Szkoda, będzie go brakowało, ale po tylu latach ciężkiej pracy na rzecz socjalizmu zasłużył na to, by móc odpocząć.
Wielka strata. Kto go zastąpi?
nie jest tak ze rezygnuje z przewodniczenia Die Linke a pozostaje posłem na Landtag? Tak podawało zdaje się wp.pl.
Ciężko będzie znaleść drugiego takiego demagoga i ekonomicznego analfabetę.
Dla mnie Lafontaine zawsze był jest i będzie Człowiekiem Roku europejskiej a pewnie i światowej lewicy
Wspaniały człowiek, niepospolita osobowość
nie bądź złośliwy, lewica kadry ma pełne ludzi o podobnych przymiotach.
Lafontaine na pewno jest lepszym człowiekiem roku europejskiej lewicy niż taki Zapatero. Aczkolwiek moim zdaniem najlepszy europejski polityk lewicowy to obecnie Fico.
Tego, kto mówi wprost, że zysk wielu kapitalistów wynika głównie z wyzysku pracowników, nazywa się demagogiem czy niezaznajomionym z ekonomią. Otóż w sposób prosty i trafny Lafontaine wyłożył prawa rządzące tym systemem.
A ja myślę, że Ziętek.
Bez żartów. Wprawdze jest to najbardziej lewicowy rząd gospodarczo w naszej części Europy (ale tez bez fajerwerków, robi to co powinien robic uczciwy socjaldemokrata, a inna sprawa ze tacy już nie istnieją), ale ma jakieś antywęgierskie odchyły, a w koalicji rządowej ma rasistów i szownistów (Slowacka Partia Narodowa). Poza tym ratyfikowali Traktat Lizbonski - to takie lewicowe?
Poza tym, Joe Higgins rulez:)
Kilowat nie przesadzaj z tym Fico
Załóż dzialalność gospodarczą i zostań też kapitalistą. Zobaczysz wtedy kto jest wyzyskiwany.
w formie podatków zarówno jawnych i ukrytych ponad 70% jego zarobków
jestem zaskoczony Twoim zdaniem. Mógłbyś to jakoś uzasadnić.
ABCD - a żebyś k... wiedział!
uzasadniac dlaczego Fico jest wg. mnie jednym z czołowych przedstawicieli europejskiej lewicy?
Największym wyzyskiwaczem jest państwo, które zabiera pracownikowi
w formie podatków zarówno jawnych i ukrytych ponad 70% jego zarobków.
Mylisz się. Nie jesteś na bieżąco z propagandą UPR. Eksperci od Korwina obliczyli, że państwo zabiera 150% naszych zarobków;)
A tak na poważnie, to zapewne wierzysz, że gdyby państwo nie zabierało tych rzekomych 70% (widać wszystkie obrażające inteligencję średnio rozgarniętego orangutana propagandowe filmiki UPR obejrzałeś), to, rzecz jasna, zarabialibyśmy wszyscy 70% więcej?:-) Tu się zgina dziób pingwina! Burżujów szlag trafia, że nie mogą zatrzymać tej forsy u siebie w kieszeniach i muszą odprowadzać od każdego najemnego niewolnika określoną sumę! Od pracujących na czarno nie odprowadza się żadnych składek, nie kosztują wyzyskiwaczy nic poza tym, co im łaskawie zapłacą (albo i nie zapłacą), a i tak zarabiają te same nędzne grosze co szczęśliwcy na umowach.
Już było tak, że robotnicy nie kosztowali burżuja nic poza ekwiwalentem siły roboczej, który otrzymywali. W XIX w. Żyli w nędzy, umierali na uleczelne choroby, harowali do śmierci, a dożywali średnio 40 lat. Zamiast słuchać Kurwina, poczytaj naocznego świadka tamtych czasów, Dickensa. Dowiesz się, jaki kapitalizm w czystej postaci był fajny dla robotników. jak im się słodko żyło. Chyba że masz żywotny, klasowy interes w tym, by te czasy wróciły;-)
Zarabiasz przykładowo 1000 PLN na rękę. Pracodawcę to kosztuje 1850. Czyli 46% zabiera państwo na dzień dobry w postaci podatków jawnych. Z tych 54% co dostajesz do kieszeni państwo zabiera Ci jeszcze lwią część z tego w postaci VATu, akcyzy, ceł i innych ukrytych podatków.
P.S. Tylko nie wyjeżdzaj mi tu z tekstem że tego nie płaci pracownik, tylko pracodawca, bo pozapłacowe koszty pracy zasze obciążaja pracownika, a jak się to księguje to nie ma znaczenia. To jest właśnie propaganda dla półgłówków.
Swego czasu na studiach też pracowałem na czarno, bez kodeksu pracy i byłem bardzo zadowolony. Potrafiłem w jeden dzień wyciągnąć więcej niż inni zatrudnieni "legalnie" w tydzień.
Tylko niestety, żeby zostać burżujem, to trzeba się wykazać jakąś pomysłowością, przedsiębiorczością a nie narzekać że za wykładanie jogurtów na półki mało płacą.
ludzi w więzieniu nie przekonasz ze państwo powinno wprowadzić surowsze kary dla przestępców, dzieci w szkole nie przekonasz ze matura powinna być trudniejsza, a lewicowców chcesz przekonać ze państwo nie powinno kraść zaradnym i rozdawać pozostałym?
Naprawdę uważasz ze przekonasz "leoparda", "geparda" czy "gerarda"?
To zwyczajny studenciak lub też absolwenciak jakiemu wystarczy się tylko trochę napić i pobzykać "naście łatwych lasek, przyszłych byznesłumenek"...a przy okazji poprzeć "lyberalny program gospodarczy i podatek liniowy" bo takie poglądy są dobrze odbierane wśród tzw. społeczności akademickiej.
Każdy "inny" to według jego "horyzontalnych" dociekań nieuk, nieudacznik, obibok skazany na swój los przez
"własne zaniechanie", i tzw. "homo sovieticus" itp, itd...
Mentalność drobnomieszczucha i filistra zobowiązuje
O ile prawdziwą jest wiadomość, Oscar Lafontaine dopiero w listopadzie ub.r. dowiedział się, że choruje na raka (rezygnacja z działalności dotyczy raczej ludzi w stadium terminalnym). Diagnoza raka to NIE JEST WYROK, ponieważ w zasadzie jest to uleczalna choroba, a tym bardziej - nie uprawnia nikogo do wypisywania klepsydry za życia. Darujcie więc sobie czas przeszły i pisanie "zrobił", "był", itd. Nie wdając się w polityczną ocenę działalności Lafontaine'a, proszę o nie traktowanie ludzi chorych na raka jako Zombie za życia. Od ponad roku ŻYJĘ z diagnozą raka, i choć kilka miesięcy temu z powodu utraty pracy (właśnie z powodu choroby) musiałam zawiesić leczenie, to jednak nadal ŻYJĘ. A w ursynowskim Centrum Onkologii poznałam ludzi, którzy od dnia diagnozy żyją sobie nieźle ...30, 40 lat!
Wyzówólcie się więc ze stereotypów, że diagnoza złośliwego nowotworu to koniec. Bardzo często to dopiero POCZĄTEK - moment, który pozwala zrozumieć, co jest faktycznie w życiu ważne, a co (i kogo, czyli m.in. fałszywych przyjaciół) można bez żalu wyrzucić ze swojego życia na kompost. Z moich rozmów ze znajomymi z CO wynika, że dopiero po diagnozie zaczęli żyć naprawdę i w pełni, odnajdując sens życia i siebie. Potwierdzam to swoim doświadczeniem.
Jeśli będziecie kiedyś pisać i komentować kolejne informacje o kolejnych politykach czy działaczach chorych na raka, nie używajcie wobec nich czasu przeszłego pod wpływem samej wiadomości o diagnozie. Bo niektórym świadomość EWENTUALNIE skróconego życiorysu daje takiego powera, jakiego nie mieliby nigdy jako osoby zdrowe :-))) Zaś pokonanie takiej choroby potrafi wręcz wbić niektórych w poczucie nieśmiertelności i wszechmocy. Znam takich ludzi - rozsiewają wokół siebie niesamowitą moc i chęć życia. Paradoksalnie, w szpitalach onkologicznych można odnaleźć ogromną siłę, optymizm i sens życia, odsiewając ziarno od plew.
Nie płaczcie nad osobami chorymi na raka, dopóki nie są umierające, i nie używajcie wobec nich czasu przeszłego. Wręcz przeciwnie - spodziewajcie się, że okażą się silniejsze i odważniejsze od ludzi zdrowych.
Będziemy czekać na polityczne "wskrzeszenie" Lafontaine albo przynajmniej jego kolejnego "wcielenia" ;-).