http://ww6.tvp.pl/6484,20100126956659.strona
http://krzysztof-miskiewicz.blog.onet.pl/Ksiadz-rewolucjonista,2,ID399594226,n
Brawo chłopcy! Ale jest tyle jeszcze miejsc do odśnieżenia. Eh! Ale kierunek słuszny. W końcu coś pożytecznego. Proponuję - cała PPP do śniegu!
Generalnie inicjatywa uczczenia pamięci ks. Ściegiennego to dobry pomysł. Był jednym z nielicznej grupy przedstawicieli Kościoła, autentycznie zainteresowanych losem najuboższych warstw społecznych w tym okresie. Nie trzeba dodawać, że list Ojca Św. musiał spreparować, aby podnieść chłopów "na duchu", bo ten wcale nie przejmował się losem Polaków...
Ale odśnieżenia grobu nie poczytywałbym za akt szczególnego heroizmu ;-) - z czasem sam stopnieje, a o Ściegiennym - prawdopodobnie - i tak (prawie) nikt nie będzie pamiętać...
popieramy kontra prawacki klerykalizm,ksenofobia i szowinizm
Nie chodzi przecież o to by się chwalić odśnieżaniem grobu.
Widzę, że nie znasz lokalnego kolorytu Lubelszczyzny. Otóż niepozorny grób Ściegiennego, mimo iż tak mówiąc szczerze był on co najwyżej utopijnym socjalistą i radykalnym działaczem chłopskim, jest miejscem dla lokalnej lewicy bardzo istotnym.
Tradycja ta sięga międzywojnia gdzie to właśnie na Lipowej kończono demonstracje 1-majowe, potem wrócono do tradycji składania kwiatów na jego grobie w latach 80-tych (była ona praktykowana także w latach 90-tych, potem znowu zanikła). Od dwóch lat zaczęliśmy świętować także rocznicę urodzin Ściegiennego
Ściegienny wróciwszy do Królestwa otrzymywał stałą rentę w wysokości iluś tam rubli, dziś natomiast antysystemowców oskubują ze wszystkiego.
W każdym mieście pod ziemią leży jakiś czarny. Niestety są też nad ziemią. Każde miasto ma takiego swego bohatera. W Warszawie możnaby kończyć pochód zamiast na placu Grzybowskim, pod pomnikiem Wyszyńskiego. Gdzie spotkałby się z młodzieżą wszechpolską i z nią zbratał wspólnie śpiewając " ranne zorze". W Częstochowie pochód ruszyłby na Jasną Górę... Może by ją nawet zdobył? W Łodzi trybuna pochodu 1 majowego stanęłaby na ulicy ks. Skorupki, a w Toruniu?! Ach co to by był za pochód! Fiu fiu!
Tak trzymajcie. Czas pogodzić komune z Chrystusem Panem Zbawicielem naszym. Może nawet aktyw kościelny wziabył w takich pochodach udział? To by dopiero było, na czele pochodu purpurat z purpurową flagą w rękach krzyczący a-anti-anticapitalista!
Dziwna ta lewica w tym Lublinie...
"był jedynym księdzem autentycznie zainteresowanym losem najuboższych warstw społecznych". Takich bezimiennych bohaterów jest więcej Odyseuszu.
W rodzinnych stronach mojej szwagierki też jest taki ludzki pan ksiondz;-). Chłopi z okolicznych parafii przynoszą swe dzieci chrzcić właśnie w tej. Biorą tam śluby etc. U tego ludzkiego pana ksiendza ;-) płaci się tylko 70% tego co w innych parafiach. Czy nie dba on o losy nsjuboższych warstw społecznych? oczywiście, że dba. Pożytek jest dla wszystkich. Ludzie mają tanią posługę duszpasterza, a duszpasterz i tak zarabia więcej, niż brałby 100% jak konkurencja, bo ma dużo wyższe obroty.
Święty człowiek po prostu. Jak już umrze to dam Wam namiary na miejsce pochówku. Przyjdzie zima odśnieżycie i zapalicie znicze. Czuwaj!
"Ściegienny wróciwszy do Królestwa otrzymywał stałą rentę w wysokości iluś tam rubli, dziś natomiast antysystemowców oskubują ze wszystkiego. "
Tak no faktycznie dzisiaj antysystemowcy mają o wiele gorzej niż w carskiej Rosji:>
Do zobaczenia za rok na grobie Piotra Ściegiennego.
[płaci się tylko 70% tego co w innych parafiach]
A kto im każe korzystać z (że tak powiem) tego typu usług? Kto komu każe chrzcić dzieci, posyłać je do I komunii świętej itd.?
Nie wiesz? Tradycja, historia, bóg w sercu chłopa. Kto by chciał diabełka w domu chować? Trzeba dziecię ochrzcić i diabła przegnać. Jak możesz w ogóle pytać?
dla ciebie kazdy ksiadz jest zły itp chocby nie wiadomo co robił to jest zły ;-) a Oscar Romeo? Guiterez? Teologia Wyzwolenia?
Ale Ściegienny organizował również konspiracyjny ruch chłopski, a pod koniec życia został z Kościoła wykluczony...
Dobrze, że lewica lubelska o niej pamięta.
A czy osoba von Stauffenberga (jeden z zamachowcow na Hitlera) sprawia, że może faszyzm nie był taki zły?
Ale Ty jesteś zabójczo przenikliwy.
ale tu nikt nie mówi o całym Kościele, ale o jednym księdzu, do którego ja również mam spory szacunek. Szkoda, że tak niewielu było i jest takich księży.
To świetnie, że kultywujecie jego pamięć, ale pisząc - "a o Ściegiennym - prawdopodobnie - i tak (prawie) nikt nie będzie pamiętać", miałem na myśli nikły odźwięk społeczny i medialny, a raczej - jego brak... Niestety, ale i ta lokalna, i ta centralna lewica została zmarginalizowana - w dużej mierze, na własne życzenie (mam tu na myśli głównie UP, wymienianą w powyższym newsie)...
najlepiej wszystkich wrzucić do jednego worka,a Pol Pot czy Stalin to socjalisci,tak twierdzi prawica
w polsce czarni i kościół jest bardzo negatywny ale to nie znaczy że każdy ksiądz jest taki sam,było wielu księży którzy walczyli o wolność i bronili ubogich wiele przykładów z ameryki łacińskiej
a dorobek państw słusznie minionych powołujących się na sprawiedliwość społeczną a dokładnie rachunek ludzki jaki ludność tychże zapłaciła za tą "sprawiedliwość" świadczą ogólnie o lewicy? czy jesteśmy na tyle inteligentni aby mówiąc Allende nie myśleć Stalin?
Obecnie to Kościół jest bardziej stalinowski, niż lewica. Oczywiście, w jego historii zdarzały się również pozytywne wyjątki, jak wspominany tu Ściegienny.
Nie wiem jak w Lublinie, ale w Kielcach Ściegienny jest (jeszcze?) właściwie uhonorowany. Imię księdza nosi jedna z głównym arterii komunikacyjnych miasta. Stoi przy niej m.in. świeżo wzniesiony, nowoczesny budynek biblioteki wojewódzkiej, naprzeciwko którego pyszni się także nowiutki stadion Korony; tuż obok są słynne "Marmury Kieleckie", fabryka istniejąca od niepamiętnych czasów, a nieco wyżej instytut geologiczny. Ta bardzo długa ulica bierze początek w samiutkim centrum, u podnóża Wzgórza Zamkowego, i wiedzie w południowe rejony miasta, przechodząc w szosę wylotową na Tarnów; tym samym prowadzi do Bilczy w gm. Morawica, rodzinnej wsi kapłana, a dziś miejscowości stricte podmiejskiej. Ściegienny jest poza tym patronem jednego z kieleckich liceum (V LO).
Jedna arteria komunikacyjna czy liceum - i to w określonym regionie - to jednak trochę mało (biorąc pod uwagę "wysyp" rond, ulic, alei czy szkół chociażby JP II, Wyszyńskiego albo Wałęsy)... Z tego co słyszałem, pytanie o nazwisko Ściegiennego jeszcze niedawno było traktowane - przy naborze na kieleckie uczelnie - jako możliwość zdobycia "bonusowych" punktów i forma ciekawostki... Ale na pewno lepsze to, niż zupełna niepamięć.
Nie zadowala mnie taka ekspijacja żadnego czarnego. Wlazł do zbrodniczej instytucji to jest winien i koniec dyskusji. A przypominam, że wszystkie religie do kupy wzięte przez tysiące już lat, na głowę biją i faszyzm i komunizm pod względem ilości ofiar. Ja nie jestem antyklerykałem. Od dawna jestem na wyższym poziomie wtajemniczenia, do którego antyklerykalizm zawsze prowadzi - czyli wrogość wobec religii.
Fredzie w obozach koncentracyjnych też byli np. tacy kapo, którzy mniej bili niż pozostali, a może nawet tacy co w ogóle nie bili? Ale co z tego?
Nie zapominaj, że każdy wyjątek to tylko potwierdzenie reguły.
Ściegiennego to ważna ulica.
Prawdę mówiąc nie bardzo cię rozumiem. Sugerujesz, że w danym mieście mogłyby być np. dwie ulice tego samego miana?
Bliska mi osoba pracowała w "Marmurach kieleckich", jeszcze w czasach gdy stery władzy dzierżyło...kierownictwo z Bolesławem Bierutem na czele.
Z perspektywy tej osoby, ówczesnej robotnicy marmurów (jak zwykło się mówić o tych zakładach) czasy te nie były wcale tak "okropne" jak dzisiaj próbuje się je określać.
Nie były one łatwe ale w porównaniu z okresem przedwojennym i okresem wojny ludziom po pierwsze zapewniono możliwość pewnego utrzymania, podstawowe warunki bytowe dzięki którym mogli stale być odżywionymi, korzystać wreszcie z wcześniej trudno dostępnych dóbr kultury, co powodowało prawdziwą społeczną integracje.
Przy ulicy Ściegiennego znajduje się też budynek Wojewódzkiego Domu Kultury. Przed wojną uchodził on za miejsce spędów ale sanacyjnych, wojskowych elit na wykwintnych balach niedostępnych dla "zwykłych roboli" i nawet części mieszczaństwa jaka nie była wkupiona w łaski "panów arystokratów". Notable, oficerowie i ich damulki w pięknych kostiumach, szatach najczęściej byli dowożeni na bale z suto zastawionym stołami, dorożkami dla dodania tego typu spotkaniom splendoru.
Po wojnie dzisiejszy WDK został szeroko otwarty dla "prostactwa". Budynek stał się miejscem schadzek, potańcówek, spotkań ludzi w celu zapoznania się z kulturą wcześniej w ich życiu niezbyt obecną.
W tych samych Kielcach przed wojną, ciężko było znależć pracę. Znalezienie pewnego zatrudnienia było właściwie niemożliwe w czasach przedwojnia.
Zakłady pracy często były zamykane. Nikt za bardzo tym się nie interesował ani przejmował. Dzisiaj niektórzy "badacze" czasów minionych, nazywający siebie historykami (raczej wyrazicielami interesów klas posiadających i elit ich reprezentujących) bieda, wyzysk, rzeczywista szarość i syf okresu międzywojennego w ogóle ich nie obchodzi.
Jak tylko mogą tuszują te dość przykre sprawy i z wielkim zapałem "demaskują komunistyczne zbrodnie", wyolbrzymiając zasługi różnych twórców II RP.
Przed wojną Kielcami władali urzędnicy i wojskowi, całkowicie lojalni wobec sanacji. Chociaż powiedzieć że oni mieli największe wpływy byłoby dużym uproszczeniem.
Bardzo dobrze miała się burżuazja. Kler też był tutaj dość rozpasany. Dzisiaj znów mówi się o Kielcach głównie jako o "klerykowie". Nie bez powodu. Kler odgrywał tu ważną rolę, w m.in. rozpowszechnianiu nastrojów antysemickich.
Choćby biskup Kaczmarek (jakiemu niedługo w Kielcach mają wystawić pomnik dzięki "otwartym katolikom" z KIK) trudnił się w "demaskowaniu" "międzynarodowych spisków żydowskich" jakie miały opanować Polskę przy pomocy "żydokomuny".
W okresie PRL-u nazywano to miasto "czerwonym".
Z dzisiejszej perspektywy taka łatka dla tego miasta wydaje się być naciągnięta. Przede wszystkim na wzgląd tego co się wyrabia w tym regionie. Jeszcze o dziwo IV LO zachowuję imię Hanki Sawickiej, chociaż wcześniej prezydent tego miasta nie wahał się nazwać córki Bernarda Szapiro, "terrorystką", kiedy zapadła decyzja o zmianie nazwy ulicy z Hanki Sawickiej na "prawdziwie polską".
Nikt wtedy zresztą na lewicy nie pomstował na tą decyzje. Pomstowano jedynie na koszty. Koszty są najważniejsze dla lewicy. Widać że "lewicy", wiszą takie sprawy jak walka o pamięć. Robotnicze rodziny w nieskazitelnych czasach międzywojnia, żywiły się dosłownie ochłapami, łupinami z ziemniaków (w najlepszym razie) resztkami chleba. Łatwiej było wtedy tkwić ale na chronicznym bezrobociu. Taki wolny najmita się kłania. To działo się w centrum kontynentu europejskiego. Ach, to były "piękne czasy" i "piękne dni". Władze z sowieckiego nadania zabrały, ograbiły ludzi z przyjemności życia w kontynuacji II RP.
Niestety dzisiaj mało kto o tym pamięta. Nowe pokolenia wychowane w duchu antykomunizmu, podatne na "pyszałkowaty patriotyzm" w PRL-u dostrzega "państwo komunistyczne" jakie oferowało tylko kolejki i puste pułki, ocet.
I oczywiście terror wymierzony przeciwko "prawdziwym patriotom". Po prostu...rodzimy gułag.
Przy całym moim krytycyzmie wobec PRL-u, trudno jest przełknąć i jeszcze przystać na upowszechniany "sielankowy obraz II Najjaśniejszej" i jednoznaczne potępienie państwa o jednakże socjalnym charakterze.
PS. Dajcie tą poprawioną wersję.
A słyszałeś Ty kiedykolwiek o prymacie celów klasowych nad podziałami światopoglądowymi? Sam Lenin poszedł ponoć na prośbę starej niani doi cerkwi, bo ją bardzo kochał, a tłumacząc się towarzyszom stwierdził, że przecież to nie był jakiś wielki grzech.
Żyjemy w kraju katolickim i jeżeli katolicyzm okaże się jakimś sposobem na przełamanie nieufności klasy robotniczej, to będziemy z czerwonymi sztandarami chodzić na pielgrzymki do Częstochowy, dawać na tacę za odprawienie mszy za Ojczyznę Ludową i płacić biskupom gotowizną i winem przednim za poświęcenie sztandaru partii komunistycznej – tak nam dopomóż Bóg.
Że nie mam nic osobiście do księdza Ściegiennego. Jeśli dobrze rozumiem, to ten wielebny nie żyje już od dawna?
Taaak, taki powinien być każdy ksiądz
rozmarzyłem się
Pisałem o regionie, a nie tylko o jednym mieście, a wcześniej również o nikłym oddźwięku medialnym i społecznym.
I o słabej znajomości tego nazwiska nawet w omawianym regionie.
był postacią, którą doceniły władze PRL. Mając niedobór bohaterów, których można byłoby przedstawiać ludności jako ideowców komunizmu, bez wahania zgodzili się, żeby w Kielcach i ich okolicach w szkołach obok obrazów Stalina wisiały obrazy Ściegiennego, opłaciło się to szczególnie w kontekście tego, że Kielecczyzna była ostoją endecji a w trakcie wojny i po wojnie oddziałów NSZ.
P.S. Taka ciekawostka, podobny był pomysł, żeby podobizna Ściegiennego zdobiła jakiś banknot, idea jednak upadła.
Niestety, to już przeszłość (oczywiście mam na myśli kultywowanie pamięci o Ściegiennym, a nie o Stalinie). Władze Polski Ludowej doceniały również - ogromny - kulturotwórczy wkład braci polskich, którzy dziś w polskich szkołach, o ile w ogóle są przedstawiani, to jako współwinni potopu szwedzkiego (choć większość szlachty katolickiej również go początkowo poparła).
http://pl.wikipedia.org/wiki/Eugeniusz_Okoń
Co najlepsze, był księdzem w Komunistycznej Frakcji Poselskiej, razem z Dąbalem i Łańcuckim ;)
zapomina się o tym, iż arianie byli pacyfistami i chcieli zniesienia pańszczyzny, zaś rozpatruje się ich jedynie w kontekście zdrady, od razu budując głupie tezy, że to tolerancja I RP doprowadziła ją do upadku ;/
Bez przesady.
Ks. Piotr Ściegienny to, zarówno w dziejach regionu, jak i całego kraju, postać co najwyżej drugorzędna. Kielecczyzna dysponuje wieloma postaciami znacznie bardziej znanymi. Pochodzeniem lub działalnością związane były z nią tak ważne dla historii i kultury całej Polski osoby, jak m.in. Rej, Kochanowski, Żeromski, Sienkiewicz, Kołłątaj, Staszic, Czarniecki, Langiewicz. Na tle takich "konkurentów" Ściegienny i tak został moim zdaniem mocno wyróżniony. Poza tym ksiądz związany był zdaje się tylko z bezpośrednimi okolicami Kielc. W miastach-ośrodkach przemysłowych nad Kamienną, Skarżysku, Starachowicach i Ostrowcu, nie słyszałem o ulicy jego imienia; istnieje natomiast takowa w Radomiu.
Poza postulatami zniesienia pańszczyzny i poddaństwa chłopów, arianie żądali od szlachty zrzeczenia się majątków i zarabiania na życie pracą własnych rąk, odrzucali również piastowanie urzędów państwowych. Zatem coś jakby chrześcijański anarchizm. Arianie istnieją także obecnie (Jednota Braci Polskich).
[Kielecczyzna była ostoją endecji]
Endecka, w sensie antysemicka (bo o ten aspekt ci chodzi), była w tamtych czasach praktycznie cała Polska, w każdym razie ta jej część, gdzie istniały duże skupiska Żydów (Królestwo, Galicja). Spójrz na "mapę pogromów". Są na niej m.in. Mińsk Maz., Warszawa, Przytyk, Odrzywół, Kielce, Częstochowa, Kraków, Myślenice, Rzeszów. Lwów. Do wyboru, do koloru: stolica, miasta duże, średnie, małe, miasteczka.
Co do braci polskich, błędnie nazywanych arianami, to rzeczywiście znaczna część z pierwszych przedstawicieli tego ruchu miała poglądy (i działania) o charakterze anarchizującym czy komunizującym, na znak sprzeciwu wobec wojen, nosili również u pasa drewniane szable, jednak z czasem - by uniknąć najostrzejszych prześladowań, które inicjowali już kalwiniści - bardziej się "spańszczyli". W każdym razie, wnieśli ogromny wkład do myśli nie tylko polskiej, ale również europejskiej (wielu uważa ich za inspiratorów chociażby Oświecenia), do czego przyczyniła się m.in. Akademia Rakowska. Interesujące, że pretekstem do wypędzenie braci polskich w 1658 r. było obwinianie ich o współpracę ze Szwedami (choć również lwia część katolików współpracowała) i... usunięcie katolickiego krzyża, który został ostentacyjnie zamieszczony na granicy zamieszkanych przez nich terenów.
A do upadku Rzeczpospolitej Obojga Narodów przyczyniła się w dużej mierze właśnie nietolerancja - kontrreformacja czy zmonopolizowanie edukacji przez jezuitów, czego skutkiem było również wypędzenie braci polskich.
A współczesna Polska to spełnienie marzenia przedwojennych endeków o państwie jednonarodowym, katolickim i nietolerancyjnym :/.
(Nie trzeba dodawać, że bracia wywodzili swoje poglądy z - tak właśnie przez nich odczytywanej - Biblii).
" Wlazł do zbrodniczej instytucji "
jeżeli ktoś chce zostać księdzem z powołania tak jak m.in Oscar Roneo czy właśnie ks. Ściegienny to co ma zrobić? Wiesz to samo można powiedzieć o lewicy,jesteś w organizacji lewicowej która moze kojarzyć sie z Stalinem czy Pol Potem czyli jesteś winien i koniec?;) tylko dlatego że uważywasz te same symbole itp? nonsens
A co sądzisz o Chavezie czy F.Castro którzy przyjaznia sie z nie ktorymi ksiedzami?
"A przypominam, że wszystkie religie do kupy wzięte przez tysiące już lat, na głowę biją i faszyzm i komunizm pod względem ilości ofiar."
Zgadzam się ale każda idologia czy religia może prowadzić do okropnych zbrodni,idologia i religia mogą być pozytywne i mogą pomoc wielu ludziom jak i mogą zaszkodzić to zależy jak kto odbiera jakąś religię czy ideologię,oczywiście religie maja wiecej ofiar niz komunizm czy faszymz ale te 2 ideologie rownież maja wiele ofiar czy jest sens porownywac? Wez tez pod uwage ze religie dluzej isntieja niz faszyzm czy komunizm
sam jestem antyklerykalny ale to nie oznacza że każdy ksiądz był taki sam bo było wiele wielki księdzy którzy bronili ludzi biednych a nawet byli lewicowi
bracia polscy podobają ;)
O Kielecczyźnie napisałem raczej w kontekście silnego ośrodka obozu narodowego na czele z NSZ. Dlatego też postać Ściegiennego była dla PRL bardzo potrzebna, żeby z jednej strony miejscowa ludność miała swojego bohatera, a z drugiej, żeby był on odpowiedni dla komunistów. Antysemityzm oczywiście też (pogrom kielecki chociażby), ale to swoją drogą.
Odyseusz - dokładnie. W XVI i XVII w. byliśmy krajem tolerancyjnym, bez stosów (może to za wiele powiedziane, bo stosy były ale w porównaniu do zachodu w minimalnym stopniu), gdzie każdy mógł znaleźć schronienie. Przez Wazów a szczególnie Sasów staliśmy się krajem zatwardziałym i nietolerancyjnym. W XVIII wieku, gdy na zachodzie Europy sytuacja już się uspokajała, to my zyskiwaliśmy opinię kraju nietolerancyjnego i ortodoksyjnego.
Powojenna Polska bardzo się endekom podobała - jednonarodowa, z granicami na Odrze...Wystarczy spojrzeć jak wielu przedwojennych prawicowców współdziałało po wojnie z władzami. Sam PRL podszyty był nacjonalizmem.
To fakt, że frakcja endecka była bardzo silna w PRL, chociaż były w jego trakcie i takie okresy, kiedy kładziono większy nacisk na świeckość państwa.
Jest taka poświęcona arianom książeczka dla młodzieży pt. "Rycerze drewnianego miecza". W podstawówce, zdaje się w piątej czy szóstej klasie, przeczytałem ją jednym tchem.
----
[frakcja endecka była bardzo silna w PRL]
W tamtym okresie niekoniecznie musiało to być takie złe. Bo czy np. czymś niewłaściwym była typowo endecka mitologia Ziem Odzyskanych? Czy dzieła endeka Grabskiego, jak "Rapsodia świdnicka" albo "300 MIAST WRÓCIŁO DO POLSKI", były (i są) sprzeczne z polską racją stanu?
Crystiano, Okoń nie był członkiem Komunistycznej Frakcji Poselskiej. Skąd te rewelacje?
W Katowicach jest/byla ulica Sciegiennego na Koszutce. Prostopadla do Chorzowskiej, vis a vis huty Baildon, przy terenach kopalni Gottwald/Kleofas, a obecnie silesia-blablabla-, biegnaca w strone Jozefowca.
zresztą "dobrych księży" wcale nie brakowało i nie brakuje dziś. Za ich humanizm można machnąć ręką na fakt że przysięgali wierność Babilonowi Wielkiemu... Stąd negatywnie oceniam werbalną żonglerkę PT Sierpa i M. Może powinien posłuchać słów Siddharty Gautamy (znanego jako Buddha): "Zanim coś powiesz lub napiszesz, zastanów się czy to jest ładne, czy to jest mądre, czy to jest potrzebne".
A swoją drogą.. pamiętacie: "Zrzucał uczeń portret cara/ ksiądz Ściegienny wznosił modły/ opatrywał wóz Drzymała/ dumne wiersze pisał Norwid"?
oparłem się na tezie wykładowcy, nie sprawdzając tego ;)
Bez urazy, nie kumam co to takiego powołanie. To w najlepszym razie choroba psychiczna. Człowiek, który wierzy w faceta, który urodził się choc nikt nie zapłodnił jego matki, faceta, który obudził z grobu kolesia co się już na dobre rozkładał po smierci, faceta, który se zmarł na krzyzu, a potem sie obudził i żywcem został wziety do nieba, taki człowiek ma po prostu urojenia.
Wiesz w czym rzecz Fredzie? Tu chodzi tylko o ilość. Jeśli jeden człowiek ma urojenia, powiemy, że powinien odwiedzić psychiatrę. Ale jesli wiele osób ma to samo urojenie, mamy do czynienia z religią. I wtedy nie wiedzieć czemu mamy te ich urojenia traktować ze szczególnym szacunkiem i estymą?
Beze mnie.
to, jak widzicie, przykład tolerancji i demokratycznych, oraz wolnościowych pragnień.
Sam jestem ateistą, ale przy Tobie wolę być katolikiem.
Dobrze powiedziane :-)
Sierpimlot:
"Ja nie jestem antyklerykałem. Od dawna jestem na wyższym poziomie wtajemniczenia, do którego antyklerykalizm zawsze prowadzi - czyli wrogość wobec religii."
No tak, to juz nie jest w sumie dosc niewinny neoficki zapal, to dojrzaly fanatyzm :-)))
co religia ma do tolerancji i wolnościowych pragnienień?
Przecież mowa o najbardziej nietolerancyjnej i zbrodniczej instytucji jaka kiedykolwiek powstała na świecie. Wiekszośc ateistów popełnia błąd, atakując tylko instytucję. Bojąc się ataku na religię w naszym katolickim kraju. Taki ateizm to zwykły kabotynizm. Zapomina, że siła i istota tej instytucji wynika wprost z religii i jest jej naturalną konsekwencją. Jeśli kościół jako instytucja jest zły, ergo zła jest religia, która taki kościół tworzy. Kościół zwalcza i piętnuje ateizm. By skutecznie z nim walczyć, trzeba uderzać też w podstawy kościoła, podstawy tego zła. A tą podstawą jest choroba psychiczna, ciemnogród i wiele innych nieracjonalnych przyczyn, co skupia się w jednym słowie - religia.
Taki z Ciebie mradziechowski ateista jak z koziej... bęben. Taki ateizm zawsze przegra z kościołem. Taki ateizm jest zawsze na pozycji defensywnej. A ja uważam, że człowiek nie musi wstydzić się swych poglądów.
Przecież człowiek, nie antyklerykał, lecz ateista, jest nim dlatego, że bajki o bogach i innych cudach uwaza za kompletną niedorzeczność. Gorzej gdy oportunistycznie nie chce o tym głosno mówić jak Ty.
To nie ma nic wspólnego z tolerancją. Walka z kościołem to jak walka z faszyzmem. Dla niego tez nie może być żadnej tolerancji, nawet jeśli w ten sposób faszyści, realizują swą "demokrację i wolnościowe dążenia".
Dziwi mnie niezrozumienie, zwłaszcza u ateisty, faktu, że skuteczna walka z klerykalizacją naszego życia nie jest możliwa dopóki tak dużo ludzi będzie wierzyć w te bajki.
Przekonanie zaś, że sam kościół można zmienić jest naiwnym zyczeniem. Gdyby się zmienił, przestałby być kościołem tej religii nienawiści.
Atakowany kosciół okopuje się, usadawia w roli ofiary i jeszcze bardziej wzmacnia. Jedyne co widmo kościoła snujace się nad naszym życiem, może zniszczyć to zmniejszenie liczby wiernych. Reszta jest nieskuteczna. Nawet ten antyklerykalizm, polegajacy na poutyskiwaniu na kleche, a potem pójsciu do spowiedzi do tego samego plebana, czy zapełnianie ich światyń na organizowanych przez nich "dziadach".
Kraje wolne od ucisku koscioła to kraje ateistyczne jak Francja, Czechy czy Dania. Innego sposobu wyzwolenia nie ma.
Ja jestem tolerancyjny. Niech kazdy nawiedzony, ma sobie swoje urojenia, w swoim domu. Tam jest miejsce dla religii.