Z pobieżnej lektury statystyk mogłoby się wydawać, że od momentu zastąpienia PRLu III Rzeczpospolitą poziom intelektualny Polaków poszybował w górę.
Poziom intelektualny Polaków nie poszybował w górę, chyba że klatkę pod nazwą: zysk, winien i ma, uznasz za jej szczyt. A poza tym gonitwa za chlebem, co autor artykułu słusznie podkreśla, jest najważniejsza także dla tzw naukowców. Jednym słowem transformacja sprawiła, że jesteśmy skazani na import również pod tym względem. Nawet pielgrzymki, z których byliśmy słynni, karleją.
A tu "szlak" wszystko trafił! Prawda?
i tak magisterium z ekonomii będzie wyglądało lepiej w Curiculum Vitae, niż doktorat z filozofii.
----
w teorii może i tak ale w praktyce już nie.
magister z ekonomi nie umie niczego praktycznego a doktor filozofii przynajmniej potrafi walnąć ponad 10 tysięcy wpisów na lewica.pl.
a tak na serio.
teza ta miała by sens gdyby wydziały filozofii świeciły pustkami; a tak się niestety składa, że filozofie, archeologie, antropologie i socjologie są tak samo oblężone jak prawa czy ekonomie. /pisze o studiach dziennych nie płatnych/
wynika to z ogólnego podejścia studiujących tj. nawet dzisiaj wielu studentów traktuje studia jako przedłużenie młodości.
Młodzi ludzie z bogatych domów w wieku studenckim nie myślą z czego będą żyć po studiach tylko główkują jak w najbardziej kreatywny sposób wydać ciężko zarobione pieniądze rodziców.
Wielu niezamożnych studentów studjójących socjologię, pomoc społeczną, resocjalizację traktuje możliwość uzyskania stałej, zazwyczaj dożywotniej pracy na państwowym jako swoisty awans społeczny.
Godna odnotowania w tej materii jest postawa komitetu protestacyjnego uniwersytetu w Hamburgu, który przyjął deklarację krytykującą kapitalizm jako "system, w którym wyzysk człowieka przez człowieka traktowany jest jako coś zupełnie naturalnego".[7]
--
z Hamburga kapitalizmowi na prawdę będzie się trudno podnieść.
Czyli czy rote_fahne w ogóle coś czyta?
Kilka lat temu widziałem wywiad z dyrektorem targów książki odbywających się cyklicznie w PKiN. Zadano mu pytanie: kogo dzisiaj interesują książki ?
Odpowiedź na to pytanie jest ilustracją powyższego tekstu i całego systemu odbioru tzw. kultury wysokiej:
A więc : W Polsce książkami interesują się dwie grupy społeczne:
Ci co mają pieniądze na książki ale nie mają czasu ich czytać i
Ci co mają czas na czytanie książek ale nie mają na nie pieniędzy.
Podobnie sprawa ma się z doktorami filozofii tj. z punktu szeroko rozumianych REALNYCH potrzeb społecznych jest to zawód / zajęcie zupełnie zbędne, rzekł bym nawet hobbistyczne.
Po mimo to wielu ludzi stać na takie hobby bo z tego co wiem nie zauważono deficytu tej profesji.
Podsumowując moje dzisiejsze wpisy:
Jeśli jesteś taki mądry to dla czego nie masz pieniędzy.
/przysłowie żydowskie/
ps. ja studiowałem dziennie na UW socjologię od 1996 do 2001/2002 i NIC ale to NIC mnie te studia nie nauczyły nawet nie wiem do końca czym się ta cała socjologia w praktyce zajmuje.. Jako, że chodziłem do prywatnego kościelnego katolickiego liceum w którym wykładał m.in. jakiś ważny ksiądz z ATK /akademia teologii katolickiej/ dostałem się po znajomości na historię po pół roku z powodu średniowiecznego nastawienia do sexu koleżanek z roku przeniosłem się na socjologię na INSN gdzie koleżanki były tak bezpruderyjne, że nie jedna galerianka by się rumieńcem.
Nie podobał się gówniarzeri pro socjalny PiS to mają neo liberalne PO.
Jak mawia mój Ojciec: Chciała hołota kapitalizmu to ma.
Jak były na UW przeprowadzane takie sondażowe wybory prezydenckie to zazwyczaj wygrywał je Janusz Korwin Mikke w moim katolickim liceum też ludzie szanowali go na równi z Papieżem.
A więc o co chodzi? Gdzie na zachodzi są bezpłatne studia?
Po za tym, co pokazują wszystkie badania, wyższe wykształcenie jest rzeczą dziedziczną tj. bez względu na zdolności i posiadany iloraz inteligencji 90 % dzieci z rodzin w których obydwoje rodzice mają wyższe wykształcenie też je będzie miała i vice versa bez względu na indywidualne zdolności i talenty tylko 1 % dzieci bezrobotnych rodziców z niższym wykształceniem dostanie się na studia.
W socjologii nazywa to się bagażem kulturowym tj. jak miałeś wielką biblioteką w domu rodzinnym to masz mniejsze szanse zostać wykluczonym niż osoba która całe dzieciństwo spędziła przed TV przy teletubisach.
rote, czyta, oj czyta :-)
przede wszystkim mądre wpisy magistra socjologii po 7 latach studiów na elyyytarnym wydziale, bystrzachę ze stolyyycy, który nie odróżnia wałbrzycha od katowic, bo jak twierdzi: nie kończył geografii, lecz socjologię! :-)
cudzie, a jak tam z przyjęciami na geografię?
Z historii na socjologię rzeczywiście przenosi się po pierwszym semestrze trochę ludzi. Najczęstszym powodem jest niemożność objęcia starożytności, a jeszcze bardziej łaciny; pamiętam durniów buntujących się przeciwko łacinie, chcących za to więcej... angielskiego (jakby mogło mieć to jakikolwiek wzajemny związek).
"A więc : W Polsce książkami interesują się dwie grupy społeczne:
Ci co mają pieniądze na książki ale nie mają czasu ich czytać i
Ci co mają czas na czytanie książek ale nie mają na nie pieniędzy".
Brawo, widać, że nauka socjologii nie poszła w las. Sam Weber, czy inny Durkheim by tego lepiej opisał. Widać, że kolega ma łeb nie od parady. Żeby niemal samemu (!) wpaść na taką przenikliwą i błyskotliwą uwagę?! To tylko po studiach w stolycy.
"ps. ja studiowałem dziennie na UW socjologię od 1996 do 2001/2002 i NIC ale to NIC mnie te studia nie nauczyły nawet nie wiem do końca czym się ta cała socjologia w praktyce zajmuje..."
Och, skromność i jeszcze raz skromność! Przecież czuje się, że kolega tylko udaje, że jest niemądry...
też, że im więcej studentów, tym niższy poziom. Bierze się do kadry byle kogo, bo najlepsi już dawno nie pracują w Polsce za te psie pieniądze. Koło jest więc zamknięte - dużo studentów = niski poziom = słabi studenci = słabi wykładowcy = dużo słabych wykładowców - dużo (słabych) studentów.
o szanse naukowców i nauki w Polsce to nie ma różnicy między PRL a obecnymi czasami - i wtedy i teraz naukowcy woleli/musieli wyjechać za granicę, tam doceniano ich pracę i sowicie wynagradzano. Polska nigdy nie miała wystarczających funduszy na naukę, zresztą jak i większość Europy czy nawet świata, stąd słynny drenaż mózgów.
Ty cud masz dziś urlop, czy uprawiasz swoje hobby na nasz koszt?
nie myślałeś o seminarium i księżulkowaniu po tym kato-LO? dobra robota, czysta, się nie narobi człowiek. Tutaj, u mnie na wsi, to taki jeden spokojnie wyciąga miesięcznie tyle, że normalnie ci mówię, nawet twoje marne 3 patole się chowają. A jaką furą jeździ!
Ale dla mnie osobiście irytujące jest małpowanie tytułów z klasyków("przyczynek do")...szczególnie do paroakapitowych tekścików. No i z tym odradzającym się ruchem studenckim to trochę myślenie życzeniowe jednak.
co czuja sami studenci i kadra naukowa, trudno nie zgodzic sie z wnioskami.
@Cud2
John Graham pisal do swojego syna, Pierreponta, cytuje.
"Kasyer wręczył mi co dopiero twój miesięczny rachunek i wyznać muszę, że garbu można dostać od tego długiego przeglądania. Kiedym ci mówił, że pragnę ci dać wykształcenie rozległe i bogate, to wcale nie miałem na myśli, że chciałbym zakupić Cambridge. Oczywiście te rachunki nie nadwerężą mi fortuny, ale tobie wielce zaszkodzą, jeżeli nie będziesz uważał. Zauważyłem, że w ciągu ostatnich dwóch lat wydatki twoje zwiększały się z każdym miesiącem, ale wcalem nie zauważył, żebyś sobie zadawał trochę trudu dla usprawiedliwienia tego wzrostu; a to kiepski interes — niezgorzej podobny do karmienia wołu, któremu nie przybywa sadła. Do dziś dnia nic o tem nie mówiłem, bom się zdał w zupełności na twój wrodzony, zdrowy rozsądek, który ci nie da przedzierzgnąć się w błazna na sposób owych paniczyków, co nie musieli na siebie robić. A że ja wcale mocno na fortunie osiadłem, to nie chciałbym jeszcze przeto, abyś sobie zabił głowę tą myślą, że stary jest bogaty, że go stać na to, bo nie będzie go stać na to, gdy ukończysz studya. Im wcześniej więc nauczysz się stosować wydatki do swej zdolności zarobkowej, tem łatwiej ci przyjdzie połączyć oba końce.
Jedynym pewnym środkiem wzbogacenia się w krótkim czasie jest: dostać majątek w darze albo w spadku. Otóż ty się w ten sposób nie wzbogacisz — a przynajmniej, dopokąd nie wykażesz się zdolnością zajmowania wcale ważnego stanowiska w naszej firmie; a oczywiście u Grahama i Ski jedno jest tylko stanowisko, od którego można zacząć, żeby się do tamtego dostać. A już to obojętna, czy ów osobnik jest synem starego czy też synem dozorcy piwnicznego — to pierwsze stanowisko, to grunt. A ten grunt w kancelaryjnej części naszego interesu nazywa się biurkiem ekspedycyjnem; za siedzenie nad tym pulpitem dostaje się ośm dolarów co soboty wieczór. Nie mogę ci żadną miarą dać posady gotowej. Tobieby to na dobre nie wyszło, a firmie mogłoby zaszkodzić. U szczytów jest miejsca poddostatkiem, ale nasz gmach nie ma windy. Więc kto, jak ty, rozpoczyna z dobrem wykształceniem, ten powinien się prędzej wydrapać na wierzch od innego, który takiego wykształcenia nie ma."......"Otóż ja ci mogę dać jedynie początek, ale potem musisz się już o własnych siłach i niejako własnym dynamitem wybić na front. Wszystko zależy od tego, coś ty za człowiek. Weź chłopca, zawiń mu jakiś talent w obrus i każ mu z tem zacząć, a on ci chwyci talent niby złotą bułeczkę, a obrus zgubi; a weź innego i daj mu na początek sam obrus, a on ci z nim zacznie handel strojnych towarów na małą skalę, i jeszcze weń wkręci talent tamtego.
Otóż wierzę ja mocno i jestem z tego dumny, że masz w sobie właściwy na takiego człeka materyał, ale chciałbym już przecież raz coś zeń obaczyć."......"Otóż dla dobrego kupca dolar zawsze wart sto i sześć centów, a oprócz tego dobry kupiec nigdy tego dolara nie wyda. Jedynie ten, kto nieustannie zwiększa kwotę oszczędności, a uszczupla kwotę wydatków, może w takiej sprawie zyskać nadwyżkę. Otóż pod tym właśnie względem wydajesz mi się nie bardzo tęgim, jeżeli nie kłamią twoje rachunki; a rachunki w tak szczególny sposób nigdy nie kłamią, jakkolwiek baron Münchhausen był pierwszym komiwojażerem i, jakkolwiek rachunki mojego ajenta ciągle jeszcze świadczą
o jego wpływie. Wiem, że są tacy chłopcy, co to wypuszczeni na wolność, szastają nieoględnie pieniędzmi, bo myślą, że sobie tem zaskarbią względy innych i zasłużą na miano "dobrych chłopów"; przezorność zaś mają za podłość. Ta to właśnie strona wykształcenia uniwersyteckiego jest tak strasznie niechlujna i z powodu niej to właśnie na dziesięciu kupców jeden zaledwie zdobędzie się na to, żeby chłopca oddać do szkół. Ale z drugiej strony młody chłopiec właśnie w tych sprawach może okazać, że nie jest lekkoduchem. Wiem, że wielu ludzi ma mnie za sknerę, za zamkniętą szkatułę; że z każdej świni, która przechodzi przez moją rzeźnię, wyciskam podobno więcej sadła, niż jej Pan dał wagi; podobno nawet prześcignąłem Przyrodę do tego stopnia, że potrafię wykroić cztery szynki z bydlęcia, które na świat przyszło tylko z dwiema; ale ty znasz mnie lepiej, więc wiesz, że ręka moja nigdy się nie wzdraga, gdy zachodzi potrzeba. Otóż chciałbym ci tu odrazu powiedzieć, że najpodlejszym człowiekiem na świecie jest człowiek, szastający wielkodusznie pieniędzmi, na które sam nie musiał robić; oraz, że chłopiec, który cudzym kosztem chciałby okazać się dobrym, nie będzie nigdy porządnym groszorobem. Ta to żądza zyskania sobie sławy dobrych chłopaków, zapchała mi biura lichymi pisarczykami, którzy już nigdy niczem innem nie będą, jeno lichymi pisarczykami. Jeżeli ją masz i ty, to staraj się ją stłumić, aż póki przynajmniej przez rok sam na siebie nie popracujesz..."
Wszystko zależy od parafii. Jeśli parafia jest "dobra", można faktycznie sporo wyciągnąć. Dobre parafie to te w wymierających emeryckich dzielnicach (czy w wymierających małych miastach), jako że większość stałego, podstawowego zysku generowana jest przez pochówki. Kandydaci na proboszczów, czyli księża przeważnie przed pięćdziesiątką, zabijają się u biskupa o takie parafie. Mój kuzyn dorabia na emeryturze jako zakrystianim, czasami opowiada różne rzeczy. Ale wszystkiemu są winni ludzie korzystający z takich - że tak powiem - usług.
jest dokładnie tak, jak napisałeś. znajomy brał chwilówkę z providenta, bo trzeba było zabulić za, teoretycznie darmową w katolickiej lokalnej "komunii", posługę-usługę. nie dało się mu wyperswadować, a facet przecież nie jest głupi, znam go od dziecka. co zrobić. katolicyzm wżera się głęboko pod skórę.
Jak się korzysta z danej usługi, to się za nią płaci; katolicyzmu jako takiego bym jednak w to nie mieszał.
Co do filozofii to mało kto po tych studiach pracuje w zawodzie, częściej jako redaktorzy pism, dziennikarze, artyści itd
Nie wspomnę już o tym, że niegdyś filozofowie dzięki umiejętności logicznego myślenia mogli pracowac jako szyfranci i wszelkiego rodzaju analitycy
życzy Kasia Pazurek
wszystkim lewicowym działaczom
organizować studentów, to w obecnej sytuacji moim zdaniem niemożliwe. Bo Ci co nie uznają za dogmat liberalnych teoryj, to na ogół studiują na studiach niestacjonarnych i poza tym pracują, staże itp. tak że w wolnym czasie to najwyżej 2 godzinki wcześniej spać pójdą albo piwo w podrzędnym barze wypiją. I ich doskonale rozumiem.