższego wpisu taki wniosek nie wynika, jeśli Ty go wyprowadzasz, to niby na jakiej podstawie?

autor: yona, data nadania: 2009-12-22 20:19:32, suma postów tego autora: 1517

Widzisz

Bartku oczywiście problem nie w tym, że mamy wysyp organizacji, które nie zajmują się protestem pracy i chleba a zajmują się adopcją dzieci przez pary homoseksualne. Bo takiego podziału w sensie praktycznym i jasno definiowalnym nie ma ( choć jest coś w tym, że na 10 wykładów/seminariów/konferencji 8 będzie o szeroko rozumianej obyczajówce i to w wydaniu niezrozumiałym dla ludzi spoza sekty). Jest najwyżej przesunięcie priorytetów.

Ale ja myślę, że nie w tym rzecz. Sęk w tym, że inkorporujemy do praktyki lewicowej pojęcia zjawiska i postulaty które nie do końca mają sens. Nie do końca są możliwe do wyartykułowania jak to się mówi na obecnym etapie walki klasowej:)

A bardzo często są do końca i od początku liberalne. I trudno się dziwić bo są kreowane/wymyślane przez grupy środowiskowe które niekoniecznie lewicowe są.

Te postulaty pozbawione są tego niezbędnego ekonomicznego wyjaśnienia. Tej ekonomiczno społecznej podstawy, którą lewica powinna im nadać zanim włączy je w pięcioksiąg mojżeszowy. Nie robi tego. Łykając je bez zmiany przecinka choćby. Przez co bardzo często te postulaty są równościowe wolnościowe tylko i wyłącznie w rozumieniu liberalnym ale już ze stemplem "lewica".

Doskonałym tego przykładem są parytety. W których poparcie zaangażowała się większość społeczności lewicowej. Projekt którego ani w sensie praktycznym ani teoretycznym w sposób lewicowy obronić nie sposób. Projekt który w sensie politycznym był tak medialnie po drugiej stronie barykady, że aż biło w oczy.

A jednak z takim nieśmiałym "od czegoś trzeba zacząć", "kongres kobiet to nie tylko Bochniarz"," to dopiero pierwszy krok" większość lewicy podpisywała i propagowała coś na co powinna odruchowo zareagować odrzuceniem albo lepiej przewartościowaniem na taką modłę aby odpowiadało lewicowej praktyce.

Ale tego nie zrobiła i dlatego wczoraj zobaczyłem w TVN jak z ustawą szły te reprezentantki kobiecych praw . Kobiety z byłych wysokich stanowisk rządowych wsparte obecnymi wysokimi businesswomen przekonujące posłów platformy którzy się z nimi różnili w szczegółach drobnych.

Druga strona barykady która nawet przez chwilę nie myślała aby te parytety podeprzeć postulatami które mogłyby tyczyć się także tych kobiet które chwilowo zapierdalając na dwie zmiany w stosie pieluch albo przy kuchni nie planują kariery w sejmie.

Kiedyś się na to mówiło pożyteczni idioci....

Dla mnie cały sens krytykowania lewicy obyczajowej czy jak to tam nazwiemy sprowadza się właśnie do tego. Do bezrefleksyjnego przyjmowania liberalnego bełkotu jeśli tylko ten ma gwarancję że pochodzi od grup "wykluczonych". Do krytykowania jej nieumiejętności niechęci nie wiem może braku czasu w nadawaniu i przewartościowaniu tych bełkotów na naszą lewicową modłę i praktykę.

Do potwornie irytującego moralizowania i pouczania każdego o konieczności zaakceptowania papki bez poruszania zębami bo tak jest bardziej lewicowo bardziej równo bardzo gender etc etc. A kto tego nie rozumie to mu się taki Majka dziwi bardzo i go smuci bo o ironio wtedy Majka się czuję wykluczony choć to przecież on wyklucza.

No ale żeby tej całej obyczajówce nadać ten sens i rozumienie co tu dużo mówić klasowe nie sposób wyabstrahować ich od ekonomicznego i społecznego kontekstu. I to w nim ważyć ich równość i egalitarność a także zwyczajną praktyczność i możliwość wyartykułowania.

autor: maciej stanczykowski, data nadania: 2009-12-22 21:45:04, suma postów tego autora: 899

Abstrahując od zasadności łączenia kwestii obyczajowych z ekonomicznymi

warto zauważyć, że współczesna lewicowa"obyczajówka", w odróżnieniu np. od swojej poprzedniczki z lat 60-tych, wcale nie walczy o wolność zachowań ludzkich, lecz o rygoryzm obyczajowy, nieraz drastyczny, tyle że z inaczej kiedyś rozłożonymi akcentami. Wspomniana w artykule sprawa Polańskiego jest tu dobrym przykładem, ale takich przykładów jest mnóstwo.

autor: west, data nadania: 2009-12-22 21:48:50, suma postów tego autora: 6709

Ciniek

Ale ok jeśli mnie być może nie zrozumiałaś, to bez złośliwości jeszcze raz wytłumaczę. Butnym nie nazywam nikogo konkretnego, ale odnoszę się do pewnej postawy obecnej i pobrzmiewającej w niektórych komentarzach, która wobec opozycji światopogląd-ekonomia usiłuje rozstrzygać o wadze problemów i postulując priorytet kwestii ekonomicznych nad tzw. światopoglądowymi uzasadniając to rzekomą nieistotnością tych drugich (np. dyskryminacji kobiet, nienawiści wobec emigrantów, ksenofobii, bigoterii). Jest to postawa, którą uważam za niewłaściwą i nawiasem mówiąc bezczelną właśnie. Jeśli zaś sama uważam, że priorytetem są kwestie ekonomiczne, to nie dlatego, iż sądzę, że np. dyskryminacja kobiet jest problemem nie nieistotnym, bądź wręcz wydumanym, tylko dlatego, że jestem przekonana, iż to najlepsza droga, żeby znaleźć rozwiązanie dla jak największej grupy docelowej (bądź, co bardziej tu adekwatne nie pozwolić sobie wydrzeć, tego co już częściowo uzyskane). A rozważanie i demaskowanie wyłącznie konsensusu światopoglądowego bez odnalezienia prawdziwej materialnej przyczyny dlaczego rzeczywistość zastygła w tym stanie rzeczy i jej unieszkodliwienia pozostanie tylko ślizganiem się po powierzchni problemu.

autor: yona, data nadania: 2009-12-22 23:12:47, suma postów tego autora: 1517

.

A ja bym się chciał zapytać, czy autor tekstu chodzi na strajki i demonstracje pracownicze?
Krytyka "lewicy kulturowej" polega przede wszystkim na tym, że kwestiami obyczajowymi zastępuje się sprawy socjalne. Autor może deklarować jedność spraw ekonomicznych i obyczajowych, pytanie tylko czy nie marginalizuje tych pierwszych.

Z drugiej strony, taka sytuacja. Mamy radykalnego i dobrego działacza związkowego, który jest niechętny bądź indyferentnie nastawiony do spraw obyczajowych. Czy w takiej sytuacji konkretna sytuacja walki klas nie wymusza dokonania gradacji problemów: ekonomiczne i klasowe najpierw, obyczajowe potem? Bo co jest środkiem do czego: obalenie kapitalizmu (wyzwolenie klasowe) źródłem dla wyzwolenia obyczajowego, czy obalenie patriarchatu/seksizmu etc. jest środkiem do wyzwolenia klasowego? Z odpowiedzi na to pytanie wynika gradacja spraw. Przedstawiciele lewicy robotniczej i marksistowskiej generalnie deklarują poparcie dla wyzwolenia obyczajowego, ale bardziej akcentują sprawy ekonomiczne jako środek ku temu.

autor: Ostap_Bender, data nadania: 2009-12-22 23:24:49, suma postów tego autora: 1002

.

A ja bym się chciał zapytać, czy autor tekstu chodzi na strajki i demonstracje pracownicze?
Krytyka "lewicy kulturowej" polega przede wszystkim na tym, że kwestiami obyczajowymi zastępuje się sprawy socjalne. Autor może deklarować jedność spraw ekonomicznych i obyczajowych, pytanie tylko czy nie marginalizuje tych pierwszych.

Z drugiej strony, taka sytuacja. Mamy radykalnego i dobrego działacza związkowego, który jest niechętny bądź indyferentnie nastawiony do spraw obyczajowych. Czy w takiej sytuacji konkretna sytuacja walki klas nie wymusza dokonania gradacji problemów: ekonomiczne i klasowe najpierw, obyczajowe potem? Bo co jest środkiem do czego: obalenie kapitalizmu (wyzwolenie klasowe) źródłem dla wyzwolenia obyczajowego, czy obalenie patriarchatu/seksizmu etc. jest środkiem do wyzwolenia klasowego? Z odpowiedzi na to pytanie wynika gradacja spraw. Przedstawiciele lewicy robotniczej i marksistowskiej generalnie deklarują poparcie dla wyzwolenia obyczajowego, ale bardziej akcentują sprawy ekonomiczne jako środek ku temu.

autor: Ostap_Bender, data nadania: 2009-12-22 23:25:03, suma postów tego autora: 1002

Widzisz

Bartku oczywiście problem nie w tym, że mamy wysyp organizacji, które nie zajmują się protestem pracy i chleba a zajmują się adopcją dzieci przez pary homoseksualne. Bo takiego podziału w sensie praktycznym i jasno definiowalnym nie ma ( choć jest coś w tym, że na 10 wykładów/seminariów/konferencji 8 będzie o szeroko rozumianej obyczajówce i to w wydaniu niezrozumiałym dla ludzi spoza sekty). Jest najwyżej przesunięcie priorytetów.

Ale ja myślę, że nie w tym rzecz. Sęk w tym, że inkorporujemy do praktyki lewicowej pojęcia zjawiska i postulaty które nie do końca mają sens. Nie do końca są możliwe do wyartykułowania jak to się mówi na obecnym etapie walki klasowej:)

A bardzo często są do końca i od początku liberalne. I trudno się dziwić bo są kreowane/wymyślane przez grupy środowiskowe które niekoniecznie lewicowe są.

Te postulaty pozbawione są tego niezbędnego ekonomicznego wyjaśnienia. Tej ekonomiczno społecznej podstawy, którą lewica powinna im nadać zanim włączy je w pięcioksiąg mojżeszowy. Nie robi tego. Łykając je bez zmiany przecinka choćby. Przez co bardzo często te postulaty są równościowe wolnościowe tylko i wyłącznie w rozumieniu liberalnym ale już ze stemplem "lewica".

Doskonałym tego przykładem są parytety. W których poparcie zaangażowała się większość społeczności lewicowej. Projekt którego ani w sensie praktycznym ani teoretycznym w sposób lewicowy obronić nie sposób. Projekt który w sensie politycznym był tak medialnie po drugiej stronie barykady, że aż biło w oczy.

A jednak z takim nieśmiałym "od czegoś trzeba zacząć", "kongres kobiet to nie tylko Bochniarz"," to dopiero pierwszy krok" większość lewicy podpisywała i propagowała coś na co powinna odruchowo zareagować odrzuceniem albo lepiej przewartościowaniem na taką modłę aby odpowiadało lewicowej praktyce.

Ale tego nie zrobiła i dlatego wczoraj zobaczyłem w TVN jak z ustawą szły te reprezentantki kobiecych praw . Kobiety z byłych wysokich stanowisk rządowych wsparte obecnymi wysokimi businesswomen przekonujące posłów platformy którzy się z nimi różnili w szczegółach drobnych.

Druga strona barykady która nawet przez chwilę nie myślała aby te parytety podeprzeć postulatami które mogłyby tyczyć się także tych kobiet które chwilowo zapierdalając na dwie zmiany w stosie pieluch albo przy kuchni nie planują kariery w sejmie.

Kiedyś się na to mówiło pożyteczni idioci....

Dla mnie cały sens krytykowania lewicy obyczajowej czy jak to tam nazwiemy sprowadza się właśnie do tego. Do bezrefleksyjnego przyjmowania liberalnego bełkotu jeśli tylko ten ma gwarancję że pochodzi od grup "wykluczonych". Do krytykowania jej nieumiejętności niechęci nie wiem może braku czasu w nadawaniu i przewartościowaniu tych bełkotów na naszą lewicową modłę i praktykę.

Do potwornie irytującego moralizowania i pouczania każdego o konieczności zaakceptowania papki bez poruszania zębami bo tak jest bardziej lewicowo bardziej równo bardzo gender etc etc. A kto tego nie rozumie to mu się taki Majka dziwi bardzo i go smuci bo o ironio wtedy Majka się czuję wykluczony choć to przecież on wyklucza.

No ale żeby tej całej obyczajówce nadać ten sens i rozumienie co tu dużo mówić klasowe nie sposób wyabstrahować ich od ekonomicznego i społecznego kontekstu. I to w nim ważyć ich równość i egalitarność a także zwyczajną praktyczność i możliwość wyartykułowania.

autor: maciej stanczykowski, data nadania: 2009-12-23 00:02:35, suma postów tego autora: 899

Yona i inni

Może to kogoś zdziwi, zważywszy, że akurat to my przyjęliśmy przed laty na klatę odium sprzeciwu wobec "obyczajówki", ale stawianie sprawy w sposób taki, że albo kwestie ekonomiczne, albo kulturowe przypomina spór o pierwszeństwo kury przed jajkiem. Mnie, np. najbardziej podoba się artykulacja wyznania (nie)wiary ateistycznej w wykonaniu Magdaleny Środy, niemniej z jej poglądami społecznymi już mi nie jest po drodze w sposób zasadniczy.
Postulaty ekonomiczne nie zawsze bywają odrzucane przez środowiska "obyczajówki", ale nawet są zgrabnie przykładane do własnej sytuacji. Polega to na odrzucaniu istotnego rozróżnienia na producentów wartości dodatkowej i tych, którzy wykonując pracę społecznie użyteczną są jednocześnie konsumentami owej wartości dodatkowej. Uważają się za producentów wartości dodatkowej, ponieważ utożsamiają ją z wartością dodaną. Spór toczy się więc na poziomie nieco wyższym, ba, filozoficznym, a nie pragmatycznym.
Historycznie, proto-obyczajówka poparła przewrót socjalistyczny ze względu na wizję wolnego pod każdym względem społeczeństwa, zaś rewolucjonistom było z nimi po drodze. Doświadczenie historyczne uczy nas, że "rozczarowanie" do marksizmu zaowocowało pogłębieniem postulaów obyczajowych i odejściem od wiązania idei wyzwolenia społecznego z misją klasy robotniczej. Idea lewicowości uległa więc pęknięciu, w wyniku którego każdy z nurtów nowopowstałych uległ spłyceniu i strywializowaniu, a także i stał się podatny na oddziaływanie prawicy. Od lat 60-tych również nurt marksistowski ulegał dalszej erozji, w efekcie której kwestie ekonomiczne stały się pojęciem wąskim i pragmatycznym, luźno związanym z koncepcją Marksowską.
Stąd spór, nieco beznadziejny, o jajo i kurę. To są dwie strony tego samego medalu.
Ale odtworzenie integralności marksizmu nie wyniknie z prostego połączenia obu tych nurtów, bo takie wulgarne postaci marksizmu już funkcjonują, a prezentują je głównie pozostałości posttrockistowskie. Jak widać, słychać i czuć, niewiele z ich (niezbyt intensywnego skądinąd) teoretycznego wysiłku wynika.
Większość lewicowców uważa w mniejszym lub większym stopniu, że marksizm jest przeżytkiem w naszych, nowoczesnych czasach. Wydaje mi się jednak, że coś świeżego może wyniknąć z zajęcia się fundamentem marksizmu, czyli pozornie anachroniczną sprawą mechanizmu reprodukcji społeczeństwa, podziału dochodu i dochodów.

autor: EB, data nadania: 2009-12-23 12:26:58, suma postów tego autora: 856

Yona i inni

odnoszę wrażenie, że chyba nie przeczytaliście ze zrozumieniem majki czy sikory - ja ich rozumiem tak, że nie chodzi o hierarchizowanie czy o zastanawianie sie, co jest ważniejsze, ale właśnie, żeby wszystkim po równo i ideowo się zajmować?
a wasze riposty i polemiki jakoś robią z nich tych, co uprzywilejowują obyczajówkę... i jeszcze odżegnują się od marksizmu..
yona, albo nie wiesz, co to błąd logiczny, albo ja już nie wiem..

autor: Ciniek, data nadania: 2009-12-23 13:10:01, suma postów tego autora: 21

Czytam te komentarze

i myślę sobie ,że pożyjemy w tym skansenie umysłowym jeszcze ładnych parę lat, skoro nawet ci aktywni( bo zadają sobie trud wpisów) mają takie zeszłowieczne poglądy.

autor: tarak, data nadania: 2009-12-23 14:59:26, suma postów tego autora: 3241

Nie mozna zyc tylko z jedną nogą

Najwieksza glupota roznych malych organizacji lewicowych jest wyrzekanie sie lewicowosci kulturowej na rzecz ekonomicznej. I wojowanie z lewica kulturowa. Jezeli jakas organizacja , partia, potrafi laczyc te dwie lewicowosci to chwala jej za to. Jezeli nie to niech wspolpracuje z druga noga. Gledzenie ze jest sie lepszym bo jest sie "lewica ekonomiczna" jest smieszne i jest to zarazem prosta droga do pozostania co najwyzej mala grupka bez zadnego wplywu politycznego.

autor: Krzysztof Mróź, data nadania: 2009-12-23 17:13:12, suma postów tego autora: 569

interesujący tekst

Tekst T. Sikory jest interesujący i prawdziwy. Zgadzam sie z wieloma stwierdzeniami i tezami autora.
I popieram w całosci komentarz tataraka ;)

autor: marikaa, data nadania: 2009-12-23 18:45:08, suma postów tego autora: 140

tarak

tarak, a pamiętasz jak we Wrocławiu zrobiono ankietę wśród tamtejszej młodzieży SLDowskiej i wyszło, ze tylko szczegółami różnią się od Korwina? Znalazł się ostatni sprawiedliwy i ideowy...
Do powstania skansenu przyczynili się również "ludzie lewicy" (czyt. centro-prawicy): Kwachu, Oleksy, Lechu, Szmaja. Warto o tym pamiętać.

autor: Ostap_Bender, data nadania: 2009-12-23 19:44:05, suma postów tego autora: 1002

tarak :)

oczywiscie powinno być 'komentarz taraka' :)

autor: marikaa, data nadania: 2009-12-23 19:57:09, suma postów tego autora: 140

EB

To że większość może tak myśleć (niestety ta choroba jest szczególnie odczuwalna na rodzimym podwórku) iż marksizm jest przeżytkiem (ba, są tacy jacy marksizm uważają za teorie dającą "proste rozwiązania i wręcz zrównują ją co ciekawsze z "obyczajówką") nie oznacza że trzeba się na to godzić.

PS.
Czy możecie rozwinąć co macie na myśli, pisząc o "nurcie marksistowskim"?
Kwestia jest dość ciekawa, w sumie rzadko ostatnio opisywana, wydaje się że nawet bagatelizowana.

autor: Andrzej Kot, data nadania: 2009-12-23 20:41:18, suma postów tego autora: 800

Ostap, bądźmy sprawiedliwi.

W jakim sensie ludzie "lewicy" SLD-owskiej przyczynili się do powstania u nas obyczajowego skansenu? Może ja o czymś nie wiem?
To, że wyniki ankiety były takie jak cytujesz, może oznaczać po prostu tyle, że SLD-owska młodzież niespecjalnie różni się pod tym względem od krajowej średniej (która jest niespecjalna:)), a nie że podlega jakiejś szczególnej indoktrynacji w łonie swojej partii.

autor: zielona, data nadania: 2009-12-23 22:25:41, suma postów tego autora: 861

czy

Czy SLD zmieniło ustawę antyaborcyjną, czy kwestionowało wpływ kościoła na życie polityczne? Nagle się z niej zrobiła wielce postępowa i antyklerykalna partia, bo nie rządzi i nie ma pomysłu jak zaistnieć w społeczeństwie, a kiedy byli u władzy to nic z tych rzeczy nie było ruszonych! Ani geje, ani aborcja, ani kościół - nic w tych sprawach nie załatwił na plus,- mimo wygranej i posiadaniu własnego prezydenta! Kupczenie przed konserwatyzmem i nic więcej. Ale "wiadomo", "wicie rozumicie", "jesteśmy rządem, ale my nie mamy na nic wpływu" .... hahahaha!

autor: Ostap_Bender, data nadania: 2009-12-24 00:20:20, suma postów tego autora: 1002

Lewica kulturowa.?

A co za żaba?
Bo nie wiem czy to lewica kulturalna, czy kultura lewicowa?

Jakby jednak nie patrzeć na to dziwo, to jedno, ani drugie nie przystoi prawdziwej lewicy.

Wygląda więc na to, że znowu salonka chciała być modna i awangardowa, a wyszło jej... No wiecie towarzysz, jak zwykle.

HE! HE! HE!


autor: dzeus, data nadania: 2009-12-24 02:31:05, suma postów tego autora: 1046

Panie Ostap Bender

Pan pewnie nigdy nie wyrośnie z krótkich spodenek.

autor: tarak, data nadania: 2009-12-24 09:11:51, suma postów tego autora: 3241

taraku

Ty naprawdę nie dostrzegasz kim są ludzie z SLD...
To popłuczyny że się tak świątecznie wyrażę...

autor: Andrzej Kot, data nadania: 2009-12-24 12:52:45, suma postów tego autora: 800

Dzięki Olkowi

zrównano już komunizm z faszyzmem i nazizmem.
Dzisiaj te zapisy służą prawicy do dalszych działań przeciwko "wirtualnemu zagrożeniu"...

autor: Andrzej Kot, data nadania: 2009-12-24 13:00:58, suma postów tego autora: 800

zielona

Chyba nie sugerujesz że "w łonie partii" (sama wiesz o jaką partię tutaj chodzi) znajdziesz "ideowców", nawet "obyczajowych" czy "kulturowych"?

autor: Andrzej Kot, data nadania: 2009-12-24 13:10:02, suma postów tego autora: 800

tarak

tarak, tylko na tyle cie stać w obronie neoliberalnej nędznej partyjki, która z 40% poparcia zjechała do ok 8%? Jak sam dorośniesz, zaczniesz pracować na umowie-zlecenie za psie pieniądze, na "elastycznym stanowisku", jak nie będziesz miał kasy na zapłacenie za mieszkanie i zagrozi ci egzekucja ustawy eksmisyjnej, którą ustanowiło SLD i "męczennica lewicy" o podejrzanych interesach Blida, to wtedy może zrozumiesz co Miller i SLD zafundowało temu krajowi. A IPN, powołany m.in. głosami SLD (tak, tak!) powie ci, że komuna jest gorsza od faszyzmu. Ale niestety, jak mawiał Ludwig Feuerbach, dogmat to wyraźny zakaz myślenia. I tarak jako SLDowski dogmatyk to powiedzenie tego lewicowego myśliciela w pełni potwierdza.

autor: Ostap_Bender, data nadania: 2009-12-24 14:29:32, suma postów tego autora: 1002

Panie Ostap Bender

Mam do Pana pretensje nie za Pańskie poglądy , ale za to,
że łączy Pan wypowiadane tu przez nas opinie z "obroną"
jakiejś opcji.
Ja już tu wielokrotnie pisałem, że gdyby wyłoniła się jakaś inna niż SLD partia lewicowa , z poważnymi szansami na mandat poselski, to prawdopodobnie na nią właśnie bym zagłosował - bo chodzi mi głównie o to, by w Sejmie znalazła się partia o programie lewicowym, która mogłaby reprezentować interesy tej grupy wyborców.
Ale jak na razie jedynie SLD ma tę szansę i dlatego jest tak ostro krytykowana i z lewa i z prawa, by zniechęcić
lewicowych wyborców do pójścia do urn wyborczych.



autor: tarak, data nadania: 2009-12-27 17:47:40, suma postów tego autora: 3241

tarak

Bo ja nie widzę sensu takiej polityki. Masz SLD i z braku lepszego glosujesz... ale przecież to równie dobrze można zagłosować na PO, bo programem podobna i w rządzeniu również, oraz na PiS, bo nawet bardziej socjalny od SLD. SLD, którego jedyną ofertą jest konserwacja tego co dotychczas (Szmaja na prezia) zdechnie, bo: nie potrzeba kolejnej partii liberanej i to jeszcze z łatką aferzystów, dwa: są w Sejmie partie mniej liberalne niż SLD (przynajmniej za takie uchodzą).
Prawdziwa partia lewicowa nie spada z nieba, trzeba ją zbudować od dołu i bez dróg na skróty. A SLD olać, bo tylko zawadza.

autor: Ostap_Bender, data nadania: 2009-12-27 19:15:13, suma postów tego autora: 1002

Pan Ostap_Bender

No i właśnie na tym polega różnica w naszych poglądach.
Nie wszystkie zarzuty uważam za uzasadnione.
Niektóre -tak, ale nowy program jest dobry.
Ale Panu nie chodzi chyba o program a o wiarygodność,
no, tu trzeba zaufać intuicji, tym bardziej, że nie widzę alternatywy.

autor: tarak, data nadania: 2009-12-27 22:45:12, suma postów tego autora: 3241

Dodaj komentarz