Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Wrocław: Karol Modzelewski honorowym obywatelem miasta?

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

Świetna inicjatywa!

To świetna inicjatywa! Cała lewica powinna ją poprzeć.
Prof. Modzelewski jest jednym z nielicznych, konsekwentnych ludzi lewicy w tym uroczym kraju oraz autorytetem godnym największego uznania i szacunku nie tylko na lewicy.

autor: Magda, data nadania: 2010-01-13 00:05:12, suma postów tego autora: 62

zawsze? tylko krowa …

Pan prof. dr hab. Karol Modzelewski wycofał kilka lat temu poparcie dla Listu Otwartego do Partii, w którym autorzy poddali krytyce politykę władz PRL.

> Karol Modzelewski był zawsze tam, gdzie toczyła się walka o wolność i prawa człowieka: uczestniczył w wydarzeniach Października56, Marca68 i Sierpnia80.

Pewnie pan prof. dr hab. Karol Modzelewski uważa, że dziś żyjemy w raju, który współtworzył i dziś protesty są niepotrzebne.

autor: Roger, data nadania: 2010-01-13 01:08:57, suma postów tego autora: 514

Modzelewski

"... pan prof. dr hab. Karol Modzelewski uważa, że dziś żyjemy w raju, który współtworzył i dziś protesty są niepotrzebne..." - a Roger by chciał żeby ten zasłużony i przecież niemłody człowiek protestował, być może na barykadach, za niego.
Opamiętaj się Roger.
Denerwuje cię rozsądek i mądrość tego człowieka?

autor: Z.K. z OZB, data nadania: 2010-01-13 09:22:20, suma postów tego autora: 356

Ten Michał Syska

jaki podlizuch:)

autor: Getzz, data nadania: 2010-01-13 09:25:31, suma postów tego autora: 3554

Czy

przyznanie Modzelewskiemu tytułu honorowego obywatela miasta Wrocławia zmieni choć odrobinę położenie klasy robotniczej? Poprawią się warunki pracy? Wzrosną płace? Prawa pracownicze będą bardziej przestrzegane? Zakiełkuje od tego wśród robotników świadomość klasowa? Czy cokolwiek to załatwi lub komukolwiek pomoże? Nie? Więc darujmy sobie to zaklinanie rzeczywistości przez tego typu symboliczne gesty.

Adolf Hitler też jest honorowym obywatelem Wrocławia. I co z tego wynika? Wrocław i Polska są przez to bardziej nazistowskie? W takim samym stopniu staną się bardziej lewicowe, jeśli horowym obywatelem Wrocławia stanie się Modzelewski.

Precz z fanaberiami kawiorowej lewicy!

autor: fancom, data nadania: 2010-01-13 09:40:59, suma postów tego autora: 1424

czekam na wpis michała

Czy ewentualne przyznanie Karolowi Modzelewskiemu honorowego obywatelstwa mogłoby być źródłem umiarkowanego zadowolenia lewicy?

Czy też byłby to tylko kolejny przejaw:
- zakłamywania historii, polegającego na zamazywaniu ciągłości między grupami sprawującymi władzę w PRL a opozycją oraz wymazywania z pamięci społecznej działalności grup autentycznie opozycyjnych;
- triumfu środowiska Gazety Wyborczej, która czasem jeszcze drukuje Modzelewskiego, by dotrzeć do ,,targetu" jakim jest wielkomiejska warstwa średnia;
- zwycięstwa pseudolewicy nad lewicą właściwą?

autor: nosferatu, data nadania: 2010-01-13 09:52:40, suma postów tego autora: 465

pytanie ABCD

Czy ewentualne przyznanie honorowego obywatelstwa Modzelewskiemu będzie kolejnym sukcesem środowisk post-stalinowskich, dla których liczy się tylko kadra?


Pytam z ciekawości, bo samo wydarzenie nie jest szczególnie doniosłe.

autor: nosferatu, data nadania: 2010-01-13 09:56:10, suma postów tego autora: 465

Symbol

absolutnie bez znaczenia. Wszelkie te honorowe obywatelstwa, odznaczenia itp. to pusta szopka.

autor: Cisza_, data nadania: 2010-01-13 11:33:16, suma postów tego autora: 2083

...

A czy P. Karol Modzelewski w III RP również walczył o Polskę równych szans, egalitarną i demokratyczną?

autor: Odyseusz, data nadania: 2010-01-13 11:55:10, suma postów tego autora: 1684

Odyseuszu

tak, również w III RP. Polecam teksty zebrane w książeczce ,,Życiodajny impuls chuligaństwa".

autor: nosferatu, data nadania: 2010-01-13 12:01:32, suma postów tego autora: 465

odyseusz

tak.
sam bylem na białym miasteczku pielęgniarek jak przyjechał do nich modzelewski. Jednak jesli ktoś wyobraża sobie że "dziadek już" będzie spał na ulicy jak my to jest bardzoooo naiwny.

Roger:
prof. Modzelewski kiedys powiedział/ napisał (nie pamiętam dokładnie):
"Gdybym wiedział ze w 80 roku budujemy w Polsce kapitalizm, zostałbym w domu".

inicjatywa fajna bo uhonoruje bardzo zasłużonego działacza lewicy, tylko tak jak napisał Cisza jest to bez znaczenia.

autor: szamil, data nadania: 2010-01-13 12:35:22, suma postów tego autora: 61

Jest niewątpliwie romantycznym lewiciowcem...

Czy dlatego powinien być hołubiony, bo jest nieskuteczny? Bo lewicowość musi być tylko marzycielska, bo wówczas dla kapitału jest niegroźna? Ale obywatelem zacnym może zostać, skoro Wałęsa nim został w tylu miastach?..

autor: steff, data nadania: 2010-01-13 12:48:21, suma postów tego autora: 6626

nosferatu,

jakiego Modzelewskiego?
Jeśli ostrożnego, lecz wczesnego i mało koniunkturalnego krytyka planu Balcerowicza, to jego wyrożnienie nie będzie, oczywiście, sukcesem formacji neostalinowskiej.
Obawiam się jednak, że chodzi o wyrożnienie innego Modzelewskiego, a mianowicie:
- negacjonisty, przeczącego wbrew oczywistym faktom, że Wałęsa był "Bolkiem"
- wieszcza przewidujacego powrót endeckiego i PRL-owskiego autorytaryzmu pod rzadami PiS :)
- uczestnika demo na rzecz prywatyzacji służby zdrowia i objęcia władzy przez PO, znanej jako "białe miasteczko"
- Rejtana protestującego przeciw nieśmiałej próbie oczyszczenia środowisk opiniotworczych z aparatu i tajnej agentury autorytarnego, a wcześniej totalitarnego reżimu PRL.

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-13 12:51:38, suma postów tego autora: 20871

Świetna inicjatywa!

Jestem za, ponieważ Profesor nie dał się wciągnąć w budowę XIX-wiecznego kapitalizmu w Polsce, wbrew większości swojego środowiska, podobnie za szczerą i uczciwą działalność opozycyjną w Polsce Ludowej. Powodzenia!
-----
ABCD: "Białe miasteczko" miało tyle z promocji prywatnej służby zdrowia, co prokapitalistyczny, promultikorporacyjny i brutalny wobec pielęgniarek PiS z ideą państwa opiekuńczego, w którym opieka zdrowotna jest dostępna dla wszystkich. Byłem tam, protestowałem i spałem w mokrym namiocie, właśnie dlatego aby zaprotestować przeciw prawicowym, neoliberalnym reformom, przeciw prywatyzacji, manifestować za prawami pracowników i bardzo się cieszę, ze był tam prof. Karol Modzelewski.

autor: Teutonic, data nadania: 2010-01-13 13:38:24, suma postów tego autora: 333

Cisza

Jak rozumiem, coroczne akcje pod domem Jaruzelskiego nie są już "pustą szopką" :)))

autor: tomzek, data nadania: 2010-01-13 13:52:13, suma postów tego autora: 152

Teutonic,

Głównym podmiotem demonstracji nazywanej białym miasteczkiem był Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy, kierowany przez działacza Unii Polityki Realnej, Krzysztofa Bukiela. Związek ten nie od dziś domaga się prywatyzacji służby zdrowia.

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-13 14:06:10, suma postów tego autora: 20871

Nosferatu, Szamil

Jeśli tak, to jak najbardziej zasługuje na poparcie oraz uhonorowanie.

autor: Odyseusz, data nadania: 2010-01-13 14:54:37, suma postów tego autora: 1684

Kłamstwo

Organizatorem tzw. Białego Miasteczka był Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych, a nie OZZL Bukiela.

autor: Berdysznick, data nadania: 2010-01-13 14:59:29, suma postów tego autora: 247

Berdysznick

Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz nasz forumowy stachanowiec ABCD mija się z prawdą.

autor: cocojambo i do przodu, data nadania: 2010-01-13 15:14:03, suma postów tego autora: 77

Wazystkich

zajadłych krytyków profesora proszę o wskazanie resortu, dziedziny, czasu, publikacji czy innych, za które można by było obciążyć Modzelewskiego. (np. Kuroń swego czasu był ministrem od takich rzeczy jak: praca, płaca i sprawy socjalne)
Który z "kolegów krytykantów" siedział w więzieniu za poglądy polityczne, społeczne czy inne? Modzelewski z Kuroniem po raz pierwszy za "List otwarty do partii"
Być może radosny tupet krytyków wynika z braku wiedzy i młodzieńczej bezmyślności. Z drugiej strony jedynie ludzie niezwykle tchórzliwi najzacieklej atakują starych i kombatantów. Mocni w pysku gdy im nic nie zagraża. Wybacz Ciszewski, ale za twoje coroczne popisy pod domem porucznika zwiadu okresu drugiej wojny- nie wiedzieć czemu ja się wstydzę.

autor: Z.K. z OZB, data nadania: 2010-01-13 15:28:56, suma postów tego autora: 356

Z.K. z OZB,

akurat głupie porównanie, bo jak Modzelewski siedział za poglądy, to Ślepowron wysyłał czołgi na ulice i oddziały prewencji na robotników.

autor: Getzz, data nadania: 2010-01-13 15:59:25, suma postów tego autora: 3554

Getzz

teraz są Odziały Prewencji, wtedy było ZOMO.

autor: no pasaran, data nadania: 2010-01-13 16:25:19, suma postów tego autora: 329

Tak, ale to to samo,

no pasaran.

autor: Getzz, data nadania: 2010-01-13 16:38:10, suma postów tego autora: 3554

Berdysznick,

związek pielęgniarek był tak zwanym podwykonawcą.
Byłeś pewnie w szpitalu czy w przychodni i wiesz, kto decyduje: pielęgniarka czy lekarz?

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-13 17:45:07, suma postów tego autora: 20871

ABCD

W zdecydowanej większość w "białym miasteczku" protestowały pielęgniarki i ratownicy medyczni. Mity o dominacji działaczy związku p. Bukiela to nieporozumienie, choć należy oddać honor lekarzom, którzy się tam pojawili.

Oczywiście, trzeba potwierdzić medialne doniesienia, że część z nich to przebrane urzędniczki czy policjantki, które rząd PiS przysłał w celu nagrywania, siania defetyzmu, przeszkadzania w organizacji miasteczka czy utrudniania wydawania posiłków, ale to były inne czasy. W IV RP za odmowę wykonania polecenia funkcjonariuszowi PiS lub KK można było wylecieć z każdej pracy, więc nie potępiam tych pań, lecz PiS.

autor: Teutonic, data nadania: 2010-01-13 18:24:33, suma postów tego autora: 333

Getzz

Oddziały Prewencji, ZOMO, Schutzstaffel, Golędzinów - tak czy owak Zenon Nowak.

autor: Bury, data nadania: 2010-01-13 18:58:17, suma postów tego autora: 5751

Popieram inicjatywę i..

..chętnie "podpiszę się" pod nią całym swym zaangażowaniem....

Cisza_
....Symbol ten ma znaczenie symboliczne, jak to z symbolami bywa...

ABCD
....Odnoszę wrażenie, że ostatnio zacząłeś pokutę za to, że kiedyś pisywałeś - i to wcale, wcale - w "Lewą nogą"...brak Ci jednak włosienicy.....

autor: Xyan, data nadania: 2010-01-13 19:11:58, suma postów tego autora: 195

Xyan,

a skąd wiesz?
Mam nie tylko włosienicę, ale i kańczug, łańcuch oraz kulę pięciopudową.

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-13 20:26:27, suma postów tego autora: 20871

ad rem ( to nie do naszego dyskutanta)

- Modzelewski jest wielce skomplikowaną postacią. Ma na swoim koncie i te lata, które przesiedział w mamrze ( o których pisze tu Z.K z OZB) ale trzeba tu też przypomnieć, że poglądy, z które był represjonowany dawno odszczekał i od wielu dekad się z nimi całkowicie nie utożsamia! Proszę popatrzeć, tutaj wychowawcza rola gomułkowskiego pierdla odniosła pełny sukces!
Za to opozycja wobec Balcerowicza to był opozycja jej królewskiej mości. Każdemu rządowi można tylko życzyć takiej spokojnej, nieruchawej, nieasertywnej, rozumiejącej i wyrozumiałej opozycji jaką był Modzelewski wobec rządów Mazowieckiego i Bieleckiego. Zero protestów, zastrzeżenia, za to memoriały, seminaria, konferencje, publikacje, przypisy. Rób mi tak jeszcze, powiedziałby Balcerowicz w chwili szczerości.
Teraz Modzelewski jest mandarynem polskiej nauki,wiceprezesem PAN, od wielu dekad wysoko opłacanym członkiem establishmentu. Modelowy wzór dla wielu setek sui generis lewaków. I z tego to powodu powinien zostać honorowym obywatelem każdego miasta.

autor: altstettiner, data nadania: 2010-01-13 20:45:02, suma postów tego autora: 1511

ja jako negacjonista

Potencjalne nagrodzenie Modzelewskiego to zdaniem ABCD wyróżnienie ,,negacjonisty, przeczącego wbrew oczywistym faktom, że Wałęsa był "Bolkiem"

Polsce zagraża dziś sojusz negcjonistów bolkostwa Wałęsy z neostalinowcami z GW oraz neoliberalnymi pielęgniarkami od Bukiela.

Gratuluję trzeźwego spojrzenia na świat.

autor: nosferatu, data nadania: 2010-01-13 21:15:49, suma postów tego autora: 465

alsteiner

Prawdziwy lewak odrzucił by pracę w PAN-ie, bo gardzi kasą.

Gratuluję tego samego, co ABCD.

autor: nosferatu, data nadania: 2010-01-13 21:43:14, suma postów tego autora: 465

nosferatu,

to nie tylko sojusz, ale i jednolity front, a może nawet najlepsza komitywa.

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-13 21:53:39, suma postów tego autora: 20871

ABCD

W szpitalu tak, na demonstracji już niekoniecznie. W masie roztapiają się często tego typu hierarchie.

autor: Berdysznick, data nadania: 2010-01-13 23:20:38, suma postów tego autora: 247

Proponuję wspólny pomnik Modzelewskiego i Kuronia

Modzelewski nabierający chochlą zupę z garnka trzymanego przez Kuronia - na drugim planie kolejka byłych pracowników PGR, czekających na jedyny gorący posiłek w ciągu dnia.

I napis na cokole: SIC TRANSIT GLORIA MUNDI.

autor: Sumienie Narodu, data nadania: 2010-01-13 23:37:37, suma postów tego autora: 6195

No właśnie,

Bury.

autor: Getzz, data nadania: 2010-01-14 00:07:09, suma postów tego autora: 3554

Teutonic,

obawiam się, że w białym miasteczku "nie zauważyłeś słonia", to jest np. senatora Kutza i drużyn dziennikarskich TVN. Był to po prostu wyborczy wiec PO.

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-14 00:56:58, suma postów tego autora: 20871

nosferatu,

czy Ty już żyć beze mnie nie możesz, że parę dni przerwy i brak mojego komentarza powoduje, że musisz go wywoływać albo zastępować? :-) Czy to stargetowane na "wrażliwość i emancypację" skrzydło mass-mediów i luminarze konstruktywnej opozycji o stalinowskich rodowodach jakoś Ciebie dotknęli? Trochę dystansu - tu chodzi o przedyskutowanie ocen wydarzeń i kryjących się za nimi procesów historycznych, a nie formułowanie jakichś aktów oskarżenia czy listów gończych.
Moim priorytetem jest i zawsze będzie równość i samo-rządność wytwórców i konsumentów oraz swoboda w dostępie do informacji o faktach i interpretacjach historii, zaś typowa dla neokonserwatywno-purytańskich prawicowych "szeryfów" obsesja ścigania, piętnowania i "surowego karania za wszystko" (indywiduów) jest mi obca (chyba, że chodzi o zbrodnie po prostu, zwł. zbrodnie polityczne). Tyle tytułem wstępu.


Ad vocem: nie oszukujmy się, Modzelewski (w roli nestora) i Pinior (prominentnego na skalę europejską polityka) honorowani są nie za radykalnie lewicową przeszłość tylko umiarkowanie lewicująco-liberalną i skonformizowaną teraźniejszość. Gdyby w odpowiednich momentach nie dokonali tego zwrotu - byłoby dziś o nich tak cicho, jak o (wyganianym kolejno przez gierkowskie SB, Wałęsę i uwoli z teraźniejszości i przeszłości) Edmundzie Bałuce do dziś albo Gwiazdach do 2005 r.


Inna rzecz, że List Otwarty odegrał ambiwalentną rolę w dziejach polskiej lewicy. Niby rewolucyjna krytyka władz PRL, ale sformułowana takim prostackim "marksizmem", że ręce opadają, no i jak by nie patrzeć - jak już miejsce lewego skrzydła opozycji w PRL zostało zajęte, to przez ćwierć wieku (do PPS'87 i zwłaszcza PPS-RD) nie powstała żadna poważniejsza liczebnie formacja opozycyjna o jednoznacznie socjalistycznym (z silnymi wątkami marksistowskimi i neomarksistowskimi) obliczu, która choć częściowo uwolniłaby się od (złudnego i zwodniczego) czaru Jacka, Karola i Adama.

autor: _Michal_, data nadania: 2010-01-14 14:22:56, suma postów tego autora: 4409

...

A Modzelewski popierał Kuronia...? Bo akurat ten drugi, choć miał piękną kartę działalności zapisaną w PRL, to jednak w III RP opowiedział się za "planem Balcerowicza" i filantropią... Nie twierdzę, że to miałoby wyrokować o ocenie całokształtu jego działalności, ale to chyba również ważny element...

autor: Odyseusz, data nadania: 2010-01-14 21:15:17, suma postów tego autora: 1684

odyseuszu

Akurat w tym Modzelewski Kuronia nie ,,popierał".

Z Twojego pytania wnioskuje, że jesteś osobą bardzo młodą. Czy teraz w szkole uczą jeszcze historii?

autor: nosferatu, data nadania: 2010-01-14 23:20:03, suma postów tego autora: 465

ABCD

Temat ,,bolkostwa" Wałęsy jest, moim zdaniem, trzeciorzędny.

Co to za różnica, czy Wałęsa był Bolkiem? Ważne, że Bolek z Lolkiem (Wojtyłą) obalili w Polsce komunizm. A pomógł im Ronek (Reagan, w aktach SB figuruje jako TW Imperialista)

autor: nosferatu, data nadania: 2010-01-14 23:24:15, suma postów tego autora: 465

...

Osoba Modzelewskiego jest omawiana w szkołach prawie tylko przy okazji "Listu Otwartego do Partii".

autor: Odyseusz, data nadania: 2010-01-15 08:08:15, suma postów tego autora: 1684

...

Modzelewski był jednak postacią nie z tej pierwszej linii oporu w trakcie funkcjonowania Solidarności, a przynajmniej tak jest przedstawiany.

autor: Odyseusz, data nadania: 2010-01-15 08:31:35, suma postów tego autora: 1684

Jeżeli

współpraca Wałęsy z wiadomym resortem była bez znaczenia, to dlaczego Modzelewski upiera się ją negować wbrew dokumentom?

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-15 08:37:31, suma postów tego autora: 20871

A

zresztą w tak demokratycznym kraju jak Niemcy dyskutuje się publicznie o podejrzeniach o współpracę z komunistycznymi służbami specjalnymi. Jeśli te podejrzenia się potwierdzą, zdemaskowany tajny współpracownik nie może być aktywny publicznie ani nawet zatrudnić się w sektorze państwowym.

autor: ABCD, data nadania: 2010-01-15 08:40:13, suma postów tego autora: 20871

odyseuszu

Dziękuję za informację.

Modzelewski odgrywał dużą rolę także i później, przypisuje mu się pomysł wymyślenia nazwy związku. Z pewnością należał do najbardziej wpływowych działaczy opozycji, co wytyka mu Michał.

autor: nosferatu, data nadania: 2010-01-15 10:19:49, suma postów tego autora: 465

Odyseusz, akurat Modzelewski

był w "pierwszej linii oporu" (o czym pisał Michał, pomijam czy dobrze czy źle że był wpływową postacią opozycji, ale był z pewnością). Dla dzisiejszej propagandy to nawet on jest radykałem, więc jest o nim cicho (tak jak zresztą o Gwieździe, Walentynowicz itd.), a opozycja ma kojarzyć się z Bolkiem i Michnikiem.
Dzisiejszej szkole nie można wierzyć.

autor: Getzz, data nadania: 2010-01-15 10:44:10, suma postów tego autora: 3554

Michał:

"Ad vocem: nie oszukujmy się, Modzelewski (w roli nestora) i Pinior (prominentnego na skalę europejską polityka) honorowani są nie za radykalnie lewicową przeszłość tylko umiarkowanie lewicująco-liberalną i skonformizowaną teraźniejszość. Gdyby w odpowiednich momentach nie dokonali tego zwrotu - byłoby dziś o nich tak cicho, jak o (wyganianym kolejno przez gierkowskie SB, Wałęsę i uwoli z teraźniejszości i przeszłości) Edmundzie Bałuce do dziś albo Gwiazdach do 2005 r."
No właśnie!

Może to wstyd, ale ja do dzisiaj nie wiedziałem kim jest Edmund Bałuka.

autor: Getzz, data nadania: 2010-01-15 11:14:17, suma postów tego autora: 3554

PS.

Swoją drogą szkoda, że dokonali tego "zwrotu". Nie byłoby o nich w mediach, ale może by było coś dobrego z tego, jakby dawni opozycjonisci nie zmieniali lewicowych poglądów (tutaj zwłaszcza Pinior się "popisał").
Ikonowicz też był w opozycji, poglądów nie zmienił (i wielu innych też), więc mówic o nim (o nich) nie można, bo przekaz (utrwalany przez media i S"L"D) ma być jasny: lewicowiec = aparatczyk byłego reżimu.

autor: Getzz, data nadania: 2010-01-15 11:24:10, suma postów tego autora: 3554

No nie,

Modzelewski był jednak w Krajówce, do zjazdu w 1981 r. należał do skrzydła radykalnego i demokratycznego i w tamtym okresie odegrał rolę dość pozytywną (chociaż nazwa "Solidarność" pochodzi w rzeczywistości od Wyszkowskiego), w stanie wojennym był represjonowany w ramach "sprawy jedenastki" - wspólnie m.in. z Gwiazdą, Jurczykiem, Rulewskim i Michnikiem. Chyba już samo zestawienie tych nazwisk ukazuje dobitnie, że dziwnie się nieraz plączą ludzkie losy, zwł. gdy wmieszają się w tryby walk klasowych i geopolitycznych gier. Nie mam Modzelewskiemu za złe opozycyjnej przeszłości w PRL (nawet jeśli nie wszystkie jego wystąpienia można by uznać za najwyższe wzloty lewicowej myśli politycznej) - tylko sposób, w jaki spożytkował ją w III RP, zwłaszcza w ostatnich latach. Wbrew temu, o imputuje mi Nosferatu, podziały w opozycji nie przebiegały wg jakichś substancjalnych kategorii, również nie według nich oceniać dziś można bohaterów tamtych wydarzeń - tylko ich uplasowania i funkcji, jaką odgrywali (w konfliktach społecznych PRL-u i transformacji).


Nosferatu: przeceniasz wpływ Lolka, nie doceniasz Gorbiego. Fakt, że pierestrojka przebiegała w porozumieniu z Reaganem. Stan wojenny zdezintegrował struktury opozycyjne, które w warunkach podziemia nie mogły spełniać na raz roli związku zawodowego, ruchu społecznego i quasi-partii politycznej (toteż poszczególne grupy się specjalizowały, bez jakiejkolwiek koordynacji lub w jawnym konflikcie między sobą). A dostęp do wsparcia finansowego i technicznego z Zachodu był ściśle reglamentowany i dziwnym trafem jednym z ich dysponentów był ex.stalinowiec, wtedy już liberał Geremek (do którego "chodów" nie mogły się umywać nawet olewane przez Jankesów prawicowo-antykomunistyczne, ale "niesterowalne" grupy w rodzaju Solidarności Walczącej, nie mówiąc o podziemnych socjalistach).

Getzz: polecam wywiad z Bałuką w 2/2009 nr. "Obywatela".
http://www.obywatel.org.pl/index.php?module=subjects&func=viewpage&pageid=1359 (tu tylko zapowiedź). SB najpierw go nękała, a potem... zezwoliła na ucieczkę z Polski, żeby pozbyć się niewygodnego bohatera szczecińskiego Grudnia'70.

autor: _Michal_, data nadania: 2010-01-15 13:30:36, suma postów tego autora: 4409

Sprawa "Bolka"

jest bardzo ważna. Ukazuje prawdę o politycznym (krajowym i międzynarodowym) zapleczu rozpadu PRL i transformacji ustrojowej: tylko agent (istnieją poważne hipotezy, że "przejęty" później z gdańskiej SB przez Biuro Studiów lub nawet GRU) biurokratów PZPR i SB mógł zostać dopuszczony do kierowania ruchem strajkowym 1980 r. (tylko agenci SB byli sygnatariuszami porozumień sierpniowych z Gdańska, Szczecina i Jastrzębia) i do przywództwa w "Solidarności", z powodu demokratycznego charakteru tego ruchu trzeba było pierwszą "Solidarność" zmiażdżyć i po latach słabnięcia dopuścić do ODGÓRNEGO konstruowania w 1989 r. jej atrapy, która patronowała zmianie władzy i reformom Sachsa-Balcerowicza.


Były agent, wdzięczny Kiszczakowi i Jaruzelskiemu za wielokrotne ratowanie mu politycznej skóry mógł złożyć im jesienią 1988 r. (w czasie telewizyjnej debaty z Miodowiczem) obietnicę: "NOWA SOLIDARNOŚĆ BĘDZIE CAŁKIEM INNA OD TEJ Z 1980 r. - BĘDZIEMY PRACOWAĆ ZA MISKĘ ZUPY".



Świadomy kontaktów zagranicznych Kiszczaka (który do kierowania MSW przeszedł z wieloletniej, sięgającej stalinizmu pracy w służbach wojskowych) musiał przynajmniej się domyślać, jeśli nie wiedzieć, że informacje o jego przeszłości są znane na Kremlu i na Zachodzie.


Odegrał zaplanowaną dla siebie rolę na popijawie w Magdalence, roztoczył parasol nad rządem Mazowieckiego, a po sygnałach o wzroście niezadowolenia społecznego z reform Balcerowicza - przechwycił te nastroje dla własnej walki o władzę, której politycznym efektem były skrajnie liberalne gabinety Bieleckiego i Suchockiej.


Agent SB jako przywódca strajku w stoczni (który w rzeczywistości chciał go już trzeciego dnia zakończyć - tylko tyle, ile było potrzeba do zamiany Gierka na esbecko-milicyjno-wojskową frakcję Kani i Jaruzelskiego) i lider "Solidarności" (w rzeczywistości - tylko przewodniczący "krajówki", która była naczelną władzą w "S" 1980-1981) a potem prezydent tzw. wolnej Polski - znakomicie demistyfikuje prawdę o odgórnym i niedemokratycznym charakterze polskiej transformacji, dzięki której możliwe było narzucenie neoliberalnej polityki gospodarczo-społecznej, uwłaszczenie środowisk nomenklaturowo-esbeckich i podział łupów (np. na rynku mediów i głównym nurcie sceny politycznej) między kapitał ponadnarodowy oraz przedstawicieli układów magdalenkowo-okrągłostołowych.

autor: _Michal_, data nadania: 2010-01-15 13:51:42, suma postów tego autora: 4409

Białe Miasteczko

jest nie do obrony. Było bowiem efektem strajków w służbie zdrowia, rozpoczętych akcją OZZL Bukiela na rzecz prywatyzacji szpitali i przychodni. OZPiP do tych strajków się PRZYŁĄCZYŁ i NIGDY oficjalnie nie odciął od tego postulatu.



autor: _Michal_, data nadania: 2010-01-15 13:54:47, suma postów tego autora: 4409

...

Wiedziałem, że Modzelewski był działaczem Solidarności, jak również pomysłodawcą jej nazwy (chociaż takich informacji nie znalazłem w podręcznikach do historii - i to tych rozszerzonych). Na podstawie obrazu sprawy, jaki sobie wyrobiłem - myślałem jednak, że nie należało on do tych najbardziej eksponowanych postaci Solidarności, w pierwszym jej szeregu (a raczej - w którymś z "tylnych" szeregów).

Teraz, po bliższym zapoznaniu się ze sprawą, dowiedziałem się, że jednak był w "pierwszej linii oporu", jako członek Krajowego Komitetu Porozumiewawczego Solidarności oraz jego rzecznik...

Np. uważany za "stary i dobry", wydany już w III RP podręcznik do historii WSiP z 1996 r. (Copyright z 1991 r.), Andrzeja Pankowicza, w kontekście Solidarności wymienia głównie Wałęsę, Jurczyka, Sienkiewicza, Frasynika, Bujaka, Słowika, Geremka itp. O Modzelewskim - ani słowa. Jest wspomniany tylko w kontekście "Listu Otwartego do Partii z 1964 r.", który został przy okazji nazwany przez autora "radykalizmem politycznym". Poza tym wizję Polski pluralistycznej i samorządnej z uchwały Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ "Solidarność" z września 1981 r. przeciwstawia idei - rzekomo forsowanej przez władzę - "socjalizmu demokratycznego". Nie ma mowy o tym, że wielu ludzi Solidarności chciało właśnie "socjalizmu z ludzką twarzą". O "21 postulatach Solidarności" z sierpnia 1980 r. również nie znalazłem informacji... Z kolei wiele miejsca poświęca się roli duchowieństwa oraz Kościoła Katolickiego w epoce "przemian".

Pamiętam, że również w rozszerzonym, aktualnym podręczniku Operonu do historii nie było mowy o Modzelewskim.

Gdzie jest Unia Pracy z lat 90., która przypominałaby o "socjalnym" obliczu Solidarności?

autor: Odyseusz, data nadania: 2010-01-15 14:07:20, suma postów tego autora: 1684

Takie będą Rzeczypospolite...

...jakie ich młodzieży chowanie...

autor: Odyseusz, data nadania: 2010-01-15 21:05:44, suma postów tego autora: 1684

michale

W punktach:

1. Motyw z Lolkiem, Bolkiem i Ronkiem był trochę dla jaj. Doceniam rolę Gorbiego, a także Jaruzela, Mazovera, a nawet Joanny Szczepkowskiej.

2. To, co piszesz o Bolku brzmi trochę, jak spiskowa teoria dziejów (służby specjalne wszystkich państw bloku, sami agenci podpisywali etc.) Zabawne, że mówisz to Ty, który zawsze podkreślasz role uwarunkowań ekonomicznych, dynamiki społecznej itp. itd. A tu nagle piszesz, że wiele wyjaśnić możne nam historia agenta Olka(czy jak mu tam było).

3.Piszesz ,,nie powstała żadna poważniejsza liczebnie formacja opozycyjna o jednoznacznie socjalistycznym (z silnymi wątkami marksistowskimi i neomarksistowskimi) obliczu, która choć częściowo uwolniłaby się od (złudnego i zwodniczego) czaru Jacka, Karola i Adama."
Zacznę od tego, że z tych trzech postaci oczarował mnie tylko Karol.
Ciekawsze jest to, dlaczego nie powstał taki ruch, o którym mówisz. Uproszczeniem byłoby powiedzieć, że ruch socjalistyczny zdusił stan wojenny i recesja transformacyjna. Lewica solidarnościowa była mocno antyetatystyczna, nie przemyślała doświadczenia welfare state i w okresie przemian (poza kilkoma osobami, jak T. Kowalik) nie potrafiła zaproponować alternatywnego modelu ustrojowego. Powiedzenie ludziom w latach 90-tych, żeby się organizowali nie było strzałem w dziesiątkę.

4. Modzelewski ma rację, kiedy argumentuje, że lewica powinna być liberalna (nie w sensie ekonomicznym, oczywiście).

5. Ewolucja Modzelewskiego była uzasadniona. Popierał radykalną demokratyczną transformację dopóki istniał podmiot, który mógł ją realizować. Kiedy podmiotu (pierwszej Solidarności )zabrakło, Modzelewski przeszedł na pozycję soclademokratyczne. Gdyby dziś Modzelewski głosił takie poglądy, jak w ,,Liście otwartym..." byłoby to groteskowe.

autor: nosferatu, data nadania: 2010-01-15 23:45:37, suma postów tego autora: 465

nosferatu,

to, co piszesz jest jasną apologią koniunkturalizmu. Czujesz to czy nie zauważasz?

autor: altstettiner, data nadania: 2010-01-16 19:40:23, suma postów tego autora: 1511

koniunkturalizm?

Przynajmniej od czasów Arystotelesa wiemy, że polityka jest sztuką możliwego.

Modzelewski nie dostosowywał swoich poglądów do bieżących mód i koniunktur. Głosił konsekwentnie poglądy lewicowe i egalitarne.
Inne wizje polityczne kreśli się, gdy punktem odniesienia jest kilkumilionowy ruch, inne w warunkach polityki partyjnej. To oczywiste. Gdzie widzisz tu koniunkturalizm?

autor: nosferatu, data nadania: 2010-01-16 23:49:18, suma postów tego autora: 465

nosferatu

jak polityka, jakiego możliwego?
Polityka jest sposobem realizacji pewnych zbiorowych interesów, tak jak je rozumiemy. Te klasowe interesy mogę przybierać formę ideałów np. egalitaryzmu. Modzelewskiemu może i takie ideały są bliskie, ale w OKP ani później nie podjął na serio walki o te "ideały". W jakiej formie "walczył" z Balcerowiczem i restauracją kapitalizmu już pisałem, dla mnie to próba sporo poniżej oczekiwań, jeśli widzisz w niej ideał socjaldemokratycznej walki - Twój problem i socjaldemokracji.

Większość epoki po 89 roku Modzelewski spędził jako biurokrata w PAN i stetryczały komentator życia politycznego. Może i głosił ideały egalitaryzmu mową i myślą, jednak nie zauważyłem, by jakoś bardziej spektakularnie wcielał je w życie najdrobniejszym nawet uczynkiem. No, chyba, że czegoś nie zauważyłem, chętnie się dowiem, oświeć mnie, proszę! Jak zostanę porażony wielkością tych czynów to i na pomnik się tu zrzucimy, a przynajmniej na popiersie!

autor: altstettiner, data nadania: 2010-01-17 12:12:11, suma postów tego autora: 1511

nosferatu,

1) żartobliwa konwencja Twojej uwagi (TW "Imperialista" itp.) była oczywista - zakładałem jednak, że przemycasz pod nią jakąś treść (jak to przecież często z żartami i ironicznymi uwagami bywa). Wtedy Twoja uwaga o "Bolku, Lolku i Ronku" jako sprawcach rozpadu tzw. "realnego socjalizmu" oznaczałaby, że głównym motorem zmiany aż do 1989 r. były zimna Wojna i "Solidarność" (czyli czynniki zewnętrze i do pewnego przynajmniej stopnia oddolne). Wtedy Twój wpis najzwyczajniej w świecie reprodukowałby "narrację historyczną" Wałęsy ("tymi rencami"), gazetowyborczych i uwolskich salonów jak również obrońców PRL i PZPR. Podjąłem więc stylistykę i dodałem Gorbiego. Twoja odpowiedź wygląda tak, że albo się zgrywasz i spychasz ten wątek polemiki w zabawę konwencją albo celowo chcesz umniejszyć rolę uwłaszczających się sekretarzy i dyrektorów. Oczywiście wolno Ci jedno i drugie, ale obydwie taktyki prowadzenia tego sporu przeczyłyby to Twoim własnym wypowiedziom z http://lewica.pl/forum/index.php?fuse=messages.20168

2) oczywiście przyczyny transformacji tkwiły w procesach gospodarczo-społecznych i politycznych:

a) ekspansji kapitału chcącego pokryć kryzysu początku lat 70. drogą strategii neoliberalnych, z czym wiązało się m.in. odejście od stabilizującego rynki finansowe systemu z Breton Woods i ułatwienie kredytowania państw Drugiego i Trzeciego Świata na niekorzystnych dla nich warunkach (tzw. "procent składany" od początku, w latach 80. dodatkowo jeszcze przez podnoszenie stopy oprocentowania),

b) w Polsce i innych krajach bloku wschodniego: uzależnienie się od kredytów, technologii i półproduktów z krajów kapitalistycznych oraz coraz silniejsze podporządkowanie produkcji eksportowi na Zachód, a przychodów z jej tytułu na obsługę długów,

c) wynikające z biurokratycznego bałaganu, nieudolności centralnego planowania i rozgrywek wewnątrz warstwy dyrektorsko-biurokratycznej marnotrawstwo zasobów i niemożliwość zaspokojenia potrzeb konsumpcyjnych, wzmocnione przez czynniki z poprzedniego podpkt.,

d) odpowiedniego sterowania niezadowoleniem wynikającym z c) wykorzystywanego przez różne frakcje aparatu PZPR w celu zdobycia władzy politycznej, pogłębiania a) i b) i w końcu uwłaszczenia się na majątku państwa.


Tajne służby i ich współpracownicy oczywiście nie byli kreatorami rzeczywistości - tylko instrumentami w rękach zachodniego kapitału i biurokratów bloku radzieckiego, których zbliżył wspólny interes w restauracji kapitalizmu.


Do połowy lat 70. wydawało się, że wystarczyło w tym celu zręcznie manipulować protestami i tak np. krwawy grudzień 1970 r. nie przyniósł właściwie nic poza częściową wymianą w KC PZPR. Przystąpienie Polski do OBWE i chęć korzystnego przedstawienia PRL za granicą wymusiły właściwie jawne tolerowanie umiarkowanej (i prewencyjnie kontrolowanej) opozycji w rodzaju KOR (chwalonego przez gen. Krzysztoporskiego na tajnych telekonferencjach MSW za to, że "nie usiłuje ludzi na ulice"). Duża różnica w porównaniu z początkiem dekady, gdy można było wylecieć z pracy z wilczym biletem za odręczne nabazgranie wezwania do spalenia KW PZPR (autentyczny przypadek jednego ze stoczniowców - ofiary donosu "Bolka").



Opierająca się na wojskowych i cywilnych służbach frakcja Kani i Jaruzelskiego chciała wybuchu krótkiego strajku w stoczni, by tą metodą obalić Gierka. Niestety dla biurokratów a z pożytkiem dla walk o emancypację społeczną w Polsce zaprocentował grunt przygotowany przez Wolne Związki Zawodowe - strajki solidarnościowe objęły Wybrzeże, z Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego wyłonił się Międzyzakładowy Komitet Założycielski nowego ruchu. Kania i Jaruzelski przyjęli to niechętnie - być może nie dopuściliby do niego w ogóle, gdyby nie ich wiedza o przeszłości jego lidera (wykorzystywana kilkakrotnie aluzyjnie w tajnych rozmowach władz PRL z Wałęsą, co opisuje dokładnie Cenckiewicz).

Demokratyczne mechanizmy wewnątrz 10-milionowej pierwszej "Solidarności" ograniczały Wałęsie i innym czynnym lub byłym agentom hamowanie dynamiki ruchu, co stanowiło oczywiste zagrożenie dla władz PRL. Umożliwiły za to przyjęcie programu Samorządnej Rzeczypospolitej.

Inaczej wyglądało to ze słabszym, wewnętrznie rozproszonym podziemiem solidarnościowym w latach 80., gdzie kierowniczą rolę zaczęła odgrywać wałęsowska Tymczasowa Komisja Koordynacyjna.


W tym czasie ekipa Jaruzelskiego podejmowała kolejne podejścia do reform gospodarczych (np. wprowadzeniem mechanizmów bodźcowych, uzależniających dostęp do funduszy centralnych od zatrudnienia i produkcji a nie "przerobu"), kończących się każdorazowo powiększeniem chaosu i marnotrawstwa, postępującym ubezłasnowolnieniem planistów i spotęgowaniem wpływów dyrektorów i sekretarzy.

Równocześnie pogłębiały się a) i b), zwł. po przyłączeniu PRL do MFW, nakłaniającego władze do zastosowania neoliberalnej strategii transformacji gospodarki.

Ekipa Jaruzelskiego była gotowa to zrobić, mając jednak świadomość swojej wyjątkowej niepopularności obawiała się jednak skutków społecznych.


Wobec powyższego strategią najbardziej opłacalną dla rządów i kapitalistów zachodnich, władz całego bloku radzieckiego i PRL w szczególności oraz tworzących się wówczas odgórnie samozwańczych elit głównego nurtu podziemia postsolidarnościowego było nawiązanie kompromisu, przejęcie przynajmniej części współodpowiedzialności politycznej za transformację przez stronę opozycyjną oraz zabezpieczenie pozycji (zwł. majątkowej) aparatu PZPR - z poparciem MFW, BŚ i USA.


Kto ze strony opozycyjnej mógł nadawać się do tego lepiej niż byli stalinowcy (lub ich dzieci) albo byli lub aktywni agenci służb specjalnych - uzależnieni od dysponentów wiedzy o sobie, swoich środowiskach, zagrożeni przez "doły" i nie ufający im, skłaniający się do porozumienia z "cywilizowaną" frakcją PZPR? Odegrali tutaj (tylko i aż) rolę w scenariuszach napisanych przez innych (choć czerpiąc z tego tytułu profity polityczne i ekonomiczne).


Losy "Bolka" (prawdopodobnego prowokatora w grudniu 1970 r., z 100 % pewnością informatora penetrującego środowisko stoczniowców początku lat 70., hamulcowego strajku sierpniowego i dążącego na każdym kroku do kompromisu z Kanią i Jaruzelskim przewodniczącego krajówki 1980-1981 r., któremu UMOŻLIWIONO stworzenie wokół siebie całkowicie niedemokratycznego "Komitetu Obywatelskiego", z którego powstała "drużyna Lecha" w ustawionych wyborach 4.06.1980 r.) nie zamykają wyjaśnienia przyczyn i przebiegu zmiany ustroju - dostarczają natomiast ILUSTRACJI jej mechanizmów.

4) proszę o jakieś skonkretyzowanie.

3) i 5) nie mam pojęcia, dlaczego cytując mnie pomijasz wzmiankę o podziemnym PPS z 1987 r. a zwł. wyłonionej z niej PPS-Rewolucja Demokratyczna.

Mimo swojego nielegalnego charakteru była to formacja silniejsza liczebnie i programowo od całej współczesnej polskiej lewicy pozaparlamentarnej. Program 'Samorządowej Alternatywy", odwołujący się wprost do "Samorządnej Rzeczypospolitej" (w całości znaleźć go możesz np. w pracy "Gorączka czasu przełomu" pod red. P. Frączaka, Warszawa 1994) był jak najbardziej realny w odniesieniu do stosunków produkcji i sił wytwórczych (pomijając rzecz jasna kwestię zaplecza politycznego i możliwości samej partii oraz apatię społeczną, zmienioną w szok po podwyżkach cen żywności rządu MFR i późniejszych, już z okresu planu Balcerowicza) - gospodarka Polski w 1989/1990 r. tak samo jak 9-10 lat wcześniej była bowiem oparta w znacznej mierze o państwowy wielki przemysł i budżetówkę, na których opierała swą siłę pierwsza "Solidarność".


Twoja teza o "antyetatystycznej Solidarności" wygląda jak jakieś groteskowe echo publicystyki janczarów Jaruzelskiego. "Pierwsza Solidarność" nie chciała walczyć z państwem tylko je "uspołecznić". Choć program Samorządnej Rzeczypospolitej może do dziś zadowolić rewolucyjnego marksistę czy anarchosyndykalistę (toteż do jego treści na przełomie lat 80. i 90. sięgali właśnie radykalni socjaliści z PPS-RD i kolektywistyczne skrzydło ruchu anarchistycznego), wpływy ideologii radykalnie lewicowych na pierwszą Solidarność były niewielkie - dominowali właśnie "welfarestate'owi" chadecy lub socjaldemokraci (często intuicyjni), stąd np. w dyskusjach nad programem gospodarczym przekonywano, że samorząd robotniczy nie grozi anarchią w produkcji, bo różne formy partycypacji pracowniczej funkcjonują też na zachodzie Europy, gdzie koegzystują z mechanizmami rynkowymi.


Otwarcie socjaldemokratyczno-chadecki był zresztą program gospodarczy strony solidarnościowej jeszcze przy Okrągłym Stole, co znalazło swoje odzwierciedlenie w zapisach porozumienia (rynek i częściowa prywatyzacja połączone z aktywną polityką państwa na rzecz zatrudnienia i świadczeń socjalnych, indeksacja płac, samorząd w przedsiębiorstwach państwowych, priorytet nakładów na edukację).


Problem w tym, że liderzy obydwu stron nie chcieli go realizować - liczył się tylko kontrakt polityczny i podział miejsc w przyszłym parlamencie.


Gdyby Reagan, Thatcher, międzynarodowy kapitał finansowy, Gorbaczo i Andropow zostawili Polskę w 1981 r. w spokoju, a pierwsza "Solidarność" stała się zaraźliwa na resztę bloku wschodniego, być może byłoby możliwe przekształcenie tzw. realnego socjalizmu w model samorządowy.

Aby w 1989 r. była możliwa transformacja w stronę kapitalizmu w wersji państwa dobrobytu potrzebne byłyby (nawet przy wspomnianej wyżej słabości antyliberalnych gospodarczo partii politycznych) silne związki zawodowe z prawdziwego zdarzenia (a nie atrapa budowanej odgórnie wokół Wałęsy "nowej Solidarności", spełniającej oficjalnie funkcję parasola nad neoliberalnymi reformami Balcerowicza a później odskoczni dla politycznych gier Wałęsy) i silne mechanizmy instytucjonalne (nierealne w kraju i gospodarce rozkradanej na dziko przez nomenklaturę i nowych biznesmenów w rodzaju Stokłosy przez całą dekadę lat 80. a jawnie od 1989 r.).

Jakby nie patrzeć, nie da się oddzielić transformacji gospodarczej i jej skutków społecznych od kształtów nadanych przez mechanizmy polityczne schyłkowego PRL.

autor: _Michal_, data nadania: 2010-01-17 20:10:17, suma postów tego autora: 4409

Znalazłam

http://grono.net/gallery/photo/show/44156895/karol-modzelewski/

autor: Teresa Stachurska, data nadania: 2010-01-18 12:48:05, suma postów tego autora: 1169

michale

Zgadzam się prawie ze wszystkim. Interesy materialne warstwy zarządzającej (strony nomenklaturowej, ale też ,,Solidarności") były ważnym motorem transformacji. Absurdalne wydaje mi się jednak twierdzenie, że służby wywiadowcze PRL-u działały w interesie zachodniego kapitału.

Samorzodowa droga reformy realnego socjalizmu po stanie wojennym była już niemożliwa, bo zabrakło podmiotu takiej zmiany. Środowiska PPS-u trochę nie zauważyły zmiany sytucji. Mówiąc szczerze, koncepcja ta była o tyle utopijna, nawet w czasach pierwszej ,,Solidarności", że zakładała oddanie przez państwo kontroli nad różnymi dziedzinami życia samorządom. A, jak każdy marksista wiedzieć powinien, nikt z własnej woli władzy nie oddaje.

O antyetatyzmie programów lewicy solidarnościowej (szczególnie Twojego ulubionego PPS-u) zobacz książkę Rafała Chwedoruka, Socjaliści z Solidarności.


Rolę Bolka pozostawiam bez komentarza. Nie jestem ekspertem.

autor: nosferatu, data nadania: 2010-01-19 09:36:21, suma postów tego autora: 465

nosferatu,

służby PRL-owskie działały w interesie kierownictwa PZPR (ściślej biorąc - każdej frakcji aparatu związanej bliżej z resortami frakcji w KC), lecz jego interes okazał się zbieżny z interesami kapitału.


Powtórzę: podmiotem uspołecznienia państwa drogą samorządową mogliby być nadal pracownicy państwowych sektorów: przemysłu, usług i budżetówki, "baza" w ciągu lat 80. zmieniła się pod tym kątem nieznacznie (poza tym, że była rozkradana). Potrzeba było tylko odpowiedniej formuły organizacyjnej, próbowano więc z partią socjalistyczną - nie udało się, bo nec Hercules contra plures. Z dwojga złego lepsza chyba odważna próba budowania niezależnej lewicowej partii politycznej niż dyskretne rozgrywki w salonowych kręgach, choćby nawet były czynione w imię przesuwania dyskursu na lewo.


"Utopijny" (Twoim zdaniem) postulat samorządu pracowniczego (w - zdecydowanie wtedy dominujących - przedsiębiorstwach państwowych) został... zrealizowany, na mocy ustawy PRL-owskiego Sejmu z września 1981 r. - oczywiście, że nie dzięki dobrej woli władz, tylko nacisku "Solidarności", zwł. gdy zjazd przyjął program Samorządnej Rzeczypospolitej. Samorząd pracowniczy jako taki przetrwał lata 80. i 90. - fakt, że w formule sprowadzającej się do funkcji kontrolnych w danym przedsiębiorstwie.


Pewnym wzmocnieniem dla partycypacji pracowniczej w zarządzaniu zakładami jest też przecież wymuszona prawodawstwem unijnym tzw. ustawa o informowaniu pracowników (mimo tego, że w Polsce przyjęto jej pod wieloma względami słabszy niż w krajach "starej Unii" wariant). Przypominam o tym, żeby dowieść, że budowana przez Ciebie antynomia: państwo socjalne na wzór zachodnioeuropejski czy samorząd pracowniczy jako taki - jest fałszywa, o czym wiedziano już w latach 80.


Chwedoruk pisze o antyetatyzmie polskich socjalistów lat 80. i 90. w kontekście odrzucenia statolatrii i nieufności do przesadnej aktywności państwa w obszarach policyjno-administracyjnych. Nie oznacza to walki z obecnością państwa w sferze gospodarczo-społecznej - Chwedoruk przywołuje zastosowany w tej dyskusji przeze mnie kilkakrotnie zwrot o USPOŁECZNIENIU PAŃSTWA. We fragmentach książki poświęconych PPS można znaleźć tylko jedną (brzmiącą cokolwiek niejednoznacznie) krytyczną uwagę Miżejewskiego o "plenipotentnym" welfare state - pochodzącą z 1992 r., gdy dawno nie istniała już PPS-RD, do której się odwołuję. Nie oznacza to, że zarówno umiarkowani, jak i radykalni PPS-owcy z lat 80. i początku 90. nie dostrzegali problemów związanych np. ze zbyt dosłownie pojmowaną adaptacją rozwiązań zachodnioeuropejskich w polskich warunkach. Jakakolwiek krytyka welfare state z kręgu PPS-RD i okolic miała na celu zwiększenie udziału zdecentralizowanego i demokratycznego zarządzania wspólną własnością, a nie wzmacniania sfery prywatnej kosztem publicznej.


Jeśli chodzi o Wałęsę: jego działania w czasie strajku stoczniowego w sierpniu 1980 r., po prowokacji bydgoskiej, na I zjeździe itp. są powszechnie znane - były też opisywane w publikacjach przychylnych jego "linii" z tamtego okresu (np. Holzera czy Mażewskiego). Dokumenty TW "Bolka" są również w pełni jawne. Różnica tkwi tylko w interpretacji. Modzelewski nie miał obowiązku walczyć o ujawnienie "Bolka" czy w ogóle angażować się w tę sprawę, jednak zaangażował się - w zdecydowaną obronę Wałęsy.

autor: _Michal_, data nadania: 2010-01-22 14:54:19, suma postów tego autora: 4409

Dodaj komentarz