Przeciętny polski robotnik (czy w ogóle pracownik; no, może z wyjątkiem kopalń, stoczni itp.) to po prostu postpańszczyźniany chłop. Osobnik pozbawiony godności ludzkiej, nie mający pojęcia o czymś takim jak świadomość klasowa, zgięty w karku dający sobą pomiatać frajer, lizus i włazidupiec. Nie więc dziwnego, że za taką postawę, na dodatek często uważaną przezeń za tzw. znajomość życia, spotyka go właściwa odprawa.
Teraz, gdy Szanowny Pan Pracodawca nie płaci im zdaje się od 6 (!) miesięcy ledwie zdobywają się na okruchy protestu. Gdyby jednak wszystko było w porządku, tj. otrzymywaliby swoje pensje, nie obchodziłoby ich już nic innego na świecie, na innych robotników patrzyliby jak na swych konkurentów, o żadnej walce klasowej nie chcieliby słyszeć - zresztą zagadnienia takie z reguły daleko wykraczają poza ich percepcję świata (co innego np. przygody miłosne Dody czy cuda JP2).
----
"Gdzie jest ta Irlandia" - tak, to hasło wiele mówi...
Może nie do końca, ale wydaje mi się (mam nadzieję), że się mylisz.
Porozmawiaj z przeciętnym robotnikiem - przekonasz się sam. Albo chociażby posłuchaj ich rozmów między sobą. Owszem, zdarzają się robotnicy świadomi klasowo, z reguły są to bardzo przyzwoici i mądrzy ludzie, lecz niestety należą do rzadkości. Odrobinę korzystniejsza sytuacja panuje w ośrodkach wielkoprzemysłowej klasy robotnicznej.
Obawiam się ze Bury może mieć niestety po części rację.
Choćby hasła "walczmy z nieuczciwymi pracodawcami" czy "gdzie jest ta Irlandia" w pewnym sensie pokazuje iż pomimo upływu tylu lat od rozpoczęcia tzw. transformacji ustrojowej nie wykrystalizowała się czytelna świadomość jaką kierowaliby się robotnicy.
W istocie nadal mamy do czynienia z "przyjmowaniem za swoje" haseł jakie propagują tzw. eksperci od spraw gospodarczych i polityczny mainstream. Zmieniła się po prostu ich rola i grupa używająca ich.
Hasła te mają służyć przypomnieniu władzy jak "chciała dobrze" a teraz nie wywiązuje się z realizacji "oczekiwanych również i przez nas zmian".
"Nieoceniona" jest tu postawa biurokracji związkowej jaka chcąc uchodzić za "poważną" dostosowuje się do języka preferowanego ale w tzw. nieustannej walce o głosy wyborców.
Przypomniała mi się pewna sytuacja trochę niestety wpisująca się w obraz zarysowany przez Burego.
Otóż znajomy znajomego chciał przeprowadzić akcję strajkową w zakładzie gdzie jest zatrudniony ponieważ pojawiła się realna perspektywa zwolnień.
Niestety ale większość z jego zatrudnionych kolegów i koleżanek zdecydowało się zbierać fundusze na... mszę w intencji zachowania tychże zagrożonych miejsc pracy.
Drobnomieszczańskie nawyki, "nasza prywata" połączone z chłopskim lokalizmem, przywiązaniem do co najwyżej naszego podwórka, dają takie a nie inne rezultaty.
Robotnicy niestety przez brak formacji politycznej wyrażającej ich interesy w klasowym i rewolucyjnym wymiarze stają się ofiarami reakcji a w konsekwencji realiów kapitalizmu.
Tak nisko upadliśmy???
.
to raczej nie żart wystarczy przypomnieć sobie sytuacje w stoczni szczecińskiej w której "solidarność" zorganizowała modły w intencji uratowania zakładu.
Niestety nie żartuje. Powaga
połączoną z manifestacjami pracowników, a tu 3 czy 4 "lewicowców" gada sobie na internetowym forum, jacy to robotnicy są nieświadomi, oportunistyczni i w ogóle niezdolni do niczego, a poza tym organizują msze, co prawda nie w tym zakładzie, ale w innym. Gratuluję poczucia rzeczywistości.
Czy ktoś może mi wyjaśnić, co ma wspólnego opisywana przez Kota msza z protestem pracownic Collar Textil???
każdy ma swoje doświadczenia, zarówno negatywne, jak i pozytywne. Ja na przykład mógłbym opisywać, jak rozmawiałem z pewnym chłopakiem, który postanowił założyć u siebie w zakładzie związek, spodziewając się, że wyleci za to z roboty - ale powiedział, że woli to, niż dalej harować za płacę minimalną.
Ale nie, ponieważ w zakładzie u znajomego Kota postanowili zorganizować mszę, to wszyscy pracownicy mają drobnoburżuazyjne nawyki i basta.
Sprawa nie polega na tym, jakie kto ma doświadczenia z jednym czy drugim pracownikiem, ale na tym, że jeżeli ktoś na podstawie jednej akcji, takiej, jak np. ta z mszą, wyciąga negatywne wnioski co do świadomości całej klasy robotniczej, to nie powinien o sobie mówić, że "Staram się skupiać swoją uwagę na działaniu propagandowym w celu wysunięcia na czoło, klasowego interesu proletariatu." - bo w ten sposób tylko ośmiesza poglądy, które rzekomo głosi.
Post Burego można sparafrazować tak: przeciętny polski lewicowiec to zadufany w sobie inteligent, pogardzający ludźmi pracy, egzystujący jedynie na internetowych forach, brzydzący się jakimikolwiek próbami podniesienia świadomości robotników.
Ze smutkiem stwierdzam, że najlepiej w tej sprawie zachowali się członkowie IP, którzy niemal od początku interweniują w proteście i jakoś nie wystraszyła ich niska świadomość robotników.
"Walczymy z nieuczciwymi pracodawcami" - faktycznie, to hasło dyskwalifikuje pracowników Collar Textil. Przecież już pierwszego dnia protestu powinni zrozumieć, że należy zlikwidować prywatną własność środków produkcji na całej planecie. Gdyby zrozumieli to sami z siebie, w jednej chwili odrzucając balast 20 lat neoliberalnej propagandy, to może nawet Andrzej Kot zniżyłby się do porozmawiania z nimi.
Już rozumiem, czemu na lewica.pl nie ma informacji o protestach w Zakładzie Konstrukcji Spawanych czy Uniq Lisner - ci ohydni pracownicy są po prostu za głupi, żeby o nich pisać. Uważam, że Szymon Martys powinien być wyrzucony z redakcji lewica.pl za zawracanie głowy Szanownym Użytkownikom Forum takimi bzdurami, jak protest w jakimś Collar Textil.
"Przeciętny polski robotnik (czy w ogóle pracownik; no, może z wyjątkiem kopalń, stoczni itp.) to po prostu postpańszczyźniany chłop. Osobnik pozbawiony godności ludzkiej, nie mający pojęcia o czymś takim jak świadomość klasowa (...)" - pytanie: z iloma spośród 16 milionów polskich pracowników rozmawiałeś, że pozwala ci to na formułowanie tak daleko idących wniosków o "przeciętnym polskim pracowniku"?
"Owszem, zdarzają się robotnicy świadomi klasowo, z reguły są to bardzo przyzwoici i mądrzy ludzie, lecz niestety należą do rzadkości." - no właśnie. Faktem jest, że tacy ludzie są rzadkością, ale chyba to próba działania wspólnie z nimi powinna być priorytetem, a nie biadolenie, że reszta jest nie taka, jaka być powinna?
"Odrobinę korzystniejsza sytuacja panuje w ośrodkach wielkoprzemysłowej klasy robotnicznej." - odnoszę wrażenie, że potencjał w takich ośrodkach jest znacznie wyższy, niż "lewica" chce to przyznać - kiedy zacząłem regularnie pojawiać się z Kurierem Związkowym pod FSO, okazało się, że zapotrzebowanie na jakąkolwiek polityczną prasę jest ogromne, a przez ostatnie kilkanaście lat nikt do tych ludzi nawet nie próbował z czymś takim wychodzić. Ponownie pytam: skąd świadomość klasowa ma się pojawić, jeżeli robotnicy dostają wyłącznie neoliberalną, tabloidową sieczkę? Jeżeli nawet związki zawodowe w ogromnej większości wyznają ideologię "wspólnego interesu" z pracodawcami?
"Gdyby jednak wszystko było w porządku, tj. otrzymywaliby swoje pensje, nie obchodziłoby ich już nic innego na świecie, na innych robotników patrzyliby jak na swych konkurentów, o żadnej walce klasowej nie chcieliby słyszeć - zresztą zagadnienia takie z reguły daleko wykraczają poza ich percepcję świata (co innego np. przygody miłosne Dody czy cuda JP2)" - sorry, my chyba żyjemy w innych światach. ilekroć spotykam się np. z warszawskimi motorniczymi (nawet towarzysko) od razu rozmowa schodzi na na takie kwestie, jak system pracy, bezpieczeństwo itp. (nie na Dodę ani JP2) - ostatnio właśnie na podstawie takich spraw o mało nie doszło do strajku w tramwajach.
jeżeli to, co piszesz wyżej, jest prawdą, to jak wyjaśnisz np. to, ze w czasie strajków kierowców autobusów w Kielcach i Rzeszowie ani jeden z warszawskich kierowców nie zgodził się być łamistrajkiem, chociaż za odmowę straszono ich zwolnieniami, a zgoda byłaby wynagrodzona dodatkową sumką pieniędzy?
Modły w takiej "intencji" odbywają się w wielu zakładach. Nie byłbym zdziwiony gdyby okazało się, że miały miejsce także w opatowskiej kolegiacie św. Marcina.
i co myslisz o takich umowach wolnych ludzi, jak to ujales, kto teraz ma rozstrzygnac spor, sad dzialajacy zgodnie z kodeksami prawa, koosciol swoja modlitwa, a moze mafia, co proponujesz ?:). Ja proponuje mafie, za 10% udzialu w pensjach wywalcza nie tylko zalegle, ale tez podwyzki, bo takze dla siebie;)
Nie powinieneś się odzywać tutaj na forum skoro ciągłe uskuteczniasz kontakty z robotnikami i w związku z tym jesteś przecież cały czas zabiegany. W końcu niejednokrotnie to przyznawałeś że działasz nieustannie w terenie. Nasuwają się jednak pewne pytania i wątpliwości jakie być może rozwiejesz...
Ilu tych robotników z jakimi masz kontakty postanowiło zasilić formację jaka jest przecież tobie bliska czyli PPP? Jak ta w twoim mniemaniu wzrastająca świadomość wśród robotników przełożyła się na ich zaangażowanie w zmagania idące naprzeciw temu co już jako bardziej uświadomieni mają wyrażać, w końcu popierać.
Nie powiesz chyba iż stali się oni zwolennikami "rewolucji socjalnej" albo przynajmniej ich poglądy na tyle się zradykalizowały iż szukają bardziej radykalnych recept co przekłada się na to iż zaczynają mówić językiem właściwym "ideowym komunistom".
Jaką część z tych robotników przekonałeś do utożsamiania się ze swoimi klasowymi interesami? Same rozmowy o systemie pracy czy bezpieczeństwie, warunkach BHP mogą się jedynie sprawdzić przy okazji działań o charakterze doraźnym ale na dłuższą metę nie widać by to powodowało jakieś trwałe skutki. Tym oczekiwanym, celowym skutkiem byłoby tutaj (co trzeba powiedzieć wprost) pozyskanie robotników do działalności o podłożu politycznym. Tylko by ten cel się mógł ziścić trzeba powołania struktur organizacyjnych zainteresowanych reprezentowaniem klasowego interesu robotników.
Dzięki temu i w końcu związki zawodowe mogłyby dojrzeć do całkowicie innego rozumienia problemów robotników. Aktualnie mamy do czynienia z zapaścią świadomości klasowej na szeroką skalę w ruchu robotniczym (dziś te wyrażenie też w ogóle zostało wykreślone ze słownika nawet i przez "szeroko rozumianą lewicę") nie tylko w związku z otaczającą "neoliberalną propagandą" (tzw. czynnikiem obiektywnym jakby to ujął WO) lecz w głównej mierze dlatego że jego "lewicowi obrońcy" tak naprawdę ukrywają te swoje niby "rewolucyjne" zamiary by nie zostać okrzykniętym "podjudzaczem", "agentem", "pieniaczem", tudzież "przeciwnikiem polskiej racji stanu".
Niechęć do ujawniania swoich zamiarów, faktycznych przemyśleń względem robotników, jaka opanowała lewicowe grupki czy grupy wiąże się z też ukrywaną obawą (a tak naprawdę obsesją) przed tym do jakiego zachowania się mogą posunąć robotnicy gdy usłyszą ów ich podobno skrajne i rewolucyjne pomysły, propozycje. W tym ma się wyrażać "edukacja robotników"? Traktowanie robotnika jako człowieka któremu lepiej nie uzmysławiać co rzeczywiście "w trawie piszczy" bo "nie będzie z tego pożytku" daje niestety złe świadectwo tym którzy polegają na takich przesłankach. Nie chodzi bynajmniej o czytanie Manifestu komunistycznego czy opasłych tomów Kapitału robotnikom ale o uczciwość, po prostu prawdę. Swoją drogą też z grupek czy grup lewicy nie myśli by zainicjować coś w rodzaju szkółki robotniczej. Przypominam sobie że taka jedna inicjatywa miała miejsce kilka lat temu, lecz upadła.
To tylko pokazuje że te grupki czy grupy w istocie utrwalają stan rzeczy o jaki zabiegają takie narzędzia w rękach burżuazji jak choćby sprzedajne centrale związkowe, "niezależni" eksperci od gospodarki czy w końcu media ze swoimi "niezależnymi" od poglądów dziennikarzami piętnujących tzw. postawy roszczeniowe.
Najwięcej na tym tracą jak zwykle robotnicy.
Przywołany przeze mnie przykład organizacji mszy w celu utrzymania miejsc pracy nie dotyczył jednego pracownika jaki chciał zorganizować akcję strajkową ale i innych zatrudnionych jakich ta sprawa dotyczyła.
Osoba próbująca zorganizować ów akcję musiała się pogodzić iż jego koledzy i koleżanki nie chciały brać w niej udziału a wolały właśnie pomodlić się o to by te ich miejsca pracy zostały utrzymane. Podobna rzecz się miała w wywołanym tu wątku związkowców ze stoczni w Szczecinie. "Zdrajcami" dla tych stoczniowców wtedy były te pozostałe związki zrzeszające robotników jakie nie chciały brać udziału w tym wyrazie bezsilności (bo czymże to inaczej nazwać?) wobec sytuacji w jakiej robotnicy się znaleźli.
Strajki w Kielcach skończyły się "medialną fetą" przy prawie że "okrągłym stole" gdzie niby nie lubiany przez "S" prezydent Kielc, Wojciech Lubawski, z mediatorem (!) biskupem Florczykiem, wojewodą świętokrzyskim i przywódcami "S" podpisali porozumienie, zadowoleni i pełni dumy jak Polak z Polakiem może się dogadać.
Dziwnym trafem ta sama "S" kilka lat wcześniej, wiedziała że MPK ma zostać poddane prywatyzacji i nie podjęła żadnych protestów. Może dlatego że jej działacze startowali z komitetu wyborczego jaki wspierała ...Wojciecha Lubawskiego w wyborach prezydenckich.
Wracając do omawianych wydarzeń jakie ostatnio mają miejsce w Opatowie, to jest oczywiste że robotnice są w dramatycznej sytuacji.
Dlatego nie staraj się Wojtku przynajmniej wmawiać mojej osobie (albo używaj przynajmniej bardziej klarownych sformułowań) iż nie dostrzegam wagi problemu z jakim muszą się mierzyć te robotnice. Chyba że masz w tym jakiś inny interes. To byłoby nawet dla mnie zrozumiałe. Czy jednak odpowiedziałeś sobie na pytanie, dlaczego przewodniczący zakładowej "S" chce właściwie tylko odzyskania należnych pieniędzy dla zatrudnionych w Collar Textila a już przyszłość miejsc pracy jest jakby mniej ważna dla niego?
Kto zapewni pracę, tym robotnicom gdy już zostanie ogłoszona upadłość zakładu? Kto wznowi produkcję? Czyżby miały one zasilić grono tzw. małych przedsiębiorców albo stać się kolejnymi ofiarami tzw. transformacji ustrojowej?
Jeżeli czytałeś dyskusję pod informacją poświęconą Szmajdzińskiemu (a najprawdopodobniej tak bo przytaczasz fragment z tego co tam napisałem tarakowi) to powinieneś wiedzieć że nie musisz mnie na tym portalu... tytułować.
Obejdzie się więc bez twoich sugestii albo bardziej uszczypliwości jakobym się uważał za "szanownego użytkownika tego forum". Sugestia odnosząca się do przynajmniej moich upodobań informacyjnych tym portalu jest nietrafiona. I właściwie to byłoby tyle na tym etapie dyskusji...
Proszę redakcje o usunięcie poprzedniego postu (z błędami) w tym wątku...
po pierwsze: a kim ty jesteś, żeby mówić mi "Nie powinieneś się odzywać tutaj na forum"? Nie tacy jak ty będą to osądzać. Po drugie, twoje ironiczne uwagi o "uskutecznianiu kontaktu z robotnikami" wiele o tobie mówią. Po trzecie: "W końcu niejednokrotnie to przyznawałeś że działasz nieustannie w terenie" - z tą "nieustannością" to mnie trochę przeceniłeś, lubię sobie czasami zrobić przerwę, choćby żeby zobaczyć, co nowego wysmażyli na forum pseudo-lewicowcy. "Przyznawałeś"? To działanie w terenie już jest przestępstwem, na mocy kodeksu karnego Szanownych Użytkowników Forum? Dobrze wiedzieć.
Z PPP, owszem, współpracuję, ale żadne frazesy w rodzaju "formację jaka jest przecież tobie bliska czyli PPP" nie ukryją faktu, że nie jestem członkiem PPP, więc to pytanie nie do mnie. Zabawne natomiast - skoro już poruszyłeś wątek PPP - jest to, że wciąż używasz argumentu rzekomo katastrofalnej świadomości robotników w Polsce, będącym sztandarowym argumentem prawicy PPP. Ciekawe.
Jeszcze ciekawsze - z jednej strony forsujesz przekonanie o niskiej świadomości robotników, z drugiej - wymagasz od nich natychmiastowego (i masowego) wstępowania w szeregi partii. Niestety, radykalizacja poglądów wcale nie musi iść w parze z wstąpieniem do konkretnej formacji politycznej... prawda od kilkudziesięciu lat znana w ruchu robotniczym. Ciekawe, że jeszcze tego nie zauważyłeś.
Co do robotników, będących zwolennikami rewolucji socjalnej - to ich ilość jest oczywiście znikoma wśród ogółu robotników w Polsce, ale na pewno znacznie wyższa, niż ty i tobie podobni sobie wyobrażacie. I owszem, znam wielu takich ludzi. Natomiast ich poglądy wcale nie muszą przekładać się na mówienie "językiem właściwym "ideowym komunistom"". Myli ci się kolejność. Przyswajanie języka walki klasowej, a tym bardziej komunistycznego, następuje znaczniej wolniej, niż radykalizacja poglądów. Znaczące jest to, że według ciebie robotnicy NAJPIERW powinni mówić "językiem właściwym "ideowym komunistom"" a dopiero potem – stawać się zwolennikami rewolucji. Przekonanie o prymacie języka charakterystyczne jest wyłącznie dla postmodernistów. Również politycznych.
Rozmowy o BHP czy systemie pracy podałem jako kontrprzykład dla tezy Burego o JP2 i Dodzie jako głównych tematach emocjonujących robotników - wysnuwanie z tego wniosku, że do tego się ograniczam, jest możliwe tylko dla internetowych hien pseudolewicowych. Całkiem słuszny wniosek o potrzebie powołania partii robotniczej (bo tak rozumiem ustęp o „strukturach organizacyjnych”). Jeżeli uważasz, że to takie proste – powołaj. Na co czekasz? Przecież według twojej teorii przekonanie robotników do wstępowania do takiej partii jest niezwykle łatwe, w dodatku spowoduje to ideologiczną zmianę w związkach zawodowych… niestety, doskonale zdajesz sobie sprawę, że powołanie partii robotniczej nie spowoduje automatycznej zmiany w świadomości, a twoja teoria przypomina bardziej eschatologiczną opowieść o przyjściu zbawiciela. Bynajmniej nie masz zamiaru tworzyć takiej partii. Masz zamiar jedynie o niej mówić. Pozujesz na „ideowego komunistę”, a tak naprawdę jesteś jedynie cynikiem, z pełną świadomością odrywającym słowa od ich znaczenia.
Na marginesie – to dosyć interesująca koncepcja, tworzyć partię robotniczą w oderwaniu od aktualnie toczących się walk klasowych, całkowicie obca np. niejakiemu Leninowi (wg. twoich pojęć zapewne „teoretykowi szeroko rozumianej lewicy” i członkowi „grupek lewicowych”).
Jeżeli piszesz o „szeroko rozumianej lewicy”, która wykreśliła ze swojego słownika pojęcie świadomości klasowej, to dookreślaj, o kim piszesz. Inaczej wychodzi na to, że piszesz wyłącznie o sobie. My, GPR, zarówno tego pojęcia, jak i języka walki klasowej, używamy zarówno we własnym materiale, jak i w tekstach, pisanych choćby do gazet związkowych.
„jego "lewicowi obrońcy" tak naprawdę ukrywają te swoje niby "rewolucyjne" zamiary by nie zostać okrzykniętym "podjudzaczem", "agentem", "pieniaczem", tudzież "przeciwnikiem polskiej racji stanu".
Niechęć do ujawniania swoich zamiarów, faktycznych przemyśleń względem robotników, jaka opanowała lewicowe grupki czy grupy wiąże się z też ukrywaną obawą (a tak naprawdę obsesją) przed tym do jakiego zachowania się mogą posunąć robotnicy gdy usłyszą ów ich podobno skrajne i rewolucyjne pomysły, propozycje” – po raz kolejny, kogo masz na myśli, pisząc o „lewicowych obrońcach”? siebie? Tak się składa, że dla nas problem ze służbami porządkowymi czy prawicowymi oszołomami na demonstracjach głównych central związkowych to już codzienność, a przytaczane tu przez ciebie określenia wielokrotnie słyszeliśmy. To wyłącznie ciebie tutaj cechuje obawa przed robotnikami.
„otaczającą "neoliberalną propagandą" (tzw. czynnikiem obiektywnym jakby to ujął WO)” – interesujące, bo jako czynniki obiektywne zwykle określam czynniki ekonomiczne lub związane z przynależnością klasową. Można wiedzieć, skąd to wziąłeś? Idąc dalej – w twojej analizie, jak widać, historyczne porażki robotników w Polsce, dominacja neoliberalnej propagandy, czy przyjęcie przez obie główne centrale związkowe ideologii „dialogu społecznego” to czynniki mające znacznie mniejszy wpływ na świadomość robotników, niż „lewicowe grupy i grupki”. Można wiedzieć, co ta analiza ma wspólnego z marksizmem?
„Nie chodzi bynajmniej o czytanie Manifestu komunistycznego czy opasłych tomów Kapitału robotnikom” – dlaczego nie? Czy twoim zdaniem robotnicy są intelektualnie niezdolni do przyswojenia Kapitału? Raz po raz pokazujesz pogardliwe podejście do robotników i lekceważenie ich możliwości. Również intelektualnych. Klasa robotnicza nie potrzebuje inteligenckich mesjaszy.
„Podobna rzecz się miała w wywołanym tu wątku związkowców ze stoczni w Szczecinie. "Zdrajcami" dla tych stoczniowców wtedy były te pozostałe związki zrzeszające robotników jakie nie chciały brać udziału w tym wyrazie bezsilności” – szczerze mówiąc, średnio znam sytuację w stoczni szczecińskiej. Dobrze za to pamiętam te wydarzenia w Gdyni. Zbiorowe modły organizował jeden związek, „Solidarność”, bynajmniej nie największy, brało w nich udział kilkuset robotników na kilka tysięcy zatrudnionych w stoczni. Planowany różaniec ze względu na brak chętnych musiano odwołać. Jakoś więc wątpię, by większość stoczniowców uważała tych, którzy w mszach nie brali udziału, za zdrajców. Przypuszczam, że wykombinowałeś to sobie wyłącznie na podstawie doniesień prasowych i wypowiedzi biurokratów związkowych, które – naturalnie – uznałeś za reprezentatywne dla ogółu stoczniowców. Doskonale też pamiętam zakończenie strajku MPK w Kielcach. Już w trakcie tego strajku mówiłem, że – niezależnie od oportunistycznej polityki kierownictwa protestu – żałosne jest, że kieleccy „lewicowcy” postanowili nie uczestniczyć w trwającym 17 dni strajku, angażującym dużą część społeczności miasta, i spokojnie zrezygnowali z prób wpłynięcia na świadomość robotników, pozostawiając ich związkowym biurokratom i biskupom. Za to podany przez ciebie argument – dotyczący tego, co „kilka lat wcześniej” robili działacze Solidarności (nie ogół robotników!) jest najbardziej żałosny z możliwych.
Sytuacja powtarza się w przypadku Collar Textil. Ponownie mamy radosne i nie poparte żadnym bezpośrednim doświadczeniem utożsamienie kierownictwa protestu ze wszystkimi protestującymi robotnicami. W ten sposób promowana przez związkowych biurokratów ideologia „dialogu społecznego” (w ramach której żądanie np. przejęcia zakładu przez państwo jest nie do pomyślenia) staje się jedyną propozycją, jaką robotnicy mają do przyjęcia. Tymczasem ta ideologia – zresztą, właśnie się załamująca - wymaga właśnie zwalczania przez interwencję w protestach robotniczych przez ludzi, kierujących się ideologią walki klasowej. Odmowa interwencji w protestach robotniczych do momentu, gdy powstanie partia robotnicza, oraz wiara, że związki zawodowe automatycznie dostosują do niej swoje postulaty, gdy już taka partia powstanie – to jedynie żałosna apoteoza własnej bierności.
„Chyba że masz w tym jakiś inny interes” – tak, otrzymuję miesięczną pensję w wysokości 100 000 zł od komisji krajowej Solidarności, zainteresowanej szerzeniem oportunizmu na szeroko rozumianej lewicy, plus ekstra premia za każdego lewaka zatrutego moim jadem. A tak na poważnie, jak stawiasz takie oskarżenia, to pisz wyraźnie – jaki interes? Inaczej twoja pisanina pozostanie jedynie tchórzliwym obrzucaniem błotem, w nadziei, że coś się przylepi.
„Wracając do omawianych wydarzeń jakie ostatnio mają miejsce w Opatowie, to jest oczywiste że robotnice są w dramatycznej sytuacji.
Dlatego nie staraj się Wojtku przynajmniej wmawiać mojej osobie (albo używaj przynajmniej bardziej klarownych sformułowań) iż nie dostrzegam wagi problemu z jakim muszą się mierzyć te robotnice” – tu już kompromitujesz się całkowicie. Dramatyzm sytuacji? Waga problemu? Twoim zdaniem chodzi o litość, o pochylanie się nad potrzebującymi? Nie chodzi o żadne „dostrzeganie wagi problemu”, bo g… to tym robotnicom pomoże. Chodzi o strategię walki. O to, że każdy strajk, zwłaszcza okupacyjny, stawia pytanie o władzę w zakładzie. O to, że to podczas protestów może dokonać się radykalizacja świadomości robotników, czy choćby podważenie zaufania do biurokratów związkowych. Dla ciebie, oczywiście, okupacja zakładu niczym nie różni się od mszy. Wątek mszy został tu przywołany przez ciebie, bez żadnego związku z tym, co akurat się w Opatowie dzieje. Najwyraźniej są to dla ciebie jedynie dwie formy „wyrażania bezsilności”, co stawia cię poza ruchem robotniczym. W pełni podtrzymuję to, co wcześniej pisałem. Jeżeli ktoś porównuje okupujących zakład robotników do robotników idących na mszę, to nie powinien o sobie pisać, że jego celem jest „wysunięcie na czoło klasowego interesu proletariatu”, bo w ten sposób jedynie ośmiesza używane przez siebie pojęcia. I to właśnie takiemu człowiekowi należy zadać pytanie o jego interesy. Takie pojęcia, jak „interes klasowy”, czy „proletariat” to nie są puste abstrakcje, których polityczni postmoderniści mogą używać bez żadnej odpowiedzialności za swoje słowa.
Kończąc. Twoja aktywność autopromocyjna pod newsem o Szmajdzińskim jest akurat najlepszym potwierdzeniem tego, co pisałem we wcześniejszym poście. Nie mam też żadnych powodów by traktować twoje słowa poważnie – traktuję je jedynie jako próbę autopromocji politycznego postmodernisty, używającego pojęć, których znaczenie w najmniejszym stopniu go nie obchodzi. Co do tytułowania – to dedykuję ci piosenkę „O cześć wam panowie, magnaci”. Tekst znajdziesz bez trudu.
Zadałem Ci kilka konkretnych pytań i niestety nie dałeś na nie żadnych przejrzystych odpowiedzi poza jedynie już wcześniej wyeksponowanymi uproszczeniami, mglistymi rojeniami.
Próbujesz mi bezczelnie imputować jakieś postmodernistyczne ciągotki. Powinieneś wiedzieć (albo może nie wiesz, choć akurat w to wątpię) iż w przeciwieństwie do Ciebie nie czuje się blisko związany z PPP ponieważ uważam że nawet jej "radykalne" czy "lewicowe" skrzydło praktycznie wcale nie dokonało jakiegoś przewrotu w myśleniu prawicowego skrzydła ani tym bardziej wśród samych robotników.
Prawicowe skrzydło tej formacji nie traktuje poważnie "radykałów" a jedynie użycza ich sobie do "roboty w terenie" aby ci przekonali się jak to jest z tą "znajomością życia" robotników.
W tą cyniczną grę tzw. radykałowie dali się podpuścić i nie widać teraz żadnej drogi wyjścia dla nich poza już oficjalnym wyrzeczeniem się własnych przekonań jakie niby do tej pory wyznawali.
Przecież tzw. radykałowie nie zdecydują się ad hoc opuścić szeregów "jedynej partii lewicowej jaka daje solidne perspektywy na przyszłość" gdyż to byłoby równoznaczne z przyznaniem się do popełnienia błędu na wcześniejszym etapie ich działalności, polegającym na wejściu do tejże "szeroko rozumianej lewicowej oferty".
Te utylitarne traktowanie tak naprawdę prowadzi do przetrącania kręgosłupów ideowych, w dalszej kolejności do zamazywania tych nawet powierzchownych różnic a następnie do podporządkowania się socjaldemokratom, reformistom.
To tylko służy ale stalinowcom jacy coraz skuteczniej niestety absorbują miejsce na lewo od socjaldemokracji.
Zresztą dla socjaldemokracji, stalinowcy jako siła na lewo od nich są mniej niebezpieczni aniżeli osoby jakie powoływałyby się na marksizm w jego niezwulgaryzowanej formie.
Napisałem wcześniej iż istnieje potrzeba powołania klasowej partii robotniczej, partii komunistycznej.
W moim przekonaniu taka formacja musi dopiero się wykształcić ponieważ takowej w tej chwili nie widzę na horyzoncie. Ani PPP, czy też ani tym bardziej wykradziona przez stalinowców KPP (przy dużym współudziale tzw. radykałów lewicowych jacy na to im pozwolili), czy też PPS nie spełniają kryteriów rewolucyjnej i klasowej partii robotniczej. Nie wyraziłem poglądu (jaki stara mi się przypisywać WO) iż wymagam natychmiastowego wstępowania robotników w szeregi partii robotniczej. Zresztą takiej partii dzisiaj (co jeszcze raz podkreślę) nie zauważam. Duża w tym "zasługa" tych jakim nie zależy na forsowaniu rzekomo swoich bardzo "radykalnych" strategii walki o władzę w zakładach pracy. Nie zrównałem form protestów robotniczych.
To oczywiste kłamstwo z twojej strony. Takie sofizmaty (w tym też rzekomo wypowiedziane gdzieś przeze mnie uwagi na temat Lenina) mógłbyś sobie już darować. Moje wypowiedzi dotyczyły świadomości tychże robotników i tego jak ona się przekłada na te protesty, jak to wykorzystuje wierchuszka związkowa. Z reguły taki a nie inny poziom świadomości robotników, wierchuszka stara się podtrzymywać i go utrwala, przy okazji kreując się na "obrońców interesów pracowniczych".
Nie powiesz chyba że pozostałe związki stoczniowe (poza "S" rzecz jasna) proponowały nacjonalizację zakładów wchodzących w skład i w obręby przemysłu stoczniowego (trzeba pamiętać że zwolnienia dotknęły nie tylko samych stoczniowców ale innych robotników z zakładów współpracujących ze stoczniami). Nie jest w żadnym stopniu postmodernizmem dyskusja o świadomości klasy robotniczej.
Za postmodernistę uznajesz np. Gramsciego?
Uwagę o tzw. czynniku obiektywnym jak najbardziej podtrzymuje ponieważ dyskutując z tobą niegdyś na łamach pewnej listy dyskusyjnej, na tenże czynnik się powoływałeś wiążąc go z między innymi "neoliberalną propagandą".
Nie wspominałeś wtedy nic o przynależności klasowej jako tym czynniku determinującym zachowania robotników.
Nie ukrywam iż staram się promować konsekwentnie lewicowy punkt widzenia.
Oczywiście że chciałbym by powstała klasowa partia robotnicza, partia komunistyczna. Wreszcie też i pewne pojęcia na tym skorzystałyby i się uaktualniły.
"Dzięki" jednak grupom czy grupkom mieniącym się tzw. prawdziwą lewicą nieprędko to się niestety stanie..."Tymczasowy" użytkowniku forum.
Choć te grupki i grypy same zapracowują na swój rychły ...pogrzeb.
widzę, że jedyne argumenty, które ci pozostały, to epitety w rodzaju "mgliste urojenia" i "bezczelne imputowanie". Na twoje - mające mały związek z omawianą sprawą - pytania, udzieliłem odpowiedzi znacznie jaśniejszych, niż twoje rojenia o partii, która sama z siebie powstanie i dokona cudownej przemiany w świadomości robotników. Chyba, że chodzi o pytanie, ilu robotników wstąpiło do partii, do której nie należę - bo samo stawianie takich pytań kompromituje pytającego.
Ponownie oszczerstwa o tym, że rzekomo czuję się "blisko związany z PPP". Ponownie nie jesteś w stanie określić, na czym ta bliskość miałaby polegać. Członkiem PPP, o czym doskonale wiesz, nie jestem. Nie uważam mojego dawnego wstąpienia do PPP za błąd, ponieważ w czasie, kiedy do niej wstąpiłem, PPP miała potencjał, by przekształcić się w partię robotniczą. Szanse na to istnieją zresztą do dzisiaj, ale bynajmniej nie przez jakiś "przewrót w myśleniu prawego skrzydła" - coś takiego mogło przyjść do głowy chyba jedynie takiemu osobnikowi, jak ty. Rozumiem, że pisząc o "przetrącaniu kręgosłupów ideowych" masz na myśli własny kręgosłup? Ciągnięcie przez ciebie na siłę wątku PPP nic ci nie da - zdecydowana większość mojej działalności nie ma z PPP nic wspólnego. Znowu nie wiadomo do kogo skierowane uwagi o "niechęci do forsowania radykalnych strategii walki o władzę w zakładach pracy?" Po raz kolejny pytam - do kogo ta mowa? To my kolportujemy na każdej większej demonstracji robotniczej materiał z hasłem o nacjonalizacji pod kontrolą robotniczą - zapewne gdyby nie my, taki postulat nigdy nawet nie przyszedłby ci do głowy. Na jakim forum ty kiedykolwiek przedstawiałeś swoje poglądy, poza forami internetowymi i listami dyskusyjnymi? Jedyne, co jesteś w stanie robić, to zarzucać innym "niechęć do ujawniania swoich zamiarów wobec robotników" - cóż, zarzut chybiony, bo akurat nasza symbolika, jak i postulaty, sprawia, że przez robotników jesteśmy bez problemu identyfikowani z tradycją komunistyczną. Nieraz mieliśmy z tego powodu kłopoty, ale nigdy nie unikaliśmy dyskusji. Cały materiał GPR, kolportowany choćby na demonstracjach, jest na stronie, więc jeżeli zarzucasz nam "niechęć do ujawniania zamiarów" to powinieneś się do niego konkretnie odnieść, czego nie jesteś w stanie zrobić, podobnie, jak pisząc o PPP, nie jesteś się w stanie odnieść do naszej krytyki tej partii - również publicznej.Nic za to nie ukryje faktu, że ty podzielasz wizję rzeczywistości prawicy PPP (przekonanie o wyjątkowo niskiej świadomości robotników, jawne lekceważenie okazywane protestującym robotnikom, które tutaj dochodzi już do skrajności). Prawica PPP właśnie taką wizję obecnych walk klasowych w Polsce - jako ograniczających się głównie do mszy - usiłuje podtrzymywać, jako usprawiedliwienie dla swojego oportunizmu. Różnisz się więc od nich jedynie frazeologią. I ty piszesz o "powierzchownych różnicach"? Ponownie wychodzi na jaw mentalność oportunisty i cynika, który prawicowe przekonania maskuje lewicowymi hasłami.
Fragment o KPP - z którą nigdy nie miałem nic wspólnego - mogę potraktować chyba jedynie jako rezultat narkotycznych wizji. Jeżeli należysz do grupy ludzi, która kiedykolwiek wierzyła, że KPP będzie partią rewolucyjną - to sam jesteś sobie winien, i nie wylewaj z siebie gorzkich żali.
"Nie wyraziłem poglądu (jaki stara mi się przypisywać WO) iż wymagam natychmiastowego wstępowania robotników w szeregi partii (...)" - to po co pytanie, ilu robotników wstąpiło do PPP? To pytanie zdradza twój pogląd, żadne tłumaczenia ci teraz nie pomogą. Nie pisałem nic o twoich uwagach na temat Lenina - natomiast twoje podejście do budowy partii (która wg. ciebie ma się "wykształcić" niezależnie od walk klasowych) jest oczywistym zerwaniem z leninizmem. Zresztą biorąc pod uwagę twoje podejście do obecnych protestów robotniczych i fakt, że wszędzie widzisz "msze", można sobie łatwo wyobrazić, jakie stanowisko zajmowałbyś w 1905 roku...
"Nie zrównałem form protestów robotniczych" i zaraz potem "Moje wypowiedzi dotyczyły świadomości tychże robotników i tego jak ona się przekłada na te protesty, jak to wykorzystuje wierchuszka związkowa" - dokładnie, a ponieważ twoje wypowiedzi - pod newsem o zakładzie okupowanym przez robotników - dotyczyły mszy organizowanej w innym zakładzie, widać więc wyraźnie, że dla ciebie między okupacją zakładu i mszą nie ma żadnej istotnej różnicy. Okazuje się więc, że twoje działania są zaskakująco podobne do działań "wierchuszki związkowej" - przede wszystkim chodzi o wpojenie przekonania o bezsilności robotników.
Skrajnym przykładem manipulacji jest to, co piszesz o stoczniach. Najpierw - bez żadnych dowodów - przypisujesz ogółowi stoczniowców pogląd, że stoczniowcy nie biorący udziału w mszach są zdrajcami. Gdy wskazano ci, że w praktykach religijnych brała udział zdecydowana mniejszość stoczniowców i tylko jeden związek zawodowy, ty piszesz, że pozostałe związki nie proponowały nacjonalizacji (dodajmy zresztą, że dla państwowej wówczas stoczni, nie postulat nacjonalizacji miałby sens, ale pozostawienia państwowej własności i wprowadzenia kontroli robotniczej) - jak to się ma do tego, co pisałeś wcześniej? Ponownie okazuje się, że dla ciebie, jeżeli związek nie proponuje nacjonalizacji (o którym to postulacie dowiedziałeś się od nas) to już wszystko jedno: msza, czy demonstracja. I potem piszesz, że tego nie zrównujesz...
Oczywistym przykładem postmodernizmu było u ciebie stawianie "języka właściwego ideowym komunistom" przed "byciem zwolennikiem rewolucji socjalnej" czy pisanie o tym, że twoim celem jest wysuwanie na czoło "klasowego interesu proletariatu" gdy jednocześnie starasz się szerzyć przekonanie o jego bezsilności, zaś o pracownicach okupujących zakład masz do powiedzenia tyle, że... rozumiesz ich ciężką sytuację. To już wygląda nawet bardziej na wpływ personalizmu chrześcijańskiego. Rodem z religii chrześcijańskiej jest też twoja koncepcja partii - która powstanie sama z siebie (nie piszesz absolutnie nic o tym, co robisz, żeby taka partia powstała, ani nawet - co należy zrobić), dokona automatycznej przemiany w ideologii związków zawodowych (jak?) - i na koniec piszesz "Oczywiście że chciałbym by powstała klasowa partia robotnicza, partia komunistyczna" - swoją chęć utożsamiasz więc z praktyką, z pracą nad powołaniem takiej partii? Trudno chyba o wyraźniejszy przykład postmodernizmu, i doprawdy nie wiem, co ma z tym wspólnego Gramsci.
Oczywiście, masz pełne prawo pisać o tym, co "chciałbyś" - do niczego cię to nie zobowiązuje. Bardzo wygodne.
co do kwestii "czynnika obiektywnego" - naturalnie mogłem się pomylić, i w pewnym mailu na pewnej liście dyskusyjnej zaliczyć neoliberalną propagandę do czynników obiektywnych, co jest oczywiście, błędem. Dopóki jednak nie zacytujesz tego konkretnego maila, trudno mi stwierdzić, czy coś takiego rzeczywiście miało miejsce. Nie pisz też, o czym "nie wspominałem" bo na pewno nie pisałem ci żadnego katalogu czynników determinujących zachowania robotników. Na pewno zaś przynależność do drobnomieszczańskiej inteligencji wpływa (jak widać) na niedocenianie możliwości klasy robotniczej, na przedstawianie robotników jako biernej i reakcyjnej masy, która dopiero pod wpływem partii - rzekomo komunistycznej i klasowej (a tak naprawdę - kliki drobnomieszczańskich "rewolucyjnych" inteligentów, bo tylko na stworzenie takiej partii byłoby cię stać) może nabrać wartości. Dlatego bardzo słusznie z rzecznika "klasowego interesu proletariatu" przemianowałeś się na promotora "konsekwentnie lewicowego punktu widzenia" (co prawda, nadal nie wiadomo, na czym ta promocja miałaby polegać) może więc niedługo zauważysz, że od opisywanej przez ciebie "szeroko rozumianej lewicy" nic cię nie różni.. Tymczasem zaś - ponieważ wskazałem już, że pisząc o "grupach i grupkach" bez wymieniania ani jednej takiej grupy z nazwy, musisz pisać wyłącznie o sobie, ty zaś spokojnie kontynuujesz tą praktykę, pozostaje mi uznać, że istotnie, siebie miałeś na myśli. Tak więc informuję, że na twoim rychłym pogrzebie ideowym nie zamierzam się pojawiać. Szkoda mi na to czasu.
Nie WO. To tobie najprawdopodobniej się właśnie wydaje że taki "przewrót w myśleniu" mógłby się dokonać w szeregach prawicowego skrzydła PPP i dlatego nadal uważasz że ta partia może się przekształcić w "prawdziwą partię robotniczą".
Z jednej strony oznajmiasz że nie czujesz się blisko związany z PPP, by zaraz potem dodać iż liczysz na to że ta partia wreszcie stanie się partią robotniczą.
O czym to ma świadczyć? Śmiem twierdzić iż takie niewiele przynoszące wyczekiwanie na "głębokie zmiany" w PPP może trwać w nieskończoność.
W jaki sposób i kiedy miałoby się to się stać, pozostaje już tylko i wyłącznie twoją "słodką tajemnicą"...
Przypisywanie sobie całej wiedzy o tym jak ma wyglądać w przyszłości organizacja kontroli robotniczej nad produkcją w zakładach pracy jest wręcz zatrważające.
Rozumiem że przed GPR nikt wcześniej takich propozycji nie wysuwał a nawet jeśli już ktoś podobne przedkładał i tak nie zasługuje to na poważne potraktowanie?
To ciekawy skądinąd punkt widzenia, doskonale wpisujący się w pyszałkowate podkreślanie własnych zasług na polu edukacyjno-propagandowym.
Kiedy oficjalnie podzieliłeś się swoimi wątpliwościami co do działalności PPP? Czy dokument "Perspektywy Polskie" poruszył Ziętka i całkowicie odmienił "oblicze programowe" PPP? Nie zauważyłem by partia ta przemieniła się w formację stricte marksistowską. Podejrzewam iż nie tylko ja mam takie odczucia. Działanie w związku zawodowym automatycznie nie spowoduje że od razu robotników świadomość będzie można określić jako klasową i rewolucyjną. Do tego są potrzebne inne instrumenty.
Do tego potrzebna jest klasowa partia robotnicza z prawdziwego zdarzenia a nie zlepek, zbiegowisko różnych towarzystw, grupek wzajemnej adoracji jakim się wydaje że budują "poważną lewicową alternatywę" z ...biało-czerwonymi zakrętkami (cóż za chwyt marketingowy) na butelkach z wodą do picia.
W to czy wszystkim się wydaje ze budują "poważną alternatywę", też zresztą wątpię.
Cynikiem jest osoba jaka podobno identyfikująca się z tradycją komunistyczną nie dostrzega tego banalnego faktu iż nie mamy do czynienia z dojrzałą (czyli w pełni wykształconą) świadomością klasową wśród robotników.
To nie jest obrażanie robotników lecz zwyczajne stwierdzenie faktu. Tym bardziej nie mamy też do czynienia na polskim podwórku z klasowymi związkami zawodowymi. Jest to spowodowane brakiem siły politycznej jaka by ów świadomość klasową chciała wnosić do środowisk robotniczych. Nie przypisywałem ci przynależności do KPP. Chyba sam musiałeś się czymś sztachnąć, tak odbierając to co napisałem Według mnie dzięki tzw. radykałom włażącym w zadek socjaldemokratów dziś szyld partii wyrastającej z tradycji SDKPiL, PPS-Lewicy i innych nurtów rewolucyjnych jakie wyłoniły się z PPS-u, niestety może trafić w niepowołane w ręce dyletantów "Słońca Narodu".
Dla komunistów powinno być oczywiste iż "odpuszczanie kwestii KPP" i w ogóle spraw związanych z tradycją komunistyczną to tylko pożywka dla różnych prowokatorów jacy prędzej czy później zakurzone sztandary tej partii i w ogóle tej tradycji będą próbowali przejąć i na własny użytek nimi niestety dysponować. Ciekawe że zapomniałeś jaki jest mój punkt widzenia na temat KPP.
Zadałem tobie pytanie ile dzięki twojej działalności związkowej, robotników przystąpiło do partii z jaką jeszcze wiążesz nadzieje, ponieważ ma ono związek z arcyważną kwestią "uklasowienia" się tej świadomości jaka w twoim mniemaniu jest tak bardzo widoczna.
Nigdzie nie napisałem iż ta świadomość ma się wykształcić poza bieżącymi i przyszłymi walkami klasowymi.
Twierdzę natomiast iż trzeba im nadać wymiar polityczny a nie pokładać wiary w pracę o charakterze wyłącznie związkowym.
Kolejny raz wprowadzasz w błąd, przypisując mi zrównanie metod protestów. Wyraziłem pogląd na temat ich merytorycznego aspektu. Pomimo iż po raz kolejny to poruszam, zauważam iż jest to niczym więcej jak biciem głową w mur...
Niestety WO po raz kolejny stosujesz przekłamania.
Nie przypisałem ogółowi stoczniowców żadnej "zdrady" w związku z tym iż nie uczestniczyli w tychże "praktykach religijnych". "Zdrajcami" byli ale dla pewnej części stoczniowców ci ich koledzy z pracy jacy w tych modłach nie brali udziału.
Nie oznacza to wcale że przyklaskiwałem takiej opinii.
Na przyszłość polecam czytać uważniej to co napisałem.
O postulacie nacjonalizacji nie musiałem się dowiedzieć ani od GPR ani tym bardziej od ciebie. Nie wiem skąd te informacje zaczerpnąłeś że pierwszy raz w życiu miałem usłyszeć o "nacjonalizacji" dzięki tobie i GPR. Chyba że stroisz sobie żarty? Partię jaką mam na myśli należy po prostu powołać do życia. Nigdy nie będzie tak że nagle pojawi się znienacka milion robotników chętnych do działania w takiej formacji. Oni na pewno nie spadną z nieba. To proces długofalowy.
Trzeba jednak od czegoś zacząć a nie stać z założonymi rękoma czy też tylko być dodatkiem do kożucha, przepraszam socjaldemokracji. Chodzi o wyplenienie postaw "postmodernistycznych", bylejakości i płytkości.
Równie dobrze mógłbyś do "kliki drobnomieszczańskich inteligentów" zaliczyć Marksa, Waryńskiego czy choćby Lenina.
Każdy z nich w pewnym okresie życia swoją działalność polityczną rozpoczynał w tego typu "klikach". Z niektórych tych "klik" narodziły się partie robotnicze.
Ów niektóre "kliki" były pewnymi protoplastkami przyszłych masowych partii robotniczych.
Wystarczy wymienić Wielki Proletariat czy Związek Walki o Wyzwolenie Klasy Robotniczej. Co gorsze, Karol Marks należał do Związku Komunistów.
Konsekwentnie lewicowy punkt widzenia to dla mnie rewolucyjny i klasowy interes robotników.
Uważam iż niekonsekwentnie lewicowy kierunek preferuje i reprezentuje socjaldemokracja wespół z przyległościami jakie starają się działać na jej marginesie (tzw. "nurt radykalny) lub obok tworząc tzw. szerokie porozumienia lewicy. Niektórzy nazywają to tzw. nową radykalną lewicą.
Rychła śmierć owych grupek i grup jest bardzo bliska.
Na szczęście do żadnej z tych grup czy grupek nie należę. Moment w którym ostatecznie nic już nie będą znaczyć będzie miał zbawienny wpływ na krystalizację lewicy rewolucyjnej.
nie "liczę" na żadne zmiany w PPP i nie "wyczekuję" - to ciężka obłuda z twojej strony, by najpierw oburzać się moją działalnością "w terenie" (która z PPP nie ma nic wspólnego), następnie zaś pisać, że na coś... wyczekuję. Nie wstyd tak zaprzeczać samemu sobie? Jest dokładnie odwrotnie - to ty "wyczekujesz" z wszelkimi działaniami na powstanie partii, która według ciebie będzie rewolucyjna, nie masz jednak najmniejszego pojęcia, jak do jej powstania miałoby dojść. Po prostu nie jestem członkiem PPP i kropka. Przestań więc szerzyć oszczerstwa o moim członkostwie czy niesprecyzowanych bliskich związkach z PPP, bo kompromitujesz sam siebie.
Z drugiej strony, z PPP współpracuję i będę współpracował - gdybym zerwał z nią współpracę, pozostawiając znaczną (jak na polskie warunki) ilość znajdujących się w PPP, rewolucyjnie nastawionych robotników, byłbym zwyczajnym zdrajcą, takim, jakimi są przeróżne kreatury, które będąc w PPP, jakoś nie przejawiały ochoty do walki w pierwszym szeregu o konsekwentnie lewicowy program, teraz zaś zajmują się głównie opluwaniem PPP na lewicowych forach. Kiedykolwiek dokument o perspektywach by się nie ukazał - była to z pewnością wcześniejsza od twojej publiczna krytyka PPP... z tego choćby prostego powodu, że nigdy i nigdzie nie przedstawiłeś żadnej całościowej krytyki PPP, żadnych postulatów pod jej adresem, poza bełkotem o "grupkach wzajemnej adoracji" i "biało-czerwonych zakrętkach na butelkach z wodą do picia" - trudno to uznać za poważną ocenę polityczną, trudno to nawet uznać za jakąkolwiek ocenę polityczną - ponieważ nie jesteś nawet zdolny do wystawienia takiej, niestety, poziom polityczny forumowego opluwacza pozwala jedynie na pisanie uwag personalnych, taki jest twój "horyzont polityczny", poza który, jak widać, już nie wyjdziesz!
Dokument zapewne nie poruszył kierownictwa PPP, bo nie do niego był skierowany. Pisząc tym podobne bzdety, jak i wprowadzając wątek "przemiany umysłowej prawego skrzydła" tylko dowodzisz tego, że sam, jeszcze w czasach twoich "bliskich związków" z PPP, liczyłeś na takową przemianę. Koresponduje to zresztą z twoją teorią, jakoby powstanie partii miało odmienić umysły biurokratów związkowych,z utożsamianiem - we wszystkich przywoływanych przez ciebie przykładach walk pracowniczych - postawy biurokratów z postawą robotników. Dowiedz się otóż, że my nigdy na nic takiego nie liczyliśmy. Te propozycje programowe, które mamy dla PPP, będziemy forsowali pomimo oporu prawego skrzydła, a nie licząc na żadne przemiany. Od początku było to dla nas oczywiste. Jak widać, ty liczyłeś na kompromisy. Wiemy więc już, czemu służyły twoje prywatne spotkania z prawicowcami z PPP. Chciałeś więc przemiany odgórnej, bez kontaktu z szeregowymi członkami partii? Jakież to "lewicowe".
co do dyskusji programowej w PPP, to chciałem zauważyć, że komisja programowa wyłoniona została dopiero na zjeździe. Nietrudno więc zauważyć, że dyskusja ta w formie oficjalnej dopiero się rozpoczyna. I - o ile wiem - toczy się w dobrym kierunku. Muszę jednak przyznać, że nie znam życia wewnętrznego w PPP nawet w połowie tak dobrze, jak ty, (czy to nie dziwne, że tak dobrze go znasz?)więc zapewne masz już bardziej konkretne informacje.
Prawda jest jednak taka, że prawdziwym sprawdzianem klasowego charakteru PPP będzie to, jak ustosunkuje się do fali protestów pracowniczych, która czeka nas nieuchronnie w ciągu najbliższego roku - fali, która wznosi się już od października, czemu tacy pseudo-"obrońcy klasowego interesu proletariatu", jak ty, usiłują zaprzeczać. Ty i prawica PPP jedziecie tutaj na jednym wózku: wózku negowania wzrostu świadomości robotników. Jest to zwykłe zaklinanie rzeczywistości.
"Przypisywanie sobie całej wiedzy o tym jak ma wyglądać w przyszłości organizacja kontroli robotniczej nad produkcją w zakładach pracy jest wręcz zatrważające" - możesz mi wyjaśnić, do jakiej części tego, co napisałem, odnosi się ten fragment? Twoim zdaniem, nie należy wysuwać postulatu kontroli robotniczej, ponieważ oznacza to "przypisywanie sobie całej wiedzy"? Cóż za wspaniały argument z najbardziej tradycyjnego arsenału reformistów! Przepisałeś to od Kiereńskiego, czy od Eberta?
A nie myli ci się tu czasem kontrola robotnicza z robotniczym zarządzaniem?
Ja nie dostrzegam, że nie mamy do czynienia z w pełni wykształconą świadomością klasową wśród robotników? Przypisujesz mi więc pogląd, że robotnicy w polsce są już klasą dla ciebie? A potrafisz wskazać jedną konkretną wypowiedź, gdzie bym tak twierdził? Twierdzę jedynie, że świadomość robotników jest znacznie, znacznie wyższa, niż twierdzą to szkalujące ich osobniki, na siłę porównujące każdy protest robotniczy do mszy... aby w ten sposób nadać swoim mizernym osobom choć odrobinę znaczenia.
Wątek KPP. Bynajmniej nie tak odbierałem to, co napisałeś. Zdziwiłem się po prostu, że próbując wyłgać się ze szkalowania robotników, musisz uciekać się do tak wydumanych wątków pobocznych,jak PPP, do której nie należę od dłuższego czasu, czy KPP, z którą nigdy nie miałem nic wspólnego. Teraz zaś okazuje się, że dla ciebie każdy, kto nie poświęca swoich sił "kwestii KPP" (sam używasz takiego sformułowania - dla mnie ta kwestia nie istnieje), działa - według ciebie - w interesie prowokatorów... nie doceniłem gęstości oparu narkotycznego spowijającego twój mózg. Przede wszystkim zrozum jedno. Obecna KPP NIE JEST partią wywodzącą się "z tradycji SDKPiL, PPS-Lewicy"itd. Z tamtą, przedwojenną KPP wspólną ma jedynie nazwę. Jedyna tradycja, z jakiej się wywodzi, to PZPR. Na podstawie wszystkich moich (na szczęście nielicznych) doświadczeń z obecną KPP mogę powiedzieć, ze jest to partia założona przez byłych PZPRowskich biurokratów - nie robotników! - prorynkowa, orientującą się na drobną burżuazję (handlarze), wychwalająca kapitalistyczne przemiany w Chinach. Fakt, ze temu tworowi rozczarowanych do kapitalizmu drobnych burżujów i byłych biurokratów ktoś nadał nazwę KPP, napawa mnie smutkiem i obrzydzeniem. Ale to tacy, jak ty, którzy podtrzymują iluzję, że obecna KPP ma coś wspólnego z dawną KPP, którzy sztucznie podtrzymują życie tego rozkładającego się tworu - to tacy właśnie ludzie "dostarczają pożywki prowokatorom". Ujawniasz jedynie, że nazwa jest dla ciebie ważniejsza od realnej, klasowej treści.
Zabawnie stosujesz podwójne standardy... oto ja mam się legitymować, ilu robotników dzięki mojej działalności wstąpiło do partii, do której nie należę, ty zaś zupełnie spokojnie przyznajesz, że w przyszłej wspaniałej partii, którą z pewnością stworzysz, nie pojawi się od razu milion robotników...a czemu to mają obowiązywać różne standardy? Pytanie, jakie zadałeś - ilu robotników przystąpiło do partii dzięki mojej działalności "związkowej" (!) ujawnia to, że tym właśnie kryterium (błędnym, co wykazałem dwa posty temu) oceniasz skuteczność działalności. żadne wykręty ci teraz nie pomogą.
Nie prowadzę statystyki, ilu robotników osobiście do czegokolwiek przekonałem, ponieważ - w przeciwieństwie do ciebie - nie muszę podbudowywać własnej wartości fikcyjnymi osiągnięciami. Wzrost poziomu świadomości klasowej oceniam nie na podstawie czyichkolwiek sukcesów rekrutacyjnych, ale na podstawie rozmów z robotnikami, tego, jaka świadomość oni przejawiają. Dokonania osobiste nie mają nic do tego.
"Nigdzie nie napisałem iż ta świadomość ma się wykształcić poza bieżącymi i przyszłymi walkami klasowymi" - to absurd, biorąc pod uwagę, że pod newsem, dotyczącym było nie było, walki klasowej, twój komentarz, przed moją interwencją ograniczał się do tego, że świadomość robotników jest fatalna, a w innym zakładzie, nie mającym z tym okupowanym nic wspólnego, robotnicy, zamiast strajku, organizowali mszę. Twój komentarz to kwintesencja inteligenckiej, rzekomo "lewicowej" pogardy dla robotników. Po raz kolejny - zaprzeczasz sam sobie.
"Twierdzę natomiast iż trzeba im nadać wymiar polityczny a nie pokładać wiary w pracę o charakterze wyłącznie związkowym" - a kto tu stosuje pracę o charakterze "wyłącznie" związkowym??? Fakt, że ty od pracy związkowej trzymasz się z daleka, żeby nie ubrudzić rączek, nie uprawnia cię do stwierdzeń, że ci, którzy w związkach działają, ograniczają się do tego. Po raz kolejny - materiał GPR, rozdawany na demonstracjach robotniczych, jest dostępny na stronach internetowych. Twierdzisz, że to "praca wyłącznie związkowa"? To może chociaż odwołaj się do konkretnego tekstu? Hasło "władzy robotniczej", które dzięki naszej interwencji, podjęło kilku robotników z ZNTK Łapy, też zaliczasz do działalności związkowej? to może puknij się w łeb. Jedyną osobą, która nie próbuje nadać protestom robotniczym wymiaru politycznego, jesteś ty, Kocie. Ponieważ nie uczestniczysz w protestach robotniczych, czekając na pojawienie się partii.
"Kolejny raz wprowadzasz w błąd, przypisując mi zrównanie metod protestów"- jeden post wcześniej piszesz "Moje wypowiedzi dotyczyły świadomości tychże robotników i tego jak ona się przekłada na te protesty" gdy twoje wypowiedzi - w wątku dotyczącym okupacji zakładu - dotyczyły mszy w innym zakładzie. Sam przyznałeś się do zrównywania mszy z okupacją,teraz dalej zaprzeczasz? Liczysz na krótką pamięć?
Napisałem wyraźnie "przypisujesz ogółowi stoczniowców pogląd, że stoczniowcy nie biorący udziału w mszach są zdrajcami" a nie (jak mi sugerujesz) że "przypisałeś ogółowi stoczniowców zdradę". To ty czytaj wyraźnie, co piszę, lub znajdź kogoś, żeby ci to objaśniał. Ty zaś wcześniej napisałeś ""Zdrajcami" dla tych stoczniowców wtedy były te pozostałe związki zrzeszające robotników jakie nie chciały brać udziału w tym wyrazie bezsilności" - gdy zażądałem dowodów, że tak było, nie przedstawiłeś ich. Z moich informacji wynika, że żadnych takich zarzutów zdrady ze strony stoczniowców pod adresem związków nie biorących udziału w mszy nie było, udział w samej mszy był znikomy. Wynika z tego, że pisałeś nieprawdę, ty zaś - zamiast to odszczekać i przyznać, że nie masz najmniejszego pojęcia o świadomości stoczniowców - usilnie starasz się gmatwać problem. Po raz kolejny: nie wyłgasz się.
"O postulacie nacjonalizacji nie musiałem się dowiedzieć ani od GPR ani tym bardziej od ciebie. Nie wiem skąd te informacje zaczerpnąłeś że pierwszy raz w życiu miałem usłyszeć o "nacjonalizacji" dzięki tobie i GPR" - twierdzisz więc, że wcześniej byłeś zwolennikiem nacjonalizacji? Tym gorzej dla ciebie - otóż, jeżeli byłeś zwolennikiem tego postulatu, dlaczego na żadnym forum publicznym się z tym nie zdradziłeś? Jeżeli tak, to na jakim? Konkretnie - gdzie wyraziłeś swoje poparcie dla nacjonalizacji czegokolwiek? Mieć poglądy to znaczy je wyrażać i walczyć o nie. Tak się głupio składa, ze podczas obecnego kryzysu to GPR jako pierwszy ułożył listę postulatów, zawierających nacjonalizację pod kontrolą robotniczą - i do dziś pozostaje to jedyna tak kompletna lista. Czasami postulat nacjonalizacji przebija się w środowiskach anarchistycznych lub w PPP. Nigdy jednak nie mieliśmy okazji słyszeć go od ciebie. Na odwrót, gdy twój mistrz i idol, bratkowski, zarzucał nam na przełomie marca i kwietnia, że postulat nacjonalizacji upadających zakładów jest niezgodny z marksizmem, ty słowem nie pisnąłeś w obronie tego postulatu... jak to jest, że działacze GPR - którym zarzucasz, że nie dość jasno przedstawiają swoje poglądy - mogli postulat nacjonalizacji wygłosić we własnej prasie, w mającym kilkudziesięciotysięczny nakład "Kurierze Związkowym", w programie telewizyjnym? - ty zaś rzekomo byleś zwolennikiem tego postulatu i siedziałeś w tej sprawie cicho jak myszka? Nie napisałeś o tym ani słowa, ani w "KZ", do którego przecież mogłeś pisać, ani na żadnym portalu internetowym? Jeżeli tak, znaczy to, że jesteś po prostu tchórzem ukrywającym poglądy. Sugerowałem więc, że o tym postulacie dowiedziałeś się od nas, bo jest to wersja mniej dla ciebie haniebna. Wskazuje też na to tępa naśladowcza forma, którą stosujesz - postulat nacjonalizacji państwowej stoczni, pisanie o nacjonalizacji bez wspominania o kontroli robotniczej (czyli wydanie robotników na łup takim "ekspertom" PO, jak Lazurko, likwidator Cegielskiego).
"Partię jaką mam na myśli należy po prostu powołać do życia" - a co konkretnie robisz w tym kierunku, żeby ją powołać?
"Nigdy nie będzie tak że nagle pojawi się znienacka milion robotników chętnych do działania w takiej formacji. Oni na pewno nie spadną z nieba. To proces długofalowy" - wreszcie to przyznajesz, chociaż z wcześniejszych twoich postów wynikało coś wręcz przeciwnego... nadal jednak nie mamy pojęcia, jaki proces masz konkretnie na myśli.
Tak się głupio składa, że partia, o której piszesz, może wyłonić się tylko w wyniku jednego procesu - wznoszenia się poziomu walk klasowych i co za tym idzie radykalizacji robotników. Może zostać powołana tylko w ścisłym związku z walkami klasowymi i z udziałem ludzi, biorących udział w tych walkach. Inaczej nie będzie to partia "klasowa i rewolucyjna", ale od początku wypaczona, partia - właśnie - inteligenckiej kliki. to takiej partii, wbrew rewolucyjnym frazesom, naprawdę byś chciał. Obecnie odmawiasz wartości protestom robotniczym - cóż, tylko na ich bazie robotnicy mogą uświadomić sobie potrzebę powołania partii. Tylko poprzez bezpośrednie doświadczenie życiowe dokonuje się radykalizacja poglądów, która toruje drogę dla edukacji politycznej. Argumentacja, że wymiar polityczny protestom robotniczym, może nadać tylko partia rewolucyjna, jest żywcem zerżnięta z Bordigi, który w ten właśnie sposób uzasadniał bierność wobec walk klasowych we Włoszech w 1919/1920 roku - jednocześnie masz czelność wspominać o Gramscim? Cóż za wszechstronny eklektyzm! To może przypomnij sobie, jak dokładnie wyglądała Gramsciego działalność wśród robotników w Turynie.
Przykre (dla takich jak ty) jest to, że wpływ partii na walki klasowe nie jest jednostronny. Owszem, partia rewolucyjna może - a jeżeli jest zdrowa, musi - wpłynąć na poziom walk klasowych, na ich postulaty, na związki zawodowe. Tak się jednak składa, ze jednocześnie to walki klasowe, których przypływy i odpływy są w znacznej mierze niezależne od partii, czy innych form stowarzyszeniowych, mają na partię znacznie większy wpływ. Nigdy nie będzie tak, jakbyś sobie życzył - najpierw w skrytości powołujemy partię, a potem idziemy głosić dobrą nowinę robotnikom... to właśnie w obecnych protestach robotniczych świadomość może zradykalizować się na tyle, żeby robotnicy dojrzeli do powołania partii. Rezygnacja z prób nawiązania z nimi kontaktu, z prób wpłynięcia na ich świadomość, to po prostu zdrada interesów proletariatu.
Niezwykle przykre musi też być dla ciebie to, że ideologia związków zawodowych, streszczająca się w haśle "dialog społeczny" załamuje się obecnie pod wpływem samej tylko sytuacji gospodarczej - tego, że kapitaliści coraz rzadziej mogą już sobie pozwolić na pozorne nawet ustępstwa wobec robotników. Tym samym świadomość robotników staje się otwarta na kwestie walki klasowej. ponownie podkreślam: ten, kto dzisiaj nawołuje, by z propagandą w środowiskach robotniczych czekać do utworzenia się partii, jest zwykłym zdrajcą, który zmierza do zaprzepaszczenia otwierających się przed robotnikami szans.
Kolejna sprawa to to, że negować polityczny wymiar protestów robotniczych, istniejący niezależnie od partii - to po prostu negować szczególną rolę robotników w kapitalistycznym procesie produkcji, innymi słowy, jest to po prostu odchodzenie od marksistowskiej analizy kapitalizmu na rzecz analizy religijnej, w którym partii przypisuje się rolę biblijnego zbawiciela.
"Równie dobrze mógłbyś do "kliki drobnomieszczańskich inteligentów" zaliczyć Marksa, Waryńskiego czy choćby Lenina.
Każdy z nich w pewnym okresie życia swoją działalność polityczną rozpoczynał w tego typu "klikach". Z niektórych tych "klik" narodziły się partie robotnicze.
Ów niektóre "kliki" były pewnymi protoplastkami przyszłych masowych partii robotniczych. Wystarczy wymienić Wielki Proletariat czy Związek Walki o Wyzwolenie Klasy Robotniczej" - ty śmiesz wspominać o Wielkim Proletariacie? Organizacji, która skupiała się na działalności wśród robotników, w fabrykach? I porównujesz się przy tym z Waryńskim? To jeszcze raz: kto OBECNIE prowadzi działalność wśród robotników, a kto - bezpiecznie ukryty pod pseudonimem na internetowym forum - porównuje okupujących zakład robotników do uczestników mszy? Wręcz przeciwnie, to raczej ty pisząc o "grupach i grupkach" (których - ponownie - nie wymieniasz z nazwy)mógłbyś zastanowić się nad tym, że używasz sztandarowego określenia mieńszewików wobec bolszewików... i powołujesz się na Lenina? nie zauważyłeś jeszcze, że jego i twoja koncepcja partii są wprost przeciwne? że Lenin, pisząc szkic programu partii s-d, wskazywał właśnie na toczące się wówczas walki klasowe, na wynikającą z nich potrzebę jedności robotniczej? innymi słowy, że dokładnie odwrotnie od ciebie przedstawiał przyczyny i skutki? Zauważyłeś może kiedyś, że Lenin prowadził dokładne - i drobiazgowe - statystyki protestów robotniczych w Rosji, że był wyczulony nawet na drobne zmiany w natężeniu tych protestów, że domagał się opracowania ich niezależnej statystyki? Jak to się ma do twoich porównań do mszy?
"Rychła śmierć owych grupek i grup jest bardzo bliska" - i ponownie, ani jednej "grupki" wymienionej z nazwy.
Zadam ci wreszcie pytanie: jeżeli dzisiaj nie jesteś w stanie prowadzić propagandy politycznej wśród robotników, to skąd pomysł, że nagle, po powołaniu partii, będziesz w stanie to robić? Będziesz ich może przyciągał za pomocą autorytetu stojącej za tobą potężnej partii? A może według ciebie partia to cudowny instrument, który tak cię odmieni, że nagle będziesz zdolny do prowadzenia działalności wśród robotników której teraz - jak widać - nie jesteś w stanie prowadzić? Prawda jest taka, że kto już dzisiaj nie jest w stanie nawiązać kontaktu z robotnikami, uczestniczyć w protestach robotniczych i propagować tam swoich poglądów, po powołaniu choćby najbardziej rewolucyjnej partii dalej nie będzie w stanie tego robić. Sprawdzian tego, kto się do partii rewolucyjnej nadaje, odbywa się już dzisiaj. Prawdopodobnie więc gdyby taka partia powstała, jedyny wniosek dla twojej osoby byłby taki, że twoja miernota polityczna nie miałaby już żadnego wytłumaczenia.
Po raz kolejny - przypisywanie "grupkom i grupom" (zrzeszającym znacznie mniej, niż jeden procent klasy robotniczej!)większego wpływu, na "krystalizację lewicy", niż np. sytuacji gospodarczej... zaiste, bardzo po marksowsku. Gdybyś był w stanie jakąkolwiek partię utworzyć, żadne "grupki" by ci w tym nie przeszkodziły. Może powiedz wprost: boisz się politycznej konkurencji. to stąd całkowity brak publicznych wypowiedzi, choćby własnej strony internetowej? Doskonale wiesz, że w bezpośredniej politycznej konfrontacji byłbyś bez szans, więc pozostaje ci modlić się o naturalny zgon tych, którzy przez swą pracę przerastają cie o głowę.
"działanie na marginesie socjaldemokracji" - to o twojej autopromocji w cieniu Szmajdzińskiego? Na koniec, dwa pytania:
- wymieniałeś jakiś mój rzekomy mail, w którym neoliberalną propagandę określałem jako czynnik obiektywny. Prosiłem o zacytowanie go. Dotąd tego nie zrobiłeś. Mam uznać, że sobie taki mail wymyśliłeś?
- zarzucałeś nam ukrywanie swoich poglądów wobec robotników. Kiedy prosiłem o odniesienie do konkretnych tekstów, kolportowanych wśród robotników, gdzie tam dopatrzyłeś się "ukrywania poglądów" - żadnych konkretnych przykładów nie podałeś. Odpowiedziałeś tylko bzdurami o "działalności wyłącznie związkowej", jakby tych naszych tekstów w ogóle nie było. wypadałoby podać konkretny przykład, albo grzecznie odszczekać zarzut.
WO
Czy przypadkiem nie należysz też do organizacji młodzieżowej Polskiej Partii Pracy?
Znaczna ilość sformułowanych pod moim adresem domysłów i epitetów jakimi posiłkujesz się w tej rozmowie nie zmieni faktu iż jak najbardziej byłeś (i aktualnie nadal jesteś?) związany z podmiotami organizacyjnymi jakie są zależne od PPP a i nawet warunkują działalność tejże partii.
Faktem jest to iż członkowie GPR w zdecydowanej większości wstąpili do struktur PPP o czym można choćby przeczytać w przywołanym już przeze mnie dokumencie - "Perspektywy Polskie".
Nie ukrywam iż byłem kiedyś związany z młodzieżową organizacją PPP. Moja decyzja o wstąpieniu do niej była jak najbardziej samodzielna. Nikt mnie do niej nie namawiał ani tym bardziej przymuszał.
Związałem się z nią ponieważ liczyłem na to iż spotkam tam ideowych ludzi konsekwentnej lewicy, komunistów po epizodzie jaki zanotowałem w Komunistycznej Młodzieży Polski. Moje krótkotrwałe, formalne zetknięcie z KMP było spowodowane tym iż ta organizacja coraz bardziej przechodziła na pozycje bezkrytycznej i bezrefleksyjnej oceny stalinizmu i samego Józefa Stalina.
Gdybym był oportunistą czy "miernotą polityczną" co próbujesz bezczelnie sugerować to dalej bym zapewne w tejże organizacji działał, nie oglądając się na to kto w niej i w jaki sposób przejmował inicjatywę (przy biernej postawie tzw. kierownictwa) i jakie to spowodowało widoczne skutki.
Bardziej czułem się związany z organizacją młodzieżową PPP aniżeli z partią matką czy tym bardziej "prawicą" "lewicy" PPP. Dlatego też nigdy nie zabiegałem oto aby stać się członkiem PPP czy np. startować z jej list wyborczych w jakichkolwiek wyborach (tak na poziomie krajowym jak i europejskim) Dla niektórych osób taki start był okazją do "zdobycia politycznego doświadczenia" i może nawet osiągnięcia szczytu marzeń tzw. prawdziwej lewicy czyli znalezienia się w parlamencie. Dlatego słusznie WO wskazuje iż moje kontakty z PPP nie były tak „bardzo bliskie”
Gdy zgłaszałem swój alians do młodzieżówki PPP w moim przekonaniu mogła ona posłużyć do wydźwignięcia, wydobycia pewnego potencjału jaki w przyszłości byłby zdolny odbudować i odgruzować partię komunistyczną.
Nie bez znaczenia był dla mnie fakt iż PPP i otoczenie ją wspierające (głównie chodzi mi tu o związek zawodowy) miało kontakty z robotnikami.
Poniewczasie przekonałem się iż także w łonie młodzieżówki PPP jak i samej "partii matce" (co do której już wcześniej miałem duży dystans) oportunizm, konformizm jest tak głęboko zakorzeniony iż żadne ruchy służące przeciągnięciu jej członków na pozycje konsekwentnie lewicowe nie będą w istocie mile widziane a nawet będą konsekwentnie ale zwalczane.
Wszelkie próby wywołania dyskusji w młodzieżówce na temat programu, kierunku ideowego jaki powinna obrać czy w końcu historii ruchu robotniczego z reguły spotykały się z małym odzewem, były kwitowane przez tzw. "prawicę" "lewicy" rzekomym działaniem na zlecenie (służb) albo w końcu kończyły się rezygnacją z dalszego jej kontynuowania przez osoby jakie się w nie podłączały i nawet czasami okazywały poparcie dla osób jakie "siały niepotrzebny ferment".
Tylko niektórzy jak LO podejmowali te szczegółowe dyskusje, lecz w końcu usunęli się w cień.
Gdzie wtedy byli ci "rewolucyjnie nastawieni robotnicy" gdy w młodzieżówce próbowano przeforsować rewolucyjną, klasową i komunistyczną linię?
Po czyjej wtedy stronie opowiedziała się radykalna lewica PPP? Czy w ogóle zechciała zabrać głos? Nie przypominam sobie by coś takiego miało miejsce.
Zdecydowałem się opuścić organizację jaka de facto obawiała się iż zostanie oskarżona o kryptokomunizm, "niemodny i skompromitowany w Polsce już marksizm" czy nawiązywanie do "źle kojarzącej się z tradycji". Nie żałuję decyzji o opuszczeniu szeregów tej organizacji.
Twój "horyzont polityczny" może tego nie pojmować. To tylko pokazuje jaki jest "daleki" jego zasięg.
W ramach organizacji młodzieżowej PPP jak i samej PPP nie będzie dane odbudować rzeczywistej klasowej i rewolucyjnej lewicy. Trudno też będzie przeciągnąć stamtąd ludzi o konsekwentnie lewicowych poglądach gdyż w praktycznie wielu tam ich nie zostało.
Pojedyncze osoby jakie jeszcze winszują sobie o tym że Ziętek stanie się drugim Leninem prędzej czy później będą musiały przeżyć swoje poważne rozczarowanie.
To jest zresztą przykład jawnego polegania na partyjnej górze, decyzjach, gestach „dobrej woli”, „podwójnego przewodniczącego”. Trudno oczywiście przyznać się do rozczarowania komuś kto z jednej strony twierdzi iż nie czuje się blisko związany z PPP a z drugiej ma zamiar forsować w tej partii cele innej organizacji do jakiej przynależy, jeszcze dodają przy tym iż wcale mu na tej PPP nie zależy. Wracając do rozczarowań czy tzw. populistycznych zabiegów jakie stosuje się w PPP. Nie chodzi tu nawet o te przywołane wcześniej przeze mnie symboliczne barwy zakrętek do butelek z wodą do picia. O dziwo na radykałach w PPP nie zrobiło żadnego wrażenia wystawianie w wyborach Golika (zwolennika tzw. dyrektywy bolkensteina, OTWARCIE szukającego poparcia u drobnej burżuazji ), „znanych nazwisk” czy szumne zapowiedzi partyjnej góry iż PPP wreszcie przekroczy próg wyborczy (jakby to było wyłącznie najważniejsze zadanie dla prawdziwej partii robotniczej).
Trudno się nie oprzeć wrażeniu iż prawica PPP ma ubaw po pachy widząc taką bezsilność i uległość kolegów – radykałów z tej samej partii. Taka sytuacja obrazuje w jak swoistej harmonii żyją ze sobą radykałowie i socjaldemokraci.
Absolutnie wyssałeś z palca opinię iż według mnie powstanie klasowej partii robotniczej automatycznie spowoduje zmianę nastawienia biurokratów związkowych do robotników czy protestów robotniczych nie mówiąc już o nieznanych dla nich walkach klasowych. Biurokraci wcale nie odstają swoim poziomem świadomości od dołów związkowych. Jednakże z racji swojej pozycji, tego iż stają się biurokratami próbują czerpać z tego korzyści, wysługiwać się robotnikami, wtłaczają im do głów pro-burżuazyjne postawy. Zaczynają doceniać wagę tzw. dialogu społecznego gdyż czerpią z tego profity.
W przeciwieństwie do ciebie, nie mam aż tylu świeżych informacji o działaniach w PPP (choćby tej o tym w jak „znakomitym kierunku” zmierza dyskusja programowa) chociaż ty nadal twierdzisz iż nie czujesz się blisko związany z PPP. Nie zaprzeczam temu iż mają miejsce protesty robotnicze. Z faktu tego jednoznacznie nie wynika że zaraz będziemy mieli do czynienia z rewolucją robotniczą. Tym bardziej iż PPP wcale nie ma tak jednoznacznego charakteru klasowego jak próbujesz to stwierdzić ani tym bardziej wypracowanego programu jaki zakładałby iż głównym podmiotem przeobrażeń społecznych byłaby całość klasy robotniczej. To iż w kontekście tychże walk klasowych przywołujesz PPP jako siłę polityczną która ma w twoim mniemaniu poprowadzić robotników do walki przeciwko burżuazji jest jakże znamienne. Nigdzie nie wyraziłem poglądu iż postulat kontroli robotniczej jest zbędny. Ustosunkowałem się natomiast do nie popartego żadnymi dowodami założenia jakobym miał się dowiedzieć od ciebie czy od GPR pierwszy raz o tej fundamentalnej koncepcji. Opisywanie rzeczywistości społecznej w tym kraju z perspektywy klasowej nie ma nic wspólnego ze szkalowaniem robotników. Zwróciłem uwagę na treści jakie nie są za sobą RÓŻNE formy protestów robotniczych. Poza tym uważam iż nie może być zgody na wciskanie ale idealistycznego kitu że mamy już do czynienia z bardzo pogłębioną świadomością klasową wśród robotników. Jeśli to uważasz za obrażanie robotników to naprawdę współczuję ci. Powinieneś zmienić dilera…
Znów się pomyliłeś. Czy ja stwierdziłem iż obecna KPP się wywodzi z PPS-Lewicy i SDKPiL? Wyraziłem pogląd iż ta obecna partia przywłaszczyła sobie SZYLD tejże historycznej partii wywodzącej się z SDKPiL i PPS-Lewicy. Wyrażasz pretensje iż przywiązuję wagę do nazwy. Tą wagę przywiązywali już Marks, Engels i Lenin.
Marks i Engels niejednokrotnie wyjaśniali iż nie nazwali swojego Manifestu „socjalistycznym” gdyż za tymże socjalizmem kryła się treść jaka była nośna na salonach i w dodatku nie proponowała gruntownych przeobrażeń społecznych. Lenin zresztą (choćby w Państwie a rewolucja) też ów wątek poruszał. Nazwa partii robotniczej powinna współbrzmieć z treściami na jakie się powołuje. Faktem jest że szyld KPP został wykradziony przez stalinowców, zwolenników KRLD i „komunistycznych” Chin. To miałoby być „podtrzymywaniem iluzji”? To zwyczajny opis sytuacji zgodny z prawdą.
Nie czekam wcale na „pojawienie się partii” by dopiero wtedy brać udział w protestach robotniczych. Nigdzie czegoś takiego nie powiedziałem ani tym bardziej nie napisałem.
Uważam natomiast iż zorganizowana forma walki klasowej jest jak najbardziej pożądana.
Nie czuje się też „inteligentem”. Skądinąd do tradycji komunistycznej na jaką się powołałeś zaliczyć można międzywojenną tzw. Lewicę Akademicką jaka dzisiaj w ogóle jest wyparta z pamięci tzw. prawdziwej lewicy. „Nieprawdą” jest też to iż część stoczniowych związków zawodowych dziękowała…liberałowi Januszowi Lewandowskiemu za „wstawiennictwo w sprawie przemysłu stoczniowego?
Anarchiści zaczęli przebąkiwać o…nacjonalizacji zakładów pracy. To jest dość ciekawy wątek. Większość anarchistów przebąkuje faktycznie o przekształceniach własnościowych zakładów pracy, z tymże upatrują oni panaceum głównie w spółdzielniach pracy, czy innych często niesprecyzowanych „bardziej kolektywnych formach własności”.
Sam postulat nacjonalizacji uważam za oczywiście niewystarczający. Nie byłem zresztą zwolennikiem tylko i wyłącznie nacjonalizacji jak próbujesz to pokrętnie wmówić w swoim komentarzu.
Zawsze się opowiadałem za uspołecznieniem środków produkcji, wykraczającym poza samą nacjonalizację. To ze akurat nie pisałem o tym w KZ niema najmniejszego znaczenia, ponieważ nie miałem zamiaru pisać na jego łamach.
W żadnym razie nie jest to związane z ukrywaniem poglądów. Nigdy też nie dostałem żadnej propozycji napisania tekstu do KZ. Przypisujesz mi rzeczy jakich nie wyraziłem. Krzewisz po prostu bzdury…
Nie uważam by partię jaką mam na myśli należało powołać w ukryciu przed robotnikami ani tym bardziej na to iż miałaby ona spaść z nieba. Co jednak zrobić z Karolem Marksem, który działał w „utajnionym” Związku Komunistów. Czyżby był on piewcą „klik”?
Nie musisz mi wcale pisać że Ludwik Waryński działał w fabrykach. Doskonale o tym wiem.
Teraz wypowiadam się jak najbardziej publicznie i nie tylko zresztą tutaj.
Dla czego za bezpieczne traktujesz wytykanie danej osobie (nie mam akurat na myśli siebie) tego iż ona posługuje się pseudonimem. Przyznawałem się już nie raz do posługiwania się tym i (innymi też) pseudonimem. Chyba ze jesteś jednym z tych „życzliwych” jaki lubi ujawniać czyjeś dane osobowe i treści odbywanych przez te same osoby rozmów, jak to mają w zwyczaju osoby powiązane z dawną LBC czy teraz RLK.
Twój mail znajduje się na liście dyskusyjnej z jaką pewnie nie jesteś …blisko związany.
Nie mam do tej listy dostępu gdyż już dawno poprosiłem o wykluczenie mnie z niej.
Wtedy gdy o to poprosiłem jeszcze dostałem @ - „zarzut” iż krytykuję PPP za prawicowość
Gdy teraz czytam iż rzekomo mam jechać na jednym wózku z PPP to inaczej nie mogę tego określić jako zdecydowanego personalnego ataku na moją osobę.
Na resztę twoich „dociekliwych pytań” już odpowiedziałem wcześniej…
Tyle na noworoczne powitanie
Daruj sobie powitania - od czegoś takiego, jak ty, ich nie potrzebuję. "Przypadkiem" nie jestem członkiem organizacji młodzieżowej,natomiast nie zostałem jeszcze usunięty z listy mailowej. Jeżeli chcesz napisać do jej administratora, żeby naprawił to przeoczenie, to dalej, nie krępuj się. I jeszcze raz powtarzam - GPR posiada dokument, w którym publicznie ustosunkowuje się do PPP. Gdzie można znaleźć twój tekst, wyjaśniający powody wstąpienia i wystąpienia z OM? W komentarzach na tym forum? To kpina. tym bardziej, gdy przemilczasz fakt, że w próbach "przeforsowania rewolucyjnej, klasowej i komunistycznej linii" nie byłeś nigdy na pierwszej linii walki. Wolałeś posługiwać się innymi i czekać na to, co zrobią, jednocześnie szerząc legendy o swojej "ideowości". Twoim zdaniem to członkowie PPP powinni rozstrzygać o linii organizacji młodzieżówki? Ciekawe podejście.
"Pojedyncze osoby jakie jeszcze winszują sobie o tym że Ziętek stanie się drugim Leninem prędzej czy później będą musiały przeżyć swoje poważne rozczarowanie." Kolejna kompromitacja. Ujawniasz, że wstępując do OM, pokładałeś tak naprawdę tylko nadzieje w jej kierownictwie, co zresztą potwierdzają również twoje wcześniejsze wypowiedzi. Jeżeli miałeś takie iluzje i je straciłeś, miej pretensje tylko do siebie. Nasze kontakty z PPP zaczęły się od współpracy z szeregowymi członkami Sierpnia'80, robotnikami - i to wyłącznie w nich pokładamy polityczne nadzieje.
"Faktem jest to iż członkowie GPR w zdecydowanej większości wstąpili do struktur PPP" - kolejne kłamstwo. Do PPP wstąpiło ok. 50% członków GPR. Nigdzie w cytowanym przez ciebie dokumencie nie ma nic na temat liczby członków GPR, którzy wstąpili do PPP. Po co tak ordynarne kłamstwa na temat tekstów, dostępnych w końcu publicznie?
Ubaw po pachy to prawica PP ma raczej widząc, jak rzekomy "komunista" potwierdza - słowo w słowo - ich wizję rzeczywistości, służącą do walk z lewicą partyjną. Bo tylko w ten sposób można streścić twoje wywody o rzekomym poziomie świadomości robotników w tym kraju - jako dokładne powtórzenie propagandy prawicy PPP.
W sprawie KPP znowu przekręcasz to, co wcześniej napisałeś - nie pisałeś nic o "przywłaszczaniu" szyldu. to taktyka stosowana przez ciebie za każdym razem, gdy ktoś wytknie ci błąd lub kłamstwo - zmieniasz o 90 lub 180 stopni to, co pisałeś wcześniej, i twierdzisz, że przypisuje ci się fałszywe poglądy. Twierdzenie, że obecna KPP chociaż przez moment NIE była w rękach stalinowców to bezczelne kłamstwo, charakterystyczne dla osób, które skompromitowały się udziałem w KPP, a teraz ściemniają, że w tej partii były kiedykolwiek możliwości walki ze stalinowcami. Ciekawe swoją drogą, że przeszkadza ci w KPP stalinizm, ale już nie ciągoty rynkowe i poparcie dla "chińskiej drogi". Taki to z ciebie komunista... rynkowy.
"Nie czekam wcale na „pojawienie się partii” by dopiero wtedy brać udział w protestach robotniczych" - wymień więc chociaż jeden protest robotniczy, w którym interweniowałeś. Chociaż jeden.
"Sam postulat nacjonalizacji uważam za oczywiście niewystarczający. Nie byłem zresztą zwolennikiem tylko i wyłącznie nacjonalizacji jak próbujesz to pokrętnie wmówić w swoim komentarzu.
Zawsze się opowiadałem za uspołecznieniem środków produkcji, wykraczającym poza samą nacjonalizację" - udowodnij to. Gdzie się opowiadałeś? we własnej głowie? na forum internetowym? Daj namiar na jakikolwiek swój tekst. W końcu jest kilka portali internetowych, do których mógłbyś wysłać tekst, zawierający twoje poglądy - czy kiedykolwiek to zrobiłeś? Czy "opowiadałeś się" za tym podczas interwencji na protestach robotniczych? Jeżeli nie ma żadnych śladów twojego "opowiadania się", to twoje rzekome "opowiadanie się" musimy uznać za kłamstwo, a twoje obecne poparcie dla tych postulatów - za żałosne naśladownictwo. Czemu nie pisnąłeś słówkiem, gdy twój mistrz postulat nacjonalizacji pod kontrolą robotniczą określał jako niezgodny z Marksem? piszesz o sobie, że "skupiasz swoją uwagę na działaniu propagandowym" - a jedynym miejscem, gdzie można poznać twoje (rzekome) poglądy są komentarze pod newsami na portalu internetowym. Gdzie jakakolwiek spójna deklaracja twoich poglądów? Postulaty na obecną sytuację? Może po prostu nie jesteś w stanie niczego takiego stworzyć? Jeżeli tak, to nie pisz o sobie, że "skupiasz się na działalności propagandowej".
"Nigdy też nie dostałem żadnej propozycji napisania tekstu do KZ" - kolejne kłamstwo, gdyż taka propozycja była skierowana (i to nie raz) do wszystkich członków OM PPP, w czasie, gdy byłeś na jej liście dyskusyjnej. Czekałeś na specjalne, imienne zaproszenie?
"To ze akurat nie pisałem o tym w KZ niema najmniejszego znaczenia, ponieważ nie miałem zamiaru pisać na jego łamach" - nigdy nie zamierzałeś pisać w tygodniku związku zawodowego o nakładzie kilkudziesięciu tysięcy egzemplarzy, kolportowanym bezpośrednio na zakładach pracy, i jednocześnie piszesz o sobie, że "skupiasz się na działalności propagandowej"? Prawdziwy marksista nigdy nie zrezygnowałby z szansy przedstawienia swoich poglądów na jakąkolwiek kwestię robotnikom.
"Teraz wypowiadam się jak najbardziej publicznie i nie tylko zresztą tutaj" - a niby gzie jeszcze? na forum RLK? Wypowiadanie się na forach internetowych nie zastąpi pisania artykułów, mniejsza już o to, czy zostaną opublikowane w formie papierowej, czy w internecie - czy kiedykolwiek taki tekst napisałeś, próbowałeś wysłać? Jeżeli nie, to można uznać cię jedynie za tchórza unikającego prezentacji swoich poglądów szerszej publiczności, a ujawniającego je jedynie wąskiemu gronu komentatorów.
"Dla czego za bezpieczne traktujesz wytykanie danej osobie (nie mam akurat na myśli siebie) tego iż ona posługuje się pseudonimem" - a co to za zawoalowane pogróżki? nie traktuję tego "za bezpieczne", nie raz już byłem celem donosów policyjnych, jeżeli czujesz się obrażony moimi "atakami personalnymi" to dalej, nie krępuj się, pokaż, jaki z ciebie "prawdziwy lewicowiec". A używanie pseudonimów na forach internetowych traktuję jako przejaw tchórzostwa - osobom, które to robią, wydaje się, że mogą powiedzieć o wiele więcej, niż to, na co odważyłyby się pod swoim nazwiskiem. dlatego od czasu do czasu lubię takie nadęte balony przekłuwać. Nie wiem, czym się zajmują ludzie z LBC czy RLK, bo nie mam z tymi osobami kontaktu, ale praktykę ujawniania danych osobowych forumowych "lewicowców" mogę tylko pochwalić.
"Na resztę twoich „dociekliwych pytań” już odpowiedziałem wcześniej" - nie, nie odpowiedziałeś. Nadal nie mam pojęcia, co przeszkadza ci powołać partię. W szczególności:
- nie wymieniłeś ani jednego miejsca, w którym publicznie opowiadałeś się za postulatem nacjonalizacji, zanim postulat ten został ogłoszony przez GPR w końcu lutego 2009,
- nie ustosunkowałeś się do żadnego konkretnego tekstu GPR kolportowanego na demonstracjach robotniczych, w związku z czym twój zarzut "ukrywania poglądów wobec robotników" okazuje się jawnie bezzasadny,
- nie zacytowałeś mojego maila, na który się wcześniej powoływałeś, dlatego mail ten jestem zmuszony uznać za wymyślony przez ciebie. Jeżeli nie cytujesz go dlatego, że nie masz dostępu do listy - chociaż po wypisaniu się z niej, powinieneś nadal mieć dostęp do starych maili przez swoją skrzynkę pocztową - to podaj orientacyjną datę, temat dyskusji, żebym mógł sam tego maila zlokalizować.