Sprawa Polańskiego sprzed 30lat została już wielokrotnie we wszystkich mediach 'wałkowana', w niektorych powstawały mniej lub bardziej trafne analizy tej konkretnej sytuacji, diagnozy relacji w 'środowisku artystycznym' czy w ogóle szerzej zachowań i skandali pedofilskich. Powstał cały front obrony reżysera, przetoczyło sie szereg argumentow obu ( a moze nawet większej ilosci) stron itd, itd
"Sprawa reżysera, który kilkadziesiąt lat temu bezprawnie uwiódł dorodną trzynastkę stała się medialną sensacją." - tak zaczyna się tekst J. Klebaniuka.
I właściwie mógłby sie na tym skończyć.
To początkowe stwierdzenie nie jest oczywiście odkrywcze i mówiąc szczerze dalszy ciąg również nie wnosi nowego spojrzenia na tę znaną sytuację, nie dostarcza nowych wnioskow itp
Doprawdy, nie wiem po co ten tekst powstał...
bo to jest tekst satyryczny, chociaż ze smutnym podtekstem...
A już zachwyciłam się do utraty tchu zwrotem: "OGLĄDAŁOŚ, dziecko...". Istny miód na moje oczy scrabblistki. Dziecko odpowiada: "OGLĄDAŁOM, wujku!" Grasz, Jarek, może? Jak co, to szukaj mnie na literakach na kurniku, lub na www.zagraj.pl. Pod moim lewicowym nickiem, oczywiście!
(*_*)
Sąsiadka z vis a vis ma roczną córkę. Jej babka czasem ją przynosi, i już nie płacze, gdy mnie widzi. Ale minę staram się mieć poważną, i tak przez co najmniej jeszcze 14 lat. Dobry tekst.
ale ten, choć ma już siwą brodę, przykuł uwagę i to nie tylko amerykańskich sędziów. Dlaczego? Szkoda, że nie podjął próby odpowiedzi na to pytanie. Bo te, których udzielił, były zaledwie powtórkami.
Ta dorodna trzynastka - to jakiś koń hodowlany?
"bełkot ale jedno zastanawia:
Ta dorodna trzynastka - to jakiś koń hodowlany? "
otóż to - pierwsze zdanie tekstu Klebaniuka i takie lekceważące sformułowanie...
absolutnie nie chcę rozpoczynać dyskusji o sprawie R.P. -zastanawiam sie tylko, czy autor tekstu napisałby np. o zgwałconym 13-letnim chłopcu w podobnej sytuacji "dorodny trzynastolatek" ???
dorodny czterdziestoparolatek...
Macie rację. W tym zdaniu jest wszystko, co możemy znaleźć dalej.
Po prostu istnieje strona "dorodnych" lub "niedorodnych" bytów, między którymi się przebiera, oraz strona kompletnie niepodatnych na takie oceny wybierających, którzy bywają ograniczani w swoich niewinnych wyborach.
Cały dyskurs o krępowanej wolności w świetle tego podziału nie ma sensu, bo wolność, seksualność, swoboda itd ma odniesienie tylko do jednej strony, tej, która sobie hoduje konie, dziewczynki i tym podobne rozrywki.
Klementyny z Tańskich Hoffmanowej pt. Jan Kochanowski w Czarnolesie - obrzy z końca XVI wieku charakteryzuje swego bohatera jako "dorodnego mężczyznę".
Tak więc w epitecie "dorodny/a" nie ma nic pejoratywnego.
Powoływanie sie na Klementynę z Tańskich Hoffmanową zupełnie mnie nie przekonuje...
Zacytuję słowa M. Środy odnoszace sie co prawda do innej pozycji Hoffmanowej- do 'Książeczki po dobrej matce', które pochodzą z książki "Kobiety i władza" ( warto przeczytać !) :
"Gdyby unowocześnić nieco język, można by rady Hoffmanowej włożyć do dzisiejszych podręczników pedagogiki, dla których określenia, takie jak 'równy status kobiet i mężczyzn', 'neutralizacja płciowa ról społecznych' czy nawet 'genderowy mainstream w wychowaniu'm są zupełnie, ale to zupełnie obce."
dotyczy kwestii semantycznej.
W przymiotniku "dorodny" nie ma nic pejoratywnego.
proponuję jeszcze raz przeczytać komentarze marleny, mój i Kasi Szumlewicz... i zrozumieć !
i nie widzę powodu do arbitralnych zmian w słowniku języka polskiego.
szkoda,
więc, jeszcze raz :
kwestia nie dotyczy znaczenia pojedynczego słowa, lecz znaczenia całej wypowiedzi i jej kontekstu
co znaczy cała wypowiedź?
Jest to - typowy dla felietonu - żartobliwy zwrot
"Dzieci pozostaną więc samotne. Nawet ojcowie będą się mieć na baczności. Surowość i dystans – oto, co zdominuje relacje rodziców z potomstwem."
Warto pamiętać, że dzieci wzbudzają uczucia seksualne u większości dorosłych, którzy te uczucia wypierają, ale "w głębi duszy" się ich boją. Potrzebna jest więc uczciwa edukacja, a nie sensacja. Czyli powszechna wiedza, że te uczucia seksualne w kontakcie z dzieckiem to norma i że zdecydowana większość ludzi nie ma problemu z tym, żeby ich nie realizować. Jest to takie coś, co się pojawia i nie ma żadnego znaczenia, o ile się nie dąży do realizacji, albo nie wpada się w panikę i nie tworzy przeraźliwego dystansu, w którym dziecko czuje się samotne. Dzieci potrzebują czułości i nie wiedzą nic o tym co poza rodzicielską miłością czasem czują do nich rodzice, więc nie jest to żaden problem, dopóki dorośli czasem czują, ale nic takiego nie robią. Histeria wokół pedofilii spowoduje, że każdy kto odkryje, że minimalnie reaguje seksualnie na swoje dziecko dostanie paniki i zacznie być dla niego lodowaty zamiast kochający i ciepły. I to jest problem.
ale nie przesadzałabym z taką ocena relacji/kontaktu z dzieckiem(i wynikajacego z nich lęku), naprawde...
Po prostu zarówno dorosły jak i dziecko musza ( tak, tu masz rację - edukacja, zwłaszcza małych dzieci )wiedzieć, ze dotyk moze być zły...