szanuje ja konsekwencje w przekuwaniu etyki chrzescijanstwa na codzienne zycie, mimo grozby panstwowych represji. Powinna byc przykladem dla lewakow wydajacych na papierosy i imprezy wiecej kasy niz na dzialalnosc antysystemowa...
Choc ciekawi mnie, czy gdyby ta pani byla katoliczka zwiazana z Caritasem, w Faktach i mitach tekst by sie ukazal? Artykul jest wyrazna manipulacja antykoscielna (co nie znaczy, ze podaje falszywe tresci, na tym polega manipulacja).
katolicy w Polsce nie zdobyli by się na taką szlachetną działalność
exNLCH
bo większość z Nich wyznaje ewangelicką cnotę:
POMÓŻ SOBIE SAM TO I BÓG CI POMOŻE.
Policja zamknęła aptekę - leki dla bezdomnych pod kluczem
http://wyborcza.pl/1,75248,7443175,Policja_zamknela_apteke___leki_dla_bezdomnych_pod.html
to zdolni są raczej do egoizmu i szowinizmu
nie zapobiegnie wyrzucaniu ludzi do rynsztoków. Ale przyznać też trzeba, że w tym systemie to jest jedyny sposób, żeby im choć trochę ulżyć. Piał więc z zachwytu nie będę.
z prawackim oszołomstwem tego zaścianka katoCudzie
Przeczytałem go wręcz ze wzruszeniem. Piękny przykład walki z bezdusznym systemem - dokonywanej też w jakimś sensie, w ramach tego systemu (jako że ta Pani miała uprawnienia wykonywania zawodu lekarza i wypisywania recept na NFZ). Podoba mi się to, że dostrzegała ona błędy i zaniedbania państwa (w tym reform liberalnego rządu Buzka) czy "pseudodobroczynnego" dominującego Kościoła, a jednocześnie potrafiła się temu sprzeciwić. Oby było więcej takich ludzi!
Swoją drogą, to ciekawe, że wśród chrześcijan (ale nie - tylko tych z nazwy!) pojawia się tego typu "wrażliwość społeczna". "Dalecy krewni" tego nurtu to np. zwolennicy latynoskiej "teologii wyzwolenia", których uciszył m.in. Jan Paweł II.
recept na kasy chorych ;]
JP II tępił teologię wyzwolenia bo mu zalatywała marksizmem a ten zaraz PRL i ZSRR. Dlatego do tej pory katolicy w Europie nie potrafią zrozumiec jak mogli byc biskupi popierający sandinistów.
Ale nie przesadzajmy że JP II reprezentował ten kapitalistyczny katolicyzm a nie ten współczujący. I że ten współczujący nie istnieje w Polsce. Właśnie w dużej mierze duch kościoła to duch współczujący aczkolwiek może często rozdzielający współczucie od systemowych zmian i kierujący się w niekoniecznie najlepszym kierunku.
Poza tym, według mnie, Pani Doktor nie dokonywała "oszustwa" ani "przestępstwa" (co zresztą potwierdził wyrok sądu I instancji), ponieważ - jako pracownik publicznego systemu opieki zdrowotnej - działała w obronie nadrzędnych zapisów Konstytucji RP (jak np. art. 2 - o realizacji zasady sprawiedliwości społecznej i art. 68 - o powszechnym i równym dostępie do usług zdrowotnych).
O jakie oszustwo pyta dziennikarka? Czyż wykiwanie złodzieja i bandziora, jakim bez wątpienia jest nasze obecne państwo, można nazwać oszustwem???
A poza tym jak mówi pani doktor: PRAWO JEST DLA CZŁOWIEKA, A NIE CZŁOWIEK DLA PRAWA! (wspaniale byłoby na świecie, gdyby ludzkość w końcu do tego dojrzała).
no zasada brzmi ladnie, ale z wprowadzeniem jej w praktyce bylyby problemy;) zwlaszcza w Polsce, co sama pani doktor mowila:)
chyba, ze zamienimy "czlowieka" na "demokratyczne spoleczenstwo":)
No ja bym się obawiał takiego prawa "dla człowieka" bo jeszcze co zawsze miało by się sądzic tak jaka jest wola człowieka? Państwo by rozdrapali a w sporze człowiek- człowiek dla którego człowieka było by prawo.
Ja uważam że prawo powinno byc sprawiedliwe. Nie stosowac się do suchej kodeksowej litery prawa, tylko do pojęcia sprawiedliwości, wymiar sprawiedliwości powinien spojrzec na każdą stronę sporu, na motywację, okoliczności, sytuacje obu stron. A w orzekaniu brac pod uwagę dobro społeczeństwa- czyli dobro tych milionów jednostek.
Mam wielki szacunek dla pani Doktor. Złamała przepis wg. suchej litery prawa, ale w imie sprawiedliwości- bo niewątpliwe sprawiedliwe jest ratowanie każdego życia i zdrowia.
Ta Pani w pełni świadomie wypowiadała lata temu przysięge Hipokratesa!
Jasne, że w haśle "Prawo dla człowieka, a nie człowiek dla prawa" chodzi o to, aby prawo było po prostu sprawiedliwe, było dla ludzi a nie przeciw ludziom, by nie stosować go sztywnie i bezdusznie. Nie ma to nic wspólnego z sytuacją, gdy ktoś nie stosuje się do prawa, bo po prostu nie podoba mu się to czy owo.