http://www.youtube.com/watch?v=6bTFc6sO8no
Opinie dietetyków i ekspertów żywienia nie są jednoznaczne co do znaczenia tego rodzaju diety dla organizmu.
Ciekawe ile takich opinii przeczytales i gdzie? Bo najwieksze organizacje dietetyczne swiata jak np. Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyczne i Dietetycy Kanady juz od dawna nie maja watpliwosci co do bezpieczenstwa stosowania diety wegetarianskiej i weganskiej.
Co do textu, nie ma w nim nic odkrywczego, ale milo, ze w koncu lewica zaczna zauwazac problem eksploatowania zwierzat.
"Trzeba pamiętać, że białko jest niezbędnym składnikiem diety, który jako jedyne nie może być zastąpiony przez inne.
Człowiek potrafi syntetyzować pewne aminokwasy (składowe białek), jednak część z nich musi być dostarczana z pożywieniem (tzw. aminokwasy egzogenne).
Jeżeli nie dostarczy się ich w dostatecznej ilości, mogą wystąpić objawy niedoboru białka - są to objawy głodzenia.
Nawet, jeśli dostarcza się duże ilości kalorii w diecie, to niedobór białka będzie wywoływał uczucie głodu, które tylko chwilowo ustępuje po posiłku. Po dłuższym czasie niedoboru białek pojawi się osłabienie i utrata masy ciała, ponieważ organizm zmuszony jest do trawienia swoich własnych - w pierwszej kolejności będą to mięśnie.
Do prawidłowego funkcjonowania człowiek potrzebuje określonego stężenia białek w osoczu i jeżeli dojdzie do jego obniżenia to w tkankach zaczyna gromadzić się płyn i pojawiają się obrzęki – początkowo wokół kostek, później może nawet wystąpić puchlina brzuszna.
Białka krwi są również odpowiedzialne za odporność, a ich niedobór prowadzi do znacznego jej obniżenia - człowiek staje się podatny na infekcje wirusowe i bakteryjne.
Długotrwały niedobór białka prowadzi do skrajnego wyniszczenia organizmu i zmian narządowych, które mogą być nieodwracalne.
Pierwszym objawem takiego stany bywa wypadanie włosów.
Oczywiście rozsądny człowiek nigdy nie dopuści do wystąpienia tak drastycznych objawów."
"Powszechna obawa przed tłuszczami zwierzęcymi doprowadza także do ograniczenia w diecie wysokowartościowych białek, które znajdują się w jajach, nabiale i mięsie. Zjadając duże ilości produktów mącznych, które nie zawierają "szkodliwego" tłuszczu, nie dostarcza się organizmowi wszystkich niezbędnych aminokwasów - w żadnej z roślin nie występuje ich komplet. Niedobór białka doprowadza do objawów niedożywienia, których nie da się skompensować innymi składnikami diety."
"W żywieniu człowieka najwyższą wartość ma białko pochodzenia zwierzęcego. Białka, to główny składnik naszych komórek i tkanek. Określa się je też mianem protein, wywodzącym się od słowa "proteios" czyli pierwszy, najważniejszy. Białka pełnią w naszym organizmie zadziwiająco wiele różnorodnych funkcji.
Białkami są: enzymy, przeciwciała, hormony, cząsteczki transportujące, wchodzą też one w skład naszego szkieletu.
Na różne rodzaje białek składają się 22 aminokwasy. To z nich są zbudowane mięśnie i wszystkie niezbędne do życia narządy i tkanki, np: krew, skóra, tkanki łączne.
Dziewięć aminokwasów spośród 22 to aminokwasy NIEZBĘDNE, co oznacza, że muszą one być przyjmowane w pokarmie [w danym posiłku] ponieważ nasz organizm nie może ich syntetyzować [wyprodukować].
Znaczna część składników odżywczych może być syntetyzowana wewnątrz komórek z dostarczonych do nich prostszych elementów, ale składniki niezbędne MUSZĄ wchodzić w skład pożywienia.
Badania wykazały, że do regularnej syntezy niezbędnych białek potrzeba wszystkich niezbędnych aminokwasów, a spożycie posiłku, który zawiera tylko kilka z nich sprawia, że są one rozkładane i usuwane, ponieważ organizm nie gromadzi ich aż do chwili, gdy otrzyma wszystkie w komplecie. Jest to jedna z przyczyn, dla których pokarmy zwierzęce odgrywają tak ważną rolę w żywieniu człowieka.
Niezbędne aminokwasy o których mowa to: Histydyna, Izoleucyna, Leucyna, Lizyna, Metionina, Fenyloalanina, Treonina, Tryptofan, Walina.
Pokrótce omówię działanie poszczególnych aminokwasów.
HISTYDYNA - występuje przede wszystkim w mięsie, jajach, drobiu, niektórych serach żółtych i jest nieodzowna w procesie powstawania krwinek czerwonych i białych. Pokrywanie zapotrzebowania na histydynę sprzyja procesom regeneracji i naprawy uszkodzonych tkanek. Histydyna jest substancją wyjściową do produkcji ważnego neuroprzekaznika- histaminy, która odgrywa ważną rolę w reakcjach odpornościowych organizmu.
IZOLEUCYNA- występuje w dużych ilościach w mięsie, jajach, drobiu, serach żółtych i niektórych rybach. Jest jednym z trzech aminokwasów ważnych w stresie, niezbędna jest też w procesie wytwarzania hemoglobiny i uwalniania energii.
LEUCYNA- znakomitym źródłem tego aminokwasu są: mięso, drób, sery żółte, Ten kolejny "aminokwas stresowy" szczególnie obficie występuje w chudym mięsie. Poprzez umożliwienie syntezy odpowiednich białek, ma fundamentalne znaczenie w procesach wzrostowych, jak: rozwój kości, mięśni i skóry.
LIZYNA- występuje w dużej ilości w mięsie, jajach, drobiu, rybach, serach żółtych, a także w warzywach strączkowych. Lizyna ma szczególne znaczenie dla zdrowia skóry i kości, sprzyja tworzeniu się zdrowego kolagenu, oraz umożliwia skuteczne wykorzystywanie wapnia.
METIONINA- zdrowe ilości metioniny zawiera mięso, jaja, sery żółte wiele nasion i orzechów. W skład metioniny wchodzi siarka. Aminokwas ten jest ważny dla przemian metabolicznych i tłuszczów i pełni w organizmie funkcję przeciwutleniacza.
FENYLOALANINA- to aminokwas niezwykle ważny dla zdrowego funkcjonowania mózgu. Występuje w mięsie, jajach, niektórych serach żółtych, jest bardzo istotna w wytwarzaniu niektórych neuroprzekazników. Badania wykazały, że jest naturalną substancją przeciwdepresyjną, zmniejsza też odczuwanie bólu.
TREONINA- w którą obfitują jaja, mięso i fasola. Jest to aminokwas niezbędny dla prawidłowego układu odpornościowego, sprzyja też dobrej kondycji zdrowotnej skóry, kości i prawidłowemu wykształcaniu szkliwa zębów, wspiera funkcjonowanie tarczycy.
TRYPTOFAN- występuje przede wszystkim w mięsie, szczególnie w mięsie indyka, oraz niektórych serach żółtych i orzechach. Tryptofan to prekursor serotoniny, neuroprzekaźnika, który jest w dużej mierze odpowiedzialny za nastrój i dobry sen.
WALINA- występuje w mięsie, jajach, drobiu, serach żółtych. Jest to trzeci z aminokwasów ważnych w okresach zwiększonego stresu. Walina ma wpływ na gospodarkę hormonalną organizmu i jego metabolizm. Jest niezbędna w procesach wytwarzania energii.
Białko pochodzenia zwierzęcego określa się mianem KOMPLETNEGO bowiem każda jego porcja zawiera komplet niezbędnych aminokwasów. Białko pochodzenia roślinnego nie zasługuje na to miano, ponieważ nie ma takiego warzywa czy zboża, które zawierałoby wszystkie dziewięć aminokwasów.
Gdyby w diecie zabrakło któregokolwiek z niezbędnych aminokwasów, nasz organizm w ogóle nie byłby w stanie funkcjonować.
Jeśli spożywamy za mało któregoś z pozostałych aminokwasów, wówczas nasz organizm po prostu sam go syntetyzuje. Jeśli jednak brak nam jest któregoś z dziewięciu niezbędnych aminokwasów, to dla jego uzyskania organizm zaczyna pożerać własną tkankę mięśniową. Z całą pewnością taki obrót rzeczy jest niekorzystny dla organizmu.
Białka wzmacniają układ odpornościowy, sprzyjają wytwarzaniu przeciwciał, które stanowią armię chroniącą organizm przed chorobami. Przeciwciała są nieodzowne do zwalczania chorób wywołanych zakażeniem, wirusami i bakteriami. Białka są też niezbędne do prawidłowego działania układu immunologicznego, do rozwoju tkanek do ich gojenia i procesów naprawy, odgrywają też niezwykle istotną rolę w tworzeniu się neuroprzekaźników w mózgu. To dzięki białkom w naszym organizmie mogą powstawać nowe komórki potrzebne do zastąpienia tych niezliczonych, które giną każdego dnia. Białka krwi zatrzymują wodę, od nich zależy ilość wody w komórkach, a także odpowiadają za gęstość krwi w naszych tętnicach i żyłach. Białko działa jako substancja, która odwraca działanie insuliny. Kiedy dany człowiek zjada wystarczające ilości białka - trzustka zaczyna wytwarzać glukagon w ilości wystarczającej do tego, by uruchomić zasoby zgromadzonego tłuszczu, dzięki temu organizm zaczyna spalać własną tkankę tłuszczową i czerpać z tego procesu energię do życia.
Nie można określić ilości zapotrzebowania na białka w organizmie. Objawy braku białka są odczuwalne dopiero w późniejszym okresie, 2-4 lat, a wtedy niektóre zaniedbania mogą być nieodwracalne. Światowa Organizacja Zdrowia w swoich opracowaniach przyjęła najmniejszą ilość białka dla człowieka zdrowego: 50 g na dobę, jako podtrzymanie funkcji życiowych. Każdy z nas ma inne potrzeby, są one zależne od warunków w jakich żyjemy i jakie białko zjadamy.
Zapotrzebowanie na białko u każdego człowieka jest inne i zależy od różnych czynników: klimat, rodzaj pracy, wiek, choroby, nie można z góry podać, że człowiek potrzebuje tyle a tyle białka, organizm bezbłędnie ustali to zapotrzebowanie. Unikanie spożycia mięsa, jaj, żółtych serów, które są tak doskonałym źródłem białka, nie jest ani dobrym sposobem na obniżenie poziomu cholesterolu, ani drogą do uniknięcia choroby serca i otyłości.
Wielu osobom wydaje się, że robią dobrze, gdy zmniejszają spożycie pokarmów białkowych- często mają przekonanie, że przyczyni się u nich do poprawy stanu zdrowia. Nic bardziej mylnego. Osoba cierpiąca na niedobór białka może mieć poważne zaburzenia fizyczne i psychiczne: zmęczenie, dezorientacja, drażliwość, zaniki pamięci, osłabiony popęd seksualny, problemy z przesuszoną cerą, łamliwymi paznokciami, wypadaniem włosów, zatrzymaniem wody w organizmie/opuchnięcia nóg/. To najczęściej spotykane objawy niedoboru białka w pożywieniu.
Jeśli zaobserwowałeś już u siebie któryś z wymienionych objawów, zastanów się, czy ilość białka, które spożywasz jest wystarczająca i kompletna.
Życzę wszystkim dużo zdrowia M Gałuszkiewicz [ Marnaj]
Opracowałem to na podstawie:
Biochemi Harpera i fachowej literatury."
"CHOROBA ZWYRODNIENIOWA RUCHU UKŁADU.
U człowieka żywionego nieprawidłowo mózg postępuje tak, jak rząd w biednym kraju - nie dba o tych, którzy go zaopatrują, wtedy powstaje miażdżyca, a człowieka trafia szlag.
Najczęściej spotykaną "chorobą cywilizacyjną" jest choroba zwyrodnieniowa stawów kończyn i kręgosłupa. Jej przyczyna jest dokładnie taka sama jak i miażdżycy, otyłości, cukrzycy typu II, czy nadciśnienia utrwalonego.
Objawy choroby zwyrodnieniowej występują znacznie wcześniej niż objawy choroby wieńcowej, czy miażdżycy. Objawy te poprzedzają zachorowanie na niewydolność wieńcową o kilka lat u mężczyzn i kilkanaście u kobiet.
Przyczyną choroby jest określone nieprawidłowe odżywianie. Tkanka łączna znajduje się w każdym narządzie, a kolagen stanowi ponad jedną trzecią ogólnego białka w ustroju.
Kości nie są zrobione z wapnia, czy fosforu, Kości składają się głównie z białka. Przyczyną choroby są zmiany w białkach. Przyczyną tych zmian jest niedobór białek o składzie chemicznym zbliżonym do białek kości, w pożywieniu. Chlebem, coca-colą, jabłkami, cukrem, miodem, budyniem, jarzynami człowiek na pewno nie może "zreperować" uszkodzonych stawów.
Jeśli zjada te produkty, to nie zjada tych, które zjadać powinien, czyli chrząstek, wiązadeł i powięzi. Jeśli nie zjada tych, które zjadać powinien, to w organizmie musi brakować składników do budowy i "remontu" stawów i kości oraz całej tkanki łącznej. Brakuje też wartościowej energii. Same części do budowy domu nie wystarczą. Do jego remontu również potrzeba jest energia.
Najwięcej ludzi choruje na chorobę zwyrodnieniową stawów. Jest ona najczęstszym powodem niezdolności do pracy w Polsce. Jej koszty społeczne są największe w stosunku do każdej innej choroby. U chorych na zaawansowaną chorobę zwyrodnieniową występuje równolegle u około 90% nadciśnienie, powszechną jest otyłość i nadwaga, częsta cukrzyca typu II, kamica wątrobowa, żylaki, łuszczyca i inne choroby.
"Remont" tkanki łącznej.
Przyczyną tych wszystkich chorób jest nieprawidłowe odżywianie. Czy można się z tej choroby wyleczyć? Oczywiście, że można. Na szczęście chrząstki i kości nie mają nerwów, zatem nie bolą. Boli okostna, wiązadła, powięzie i inne części tkanki łącznej. A te można "wyremontować". Często bywa tak, że zmiany radiologiczne stawów kończyn, czy kręgosłupa są bardzo duże, a chory nie odczuwa żadnych dolegliwości. Często bywa odwrotnie. Liczne i różnorodne zabiegi stosowane w "leczeniu" choroby zwyrodnieniowej działają głównie przez poprawę ukrwienia (odżywienia) tkanek, na które są stosowane. Ten sam zabieg, tak samo stosowany, u chorego na tę samą chorobę może przynieść poprawę, może nie dać żadnej poprawy, może też zaszkodzić. Poprawa ukrwienia (zaopatrzenia) w jednym miejscu, musi spowodować pogorszenie ukrwienia (zaopatrzenia) w innym. Bez zmiany modelu żywienia inaczej być nie może. Natomiast po wprowadzeniu żywienia optymalnego, prawie wszystkie zabiegi poprawiające ukrwienie działają korzystnie w chorobie zwyrodnieniowej. Przy dużych zmianach zwyrodnieniowych należy zwiększyć spożycie żółtek, szpiku, bardzo gęstych rosołów, nóg cielęcych i wieprzowych, chrząstek, flaczków, salcesonów. Trzeba dostarczyć pewien nadmiar "części zamiennych" i energii dla narządów najbardziej chorych i to takich części, których nie "zrabuje" mózg (czyli rząd), czy inne uprzywilejowane w zaopatrzeniu tkanki.
Mózg się sam wyżywi.
Wówczas ustępowanie bólów, obrzęków, zniekształceń kości i stawów, jest bardzo szybkie. Czy samo, typowe żywienie optymalne prowadzi do wyleczenia choroby zwyrodnieniowej? Oczywiście tak, ale trwa to nieco dłużej. Z nagłej i korzystnej poprawy zaopatrzenia w organizmie ( jak i w społeczeństwie) w pierwszej kolejności najwięcej korzystają te tkanki, czy narządy (grupy zawodowe, społeczne), które dysponują środkami i sposobami na przechwycenie najlepszych źródeł energii. Najlepszych 'części zamiennych".
To, co jest najlepsze dla tkanki łącznej, wcale nie jest najlepsze dla mózgu i odwrotnie. Mózg zawsze się wyżywi, pod warunkiem, że dba o tych, którzy go zaopatrują. Niestety mózg u człowieka nieprawidłowo żywionego postępuje tak, jak każdy rząd w biednym i głupim kraju. Nie dba o tych, którzy go zaopatrują, ani o tych, którzy wytwarzają "części zamienne " i energię. W tym przypadku powstaje miażdżyca, która kończy się krwotokiem, zakrzepem, lub zatorem, człowieka, mówiąc językiem potocznym, trafia szlag, a językiem staropolskim - apopleksja.
Człowiek często przy tym umiera, staje się inwalidą przykutym do wózka, lub wędruje po świecie z laską powłócząc nogą, z przykurczoną i zimną niesprawną ręką, czasem nie może mówić, prawie zawsze jego umysł ulega znacznej degradacji. Największej u tych, którzy uprzednio chorzy na nadciśnienie po wylewie mają ciśnienie bardzo niskie, mniej u tych, u których po wylewie ciśnienie spada niewiele.
Dawny rzecznik prasowy rządu Jerzy Urban powiedział kiedyś, że rząd zawsze się wyżywi. Każdy rząd potrafi się wyżywić, ale od czasów tak zwanego grzechu pierworodnego prawie żaden rząd nie żywił się dobrze. A już na pewno nie za czasów, gdy Urban był rzecznikiem. Każdy kolejny rząd, od Babiucha począwszy, starał się tylko o to, aby się w rządzie utrzymać. Takie postępowanie powoduje, że przy rządzeniu utrzymać się nie można. Rządy zmieniały się u nas równie często jak rękawiczki. Przeważnie wymieniano je tak, jak przysłowiowy stryjek - siekierkę na kijek.
Zawsze ludzie mieli nadzieję, że kolejny rząd (premier) będzie lepszy. I zawsze ich nadzieja się nie sprawdzała. Co to oznacza? Oznacza, że nasz naród nie potrafi nadal uczyć się - nawet na błędach, że stale popełnia te same błędy. I będzie je musiał nadal popełniać, jeśli przyczynowo nie podniesie swojej wartości biologicznej, jeżeli przyczynowo nie poprawi sprawności swoich umysłów, aby mógł odróżniać ludzi dobrych, od ludzi złych.
O odróżnianiu dobra od zła.
Antystenes z Aten twierdził słusznie, że "państwa giną wtedy, kiedy nie umieją odróżniać ludzi złych od dobrych." Nasz naród nie potrafił tego robić od kilkuset lat i nie potrafi nadal.
Nic nie robi w tym kierunku, aby było lepiej. Na pewno chciałby, ale nie wie jak to uczynić. To, co mu się wydaje, że jest dobre, jest dla niego najgorsze - jest " obrzydliwością w oczach bożych" - jak mówi Biblia. A przecież tak wcale być nie musi. Ludzie chorzy przeważnie wybierają takie metody leczenia swojej choroby, które pomóc im nie mogą, ale, w które wierzą. Dlatego tak wielu różnych uzdrowicieli tak dobrze prosperuje, dlatego nasz naród staje się coraz to bardziej chory. A przecież, gdyby rządzący mieli odrobinę rozsądku, nie byłoby nic prostszego, jak sprawdzić stosowane metody leczenia. Zebrać grupy chorych na różne choroby, zapytać ich jak chcą się leczyć, zbadać ich stan zdrowia, powtórzyć badania po pół roku. Można będzie wtedy określić, które metody są najlepsze w danej chorobie, które nie pomagają, a które szkodzą. Przecież dokładnie w ten sposób człowiek postępuje we wszystkich rodzajach swej działalności. Czy nie powinien w stosunku do siebie?
JAN KWAŚNIEWSKI"
"Mięso wieprzowe jako komponent diety
„Problemy współczesnej hodowli i produkcji świń”
dr inż. Tadeusz Blicharski*
dr inż. Anna Hammermeister
cytat :
Prowadzona od wielu lat systematyczna praca hodowlana mająca na celu poprawę mięsności u świń przyniosła wyraźne efekty w postaci zwiększenia zawartości mięsa w tuszy przy równoczesnym obniżeniu otłuszczenia. Od wielu lat panuje jednak powszechne przekonanie o niekorzystnym wpływie mięsa wieprzowego na zdrowie człowieka.
Propagowane są opinie, że jego udział w diecie powinien być ograniczony, bowiem przyczyniania się do wzrostu zachorowań na choroby nowotworowe, układu krążenia i wzrost poziomu tzw. „złego cholesterolu” (frakcja LDL).
Wbrew tym opiniom wieprzowina jest najczęściej spożywanym rodzajem mięsa w Polsce. Struktura spożycia mięsa wskazuje, że przedkładamy wieprzowinę nad drób czy wołowinę, przy marginalnym znaczeniu mięsa innych gatunków zwierząt. Statystyczny mieszkaniec naszego kraju zjada 39 kg wieprzowiny w ciągu roku, co stanowi około 60-70 % ogólnego spożycia mięsa. Prognozy MRiRW na rok 2010 przewidują wzrost tego spożycia do 45 kg.
Mięso jest dla człowieka źródłem aminokwasów egzogennych, bez których nie mogą powstawać w organizmie własne białka. Białka roślinne (nawet soja) nie są w stanie dostarczyć wszystkich aminokwasów egzogennych potrzebnych człowiekowi do prawidłowego funkcjonowania. Koćwin-Podsiadła (2006) podaje, że człowiek ma ograniczoną zdolność do wytwarzania aminokwasu tauryny, który nie występuje w świecie roślin. I chociaż nie jest on wykorzystywany do produkcji białka, to bierze udział w jego przemianach. Tauryna odpowiada między innymi za prawidłowe funkcjonowanie serca a jej niedobór prowadzi do zwyrodnienia mięśnia sercowego.
Argumentem przytaczanym przez przeciwników stosowania diety mięsnej jest zbyt wysoka zawartość tłuszczu i związanego z nim poziomu cholesterolu. Okazuje się jednak, że wieprzowina zawiera mniej cholesterolu niż np. mięso kaczki domowej, udka kurczaka czy indyka.
Zaskakujące wyniki badań przeprowadzonych w Austrii przytacza Żak (2006). W 40 osobowej grupie zdrowych ludzi, w wieku od 20-60 lat zastosowano dietę z wykorzystaniem mięsa wieprzowego z polędwicy i szynki. Przez 2 miesiące, 3 razy w tygodniu podawano tym osobom po 120-150g wieprzowiny na osobę. Okazało się, że po 60 dniowej diecie, w przypadku kobiet, nie stwierdzono statystycznie istotnego zwiększenia poziomu ogólnego cholesterolu we krwi. Po szczegółowej analizie okazało się, że poziom dobrego cholesterolu - HDL wykazywał trend do podwyższania się, natomiast tzw. złego - LDL do obniżania się.
Bardziej widoczny trend w tym kierunku zaobserwowano u mężczyzn. W tej grupie wykazano obniżenie się ogólnego poziomu cholesterolu we krwi o 5,21% co zostało potwierdzone jako statystycznie wysoko istotne. Stwierdzono także redukcję o 15,81% cholesterolu frakcji LDL. W odniesieniu do cholesterolu HDL, podobnie jak u kobiet zaobserwowano trend do podwyższania jego poziomu. Ponadto zaobserwowano wzrost poziomu cynku we krwi i witaminy B1. Podobne badania przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych potwierdziły wyniki badań Austriaków.
http://www.ipmt.waw.pl/content/File/Blicharski.pdf "
ŹRÓDŁO - http://dr-kwasniewski.pl/ . Naprawdę warto wiedzieć.
"Spotkałem bardzo wielu jaroszy, u których poziom cholesterolu i trójglicerydów był bardzo wysoki, a miażdżyca postępowała bardzo szybko.
Stwierdzono powszechnie występowanie miażdżycy u słoni afrykańskich, nie znajdywano natomiast miażdżycy u Eskimosów, Masajów, Hunzów i innych pasterzy. Słonie nie jedzą jajek masła, słoniny, nie palą tytoniu, nie prowadzą siedzącego trybu życia. Zatem jajka, masło smalec, wieprzowina, palenie tytoniu i inne "czynniki ryzyka" nie są przyczyną miażdżycy. Eskimosi i pasterze jedzą dużo tłuszczów zwierzęcych a łączy ich to, że jedzą mało węglowodanów. Wniosek może być tylko jeden,:gdy węglowodanów w diecie jest mało, miażdżycy być nie może. Gdy węglowodanów w diecie jest mało, miażdżyca musi się cofać. Miażdżyca może rozwijać się u ludzi jedzących chudo tylko wówczas, gdy działają dodatkowo czynniki zmuszające organizm do zmiany węglowodanów na trójglicerydy, a następnie na cholesterol w komórkach ścian tętnic. Najważniejszym i najczęściej spotykanym czynnikiem jest niedobór białka w diecie w stosunku do spożywanych węglowodanów i niska jakość biologiczna tegoż białka. Słonie mają dość białka w trawie, gdy trawa jest zielona. Gdy trawa wyschnie białka im brakuje. Do spalania węglowodanów potrzebna jest duża ilość białka, składników mineralnych i witamin. Gdy tych czynników w diecie brakuje, organizm jest zmuszony do zamiany dużej ilości węglowodanów na trójglicerydy i cholesterol. Jeśli wytwarzanie trójglicerydów i cholesterolu odbywa się w ścianie tętnic - to rozwija się miażdżyca. Przy przetwarzaniu węglowodanów na trójglicerydy i cholesterol zużycie białka, witamin i składników mineralnych jest znacznie mniejsze, niż przy ich spalaniu. Na miażdżycę bardzo często chorują ludzie otyli otyłością ubogich, którzy jedzą chudo. Występuje u nich ten sam mechanizm, który jest przyczyną miażdżycy u słoni afrykańskich. Złym człowiekiem i złym lekarzem był lekarz, który już w 1988r. wiedział jak mógłby pana wyleczyć z choroby tłustą dietą, a nie zrobił tego. W tym czasie prowadziłem Arkadię w Ciechocinku, nadawane były programy telewizyjne o metodach stosowanych w Arkadii i o wynikach leczenia, emitowano programy radiowe i publikacje prasowe. Lekarzowi nie wolno odrzucać, bez sprawdzenia żadnej nowej metody leczenia, gdyż może być skuteczna - nauczał ojciec medycyny Hipokrates.
Jeśli przed 10 laty już trafiali się lekarze, którzy potrafili zrozumieć moją wiedzę i wyciągnąć trafne wnioski, to ich obowiązkiem było praktyczne stosowanie wiedzy, którą udało i się pojąć i która w praktyce jest tak skuteczna. Każdy kolejny minister zdrowia, wielu profesorów i polityków było informowanych o możliwościach, jakie stwarza moja wiedza. Skutek był żaden.
W Arkadii przebywało wielu chorych na miażdżycę tętnic czy chorobę Buergera. U większości choroba była bardzo zaawansowana, mieli duże owrzodzenia, martwicę, byli po długoletniej chorobie i długoletnim "leczeniu", które z zasady nasiliło postępy choroby. Szybka i bardzo duża poprawa występowała u wszystkich, a kilkadziesiąt nóg zakwalifikowanych do amputacji udało się uratować. Po kilku, kilkunastu miesiącach żywienia optymalnego choroby ustępowały.
Gdyby w 1988 roku zastosowano u pana "tłuste jedzenie" to miałby pan obie nogi i zupełnie inne życie. Bóle fan tomowe są spowodowane przyczyną mechaniczną i żywienie optymalne nie może w pełni ich usunąć, gdy będą nadal silne i uciążliwe, tylko leczenie operacyjne stwarza szansę na ich ustąpienie.
JAN KWAŚNIEWSKI"
"Pełnoporcjowa dieta bezresztkowa - żłótka, śmietana, masło lub żółtka kolagen, szpik powoduje najniższe zapotrzebowanie na białko i energię przeniany podstawowej (energię i budulec na wysiłek fizyczny zwiększa się przesunięciem proporcji w kierunku tłuszczu oraz zwiększonym apetytem regulowanym cytozolowym stężeniem ATP, a raczej zmianą potencjału cytozolu), a do tego przy spożyciu 0,8g/kg nmc produkcja NADPH następuje tylko z betaoksydacji, co pozwala tylko na ewentualną zamianę połowy nadmiaru acetylo-CoA na cholesterol budulcowy i tłuszcz zapasowy, a ciała ketonowe nie powstają przy utrzymaniu poziomu cukru we krwi bez zwiększonej glukoneogenezy, a wątroba produkuje głównie ATP w fosforylacji oksydacyjnej na potrzeby mózgu i serca. Tego modelu metabolicznego "nauka dietetyczna" pojąć nie może i przyjmuje, że nie istnieje! i nie wie, że do cyklu kwasu cytrynowego wchodzi głównie acetylo-CoA pochodzący z betaoksydacji , co pisze w każdym podręczniku bochemii!!!. Zwiększona podaż cukrowców powoduje "syndrom metaboliczny", bo komórki nie chcą spalać cukru w szlaku heksozowym, powodując insulinooporność i zamianę cukru na tłuszcz i z frakcji chlesterolowej - głównie LDL . Niezbędny do tego NADPH organizm zaczyna wytwarzać w szlaku pentozofosforanowym, który się uruchamia niehormonalnie - dostępnością substratu (stężeniem cytozolowym glukozy). W kondensacji dwóch cząsetk acetylo-CoA w malonylo-CoA - prekursora syntezy ciał ketonowych, trójglicerydów, cholesterolu osoczowego i blaszki miażdżycowej uczestniczy wyłącznie acetylo-CoA pochodzący z octanu - czyli z GLUKOZY - co większość podręczników biochemii skrzętnie pomija!!! - jako fakt bardzo niewygodny .
Dodanie do pełnoporcjowych posiłków białka np: z mięsa powoduje zwiększenie zapotrzebowania i na białko i na energię do "utylizacji" nadmiaru, który jest zamieniany po wywaleniu azotu z łańcuchów alifatycznych na glukozę. I w obu przypadkach zaczynają się "nieścisłości" i większość chorób metabolicznych . Na to nakłada się niedobór tlenu atmosferycznego z powodu zwiększonego zapotrzebowania na podstawową przemianę matrii... i człowiek zaczyna "grzeszyć obżarstwem", a nie jeść, co prowadzi do zakwaszenia (w tym produkcji ketonów na tzw. diecie "niskowęgolwodanowej") i ...
Do dokładnego obliczenia osobniczego zapotrzebowania na BTW wystarczy niedrogie badanie krwi. Ale w organizmie tkankowym nie ma możliwości dowozu części zamiennych i energii w optymalnej proporcji do każdej komórki w jednostce czasu, co prowadzi do wydłużania łańcuchów białkowych, a to obok rodnika tlenowego, białka fazy ostrej i kilku innych parametrów jest jedną z najważniejszch przyczyn starzenia i rakowacenia organizmu!
Tak to wygląda biochemicznie i w uproszczeniu." (Tomasz Kwaśniewski - dop.TS)
ŹRÓDŁO - http://dr-kwasniewski.pl/ . Biochemię Harpera mam w domu..., ale przede wszhystkim polecam Państwu przeczytać "Jak nie chorować" Jana Kwaściewskiego.
Dobry tekst! Dodam, że jego fragmenty znalazły się również w pracy zbiorowej pod red. Marii Szyszkowskiej i Anny Rosmanith - "Wartości lewicowe w polskiej kulturze XX wieku (w nawiązaniu do twórczości Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej).
Znakomity tekst! Zrobię z niego ulotkę i przy jej pomocy będę agitował na rzecz lewicy ludzi w pracy, pociągu i knajpie.
Mam już taki kanon tekstów propagandowych współczesnej lewicy: Zawadzkiej o walce z patriarchatem w autobusach, Bartolika o rewolucyjnych gejach, Prekiela o wierzących, Foltyna o wychowaniu dzieci przez państwo... Robią na ludziach wielkie wrażenie. Naprawdę.
W każdym razie sprawa jest prosta: chcesz być lewicowcem? To musisz chcieć uspołecznienia środków produkcji, zniesienia religii, adopcji dzieci przez gejów i wegetarianizmu (niekoniecznie w tej kolejności). Co, nie zgadzasz się na którys z tych punktów? To won, reakcjonisto! Nie można dzielić uciśnionych i wykluczonych. Robotnicy, geje i zwierzęta RAZEM!
Tak, tak, wklejajcie dane Kwasniewskiego. To bardzo uznany w swiecie specjalista w zakresie zywienia. Autorytet, na ktory powoluja sie dziesiatki medycznych pism.
BRAWO, BRAWO I JESZCZE RAZ BRAWO! Takich artykułów więcej.
Zatem konkludując - "współczesna" lewica kategorycznie zabrania morderstw-niewinnych-zwierzątek-które-człowiek-de-facto-jeść-powinien, zezwalając natomiast na mordowanie dzieci poczętych. To ja dziękuję za taką lewicę.
"Tu i tam (np: http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=36&w=67360111) wegetarianie "ogłosili" badania sprzed roku, że "dieta niskotłuszczowa, wegetariańska" leczy cukrzycę typ II i to jest prawda. Dieta "oświęcimska" (dieta ubogopastwiskowa) - też bardzo skutecznie leczy tę przypadłość spowodowaną "dietą korytkową" (BTW 20:40:40 % energii strawnej), jednakże przy niedoborze białka wwb może przyspieszyć rozwój miażdżycy u ludzi (słonie afrykańskie w porze suchej).
Gdy dostarcza się organizmowi tłuszczu w niewielkiej ilości (na "diecie pastwiskowej" to tzw NNTK) nie zachodzi "okoliczność" wytłuszczona - cyt. ze Streyera. Przytoczone badanie doskonale potwierdza wiedzę podaną przez Dr JK .
Praktyka wskazuje jednak na to, że cukrzycę typ II skuteczniej i przyjemniej leczy się Dietą Optymalną, czyli nie dostarczając węglowodanów .
PS
Serdecznie dziękuję autorowi z podanego linku za przytoczenie kolejnego argumentu za stosowaniem DO." (Tomasz Kwaśniewski - dop. TS)
"Zaczyna się od zwężonych tętnic
Określony skład diety jest przyczyną nadmiernego spalania węglowodanów i nadmiernego wytwarzania hormonów zwężających tętnice takich jak adrenalina, czy noradrenalina. Komórki ścian tętnic nie mogą żyć przy tak złym zaopatrzeniu jakie otrzymują. Najgorzej ukrwione są tkanki obwodowe - stopy, podudzia i dłonie. Komórki te buntują się, zaśmiecają środowisko organizmu produktami swojej przemiany materii, które powinny na miejscu utylizować. Nie mogą tego robić, bo nie mają tyle energii, ile jest potrzeba i brakuje im białka, z którego mogłoby zbudować potrzebne enzymy ( maszyny).
Do spalania cukru (glukozy) w organizmie potrzebny jest magnez. Organizm chorego spala bardzo dużo cukru, zużywa przy tym dużo magnezu. Poziom magnezu u chorych na tę chorobę jest 3 razy wyższy niż u zdrowych. We wszystkich chorobach "pastwiskowych" występuje hypermagnezemia" to znaczy podwyższony poziom magnezu w tkankach i w surowicy krwi.
Organizm pobiera z pożywienia tyle i takich minerałów, jakie potrzebuje. Jeśli pobiera dużo magnezu, to oznacza, że ten organizm spala dużo węglowodanów w szlaku heksozowym, tym typowym dla trawożernych i niewolników, przy którym synteza (tworzenie) cholesterolu jest 300 razy mniejsza, niż przy przetwarzaniu glukozy w szlaku pentozowym. Dlatego u tych chorych miażdżyca nie powstaje. Ale choremu jest wszystko jedno, z jakiego powodu zatykają się jego tętnice w rękach czy nogach. Jest mu wszystko jedno, z jakiego powodu chodzić nie może, bolą go stopy, palce owrzodzieją lub usychają jak u egipskiej mumii, boli go mocno w miażdżycy, wyje po nocach z bólu. To wszystko niesie straszliwa choroba, Buergera. Niedawno w TV pokazano film o naszym rekordziście świata w pływaniu sprzed lat, chorym na chorobę Buergera. Miał bardzo silne bóle w nodze, stał całymi dniami i nocami, bo w pozycji stojącej bóle były mniejsze. Nie mógł jeść, ale dwa litry bardzo słodkiego kompotu wypijał na raz. Profesor występujący w filmie powiedział, że zupełnie nie wiadomo, dlaczego ta choroba pojawia się u jednych ludzi, a inni nie chorują, że to taki ślepy los i nie wiadomo, na kogo popadnie. W tym czasie, gdy sportowiec chorował, znałem już przyczynę choroby Buergera i wyleczyłem sporą grupkę chorych z tej choroby. Pomóc mu nie mogłem - dzięki lekarzom.
Palenie tytoniu a dieta.
Palenie tytoniu wpływa bardzo niekorzystnie u chorych na chorobę Buergera, podobnie jak u chorych na wszystkie pozostałe choroby pastwiskowe, czyli tak zwane zespoły antymiażdżycowe, ponieważ u tych chorych występuje ogólna i miejscowa przewaga układu sympatycznego, a papierosy tę przewagę zwiększają, wpływają niekorzystnie na skład diety tych chorych, zwężają i tak już zwężone naczynia tętnicze. Papierosy w dawce powyżej 40 sztuk na dobę działają odwrotnie. Porażają układ sympatyczny, co powoduje zwiększenie przewagi układu parasympatycznego, co powoduje z kolei rozszerzenie naczyń tętniczych i zmniejszenie bólów, Nie oznacza to wcale, że chory na chorobę Buergera powinien palić 40 i więcej papierosów. Chory na chorobę Buergera żywi się źle. Papierosy kosztują dużo. Jeśli wyda dużo pieniędzy na papierosy, to musi wydać mniej na jedzenie. Czyli musi kupować jedzenie tańsze jest jedzenie pastwiskowe, które jest przyczyną choroby. Organizm może poprawić zaopatrzenie jednych tkanek kosztem innych. Ale musi mieć, z czego zabrać. Gdy nie ma, z czego, żadne leki, czy zabiegi, czy duża ilość wypalanych papierosów pomóc nie może. W chorobie Buergera nie występują zmiany zarostowo-zapalne w tętnicach mózgowych, ponieważ tętnice mózgowe nie zwężają się pod wpływem przewagi układu sympatycznego: adrenaliny, nor adrenaliny, czy nikotyny. Stan zdrowia chorych na chorobę Buergera podczas leczenia szpitalnego z zasady pogarsza się. Często chory idzie do szpitala na własnych nogach, a wychodzi bez nogi, czy nóg. Dieta w szpitalu jest dietą pastwiskową, która musi nasilać się postęp choroby. Ponadto stres spowodowany pobytem w szpitalu powoduje brak apetytu i zmiany w żywieniu na jeszcze gorsze. Odwiedzający chorego w szpitalu przynoszą choremu kwiatki, które bezpośrednio nie szkodzą, ale przynoszą też kompoty, słodycze, czekoladki, soki owocowe, czy owoce. A te produkty już szkodzą.
W Arkadii przebywało 53 chorych na chorobę Buergera w tym 10 kobiet. Średni wiek chorych wynosił 34 lata ( od 21 do 47 lat), chorujących średnio 10,2 lat
( od 6 miesięcy do 21 lat). Chorych na mniej zaawansowaną chorobę starałem się nie przyjmować ze względu na ograniczoną ilość miejsc a poza tym oni mogli wyleczyć się w domu. Po amputacji kończyny było 16 osób, po innych amputacjach było 15, po sympatektomiach (od 1 do 4 ) było 37 osób.
Skalpel nie jest potrzebny !
Sympatektomia, to leczenie operacyjne polegające na przecięciu nerwów układu sympatycznego, tego zwężającego tętnice. Po operacji więcej krwi do nogi, czy ręki nie dopływa. Zmienia się tylko jej rozmieszenie. Skóra robi się gorąca, a mięśnie stają się jeszcze bardziej niedokrwione. Czasem po operacji występuje gwałtowne pogorszenie i nogę trzeba amputować. Czasem po operacji, a częściej po 3-4 operacjach, występuje poprawa. Na ogół odnerwia się jedną nogę, czasami dwie, gdy trzeba odnerwia się jedną lub dwie ręce. Skóra odnerwionych kończyn staje się gorąca, chory zaczyna tracić dużo ciepła. Aby tę utratę ciepła wyrównać musi więcej ciepła wytwarzać. Aby wytwarzać więcej ciepła, musi nie tylko jeść więcej. Musi jeść inaczej. A to inaczej różni się od diety powodującej zachorowanie na chorobę Buergera, zbliża dietę w kierunku korytkowym, a na takiej diecie na chorobę Buergera już się nie choruje.
Na ogólną liczbę 53 chorych znaczne owrzodzenia palców, stóp, podudzi, kikutów pooperacyjnych występowały aż u 41 chorych. Bóle spoczynkowe występowały u 36 chorych. W chorobie Buergera bóle są bardzo silne. Często wymagają podawania narkotyków. Na 53 chorych, którzy teoretycznie powinni mieć 106 zdrowych nóg, próbę wysiłkową można było wykonać tylko na 29 kończynach dolnych. Pozostałe 77 nóg nie nadawało się do wykonania tej próby. Albo ich nie było, albo były tak znacznie owrzodziałe, że próby nie można było przeprowadzić. U chorych stosowano prądy selektywne PS na kończyny dolne, czasem, w razie potrzeby również na kończyny górne.
Leczeniem przyczynowym było żywienie optymalne. Uzyskano następujące wyniki: Bóle spoczynkowe kończyn występujące u 36 chorych, ustąpiły u 25 w okresie od 1 dnia do 12 dni, średnio po 7 dniach. U wszystkich pozostałych zmniejszyły się znacznie tak, że nikt nie musiał brać już narkotyków, czy innych leków przeciwbólowych. W okresie pobytu owrzodzenia wygoiły się u 5, u wszystkich pozostałych zaczęły się goić. Szybko ustępowały obrzęki, sinica, plamy na skórze. Chodzić z bólami mogło tylko 20 chorych. Tylko u nich można było zmierzyć tak zwany dystans chromania, czyli dystans w metrach, jaki mogli przejść do czasu, gdy pojawiający się ból uniemożliwiał dalsze chodzenie.
JAN KWAŚNIEWSKI"
"- otyłość ubogich - dieta ubogopastwiskowa - wysokowęglowodanowa, praktycznie beztłuszczowa, niskobiałkowa, bez białka zwierzęcego. Nawet wegetarianin może zachorować na miażdżycę i cukrzycę typ I przy niedoborze białka, choć wege chorują na zespoły antymiażdżycowe - takie tam kolagenozy, SM-y ...
- otyłość bogatych: dieta korytkowa: bogatotłuszczowa, bogatowęglowodanowa, bogatobiałkowa wszystkie choroby "cywilizacyjne" w tym cukrzyca typ II i inne wybitnie skacające życie." (Tomasz Kwaśniewski - dop.TS)
" http://www.expertsvar.nu/publicIndex.asp?page=10&fromPage=public&lang=1&PRID=7468 - dieta, niskobiałkowa i wysokocukrowa ("ubogopastwiskowa") przyczyną otyłości u dzieci . PRZYPOMNIENIE najlepszym źródłem 3-omega i innych NNKT nie są ryby i warzywa, a słonina, smalec i masło , a insulina wydziela się nie pod wpływem tłuszczu (od tłuszczu jest lipaza) - jakby życzyli sobie tego naukowcy, a węglowodanów
Dieta "ubogopastwiskowa" jest również przyczyną występującej powszechnie miażdżycy u słoni afrykańskich , co jest faktem pomijanym milczeniem przez "fachowców od miażdżycy". Dla zainteresowanych wyjaśnienie tego zjawiska i najlepiej opisane wszystkie typy diet są dostępne w książce "Jak nie chorować?". (Tomasz Kwaśniewski - dop.TS)
ŹRÓDŁO - http://dr-kwasniewski.pl/
kanon będzie niepełny, jeśli zapomnisz dodać doń dwóch znakomitych tekstów: o towarzyszu Stalinie ze strony KPP oraz o trzecioświatowym maoizmie z RLK.
Kwestia jest taka, ze czlowiek de facto nie musi jesc zwierzat. Uwazanie dzis, ze wegetarianizm szkodzi to jak uwazanie, ze Ziemia jest plaska. Skoro nie musi, to z punktu widzenia etyki rowniez nie powinien. Zabijanie zwierzecia, w momencie gdy nie jest to konieczne jest postepowaniem nie etycznym.
W przeciwienstwie do nienarodzonych dzieci, bedacych zazwyczaj zaledwie zarodkiem, zwierzeta zabijane w liczbe 56 (!)mld rocznie na mieso, czuja bol i strach.
lewica ale kilku facetów którzy mają swoje prywatne hobby spożywania sałaty zamiast schabowego a, że umiejętności wolnościowe są im obce to autorytaryzm narzucania poglądów uznali za lewicowy bardzo. I teraz będą decydowali co jest a co nie jest kanonem lewicowych poglądów
nie podoba mi się, że muszę przywołać wysiłek Kopernika, który przez Jemu współczesnych nie mógł być uznany. Kwaśniewski ma przeciw swojej pracy przemysł farmaceutyczny, jeśli Panu to coś mówi. Na szczęście potrzebujący poprawy kondycji (fizycznej i psychicznej) mogą wiedzę Kwaśniewskiego sprawdzić w domu. Mnie się powiodło :)
Pozdrawiam
to podziękuj, niewielka to będzie strata.
p.s. a kto powiedział, że "człowiek-de-facto-jeść-powinien" zwierzęta?
Drogi Macieju Stanczykowski. Jeszcze inni maja swoje prywatne hobby nie dyskryminowania ludzi ze wzgledu na kolor skory. Co poniektorzy maja tez swoje prywatne hobby walki z glodem wsrod krajow trzeciego swiata. Czy w Twojej opinii oni rowniez lubuja sie w narzucaniu swoich pogladow? No i czy maja prawo mowic w swoim wypadku o wartosciach lewicowych?
Przemysl farmaceutyczny przeciwko spozywaniu miesa i promujacy spozywanie salaty?
Wegetarianizm to nie dieta cud. Trzeba ja odpowiednio skomponowac, tak jak kazda diete. Wegetarianie w wiekszosci o tym wiedza i funkcjonuja bardzo dobrze.
Zreszta w artykule jest raczej mowa o kwestiach etycznych, a nie zdrowotnych. Kwasniewski z etyka ma tymczasem wspolnego bardzo niewiele.
nawet nie wiem w jaki sposób się do tego odnieść, ni to argument, ni to teza - przejaw skrajnej ignorancji jedynie. Zrównujesz kwestię cierpienia miliardów istnień do hobby jedzenia sałaty??!! Jeśli nie trafiają to Ciebie argumenty etyczne to weź pod rozwagę chociażby czynniki ekonomiczne - jedzenie mięsa jest w tym momencie skrajnie kontrrewolucyjną i burżuazyjną postawą. Poczytaj sobie proszę najpierw o przemyśle mięsnym i jego związkach z głodem w krajach mniej uprzemysłowionych a dopiero później pisz z oburzeniem o hobby jedzenia sałaty
Pysiu, wynika to z natury człowieka. Rozumiem, że jesteś w stanie nasycić się soją, bakłażanami i kalarepą, rozumiem również, że opanowałeś do perfekcji sztukę lewitacji, bo przecież chodząc po chodniku mógłbyś narazić na śmierć sympatyczne, zaiste, mróweczki i pajączki, ale proszę, nie zmuszaj mnie, bym działał wbrew naturze. Wybacz zatem, befsztyk stygnie.
Zwolenniku aborcji, nie powołuj się na argumenty etyczne.
że próbujesz mi narzucić wartości ogólnoludzkie do relacji człowiek zwierzę. A ja tej analogii nie kupuję. Dla mnie podmiotem jest człowiek. I zwierzę nie jest równe człowiekowi. Jeśli topi się dziecko i pies. Ratuję dziecko. Jeśli mój ukochany pies zaczyna nagle gryźć współdomowinków to go usypiam a nie każe się rodzinie przeprowadzać. Babci chorej psychicznie nie usypiam.
Dla mnie miernikiem nie jest tu użyteczność zwierzęcia dla człowieka ale zadawanie mu cierpienia. Nie zmienia to jednak faktu, że dla mnie jeśli zwierzę może pomóc człowiekowi w przeżyciu to należy je zjeść. Koniec kropka.
I proszę nie wzruszaj mnie tu, że zwierzę czuję że go boli. Bo jak ktoś tu słusznie zauważył jakoś ta analogia w umysłach nowej lewicy młodej nie działa w przypadku usuwania ciąży.
A śpieszę cię poinformować, że w 3 miesiący ciąży ten "zarodek" odbiera bodźce zewnętrzne. Także odczuwa ból.
Tak więc ci którzy nadają prawo ludziom do usuwania tego czującego ból "zarodka" nie powinni narzucać mi prawa do zjadania tego odczuwającego ból świniaka.
Rzeczywiście dieta wegańska czy wegetariańska nie ma złego wpływu na organizm człowieka, ale wybór takiego stylu odżywiania powinien być indywidualną sprawą każdego człowieka, a już na pewno nie powinien być narzucany przez lewicę jako jedyny słuszny.
taka multitudes, że ja oburzenia nie wzniecam. Oburza mnie jedynie, że ktoś sobie prawo uzurpuję do decydowania czy ja mogę międzynarodówkę po zjedzeniu kotleta śpiewać czy nie mogę bo kotleta zjadłem.
Więc mi tu dramatyzmu nie dodawaj z łaski swojej.
Już pisałem wcześniej. Tak nie trafiają do mnie argumenty natury etycznej. Bo nie rozciągam tegoż pojęcia na istoty niższego szczebla. Na zwierzęta znaczy. Pojął?
Ale przecież wszyscy zgadzamy się, co do tego, że najważniejszy jest człowiek. Mówi o tym również komentowany tekst: "Wegetarianizm coraz częściej jest też cechą konstytutywną pacyfizmu i, co za tym idzie, całokształtu ideologii lewicowej. Człowiek lewicy powinien czuć się częścią świata przyrody, a więc odznaczać się braterskim stosunkiem do innych istot żywych. Oczywiście, nie ma wątpliwości co do tego, że dla lewicowców pierwszorzędną i nienaruszalną wartość stanowi życie ludzkie, jako cel sam w sobie, ale ów fundament aksjologiczny powinien korelować z uznaniem kolejnych istotnych wartości – troski o środowisko naturalne i inne istoty żywe. Nie należy zapominać też o tym, że niedbałość o stan przyrody, może wyrządzać znaczne szkody społecznościom ludzkim."
Czyli dbając o człowieka, możemy dbać również - przy okazji - o zwierzęta. I nie chodzi tutaj o narzucanie diety wegetariańskiej, ale o jej promowanie (jak pisze Autor) czy jej stopniowe przeobrażanie na wzór wegetariański (co mógłbym dodać od siebie)...
Co to sa istoty nizszego szczebla? Rozmawiamy o metafizyce i boskiej hierarchii bytow? Ja myslalem, ze o biologii. Ewolucja nie przyjmuje formy drabiny. Nie uznajesz ludzi za zwierzeta, wnioskuej po tym, ze nie miales doczynienia nawet z podrecznikiem do biologii z podstawowki.
Rasisci nie rozciagaja etyki na czarnoskorych. Jesli poslugujesz sie dogmatami, a nie potrafisz argumentowac to nie widze jakiejkolwiek platformy do dyskusji. Sformulowania w stylu "koniec kropka" swiadcza jedynie o Twojej niecheci do poznania stanowiska drugiej osoby i przekonaniu o swojej nieomyslnosci. W tym wypadku dyskusja wydaje sie jeszcze bardziej bezcelowa.
Zwierze mozna zabic gdy jest konieczne do przyezycia czlowieka. Nie mieszkasz jednak Macieju na sawannie i masz tak bogaty wybor roznorodnego jedzenia, ze mieso nie jest Ci potrzebne do przezycia.
Zaznaczam, ze niekt niczego nie narzuca. Demonstracja, gloszenie pogladow czy artykul uswiadamiajacy nie jest narzucaniem pogladow, a ich gloszeniem.
Tygrysa kaszą nie nakarmisz. Nie mamy większych problemów niż dieta ? Może najpierw postarajmy się o to, żeby ludziom żyło się lepiej a potem brońmy krów i osłów.
się odyseusz na swoim forum wewnętrznym chodorka czy według niego jedzenie mięsa powinno być w dalekiej perspektywie zakazane:)
Ja akurat "wolnościowe" podejście Chodorka i wyjątkową zdolność do osobistego subiektywnego decydowania co jest a co nie jest zgodne z lewicową etykietą znam:)
Nikt tu póki co nie postuluje narzucania diety wegetariańskiej. Promowanie nie jest nakazem ;)
Czlowiek jest bardzo elastycznym zwierzciem i ma olbrzymi potencjal przystosowawczy. Nasz uklad pokarmowy jest tak skonstruowany, ze mozemy bez szkody odstawic mieso.
Czlowiek kiedys tez sral pod siebie, co bylo dla niego naturalne. Wedle Twojej logiki nalezaloby zabronic korzystania z toalet.
Poza tym radze podszkolic sie w stosowaniu inteligentnej ironii.
Wiem, ze za chwile pojawia sie "argumenty" o tym, ze mamy kly, ze prawo natury, ze inne zwierzeta jedza mieso, ze zwierzeta sa po to zeby je jesc, ze rozwoj mozgu itd. Nie bede mial czasu odpowiadac na tak duza ilosc bezmyslnosci dlatego tez polecam: http://zostanwege.pl/wp-content/uploads/PoradnikDyskutanta.pdf
A moze najpierw zajmiemy sie mezczyznami? Jak juz im bedzie sie lepiej zylo to wtedy pomyslimy o kobietach. A na koncu o dzieciach.
Los ludzi i innych zwierzat jest ze soba zwiazny, nie chce mi sie juz tlumaczyc dlaczego. Zajrzyj do linka z mojego poprzedniego postu.
Zadne zwierze moze nie doczekac czasow, kiedy to Homo Sapiens bedzie sie dobrze zylo. Kogo wtedy bedziesz ratowal?
hun różni mnie od krowy to że mam chwyt precyzyjny. Od mojego psa różni mnie to że nie wpierdalam ile jest w misce nawet jak rzygam. etc etc etc. Tak hun może cię to zaskoczy ale uważam człowieka za dzieło dalece doskonalsze niż świnie.
Uważam prywatnie że uzupełnienie codziennej diety w produkty mięsne jest niezbędne bo ilekroć miałem przyjemność zapoznać się z argumentami obu stron to tych mięsożerców brzmiały zdecydowanie rozsądniej.
Nie o to jednak wojsko się bije. Nie o nieomylność jednej czy drugiej strony i prywatne przekonania o słuszność takiego nie innego spożywania. Wojsko się bije o nie narzucanie światopoglądu. I w tym kontekście wręcz hipokryzją wydaję mi się histeryzowanie na temat mojego koniec i kropka.
Bo to nie ja chcę komuś zajęcia z etyki fundować w ramach powiększania spektrum światopoglądu.
wiem że etyczne racje nie przemawiają do Ciebie dlatego też przywołałem argument ekonomiczny.A międzynarodówkę sobie śpiewaj.
Nie rozmawiamy o tym Macieju co sobie uwazasz. Jak dla mnie mozesz sobie uwazac nawet ze ksiezyc jest z sera. Ale w dyskusji rozmawiajmy o faktach. Ewolucja to nie drabina udoskonalen. Nie wiem wiec jak zyja wegetarienie i weganie skoro mieso jest niezbedne. Tym bardziej, ze wegetrianizm, jest znany juz od starozytnosci. Na zaden tez temat nie histeryzuje. Zaznaczam jedynie, ze Twoje wypowiedzi swiadcza o Twoim zamknieciu na glos oponentow.
I po raz kolejny zaznaczam, ze gloszenie pogladow to nie ich narzucanie.
argumenty o burżuazyjnym spisku i sposobie produkcji też mnie nie przekonują. Bo nie dyskryminuje produktu poprzez kontekst wytwarzania.
A wiesz dlaczego? A banany lubisz jako wege? Mandarynki spożywasz? Pomarańcze opcjonalnie? To ci mogę opowiedzieć jakie zbrodnie na sumieniu ma "przemysł" zajmujący się uprawą i dystrybucją tychże.
Słodzisz herbatę? Kawę pijasz? No to masz chłopie krew na rękach jak w mordę strzelił a wraz z tobą wszyscy którzy nie zaopatrują się w nielicznych sklepach dających gwarancje uczciwego zatowarowania.
Tzn wszyscy których na tą uczciwość nie stać bo w Tesco jest taniej.
Na widok faceta w T shircie krzyczysz "jesteś winny wyzysku w krajach trzeciego świata!!"?
pewnie nie. A czemu właściwie nie?
Jak chcesz pogadać o burżuazyjnym imperialistycznym i co tam jeszcze ci z poradnika agitatora pasuję przemyśle to kolego może tak kompleksowo co?
to może ustalmy co jest dla ciebie faktem? Bo dla mnie to, że człowiek spośród wszystkich gatunków żyjących ma najlepiej rozwinięty mózg. I w wyniku kompilacji mowy umysłu zdolności abstrakcyjnego myślenia sylwetki wyprostowanej potrafi przekształcać otoczenie wedle własnych potrzeb. To jest dla mnie fakt.
Z tego faktu wynika cała cywilizacja człowieka i jego prymat w świecie w którym żyć nam przyszło.
Popieram postulat odstąpienia jedzenia zwierząt. Lewica ma sporo do zrobienia w tej kwestii. Statystyki są nieubłagane -z zachodnich społeczeństwach my, wegetarianie stanowimy zaledwie 1-2 procent populacji, a więc swego rodzaju ideologiczną elitę.
Niektórea komentarze powyżej mylą dwie rzeczy: wegetarianizm i weganizm. Ten drugi (bez nabiału, jajek itp.) łączy się rzeczywiście z ryzykiem dla zdrowia i totalną niewygodą (trudność w skomponowaniu diety).
Osobiście polecam stopniowe odstąpienie od jedzenia mięsa. Sam przez kilka lat jadłem wyłącznie drób (czułem z nim mniejszą solidarność niż ze ssakami), zanim w ogóle zrezygnowałem z mięsa. To mniejsza rewolucja niż radykalne przejście na wegetarianizm. Podobnie palenie łatwiej jest rzucić po zredukowaniu liczby wypalanych papierosów.
Drogi Macku - widze, ze brak Ci poczucia proporcji, czegos co w wypadku marksisty jest czyms nieodzownym. Chyba, ze marksista nie jestes, a wyrazasz swoje zaniepokojenie o lewice z innych, blizej niesprecyzowanych powodow.
Skoro nie dyskryminujesz produktu ze wzgledu na kontekst wytwarzania nie mialbys nic przeciw stosowaniu mydla z ludzi?
Pojecia "najlepiej" czy "prymat czlowieka" to nei kategorie biologiczne sluzace do opisu ziemskiej bioroznordonosci i dzialnia ekosystmow.
Ludzie maja rozwiniety mozg w takim stopniu w jakim byl on niezbedny do naszego przezycia wiele lat temu. Delfiny rowniez rozwinely swoj mozg w sposob odpowiedni do swojej niszy ekologicznej. Ich srodowisko bylo odmienne od naszego wiec i mozg rozwinal sie inaczej. Ani lepiej, ani gorzej. Inaczej.
Faktem jest to, ze nie wolno wartosciowac zdolnosci mentalnych zwierzat, bo powstaly one w odpowiedzi na uwarunkowania srodowiskowe.
Skoro dla Ciebie prymat oznacza przyzwolenie dla nieograniczonego mordu to Twoja sprawa. Nie zamierzam sie z tym identyfikowac. Twoj mozg jest lepiej rozwiniety od niejednego niemowlaka czy osoby uposledzonej umyslowo. Twoja logika pozwala na ich maltretowanie.
na czym polega mój brak proporcji? Znaczy w którym miejscu mojego pisania?
Czy jestem istą czy nie przestałem określać jakiś czas temu z racji kompletnej nieprzydatności tego łatkowania do działalności wogóle zwłaszcza działalności porzuconej. lewicą przejmuję się hobbystycznie bo jakieś tam poczucie wspólnoty jeszcze czuję. Choć drastycznie słabnące przyznaje.
Miałbym przeciwko robieniu z ludzi mydła bo jak ci pewnie umknęło pisałem już widzę różnicę między relacjami człowiek człowiek a człowiek - świnia.
W tym zaś konkretnym fakcie odnosiłem się do argumentu iż jedzenie mięsa jest nieetyczne ze względu na kapitalistyczną obrzydliwość jego wytwarzania. Co jako argument nie wytrzymuję nacisku hipokryzji w kontekście szeregu innych a raczej przytłaczającej ilości innych produktów wytwarzanych w równie podłej atmosferze.
moja logika pozwala na zabranianie im pewnej gamy czynności do której wykonywania nie dorośli. Moja logika pozwala na odseparowanie osoby psychicznie chorej jeśli zagraża społeczeństwu i innym jednostkom ludzkim.
Rozumiem, że na potrzebę argumentacji potrzebujesz widzieć te pozwolenie i logikę w kategorii maltretowania. Ale to ani uczciwe ani prawdziwe.
Zaś wracając do relacji ja myśląca abstrakcyjnie istota kontra reszta to tak nadaję mi to prymat w tym świecie i pozwala kształtować środowisko wraz z całym jego dobrobytem w zależności od moich potrzeb.
W tym środowisku w którym żyję i tam gdzie wykorzystanie tej przewagi daję mi korzyści.
Brak propocji odnosi sie do postu, w ktorym piszesz, ze nalezy kupowac tylko zywnosc i produkty fairtraide jesli chce sie byc konsekwentnym. Nie kazdego jednak na to stac. Kazdy robi tyle ile moze. Gdyby obowiazywala zasada "wszystko albo nic" to zadna zmiana nie bylaby mozliwa.
Skoro jednak traktujesz czlowieka jako podmiot rowniez nie powinines kupowac chisnkich koszulek, zabawek, nie pic kawy, herbaty itd. Wiaze sie to z wyzyskiem ludzi wiec, tych zwierzat, ktore uwazasz za podmiot.
To ze wiekszosc produktow wytwarzanych jest w podlej atomsferze, nie znaczy ze mamy wspierac te produkty. To, ze w czasie wypadku rannych jest 20 ludzi, a my mozemy pomoc tylko jednemu nie znaczy ze mamy tego nie robic bo przeciez tylu ludzi cierpi.
Oczywiscie trzeba zachowac kontekst. Dlatego walka o prawa zwierzat, ludzi, sprawiedliwy handel itd. w pewnym momencie zazebiaja sie i sprowadzaja w najszerzym ujeciu do walki z neoliberlizmem.
A teraz wybacz, ale musze zakonczyc wymiane pogladow. Wieczorem postaram sie odpowiedziec na Twoje kolejne watpliwosci.
Macieju, nie czujesz sie zadnym "ista", bo to dla sybaryt-Y-zmu mogloby byc krepujace. Wszak Twoim ulubionym argumentem jest to, ze masz, badz nie masz ochoty na to, czy owo...
Idąc ulicą oczywiście można coś rozdepnąc, ale to już jest sprowadzanie wszystkiego do absurdu. Co do budowy człowieka, to wegetarianie twierdzą, że jest ona nastawiona właśnie na spożywanie roślin.
A kwestie etyczne, cóż, ja akurat widzę różnicę między miesięczny płodem, a dużym zwierzęciem, które odczuwa ból, stres, w ogóle odczuwa w przeciwieństwie do zlepku umieszczonego w brzuchu kobiety.
Rzecz wcale nie jest tak jednoznaczna, jak wydaje się to obu stronom sporu. Pozbawianie zwierząt życia, czyli tego co dla nich prawdopodobnie najcenniejsze, jest barbarzyństwem - tu wątpliwości raczej mieć nie można. Z drugiej jednak strony bardzo trudno odejść od mięsa, zwłaszcza gdy się je spożywa praktycznie od zawsze, w większości przypadków jest to w ogóle niemożliwe (sam próbowałem parę razy, niestety bez trwalszego efektu). Kompletnie jeszcze inną sprawą jest fakt, że obroną zwierząt nie znajdzie się poparcia dla lewicy (szczególnie chyba w naszym społeczeństwie).
PS.
Świetne są akcje Animal Liberation Front, np. uwalniające zwierzęta z różnych ferm hodowlanych.
Może najpierw załatwmy braterstwo między ludźmi? Znowu sytuacja jak z mniejszościami- najpierw prawo mniejszości seksualnych do publicznego uprawiania sexu, potem prawo ludzi do minimum socjalnego...
Yyy... "Najpierw prawo mniejszości seksualnych do publicznego uprawiania sexu" - a kto takie prawo postuluje?, bo jakoś pierwsze słyszę... :/
Jak ktoś już powyżej trafnie napisał - według takiej logiki - moglibyśmy NAJPIERW zadbać np. o mimimum socjalne dla samotnych ojców, a PÓŹNIEJ dla samotnych matek... Nie ma "najpierw" ani "później" - nikt nie żyje ani nie pełni władzy 500 lat, nie można wszystkich niewygodnych dla kogoś tematów - "zamiatać pod dywan". We współczesnej Polsce wszystko traktowane jest, jako "temat zastępczy" - taki, którym nie powinno zajmować się "przypadkowe społeczeństwo" czy "ciemny lud" - czego efekty możemy stale obserwować...
Oczywiście, chyba wszyscy zgadzamy się, co do tego, że najważniejszy jest człowiek i nikt chyba nie twierdzi, że promocja wegetarianizmu ma stać się teraz czołowym postulatem lewicy, ale... i tym można przy okazji się zajmować. Nie widzę tu żadnego problemu.
Moje zdanie jest takie - egoizm gatunkowy (połączony z uwzględnieniem losu zwierząt) - tak, szowinizm gatunkowy (połączony z jawnym lekceważeniem losu zwierząt) - nie.
misiu jeśli mowa o konsumpcji to nie widzę powodu aby obsesje niektórych ograniczały moją wolę. Widzę, że masz z tym problem ale jak ja biedny miś mogę pomóc nie wiem.
Nie. Hun dokonujesz nadinterpretacji a raczej interpretujesz czytasz jak ci pasuję do koncepcji w oderwaniu od kontekstu. Ale powtórzę. jeśli używamy argumentu o kapitalistycznej niesprawiedliwości to albo używamy go kompleksowo albo nam służy jedynie do uzasadnienia tezy.
odwracasz tutaj kota ogonem mówiąc że to ja powinienem konsekwentnie nie używać setek innych produktów. Ale to nie ja uzasadniam nie spożywania mięsa niesprawiedliwym procesem produkcji tylko strona wege. Ergo jeśli ktoś tu winnen zachować konsekwencje to raczej ci którzy mieczem machają z oburzeniem.
Nie widzę powodu aby nie domagać się sprawiedliwszego procesu produkcji, handlu etc etc. Ale z faktu tego nie wynika dla mnie wniosek logiczny iż należy zaprzestać jedzenia mięsa tak jak z potępienia procesu produkcji t shirtów nie wynika dla mnie iż mamy ich nie używać.
chłopie, weź ty już nic nie pisz. poczytaj trochę, pomyśl, prześpij się z tematem...
z jakiego powodu argument o kapitalistycznym uwikłaniu jedzenia trupów nie wytrzymuje nacisku?To że mam koszulkę z Chin sprawia że nie jedząc mięsa jestem hipokrytą?Tak sie składa że do problemu podchodzę kompleksowo(i nie wiem dlaczego od razu założyłeś że tego nie robię)- nie słodzę, pije kawę od Zapatystów i zazwyczaj sprawdzam skąd pochodzą produkty których używam. Ale to pewnie tylko moja obsesja związana z rojeniami o kapitalistycznym "spisku"
na ogół są bardzo smaczne.
mulitides
Żyjemy w takiej a nie innej rzeczywistości w której nie ma praktycznej możliwości nie korzystać z wytworów "niesprawiedliwej produkcji". niemożliwe jest pozbawienie siebie i swego otoczenia tych produktów ze względu na ich mnogość jak i rezygnacja z tego otoczenia bez konsekwencji wyrzucenia poza nawias społeczeństwa.
Nie jesteś hipokrytą używając jednego z tych produktów. czynimy to wszyscy w mniejszym lub większym stopniu.
ale jesteś nim jeśli machając tym argumentem dokonujesz oceny postępowań innych. Ergo ty mi jesz mięso burżujska świnio to ja ci spójrz na swoją metkę ty dręczycielu małych żółtych niewiniątek.
tyle, że jedzenie trupa nie jest koniecznością a, jak dla mnie, spełnianiem chorej zachcianki.i tak jak trudno na każdym kroku unikać produktów obciążonych wyzyskiem (ubrania, owoce itd) to akurat z mięsem aż tak wielkiego problemu nie ma - po prostu można przestać je jeść (i o dziwo, dalej żyć!). Dla "żółtych niewiniątek" wiele nie jestem w stanie zrobić, dla zwierząt - wręcz przeciwnie.
Zaczne od cytatu. "Może najpierw postarajmy się o to, żeby ludziom żyło się lepiej a potem brońmy krów i osłów". No ale tu jest pewna sprzeczność, bo ja nie mam zamiaru bronić ani wołowiny, ani salami. Albo mięso, albo właśnie gorsze życie. Ja chcę je zjadać. Nie wyobrażam sobie "lepszego" życia bez mięsa. Życie bez miesa jest zaprzeczeniem lepszego życia. Wszystko inne to tylko dodatki, daniem jest zawsze mięsko, soczyste, tłusciutkie, pachnące. Bez reszty mogew się obejść, bez mięsa w żadnym wypadku. Nic tak jak ono nie smakuje i nic nie jest tak wartościowe. Białko, potas itd.
To jakiś obłęd. Mamy zrezygnować ze swej natury, bo co prawda jesteśmy też w stanie trawić zielsko, z obrzydzeniem, to jednak nasze żoładki są lepiej przygotowane do trawienia mięsa. A tak naprawdę jak niedźwiedź i inne ścierwojady, jesteśmy wszystkożerni. Ja jem tłusto, nie używam prawie tłuszczów roślinnych, chyba, że do sałaty, wszystko na smalcu, słonince i boczku. Mniam mniam. Mam doskonałe ciśnienie, niziutki cholesterol i od czasu, gdy przerzuciłem sie na dietę przede wszystkim miesną (podobna do Kwaśniewskiego, dieta Atkinsa), rezygnujac z mąki, cukrów i tym podobnych swiństw, zapomniałem o nadwadze. Czuje się lepiej, nie mam żadnych kłopotów żołądkowych. Nic nie daje mi takiego uczucia sytości jak tłusta karkóweczka. Mniam mniam. I ja miałbym z tego zrezygnować? Żeby kogoś zadowolić? Bym mógł międzynarodówkę śpiewać? To ja już bym z takiej międzynarodówki prędzej zrezygnował.
Wtedy miałoby mi się zyć "lepiej". Na tej diecie przenno-buraczanej żyłoby nam się lepiej? I to wszystkim?.. hmmm ... gdzieś to juz słyszałem. Puknijcie się w czoło.
A co z psami i kotami, które mamy w domach? Też namówimy je na wegetarianizm? A jak nie będą chciały? Czy też może bedziemy chodować krowę tylko i wyłacznie po to, by ją zatłuc i dać psu? To jest etyczne? Teraz pies przynajmniej z tej krowy zjada odpadki. A wracając do etyki, to przypomnę, ze w środowisku naturalnym roślinożerca ma jakieś szanse. Może wziąc napastnika na rogi, albo uciec. W środowisku naturalnym pies nigdy nie upolowałby krowy. Ale my bedziemy "etycznie" walić ją w łeb obuchem, żeby psu ułatwić życie, a sami zadowolimy się brukwią?
O rany to byłby dopiero "Nowy wspaniały świat" Huxleya, albo innego orwella.
Ludzie co z Wami? mnie tylko śmieszy jak ktoś zajada się jakimś "schabowym" z soji, albo parowkami z tego samego zielska, co jest obrzydliwe i w niczym oryginału nie przypomina, a za które płaci dwa razy tyle co ja za moje wieprzowe, ale nigdy nie przychodzi mi do głowy, by kogoś namawiać czy mu wytykać, że się tak durnie odżywia. Najwyzej pożyje on krocej. To jego życie niech sobie robi z nim co chce. Od nas mięsożerców też się jednak odwalcie jeśli łaska.
Tak nas stowrzyła natura i nie mamy zamiaru się zmieniać. Moze należymy do innych gatunków? Nie wnikam, bo mam to gdzieś.
Rozmawiałem kiedyś z kardiochirurgiem, który operował pacjenta na diecie Kwaśniewskiego. Powiedział, że tak zniszczonego serca jeszcze nie widział. Znanym pacjentem tego dietetyka jest też Lech Wałęsa.
Teoria, że te wszystkie choroby, jakie pani wymienia i które ponoć powstają dlatego, że ktoś kto ma ścięgna nie je ścięgien itp. to poziom mniej więcej reklamy nabiału żeby mieć mocne kości. Na tej zasadzie jelenie powinny nie mieć mięśni podobnie jak konie.
Natomiast sam wegetarianizm to moim zdaniem rzecz szlachetna, ale jak na nasze czasy zbyt szlachetna. Prekursorem, który wiele mówił na ten temat był Schopenhauer, który dożył w niezłym zdrowiu przyzwoitego wieku choć tę dietę stosował.
Mnie bardziej by przekonywała jednak lewica, która promuje po prostu zdrowe czyli bez chemii i GMo odżywianie dla wszystkich zaczynając np. od szkół i szpitali. Wysuwanie na pierwszy plan rzeczy tak wzniosłych, jest zawsze z psychologicznego punktu widzenia nieco podejrzane.
człowiek jest tak skonstruowany, że powinien odżywiać się zróżnicowanie, w zależności od wykonywanej pracy a nawet od kostiumu psychosomatycznego. Jeżeli człowieka ze skłonnościami do depresji będzie karmiło się jedynie roślinami, to taki człowiek będzie chorował coraz bardziej, ponieważ od potrzebuje białka zwierzęcego. I na odwrót: ktoś nadmiernie aktywny, bardzo ruchliwy - jeżeli jest to kłopotliwe, powinien jeść przeważająco warzywa. W lecie dieta powinna być raczej lekka, zimą musimy w naszym klimacie jeść mięso i tłuszcze, by mieć siły do pracy i w ogóle przetrwać.
Traktowanie zwierząt na równi z ludźmi to nowomodny wymysł. Ludzie od zawsze jedli białko zwierzęce z tym, że nie zawsze zwierzęta były tak bestialsko traktowane hodowaniem ich w zwierzęcych obozach koncentracyjnych.
Mieliśmy kiedyś kozy. Dawały coraz mniej mleka więc je zabiliśmy na mięso, dopóki jeszcze nadawało się ono do spożycia.
Mamy kury i kaczki. Gdy zachodzi taka potrzeba zabijamy je na rosół albo do pieczenia. Uważam, że żyjemy w sposób etyczny, w symbiozie ze zwierzętami. Gdy przeprowadziliśmy się na wieś, postanowiliśmy nasze dwie pierwsze kury, tzn. kurę i koguta, zostawić tak długo, aż same odejdą. Była to niezwykła głupota z naszej strony. Kura męczyła się nie mogąc już ze starości jeść, źle widziała, prawie się nie ruszała. W końcu ją zabiliśmy. Natomiast ten nasz pierwszy kogut zginął śmiercią bohaterską:któregoś dnia przyleciał nad nasze siedlisko jastrząb - a jest w naszej okolicy drapieżnych ptaków multum - i krążąc nad podwórzem przymierzał się do lotu pikującego. Nasz dzielny kogut podniósł larum; stał tak w wyprężoną piersią i darł sie wniebogłosy, a kury pochowały się w tym czasie pod krzakami, w kwiatkach na rabatkach i gdzie której było bliżej. I wtedy jastrząb rzucił się na naszego bohaterskiego koguta i go porwał. Pewnie miał gdzieś swoje dzieci do wyżywienia i nie mógł bawić się "avis-taryzm".
Ludzie mieszkający w miastach mają dziwne wyobrażenie o życiu i przetrwaniu. Wszyscy: od najmniejszego owada po największe zwierzę, jesteśmy JEDNYM. Jest pewien porządek w tym wszystkim i wzajemne zależności. Ale nie takie, jak to sobie wymyślili sentymentalni ludzie w miastach. Zwierzę nie ma takiej świadomości jak człowiek i nie jest dla kury problemem, gdy staje się rosołem na naszym stole. To jest jej rola w ewolucji i uczłowieczanie takiej kury nic dobrego nie przyniesie. Kura jest od tego, by znosić jajka, wysiedzieć młode pokolenie i skończyć życie służąc mięsem ludziom. Rolą człowieka jest zapewnienie takiej kurze warunków odpowiednich dla jej wymogów gatunkowych i człowiek ma prawo decydować, czy i kiedy taką kurę chce zjeść. Albo i nie.
(Gdyby ludzie przestali hodować kury i je zjadać to wyginęły by one bezpowrotnie. Nikogo nie stać na hodowanie zwierząt użytkowych tylko dla samej przyjemności, bo taka hodowla kosztuje, i to niemało.)
Dotyczy to każdego zwierzęcia. Pies, z racji bliskiego człowiekowi miejsca na drabinie ewolucji do zjedzenia się nie nadaje. Tak samo koń. Ich rola jest inna i ich przeznaczenie też jest inne i to powinien człowiek respektować. To, czy ktoś chce jeść mięso albo czy go jeść nie chce, powinno pozostawać jego decyzją. Prawa zwierząt to prawa do życia w odpowiednich warunkach. O śmierci zwierzęcia człowiek ma prawo decydować, a także o sposobie uśmiercenia.
Musieliśmy uśpić wiosna ubiegłego roku naszego niespełna rocznego psa. Miał raka tkanek miękkich, płuc praktycznie już nie miał, zbierała mu sie woda w brzuchu a z serca został mu tylko kawałek. Piękny był to pies. Na spacerze - bywało - tracił przytomność, przewracał się a my go reanimowaliśmy masując serce i całe ciało. Słaby już był coraz częściej. Ale na obcych szczekał z taką siłą, jakby żadna choroba go nie trawiła. W końcu musieliśmy podjąć decyzję, co dalej. Jego życie nie przynosiło mu już nic radosnego, tylko ból. Karmiliśmy go czasem tylko surowymi jajkami, wówczas on przyswajał całe białko i nie musiał trudzić się wydalaniem. Nic innego już jeść nie mógł. Wykonaliśmy wszystkie konieczne badania. Przepłakałam cały dzień, bo było mi niezwykle trudno podjąć decyzję o jego uśpieniu. Ale wiedziałam, że jeżeli go kocham, to muszę to zrobić. Wieczorem zawieźliśmy go do znajomego weterynarza. Korek dostał najpierw silną narkozę. Usnął spokojnie, a my go gładziliśmy dając mu resztę naszych serdeczności. Potem weterynarz wstrzyknął mu w żyłę "narkozę, z której pies się już nie obudzi". Zrobiliśmy to z miłości do psa, z miłości do życia i z respektu przed STWORZENIEM.
W Naturze są pewne prawa. Rolą człowieka jest je odkryć i respektować. I nic nie poprawiać, bo tam nie ma nic do poprawiania.
"Nie wiem wiec jak zyja wegetarienie i weganie skoro mieso jest niezbedne" A ja czytałem kiedyś w jakims Superekspresie o facecie, co w zawalonym przez huragan domu jadł własny kał. I jakiś mądry lekarz orzekł, że dzięki temu przeżył. Nawet w kale jest coś do strawienia i muchy coś na ten temat wiedzą.
Więc jeśli jest to możliwe, to może... szanuj zieleń? hmm?
Dlaczego właściwie mamy niszczyć zieleń? Roślinki dają nam przecież tlen, są ładne i pożyteczne.
Maciej Stanczykowski:
"Tak misiu jeśli mowa o konsumpcji to nie widzę powodu aby obsesje niektórych ograniczały moją wolę. Widzę, że masz z tym problem ale jak ja biedny miś mogę pomóc nie wiem."
Problem zaczyna sie dokladnie wtedy, gdy "obsesja niektorych" staje sie wszystko to, co podwaza prymat mojego widzi-mi-sie.
Bardzo wymowne jest to, ze argument Multitudesa o "burzuazyjnym spisku", jak dyskredytujaco okreslasz zgodnie ze swoim obyczajem czyjes niewygodne tezy, odpierasz tym, ze to nie jedyny "spisek". Tylko nie po to, zeby zaproponowac zajecie sie nimi wszystkimi, ale po to, zeby nie zajac sie zadnym z nich, bo one przeciez moglyby zle wplynac na twoje niezbywalne prawo do konsumowania co chcesz, ile chcesz i kiedy chcesz. Nihil novi sub sole.
Kto jest bez winy? Nikt, no to hulaj dusza, piekla nie ma! W koncu "bialy ludzki samiec" jest Panem tego swiata...
MS:
"ale jesteś nim jeśli machając tym argumentem dokonujesz oceny postępowań innych. Ergo ty mi jesz mięso burżujska świnio to ja ci spójrz na swoją metkę ty dręczycielu małych żółtych niewiniątek."
Sek w tym, czy rzeczywiscie obchodzi Cie los "malych zoltych niewiniatek", czy tylko wlasny brzuch, w imie ktorego posuwasz sie do uzycia kazdego dowolnego argumentu. W tym wypadku to faktycznie nie Multitudes bedzie hipokryta.
------------
Podobnie wartosciowa jest pisanina Sierpimlota. Niby o koty i psy chodzi, ale w rzeczywistosci to najwazniejsze jest "mniam, mniam". A juz najgorsza niesprawiedliwoscia byloby to, ze rzeczywiscie miesozerny kot moglby jesc mieso, ale Jasniepan nie!
SiM:
"Od nas mięsożerców też się jednak odwalcie jeśli łaska."
Odwal sie od zwierzat, i to bez laski! :-))
Chyba sie nie rozumiemy. Uwazam, ze wieksza czesc produkcji na swiecie jest niesprawiedliwa co ma zwiazek z systemem ekonomicznym. Walka z systemem nie odbywa sie poprzez boikot, a poprzez zorganizowany ruch masowy. Nie jestem w stanie ograniczyc do zera finansowania potepianych przeze mnie procederow bo nie moglbym funcjonowac. Ograniczam, te ktore jestem w stanie. Mozna spokojnie zrezygnowac z miesa. Podobnie jak np z jedzenia w mc'donaldzie. Ale przerzucic sie na np. eko kosmetyki bedzie ciezej jesli ktos nie jest zbyt majetny. Kazdy robi tyle ile moze. Z kapitalizmem nie walczy sie przez boikot.
Roznica pomiedzy miesem, a tshirtami jest taka, ze aby wyprodukowac koszulke nikt nie musi byc wykorzystywany. Zalezy wszystko od organizacji procesu produkcji. Ale zeby mieso trafilo do sklepu zwierze MUSI byc wykorzystane, maltretowane i zabite.
"Mnie bardziej by przekonywała jednak lewica, która promuje po prostu zdrowe czyli bez chemii i GMo odżywianie dla wszystkich zaczynając np. od szkół i szpitali. Wysuwanie na pierwszy plan rzeczy tak wzniosłych, jest zawsze z psychologicznego punktu widzenia nieco podejrzane."
Ale właśnie o tym również mówi komentowany tekst - "Rozsądnym wydaje się postulat, aby lewica XXI wieku promowała dietę wegetariańską - tak jak promuje się zasady zdrowego trybu życia."
Poza tym Autor podkreśla, że - "Oczywiście lewica nie może zapominać o sprawach związanych z ekonomią, dolą mas robotnych czy uciskanych mniejszości, ale jej celem powinno być także rozszerzenie płaszczyzny współczucia na wszelkie istoty żywe, a zwłaszcza - organicznie podobne do człowieka – zwierzęta."
Niektóre z powyższych komentarzy brzmią tak, jakby ich autorzy nie przeczytali tekstu, do którego się odnoszą :/.
Twoj post jest tak bezmyslny, ze az szkoda czytac... Nie mam z czym polemizowac. Ciagle piszesz o swoich zachciankach i wyobrazeniach. Rasista moze posluzyc sie Twoja logika i twierdzic, ze Murzynow trzeba bic bo biala rasa stoi wyzej. Nie bede z Toba dyskutowal o moralnosci. A co do psow i kotow, sa dla nich wege karmy, ktore sa duzo lepszej jakosci niz pseudopokarm sprzedawany w sklepach, w ktorym nigdy do konca nie wiadomo co jest.
W ekstremalnych sytuacjach wypicie moczu tez Cie uratuje. Ale jego stale picie Cie zabije. Jesli chcesz sie dalej kompromitowac to powodzenia, ale ja nie zamierzam Ci wiecej odpowiadac.
Nie razi przemysłowe hodowla zwierząt na mięso, jaja i mleko? Smithfields, fermy itp brrr gdyby można było wyłapać całe te cierpienie i beznadziejność od urodzenia i przetworzyć na energie, to by nam ropa i węgiel nie była potrzebna. Przeradzające. Jest takie słowo empatia.
Nana - z milosci do zycia zabijacie tez krowy? Kura jest od znoszenia jajek, a niewolnicy sa od pracy na polu. Zaprzeczysz? Feudalowie bijac niewolnikow tez mowili o porzadku rzeczy. Rasisci tez mowia o prawach natury.
Nie mam sily odpowiadac znowu po raz setny na te same brednie.
http://zostanwege.pl/wp-content/uploads/PoradnikDyskutanta.pdf - podaje po raz ostatni. Tutaj jest polemika i odpowiedzi do wszystkich waszych argumentow, ktore juz napisaliscie i ktore napiszecie.
Powiedz to lwom i tygrysom..., które są jak ja.
Ty sam sobie wybierz najlepiej pasującego do ciebie przeżuwacza... bo nie chciałbym Cię urazić ;-)
Porombało Was do reszty?!
Hodowcy zwierząt mają umierać bo jakiemuś "lewicowemu" inteligentowi zachciało się wyznaczać jedyną słuszną drogę?
Przecież to jest postulat na poziomie Korwinowego zniesienia obowiązku zapinania pasów w samochodzie. Przykre, że napisane to zostało przez członka PPS bo to, że doktrynerzy są wszędzie to wiem, ale myślałem że tam mniej...
i czy do jakiejkolwiek partii należy autor tego tekstu, ale mam propozycję. Jeśli jesteś autorze z jakiejś partii, podnieś ten temat w najbliższych wyborach samorządowych. Lud polskich miast i wsi czeka na mocne lewicowe przesłanie. Mówcie o tym głosno już teraz w Waszych kampaniach, by ludzie z góry wiedzieli co im zabrać chcecie, jak Was wybiorą.
Nie wiem po co ta cala dyskusja. Wiadomo przeciez ze takie rzeczy jak aerobik, zdrowy tryb zycia czy wegetarianizm to wymyzly znudzonej bogatej klasy sredniej.
Robotnicy jedza schabowe i w nosie maja los krówek czy świnek.
Nie porównuj proszę Murzynów (a poprawnośc każe mówić - czarnych... oj nie ładnie, nie ładnie) do bicia świń na uboju. Trochę to właśnie rasitowsko brzmi. Skoro nie wolno bić "Murzynów" to i nie wolno ubijać świń? Coś Ci to porównanie nie wyszło.
Ale rzeczywioście o moralności to dyskutuj z kimś innym.
Ten Hun, to chyba nieprzypadkowy nick? Co Atyllo? ;-)
Żal tyłek ściska, kiedy się widzi, że współczesna "lewica" upatruje źródło wojen w jedzeniu mięsa, a pomysły na zlikwidowaniu głodu widzi w... zaprzestaniu jedzenia mięsa (sic!). Takie bzdury tylko lewicę kompromitują, nie mówiąc już o tym, że dieta mięsna jest obiektywnie korzystna dla zdrowia i rozwoju, zwłaszcza mózgu, więc nie wciskaj tych kitów, że produkty roślinne "przedstawiają analogiczną wartość odżywczą" co mięso. Mięso jest bardzo istotne dla odpowiedniego rozwoju mózgu, zwłaszcza u dzieci. Sprawdź sobie badania nad nauką dzieci, które spożywały posiłki tylko mięsne lub tylko roślinne. Ci od mięsa byli zwyczajnie sprawniejsi.
Tani populizm, że jedzenie mięsa to niedbałość o stan przyrody aż nie chce się komentować. Autor chce pod przykrywką postępowego frazesu przemycić swoje własne gusta, do tego co je wsadza ideologię.
Wegetarianizm będzie rzadko podnoszony, bo jest to tylko kwestia smaku a nie polityki, nigdy nie zniechęcicie ludzi do mięsa, bo jest ono za smaczne. A neoliberalizm równie dobrze jak z "rzezi zwierząt" może zrobić źródło zysku z hodowli soi (ohyda) i warzyw. I co wtedy? Krucjata przeciwko warzywom?
Niech MSowsko-PPSowski autor zapieprza do biblioteki czytać Engelsa i Luksemburg, których "cytaty" jego organizacja nosi na koszulkach a wtedy może więcej zrozumie skąd się bierze głód na świecie i wojny.
"Dola mas robotnych" - to jakaś kiepska ironia, czy kiepski żart? Ja wyczuwam chęć popisania się głupim terminem.
że inny znany żywieniowiec, Gomułka Władysław niejaki, już 5o lat temu twierdził, że niepotrzebne nam cytryny, bo kapusta kiszona zawiera dokładnie tyle samo witaminy c co cytryna właśnie.
Tylko brzydko w szklance wygląda... ale skoro można się obejść bez cytryn? TO w czym problem?
No wiem, że cytryna nie czuje bólu jak jest wyciskana, ale może "Murzyn", który jest wyciskany za dolara dziennie, który tę cytrynę zbiera, coś jednak czuje? ha?
A kapustę mamy naszą! Polską! Polskie dziąchy ją w beczkach stopami ubijają! Kapusta daje im pracę i środki do życia!
Wikipedii o lewicy:
Spotykane cechy lewicy
Poniższe zestawienie cech, jest jedynie poglądowym zestawieniem. Nie wszystkie poniższe cechy występują u wszystkich ugrupowań lewicowych, a także żadna z tych cech nie jest cechą wyłączną lewicy.
• promowanie idei równości i sprawiedliwości społecznej
• ograniczenie kapitalizmu i wyzysku
• wolność obywatelska, ograniczona jedynie wolnością innych obywateli
• liberalizm społeczny i obyczajowy
• szacunek dla praw mniejszości
• walka z dyskryminacją jakichkolwiek grup społecznych
• poparcie dla praw socjalnych
• poparcie dla państwowego lub społecznego systemu edukacji i opieki zdrowotnej
• interwencjonizm państwowy w niektórych obszarach gospodarki
• poparcie dla progresywnego opodatkowania obywateli i sprzeciw wobec podatku liniowego
• promowanie rozdziału kościoła od państwa
• ekologia i walka o prawa zwierząt
• antyfaszyzm
• internacjonalizm i pacyfizm
• promowanie alterglobalizmu i zrównoważonego rozwoju
Widze, ze tutaj nikt, nie umie otwierac linkow...
"Kura jest od znoszenia jajek, a niewolnicy sa od pracy na polu"
a czyżbyś twierdził, że to niewolnik jest od znoszenia jajek a kura ma pracować w polu?!? - wątpię, czy jakikolwiek niewolnik się na to zgodzi...
poza tym:
nikt nie każe ci na nic odpowiadać, przeciwnie, możesz nawet w ogóle się nie odzywać, skoro taki wątły jesteś i brakuje ci sił. Możesz być spokojny; z twego powodu na pewno nie będę trzymać żadnych kur dożywotnio, a na Wielkanoc mamy w planie pieczone kaczory. A ty jak się trawą zakrztusisz, to popij wodą, ale nie tą "pitną", ponieważ są tam żywe bakterie. Napij się tej destylowanej, to pozostaniesz taki "czysty".
Czy jeżeli mój pies ugryzłby cię w dupsko, to też byś się cieszył, że postąpił on zgodnie ze swoim charakterem i nie miał byś do nikogo pretensji? No to dawaj półgęski! Puszczę go na ciebie, co go będę ograniczać? Bo tak to ja go prowadzę na smyczy i w kagańcu. Och! ja okrutna :(
misiu chyba ci się coś pomyliło:) Znaczy ja rozumiem, że lubisz sobie poopowiadać ale dalibóg nie tobie decydować co mnie obchodzi a co nie. Ani ty mi brat ani swat ani wódki ze mną nie piłeś.
Więc nie widzę żadnego powodu aby się tobie tłumaczyć z działalności społeczno charytatywnej choć cieszę się, żeś taki pionier i stachanowiec w tejże.
Hun. Miałem przyjemność zapoznania się z różnymi opiniami i choć na wiedzę nieprzydatną do życia jestem odporny to tą starałem się zinternalizować. Co prawda co instytut i ministerstwo to inne wyniki ale bardziej przekonali mnie ci którzy twierdzili, że mięso jest nam potrzebne do utrzymania energetycznego bilansu dziennego jak źródło najlepiej przyswajalnego białka. Związków mineralnych żelaza etc etc. Że bardzo ale to bardzo nie zaleca się wegetariańskiej diety kobietom w ciąży i rosnącym młodzieńcom i dziewczętom.
ale powtarzając nie o to wojsko się bije
Bo to wszystko i tak o kant dupy potłuc gdy założenie niekompaktybilne. Nie przekonają mnie przykłady co do traktowania niewolników czarnych żółtych etc etc. Nie przekona mnie nic co do człowieka przynależy. Dla mnie krowa spełnia role pokarmu i tyle mnie ta krowa interesuje. Więc nie przekonuj mnie, że przemysł mięsny jest gorszy od wyrobu t shirtów bo musiałbyś zmieść z mojego światopoglądu człowieka jako stworzenie najwyższe a to raczej niemożliwe jest.
Dla ciebie rezygnacja z wytworów przemysłu mięsnego jest prosta dla mnie nie. Ba. Jest wręcz niemożliwa i poza degradacją moich cywilizacyjnych zdobyczy niesie ze sobą poważne konsekwencje społeczne.
Ja nad tą krową nie muszę się nad nią pastwić, nie muszę jej katować ale jej celem jest nakarmienie mnie. Bo to ja jestem człowiekiem a ona krową. Jak to jest szownizm gatunkowy to ja to biorę na klatę i do szowinizmu się przyznaję.
To człowiek gospodaruje tą planetą i jeśli dba o nią to w takim sensie, że ta planeta mu służy. Jeśli nie wycinamy lasów to dlatego, że jak ich za dużo cut to będziemy my a nie lasy mieli problem. Jeśli wieloryby są potrzebne do funkcjonowania ekosystemu to należy ich dla mnie bronić jak niepodległości. jeśli są zbędne to ich los jest mi tak samo obojętny jak dinozaurów.
To tyle. jeśli ja zakładam priorytet człowieka nad innymi gatunkami a ty nadajesz tym gatunkom prawa to nie dojdziemy do porozumienia jak boga nie ma i porozmawiajmy o bogu się ze sobą nie spotka.
w świecie wg Chodorka z głodem. Otóż kiedy już uwolnimy świnie i mućki, pomijając fakt, ze stratują i zeżrą naszą przenicę i kartofelki, to jeśli nie pozdychamy w tym momencie z głodu, kapitaliści na uwolnionych od pasz polach posieją rzepak, który następnie będziemy spalać w naszych samochodach. I wtedy dopiero pozdychamy. Właśnie uprawy tego rzepaku, jako oleju napedowego są już w wielu miejscach świata przyczyną głodu, bo zwyczajnie brak miejsca na uprawy dla ludzi. Wtedy wrócimy do miesa, ale w lasach polujac na borsuki, krety i bobry... ale świnie ocaleją! Alleluja Alleluja! AAAAleeellluja!
A skad będzie mleko dla dzieci? Krowę trzeba będzie ganiać po lesie żeby ja wydoić? A piłkę z czego się zrobi jak nie ze świńskiej skóry? A pasek do spodni?... Ciężko będzie sznurkiem wiązać gacie ;-(
Zeby byla jasnosc - kwestia glodu nie jest kwestia jedzenia czy niejedzenia miesa! Do wiekszosci wegetarian niestety to jednak nie dociera. Mieso nie ma tez nic wspolnego z wojnami.
Jedzenia miesa powoduje cierpienie zwierzat, jest nie do obrony z etycznego punktu widzenia i przyczynia sie do olbrzymiego marnowania zasobow naturalnych.
niewolnik nie ma nic do gadania. jest niewolnikiem.
Nie rozumiesz najprostszej metafory. Skoro Ty ustalasz jakie zwierze komu ma sluzyc tak samo panowi mieli prawo posiadac niewolnikow i ustalac co maja robic.
Owszem, mam ograniczona tolerancje na glupote, dlatego tez nie bede Ci odpowiadal. Mam ciekawsze rzeczy niz tracenie czasu na dyskusje z umyslowymi betonami. Wszyscy powtarzacie te sa argumenty, ktore slysze od lat i na ktore odpowiedalem juz setki razy. Moze Ty lubujesz sie w rownie bezcelowych dyskusjach i pisaniu tych samych odpowiedzi. Ja nie.
Gdyby Twoj pies postaralby sie mnie ugryzc nie zawachalbym sie go ani uderzyc, ani w stanie wyzszego zagrozenia zabic. Podobnie postapilbym z krowa, ktora chce mnie zaatakowac, wirusem, bakteria, kura czy Toba.
Zgadzam sie, Ty nie przekonasz mnie, ja Ciebie. Skoro dla kogos mordowanie zwierzat nie stanowi problemu ani dylematu to nie widze platformy do dyskusji. Podobnie jak nie widze sensu do dyskusji z kims, kto a priori zaklada, ze wyzysk jest dobry.
Dyskutujcie sobie dalej. Na pewno padnie tu jeszcze wiele odkrywczych wypowiedzi.
"Sam przez kilka lat jadłem wyłącznie drób (czułem z nim mniejszą solidarność niż ze ssakami)"
Kurna chata, tekst miesiąca, ba, roku!
że gdzieś ktoś żywcem zje świnię? Trzeba ją zabić, a potem wfutrować dopiero. Więc nie wiem jak jedzenie mięsa może powodować ból zwierząt? My ludzie mięsożerni, raczej jadamy mięso martwe już. Choć pewnie bywają wyjatki.
A co do cierpień... Niejedno zwierze cierpi w swym naturalnym środowisku, będąc narażone na spotkania ze swymi wrogami naturalnymi i brak wystarczajacej ilości pożywienia. Najczęściej połowa miotu nie dożywa lat płodnych. w naturalnym świecie, w którym człowiek nie karmi świń, śwninie mają ciężki los. Chodzą głodne i wychudzone i rzadko też żyją tak długo jak w chlewiku, a ich populacja nigdy bez udziału człowieka nie osiagnęłaby takich rozmiarów. Może nawet byłyby zagrożone wyginięciem?
Znanym wegetarianinem był niejaki Adolf Hitler. To dowód na jego lewicowość? Był przez to lepszy? Nie mieszajcie - apeluję po raz milionowy - spraw kulturowo-obyczajowych ("nadbudowy") z polityczno-gospodarczymi ("bazą", choć tu tego terminu użyłem nieściśle).
A dla obrońców praw zwierząt mam jeszcze taki link: http://www.savitridevi.org/impeachment-contents.html Ta książka powinna was zachwycić.
Ale nikt przecież nie twierdzi, że główną przyczyną głodu, katastrof ekologicznych i wojen jest mięsożerność. Jednak wielki przemysł mięsny też się do tych problemów - pośrednio lub bezpośrednio - przyczynia.
Inaczej zorganizowana gospodarka agrarna i żywieniowa, ukierunkowana bardziej na produkcję pokarmów roślinnych do spożycia przez ludzi, niż pokarmów zwierzęcych (których produkcja pochłania ogromne ilości wody czy pasz) - mogłaby przyczynić się do zmniejszenia skali tych problemów. Dla przykładu - aby wyprodukować 1 kg białka zwierzęcego, trzeba zużyć 10 kg białka roślinnego i nieporównanie większe (niż w przypadku roślin) ilości wody.
Podam kilka cytatów z podręcznika szkolnego do geografii "Ziemia i człowiek" (WSiP z 1994 r.), którego raczej nie można posądzać o jakieś ideologiczne "odchyły":
"Dysproporcje w spożyciu żywności przymują najbardziej jaskrawe formy w konsumpcji produktów pochodzenia zwierzęcego (mięso, mleko, jaja). Intensywny chów zwierząt dostarczających produktów żywnościowych angażuje coraz więcej pełnowartościowego ziarna zbożowego. Na wytworzenie zaś jednostki pokarmowej zawartej w produktach zwierzęcych trzeba zużyć jej wielokrotność zawartą w zbożu. Średnio np. dla uzyskania 1 kg mięsa wołowego (w wadze poubojowej) trzeba skarmić 7 kg ziarna.
SPOŁECZEŃSTWA WYSOKO ROZWINIĘTE SPOŻYWAJĄ O WIELE WIĘCEJ MIĘSA, NIŻ TO ZALECAJĄ NORMY ŻYWNOŚCIOWE OPRACOWANE PRZEZ FAO. W ten sposób pozbawia się setki milionów ludzi Trzeciego Świata możliwości nabywania zboża w ilości niezbędnej do zaspokajania minimum potrzeb żywnościowych.
Obecny stan wyżywienia ludności świata należy określić jako tragiczny. Ponad 1/4 mieszkańców kuli ziemskiej bowiem nie osiąga nawet poziomu, który przez specjalistów ONZ został uznany jako niezbędne minimum zachowania zdrowia i rozwoju normalnej aktywności społecznej. (...)
Wynika stąd wniosek, że zachowanie norm racjonalnego odżywiania się mieszkańców krajów rozwiniętych mogłoby pozostawić do dyspozycji światowej gospodarki żywnościowej taką ilość produktów, która by pozwoliła zlikwidować głód w krajach rozwijających się. Jest to wprawdzie wniosek utopijny, niemniej jednak wskazuje, że klęska głodu chronicznie gnębiąca setki milionów ludzi, na świecie wynika nie tyle z ubóstwa, ile z niewłaściwych sposób gospodarowania, zarówno w sferze PRODUKCJI, jak i PODZIAŁU. Potencjał żywicielski globu ziemskiego, rozumiany jako zasoby gleby, ciepła, wody i innych CZYNNIKÓW PRODUKCJI ROLNICZEJ, jest bowiem jeszcze wystarczający, by zapewnić wszystkim jego mieszkańcom należytą ilość i jakoś produktów żywnościowych".
"Groźne dla środowiska są natomiast wielkie fermy hodowlane pozbawione odpowiednich urządzeń technicznych pozwalających na przetwarzanie i pełne wykorzystanie odchodów i oczyszczanie ścieków hodowlanych (...). Wzrost pogłowia zwierząt staje się, obok rabunkowej gospodarki zasobami gleb - coraz groźniejszym czynnikiem degradacji środowiska w krajach rozwijających się. Niegdyś bogate siedliska produkcyjne zamieniają się stopniowo w nieużytki i pustynie. Procesy wylesiania, wyjałowiania gleb oraz ich erozji i deflacji, a także na niektórych obszarach zasolenia, postępują przede wszystkim na rozległych obszarach Sahelu, płn. i wsch. Afryki, na Bliskim Wschodzie, oraz w Azji Południowej i Ameryce Łacińskiej."
Skoro nawet autorzy podręcznika szkolnego zauważają problem zdecydowanego NADUŻYWANIA mięsa przez kraje wysoko rozwinięte i zagrożeń, jakie niesie w ogóle przemysł mięsny, to dziwne, że część czytelników Lewica.pl nie potrafi, a raczej nie chce tego zauważyć. Z czasem, ukierunkowana na produkcję mięsa, gospodarka agrarna i żywieniowa na świecie -(o ile nie ulegnie zmianie) będzie prawdopodobnie coraz mniej wydolna, z całym szeregiem przykrych tego konsekwencji...
Oczywiście, problemem pozostaje również niszczenie nadwyżek żywnościowych przez kraje wysoko rozwinięte.
To trochę tak, jakby twierdzić, że np. banki czy organizacje finansowe, nie mają nic wspólnego z wojnami... Do tego dochodzą również, szczególnie podkreślane w komentowanym tekście, postulaty etyczne.
Może to niech użytkownik Ostap_Bender, by użyć jego słów, zapieprza do biblioteki albo zwyczajnie do szkoły, żeby się doedukować także w tym temacie?
jedzenie mięsa nie powoduje cierpienia zwierząt, bo nikt nie je zwierząt żywcem. Nigdzie nie jest powiedziane, że kura zdychająca ze starości jest swoim zejściem bardziej zachwycona, głównie dlatego, że mięso z niej do niczego się już nie nadaje. Każde narodziny mają w sobie zapisaną śmierć. I to jest w dodatku dobrze.
Nieetyczne jest natomiast pogardzanie ludźmi tylko dlatego, że samemu ma się ochotę na szczypiorek - podyktowaną światopoglądem, a sąsiadowi przy stoliku obok zabrania się zjedzenia schabowego gdy jego światopogląd jest "wieprzowy". Niechże każdy przejmie odpowiedzialność za siebie samego.
Mamy kury i kaczki. Gdybyśmy ich nie mieli, to by ich - tych kur i kaczek, co to my je mamy - nie było na świecie, bo komu by się chciało za nas trzymać te kury i kaczki? Byłyby inne, te u sąsiadów (oni też je zabijają i zjadają :( ale te, co u nas to już nie. Z babami wymieniamy się czasem kogutami i kaczorami dla odświeżenia krwi, więc gdyby u nas tego drobiu nie było, to wymiana byłaby mniejsza i w końcu ptaki te byłyby coraz słabsze i w końcu gatunek by zaginął. Bym ja mogła przyczynić się do zachowania tego gatunku, muszę mieć z tego korzyść w postaci jajek i mięsa oraz gnoju. W przeciwnym razie nie byłoby żadnego sensu w tym, byśmy mieli u nas kury i kaczki. Ochrona zwierząt to rozumna hodowla zwierząt, a nie zaglądanie kurom w oczy, czy przypadkiem nie płaczą one nad tym, że staną się rosołem.
To, że takie oczywiste oczywistości niektórym nie mieszczą się w głowach (za dużo tam szczawiu?) nie oznacza, że mogą oni na nowo świat wymyślić.
Kto chce, może śmiało mieć za mnie poczucie winy, że ja jadam rosoły. Ja nie widzę do poczucia winy z mojej strony żadnego powodu.
Hitler unikał mięsa z przyczyn zdrowotnych, a nie - ideowych. Poza tym wielu pacyfistów i wegetarian, trafiało do hitlerowskich obozów zagłady. Niektórzy badacze tego zjawiska, jak np. wymieniony w tekście Patterson, przeprowadzają analizy porównawcze pomiędzy funkcjonowaniem obozów i rzeźni. To śmiałe tezy, ale nie - bezpodstawne.
"Gdyby Twoj pies postaralby sie mnie ugryzc nie zawachalbym sie go ani uderzyc, ani w stanie wyzszego zagrozenia zabic. Podobnie postapilbym z krowa, ktora chce mnie zaatakowac, wirusem, bakteria, kura czy Toba"
ha ha ha!!! oto miłośnik zwierząt i przyjaciel ludzi :)))))
z mojej strony nie grozi ci żadne zagrożenie, bo ja byle czego nie tykam (jak to mówią: trącisz byle co a odpowiadasz za człowieka:) więc sam rozumiesz...
Ależ Ty bredzisz. Jak można porównywać niewolnika, którego ktoś z tego samego gatunu jakim jest człowiek, upadla i czyni sobie poddanym, z podporzadkowaniem sobie zwierząt? W świecie zwierząt nie istnieje międzygatunkowa solidarnośc. Krowa nie będzie bronić lamparta przed lwem, ale w swoim stadzie potrafią współdziałać i np. bawoły wspólnie odpierają atak lwów. My winnismy też solidarność ale naszemu gatunkowi, bo nas obowiazuje ludzka etyka w ramach naszego gatunku. To dlatego człowiek, który upadla innego człowieka jest szują. Ten co upadla zwierze również, bo przecież nikomu nie chodzi o to by je męczyć, ale bez bólu ubić i zjeść. Ja też potępiam takie ekscesy, w których zwierzęta się męczy. I pochwalam gdy ukaraja np. węglarza, który katuje konia ciągnacego jego za cięzki wóz. Nawet niech idzie do pudła.
Ale krowy są i naszym i lwów pożywieniem. Nie zabijamy ich dla przyjemności zabijania, lecz potrzeby i zarazem przyjemności jedzenia.
To Twoje argumenty są czerstwe i dziecinne. Nana, Stańczykowski i ja również po prostu je wysmiewamy, bo te bzdury, tez nie pierwszy raz słyszymy.
W świecie zwie
Spoko, jak Ciebie ktos na ulicy zaatakuje to daj mu sie zabic.
Pomiedzy przemoca w samoobornie, a przemoca bez powodu istnieje istotna roznica.
Oczywiscie, ze w swiecie zwierzat istnieje medzygatunkowa solidarnosc. Poczytaj prace etologa Vitusa B.Droshera.
Lew nie bedzie tez wspoldzial z krowa. Lew bedzie za to zjadal niektore nowonarodzone lwiatka. Skoro powolujesz sie na niego badz konsekwentny i zjadaj niemowlaki, a nie wybierasz sobie zachowanie, ktore Ci odpowiada.
Nie wiem czy zauwazyles pozatym, ze lew nie jest w stanie pokusic sie o relfekje moralna. No i jesc mieso musi. My nie musimy.
Soliadarnosc naszego gatunku to dla Ciebie wojna wypowiedziana innym gatunkom? Nie wiedzialem, ze krowy czy kury zagarazaja ludzkosci.
Nie chodzi o to by meczyc zwierzeta, ale sie je ciagle meczy.
Wy nawet nie potraficie wysmiac niczyich argumentow. No chyba, ze w prostacki sposob typu hahaha.
więc na koniec tylko powiem, że mam w mojej rzyci jak żywi się wegetarianin czy inny weganin. Zupełnie mi to nie przeszkadza, anie mnie nie obchodzi. W ogóle nic mi nie przeszkadza co inny człowiek robi z samym sobą. I temu człowiekowi też zabraniam wtrącać się w moje życie, i moje upodobania kulinarne.
To nie jest kwestia promocji wegetariańskiego zywienia, jak tu ktoś próbował zauważyć. Ten artykuł jest szowinistycznym atakiem na ludzi inczej myślących i trzeba dawać temu odpór, a gadanie o lewicowości w tym kontekście to kompletne nadużycie. Dlatego się w tym temacie, który mam we wspomnianej rzyci, odezwałem. Dlaczego w ogóle ten artykuł pojawia się na lewicy.pl? No właśnie dlatego, że autor ze swego kulinarnego upodobania zrobił lewicowy manifest. Gdyby pominąć te szowinistyczne teksty pod adresem ludzi odżywiajacych się normalnie, mógłby się znależć wyłącznie na portalu www.kartofel.pl. albo www.pozeracze_soji.pl. To też jest nadużycie. Bo jeśli każdy w swoje jakieś upodobania wplecie lewicowoć i tylko z tego powodu teksty, które nic wspólnego z lewicowością nie mają będą tu publikowane, to ten portal w krótkim czasie stanie się śmietnikiem.
Chyba ktoś tu czegoś nie doczytał.
"Oczywiście, nie ma wątpliwości co do tego, że dla lewicowców pierwszorzędną i nienaruszalną wartość stanowi życie ludzkie, jako cel sam w sobie, ale ów fundament aksjologiczny powinien korelować z uznaniem kolejnych istotnych wartości (– troski o środowisko naturalne i inne istoty żywe - czytamy dalej)"...
Hm, znanym wegetarianinem był Hitler.
Odyseusz, jak zwykle bzdura. Chłopie, weź sobie do serca, że jak się o czymś nie ma pojęcia to się nie zabiera głosu. Żaden wegetarianin nie trafił do obozu za wegetarianizm. Natomiast Hitler był pod wpływem teorii R. Wagnera, łączącego wegetarianizm z antysemityzmem. Sprawdź też z łaski swojej link, który podałem.
bo już mnie denerwujesz "Lew bedzie za to zjadal niektore nowonarodzone lwiatka. Skoro powolujesz sie na niego badz konsekwentny i zjadaj niemowlaki, a nie wybierasz sobie zachowanie, ktore Ci odpowiada."
A co mam wybierać zachowania, które mi nie odpowiadają? Albo te które Tobie odpowiadają? Albo lwu? Albo może kozie? Jedzenie mięsa to nie jakaś religia, którą wyznacza zachowanie lwa. Krowa żre pokrzywy, jedz i Ty! ;-)
My ludzie, mięsożerne istoty, mamy inne zachowania i dzieci raczej nie jadamy. Kaligula zdaję się że zeżarł, ale to tylko wyjatek potwierdzajacy regułę. Powtarzam dziecieciny nie jadamy, kiedyś dziesięcine płaciliśmy..., bo to nasze młode i muszą kiedyś robić na nasze emerytury. ... choć powiem szczerze, że mojej córce jak była malutka ciągle groziłem, że ją zjem. Ale nie zdobyłem sie na to.. :-( i tuczyłem ja dalej ;-) ha ha ha ha istny monthy python ;-)
Wyjaśniam - Lew robi inaczej i człowiek tez robi inaczej. Należymy do innych gatunków królestwa ssaków. Jeśli lew by potrafił to bawoły by sobie hodował tak jak my. Jesteśmy tylko od niego cwańsi.
Do lwa: Panie lwie jeśli pan to czyta, nie solidaryzuję się z panem ani pana nie naśladuję, użyłem pana osoby (właśnie hun, czy lew to osoba już? Jako świnia i krowa również?) tylko jako odległego porównania. To hun tak tylko mówi, że myśmy bracia jacyś... krowa kaczka i indyk zresztą również. Jakby był pan smaczny to bym pana zjadł,... oczywiście gdybym tylko był od pana szybszy. Ot selekcja naturalna, czysta obiektywna konieczność.
Osoba taka jak nana wypisująca takie rzeczy i mająca w sobie tyle złości ma czelność mówić że to ktoś jest chamski i pełen gniewu. Dobrym człowiekiem to ty na pewno nie jesteś, mimo opowieści o tym życiu zgodnie z naturą i miłosci bliźniego.
Już widzę jak nana siedzi przed komputerem z pianą na ustach, pod portretem spawacza i wściekle trzaska w klawiaturę, żeby tylko kogos obrazić, albo zabrać komuś emeryture za "ch...owego wnuka":) W twoim wieku to już chyba trochę nie pasuje. Nie chciałbym cię znać.
PS. Temat wegetarianizmu mnie wcale nie interesuje.
a jak taka krowa w ciąży jest, to będzie miała cielaka. Jeżeli ten cielak to też krowa,nie byczek, to w przyszłym roku krowie ciąże są dwie. W latach następnych odpowiednio więcej i po jakimś czasie krów jest olbrzymie stado i byków też -bo przecież sie zdarzają. Parę sztuk padłoby ze starości,ale reszta rozmnażałaby się radośnie (bez bezpłciowej inseminacji:)
W pobliskim lesie są sarny i dziki. Stado jeleni też widzieliśmy. Zwierzęta te nie mają już naturalnych wrogów,więc rozmnażają się bez przeszkód i gdyby nie koła myśliwskie dbające o ograniczenie populacji, to nie byłoby mowy o jakichkolwiek uprawach rolniczych w okolicy. Więc co? - zabijać sarny i dziki i ich nie zjadać? Nie zabijać i samemu skazać się na głód z braku plonów? By zachować gatunek zwierzę musi się rozmnażać. Gdy się rozmnaża,jest go siłą rzeczy więcej. Gdy jest go więcej,potrzebuje więcej miejsca do życia i więcej pożywienia. Jedyną szansą zachowania danego gatunku jest kontrolowana hodowla. Nadmiar należy usunąć, a jeśli możliwe-przeznaczyć do spożycia.
Ludzie z miasta mają wiedzę teoretyczną nie przystającą do rzeczywistości.
Jeżeli ktoś lubi karkóweczkę tłuściutką a ja raczej jajecznicę na oleju,to symbioza z kimś takim jest dla mnie oczywista: ja mu nie wchodzę w spożywczą drogę, on mnie. On jest najedzony i ja też. I mamy różnorodność biologiczną w balansie. Czyli powód do zadowolenia z życia, z siebie i z siebie nawzajem. Pełna harmonia.
Swoją drogą trudno wymagać,by ktoś po pęczku pietruszki zakąszonej szczypiorkiem miał dobry humor i chęć zrozumienia świata. Do tego trzeba jednak lubić mięsko :)
D. Chorodek reprezentuje tylko własne poglądy, ktore w większość Młodych Socjalistów uważa za nierelawentne dla istoty naszego programu i działania.
D. Chodorek w działalności organziacyjnej MS-u i PPS-u optuje za wprowadzeniem kar za głoszenie poglądów nie uzgodnionych z macierzystą organizacją, sprzeciwiając się wolności słowa wewnątrz organizacji, sam zaś nie stosuje tych zasad do siebie.
D. Chodorek to eko-totalitarysta, nie dość że mało przekonuwający, to w dodatku bez umiejętności przekonywania innych osób do swoich poglądów.
D. Chodorek to klasyczny przykład tego, że w naszej organizacji każdy może wypowiedzieć swoje zdanie, ma to swoje dobre strony, ma też złe jak w tym przypadku.
Wegeterianizm tak, jeśli to twój wybór, tak!
Wegetariański totalitaryzm, nie!
Maciej Narloch,
trójmiejski okręg Młodych Socjalistów
Sierpimlocie, mozesz mnie porownac do osla, mula, barana, bawola, kozla i jakiego jeszcze "przezuwacza" sobie wymyslisz, bo sa to sympatyczne i przyzwoite stworzenia. Nie uwlacza mi to, w przeciwienstwie do przyrownywania do masy ludzi, poczynajac od takiego bohatera jak np. wspomniany tutaj Adolf Hitler, z ktorym Ty zapewne bardziej sie "gatunkowo" solidaryzujesz. Swoja droga, powinienes miec powazny dylemat, czy solidaryzowac sie z niewolnikiem, czy jego wlascicielem, poniewaz obydwaj sa ludzmi, zatem naleza do tego samego "gatunku" i kazdy z nich ma prawo do swojego "swiatopogladu". Jeden wyznaje jakis kuriozalny "wolnosciowizm", a drugi jest "normalny". Po prostu "wie jaki jest swiat" i rozumie, ze po to on jest Panem, zeby niewolnik mu sluzyl ;-))) A moze ten bialy, bo jest bardziej podobny, bedzie Ci blizszy? Kto wie, kto wie - w koncu "solidarnosc gatunkowa" to nie w kij dmuchal (-:
A juz zupelnie na marginesie, cos takiego jak "przenica" nie istnieje, wodzem Hunow byl Attyla, a nie "Atylla", a czlowiek jest stworzeniem wszystkozernym, tak jak swinia, szczur, czy niedzwiedz, a w przeciwienstwie do tygrysow, ktore sa miesozerne. I oczywiscie w swiecie zwierzat _istnieje_ "miedzygatunkowa solidarnosc", jak chocby symbioza. To jedynie czlowiek "zywemu nie przepusci" i to glownie ten bardziej prymitywny, pozostali wykazuja sie spora doza tolerancji.
Nana ma takie poglądy i nie widzę w tym nic nienawistnego. Raczej nienawiści i próby lekceważenia widzę u huna. Z braku sensownych argumentów zresztą.
Kompletnie się z Nią nie zgadzałem gdy chodziło o Modzelewskiego, ale w tym temacie sporo osób ma podobne zdanie i ja też. I sam temat, choć tego zupełnie nie wart, ma już kilkadziesiąt postów. Po prostu ten tekst nas zbulwersował. Że znów jakaś mniejszość, nie tyle, ze chce tolerancji, bo to macie i jedzcie sobie trawę byleby nie w moim ogródku - nam to zwisa, ale tej mniejszosci nie pierwszy już raz chodzi o narzucenie swej ideologii, wiekszości. I jak tu się nie bulwersować? I jak tu byc tolerancyjnym, wobec tak agresywnych grup?
Ty rowniez mnie denerwujesz i rowniez mam dosc tego tematu.
Jedzac mieso powolujesz sie na lwa albo inne zwierzeta. Ale kiedy chodzi o cos innego niz pozywienie odwolywanie sie do zwierzat jest niedopuszczalne, wszak ludzie stoja na jakiejs wyimaginowanej drabinie wyzej niz ludzie. Ludzie maja morlanosc, ale kiedy chodzi o zabijanie zwierzat ta morlanosc zawsze wylaczaja. Poza tym ciagel o niej gadaja jako tym co odroznia nas od innych zwierzat. Odroznia kiedy jest wam wygodnie.
Ludzie nie sa miesozernymi istotami, tylko wszystkozernymi.
Co by robil lew gdyby... gdybaj sobie dalej.
"Oczywiście, nie ma wątpliwości co do tego, że dla lewicowców pierwszorzędną i nienaruszalną wartość stanowi życie ludzkie,"
Jeszcze dodaj "od poczęcia do naturalnej śmierci" i dokonasz wielkiego odkrycia polityczno światopoglądowego.
Barbara Toporska nazwała kiedyś takich ludzi ludźmi biologicznymi.
Z drugiej strony zastawia w świetle tej dyskusji i opisu śmierci psa Nany (polecam tu także Kunderę i zgon Karenina w Nieznosnej lekkości bytu) problem eutanazji.
Międzygatunkowa solidarność ? może, ale chyba także w celu podtrzymania swego poczucia wartości. A ileż jest także międzygatunkowej rywalizacji. Ja np. znacznie bardziej żałuję miłego zwierzaka kiedy zginie, niż niektórych ludzi - np. quadowców, którzy się zabili; wtedy mysle - jednego mniej.
Nie ma jak nie odniesc sie kompletnie do mojego postu i zaczac pisac na inny temat, a na koncu walnac kolejna bezmyslna ironie.
Coraz mniej poważnych tematów bo bo posty mogą być:
a) dowcipne
b) ostre
c) prześmiewcze
d) inteligientne
e) naiwne
f) głupie
g) złośliwe
h) do osoby
i) obraźliwe
j) zaangażowane
k) pisane emocjami
l) mądre
m) itd. .........................
a te niki bufoniaste, nadęte i dziecinnie głupawe ........
ale mnie zauroczył w tekście pewien przeuroczy zwrot: "dola mas ROBOTNYCH"!!!
No przecież jak ktoś ROBOTNY (jak ja na przykład) to co kogo obchodzi jego ROBOTNOŚĆ???
.
Byłam przez kilka lat na ścisłej diecie wegetariańskiej i nabawiłam się sporej ilości chorób, łącznie z nadciśnieniem, depresją i cukrzycą typu II. To nie prawda, że tyje się od mięsa i tłuszczu. Tyje się od cukru głównie i chleba.
Dawniej ludzie nie ograniczali spożycia jajek i tłuszczu i nie mieli chorób cywilizacyjnych i nadwagi. Najzdrowsze są ludy pasterskie, żywiące się mięsem, jajami i serami.
Jestem obecnie na diecie Kwaśniewskiego i przekonałam się, że ta dieta leczy i odchudza. Przez "normalnych" lekarzy nigdy z cukrzycy bym się nie wyleczyła, ani na diecie wegetariańskiej, bogatej w węglowodany.
A to, że niby wegetarianie litują się nad zwierzętami, to kompletna bzdura. Buty ze skory noszą, paski i torebki tez im nie przeszkadzają.
Mam 4 kły i jak czegoś nie rozszarpię, to się źle czuję, a jako lewicowiec powinienem sobie dla dobra zwierząt w łeb szczelić. Nana. Mam nadzieję, że nie miałaś 5 dzieciaków, bo na to byś musiała wykarczowac trochę tej reszty lasów na ziemniaki, co to je znamy już od 400 lat. Pozdro.
Nie nosimy butow ani paskow ze skory. Nie mam pojecia skad wiesz, co mam na sobie. Widzialas mnie kiedykolwiek?
To, ze nie umialas sie odzywiac na diecie wegetarianskiej to inna kwestia. Ludzie, ktorzy jedza mieso tez choruja. Jako jedna osoba nie jestes reprezentatywna grupa dla milionow wegetarian. Dlatego tez nie masz prawa do autorytatywnych stwierdzen w stylu wegetarianizm jest nie zdrowy.
P.S. wiedzialem, ze pojawi sie text o klach:) jestescie tacy przewidywalni.
Im dłużej i więcej to czytam tym bardziej mi się humor poprawia :)
Kolejnym krokiem bo delegalizacji hodowli zwierząt będzie obowiązkowe usuwanie kłów z ludzkiej jamy ustnej, tak na wszelki wypadek!
A gdy już to zrobimy i wprowadzimy wysokie kary za ubój to opierając się na zasadzie równości takie same kary grozić będą mięsożernym zwierzętom! Oczywiście opłacimy im adwokatów (prawo do obrony) i procesy odbywać się będą jawnie :)
Jak już co poniektórzy wiecie z lewicowych tradycji najbliżej mi do polskiego patriotycznego socjalizmu, ale w tym momencie to już nie tylko Daszyński i Niedziałkowski czy Thugutt (w sumie głównie on - lewica chłopska) ale i Marchlewski, Dzierżyński, Wasilewska, Bierut, Gomułka czy Gierek przewracają się w grobie (ze śmiechu). Jak o tym opowiedzą światowym znajomym na lewicy to i Che Guevara wyśle z nieba/piekła list do CIA z podziękowaniem że nie żyje na takim świecie, a Lenin zażąda usunięcia swojego mauzoleum bo odechce mu się być symbolem bądź co bądź "lewicy rewolucyjnej" :]
I takie smutne, krótkie podsumowanie: do czego może prowadzić dogmatyzm i źle rozumiany postęp? Zaczęło się od Szyszkowskiej i jej "rewolucyjnych tez" a kończy się na zdobywaniu zwierzęcego elektoratu :/
w czym tygrysy i lwy są jak ty??:)człowieku, masz się drapieżnika a średniej wielkości pies by cie załatwił.Ale łowca z ciebie jak nic. mniam mniam
Np. jakieś: Lamparty , Huny, jacki_placki itd.........
Za wczesnie sie rozbudziłeś ze snu zimowego, do wiosny jeszcze kawał czasu.
Rozpisales sie i same bzdury. Człowiek to człowiek a bydle to bydle. Wolność jednego czlowieka nie moze wkraczac w wolnosc drugiego, ale nie dotyczy to bydlakow, ktore sluza do jedzenia, albo do trwania w ekosystemie, żeby była równowaga. Nie stosuj takiej pokretnej i prostackiej logiki, bo ja caly czas podkreslam wage LUDZKIEJ solidarnosci, ktora wyklucza czyjes panowanie nad drugim czlowiekiem. Wiec nie wciskaj mi tu bajek o zwierzętach czy o największym wegetarianinie Adolfie H. Analogie ze zwierzetami nie maja sensu. To o czym ja mówię, dotyczy wylacznie ludzi! Poniał? Czy powtórzyć?
co ty nie powiesz?i to wszystko z tęsknoty za kiełbasą?widzisz, ja jeszcze do skórzanego arsenału; butów, torebek i paska dołączam bieliznę, czapkę spodnie i skarpetki.a podeszwy oczywiście tylko ze słoniny :)
Nie widze nic niemoralnego w zabijaniu zwierzat dla zaspokojenia głodu.
Takie jest życie. W świecie zwierząt odbywa się nieustanny holokaust. Właśnie w tej chwili miliony róznych zwierząt, dusi, lub zagryza inne zwierzęta innych gatunków niż one same.
Kąpiac się u wybrzeży Australi jeden premier tego kraju padł ofiarą rekina. Takie jest życie. Tym razem wygrał rekin i to z premierem! Tu nie ma litości, to jest poza moralnością. Moralność dotyczy wyłącznie nas - LUDZI.
Tak się dzieje w całym zwierzecym świecie, a my jesteśmy jego częścią. Mamy nad nim przewagę ewolucyjną i ją wykorzystujemy. Tak jak ten lew nad swoimi ofiarami. Choć tu akurat nie do końca, bo one też ewoluują i lepsze osobniki do jego paszczy nie wpadną - to jest selekcja naturalna.
Nasza przewaga jest jednak wieksza, to mózg, który się tak rozwinął tez właśnie dzięki spożywaniu mięsa, że możemy w większości nad zwierzetami górować.
I możesz jeszcze 1000 postów napisać, a ja, i na pewno nikt inny nie zmieni z tego powodu swoich potrzeb i upodobań żywieniowych. Bo Ty hciałbyś nas do tego zmusić :-))) Za krótki jesteś. Więc wrzuć na luz i wracaj do sałaty, bo Cie królik ubiegnie.
to co mowisz skomentowalem juz tutaj w postach z 3 razy, bo ciagle mowicie to samo. A w linku, ktory podalem wczesniej skomentowalem to bardziej obszernie. Ale jak sie nie chce czytac to po co sie wypowiadac?
Wytlumaczycie w koncu co wspolnego ma pisanie artykulow o wegetarianizmie ze zmuszaniem do niego?
Zwierzęcy elektorat ;-))))))
Ale spoko socjalp., na szczęście Lenin może spać spokojnie, bo autor tekstu nie uważa się za członka lewicy rewolucyjnej. Uff, całe szczęście ;-). Ale Daszyński ma już pod górkę...
Ale dyskusja lepsza niż Kiepscy, im więcej postów, tym więcej absurdów, niektóre stwierdzenia mogłbyby być świetnym repertuarem kabaretowym ;-)
A kolega autor niech raz jeszcze przeczyta swój popełniony tekst i zastanowi się, dlaczego wynika z niego, że źródłem wojen jest żarcie mięsa ;-))))
A nie możecie po prostu nie jeść tego mięsa i nam o tym nie mówić? Nie możecie po prostu truć się po cichu?
Równie dobrze możecie przecież opowiadać o swoich zielonych stolcach, o tym jaki jest Wasz ulubiony kolor, muzyka, sport. Tylko co mnie to kurde obchodzi?
Widze, ze Hitler robi nadal furore, nawet jako wegetarianin. Coz, to moze ja wspomne o paru mniej znanych i zasluzonych osobistosciach. Oprocz Ryszarda Wagnera sa to np.:
*Lew Tołstoj* (rosyjski pisarz, 1828-1910): "Jak możemy oczekiwać idealnych warunków na Ziemi, skoro nasze ciała są żywymi grobami pomordowanych zwierząt? Dopóki będą istniały rzeźnie, będą istniały i pola bitew".
*Leonardo da Vinci* (malarz, architekt, filozof, muzyk, poeta, odkrywca, matematyk, 1452-1519): "Od wczesnych lat życia wyrzekłem się jadania mięsa. Przyjdzie czas, gdy ludzie tacy jak ja będą patrzeć na mordercę zwierząt tak samo jak teraz patrzą na mordercę ludzi".
*Arthur Schopenhauer* (filozof niemiecki, 1788-1860): "Ponieważ współczucie w stosunku do zwierząt jest tak nierozerwalnie związane z dobrocią charakteru, można zaufać poglądowi, że jeśli ktoś jest okrutny wobec zwierząt, to nie może to być dobry człowiek".
*Albert Einstein* (wybitny fizyk, filozof, 1879-1955): "Tak więc żyję bez tłuszczów, bez mięsa czy ryb, ale czyniąc tak czuję się całkiem nieźle. Zawsze wydawało mi się, że człowiek nie narodził się, aby być drapieżnikiem"
"Nic nie przyniesie większej korzyści ludzkiemu zdrowiu oraz nie zwiększy szans na przetrwanie życia na Ziemi w tak dużym stopniu jak ewolucja w kierunku diety wegetariańskiej."
"Naszym celem musi być wyzwolenie się... poprzez rozszerzenie kręgu współczucia na wszystkie żywe istoty i na cały cudowny świat natury."
(Zrodlo: wegetarianie.pl , wikipedia)
---------------------
W temacie samego wegetarianizmu, chcialbym zauwazyc, ze nie chodzi o to, by kogos przesladowac za upodobania kulinarne, lecz o to, aby oszczedzic cierpien zywym stworzeniom. Jezeli ktos jest na nie wrazliwy, to trudno sie dziwic, ze krytykuje osoby, ktore ponosza za to odpowiedzialnosc. Konsekwencja jest oczywiscie postulat ograniczajacy inne osoby, ale niestety tak wlasnie jest, ze liberalna koncepcja indywidualnego wyboru nie wszedzie sie sprawdza, o czym lewica chyba najlepiej wie.
Czy mozna krytykowac wojne w Iraku, jezeli zolnierze pojechali tam z wlasnej woli?
Czy mozna domagac sie renowacji zabytkow, jezeli wiekszosc tzw. podatnikow ma to gdzies?
Czy mozna sie sprzeciwiac zakazowi handlu w niedziele?
Czy mozna mowic o wyzysku, gdy dwie strony "dobrowolnie uzgodnily warunki umowy o prace"?
To kilka przykladow, ktore pokazuja, ze istnieje ogrom spraw, gdzie _kazdy_ wybor niesie za soba konsekwencje, ktore w mniej lub bardziej bezposredni sposob dotykaja innych, niekoniecznie zgodnie z ich wola.
Oczywiscie takie wegetarianskie teorie nie wszystkich przekonaja, a w zasadzie malo do kogo trafia, ale prosze zwrocic uwage na dwie sprawy: Po pierwsze nie jest to kolejny pomysl typu: "walczmy o moje przywileje, bo autor proponuje samoograniczenie, a najpewniej wlasnego juz dokonal, wiec mozna go co najwyzej "oskarzyc" o jakas szczerosc, ideowosc, a moze idealizm. Po drugie, wspolczesna "produkcja miesa", a takze samo "mieso", nie tylko nie ma wiele wspolnego z pradawnym polowaniem na dziczyzne, ale tez i tradycyjnym rolnictwem, ktore jest wypierane przez brutalny przemysl, ktory nie liczy sie ani z zyciem zwierzat, ani zdrowiem, czy dobrobytem ludzi. O tym, ze ma negatywny wplyw na srodowisko, a takze stanowi forme wyzysku nie trzeba wspominac. To wiedza powszechnie znana, lecz wypierana ze swiadomosci.
Tymczasem wydaje mi sie, ze niektorzy chca zakrzyczec nie tyle autora, co wlasne mysli sprowadzone na dosc niewygodne tory. To niewatpliwie bulwersujace, ze poledwica zyla i najprawdopodobniej chcialaby zyc dalej, a przynajmniej nie spedzic _calego_ swojego zycia jako zywy towar, traktowany w barbarzynski sposob. Wszak mogloby to wymagac odrobiny poswiecenia wlasnego, a nie tego nielubianego burzuja z sasiedztwa, na co sie latwo zgodzic. Zreszta, nie ma to jak sie posmiac z wrazliwego pacyfisty - nic bardziej nie raduje "ludzia lewicy", prawda? Gawiedz zawsze czuje sie "normalna", gdy linczuje czarownice.
Jola44444:
"Byłam przez kilka lat na ścisłej diecie wegetariańskiej i nabawiłam się sporej ilości chorób, łącznie z nadciśnieniem, depresją i cukrzycą typu II. To nie prawda, że tyje się od mięsa i tłuszczu. Tyje się od cukru głównie i chleba."
Nie wierze.
Nie wystarczy byc "na diecie", trzeba jeszcze ja umiejetnie stosowac. A po tym, co piszesz nt. tego "od czego sie tyje", sadze, ze nie masz zbyt duzego pojecia o funkcjonowaniu ludzkiego organizmu.
Jola44444:
"Jestem obecnie na diecie Kwaśniewskiego i przekonałam się, że ta dieta leczy i odchudza."
Czytalem dzielo pana Jana i szczerze mowiac jedyne co ma jakies sensowne uzasadnienie to krytyka diety mieszanej, tj. spozywania duzej ilosci tluszczow i weglowodanow rownoczesnie. W tym sensie umiarkowane stosowanie jego diety moze byc do pewnego stopnia pozytywne. Samo powazniejsze zainteresowanie sie tym, co sie je moze byc juz pozytywne dla zdrowia. Natomiast teorie o tym, ze nalezy jesc pokarmy, ze tak powiem zblizone do tego, co nas boli, sa tak "fachowe" jak stwierdzenie, ze naturalna ojczyzna ksiezy jest Ksiezyc.
A tak na marginesie. W "Dzienniku Zachodnim" swego czasu ukazywaly sie artykuly dot. cudow czynionych przez "diete optymalna". Opatrzone byly zdjeciem lysiejacego starszego pana. Nie zapomne jakie zdziwienie mnie ogarnelo, gdy pojawilo sie inne zdjecie, mianowicie pan doktor nabral kolorow i odrosly mu wlosy! Musi przez cudowna diete, bo raczej nie dzieki preparatowi Banfi Hajszesz ;-))
Jola44444:
"A to, że niby wegetarianie litują się nad zwierzętami, to kompletna bzdura. Buty ze skory noszą, paski i torebki tez im nie przeszkadzają."
Akurat ja miesa nie jem, a buty ze skory nosze. Nawet kurtke mam. I pasek tez. A wiesz dlaczego? Bo Indianie nigdy nie marnowali niczego pochodzacego od zwierzat, ktore Manitou pozwolil im upolowac. Wobec tego ta bzdura bylaby niekompletna, gdyby skora z zabitych na wasze obiady zwierzat miala sie zmarnowac. I nie uwazam tego za brak "litosci" wobec zwierzat, lecz wrecz przeciwnie - dowod szacunku.
Tu chcialbym podkreslic, ze szacunek dla zwierzecego zycia nie jest nowomodnym wymyslem, lecz siega poczatkow ludzkosci i zatracil sie wraz z postepujaca latwoscia zdobycia pokarmu. Warto tez wspomniec o zywej i silnej tradycji wegetarianizmu w buddyzmie, ktora nie ma nic wspolnego z Era Wodnika, astrologia, czy innym hokus-pokus ;-)
Poza tym weganie nie nosza nic pochodzenia odzwierzecego, wiec masz strasznie uboga wiedze, jak na byla wegetarianke.
Sierpimlot:
"Człowiek to człowiek a bydle to bydle"
Ja twierdze, ze czlowiek to bydle, choc nawet nie, bo to ublizaloby bydleciu.
Sierpimlot:
"Wolność jednego czlowieka nie moze wkraczac w wolnosc drugiego, ale nie dotyczy to bydlakow, ktore sluza do jedzenia, albo do trwania w ekosystemie, żeby była równowaga."
Niestety, z reguly wolnosc jednego czlowieka wkracza w wolnosc drugiego, niezaleznie od tego czy jest bydlakiem, czy nie. Wynika to z faktu, ze wspolzamieszkujemy jedna planete i nie zanosi sie na zmiany. Problem polega na tym, ze niektorzy nie chca by zwierzeta byly zabijane i zjadane, tak jak inni sa przeciwni przerywaniu "zycia poczetego", wyzyskiwaniu w pracy, stosowaniu kary smierci, czy wierze w Boga, uwazajac, ze sa to zjawiska zle i nie powinny miec w ogole miejsca na Ziemi.
Sierpimlot:
"Nie stosuj takiej pokretnej i prostackiej logiki, bo ja caly czas podkreslam wage LUDZKIEJ solidarnosci, ktora wyklucza czyjes panowanie nad drugim czlowiekiem."
Nie pojmujesz, ze Twoje teorie sa tak arbitralne, ze _rownie_dobrze_moglyby_ byc potwierdzeniem idei rasistowskich uzasadniajacych niewolnictwo? Nie chodzi o to, co podkreslasz, a jakim rodzajem argumentacji sie poslugujesz.
Sierpimlot:
"Bo Ty chciałbyś nas do tego zmusić :-))) Za krótki jesteś."
A Ty chcesz go zmusic do akceptacji bolesnego dla niego faktu, ze zwierzeta sa zabijane, by trafialy na talerz. No i triumfujesz, jak jaskiniowy troglodyta, bo prawo piesci sprawia, ze Twoje zachcianki sa spelnione. Zatem inni maja prawo sie zamknac.
Sierpimlot:
"Więc wrzuć na luz i wracaj do sałaty, bo Cie królik ubiegnie."
To jest wlasnie typowy, czerstwy dowcip.
Jak starałem się wykazać w powyższych komentarzach (w oparciu o przywołane dane - w formie popularnonaukowej) - dieta z nadmiarem mięsa przyczynia się - pośrednio lub bezpośrednio - do skali głodu czy katastrof ekologicznych. Jeśli chodzi o związek mięsożerności z ludobójstwem czy wojnami, to mowa tu głównie - tak jak w komentowanym tekście - o wzroście poziomu przemocy i kulturowego usprawiedliwiania zabijania (by wymienić znowu chociażby podobieństwo obozów zagłady i rzeźni - polecam w tym temacie opracowanie Pattersona - "Wieczna Treblinka")...
Zauważę, że np. na wielu zjazdach alterglobalistów na świecie, preferowana jest dieta bezmięsna.
Sam nie jestem obecnie wegetarianinem, choć przez jakiś czas byłem, ale uważam, że ograniczanie ilości mięsa we własnej diecie jest - z różnych przyczyn - wskazane i ogólnie zgadzam się z tezami Autora.
Na koniec kilka cytatów:
"Dla zwierząt wszyscy ludzie są nazistami"
- Isaac Bashevis Singer, żydowski pisarz pochodzenia polskiego, laureat Literackiej Nagrody Nobla
*
"Oświęcim zaczyna się wszędzie tam, gdzie ktoś patrzy na rzeźnię i myśli: to tylko zwierzęta."
- Theodor Adorno, filozof niemiecki pochodzenia żydowskiego
*
"Naszym celem musi być wyzwolenie się - poprzez rozszerzenie kręgu współczucia na wszystkie żywe istoty i na cały cudowny świat natury."
- Albert Einstein, fizyk i filozof, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki
*
"Lewicowość wiąże się nierodzielnie z traktowaniem każdego człowieka jako celu samego w sobie, a nigdy środka do nawet najbardziej szczytnych celów. (...) Człowiek lewicy powinien czuć się [również] częścią świata przyrody."
- "Manifest człowieka lewicy XXI wieku" Marii Szyszkowskiej, filozofki;
*
"Do mięsożerców"
Dla nich ryby skrzelami pracują w szaflikku,
mając na ustach ciszę i krwawiące rany.
Dla nich kuchnia rozbrzmiewa od wrzasku i krzyku
gardzieli podrzynanych i szyj ukręcanych.
Oni to piją grozę z krwią zabitej kaczki
i warzą głowy dzieci: zadziwionych cieląt.
Wypruwają wnętrzności, krzycząc: flaczki, flaczki,
i jedzą je w niedziekę, z rodziną się dzieląc.
Lubią wody na smaku bezradnych piszczeli,
wszechzwierzęce girlandy cynicznej kiełbasy,
krwawe raki z piekielnej wyjęte kąpieli
i baraniego ciała brązowe atłasy.
Rozsmarowują trupy na niewinnym chlebie,
obwąchują zająca, czy aby dość skruszał.
z martwym ozorem w zębach czują się jak niebie,
i do cudzego mózgu śmieje się im dusza.
Pożerają, dymiący, jak nowe cmentarze,
te stroskane przystawki, te gorzkie potrawy -
Karki im nabrzmiewają, obwisają twarze,
na których śmieszek hieny zawita trupawy.
Po pięknookiej sarnie nie noszą żałoby,
ale żrą ją na stypie, w dzień pogrzebu radcy,
i zezują miłośnie do gęsiej wątroby,
bujni brzuchem jedynie, a łysiną gładcy,
a twardzi tylko sercem - i w całej stolicy
głośni - ale mlaskaniem, smętni niesiadnicy.
Pawlikowska-Jasnorzewska Maria, poetka...
Poza tym, zauważmy, że przywódcy wojskowi, często chcąc podsycić nienawistne nastroje wśród żołnierzy - porównują grupę ich przeciwników do zwierząt (świń, szczurów, robactwa itp.). Jest to widoczne również w retoryce faszyzującej. Taki mechanizm dehumanizacji, miałby mniejszą siłę propagandową, gdyby należycie traktować wszystkie istoty żywe (a zwłaszcza - organicznie podobne do człowieka - zwierzęta).
ktoś Teresa wrzuciła teksty dra Kwaśniewskiego. Jego tekstami specjalnie bym się nie posiłkował, aczkolwiek w niektórych przypadkach ma on racje i jego zwolennicy.
Piszę to z perspektywy osoby, która dietetyką przez pewien czas zajmowała się zawodowo. A teraz moje trzy grosze.
Podstawowe problemy związane z wegetarianizmem to:
* cena wiktu
wikt wegetariański, zwłaszcza koszt "pełnowartościowego" jadłospisu jest bardzo wysokie, mniej więcej 3-5 x wyższy, niż koszt pożywienia z dodatkiem mięs zwierzęcych i/lub rybich. Dzieje się tak dlatego, że biodostępność pewnych ważnych dla zdrowia substancji jest w przypadku roślin minimalna.
* przyswajalność składników
Tak jest własnie z wybranymi aminokwasami egzogennymi, których sklompletowanie w odpowiedniej proporcji i relacji do dostarczonej energii, w przypadku roślinnego wiktu nie jest możliwe. Dla osób dorosłych nie ma to aż takiego znaczenia, ale dla dzieci, zwłaszcza małych dzieci, ma to fundamentalne znaczenie. Wikt pozbawiony mięsa doprowadza do zaburzeń w biochemii ustroju, opóźnienia lub całkowitego zahamowania rozwoju płciowego, w zależności od tego, czy religiantyzm wegetariański rodziców dopuszcza mleko, jaja, ryby, czy też wyklucza te produkty.
Wapń - to kolejny problem. Przyswajalność wapnia do krwi z roślin jest na poziomie 3-8% i jest hamowana przez związki takie jak fityny i niektóre fosforany, tworzące nierozpuszczalne sole. Warzywa i zboża hamują wchłanianie wapnia, który i tak z wielkim trudem (z uwagi na brak np. laktozy i specyficznych białek obecnych w produktach pochodzenia zwierzęcego) jest wbudowywany do kości. Generalnie kości nie mineralizują się z wapnia roślinnego, podczas gdy mleko i jego przetwory mają bardzo wysoką wchłanialność i resporpcję przez kości.
Żelazo - problem zwlaszcza kobiet wegetarianek. Żelazo z roślin np. szpinaku nie jest przyswajalne (badanie znaczonymi izotopami). Jedynym dobrym obfitym źródłem żelaza przyswajalnego jest wątroba. Drugie źródło to jaja i troszkę - mięsa. Żelazo odgrywa fundamentalną rolę w budowie białek i krwinek czerwonych. Bez żelaza cierpi się na anemię.
Podstawowe problemy diety wegańskiej to niedorozwój i deofrmacje kośćca, zaburzenia wzroku (slepota) spowodowane dużymi ilościami związków fitynowymych obecnych w zbożach, cukrzyca typu II (choć i tak odsetek zachorowań jest niższy niż w grupie obrzerających się mieęsożerców), niedorozwój fizyczny np. jąder u chłopców karmionych dieta sojową (zawierają związki podobne do estrogenów, które blokują receptory testosteronowe), problemy ciężkiego miesiączkowania kobiet na diecie sojowej (nieprawidłowa zbyt wysoka podaż estrogenowych pochodnych).
Rzecz charakterystyczna, spoleczeństwa ubogie, zmuszone do diety wegetariańskiej niepełnowartościowej cierpią szereg chorób, głównie o charakterze niedorozwoju fizycznego, skrócenia życia. Widać to wyraźnie choćby na przykładzie Polski przedwojennej z udziałem mięsa w grupie robotników i chłopów folwarcznych na poziomie 6-11 kg rocznie i zmian jakie wywołało podniesienie spożycia tego produktu po II wojnie światowej. Przede wszystkim gruźlica.
Argumenty ekonomiczne, iż przestawienie się cżłowieka na zboża, mogłoby dać więcej tanszego pożywienia, są nie do końca trafione. Po pierwsze, zboża nie są w stanie dostarczyć wszystkich potrzebnych składników. Do tego muszą być warzywa, owoce oraz mleko lub jego przetwory. Tak więc chodowli zwierząt sie nie uniknie.
Argument ekonomiczny jest tak samo trafny jak ten, że
bezrobocie najtaniej jest zlikwidować przez zakup hurtowy kul karabinowych i rozstrzelanie bezrobotnych. Istotnie nakład środków jest najmniejszy i rozwiązuje w sposób względnie trwały bezrobocie, ale tracimy przy okazji coś cennego. Podobnie jest z propozycją globalnego wegetarianizmu. Jeśli ktoś stawia zwierzęta przed potrzebami zdrowotnymi człowieka, proszę bardzo niech to robi w życiu osobistych, ale niech nie narzuca swej religijno-filozoficznej wizji innym.
Jedzenie to nie tylko dostarczanie składników budulcowych i energetycznych. Gdyby było inaczej, wystarczyłaby nam papka jak dla świn, mieszanin róznych związków, białek, tłuszczów i cukrów, witamin i minerałów. Probowano to robić z astronautami i wiadomo, że to nie działa. Pożywienie to także doznania smakowe, węchowe. wązny dla wchłanania i przyswajania nie tylko jest skład, ale i konsystencja i forma potrawy. Dlatego też, tak ciężko jest populacji ludzkiej (generalnej) obyć się bez produktów pochodzenia zwierzęcego.
w ramach ideologicznej agitacji, proponuję wybrać się do społeczności byłych PGR-ów lub innego miejsca zamieszkanego przez te 30% społeczeństwa, które nie może sobie pozwolić na zjedzenie przynajmniej raz na 3 dni mięsnego posiłku. Niech stanie przed ludźmi, którzy o schabowym mogą sobie tylko pomarzyć i powie im wszystkim mniej więcej to, co zawarł w tekście. Zostanie z miejsca okrzyknięty rozpuszczonym smarkaczem, któremu w dupie się poprzewracało i wyleci na kopach szybciej niż przybył. I słusznie.
Propagowanie - zwłaszcza w tak megalomański sposób - wegetarianizmu w kraju, w którym rzesze ludzi cierpią niedożywienie i przez biedę są zmuszeni żyć na diecie ubogiej w tłuszcze i białko zwierzęce to przejaw jakiegoś totalnego oderwania od rzeczywistości z jednej strony, i ideologicznego wykastrowania z drugiej. Jak dla pewnych osób "walka klas" jest już tylko niezrozumiałym sloganem z zamierzchłej przeszłości, to zaczynają za naczelne lewicowe postulaty uważać np. propagowanie bezpiecznego seksu (efemesowe rozdawanie kondomów) lub wegetarianizmu (komentowany tekst).
Poza tym ten ton, w jakim został napisany tekst! Za kogo uważa się jego autor?! Za stojącego ponad wszystkimi, nieomylnego kapłana, który jako jedyny posiadł prawdy objawione i teraz rusza z misją ewangelizacyjną pomiędzy ciemny motłoch, pogańską dzicz wcinającą mielone i hamburgery?! Popis bufonady!
"W XXI wieku, gdy ryzyko wojen niosących zagładę ludzkości jest coraz większe, konieczne staje się propagowanie postaw pacyfistycznych. Eliminując przemoc, dieta wegetariańska może przyczynić się znacznie do przebudowy świadomości w duchu pokojowym"
Bosz! Co to za brednie?! Co ma pacyfizm wspólnego z wegetarianizmem?! Hitler był wege, i co, k..., z tego?! Nie przeszkadzało mu to jakoś w mordowaniu LUDZI na ogromną skalę!
"Oczywiście lewica nie może zapominać o sprawach związanych z ekonomią, dolą mas robotnych czy uciskanych mniejszości(...)"
No bez jaj! Czyli dla autora promowanie wegetarianizmu stoi na równi z innymi lewicowymi postulatami, jak np. obrona "mas robotnych"?! Proponują więc, żeby ktoś od razu powiadomił o tym "masy robotne", by zawczasu wiedziały, jak obejść się z autorem, gdy - pewnie zupełnie przypadkiem - znajdzie się w ich towarzystwie.
Co do samego wegetarianizmu, to chyba nie będę Kolumbem, jeśli stwierdzę, że nie wszystkim służy. Z moich własnych obserwacji wynika jednoznacznie, że przez dietę wegetariańską np. wielu drastycznie spada odporność. Mitem jest też twierdzenie, że wegetarianizm pomaga utrzymać szczupłą sylwetkę. Poza tym z mięsa absolutnie nie powinny rezygnować dzieci oraz kobiety w ciąży.
Thor: "Rzecz charakterystyczna, spoleczeństwa ubogie, zmuszone do diety wegetariańskiej niepełnowartościowej cierpią szereg chorób, głównie o charakterze niedorozwoju fizycznego, skrócenia życia. Widać to wyraźnie choćby na przykładzie Polski przedwojennej z udziałem mięsa w grupie robotników i chłopów folwarcznych na poziomie 6-11 kg rocznie i zmian jakie wywołało podniesienie spożycia tego produktu po II wojnie światowej. Przede wszystkim gruźlica."
Ale te problemy zdrowotne czy rozwojowe, wynikały głównie z ogólnie ubogiej diety, a nie z samego faktu spożywania ograniczonych ilości mięsa. Są również całe populacje, które praktykuję dietę bezmięsną lub z ograniczoną ilością mięsa, a wykazują się lepszym stanem zdrowia i wyższą średnią długości życia (np. wegetariańska część wyznawców Adwentystów Dnia Siódmego). Także chociażby Japończycy, w których diecie jest niewiele mięsa, za wyjątkiem ryb, są - w porównaniu z innymi narodami - "okazami zdrowia".
Nie wystarczy z jadłospisu usunąć mięso, aby móc się dobrze odżywiać - dieta powinna być wzbogacona również o jego ekwiwalenty, jak np. strąki. Z kolei przemysł agrarny i rolniczy ukierunkowany na produkcję przede wszystkim mięsa - pomijając już aspekty zdrowotne - wydaje się nieekonomiczny i niekorzystny także dla krajów Trzeciego Świata (argumenty m.in. powyżej).
Fancom: "Co ma pacyfizm wspólnego z wegetarianizmem?! Hitler był wege, i co, k..., z tego?! Nie przeszkadzało mu to jakoś w mordowaniu LUDZI na ogromną skalę!"
Tak samo można by powiedzieć, że inni przywódcy - w tym wojskowi - jedli mięso i nie przeszkadzało im to w mordowaniu. Powtórzę, że Hitler unikał takiej formy żywienia z przyczyn zdrowotnych, a nie - ideowych, jak również nie zrobił nic w kierunku poprawy losu zwierząt (wręcz przeciwnie - obozy zagłady były wzorowane m.in. na rzeźniach, zwłaszcza tych w, w których taśmowo zabija się zwierzęta).
Możemy jeść wszyscy to, na co mamy ochotę i nie wytykać sobie tego na wzajem.
oczywiście, że można powiedzieć że inni przywódcy jedli mięso i wysyłali ludzi na śmierć. Tyle, że nikt z nas nie robi z tego powodu argumentu. Inaczej nikt z nas nie naznacza pozytywnie mięsa nadając mu jakąś magiczną moc etyki i poprawy moralności.
Stwierdzenie, że przez jedzenie mięsa człowiek staję się lepszy jest tak samo absurdalne jak stwierdzenie, że nie jedząc mięsa mamy mniejsze szansę zostać światowym szaleńcem mordercą.
Znaczy owszem mamy mniejsze ale tylko w sensie statystycznym. Bo wegetarian jest po prostu przytłaczająco mniej
Czy dieta wegetariańska wyleczyła kogoś? Wiem, że gdybym nie przeszła na dietę Kwaśniewskiego, to już bym musiała brać insulinę w zastrzykach, a nie muszę już brać nawet tabletek. Dużo osób krytykuje tą dietę nie znając jej dobrze, a jak już nie mają szansy na wyleczenie, to przechodzą na nią i pozbywają się różnych "nieuleczalnych" chorób. Np. stwardnienia rozsianego, cukrzycy, reumatoidalnego zapalenia stawów i wielu innych.
Podstawą zdrowia i życia jest białko. Wiadomo, że bardziej wartościowe i lepiej przyswajalne jest białko zwierzęce, niż roślinne.
Ja jestem na takiej diecie od siedmiu lat i jestes dość zdrowy, szczupły, mam siłę na uprawianie sportu. Znam trochę ludzi, któzy tak żyją od lat kilkunastu czy kilkudziesięciu.
Kiedyś kupowałem buty ze skóry z wiarą, że powstały one jako produkt uboczny, ale teraz się to zmieniło, uważnie oglądam metki i takie tam. Portfel ostatnio też kupiłem z materiału.
Wcale nie chodzi mi o udowadnianie, że wegetarianizm jest lewicowy (!), ale prostowanie co niektórych bzdur.
Dlaczego np. takie świnie, krowy czy konie nie mogą swobodnie chodzić sobie po mieście? Bardziej absurdalnego tekstu na lewica.pl nie widziałem, gratulacje dla redakcji, to się nadawało ale na prima-aprilis!
"choć jabłek sam nie jem, nikomu nie dam". Tu nie chodzi o to, że mięsożerni zabraniają innym spożywania traw. To trawożercy zabraniają mięsożernym spożywania mięsa. Więc ci muszą się bronić i dobrze.
Osobiście jadam mięsa niewiele. Ale ostatnio było bardzo zimno i mnóstwo śniegu do uprzątnięcia. Więc jedliśmy schabowe wieprzowe, ponieważ dostarczają one dużo energii, która była nam potrzebna do wykonania pracy przy odśnieżaniu na mrozie.
Wegetarianizm jest może i dobry, ale nie w naszym klimacie.
Obecnie młode dziewczyny z nerkami na wierzchu z powodu takiej mody odżywiają się głównie jogurcikami beztłuszczowymi a dla zabicia głodu palą papierosy. Jako przyszłe matki będą one miały słabe, niezdolne do życia potomstwo, a gdy już "medycyna współczesna" umożliwi tym dzieciom przeżycie, to jako osoby dorosłe nie będą one zdolne do żadnej pracy fizycznej. I jak by tego nie traktował, będą obciążeniem dla społeczeństwa, które humanitarnie będzie musiało wziąć na siebie ciężar ich utrzymania. I nie ma co tu wymachiwać jakimiś Hitlerami jako rzekomym argumentem, bo prawda jest taka i żadne wymachiwanie tego nie zmieni.
Warto przy okazji przypomnieć dawną sentencję: non vivimus ut edamus sed edimus ut vivamus - nie żyjemy aby jeść, lecz jemy, aby żyć. Dlatego też każdy, ceniąc własne życie, powinien móc jeść to, co mu służy by żyć długo i zdrowo. Decyzja należy więc do każdego indywidualnie, jak w wielu innych sprawach. Wciąż jednak bywa, że narzucany bywa nie tylko styl myślenia, ale także ubierania się i - jak to ma miejsce obecnie - jedzenia. Odpowiedzialność za własne życie, myślenie i zdrowie spoczywa na każdym dorosłym człowieku, wtrącanie się w te sprawy to
bezczelność
totalitaryzm
chamstwo
nadrabianie własnych kompleksów
czy co tam kto chce sobie wstawić .............
Naprawę świata należy zaczynać od siebie. Dopiero będąc idealnym człowiekiem mielibyśmy prawo poprawiać innych. Nie ma obawy, byśmy w tym jednym, krótkim życiu idealni się stali. Więc każdy ma wystarczająco dużo do naprawiania sam u siebie i mało czasu, by z tym zdążyć.
Miś Bucharin, miałem już nie włączać się do tej dyskusji ale muszę to jeszcze dodać: ja nie jestem przeciwnikiem wegetarianizmu (sam staram się nie jeść mięsa) - jestem przeciwnikiem ideologizowania i upolityczniania tej sprawy. Wegetarianie (tak jak homoseksualiści, muzułmanie, Żydzi czy miłośnicy muzyki klasycznej) mogą być zarówno lewicowi jak prawicowi a większość jest zapewne apolityczna. Nie mieszajmy porządków!
A Odyseusz przejawia wybitną odporność na wiedzę. Skoro więc nie chciało mu się skorzystać z linka, który podałem powyżej, to wkleję ku jego wygodzie fragment tekstu o antysemickim wegetarianizmie Wagnera, na którym wzorował się Hitler. Tak więc Hitler był jaroszem właśnie ze względów ideowych a nie zdrowotnych!
>>Upadek człowieka - według niemieckiego kompozytora -nastąpił nie poprzez zjedzenie owocu, ale poprzez spożycie... mięsa. Gigantyczne fałszerstwo dokonane na historii Edenu odebrało chrześcijaństwu możliwość zrozumienia rzeczywistego powodu zwyrodnienia człowieczeństwa. Żydzi tymczasem, opętani manią panowania nad światem, potęgowali to zwyrodnienie, propagując na ogromną skalę kult składania ofiar ze zwierząt.
Unde malum? Skąd zło? To pytanie od wieków nurtowało ludzkość i zawsze znajdowali się mędrcy, myśliciele, filozofowie czy kapłani, którzy próbowali na nie odpowiedzieć W ostatnich czasach do grona tego dołączyli także artyści, a jednej z najbardziej oryginalnych (co nie oznacza, ze trafnych) odpowiedzi udzielił wielki kompozytor niemiecki - Richard Wagner (1813-1883).
Zdaniem Wagnera, ludzkość przechodzi obecnie okres degeneracji, czego najlepszym dowodem jest właśnie obecność w świecie zła Według wielkiego kompozytora, są dwie przyczyny tego upodlenia ludzkości: mieszanie się ras i jedzenie mięsa Aby powstrzymać ten proces degeneracji, trzeba: po pierwsze -zaprzestać mieszania się ras, ponieważ proces ten zamiast uszlachetniać rasy niższe, doprowadza tylko do zwyrodnienia ras wyższych (tu Wagner powoływał się na teorie Gobineau zawarte w książce "Essai sur 1'inegalit des races humaines") oraz po drugie - zaprzestać jedzenia mięsa, które kompozytor określał mianem "trupozerstwa" (tu z kolei widać wpływy Gleizesa i jego dzieła "Thalysie").
Rasizm Wagnera łączył się z jego antysemityzmem. W 1850 r. napisał rozprawę "Das Judenthum in der Musik", w której przedstawiał Żydów jako rasę pozbawioną instynktów idealistycznych, za to ogarniętą manią panowania nad światem. "Choćby się mieszał przez związki małżeńskie z najbardziej obcymi sobie rasami, to w potomstwie i tak zawsze przeważy pierwiastek żydowski", przekonywał Wagner, ostrzegając przed związkami z Żydami.
W innej rozprawie pisał z kolei o drugim źródle upodlenia ludzkości, czyli jedzeniu mięsa. Dowodził, ze nasi praojcowie żyli jako rolnicy w błogosławionych dolinach Indusu i żywili się wyłącznie płodami ziemi Dopiero kiedy wywędrowali na północ, zaczęli, na podobieństwo drapieżnych zwierząt, żywić się mięsem. Tym samym stawali się coraz bardziej krwiożerczy i okrutni. Zmiana odżywiania - jak twierdzi Wagner - pociągnęła bowiem za sobą zmianę substancji ciała, co spowodowało zepsucie krwi, a następnie skażenie natury człowieka.
raka i wegetarianizumu:
"
Najnowsze badania wykazały, że wegetarianie chorują na raka rzadziej niż osoby spożywające mięso - informuje "American Journal of Clinical Nutrition".
Naukowcy z Uniwersytetu w Oxfordzie rozpoczęli swoje badania w latach 90. Wzięło w nich udział blisko 53 tys. osób w wieku 20-89 lat. Badanych podzielono na cztery grupy: osoby spożywające mięso, osoby, w których diecie przeważają ryby, a także osoby stosujące dietę wegetariańską i wegańską.
Analiza danych wykazała, że wegetarianie i ludzie jedzący dużo ryb chorowali na nowotwory znacznie rzadziej niż osoby spożywające mięso. Wyjątkiem był rak jelita grubego, który najczęściej występował właśnie u wegetarian.
Było to dla naukowców niemałym zaskoczeniem, gdyż wcześniejsze badania dowiodły, że rak jelita grubego jest chorobą związaną ze spożywaniem dużych ilości czerwonego mięsa.
Nadzorujący badania prof. Tim Key twierdzi, że ustalenie związku pomiędzy dietą i rakiem wymaga jeszcze wielu badań. Powszechnie wiadomo, że spożywanie pięciu porcji warzyw i owoców dziennie zmniejsza ryzyko wystąpienia nowotworów i innych chorób.
Zawsze należy jednak pamiętać, że na powstawanie nowotworów ma wpływ wiele innych czynników."
Dodać tez nalezy inne dane. Wśród jedzących mięso, na kazde 100 tys. takich osób, w ciągu swego życia na raka przewodu pokarmowego (wszystkie postacie) zachoruje ok. 5600 osób, podczasy gdy wśród wegetarian 4200 osób. Czy na prawdę, jest to warte zachodu? Tak marginalne róznice i przez całe życie męczyć się jedząc mało smaczne pożywienie, by zmniejszyć o kilkanaście procent ryzyko zachorowania, by oszczędzić śmierci ziwerzętom, które i tak w naturze umierają czy giną zjedzone przez inne zwierzęta. Bo przecięż łańcuch pokarmowy jest jaki jest. Jedni zjadają drugich.
Manipulujesz bez przerwy. Cały raz podkreślasz jakieś nie wiem skad wziete barbarzyńskie traktowanie polędwicy. Liczysz na tani efekt, że słowa barbarzyński wystraszymy? Tylko to nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. W Dobrym chlewiku, polędwica ma się dobrze. Nigdy nie jest głodna, bo żre i parzy się ile chce. Rozmnarza się w takim rozmiarze w jaki w środowisku naturalnym nie jest możliwy. Miliony małych polędwiczek nigdy nie miałoby cienia szansy zakosztować życia, gdyby właśnie nie człowiek. Poza tym żyje sobie w towarzystwie, społecznie, razem z innymi polędwiczkami i jest na swój prymitywny sposób szczęśliwa. A gadanie o tym czy polędwiczka chciałcby być zjedzona, miałoby sens, gdyby polędwiczka miała jakąkolwiek świadomość siebie. Nie ma jej. Chlewik to dla świni raj. A kiedy są nam już potrzebne na stole, giną śmiercią naturalną od uderzenia obucha. Taki jest porządek rzeczy. W naturalnym środowisku, śmierć dla większości przyszłaby dużo wcześniej, to człowiek przedłuża życie tym prymitywnym istotom. Poza tym w naturalnym środowisku byłaby to często męczarnia - będąc żywcem pożartym przez drapieżniki lub zdychając w mękach z głodu, albo od jakiejś choroby - człowiek świnie czy krowy leczy gdy zachorują! A obuch robi mniej cierpienia niż walka o byt w środowisku naturalnym.
Oczywiście, że koncepcja liberalnej wolności nie zawsze się sprawdza, ale w tym wypadku akurat w 100 %, bo w żaden sposób jedzenie mięsa nie godzi w życie innych ludzi, lecz co najwyżej czyjeś poglądy, czy lepiej - fanaberie. Ale tu wybacz, własne moje poglądy stawiam wyżej, bo Twoje mnie nie kompletnie nie interesują. Jesli życzyłbyś sobie bym nie jadał np. rzodkiewki, też miałbym to gdzieś, obojetnie jak bardzo, byś się ją starał spersonifikować. Cokolwiek byś sobie życzył bym robił zawsze spotka sie z moją wrogością, bo nie masz prawa nic sobie ode mnie życzyć! Nic!
po całym dniu ciężkiej harówki z łopatą, będzie wolał zjeść kotleta lub kiełbasę, czy może jabłko zagryzione selerem?
Wegetarianizm to nie "jabłko zagryzione selerem" czy kotlet sojowy zamiast schabowego. Jeśli ktoś tak postrzega tę dietę to polecam doedukowanie się w tym zakresie.
No właśnie Ty nie masz pojęcia o tym od czego się tyje. Oczywiście, że też od hamburgerów... ale dlatego, że podaje sie je w bułce z najbardziej szkodliwej dla człowieka białej mąki, z frytkami i colą. Przecież to oczywiste, e jest to bomba kaloryczna, ale nie ze względu na mieso. Gdybyś jadł sam kotlet nie tył byś.
Jola ma rację. Spożywanie weglowodanów jest jak nałóg. Jak często ludzie śa uzależnieni od słodyczy? od takich cukrów, które w naturalnym środowisku nie występuja, to chyba nei musze mówić. A cukier to zwykła trucizna. Sama energia bez żadnych wartości odżywczych, w nadmiarze natychmiast przerabiana przez organizm i odkładana w organiźmie w postaci tłuszczy. Spożywanie zaś tłuszcze zwierzęce i mięso same w sobie sycą najlepiej i redukują łaknienie. Weglowodany je zawsze tylko zwiekszają. Człowiek nie jest tym co zeżre. Że niby jak jesz tłuszcz to w tłuszcz się obracasz? Bajki. Taki spożywany tłuszcz, bez mieszania z weglowodanami doskonale spala się w organiźmie. Podpisuje sie pod tym co pisze Jola. Jadam przede wszystkim mięso i jestem zdrow jak ryba, bo i ryb też dużo jadam.
Nie jadam Ziemniaków, kasz, makaronów, tylko surówki by zaspokoić zapotrzebowanie na witaminy, które w mięsie są prawie nieobecne. Kazedmu polecam ta dietę jako dla człowieka najlepszą. Znacznie też spadł mi cholesterol od czasu jak przestałem jeść wszelkie cukry i inne pożywienie "bez cholesterolu", który nie odkłada się w nas z tego powodu, że go trawimy, ale przy złym trybie życia i odżywianiu, po prostu go wytwarzamy w za dużych dawkach. I dopiero ten wytworzony przez nasze organizmy może się odkładać. A przyczyna tego jest właśnie nałóg węglowodanowy.
z żywieniem mięsożerców też jest taki, że się źle odżywiają. Nikt nie mówi, ze wystarczy jeść mięso by być zdrowym. To też powinna być DIETA! Zdrowa dieta mięsna wymaga też całkowitej rezygnacji z niektórych roślinek i drastycznym ograniczeniu spożywania węglowodanów. Nie wystarczy zjeść schabowego, po którym wsuniemuy pięć pączków, by być zdrowym. Takie żywienie jest tak samo zabójcze jak to wegetariańskie. Jeśli tak się żywimy, to wszystkie problemy zdrowotne wegetarian, też nas będą dotyczyć
"Stwierdzenie, że przez jedzenie mięsa człowiek staję się lepszy jest tak samo absurdalne jak stwierdzenie, że nie jedząc mięsa mamy mniejsze szansę zostać światowym szaleńcem mordercą."
Bo ja stawiam inną tezę. Beria był łysy i był niezłym łobuzem i mordercą. Wniosek: łysi mają predyspozycję do popełniania zbrodni, że o Fantomasie nawet nie wspomnę.
Coś trzeba zrobić z tymi łysymi... Do obozu panie Chodorek?
I słowo o dietach jeszcze. Dieta wegetariańska może i nawet jakoś się sprawdzi u paniczyka Chodorka, którego stać na żarcie 3,5 raza droższe niż dieta z udziałem miesa, dla zwykłych ludzi taka dieta oznacza jednak pyry, brukiew i buraki cukrowe. A taka dieta jest strasznie wyniszczająca.
Poza tym z dietą wegetariańską, weglowodanową jest taki problem, że to trudna nie tylko ekonomicznie dieta. Ta dieta wymaga ciągłego ograniczania się by nie tyć, ciągłej dyscypliny i wyrzeczeń. Często chodzenia z uczuciem głodu, bo ta dieta zwiększa łaknienie. Z dietą mięsna, tłuszczową jest dokładnie odwrotnie. Człowiek nie powinien żreć węglowodanów i to jedyne najważniejsze ograniczenie, zmiana sposobu żuywienia, ale poza tym nie musi sobie nigdy nic odmawiać jesli chodzi o ilość, może jeść do woli, bo jego łaknienie, bardzo się obniża. Łatwo ta dietę utrzymać. To prawda, że czysta dieta mięsna tez nie jest tania, jeśli odrzucimy ziemniaczki, ryże itd. Ale nawet gdy jest to dieta mieszana i tak jest lepsza od tej opartej o korzonki
M. Stańczykowski - "oczywiście, że można powiedzieć że inni przywódcy jedli mięso i wysyłali ludzi na śmierć. Tyle, że nikt z nas nie robi z tego powodu argumentu. Inaczej nikt z nas nie naznacza pozytywnie mięsa nadając mu jakąś magiczną moc etyki i poprawy moralności."
Akurat to z Waszej strony zaczęły padać rozliczenia kto jadł, a kto nie jadł mięso. Autor z kolei (z którego stanowiskiem się zgadzam) wskazuje na szerszą problematykę - kulturową, gospodarczą czy wreszcie - polityczną dot. żywienia (i produkcji) opartego o dominację mięsożerności.
*
Moskwa - Wiadomo, że wegetarianizm sam w sobie nie jest lewicowy, ale z kolei pacyfizm, czy walka o prawa zwierząt - z którymi to się wiąże - na płaszczyźnie politycznej mają charakter lewicowy lub przynajmniej lewicujący.
*
Angka Leu - Hitler odwoływał się również - choć wybiórczo - do Nietzschego czy Schopenhauera. Oczywiście, rasistowska i antysemicka ideologia Wagnera jest godna najwyższego potępienia (!!!), ale to, że Hitler być może podczytywał jego pisma - wcale nie oznacza, że był IDEOWYM wegetarianinem - tak jak dziś rozumiemy to pojęcie, czyli jednocześnie obrońcą praw zwierząt...
W jego państwie - z tego co wiem - los zwierząt nie uległ poprawie, natomiast to ludzie - według kryterium etnicznego, jak i politycznego - zostali właśnie zdegradowani do poziomu uciskanych zwierząt.
"Żydzi tymczasem, opętani manią panowania nad światem, potęgowali to zwyrodnienie, propagując na ogromną skalę kult składania ofiar ze zwierząt." Ta teza Wagnera - zresztą jak większość innych - jest głupia, ponieważ chów i ubój zwierząt u Żydów był raczej lepszy, niż w wielu innych kulturach, nie jedli oni wielu rodzajów mięsa, a w ramach na poły mitycznej Wędrówki z Egiptu do Kanaanu, opisanej w Księgach Mojżeszowych - żywili się tylko manną (choć później - za sprawą nalegań zanoszonych do Mojżesza, zaczęli żywić się również przepiórkami, co skończyło się przejdzeniem i... tzw. Grobami Rozkoszy). Akurat kultura żydowska nie jest jakoś wybitnie mięsożerna.
Aby dać odpór Twojej tezie o rzekomej IDEOWOŚCI Hitlera w niejedzeniu mięsa, przywołam szersze fragmenty opracowania Pattersona "Wieczna Treblinka" (do którego wcześniej już się odwoływałem):
""
HTLER, A ZWIERZĘTA:
Adolf Hitler, podobnie jak wielu jego przyjaciół, używał epitetów zwierzęcych do krytykowania i oczerniania ludzi. Często nazywał swych przeciwników "świniami" i "parszywymi psami". Bolszewicy byli "zwierzętami", a Rosjanie "bestiami", podczas gdy Słowianie "rodziną króliczą", którą Stalin uformował w państwo totalitarne. Po podbojach w Rosji, Hitler chciał, by "sto milionów Słowian żyło w oborach dla świń". Brytyjskich dyplomatów nazywał "małymi robakami", a na częściowo zjudaizowanych, częściowo zafrykanizowanych Amerykanów powiedział, że mają "kurze móżdżki". Hitler gardził także własnymi ludźmi, mówiąc, że jest to "wielkie, głupie stado baranów", a gdy wraz z końcem wojny zbliżała się klęska, oskarżał ich, że nie byli sprostać wyzwaniu. Swoje własne siostry Hitler nazywał "głupimi gęsiami".
Jakiekolwiek braki mogli posiadać członkowie niemieckiego narodu, Hitler wierzył, że aryjsko-nordycka rasa była nieskończenie wyższa w otaczającym ją morzu pod-ludzi "monstrów i małpoludów", jak to ujął w przemówieniu w Monachium w 1927 r.:
"Widzimy przed nami aryjską rasę, któa jest zwiastunem wszelkiej kultury, prawdziwym reprezentantem całej ludzkości. Nasz przemysł i nauka są bez wyjątku dziełem nordyków. Wszyscy wielcy kompozytorzy od Beethovena do Wagnera są aryjczykami. Wszystko co ma jakieś znaczenie, zawdzięczamy walce i jednej rasie, która pomyślnie się rozwija. Wyrzućcie stąd nordyckich Niemców, a nie zostanie nic, tylko taniec małp."
Hitler lubił psy, zwłaszcza owczarki niemieckie (boksery uważał za rasę "zdegenerowaną"), które lubił kontrolować i dominować nad nimi. Podczas I wojny światowej zaprzyjaźnił się na froncie z białym terierem wabiącym się Fuschl, który zbłądził i przeszedł przez linię wroga. (...) "Tak bardzo go lubiłem" - wspominał - "on słuchał tylko mnie". Hitler nosił ze sobą pejcz i czasem używał go do bicia swego psa w okrutny sposób. (...)
Chociaż Hitler konsumował produkty zwierzęce, jak ser, masło i mleko, próbował unikać mięsa, by uspokoić swój "nerwowy żołądek". Cierpiał na niestrawność (...). Pierwsza wzmianka o jego próbie wyleczenia swych problemów żołądkowych odpowiednią dietą, pojawia się w liście, jaki napisał w 1911 r., gdy mieszkał w Wiedniu: "Cieszę się, że mogę Cię powiadomić, że już czuję się na ogół dobrze... to nic takiego nie było, tylko mały rozstrój żołądka i próbuję leczyć się dietą złożoną z owoców i warzyw".
(... - tutaj wymienione są schorzenia, których się obawiał, wierząc jednocześnie w zdrowotne działanie diety opartej na owocach i warzywach)
Mimo to, Hitler nigdy całkowicie nie zrezygnował ze swoich ulubionych dań mięsnych, zwłaszcza: kiełbasek bawarskich, klusek z wątróbką oraz pieczonej i faszerowanej dziczyzny. Dione Lucas, która przed wojną pracowała jako szefowa kuchni w hamburskim hotelu, pamięta, jak była często wzywana do przygotowywania Hitlerowi jego ulubionych dań. "Nie zamierzam zepsuć waszego apetytu do nadziewanych gołąbków (świeżo opierzonych około 4-tygodniowych)" - napisała w swojej książce kucharskiej - "lecz jeśli chcecie wiedzieć, była to ulubiona potrawa Hitlera, który często stołował się w tym hotelu. Niech to, mimo wszystko!, nie zniechęci nas do tego znakomitego przepisu". Jeden z jego biografów twierdzi, że w swej konsumpcji mięsa, Hitler ograniczał się w większości do kiełbasek.
(i tutaj NAJWAŻNIEJSZE - co następuje): JAKIEKOLWIEK BYŁY JEGO PREFERENCJE DIETETYCZNE, HITLER NIE OKAZYWAŁ SYMPATII DLA SPRAWY WEGETARIAŃSKIEJ W NIEMCZECH. Gdy doszedł do władzy w 1933 r., zdelegalizował wszystkie towarzystwa wegetariańskie w Niemczech, aresztował ich przywódców i wstrzymał publikowanie głównego czasopisma wegetariańskiego wydawanego we Frankfurcie. Nazistowskie prześladowania zmusiły niemieckich wegetarian - maleńkiej mniejszości w mięsożernym oceanie - albo do ucieczki z kraju, albo do zejścia do podziemia. Niemiecki pacyfista i wegetarianin, Edgar Kupfer-Koberwitz, uciekł do Paryża, a później do Włoch, gdzie został aresztowany przez Gestapo i wysłany do obozu w Dachau (szerzej - odsyłacz do rozdz. 8.). W czasie wojny nazistowskie Niemcy zdelegalizowały również wszystkie organizacje wegetariańskie na okupowanych terytoriach, mimo iż dieta wegetariańska pomagała łagodzić braki żywnościowe w czasie wojny.
Według historyka Roberta Payne, mit ścisłego wegetarianizmu Hitlera był głównie dziełem ministra propagandy nazistowskich Niemiec, Josepha Goebbelsa:
"Ascetyzm Hitlera odgrywał ważną rolę w jego wizerunku jaki kreował w Niemczech. Według szeroko rozpowszechnionej legendy, nigdy nie palił, nie upijał się, nie jadł mięsa, ani nie miał nic wspólnego z kobietami. Tylko to pierwsze było prawdą. Często pił piwo i rozwodnione wino, darzył szczególnym zamiłowaniem bawarskie kiełbaski i utrzymywał kochankę, Ewę Braun, która żyła z nim po cichu w Berghof. Miał także inne dyskretne związki z kobietami. Jego ascetyzm był fikcją wymyśloną przez Goebbelsa, by podkreślić jego całkowite oddanie, opanowanie i dystans, jaki dzielił go od zwykłych ludzi. Poprzez takie zewnętrzne pozorowanie ascetyzmu, mógł twierdzić, że był oddany służbie dla swojego narodu."
W rzeczywistości, Hitler "nadzwyczaj sobie folgował i nie posiadał żadnych skłonności ascetycznych" - pisze Payne. Jego kucharzem był Willy Kannenberg (...). "Chociaż Hitler nie lubił mięsa poza kiełbaskami i nigdy nie jadł ryb, to bardzo lubił (... - tu wymienia jego ulubione dania)".
Jeśli chodzi o współczucie i łagodność, były to uczucia znienawidzone przez Hitlera, który wierzył, że tylko siła stanowi prawo i że tylko silny zasługuje na dziedziczenie ziemi. Całkowicie gardził wegetariańską filozofią niestosowania przemocy i szydził z Ghandiego.
Hitler uważał, że naturą rządzi prawo walki. Chciał, by młodzi Niemcy byli brutalni, władczy, nieustraszeni i okrutni ("Młodzież jaka wyroźnie w moich fortecach zastraszy świat"). (...) Pewnego razu Hitler podsumował swój światopogląd w jednym krótkim zdaniu: "Ten, kto nie posiada siły, traci prawo do życia".
Rzekome zamiłowanie Hitlera i innych przywódców nazistowskich do zwierząt, zwłaszcza psów, celnie wyjaśnili Max Horkeimer i Theodor Adorno. Dla pewnych osobowości autorytarnych - piszą - "miłość do zwierząt" jest częścią ich metody zastraszania ludzi. Gdy magnaci przemysłowi i przywódcy faszystowscy chcieli otaczać się zwierzętami domowymi, to wybór padał na drapieżne, niebezpieczne zwierzęta, jak agresywne rasy dużych psów czy młode lwy, które stanowiły dodatek do ich siły poprzez postrach jaki w sobie wzbudzają. "Zbrodniczy przywódca faszystowski dostrzega zwierzęta tylko jako środki do poniżania i upokarzania ludzi. Faszystowska pasja i zainteresowanie zwierzętami, naturą i dziećmi jest zakorzeniona w żądzy prześladowań". W obliczu siły, żadne stworzenie nie jest istotą wolną, mogącą się czuć bezpiecznie. "Żywa istota jest jedynie narzędziem do realizacji krwawych celów swojego pana".
(...dalej omówiona jest kwestia stosunku innych nazistów do zwierząt i - promowanego przez nich - modelu rzekomo "humanitarnego" zabijania w obozach zagłady, rodem z rzeźni, co ciekawe - mowa jest również o tym, że zabijanie zwierząt - np. strzelanie do nich - było częstą, dodatkową "rozrywką" nazistów etc. etc.).
""
(Szczegółowe przypisy źródłowe, są podane w cytowanym opracowaniu.)
*
Thor - wiele badań naukowych, w tym również przytoczone przez Ciebie, wskazuje na prozdrowotne działanie takiej diety, ale nie to jest najważniejsze w całej przytaczanej tu argumentacji.
Jeśli chodzi o ten temat to w ogóle żałosne, że jak jest coś o ekonomii to są dwa wpisy, a jak o gejach, aborcji, kościele czy tak jak tu, to ponad sto.
Ja nie jestem wegetarianinem, ani żadną mniejszoscią, po części zgadzam się z tym co piszesz ty, nie zgadzam się wcale z hunem, temat z tego artykułu uważam za zastępczy (co najmniej zastepczy), zajmowanie się lewicy w tak wielkim stopniu mniejszościami uważam za głupotę. I przyznaję się że mój wpis był absolutnie personalny.
z doświadczenia jako pracownika fizycznego na budowie (instaltor) ci powiem, że po trzech dniach roślinnej niskotłuszczowej człowiek nie jest w stanie pracować. Po prostu wysiada. Nie pomaga nawet zrobienie sobie frytek na oleju. Człowiek jest głodny i potwornie zmęczony następnego dnia. A w pracy chodzi śnięty.
Wege jest dobre dla pracowników biurowych
jestem w stanie sobie doskonale wyobrazić, że udajemy się razem (wirtualnie, bo po co sobie utrudniać?:) do restauracji; Ty zamawiasz Twoją ulubiona karkówkę i może piwko, ja podwójne frytki i wodę mineralną. I mimo to spędzamy razem niezwykle sympatycznie popołudnie. Jak sądzisz?
"A co do psow i kotow, sa dla nich wege karmy, ktore sa duzo lepszej jakosci niz pseudopokarm sprzedawany w sklepach, w ktorym nigdy do konca nie wiadomo co jest." - jak napisał Hun.
No więc pogadałem z zaintersowanym. Moim psem - mao. Pokazałem mu epokowy artykuł Chodora. Dopilnowałem by przeczytał do końca. Warknął, szczeknął... ale nie będąc przekonany, czy przyjął do wiadomości i czy zrozumiał te oczywiste prawdy, wsypałem mu na próbę kilka ziemniaków w mundurkach do miski. Podszedł po woli do swego korytka, powąchał, a potem spojrzał na mnie, a jego wzrok zdawał się mówić? Poje... cie?
Cóż, konieczna była dłuższa rozmowa. Wyjaśniłem mu, że na lewicy.pl, od Huna, dowiedziałem się, że są trawiaste wegańskie karmy dla psów. Że to mozliwe by z mięsa i on zrezygnował. Jedząc to świństwo, mój ukochany czworonóg będzie zaś mniej agresywny (z furtki zdejmę tabliczkę - uwaga zły pies) i uratuje tym wiele świnek i muciek przed barbarzyńską kaźnią. Mao to cięazki orzech, bo jest zły z samej natury. Nie tylko zabija z potrzeby głodu, rozszarpuje też w mgnieniu oka okoliczne koty, choć wcale ich potem nie zjada.
Z początku mao patrzył na mnie nieufnie. Ja do niego mówiłem, a jemu powiększały się gały i uszy stawały dęba. Po kilku godzinach rozmowy, zmiękł, podkulił ogon, a potem w geście poddania się mej żywieniowej woli, położył się na plecach i powiedział hau! Co oznacza u niego zgodę. Hau du ju du odpowiedziałem, i pomyślałem - no to mam cię!
Ale to był dopiero poczatek problemu jak się okazało. Weszliśmy na stronę z wegańskim pożywieniem dla naszych milusińskich. Przeglądaliśmy karmy dla ptaków, chomików, królików, białych myszek... Mao cały czas kręcił z niezadwololeniem głową, choć już tak mocno nie protestował jak na początku. Nic mu się nie podobało, taki z niego francuski piesek. Obiecałem mu nawet, że jak zje kukurydzę to dostanie ode mnie taka karuzelę jak mają chomiki, by mógł sobie w niej radośnie pobiegać. na nic się to zdało. Wreszcie weszliśmy na stronę z sojowymi parówkami, glonowymi schabowymi i podrobami z tulipanów. Mao zamerdał radośnie ogonem, myśląc, że może nie bedzie tak źle? Kiedy już miałem wysłać zamówienie kilku z tych wspaniałych dań, sklep internetowy podliczył moje zakupy i okazało się, że stać nas najwyżej na ekologiczną plastikową kość wielorazowego użytku o smaku marchewki a'la wątróbka... Wyżywienie mao zaś, kosztowałoby mnie 3 razy więcej niż moje własne. Spojrzelismy sobie prosto i szczerze w oczy. Przyszedł czas prawdy. Na oczach mao pojawiły się perłowe łzy, policzki mu opadły a ogon zatrzymał się w bezruchu. Nie były to łzy szczęścia. Mao zwyczajnie płakał jak baran prowadzony na rzeź, podczas gdy ja tłumaczyłem mu jak krowie na rowie, że nie stać mnie już na urzymywanie darmozjada. W odruchu litości, dajac mu ostatnią szansę, podsunałem mu jeszcze raz miskę z kartoflami... znów odwrócił głowę ze wstrętem (taki hardziel!). Sam wybrał, ja niczym Piłat mogłem umyć ręce.
Piszę to siedząc pod gabinetem weterynarza. Mao jest wlaśnie usypiany. Żeby nie było, to nikt mu kołysanki nie śpiewa :-(.
Przyjął to z godnością. Zrozumiał, że w świecie według Chodorka nie ma dla takich potworów jak on, miejsca...
Zaraz potem ja rzucę się do wisły... :-(
Wg doniesień historycznych, np. gladiatorzy żywili się głównie pokarmami bezmięsnymi, w tym strąkami (m.in. za: http://wyborcza.pl/1,75476,2006829.html ) i chyba nie byli szczególnie słabowici... Poza tym są znani wybitni sportowcy, a nawet całe populacje na takiej diecie - mają się dobrze, żyją (zdrowo) i pracują.
Dokładie masz rację. Zapytałbym co zamawiasz i to Ci zamówił. Jeśli np. znałbym juz tę restaurację, poleciłbym, podkreslam poleciłbym tylko, coś co jadłem i uznałem za smaczne, albo cos odradził, bo jest kiepskie. Jeśli wolałabyś dalej frytki, to Twoj wybór. Zapewne poleciłbym jakieś mięso, ale może np. szpinak? bo tez go bardzo lubię? A może tatarka z jajeczkiem i cebulką?... mniam mniam surowe mięsko to jest to ;-)
A potem bysmy mogli sobie porozmawiać... na pewno nie o żarciu
podrap Mao ode mnie za uchem i na Boga! nie rzucaj się do wisłyyyy!!!!! Zjem szpinak, zjem co chcesz (karkówki nie!) ale przeżywaj, spożywaj i kiedy musisz na bliźnim się wyżywaj! Pozdrawiam :)
cytowany przez Ciebie tekst o Wagnerze zawiera liczne błędy rzeczowe, stylistyczne, gramatyczne, a nawet ortograficzne (pisze się "Judentum", a nie jakieś "Judenthum").
Oczywiście, nie odnosi się ani słowem do właściwego pola aktywności Wagnera tj. do kompozycji muzycznej i poezji dramatycznej.
I takimi narzędziami chcesz "rozkminić" poglądy jednego z najbardziej produktywnych artystów z historii kultury?
też mam gdzieś co jadał Wagner i jakie miał poglądy. Obok R.Straussa, Mahlera, Brahmsa, Beethovena, Respighiego ... należy do moich ulubionych. To wspaniała muzyka i nic tego nie zmieni. Jeśli lubił go też Hitler? to co z tego? Stalin lubił pewnie Czajkowskiego, Chaczaturiana, Strawińskiego i Prokofiewa. Tez ich lubię i co z tego?
Wagner wpisał się w historię sztuki na trwałe i pozostawił po sobie niesamowite dziedzictwo. Hitler nie pozostawił po sobie nic dobrego... No może poza autostradami i czymś jeszcze, jak ci rzymianie w żywocie Briana ;-)
To Hitler czy Stalin mieszali kulturę do polityki i nadawali jej jakieś inne cele i znaczenie, niż radość i czyste piękno jakie dają gdy się z nią obcuje. Ja nie muszę. Nic nie muszę ;-)
Ja np. nie przepadam za Chopinem, ale bardzo lubię jego koncerty fortepianowe.
Odyseusz, ty jednak mało rozumiesz... A właśnie gusta kulinarne stawiasz na piedestale polityki lewicowej. Głupie to, ale cóż...
"Ale nikt przecież nie twierdzi, że główną przyczyną głodu, katastrof ekologicznych i wojen jest mięsożerność. Jednak wielki przemysł mięsny też się do tych problemów - pośrednio lub bezpośrednio - przyczynia"
Twierdzi to autor tekstu, wystarczy go krytycznie i przeczytać, a nie po łebkach.
Nawet jego koledzy MSi się od niego słusznie odcinają, bo to są brednie. MSowski autor bardzo dobrze określił jego wywody jako wegetariański totalitaryzm. My nie chcemy zakazu jedzenia przez was roślinek, my chcemy tylko by mięso też można było spożywać. A wy tak poprzez pseudomoralizatorską i pseudonaukową "analizę" wyższości roślinek nad mięsem.
Pomysł, by zakazać jedzenia mięsa i w ten sposób walnąć w koncerny jest przeidiotyczny, pokazuje, że ktoś chyba nie rozumie na czym polega kapitalizm i polaryzujące właściwości rynku kapitalistycznego. Nawet likwidując mięso z menu nie zmniejszysz głodu, bo wtedy komercjalizacji podlegać będzie żywność roślinna (co już obecnie ma miejsce na dużą skalę) i dalej nic się nie zmieni. To nie w mięsie jest problem, ale w zależnościach strukturalnych systemu. Koncerny idealnie potrafią się dostosować do zmian żywieniowych. I dlatego też bez problemu potrafią zbijać zyski zarówno na NGO, lekach, czy syntetykach "cukrowych" typu aspartam (powodujący raka mózgu), jak i na mięsie i roślinkach. Z wegetarianizmu można zrobić idealny przemysł kapitalistyczny, a propagowanie takich poglądów jak autora świetnie tylko zwalcza ich mięsną konkurencję na rynku. Źle stawiacie problem!
W tym momencie produkcja żywności i możliwości technologicznie są w stanie zlikwidować głód na świecie, bez konieczności pozbywania się mięsa. A jak już nie raz tutaj wykazano, mięso jest konieczne dla właściwego rozwoju umysłowego i fizycznego człowieka. Dla mieszkańców obszarów dotkniętych niedoborami żywności mięso będzie jak najbardziej wskazane, by mogli przynajmniej po części zniwelować negatywne skutki wyniszczenia swojego organizmu, głównie mózgu. I żeby była jasność: dieta musi być zróżnicowana, zarówno mięsna, jak i roślinna. Nie uważam, że należy im dać samo mięso, ale należy im dawać wszystko, co zdrowe. Każdy zdrowo myślący dietetyk doradzi zróżnicowaną dietę, a nie tylko roślinną.
Naprawdę, weźcie i doczytajcie sobie jak funkcjonuje kapitalizm, przeczytajcie Amina, Wallersteina, Luksemburg, Lenina i kogo tam jeszcze chcecie, za to mniej "lewicowego postmodernizmu", który rozmywa prawdziwe źródła nędzy kapitalistycznej na świecie. Może przestaniecie upatrywać w mięsie winę za politykę koncernów.
I jeszcze właściwy cytat:
"Poza tym niektórzy etycy zajmujący się tą problematyką jak prof. Peter Singer czy dr Charles Patterson są zdania, że masowy, usprawiedliwiany kulturowo ubój zwierząt, może przyczyniać się do eskalacji aktów przemocy, a nawet ludobójstwa stanowiąc dla nich specyficzne źródło inspiracji."
A Odyseusz będzie nam tutaj kity wciskał...
Warto jeszcze dodać, że bardzo ważne dla prawidłowego funkcjonowania organizmu potrzebne są również kwasy nienasycone omega 3 i podobne, które występują głównie w rybach i mięsie, trochę w roślinkach, ale najlepsze są te rybne. Ciekawe, czy rybki już wolno zabijać, bo krówek nie. Ciekawe jaka jest różnica w etyce...
A co do gladiatorów. Nie dawano im mięsa, bo było oto wtedy znacznie droższe niż obecnie, a gladiator to była "zabawka", w którą nie warto było zbytnio inwestować, bo jeszcze się zbuntuje... Znowu pomieszanie z poplątaniem w imię chorej pseudoideologii.
"Wege karmy" dla zwierząt to chyba jakiś koszmar cenny. Chore!!! Kot czy pies jest naturalnie nakierowany na bycie mięsożercą. Nie dałbym tego świństwa żadnemu z moich kotów. Za znęcanie się nad zwierzętami są kary, choć niestety za małe. Kompromitujcie lewicę dalej...
"Odyseusz, ty jednak mało rozumiesz... A właśnie gusta kulinarne stawiasz na piedestale polityki lewicowej. Głupie to, ale cóż..." To ty chyba nie rozumiesz tego, co napisałem, bo podkreśliłem - podobnie do Autora - że najważniejszy jest człowiek, ale przy okazji można też zadbać o losy zwierząt, środowiska etc.
Poza tym, jasne jest, że chodzi nie tylko o wielki przemysł mięsny, ale również o środowisko naturalne które może nie wytrzymać dalszej, "łupieżczej" eksploatacji (a - jak już była mowa - produkcja mięsa wymaga znacznie większych ilości wody, paszy, areałów uprawnych etc. etc.).
Napisałeś: "Naprawdę, weźcie i doczytajcie sobie jak funkcjonuje kapitalizm, przeczytajcie Amina, Wallersteina, Luksemburg, Lenina i kogo tam jeszcze chcecie, za to mniej "lewicowego postmodernizmu", który rozmywa prawdziwe źródła nędzy kapitalistycznej na świecie."
Odpowiem cytatem z tekstu:
"Ochrona przyrody, jak i praw zwierząt, jeśli ma być skuteczna, musi opierać się na odpowiednich regulacjach prawnych i interwencjonizmie państwowym. Stoi więc w konflikcie z nieograniczonym liberalizmem ekonomicznym, który za priorytet uznaje zwykle zyski wielkich koncernów."
"Rozsądnym wydaje się postulat, aby lewica XXI wieku promowała dietę wegetariańską - tak jak promuje się zasady zdrowego trybu życia."
Naprawdę, dyskutowanie na zasadzie wyśmiewania, trywializowania i przeinaczania czyichś słów na wszelkie możliwe sposoby - nie ma większego sensu...
Poza tym również jestem z MS i popieram tezy zawarte w tekście.
"[...]najważniejszy jest człowiek, ale przy okazji można też zadbać o losy zwierząt, środowiska etc."
To samo to może napisać nawet UPRowiec, więc mało to treściwe. Człowiek jest najważniejszy, dlatego też dalej będzie zjadać zwierzęta, bo są mu potrzebne do prawidłowego funkcjonowania. Nie liczę tutaj niewielkiego odsetka wyjątków, który jest w stanie prawidłowo funkcjonować w oparciu o same roślinki. Nikt z nas nie jest pasjonatem/tką sadyzmu wymierzonego w zwierzęta. Kaleczenie koni, czy noszenie karpia w reklamówce winno być surowo zakazane. tak samo jak np. "tatarskie" obrzędy religijne, podczas których żywym krowom ucina się głowy. Tutaj nie ma problemu. Ale walnięcie ryby 2 razy młotkiem nie jest niczym złym. Humanitarne podejście do zabijania zwierząt na pożywienie nie jest niczym zdrożnym.
"Poza tym, jasne jest, że chodzi nie tylko o wielki przemysł mięsny, ale również o środowisko naturalne które może nie wytrzymać dalszej, "łupieżczej" eksploatacji (a - jak już była mowa - produkcja mięsa wymaga znacznie większych ilości wody, paszy, areałów uprawnych etc. etc.)."
Zaprzestanie łupieżczej eksploatacji poprzez niejedzenie mięsa? Wątpliwy pomysł. Ja się zgadzam, że o środowisko należy dbać, ale tak samo można niszczyć środowisko poprzez przemysł mięsny, jak i roślinny. Problem nie w mięsie, tylko w zależnościach strukturalnych, a o tym było powyżej. To, że żywienie zwierząt wymaga nakładów to jest jasne, ale też fakt faktem, w Polsce diety wege wychodzą drożej niż zróżnicowana z mięsem (pisał o tym ktoś powyżej).
Nie ma sensu ratować środowiska kosztem mięsa, czy kosztem przemysłu w ogóle. Trzeba zmienić priorytety polityki z kapitalistycznych na socjalistyczne. W ten sposób uporamy się z problemami, z którymi ty chcesz uporać się zakazując mięsa w ramach kapitalizmu. A ja nie wyobrażam sobie socjalizmu bez mięsa. Żadnego powrotu do stalinizmu ;-).
CZYLI... Jest "argumentem" przeciwko mięsu to, że koncerny na tym zbijają zyski i dlatego należy go zakazać, ale koncerny "wege" już można potraktować tylko interwencjonizmem? Naciągane.
Albo prowadzimy wobec wszystkich taką samą politykę, która mówiąc między nami musi wychodzić poza interwencjonizm biurokratycznego państwa, wobec wszystkich podmiotów oligarchiczno-kapitalistycznych albo dajemy sobie spokój. Ja zostaję przy idei uspołecznienia wszelkiego przemysłu żywieniowego - i mięsnego i "wege".
"Rozsądnym wydaje się postulat, aby lewica XXI wieku promowała dietę wegetariańską - tak jak promuje się zasady zdrowego trybu życia."
Dieta wege nie jest zdrowa, było o tym wcześniej. Zdrowa jest jedynie dieta zrównoważona (zwróć uwagę, że nie jestem entuzjastą diet czysto mięsnych, choć mogą one mieć swoje zastosowanie wobec niektórych dolegliwości, ale traktujemy je wtedy jako formę lekarstwa niż dietę na całe życie).
"Nawet likwidując mięso z menu nie zmniejszysz głodu, bo wtedy komercjalizacji podlegać będzie żywność roślinna (co już obecnie ma miejsce na dużą skalę) i dalej nic się nie zmieni."
Bo to właśnie w żarciu roslinnym jest najwiekszy potencjal do zysków wielkich koncernów. MGO to nie modyfikowana genetycznie świnia z czterema doopami, ale kukurydza, która w nocy świeci. Na niej czy gfenetycznie modyfikowanej soji robi się wielkie pieniądze. Może Chodorek pisze to na zlecenie? A młodzi naiwni idealiści mu potakują, no bo jak tu nie kochac świnek? Tak ślicznie chrumkają.
Od poczatku zmiany systemu, widać to chocby w reklamach, w kórych praktycznie nigdy nie reklamuje się mięsa, rzadki "wyjątek niedawne spoty EU, żeby jeść ryby, (pewnie Dunczycy i Szwedzi ich za duzo nałowili, a to jest już czytsty przemysł - takie hodowle łososi czy dorsza na masową skalę). Z dnia na dzień w nowej Polsce okrzyknięto np, ze pyszne masełko jest złe i trujace. Kłamali jak z nut. Ja się wtedy pukałem w czoło i dalej sobie jadłem ten "cholesterol". Potem, że jajka są niezdrowe itd., i dopiero później zrozumiałem, że na margarynie (wymysle faszystów w hitlerowskich czasach w ramach polityki ersatzy, na różne wartościowe produkty) po prostu można klkakrotnie lepiej zarobić. Zadziwiała mnie wtedy siła reklam. Ludzie naprawdę dali się nabrać i zaczeli jeść to chemiczne świństwo i zmieniać swe życiowe przyzwyczajenia. Świństwo, którym jeszcze niedawno pogardzali. W PRL tez byla margaryna, właśnie jako symbol przedwojennej przedwojennych. Można było ją dodac do ciasta, ale kto nią smarował chleb? Bezdomni? Nie, bo bezdomnych wtedyu nie było ;-). Ciekawe ile Monsanto zapłaciłby za taki tekst, gdyby w jakimś szerszym medium się ukazał?
Ja się nie boje takich Chodorków, bo mogą nam naskoczyć. Boję się tych wielkich koncernów i ich interesow właśnie w tym, by zmienać nasze przyzwyczajenia żywieniowe, by mogły więcej zarobić, na margarynie, soji i innych "ekologiczno-genetycznie" modyfikowanych produktach. Na zwyczajnym truciu nas.
Telewizja robi z nami co chce. Chodorka możemy wyśmiać, reklamę też. Tylko ta druga niestety działa. Jak będą tępić mięso w tv, to z czasem zacznie działać na korzyć wielkich koncernów, kóre za tym stoją. Jak w Tv pojawią się bracia Mroczek objadając się kalafiorem z kalafiorem, to ludzie też mięso znielubią, bo w wiekszości jesteśmy podatni na owcze pędy. Takie kolosy miesne jak MittalFood czy jakoś tak, to rzadkość, ale kolosów wśród koncernów produkujących roślinne żarcie jest mnóstwo. I tam są prawdziwe pieniadze. To żarcie lepiej sie przechowuje z reguły i ma wiele innych zalet dla swej zyskowności.
Ale my się nie poddamy!
postulatem lewicy, homoseksualizm, teraz jeszcze wegetarianizm, nie przesadzacie z tymi postulatami lewicy ?:)
---
jezeli juz mowimy o zarciu to lewica lepiej niech promuje zarcie bez nadmiaru chemii, niezrownowazone itd.
Problem w tym, że produkcja mięsa - zwłaszcza przemysłowa - jest także częścią ekonomicznego imperializmu. Składa się na to kilka czynników.
Po pierwsze - o czym ktoś tu już pisał - produkcja mięsa oznacza zużycie wielokrotnie większej powierzchni uprawnej niż wytworzenie identycznej ilości białka w postaci roślinnej. Wydłużanie łańcuchów pokarmowych powoduje zmniejszanie ogólnego areału ziemi służącej do wyżywienia ludzi. W przypadku produkcji przemysłowej zużycie zasobów jest jeszcze większe - np. 1 kg mięsa z fermy wymaga do wytworzenia ok. 50 ton wody.
Po drugie - mięso odpowiada za 18 proc. emisji gazów cieplarnianych. A koszty kryzysu klimatycznego ponoszą w pierwszej kolejności niezamożni mieszkańcy Trzeciego Świata.
Jest to problem poważniejszy niż w przypadku bananów czy kawy, nie tylko dlatego, że banany czy kawy nie zabija się, żeby je spożyć. Chodzi przede wszystkim o to, że produkcja mięsa powoduje zużycie zasobów na zdecydowanie większą skalę niż produkcja produktów roślinnych o tej samej wartości odżywczej. Wynika to z samej natury zjawiska pt. łańcuch pokarmowy.
No właśnie taką tezę "Rozsądnym wydaje się postulat, aby lewica XXI wieku promowała dietę wegetariańską - tak jak promuje się zasady zdrowego trybu życia." uważam za z gruntu fałszywą. Jest wręcz odwrotnie i trzeba o tym ludziom mówić i otwierać im oczy na takie kłamstwa.
Ja bym to napisał tak: "Rozsądnym wydaje się postulat, aby lewica XXI wieku promowała dietę która promuje się zasady zdrowego trybu życia." I tu zgoda.
Tylko tak juz na poważnie, w ogołe nic bym nie pisał. Wypowiadanie się lewicy na temat garów i tego co w nich, to przecież całkowita kompromitacja i żenada. Taka lewica XXI wieku, to żałosny cień lewicy.
im wiecej dodatków typu - lewica 2000, lewica 2004, lewica XXI wieku, tym bardziej wiem, że z taką lewicą nie mam i nie chce mieć nic wspólnego.
Ostap: "Ja się zgadzam, że o środowisko należy dbać, ale tak samo można niszczyć środowisko poprzez przemysł mięsny, jak i roślinny."
Niestety, ale będę musiał - po raz kolejny zresztą, powtórzyć się:
"Intensywny chów zwierząt dostarczających produktów żywnościowych angażuje coraz więcej pełnowartościowego ziarna zbożowego. Na wytworzenie zaś jednostki pokarmowej zawartej w produktach zwierzęcych trzeba zużyć jej wielokrotność zawartą w zbożu. Średnio np. dla uzyskania 1 kg mięsa wołowego (w wadze poubojowej) trzeba skarmić 7 kg ziarna." (Przyp.: Do tego dochodzą - również marnotrawione - duże ilości wody, areałów uprawnych czy strąków).
"Wzrost pogłowia zwierząt staje się, obok rabunkowej gospodarki zasobami gleb - coraz groźniejszym czynnikiem degradacji środowiska w krajach rozwijających się. Niegdyś bogate siedliska produkcyjne zamieniają się stopniowo w nieużytki i pustynie. Procesy wylesiania, wyjałowiania gleb oraz ich erozji i deflacji, a także na niektórych obszarach zasolenia, postępują przede wszystkim na rozległych obszarach Sahelu, płn. i wsch. Afryki, na Bliskim Wschodzie, oraz w Azji Południowej i Ameryce Łacińskiej." (za: "Ziemia i Człowiek", WSiP, 1994., poza tym polecam również - podawane w innych komentarzach - linki internetowe na ten temat).
Ostap: "Dieta wege nie jest zdrowa, było o tym wcześniej."
Dieta wege jest zdrowa, było o tym wcześniej.
Ostap: "Zdrowa jest jedynie dieta zrównoważona (zwróć uwagę, że nie jestem entuzjastą diet czysto mięsnych, choć mogą one mieć swoje zastosowanie wobec niektórych dolegliwości, ale traktujemy je wtedy jako formę lekarstwa niż dietę na całe życie)."
No to przecież nikt nie chce od razu zadekretować powszechnego nakazu niejedzenia mięsa. Chodzi o promocję diety z ograniczoną ilością mięsa, jak również interwencjonistyczno-państwowe ukierunkowywanie gospodarki żywieniowej i agrarnej w stronę produkcji żywności z mniejszą ilością mięsa (obecnie - m.in. wg FAO - nadużywanego w krajach rozwiniętych), a z większą ilością pokarmów roślinnych (jak np. zboża, strąki i in.).
Dieta naszego społeczeństwa powinna być stopniowo przekształcana na wzór wegetariański. Argumenty powyżej.
...weź się Zychu nie ciepaj, bo w przypadku ortografii niemieckiej to ty się mylisz - jeszcze w XX wieku wiele słów, które obecnie pisze się przez "samo t" pisano przez "th" - Judenthum jest tego dobrym przykładem.
*******
Cała wege-dysputa ma właściwości mocno rozrywkowe :D
bo my musimy być silni i zdrowi
choćby na skrobi
choćby na skrobi
bo my musimy dziś być mniej pazerni
roślinożerni
roślinożerni
bo jak wszyscy będziemy już wege
będzie jak w niebie
będzie jak w niebie
Towarzysze! Czerwony sztandar na motykę i do grządek :D
Problem w tym, że to nie są te same "wartości odżywcze". Białko z fasoli i białko ze schabowego mają się jak pięść do nosa. Bo to pierwsze jest niewiele warte
Dokładnie! Fermy hodowlane są jednym z poważniejszych źródeł gazów cieplarnianych.
Co do reszty - również pełna zgoda. :-)
doszliśmy do sensu tego całego tekstu.
No to przecież nikt nie chce OD RAZU zadekretować powszechnego nakazu niejedzenia mięsa. Chodzi o promocję diety z ograniczoną ilością mięsa, jak również interwencjonistyczno-państwowe ukierunkowywanie gospodarki żywieniowej i agrarnej w stronę produkcji żywności z mniejszą ilością mięsa (obecnie - m.in. wg FAO - nadużywanego w krajach rozwiniętych), a z większą ilością pokarmów roślinnych (jak np. zboża, strąki i in.).
"Dieta naszego społeczeństwa powinna być stopniowo przekształcana na wzór wegetariański. Argumenty powyżej."
Oczywiście nie chodzi nam o zakazanie spożywania mięsa tylko o stopniowe jego eliminowanie. Oczywiście nie zakażemy spożywania mięsa tylko wykorzystując aparat państwowy i instrumenty podatkowe zmusimy ludzi do jego nie jedzenia.
Mylisz się. Zdaje się, że już w podawanych powyżej linkach omówiona była kwestia pełnowartośćiowości odżywczej diety wegetariańskiej.
jesteś przeciwko zabijaniu zwierząt, a dopuszczasz zabijanie dzieci (bo postulowanie aborcji do momentu porodu niczym innym nie jest)?
jakieś masakryczne rozdwojenie jaźni!
w cytatach (poza reprintami) na ogół uwspółczesnia się ortografię.
Problem zresztą nie w pojedynczym błędzie, ale w ignoranckim charakterze całej demaskacji.
Dośc wskazać, że krytykę pewnych rytuałów judaizmu pomylono tam z wrogością do grupy etnicznej czy rasowej.
Oczywiście, że białko białku nierówne. Ale nie jako białko (wzór chemiczny jest chyba ten sam?) tylko ze względu na towarzystwo. W białku z fasoli nie ma np. antybiotyków czy hormonów, jest też mniej toksycznych substancji - pestycydy itp. kumulują się w mięsie (słowo klucz to znowu: łańcuch pokarmowy).
W ogóle o ile można dyskutować o wpływie na zdrowie okazjonalnego spożywania mięsa (dwa-trzy razy w tygodniu), bo może jest szkodliwe, a może nie, o tyle częste spożywanie mięsa (raz dziennie lub częściej) jest statystycznie potwierdzonym czynnikiem ryzyka zachorowania m.in. na choroby sercowo-naczyniowe i raka. Trochę wiedzy epidemiologicznej naprawdę by się do takiej dyskusji przydało :)
@Ostap: A ja jednak się upieram, że Lenin już się wstydzi :D Jest co prawda z innego nurtu, ale przez takie postulaty samo słowo "lewica" będzie się kojarzyć z idiotyzmem...
Ale może wreszcie odniosę się merytorycznie bo widzę, że trzeba:
Mówicie drodzy wegetarianie "człowiek jest częścią przyrody" i zgoda! W przyrodzie tak jest, że istoty żywe pożerają się nawzajem dzięki czemu istnieje równowaga. Człowiek jest najlepiej rozwiniętą istotą stąd rozwinął w sobie poczucie istoty społecznej (liberałowie są tylko wyjątkiem) i moralność przez co odrzucił kanibalizm. Zabija jednak zwierzęta by przeżyć przy czym i tak stara się robić to tak by nie powodować u nich bólu. Są ludzie którzy mięsa nie jedzą i to ich święte prawo tak jak mięsożernych!
Popatrzmy dalej na wartości lewicy bo jak widzę z tego wegetarianizmu próbuje się sklecić socjalistyczny postulat:
WOLNOŚĆ: Zakazywanie jedzenia mięsa już stoi z nią w sprzeczności, jeżeli natomiast uznajecie zwierzęta za równe nam istoty to czekam na wysunięcie postulatu przyznania im prawa wyborczego - biernego też!
RÓWNOŚĆ: Opisane wyżej, ale tu rozwinę: zwierzęta i roślinki =n=i=e==r=o=z=u=m=i=e=j=ą= czegoś takiego, moralność jest wytworem ludzkim i tylko w tym gatunku występuje, a nawet co warto zauważyć narody różnią się między sobą pod tym względem dość wyraźnie - zwierzęta nie, o roślinach nie wspominając...
BRATERSTWO: I znowu: międzyludzkie, jeśli chłop nakarmi głodnego mięsem to kim jest? reakcjonistą? Sam sobie często "braterstwo" zastępuje "niepodległością" ale nie przeczę, że jest wartością lewicową.
Idźmy jednak dalej: dla lewicy grupą docelową byli kiedyś chłopi i robotnicy. Dziś postęp radykalnie zmniejszył liczebność tych grup, ale cały czas istnieje 'klasa pracująca' czy inaczej 'ludzie pracy' dla których lewica istnieć powinna. Jeżeli jednak chłop hodujący świnie jest dla Was mordercą, a robotnik nie chodzący na parady "równości" homofobem to może warto by było stworzyć sobie nowe ideowe podwaliny zamiast na siłę podpinać się pod lewą stronę? Oczywistym jest fakt, że każda idea powinna iść z duchem czasu, ale CZŁOWIEK JEST CZĘŚCIĄ PRZYRODY i nie zmieni tego żadna ustawa! Być częścią przyrody nie oznacza występować przeciwko jej uwarunkowaniom. I nie bronię tu konserwatywnych teorii typu "święte prawo własności" czy "naturalny prymat kapitału nad pracą" bo tak jak mówię - człowiek to istota społeczna, zrzeszająca się w rodziny, narody, grupy etniczne itd. przez co sam ma wpływ na tworzenie przyrody/natury. Równowaga w tym świecie jeśli zostanie zachwiana będzie mieć fatalne skutki. Znany jest przykład z Yellow Stone gdy wyłapano wilki by mnożyli się roślinożercy i co? Padły i zwierzęta i rośliny bo brakowało im wszystkiego. Ten "podły, krwiożerczy wilk" jest warunkiem harmonii - czy to zrozumiałe?
Czytam te agresywne brednie sierpnia i podobnich i porównuję do zachodniej lewicy i az szczęka opada, kompletnie 2 inne światy. Jedna grupa zostało w jaskini i nie chce z niej wyjść.
Pozdrawiam
Why be a vegetarian, "The Lancet" vol. 363, 1 maja 2004 - potwierdzono: dłuższą oczekiwaną długość życia u wegetarian (ponad 7 lat u mężczyzn, ok. 4,5 roku u kobiet), niższe ryzyko choroby niedokrwiennej serca, raka (zwłaszcza raka płuc) oraz cukrzycy.
A.J. McMichael, J.W.Powles, C.D. Butler i R.Uauy, Food, livestock production, energy, climate change, and health, "The Lancet" vol. 370, 6 października 2007 - o wpływie produkcji mięsa na zmiany klimatyczne (chodzi zwłaszcza o emisję metanu i tlenków azotu); autorzy nie propagują całkowitego wegetarianizmu, lecz zalecają znaczne zmniejszenie spożycia mięsa na globalnej Północy
Angka Leu. Czynienie z kwestii obyczajowych, czy to konserwatywnych, postepowych, czy... zywieniowych, przedmiotu polityki jest w pewnym sensie pojsciem na latwizne. Prosciej jest przeciez zakazac komus palenia papierosow, niz przekonac go, by rzucil nalog. Niemniej jednak, uwazam, ze nie jest to ani nowe, ani wyjatkowe zjawisko i bardzo watpliwe, zeby zaniklo.
Z drugiej strony, poruszenie problemu wyzywienia, nie tylko w kontekscie "pieniedzy na zakupy" nie jest zupelnie bezcelowe. I tutaj dieta, a co za tym idzie "polityka rolna" moze byc postrzegana jako element sprzyjajacy rozwiazaniu pewnych problemow zdrowotnych, ekonomicznych, czy ekologicznych. Oczywiscie abstrahuje od rzeczywistej oceny w/w, chodzi mi jedynie o kontekst w jakim dyskusja taka moglaby miec sens inny, niz rozrywkowy.
-------
Thor. Badan - _zawsze_ najnowszych, bo to taki genialny chwyt wykluczajacy jakakolwiek dyskusje - niezbicie udowadniajacych wzajemnie sprzeczne tezy jest multum, i nie sadze, zeby tu bylo najlepsze miejsce na ich prezentacje, a zeby byc _obiektywnym_ trzeba by z grubsza przestawic je wszystkie. Dziwnym jednak trafem, wiekszosc ludzi ogranicza sie do "najswojszej wersji prawdy" i inne go nie obchodza.
Osobna sprawa jest to, ze wiekszosc lekarzy, naukowcow, dziennikarzy wyznaje "religijno-filozoficzny"(tyle, ze on formalnie nie jest tak nazywany przez zwolennikow, bo zawsze ideologia wiekszosci uwazana jest przez nia za neutralna norme) poglad, ze zwierzeta mozna zabijac i zjadac, co bynajmniej nie jest oczywistoscia skoro istnieje wybor. Ponadto niebagatelna role odgrywaja tutaj najzwyklejsze przyzwyczajenia kulinarne. W tej sytuacji obiektywizm stoi czesto pod znakiem zapytania, i nie mowie tu o dzialaniu z premedytacja, ale tendencyjnosci zupelnie nieswiadomej, jaka jest wlasciwa czlowiekowi, a co do wystepowania ktorej "najnowsze badania" tez maja sporo do powiedzenia.
Niestety dla Ciebie punktem wyjscia sa co najmniej _kontrowersyjne_ teorie, jak chocby ta o niehemowym zelazie, ktora jest polprawda. Bo o ile wchlanianie jego jest nieco mniejsze, niz hemowego, to przy odpowiednio skomponowanej diecie mozna ten wynik powiekszyc kilkukrotnie. I odwrotnie, w niekorzystnych warunkach bedzie znikome, wiec jak ktos chce, to wszystko udowodni.
Druga sprawa. Zarowno wlasciwa dieta wegetarianska, jak i _zdrowa_ zawierajaca mieso jest trzy do 997 razy drozsza od tej,nazwijmy ja, popularnej. A niedozywionym ludziom wystarczy w dowolny sposob poprawic diete, by zauwazyc u nich polepszenie zdrowia. Zatem takie argumenty sa demagogiczne, choc nie twierdze, ze pisane nieszczerze. Patrz "ideologia wiekszosci" i gust kulinarny, ktorego tendencyjnosc, co pisze z przykroscia, wykazales w swoim komentarzu. Otoz, jedzenie wegetarianskie nie musi byc "papka jak dla swin" i moze byc smaczne. Nie wspominajac juz o tym, ze sa ludzie, ktorzy akurat gustuja w "papkach dla swin", tak wegetarianskich, jak i miesnych, np. w tatarze, czy pasztetowej :-))
Powaznym problemem jest jednak to, ze klasyczne gospodarstwa sa wypierane przez przemysl. A produkcja przemyslowa z reguly jest najtansza, wiec radujmy sie, bo zjemy najwiecej! Nic nie szkodzi, ze taka zywnosc jest toksyczna, a kapitalistyczne korporacje uprawiaja lokalny i globalny wyzysk, a takze rujnuja planete. Sam wegetarianizm oczywiscie nie rozwiaze problemu, ale tez i twierdzenie, ze nie jest niczym zlym chocby chow klatkowy drobiu, czy "nowoczesne", zachodnie gospodarstwa mleczne, gdzie dziwnie otyle krowy nigdy na oczy nie widzialy pastwiska, jest delikatnie mowiac niezbyt madre...
------
Sierpimlocie, jestes nuzacy, choc krzykliwy.
Dla zwierzecia, ktore nie istnieje, nie moze byc najwyzsza wartoscia ani zycie, ani cokolwiek innego, bo... nie istnieje, wiec nie pieprz o dobroczynnosci jaka zajmuje sie czlowiek, powolujac zwierze do zycia dokladnie po to, zeby odebrac mu te rzecz najcenniejsza.
Po drugie, oczywiscie, ze Twoje poglady sa dla Ciebie "najtwojsze", a innych to "farmazony", ale to nie jest zadna odpowiedz. Przeczytaj jeszcze raz co napisalem wczesniej i ustosunkuj sie do tego w nieco bardziej cywilizowany sposob, jesli chcesz dyskutowac.
Po trzecie, nie obchodza mnie te Twoje glupoty o hamburgerach i sofizmaty dotyczace tycia. Problem otylosci to problem zlej diety, ale przede wszystkim niedostosowania jej do trybu zycia. A gdybys wiecej myslal, to docenilbys wartosc weglowodanow. Doslownie! :-)
SiM:
"Z dnia na dzień w nowej Polsce okrzyknięto np, ze pyszne masełko jest złe i trujace. Kłamali jak z nut. Ja się wtedy pukałem w czoło i dalej sobie jadłem ten "cholesterol". Potem, że jajka są niezdrowe itd., i dopiero później zrozumiałem, że na margarynie (wymysle faszystów w hitlerowskich czasach w ramach polityki ersatzy, na różne wartościowe produkty) po prostu można klkakrotnie lepiej zarobić."
Jakims cudem napisales cos z sensem. To teraz poszukaj w sieci z czego w rzeczywistosci skladaja sie przetwory miesne, ktore sprzedaja w sklepach. Jak preparuje sie niby naturalne mieso, czym faszerowane sa zwierzeta juz za zycia, a wtedy dopiero zacznij polecac te "tradycyjna i zdrowa" tablice Mendelejewa.
SiM:
"Ciekawe ile Monsanto zapłaciłby za taki tekst, gdyby w jakimś szerszym medium się ukazał?"
I znow powracamy do normy. Nie pieprz, bo wegetarianie rownie alergicznie reaguja na Smithfielda produkujacego "smaczne wedlinki", jak na Monsanto wciskajace ludziom mutanty. Nie przypadkiem produkty wegetarianskie sprzedawane sa w sklepach z tzw. zdrowa, czy ekologiczna zywnoscia. Odwracanie kota ogonem wychodzi Ci pokracznie.
Jeszcze zapytam, czy produkcja genetycznie zmodyfikowanej roslinnej paszy dla zwierzat to przemysl miesny, czy "wegetarianski"?
SiM:
"Białko z fasoli i białko ze schabowego mają się jak pięść do nosa. Bo to pierwsze jest niewiele warte"
Jestes po prostu rozkoszny. Istotnie jak piesc do nosa, poniewaz "schabowy"(z koscia czy bez? :-)) to konkretna potrawa z wyselekcjonowanego gatunku miesa, a danie z fasola jest blizej nieokreslone, a przeciez nikt jej solo nie jada. Moze porownamy kilogram fasoli z umownym kilogramem swini wraz ze skora, wnetrznosciami i koscmi, co? (-:
------
Crystiano:
"Ciekawe czy robotnik fizyczny po całym dniu ciężkiej harówki z łopatą, będzie wolał zjeść kotleta lub kiełbasę, czy może jabłko zagryzione selerem?"
To moze ja zapytam, czy wolalby wegetarianska uczte, czy kurze lapki polane roztopionym smalcem, skoro musi byc idiotycznie?
Wyobraz sobie, ze po calym dniu ciezkiej pracy fizycznej na budowie, rowniez w zimie, obyc sie mozna bez kielbasy, o czym wiem z wlasnego doswiadczenia. Ale to nie jest zaden argument, bo zdarzalo sie pracowac i o jednej kawie/herbacie z rana i dwoch "zupkach chinskich" dziennie. Z pustym zoladkiem szybciej sie biega po drabinach i rusztowaniach ;-))) Nie jest przyjemnie, ale jednak przez czas pewien da sie wytrzymac, wiec bez teoretycznego-dramatyzowania (-: Jednak jest w tym kraju wegetarian wsrod klasy robotniczej.
------
Ostap Bender:
"MSowski autor bardzo dobrze określił jego wywody jako wegetariański totalitaryzm."
Ten sam, ktory artykul Jarka Pietrzaka ocenil kierowniczym okiem? Mniej zdan zlozonych, hahahahaha...
--------
natrix:
"Towarzysze! Czerwony sztandar na motykę i do grządek :D"
Taka propozycje w zimie to moze rzucic tylko agent Michtriksu. Zamiast cpac, wcinaj nac,... a bedziesz miec lepszy kontakt z rzeczywistoscia.
Margo tak poza konkursem głównego nurtu debaty to ja cię natomiast zapewniam, że z chodorkami na sztandarach z sosem obyczajówki w wersji hard zostaniesz w jaskini która nazywa się 0 plus minus 0,02 % na zawsze.
chcesz się założyć? Kursik 8.00 dam
ABCD - "Dość wskazać, że krytykę pewnych rytuałów judaizmu pomylono tam z wrogością do grupy etnicznej czy rasowej."
Otóż to! Jak już pisałem, kultura żydowska wcale nie jest jakoś wybitnie mięsożerna. Jest wręcz mniej mięsożerna, niż wiele innych kultur (jako ciekawostkę można by jeszcze dodać, że wegetarianizm często spotykał się z poparciem wśród Żydów i różnych judaizujących grup religijnych - w starożytności np. esseńczyków). Jeżeli zaś chodzi o rytuały całopalenia, to nie są one praktykowane chyba od czasów zburzenia Świątyni Jerozolimskiej (jeśli się nie mylę), więc cytowanie tu jakichś antysemickich tekstów ma się, jak "piernik do wiatraka"...
Miś_Bucharin - "Czynienie z kwestii obyczajowych, czy to konserwatywnych, postepowych, czy... zywieniowych, przedmiotu polityki jest w pewnym sensie pojsciem na latwizne. Prosciej jest przeciez zakazac komus palenia papierosow, niz przekonac go, by rzucil nalog. Niemniej jednak, uwazam, ze nie jest to ani nowe, ani wyjatkowe zjawisko i bardzo watpliwe, zeby zaniklo."
Ale my właśnie piszemy o PROMOCJI (przy wsparciu odpowiednich regulacji), a nie jakimś forsownym NARZUCENIU wysuwanych tu postulatów.
"Sam wegetarianizm oczywiscie nie rozwiaze problemu, ale tez i twierdzenie, ze nie jest niczym zlym chocby chow klatkowy drobiu, czy "nowoczesne", zachodnie gospodarstwa mleczne, gdzie dziwnie otyle krowy nigdy na oczy nie widzialy pastwiska, jest delikatnie mowiac niezbyt madre..."
Poniekąd się zgadzam. Nikt tutaj nie twierdzi, że sam wegetarianizm rozwiązałby problemy świata (ekologiczne czy żywieniowe) - bo np. na zaoszczędzonych areałach uprawnych można by równie dobrze zacząć siać GMO itp. Ale mógłby stanowić jeden z elementów bardziej ekologicznego systemu.
Socjalpatriota:
"Mówicie drodzy wegetarianie "człowiek jest częścią przyrody" i zgoda! W przyrodzie tak jest, że istoty żywe pożerają się nawzajem dzięki czemu istnieje równowaga. "
To co, wracamy na drzewa, czy moze jednak jest tu jakas dowolnosc?!
Socjalpatriota:
"WOLNOŚĆ: Zakazywanie jedzenia mięsa już stoi z nią w sprzeczności, jeżeli natomiast uznajecie zwierzęta za równe nam istoty to czekam na wysunięcie postulatu przyznania im prawa wyborczego - biernego też!"
A dzieci takie maja, czy mozna je zjesc? :-)))
Socjalpatriota:
"RÓWNOŚĆ: Opisane wyżej, ale tu rozwinę: zwierzęta i roślinki =n=i=e==r=o=z=u=m=i=e=j=ą= czegoś takiego, moralność jest wytworem ludzkim i tylko w tym gatunku występuje, a nawet co warto zauważyć narody różnią się między sobą pod tym względem dość wyraźnie - zwierzęta nie, o roślinach nie wspominając..."
Osoby uposledzone intelektualnie rowniez, czy mozna je zjesc? :-)))
Socjalpatriota:
"BRATERSTWO: I znowu: międzyludzkie, jeśli chłop nakarmi głodnego mięsem to kim jest? reakcjonistą? Sam sobie często "braterstwo" zastępuje "niepodległością" ale nie przeczę, że jest wartością lewicową."
A ja poznalem ludzi, ktorzy skoczyli by w ogien za psem i vice versa. Czy za ten "mezalians" trzeba ich zjesc? :-)))
Pytam ironicznie, bo nie sadze, by hasla rewolucji burzuazyjnej staly w sprzecznosci z szacunkiem dla zwierzat. Przykladowo psow nie zjadamy, choc watpie, zeby wszyscy uwazali je za wolnych, rownych braci. Golebie czasem ktos zje, ale tez nie jest to regula.
Socjalpatriota:
"Być częścią przyrody nie oznacza występować przeciwko jej uwarunkowaniom."
Chyba nie zdajesz sobie nawet sprawy jak bardzo radykalne masz poglady. Wystepujesz przeciw czemus takiemu jak np. panstwo, medycyna, czy budownictwo. Anarchoprymitywista?! :-)))
Socjalpatriota:
"Równowaga w tym świecie jeśli zostanie zachwiana będzie mieć fatalne skutki. "
Nie chce sie z Ciebie smiac, ale czy Ty przespales pod lodem ostatnie tysiac lat? Rownowaga juz dawno "zostala zachwiana", a wspolczesne rolnictwo jest jednym z tego przykladow. "Naturalny czlowiek" nigdy w swoim zyciu nie odzywial sie takimi ilosciami miesa i sztucznie przetworzonych produktow spozywczych.
Swoja droga, mnie bardzo martwia bizony w Polsce ;-)
Oczywiście, chodzi tu o pójściem z tzw. "duchem czasów", nie powinno się - wobec zagrożenia katastrofą ekologiczną czy wyczerpaniem zasobów naturalnych - ciągle upierać się np. przy dominacji energii nieodnawialnej, na niekorzyść odnawialnej. Tak samo nie powinno się upierać przy dominacji mięsożerności.
"Idźmy jednak dalej: dla lewicy grupą docelową byli kiedyś chłopi i robotnicy. Dziś postęp radykalnie zmniejszył liczebność tych grup, ale cały czas istnieje 'klasa pracująca' czy inaczej 'ludzie pracy' dla których lewica istnieć powinna. Jeżeli jednak chłop hodujący świnie jest dla Was mordercą, a robotnik nie chodzący na parady "równości" homofobem to może warto by było stworzyć sobie nowe ideowe podwaliny zamiast na siłę podpinać się pod lewą stronę?"
Tak samo (jak mniemam - bezpodstawnie) można by napisać, że dla Ciebie geje i wegetarianie to "burżuazyjni zwyrodnialcy"... Nikt nie proponuje "zarzucenia" postualtów pracowniczo-socjalnych, ale poszerzenie je o nowe, dotychczas rzadko podnoszone.
Sorki za literówki ;-). Klawiatura i oczy już nie te ;-).
kto takie głupoty rozpowszechnia!
typowy tucznik ma przyrost ok 0,8 kg na dobę. Aby to osiągnąc stosuje się ok 2,5-4 kg paszy w zalezności od rasy. Na 1 kg paszy zużywa się ok 2,5 l (kg) wody.
Z tego wychodzi, że aby wychodować prosię o wadze 140 kg, trzeba zużyć ok. 500 kg paszy i 1400 kg wody. Te 50 ton wody to stek bzdur, nawet jesli uwzględnić mycie chlewa i odprowadzenie gnoju.
W przeliczeniu na 1 kg masy produktu (wliczając w to kości, ścięgna i podroby, które przecież się wykorzystuje)
uzyskujemy
10 kg wody
2,5 kg paszy
na wyprodukowanie 1 kg suchej masy kukurydza zużywa około 260 litrów wody.
tak więc, wliczając to dodatkowo mamy
2,5 kg x 260 = 650 litrów
czyli 700 litrów, wody a nie 50000 litrów, jak toś beknął.
Poza tym, druga sprawa, przecież jeśil zamiast rośliny pastenwej wyhodujemy zboże, to zboże również pobierze wodę.
Zboża emitują gazy cieplarniane również (CO2). W dodatku takie, których nie można nijak zebrać. A zwierzęta emitują metan głownie i ten metan w farmach można wykorzystac jako źródło energii.
typowa zawartość energii dla warzyw (z wyjątkiem ziemniaków) to średnio od 700 do 3600 kJ na kilogramm, typowo ok. 1400 kJ. rośliny strączkowe dają ok. 15000 kJ.
podobnie zboża i z nich wyroby, przedział od 10.000 do 15.000 kJ na kg.
problem polega na tym, że poza otrębami i strączkowymi, rosliny zawierają cholernie mało białka. średnio 10-15 g na kilogram masy, z czego przyswajalne jest od 15 do 40%. Wyjątkiem jest soja, ale są z nią problemy, podobnie jak z roslinami strączkowymi. Tu zawartość białka jest zbliżona do mięsa, ale jest koszmarnie wysoki indeks glikemiczny i duża zawartość węglowodanów (nawet 70%)
Innymi słowy trudno jest zbilansować białko, weglowodany, tłuszcze i energię w przypadku diety wegetariańskiej.
W ogóle są problemy z zjadaniem i trawieniem roślin strączkowych przez wiele osób, zwłaszcza starszych, u których występuje zespół leniwego jelita, niedobory enzymatyczne i wynikające stąd wzdęcia i olbrzymie problemy z trawieniem.
Żeby odstarczyć więc 10.000 kJ, trzeba by wtranżolić niemal 1 kg roślin typu strączki lub 3-4 kg warzyw dziennie. Do tego dochodzi przecież tłuszcz roslinny, np. oleje, które też koszmarnie dużo wymagają wody.
Tymczasem mięso średnio daje od 10 do 14 tys. kJ na kg energii i białka pełnowartościowego rzędu 170-280 g. Dlatego też porcje mięsne są małe, rzędu 100-200 g.
Tak więc na porcję miesa 200 g, przypada ok. 0,5 kg paszy zjedzonej przez zwierze. Jeśli uwzględnimy w bilansie tłuszcze, to tymczasem, aby ten sam efekt osiągnąc w diecie wege, trzeba by zapodać ok 1/3 kg roslin strączkowych lub zbóż albo ok. 3 kg warzyw typu groszek, kalafior, kapusta etc.
W efekcie człowiek na urozmaiconej diecie zużywa niewiele więcej (bo ok. 1/7) wody i obszarów zasiewowych, niż wegetarianin, zakładając ze wege bazuje na zborzach, a nie diecie owocowo-warzywnej. W tym drugim bowiem wypadku, wegetarianin zużywa 3x więcej wody i 5x więcej obszarów zasiewowych.
Znowu ponawiam pytanie? Co tu promować?
"Innymi słowy trudno jest zbilansować białko, weglowodany, tłuszcze i energię w przypadku diety wegetariańskiej."
Pewnie dlatego wegetarianie żyją przeciętnie o parę lat dłużej i rzadziej cierpią na wiele chorób :)
"WOLNOŚĆ: Zakazywanie jedzenia mięsa już stoi z nią w sprzeczności, jeżeli natomiast uznajecie zwierzęta za równe nam istoty to czekam na wysunięcie postulatu przyznania im prawa wyborczego - biernego też!"
No akurat ten postulat jest w Polsce od 89 roku najbardziej konsekwentnie wprowadzany w życie. I to mimo to, że w biernym prawie wyborczym jest z jakiś nieznanych mi powodów, uprzywilejowany wyłącznie osioł
To ja mam propozycję, jedź sobie do tej zachodniej "lewicy", a nie wątpie, że jeśli u nas jest taka "lewica" to i tam, oczywiście równie marginalna, oparta o dzieci z tamtejszych szkół średnich. Weź ze sobą tęczową flagę, na głowę załóż główkę sałaty... i sobie z tamtymi świrami paraduj. Ty nie będziesz "przerażona" a i nam będzie lepiej z braku kolejnej nawiedzonej. Jeśli dla Was tamtejsze skrajne nisze to lewica to życzę zdrowia i dalszych sukcesów w społeczeństwie wegetarian, wegan, gej i femgórników ;-)
[Tu chcialbym podkreslic, ze szacunek dla zwierzecego zycia nie jest nowomodnym wymyslem, lecz siega poczatkow ludzkosci i zatracil sie wraz z postepujaca latwoscia zdobycia pokarmu.]
musze sie z tym zgodzic, zawsze boli mnie kiedy widze przetluszczonego obywatela w jakims mcdonaldzie wpierniczajacego mieso i nie bardzo majacego pojecia, z kogo to mieso, z ktorej czesci ciala itd... mieso takze wzmaga agresje, wiec ta agresje sobie obserwuje... Sam wegetarianinem nie jestem, ale nie jem miesa ze sklepu, trzymam sobie jednego prosiaka i kilka kurek u ciotki na wsi, i czasami lowie ryby, prosiak jest wegetarianinem, a kuraki nie zawsze (bo cos tam zywego wydlubuja z ziemi) i pewnym sensie sa osobami dla mnie, miesa jem bardzo malo, w tygodniu raz moze, moje pozywienie jest glownie pochodzenia roslinnego, a kiedy czestuje siebie i innych to nie zapominam wspomniec o osobie tu na tym stole obecnej, musze przyznac, ze troche to dziwne, ale to moja forma szacunku dla tego zwierzecia... czasami zastanawiam sie nad tym, do czego to w sumie prowadzi, bo zjadanie przyjaciol nie jest zbyt cywilizowane...
----
@Thor
mowisz tu naukowo, ale nie moge sie zgodzic z taka nauka ktora pozywienie rozpatruje glownie od strony dostarcznych kalorii czy pewnych tylko skladnikow...
Nie jest prawda jakoby osoba ciezko pracujaca fizycznie musiala zjadac jakies potworne ilosci miesa zeby zregenerowac sily.., ja sam uprawiam kilka trudnych dyscplin sportu, miedzy innymi, biegi dlugodystansowe, wiec odbywam co dzien lub co dwa dni treningi, gdybym mial regenerowac sily spozywaniem miesa to nic by to nie dalo, a zaszkodzic by zaszkodzilo, bo mieso mimo wszystko nie zawiera istotnych zasobow, ale za to pozbawia organizm wielu cennych zasobow w procesie trawienia, przyswajania i wydalania, a ktore to zasoby organizm moglby przeznaczyc na regeneracje i wydalenie toksyn. Z tego juz wynika, ze nie jest tak istotna ilosc energii liczona w kaloriach jaka zawiera spozywany pokarm, a raczej bilans w naszym organizmie, nie tylko energetyczny, takze skladnikow (a najlepszy bilans skladnikow jest ten naturalnie wystepujacy w roslinach jakie im dostarcza ziemia, woda, slonce, czy nawet forma uprawy...)... Mieso to jednak pewne bledne kolo, bo bilans moze byc bardziej niekorzystny niz sadzimy i gdybysmy jedli tylko mieso (szczegolnie mocno przetworzone, a takiego ludzie niestety spozywaja najwiecej), zapewne skonczyloby sie to smiercia w krotkim czasie, a na roslinach, wodzie itd. mozna przezyc setke lat...
i zwracam na jedna sprawe uwage!, organizm czlowieka to bardzo zlozona i niepoznana do konca fabryka biochemiczna, fabryka ta wytwarza setki substancji, witamin itd. (wszystkich substancji i procesow jeszcze nie znamy) z podstawowych skladnikow jakich mozemy dostarczyc, takze dostarczanie wszystkich mija sie z celem, i wlasnie przez zle odzywianie mozemy nasz biochemiczna fabryke zwyczajnie popsuc i od tego momentu zaczynaja sie nasze prawdziwe problemy zdrowotne...
oprocz pozywienia bardzo wazna jest woda jaka pijemy i srodowisko w ktorym zyjemy, powietrze jakim oddychamy, ludzi jakich spotykamy itd.itd.:), o to wszystko powinismy dbac, bo energie pobieramy calym naszym cialem, i to nie jest zadna naukowa fikcja...
ps.ogolnie temat jest tak rozlegly, ze nie da sie go tu ogarnac...
--
nie mam czasu teraz czasu zeby odniesc sie do wszystkiego
np: wapn
spozywanie mleka dostarcza wapnia organizmowi, ale jedynie mleka swiezego, bo juz mleko pasteryzowane i przegotowane (a takie jest najpopularniejsze) nie jest zrodlem wapnia organicznego - czyli latwo przyswajalnego, zrodlem wpania organicznego sa oczywiscie swieze warzywa i owoce (ze skorka). Natomiast glownym powodem deficytu wapnia sa cukry rafinowane (wszelkie pokarmy dostarczajace trujacych kwasow, do neutralizacji ktorych potrzebne sa sole wapnia)...
Postawa wobec wegetarianizmu to nie problem lewicowości. Problemem jest to, że o ile my tu obecni, przynajmniej teoretycznie, mamy wybór odnośnie to co i ile jemy - to miliony współobywateli planety Ziemia ma taki wybór o wiele mniejszy lub żaden, gdyż muszą jeść byle co aby tylko przeżyć, wielu zaś i tego jest jest pozbawione.
"Oto piekło, oto nasza walka. Jak mam wyciągnąć rękę do swego brata daleko stąd?" Thich Nhat Hahn.
takie ględzenie jak MARGO, to poczucie niższości wobec Zachodu bez znajomości nawet tego Zachodu. To właśnie Francuzi czy Włosi są mistrzami mięsnej kuchni i ani myślą z niej rezygnować. Jakie mięska jadałem kiedyś we Francji to ... cymes!
Tak samo, a raczej częściej niż my, chodzą na polowania czy na ryby. Ja jestem zapalonym wedkarzem i nie mam najmniejszego wyrzutu sumienia gdy obcinam żywej rybie łeb, by ją wypatroszych, wyfiletować już nad wodą, żeby mi się świeższa przewiozła do domu, a potem całą rodziną je wcinamy. I wszystkim nam smakuje. Ostatnio nastawiam się na sandacze. Przepyszne rybki . Mniam mniam.
Nie mówiąc już o tym, że Margo nie ma pojęcia o wyobrażeniu (zachód to dla niej jakieś wegetariańskie komuny czy skłoty), że to na tym Zachodzie wobec którego Margo ma jakieś kompleksy, wymyślono barbażyński tucz gęsi na wątróbki i tym podobne rzeczy. Swoim "okrucieństwem" wobec zwierząt Zachodowi to my do pięt nie sięgamy. U nas mamy raczej niechęć do koniny. Tam zajadają się nią ze smakiem. I w d... maja to, że Margo mysli, że oni żyją inaczej ;-) NIe pzeszkadza im to jeść w normalny sposób. Zastanow się kobieto co opowiadasz, tam nie ma więcej wegetarian niż w Polsce. Tobie się chyba coś z Dalekim Wschodem myli. Ale co? Dalekiego Wschodu za przykłąd wstydzisz się podać, bo przecież Ty jesteś bardziej "cywilizowana" niż te "żółtki" i taka prozachodnia neofitka. Pojedz tam kiedyś to się mocno zdziwisz jak skonfrontujesz swoje wyobrażenia z rzeczywistością. Oni też, w większości, są normalni jak my. Jakie to żałosne.
"Dla zwierzecia, ktore nie istnieje, nie moze byc najwyzsza wartoscia ani zycie, ani cokolwiek innego, bo... nie istnieje, wiec nie pieprz o dobroczynnosci jaka zajmuje sie czlowiek, powolujac zwierze do zycia dokladnie po to, zeby odebrac mu te rzecz najcenniejsza."
A widzisz Ty co Ty sam "pieprzysz" jeśli zakładasz, że zwierzę ma jakiś system wartości? To świat realny a nie świat bajek La Fontaina czy Kryłowa, z których pewnie nie wyrosłeś do dziś i sobie myslisz, że skoro w druku było, ze krowa gada, to tak musi być naprawdę... a nie tylko w wigilię;-) Św. Mikołaj też nie istnieje jakby co!
Ja się z Was smieje i traktuję jako póki co niegoźnych wariatów. Nie mozna rozmawiać powaznie o rzeczach niepoważnych i na dodatek z ludźmi niepoważnymi.
Ja powtórze coś co tu już pisałem. Ty, ta Margo i inni jesli należą do jakiś partii politycznych, jeśli są tacy pewni, że wegetarianizm jest właśnie tym na co czekają ludzie pracy, badzcie uczciwi i mówcie im o tym we wszystkich kampaniach wyborczych. Jesli tego nie robicie, to jesteście zwykłymi hipokrytami i kabotynami.
Zrobisz tak? Która partia tak zrobi???
'Po drugie, oczywiscie, ze Twoje poglady sa dla Ciebie "najtwojsze", a innych to "farmazony", ale to nie jest zadna odpowiedz."
Ty czegoś nie rozumiesz, albo jestes zbyt ograniczony by zrozuiec. Mnie Twoje poglady, dopoki nie bedziesz mi ich chciał narzucać nic kompletnie nie obchodzą. Nie mówie czy są słuszne czy nie. To nie ma znaczenia. Jeśli np. lubisz nosić krótka kurtke, a ja lubie nosic płaszcz, to też nie bedę Cie przekonywał byś nosił płaszcz. Bo co mnie to obchodzi? Nie interesuje się modami, trendami, żyje tak jak mnie a nie komuś się podoba. Korzystajac z wolności i nie ingerujac w cudzą wolność. Niechby wszyscy w tym kraju przestali jesc mieso to ja i tak je bede jadł, bo nie obchodzi mnie pojecie wszyscy. Moje zycie to moje życie. Nie przeszkadzxałoby mi nawet gdybym był inny od wszystkich, bo nie mam potrzeby przystosowywania się do rzeczy. których sam nie uznam za słuszne czy dobre dla mnie. Większość ludzi tak właśnie mysli.
Ja wcale nie chce z Toba dyskutowac, tylko daje odpór głupocie i takim szowinistycznym ideologiom i zachowaniom różnych mniejszości, którym się z nudów w tyłkach poprzewracało, że jak stalinowcy, hitlerowcy czy inni totalitaryści, chcieliby wkraczać w czyjeś prywatne życie. Podkreślam nie oceniam tego co jadasz. Jadaj sobie i moczarkę kanadyjską, w duzych ilosciach występujacą w polskich rzekach. Żuj i wydalaj co chcesz, byle w odpowiednich miejscach. Tylko nie mow o tym, a zwłaszcza nie rób z tego ideologii, bo to jakaś komedia. To Wy roslinozercy zaczynacie konfrontacje, z nami mięsożercami, którzy rzekomo jesteśmy bardziej agresywni :-) Ha ha dobre sobie. To w Was jest tyle jakiejś złości i nienawiści, do ludzi, kórzy nie chca żyć tak jak Wy., To Wy na siłe wciskacie tu te swoje przekonania, które nas nic nie obchodzą, a nie my. Gdyby nawet mięso bylo mniej zdrowe niz trawa, to tez bym je jadł, chocbym miał z tego powodu życ krótcej, bo po co mi dłuższe życie jesli miałbym zrezygnować z jednej z wiekszych przyjemności życiowych? I wcale tego nie promuje, tylko tak uwazam. Ja uwazam, ze mieso jest najzdrowsze DLA MNIE i mam, w d... czy jeszcze dla kogoś innego. Bo pojecie inny dla mnie w tym kontekscie nie istnieje. Nie mam zamiaru tego promowac ani narzucac. Bo nie obchodzi mnie kto z kim spi, jak się ubiera, czy pali, czy pije, czy ćpa. Nie mam do tego prawa i Wy tez nie macie.
"Jakims cudem napisales cos z sensem. To teraz poszukaj w sieci z czego w rzeczywistosci skladaja sie przetwory miesne, ktore sprzedaja w sklepach. Jak preparuje sie niby naturalne mieso, czym faszerowane sa zwierzeta juz za zycia, a wtedy dopiero zacznij polecac te "tradycyjna i zdrowa" tablice Mendelejewa."
Co to za argumenty? Że faszeruja mięso? A roslin nie faszerują? Pescytydami i innym świństwem. O genetycznych modyfikacjach chyba nie musze wspominac? Codex Alimentarius ostatnio dopuścił zwiekszone dawki pestycydów i hormonów, zarówno w mięsie jak i produktach roslinnych. Na skutek uzywania tych świństw spada np. zawartość witamin w produktach roślinnych i ten sam Codex dopuszcza juz na rynki takie bezwartościowe żarcie. Ba, rozpetano nawet kampanie przeciwko witaminom, ze rzekomo sa szkodliwe, by uzasadnic te bezwartosciowe produkty w sprzedaży. Psuja łobuzy całe żarcie i tyle.
Ale to nie jest zaden argument przeciwko mięsu.
Idz i kup sobie teraz pomidora z Holandii, a teraz to i z "naszych" szklarni, to dopiero jest chemiczne swiństwo, które sie dopuszcza do obrotu. Tylko ja Ci nie powiem, że z tego powodu pomidor jako taki jest zły. Bo nie chce sie do tak durnej argumentacji posuwać.
Znów nic nie rozumiesz
"I znow powracamy do normy. Nie pieprz, bo wegetarianie rownie alergicznie reaguja na Smithfielda produkujacego "smaczne wedlinki", jak na Monsanto wciskajace ludziom mutanty".
dla Monsanto i tym podobnych, które w koncu i tak wygra i opanuje cały rynek żarcia na swiecie, bo kapitalizm póki co nie upadnie, wegetarianie, zwłaszcza tacy wojujacy jak Wy, to tylko pozyteczni idioci. Koncepcja pozytecznych idiotów jest uniwersalna, nie dotyczy tylko polityki.
Przede wszystkim Monsanto jest zainteresowane, bysmy jedli mniej miesa, bo za kilka lat tylko ich zarcie i tak bedziemy mogli jeść.
Thor, dzięki za analizę. Dla mnie wystarczy.
W ogóle, to dopiero teraz się zorientowałem (lepiej późno, niż wcale) na jakiego etyka powołuje się nasz autor anty-mięsny totalitarysta. A powołuje się na Petera Singera, wątpliwej jakości etyka, zwolennika zoofilii i zabijania dzieci, jeżeli okażą się one za słabe by żyć oraz na życzenie rodziców. Ohydny socjaldarwinizm najgorszego gatunku spartańskiego. Oto "bohater współczesnej lewicy". Mam nadzieję socjalpatrioto, że Lenin tego nie widzi, łudzę się ;-)). Socjaldarwinowscy utylitaryści autorytetami dla "młodego socjalisty". MSowcy, zastanówcie się kogo przyjmujecie, bo to zaczyna być niewesołe...
Skąd takie wyliczenia, dane, źródła? Wg dostępnych źródeł, naukowych, popularnonaukowych czy prasowych, sprawa wygląda trochę inaczej,
Konferencja w Ciechocinku:
- http://www.youtube.com/watch?v=KnX3eqxakGk
- http://www.youtube.com/watch?v=N24FbgdGcNs
- http://www.youtube.com/watch?v=v5PLVSyHPPM
Na youtube będą kolejne odcinki tej konferencji, może za parę dni, bo OSBO dopiero niedawno zdecydowało się swoje materiały archiwalne udostępnić w tym miejscu zainteresowanym.
MS mogą się sprawą zainteresować z kilku powodów, również ekonomicznych.
"A powołuje się na Petera Singera" - powołanie się na czyjeś analizy w danym temacie, nie oznacza poparcia dla całokształtu czyjegoś światopoglądu. W tekście wymieniony jest również Charles Patterson.
i przeczytaj fachową literature, a nie propagandowe gazetki wege lub adwentystów!
To, że ty trenujesz i lepiej czujesz się po posiłkach typowo węglowodanowych nietłuszczowych wynika z natury obciążenia, jakim podlegasz. Trening sportowy ma to do siebie (z wyjątkiem podnoszenia cięzarów), że w jego trakcie i po zakończeniu organizm zużywa w 80% węglowodany, a w mniej więcej 18% tłuszcze. Dlatego podczas treningu czy zawodów masz do dyspozycji specjalne płyny izotoniczne.
Tymczasem podczas ciężkiej pracy fizycznej proporcje są inne. Białko zużywane jest jako surowiec i budulec w ilości 2-3 g na kg masy ciała, ok. 70% energii dostarczają tłuszcze, a ok. 15% węglowodany. A więc proporcje są odwrócone. I dlatego lduzie pracujący na budowach, czy w hutach, kopalniach, na taśmach produkcyjnych wymagających pewnej siły, tam gdzie preferują pożywienie z udziałem mięsa i to dość tlustego. Po prostu przy dłuższym okresie pracy (5-6 dni w tygodniu) nie da rady jechać na wege.
Jeśli nie wierzysz mi, to popytaj innych ludzi, którzy pracują w tych zawodach.
Twoje wywody nt wapnia to nieporozumienie. Mleko musisz przegotować, aby móc wchłonąc wapn. Nawet mleko matki ma temperaturę ok. 40 st. C,a więc powyżej punktu ścinającego białko. Przeczytaj mój post wyżej. ROŚLINY NIE SĄ ŹRÓDŁEM WAPNIA, CHOĆ ON TAM JEST OBECNY. PONIEWAŻ ZAWIERAJĄ ZWIĄZKI, KTÓRE SKUTECZNIE BLOKUJĄ JEGO WCHŁANANIE! Wynika to z badań nad absorbcją skladników znaczonych izotopami radioaktywnymi!
Wywody o truciznach zawartych w mięsie i rzekomo wolnych i cyzstych od nich roślinach oraz o tym, że na trawienie roslin organizm nie zużywa żadnych składników są o kant d. rozczaś. Rośliny również zawierają składniki, które muszą być zneutralizowane przez wątrobę. Nie chcesz wierzyć? poczytaj pierwszy lepszy podręcznik nt fitoterapii, ale napisany przez naukowców, profesorów medycyny,a nie bajkopisarzy. Na rośliny organizm równierz zużywa składniki do ich strawienia, np. ok. 15% energii :)
i jeszcze raz powtórzę, bo do niektórych nie dociera. Nie wszyscy są w stanie trawić białko zawarte w soi czy roslin strączkowych! Kapujesz?! osoby starsze generalnie nie mogą jeść tych roślin. Osoby chore na alergię pokarmową również. A przecież to własnie te rośliny są najobfitszym źródłem białka i węglowodanów z świata roślinnego. Nie wszyscy mogą przymować sojowe estrogeny.
Już nie wspominam o alergiach na seler, która jest jedną z częstszych. Są alergie mleczne, ale to marginalne zjawisko w zestawieniuz tym ostatnim. Poza tym, nietrawione mleko można zastąpić wyrobami z mleka.
Poza b.rzadkimi chorobami (jeden na 100 000) nie stwierdza się problemów z trawieniem mięsa. I o tyle, bo szkoda czasu udawadniać prawdy oczywiste komuś, kto przedkłada filozofię, swoje wierzenia, nad racjonalne podejście do tematu
Two
a z internetu. Po prosut chciałem zweryfikować te 50 ton wody na kg żywca i wszedłem na portale rolne by się dowiedzieć, jakie ilości paszy, wody itd. zużywa się przy hodowli zwierzęcej i roslinnej.
A co do dancyh statystycznych np. zachorowalności na raka jelita grubego. To przecież podałem badania Oxfordu. Czy to jest niewiarygodne źródło?
Jakieś linki, źródła...?
(Odnośnie do ekologicznych aspektów hodowli i uboju zwierząt). Jeśli chodzi o zachorowalność na raka, to ja też mogę podać dane wielu isntytucji medycznych, które podają, że dieta wege sprzyja dobremu stanowi zdrowia i wyższej średniej długości życia.
Co to znaczy "zużywa się wody"? Przecież organizm zwierzęcy magazynuje tylko pewną stałą ilość wody, praktycznie więc całą wodę którą spożywa, potem wydala...
tak masz rację, ona wraca z powrotem do środowiska, podobnie jak w przypadku roślin, które przeciez jej wymagają do wzrostu. Ale chodzi o to, że tą wodę trzeba dostarczyć i to jest owo "zużycie" wody w hodowli. I to zużycie, które podawał zwolennik wegetarianizmu jako 50 ton na kg żywca, jest wyssane z palca. Brednia.
Odyseusz:
o jakie źródła ci chodzi? zresztą po co ja mam podawać jako jedyny źródła, skoro i tak w zaden sposób ciebie nie przekonam.
Podam tylko źródło do żywienia astronautów i żołnierzy piechoty:
The Navy Seal Physical Fintess Guide, Patricia Deauster, Phd, MPA (doktor nauk medycznych, specjlaistka w zakresie dietetyki), wydawca Department of military and emergency medicine Uniformed services university of the health sciences F Edward Hebert School of Medicine.
Anita Singh, Ph.D., RD, Tamara L. Bennett, M.S. and
Patricia A. Deuster, Ph.D., M.P.H.
Department of Military and Emergency Medicine
Uniformed Services University of the Health Sciences
F. Edward Hebert School of Medicine
w sumie mam parę pozycji z tego zakresu właśnie takich instytucji
ma tytuł:
Peak performance through nutrition and excercise
Jest w tobie więcej złości, frustracji i agresywności niż lewicowości i ogólnego humanitaryzmu. Wyluzuj się.
MARGO żyła ponad 25 lat na zachodzie, MARGO byłą mięso żerna az ponad 40 lat, dopiero zbyt częste kontakty z nowoczesną lewicą zachodnią spowodowało przejście na wegetarianizm.
Pozdrawiam
Chyba nie chcecie powiedzieć, że ścieki z wielkich ferm hodowlanych to taka sama woda, jak np. ta pitna... Organizmy zwierzęce potrzebują jej jednak znacznie więcej, niż rośliny.
To ja z kolei polecam np.:
- American Dietetic Association and Dietitians of Canada (2003). "Position of the American Dietetic Association and Dietitians of Canada: Vegetarian diets" (PDF). Journal of the American Dietetic Association 103 (6): 748–65. doi:10.1053/jada.2003.50142. http://eatright.org/ada/files/veg.pdf. Retrieved 2008-12-30.
- Timothy J Key, Gary E Fraser, Margaret Thorogood, Paul N Appleby, Valerie Beral, Gillian Reeves, Michael L Burr, Jenny Chang-Claude, Rainer Frentzel-Beyme, Jan W Kuzma, Jim Mann and Klim McPherson (September 1999). ""Mortality in vegetarians and nonvegetarians: detailed findings from a collaborative analysis of 5 prospective studies"". American Journal of Clinical Nutrition 70 (3): 516S-524S. http://www.ajcn.org/cgi/content/full/70/3/516S. Retrieved 30 October 2009.
- Key, Timothy J, et al., "Mortality in British vegetarians: review and preliminary results from EPIC-Oxford" American Journal of Clinical Nutrition, Vol. 78, No. 3, 533S-538S, September 2003 http://www.ajcn.org/cgi/content/full/78/3/533S
- P Appleby, A Roddam, N Allen, T Key (2007). "Comparative fracture risk in vegetarians and nonvegetarians in EPIC-Oxford". European Journal of Clinical Nutrition 61: 1400. doi:10.1038/sj.ejcn.1602659.
- Loma Linda University Adventist Health Sciences Center, New Adventist Health Study research noted in Archives of Internal Medicine, Loma Linda University, 26 July 2001. Retrieved 9 January 2010.
przeciez wyraxnie podałem z źródeł rolniczych, że na uzyskanie bezpośrednio 1 kg paszy potrzeba kilkaset litrów (kg) wody, a na uzyskanie 1 kg mięsa potrzeba (przy mięsności 50%) ok. 20 litrów wody. Nie upieraj się więc.
co do źródeł, ja o kozie ty o wozie.
na długowieczność wpływ ma wiele czynników. np. ekonomiczny, nie sądzisz? wegetariańska dieta jest droga, droższa, niz zrównowazona. Tak więc stosują ja przede wszystkim osoby o dobrej sytuacji materialnej. Tymczasem na diecie z udziałem mięsa są osoby o niskich dochodach, w każdym razie niższych niż wege. W związku, z uwagi na jakość żywności choćby, oraz rodzaj wykonywanych prac (co się wiąże bezsprzecznie w kapitalizmie z poziomem dochodów), wynika że w populacji "mięsożernej" będą gorsze wyniki, niż wegetariańskiej.
Odnośnie złanan kości. 60% wapnia gromadzone jest w pierwszej dekadzie życia, następne 20% w drugiej dekadzie. Tymczasem podatność na osteoporozę i złamania wiąże się z gęstością kości mniej więcej w 20-30%. Ten temat muszę znać, ponieważ jestem chory na osteoporozę (w wieku 34 lat, nowotwory przytarczyc). Tak więc znów nie dowodzi to w żaden sposób wyższości samej diety wege, jeśli nie uwzględnia się innych czynników, takich jak rodzaj wykonywanej pracy, status społeczno-ekonomiczny.
Ostatnia pozycja adwentystyczna (mimo że jestem chrześcijaninem) jest dla mnie nie do zaakceptowania. Adwentyści znani są bowiem z, że tak powiem elegancko, sprefabrykowanych "publikacji naukowych". Jest to bowiem ich przedmiot wiary i zrobia wszystko, włącznie z fałszerstwem, aby tego dowieźć
ty sobie jawnie kpisz. nikt nie mówił, że ścieki hodowlane to czysta woda pitna! Czy ty wiesz, że również podczas uprawy a potem przerobu warzyw i zbóż woda staje się znieczyszczona?
Gnojowica kolego, to ważne naturalne źródło azotu, wapnia i fosforu obok innych mikro i makro elementów Oczywiście przetworzona przez bakterie glebowe. Bez tego, rolnictwo praktycznie nie istniałoby. Oczywiśce, od pewnego czasu używa się nawozów sztucznych (do uprawy roślin), tylko pytanie czy nie lepiej własnie wyzyskiwać naturalne źródła, niż najpieerw wyjaławiać ziemię z pierwiastków, a potem dzięki kopalnym paliwom anagażować potężny przemysł chemiczny do produkcji nawozów sztucznych, które uzupełniają to, co intensywna uprawa roślin zabrała.
...albo, że krew zwierząt to przetworzona forma wody :D...
do twojej wiadomości, krew nie jest płynem, ani roztworem wodnym - to tkanka.
Rozumiem, że gorąco pragniesz wprowadzić wegetarianizm, ale używaj do tego uczciwych argumentów
to napisałbym, że już w latach 90. Japończycy udowodnili eksperymentalnie, że rośliny wyczuwają na odległość intruzów np. ludzi łamiących gałęzie. Szok? dla mnie nie. I gdybym był złosliwy wywiódłbym stąd wniosek, że wegetarianie zabijają miliony istot czujących, jedząc ryby, jaja (nienarodzone pisklęta), jedząc żywe stworzenia jakimi sa rośliny.
Ale tego nie użyję jako argumentu, bo nie pzoostałoby wtedy nic innego, jak się położyć do trumny alo strzelić sobie w łeb.
"Przeciez wyraxnie podałem z źródeł rolniczych, że na uzyskanie bezpośrednio 1 kg paszy potrzeba kilkaset litrów (kg) wody, a na uzyskanie 1 kg mięsa potrzeba (przy mięsności 50%) ok. 20 litrów wody."
Paszy.
"co do źródeł, ja o kozie ty o wozie." - Jak to? Przecież obydwaj podaliśmy źródła opracowań naukowych na temat zdrowotności diety wegetariańskiej - z tym, że ja podałem szersze i bardziej wiarygodne. Zauważ, że odniosłem się również do ustaleń Amerykańskiego Towarzystwa Dietetycznego, w którym jest więcej DOKTORÓW i PROFESORÓW dietetyki, niż - w przywołanej przez Ciebie pracy - pani doktor zajmującej się żywieniem "wojaków"... Bynajmniej nie jestem fanem USA, ale jednak mają tam sporo dobrych naukowców.
Przepraszam link odnosił się do amerykańskiego towarzystwa z Kanady - American Dietetic Association and Dietitians of Canada.
Czyżby nadmiar karkówki był przyczyną rosnącej agresji??? (*_*)
Ja to najchętniej jadłabym grzyby, od rana do nocy - w pierogach, w kapuście, w zupie, jajecznicy, w occie... Ale wtedy musiałabym zamieszkać w lesie, bo nie zarobiłabym na nie. W 2000 roku był ogromny wysyp grzybów. Przez 2 tygodnie żywiłam się tylko nimi. Wieeelkie, wieeelgaaachne żarcie! Niezapomniane... Ale tatara też uwielbiam, no co ja pocznę, jak lubię?
.
mam dla ciebie złe wieści.
Chociaż próbujesz wykręcac kota ogonem, jak tylko potrafisz, to fakty są takie, wyobraź sobie, że akurat wody na zboża paszowe idzie mniej, niz na zboża konsumpcyjne i warzywa.
Kończąc dyskusję podsumuję:
choć istnieją prozdrowotne aspekty diety wegetariańskiej, to nie nadaje się ona dla każdego:
1. sa pewne postacie nowotworów, których rozrost i rozwój sprzyja własnie dieta wegetariańska; tak jest właśnie z rakiem jelita grubego, czy np. jednym z nowotworów sutka.
2. nie każdy jest w stanie spożywać wegetariańskie produkty zaopatrujące organizm w potrzebne białka
3. dorosły, który nie cierpi na choroby przemiany materii, gastryczne lub alergiczne, może wybrać sobie dowolny rodzaj diety, także wegetariańską, o ile będzie go stać na taki model zywienia
4. dzieci potrzebują składników budulcowych, które zapewnia tylko dieta mieszana, tj. z udziałem produktów pochodzenia zwierzęcego. stąd też dieta wegańska, która zabrania mleka, jaj, ryb jest wysoce niewskazana
W "wykręcaniu kota ogonem" specjalizuje się, niestety, ale Twoja strona sporu...
Również mam dla Ciebie złe wieści:
Dobrze skomponowana dieta wegetariańska - wg danych naukowych (patrz powyżej) - jest zdrowa i pełnowartościowa, a zarazem niesie więcej korzyści zdrowotnych, niż dieta mięsna. Oczywiście, mogą od tej reguły - jak od każdej innej - występować wyjątki.
Gospodarka żywieniowa i agrarna oparta o dominację mięsożerności jest jednak nieefektywna i niekorzystna, także dla krajów Trzeciego Świata. Poza tym, interesujące jest, jakie "źródła rolnicze" podają takie informacje (przemysł mięsny?)... '
Jeżeli ktoś powołuje się jako na autorytet etyczny na swira pokroju Petera Singera, to kompromituje siebie i prz okazji swoje środowisko. Gość obie upieprzył, że trzeba walczyć o "wyzwolenie zwierząt", a jednocześnie propaguje najohydniejszy socjaldarwinizm. To ma być autorytet etyczny dla lewicowca???
Nikt nie pisał, że Peter Singer jest autorytetem, ale badaczem tego zjawiska - poza nim, nie brakuje również innych (chociażby wymieniany obok - Patterson).
...czy Ostap czytał coś Singera, czy tylko o Singerze?
Czytał facia, ale chętnie też poczyta co natrix ma do powiedzenia w tej materii, bo może mamy dwa różne źródła. Może Singer to altruista a nie socjadarwinista... kto wie... są ludzie co robią z Hitlera prekursora UE...
Odyseusz. Jeżeli ktoś powołuje się na kogoś w wątku o etyce, to uważa go za autorytet etyczny. Przecież to jest oczywiste! Chyba że z nim polemizuje, ale ja tu nie widzę polemiki tylko oparcie wywodu na jego poglądach.
też jestem zdania, że całe to zamieszanie to robota Monsanto.
Do produkcji zdrowej żywności potrzebne jest gówno zwierzęce zwane nawozem. Najlepsze jest w formie przerobionej na taki nieśmierdzący już gówniany kompost. Bez tego zwierzęcego gówna żadna roślina uprawna nie będzie mogła rosnąc na tym samym miejscu, nawet rotacyjnie.
Nawozy sztuczne powodują wyjaławianie ziemi, która po kilku latach nie ma już żadnej żyznej warstwy, ponieważ tą tworzy próchnica i kompost zwierzęcy. Dlatego rolnictwo tradycyjne, oparte na nawozie naturalnym krowim/świńskim czy kurzym może funkcjonować bez problemu przez stulecia. A nawozów sztucznych sypać trzeba więcej i więcej z roku na rok, aż gleba się zbuntuje i nie urodzi się na niej nic.
Najwyraźniej miejscy wegetarianie nie mają pojęcia, co się skąd bierze i co należy wykonać, by mieć dobre i zdrowe plony. Im się wydaje, że kładziesz nasionko na ziemi i ono sobie rośnie, bo ma taki kaprys. Tymczasem żadne nasionko tak sobie nie wyrośnie, jeżeli nie będzie miało odpowiednich warunków do wzrostu: odpowiedniego rodzaju gleby i odpowiedniej zawartości składników odżywczych potrzebnych danej roślince do życia. Gwałcenie zbóż i warzyw nawozami sztucznymi daje efekt krótkotrwały i rodzi floralne bękarty, nieprzydatne do życia człowiekowi, a przeciwnie: zakłócające jego rytmy biologiczne.
Zwierzęta i rośliny są na siebie wzajemnie nastawione i jest to rodzaj naczyń połączonych. Muszą więc istnieć zarówno jedne, jak i drugie, gdy ma być zachowana równowaga. Jeżeli istnieją ludzie, którzy wolą jeść mięso, to tylko lepiej dla tych, którzy tego mięsa jeść nie chcą, ponieważ "zdrowi roślinożercy" zależni są od nawozu zwierzęcego.
Powiem Ci, sierp_i_młot, jesteś mi coraz sympatyczniejszy. Co do K.Modzelewskiego, to po pewnych przemyśleniach poszłabym ostatecznie na to, by był on oficjalnym doradcą kandydata na prezydenta (Ciebie, czy kogoś innego). On się nie sprawdził jako polityk i tu - wybacz - nie mogę się przełamać. No, chyba, że Ci na tym szczególnie zależy, to co tam. Zawsze mogę zatrzymać swoją opinię dla siebie.
Sandacze kupiliśmy niedawno okazyjnie po 10zł. Smaczne, smaczniutkie! Więc Cię tu rozumiem jak najkulinarniej.
Wegetarianie jedzą i jajka i nabiał zaś jest obornik, są komposty, torf, nawozy zielone, kora drzew, biohumus i inne (niektóre stare a niektóre dość nowe metody/wynalazki np. EMy - pożyteczne bakterie itp).
Pozdrawiam
By uświadamiać społeczeństwo. Każdy wrażliwy, myślący człowiek jeśli nie jest w stanie zrezygnować całkiem z mięsa (pomocne tu mogą być zdjęcia, czy filmy o tym w jaki okrutny sposób traktowane są zwierzęta) i produktów pochodzenia zwierzęcego powinien je przynajmniej mocno ograniczyć. Z pożytkiem dla własnego zdrowia (rak jelita grubego jest spowodowany m. in. spożywaniem mięsa), dobra zwierząt. Białko roślinne, odpowiednio skomponowane jest pełnowartościowe. A wegetarianizmu nie wymyślili, jak się niektórym wydaje ludzie o poglądach lewicowych. P
Odyseusz:
"Ale my właśnie piszemy o PROMOCJI (przy wsparciu odpowiednich regulacji), a nie jakimś forsownym NARZUCENIU wysuwanych tu postulatów."
Problem w tym, ze sytuacja lewicy to nie przyplyw, ktory przyciaga coraz wiecej lodek, a ktore spontanicznie wciagaja coraz to nowe idee na maszt. Zreszta lista moze w pewnym momencie stac sie tak dluga, ze nawet zwolennicy zatraca wiare sens tego wszystkiego.
-----
Dyzma, najgorzej jest, gdy ludziom ubzdura sie, ze caly Swiat istnieje dla ich przyjemnosci, co przy dzisiejszych mozliwosciach jest wyjatkowo niebezpieczne, bo czlowiek jest po prostu za glupi, by pelnic funkcje p. o. Boga. O emancypacji glupoty i bezmyslnosci wole nie wspominac.
Pozdrawiam :-)
-----
Thor.
Mam rozumiec, ze 140 * 2.5 = 500 !? No, niech bedzie, tylko nie wiem, czy dam rade reszte policzyc w ten sposob.
Czy 12-18, to jest ten "koszmarnie wysoki indeks glikemiczny" soi? Zdawalo mi sie, ze poziom wysoki zaczyna sie od 70. Chlebek pszenny i ziemniaczki maja kolo 90 :-) Piszesz zwyczajnie bzdury.
Kolejna sprawa. Mieso zawiera bialka 120 do 280 gram, ale soja 350 gram "pelnowartosciowego" na kilogram. Zatem proporcje zywieniowe nie wynosza 200 g miesa do 1/3 kg soi. Tylko _co_najmniej_ rownorzednie, ale w rzeczywistosci nie jest tak slodko, bo te "energetyczne" miesa maja malo bialka, a te z wieksza iloscia bialka nie sa az tak tluste, zeby zadowolic Twoje "zapotrzebowanie". Ogolnie, jak sam twierdziesz, na 0.8 kg zywca przypada 2.5-4 kg ziarna, wiec nie jest to zadna 1/7, lecz zaczynamy od 3-5 dla zywca, a co dopiero dla wyselekcjonowanego miesa. Te "kilogramy warzyw", czy zboz i tak trzeba spozyc, bo tam jest wiele niezbednych witamin, mineralow, a takze weglowodanow, ktore wrecz zachlannie pozera mozg. Zatem ta energetyczna przewaga nie jest znow tak istotna.
Jak masz problem z praca i odzywianiem, to proponuje dzien zaczynac od solidnego sniadania, a nie konczyc go nazbyt obfitym, ciezkostrawnym obiadem, a w zasadzie kolacja(przynajmniej w moim przypadku to byla juz ta pora, a okres liczony w latach regularnej pracy jest chyba "dluzszy"?), bo wtedy rzeczywiscie czlowiek moze czuc sie rano zmeczony. Prosze, przestan pisac bajki, ze "przy dłuższym okresie pracy (5-6 dni w tygodniu) nie da rady jechać na wege", chocby z tego powodu, ze sa ludzie, ktorzy temu swoim istnieniem zaprzeczaja. Da rade! :-)
2-3 gramy bialka na kg masy ciala, to zuzywaja "koksy", ktore "pakuja" na mase, ale nawet wrsrod nich przestrzega sie przed przedawkowaniem, bo nadmiar bialka m. in., uwaga, uwaga, odwapnia(!). Podobnie sa sceptyczni wobec tluszczu. Zolnierze jankescy byc moze tez "potrzebuja" wiecej proteinki. Nie mozna byc przewrazliwionym, ale nie ludzmy sie, zolnierz ma byc przede wszystkim agresywnym miesniakiem, myslenie jest mu zbedne. A jezeli ktos uwaza, ze podobnie nalezy "hodowac" i "skarmiac" klase robotnicza, zeby mogla sluzyc swoim panom, to ja dziekuje za taka lewicowosc. Zrodlo jest cholernie malo wiarygodne.
Jezeli chodzi o te wszystkie nowoczesne zalecenia zywieniowe, trzeba wiedziec, ze sa to najmniej optymalne, ale w miare bezpieczne wartosci i to wlasnie bezmyslnie konstruowane diety w oparciu jedynie o te wartosci, a nie indywidualny tryb zycia, sa przyczyna problemow ze zdrowiem. No, ale najlepiej isc na latwizne. Oczywiscie, ze ludzie ciezko pracujacy beda woleli tluste mieso, jezeli w ciagu dniowki beda spozywali jeden posilek, ktory czesto jest ich pierwszym sniadaniem. Tyle, ze jest to niezdrowe i ta tradycja powinna byc zmieniona, a nie konserwowana w imie smakowitosci goloneczki. Z tego co widze, ten bedzie "naukowcem, profesorem medycyny, a nie bajkopisarzem", kto potwierdzi "wlasciwa wersje", czyli przedklada miesozerne gusta, "filozofię, swoje wierzenia, nad racjonalne podejście do tematu".
Na marginesie, juz same okreslenia diet sa tendencyjne, "optymalna", "zrownowazona", a moze od razu "zajeXista"? :-)))
I jeszcze jedno, oczywiscie, ze nie uzyjesz argumentu dotyczacego "zabijania milionow(roslinnych) istot czujacych" i pisklat... nienarodzonych, bo to bylby argument dokladnie tak samo uderzajacy w jadajacych mieso, jak wegetarian.
A nawet i drugie jedno ;-) Dlaczego piszesz "mimo ze jestem chrzescijaninem"? Przeciez zazwyczaj wyznawca jednego odlamu tak kocha wyznawce drugiego, jak "psy dziada w waskiej ulicy". Dlatego naturalniej brzmialoby "wlasnie dlatego, ze nie jestem adwentysta", albo "dlatego, ze nie jestem np. buddysta", albo "dlatego, ze osobiscie lubie/jadam mieso". Nie pisalbym o tym, gdybys sam nie poczul potrzeby przywolania chrzescijanstwa, jakby ono mialo miec cokolwiek wspolnego z nauka o zywieniu. To kolejny, po lekcewazeniu diety wegetarianskiej jako "papki dla swin", argument podwazajacy Twoja wiarygodnosc. I tez bym o tym nie pisal, gdybys nie atakowal czyjegos "religianctwa", twardo obstajac przy swojej bezstronnosci w tym temacie (-:
-----
Sierpimlocie, oczywiscie, ze zwierzeta maja system wartosci. I zauwazalnie sztywniejszy "kregoslup moralny", niz ogol ludzi. Potwierdza to bezstronna obserwacja. Ale wyobraz sobie, ze nawet egocentryczny oportunista posiada jakis tam system wartosci, choc jego iluzoryczna wyzszosc nad zwierzetami polega chyba tylko na tym, ze potrafi na ten temat paplac.
Wyobraz sobie, ze pies, ktory sie przywiaze do swego dwunoznego towarzysza, nie zacznie go jazgotliwie obszczekiwac zaraz po tym, gdy zostanie przezen odrzucony. Ma po prostu zasady, i trzyma sie tego, co wczesniej postanowil (-:
Druga sprawa, jezeli nie chcesz ze mna dyskutowac, to po co do mnie piszesz? Chcesz mnie obrazic, czy po prostu wyczules koniunkturke na kpiny z "trawozercow", ktora dodaje skrzydel Twojemu topornemu dowcipowi?
Mimo wszystko, postaram sie jeszcze raz wyjasnic na czym polega nieprzystosowanie do rzeczywistosci indywidualistycznego liberalizmu, jaki w tutaj agresywnie promujesz. Na przykladzie, prosto, bez zbednych komplikacji. Wezmy np. sluchanie muzyki. Wyobraz sobie, ze ktos uwielbia sluchac glosno muzyki i sasiadowi, ktoremu sie to nie podoba (nie)grzecznie sugeruje, ze nie musi sluchac, jak nie chce. W koncu nikt mu do domu nie przychodzi, sprzetu nie wlacza i sluchac nie kaze. Ale jezeli sam(ow sasiad) bedzie mial ochote sluchac, to jego sprawa(wszak "nasz bohater" i tak tego nie zauwazy). Zatem wszystko jest w porzadku, kto chce slucha, kto nie chce - nie slucha. No, prawie, bo jednak sasiad _slyszy_ ten halas, tak jak zwolennicy etyki wegetarianskiej zyja z bolesna dla nich wiedza, ze zwierzeta sa kazdego dnia zabijane. Oczywiscie, milosnik glosnego sluchania muzyki moze uznac zastrzezenia sasiada za jakies fanaberie, ktore _jego_zdaniem_ nie maja racji bytu, ale to jeszcze bardziej podkresla, ze ta "wolnosc wyboru" dla sasiada jest wyjatkowo iluzoryczna, jezeli nie lubi sluchac muzyki, albo slucha cichutko. Pojawia sie tutaj pewien dylemat, ktory nalezaloby jakos rozwiazac.
Niestety w Twoim wypadku mamy do czynienia z szowinistyczna agresja, nazywana dla zartu obrona, zakochanego w halasie troglodyty, wiec mowy o dyskusji rzeczywiscie nie ma.
-
Dla Monsanto nie ma znaczenia, czy "produkuje" pasze dla zwierzat, czy pozywienie dla ludzi. Ba, latwiej jest z pasza, bo zwierzeta nie maja praktycznie zadnych wymagan kulinarnych, i jedza pokarm gorszej jakosci, nie istnieje zatem problem ani smaku, ani roznorodnosci(dla Monsanto to raj!), ani zapachu, ani wygladu. No i zwierzeta takiej paszy jedza wiecej. Poza tym, nie watpie, ze Monsanto, czy inne tego typu korporacje wezma sie i za zwierzeta, bez obaw.
A czy wiesz, ze MON 810 jest juz w Polsce? Modyfikowana kukurydza paszowa, ktora sprowadzili tutaj jacys nowoczesni rolnicy, by wykarmic zwierzeta na pokarm dla takich "nieuzytych medrkow", jak Ty ;-)
Codex Alimentarius? Swiat jest pelen niespodzianek. Ateistyczno-antyklerykalno-racjonalistyczni milosnicy GMO sie nim zachwycaja. Myslalem, ze Ty tez (-:
"Nana... nawóz
Wegetarianie jedzą i jajka i nabiał zaś jest obornik, są komposty, torf, nawozy zielone, kora drzew, biohumus i inne (niektóre stare a niektóre dość nowe metody/wynalazki np. EMy - pożyteczne bakterie itp).
Pozdrawiam"
Margo, niestety, ale niektórzy - jakbyśmy się nie starali - nie widzą tzw. "Bożego" świata - poza mięsem i obornikiem...
Jestem stanowczo Ateistyczno-antyklerykalna ale na pewno nie jestem za GMO. Ja i inni podobni działają aktywnie w koalicji przeciw GMO, zaś proszę wszystkich nie wkładać do jednego worka.
Pozdrowienie
cóż to takiego ten "biohumus"? Te "pożyteczne bakterie" nie są do końca zbadane, u nas próbowało paru rolników, ale zrezygnowali, bo nijak nie daje się to kontrolować. W teorii może to i dobrze wyglądać, zaś praktyka to zupełnie co innego.
Istnieje teoria, że mózg humanoidów wykształcił się do pokrewnej obecnej formy dopiero po opanowaniu przez nich sztuki polowania, czego skutkiem było spożywanie mięsa.
W Indiach grupy ludzi jedzące wyłącznie pokarm wegetariański od pokoleń mają słabe potomstwo, a jako osoby dorosłe zanik mięśni - czytałam o tym dawniej, więc źródła przytoczyć nie mogę, podaję to jako ewentualna informację.
Kura znosi jajka maksimum dwa lata, żyć może znacznie dłużej. Kto i za co miałby taką kurę utrzymywać? Przecież ona jadłaby "za darmo" ziarno, które wegetarianie mogliby mieć dla siebie. Kto miałby na taka kurę pracować, by żyła ona sobie do śmierci naturalnej? Przecież to absurd!
Hoduję kury dla jajek, mięsa i nawozu. Mają wybieg, spory kurnik, jedzą ziarno mieszankę - ekologiczną, dynie, pokrzywy, jabłka i buraki. Co roku odnawiamy populację kur zabijając te ubiegłoroczne na mięso - nadaje się ono wówczas głównie na pasztet albo rosół. Obecnie wyhodowane rasy kur-niosek nie są dostosowane do długiego życia. Po roku praktycznie należy je zabić, ponieważ popadają w choroby.
Jeżeli wegetarianie jedzą nabiał, to może wegetarianie powiedzą, co zrobić z cielakami, które krowy muszą rodzić co roku, by mogły dawać mleko? Krowa jałowa mleka dawać nie będzie. W jaki sposób przewidzieć i regulować populację krów, by nie zabijając ich mieć mleko w ilości obecnej dostępne jak teraz? Co robić ze zwałami padliny wołowej? Mięso sztuk padłych nie nadaje się nawet dla psów na karmę.
Jeżeli wegetarianie tak bardzo kochają zwierzęta, to niechże każdy wegetarianin hoduje sobie a to krówkę, a to świnkę a to kurkę tak, dla przyjemności, utrzymania gatunku i nawozu, koniecznego do uprawy roślin. Bo na samych "nawozach zielonych", korze, biohumusie -cokolwiek by to nie było i innych ("niektórych starych a niektórych dość nowych wynalazkach np. EM-ach") żadne dobre jedzenie nie wyrośnie na dłuższą metę.
Teoretyczne rozważanie o życiu z prawdziwym życiem nie ma nic wspólnego.
A ty Odyseusz na trawę mnie nie namówisz. Zdecydowanie wolę już karkówkę w towarzystwie sierpa_i_młota.
Masz ty, Odyseusz, przynajmniej jakąś grządkę? - uprawiałeś w swoim życiu choćby taką marchewkę? Czy opierasz się tylko na tym, co ktoś ci opowiedział, a tamtemu opowiedział inny ktoś i tak ciągniesz tą fabułę?
Nie zapomnij sie na mnie oburzyć :))), no i - jak przystało na człowieka kochającego zwierzęta nad życie - obrazić mnie należycie. Wszak wegetarianie to taki łagodny odłam ludzkości. Taki miły ludek. Taki nie szkodzący nikomu :)
A biegaj że nawet goły jak dżiniści z wachlarzem coby odganiać komary i z maseczką na ustach by ich przypadkiem nie połknąć, wyskubuj sobie nawet do łysa włosy z głowy i nie tylko - co też jest wynikiem pewnego światopoglądu, co się będziesz oszczędzał? Idź na całość! Jeść przestań, pić przestań, istnieć przestań - to byłby twój faktyczny i wymierny wkład w ochronę Natury. Co ty tak cieniutko tylko warzywka? Możliwości ochrony naszej planety są dużo większe niż spożywanie brokuł i jaj.
Teresie Stachurskiej żałujesz diety Kwaśniewskiego? Czyżby przez pryzmat głodu we własnych oczach? To weźże człowieku najedz się mięsa do syta, to i nienawiść do ludzi ci przejdzie.
medycyna sportowa i szeroko pojeta biologia (biochemia), to chyba jest fachowa wiedza od fachowcow ktorych wielu znam osobiscie (w koncu maraton ponizej 3h to nie w kij dmuchal:), ale mniejsza o to, wegetarianizm nie jestem moim hobby, choc mieso jest tu ewidentnie przereklamowane...
od spozywania nadmiaru tluszczy (nasyconych - zwierzecych) przy niedoborze warzyw i owocow, to silny nikt sie nie robi, tlusty i z nadwaga, problemami krazenia oraz innymi, to tak... :). Nigdzie nie sugerowalem zeby rezygnowac z tluszczy. TLUSZCZE NALEZY ODROZNIAC!, to po pierwsze, a po drugie, najlepszym zrodlem tluszczy sa tluszcze nienasycone - szczegolnie wtedy jezeli chcesz miec rzeczywiscie sile, ale bez przesady, wystarczy np: jedna, dwie lyzki oleju roslinnego, oliwy z oliwek (nierafinowanej)... do salatki warzywnej, da wiecej sily silaczowi niz smazony na smalcu doprawiony soczyscie schab:)... spozycie ograniczonej ilosci tluszczy nasyconych tez nie jest szkodliwe, nie ma co demonizowac, bo organizm poradzi sobie z tak mala bomba co jakis czas (dluzszy)...;)
Bialka nie sa potrzebne w duzych ilosciach i mozna obyc sie bez bialka z miesa, a oprocz tego, uklad trawienny sam potrafi syntetyzowac wiekszosc bialek z roslin. Te 2-3 gr na 1kg masy ciala to lekka przesada, mowiac lekko, nawet koksy chyba tyle sobie nie daja, bo byloby to samobojstwo:)
Co do tych wyliczen ile tluszczu, ile weglowodanow, to nie jest tak, nie jest to najszczesliwsza prezentacja tych zaleznosci, ale to dluzszy temat... Organizm na pierwszy ogien zawsze rzuca weglowodany i bardzo opornie siega po zapasy w tluszczu, to jest generalna zasada...
jezeli masz faktycznie osteoporoze, powinienes wiedziec, ze pasteryzowanie czy podgrzewanie mleka zmniejsza drastycznie (nawet do 99%) ilosc wapnia latwo przyswajalnego (organicznego - czyli rozpuszczalnego w wodzie), a ten trudno przyswajalny (nieorganiczny) to wiecej szkodzi niz pomaga, bo sie odklada i tworzy osad, a jego ew. przyswojenie (nawet wydalenie) jest kosztowne dla organizmu... dlatego bogatym zrodlem wapnia przyswajalnego sa jedynie takie produkty mleczne z mleka nieodtluszczonego i nie poddanego w/w obrobce - kwasne mleko, twarogi, zolte sery, kefiry, nawet pewne jogurty i masla... takie produkty mleczne maja dodatkowo ta zalete (wzgledem swiezego mleka), ze bakterie zrobily juz to co nasz organizm nie musi robic...
podstawowym problemem niedoboru wapnia jest jednak jego wyplukiwanie z organizmu przez cukry proste, potem tluszcze zwierzece, oraz wszelkie inne produkty rafinowane... nalezy wlasnie zaczac od ograniczenia spozywania powyzszych i zaczac systematycznie, powoli uzupelniac wapn z najlepszych zrodel...
---
notabene, ja czesto spotykam sie z narzekaniami ludzi ktorzy zaczynaja intensywniejszy wysilek fizyczny, po czym czuja sie gorzej, odczuwaja bole glowy, stawow, sennosc, slabosci, nawet slysze, cholera, zamiast silniejszy, robie sie slabszy itp., ale przyczyna tego nie jest zbyt male spozycie miesa zwierzecego itp.:), ale nagle zwiekszenie sie ilosci toksyn w organizmie z wielu rodzajow zlogow jakie sie nagromadzily z powodu wczesniejszego trybu zycia... z tym kazdy musi sie liczyc na poczatku... i nalezy przyjac stopniowe zwiekszanie obciazenia od poziomu ponizej aktualnych mozliwosci - trwa to miesiacami, zaleznie od zanieczyszczenia organizmu.
jezeli wegetarianie rzeczywiscie jedza jajka ze skrupkami;) i nabial, to ewentualny niedobor wapnia i bialek nie powinien byc nawet rozwazany w diecie wegetarian :)
to sobie popisaliście :)
w połowie wegetarianka ( z dwoch powodów )
ale jako odpowiedź o udział spalania tłuszczów względem wysiłku
http://rowery.zbooy.pl/tluszcz.html
Mam też na dysku artykuł specjalistyki z Instytutu Zywności i Zywienia potwierdzającej w jej własnych badaniach dokładnie przedstawione wyniki.
Więc pan sportowiec z forum lewica.pl nie ma racji co do "generalnej zasady"
Moje grządki świetnie obchodzą się bez obornika, a zresztą na roli można wykorzystywać również - z powodzeniem - odchody ludzkie.
Poza tym, wegetarianizm jest tylko jednym z kroków (choć istotnym!) w stronę bardziej ekologicznego świata.
dlatego są zbierane w oczyszczalniach ścieków a odwodniony szlam spalany. Tak ci to piszę, bo wiem od ludzi, co wiedzą to na pewno.
Owszem, można żyć i myśleć tak jak ty. Żadnych zmian, innych poglądów. Masz swoje kurki i co tam jeszcze, swój rozum i doświadczenie i nikt tobie nie będzie opowiadał bajki ze można inaczej.
Pozdrawiam
Czy w takim razie odchody zwierząt, tuczonych często hormonami i psychotropami, a na dodatek faszerowanych antybiotykami, żyjących w beznadziejnie niehigienicznych warunkach - już się nadają? Bo miałbym i tutaj wątpliwości...
Poza tym są inne wcale niezłe środki - komposty, nawozy zielone, torfy, biohumus i in. (jak wyżej).
"Zauważ, że odniosłem się również do ustaleń Amerykańskiego Towarzystwa Dietetycznego, w którym jest więcej DOKTORÓW i PROFESORÓW dietetyki, niż - w przywołanej przez Ciebie pracy"
i wszystko jasne, bo już ci "naukowcy" to na 100% oplacani są przez takie Monsanto czy koncerny medyczne. Jak słysze połaczenia słów naukowiec i amerykanski to mi się dalej tego słuchać nie chce. Bo pewne jest, ze ci "naukowcy" wszystko co robią nie robią po to by służyć ludzkości, ale interesom kapitału, który w przeciwnym razie za żadne badania grosza by nie zapłacił.
"Wegetarianie jedzą i jajka i nabiał". Nie wiadopmo jak do tak ciasnych umysłów przemawiać to trzymam sie ironii, by pokazać Wam Wasze zakłamanie!
Oswiadczam wszem i wobec, że nie zgadzam się byście jedli jajka i nabiał!. Wy chcecie ingerować w moje menu, ja będe ingerował w Wawsze, taka kiulinarna zasada talionu. Jajko za boczek, mleko za karkówkę!
Ani nabiału ani jajek nie uprawia się na polu, bez udziału i cierpuień zwierząt! Zebyś mogła zjeść to jajko czy napić się mleka, trzeba uwięzić kurę i krowę, które może inne miały plany na swe życie, jakby to zauważył Bucharin Miś! Jako, ze nie czuje się mniejszym autorytetem, niż jakiś Chodorek, oświadczam wegetarianom, że jak będą jeść jajka i sery to nie dość, że bedą zakłamanymi hipokrytami to na dodatek nie będą mieli prawa przyznawać się do lewicowości. Gdyby nie Wasze zamiłowanie do jajek, uwolnione z kurników kury, może znów nauczyłyby się latać i mogły na nas srać z dachów do spółki z gołebiami. A gdyby nie Wasze zamiłowanie do serka i mleczka, uwolnione krowy mogłyby grać na skrzypcach!
Sadyści! Lewica XXX wieku, wyrzecze się i jajek i białego sera!
z tym Modzelwskim to jest tak, że też o niego kopii kruszyc nie powinienem. Po prostu chciałbym wierzyć, ze w tej politycznej sodomie jest jeden, co tam sprawiedliwy, po prostu normalny. Wszystkich, których w zyciu spotkałem co się polityką zajmowali partyjnie, wcześniej czy później napawali mnie wstrętem. To najwyzej mniejsze lub większe świnie. A poznałem ich w swoim życiu sporo, na róznych szczeblach. Z Modzelewskim osobiście nigdy nie miałem przyjemności... i niech tak zostanie, zebym miał choć jeden powód, by sodomy nie spalić ;-)
Ja też ten portal lubie właśnie ze wzgledu na opinie takich osób jak Ty - normalnych i inspirujacych do myslenia i co wsród nas wszystkich baaardzo trudne, nawet do zmiany stanowiska w jakiejs sprawie ;-) Powaznie. Troche mi tego Modzxelewskiego sprowadziłaś na ziemię ;-)
Jak zauważyłem, to kanadyjskie towarzystwo. Poza tym znane są badania chociażby z Oksfordu i innych renomowanych uczelni.
"Kura znosi jajka maksimum dwa lata, żyć może znacznie dłużej. Kto i za co miałby taką kurę utrzymywać? Przecież ona jadłaby "za darmo" ziarno, które wegetarianie mogliby mieć dla siebie. Kto miałby na taka kurę pracować, by żyła ona sobie do śmierci naturalnej? Przecież to absurd!" odpowiedź wegetarian jest prosta. Kura nie dostanie emerytury - Kura zrobiła swoje, kura może odejśc?
"Jeżeli wegetarianie jedzą nabiał, to może wegetarianie powiedzą, co zrobić z cielakami, które krowy muszą rodzić co roku, by mogły dawać mleko?"
Cóż w swiecie wegetarian, cielak taki zostanie uwolniony do lasu. Przede wszystkim byczki, bo one są bezużyteczne z samej natury dla wegetarian, bo mało dają mleka. Choć jak się ktoś postara... Część jałówek również, bo bez uboju, bedzie postepował geometryczny wzrost ich populacji. W lasach powrócą watahy wilków, bo taka ilość pożywienia, wpłynie też na rozwój ich polulacji. Wkrótce w lasach bedzie jak za króla Popiela... Nie da się do nich wejść... ale w sumie myślę, że tych "humanistów" to w ogóle nic, a nic nie obchodzi, jak wszystkich hipokrytów.
Monsanto produkuje również hormon wzrostu dla krów - nikt go tutaj nie popiera. Mam rozumieć, że przekonałyby Cię dopiero ustalenia jakichś uczonych, nie wiem..., północno-koreańskich...? '
w moim intreresie jest by populacja wegetarian rosła. Niech przede wszystkim rośnie na Zachodzie, gdzie wysyłamy naszą wołowinke za cięzkie eurasy. Bo ona u nas po wejsciu do UE tak bardzo podrożała, ponieważ wpieprza nam ją ten "wegetariański" Zachód. Zmniejszony popyt za granicą i u nas, wpłynie na spadek ceny wołowej polędwiczki. Na to czekamy
Zresztą przedmówca, do którego komentarza się odnosiłem, pisał wcześniej o ustaleniach pewnej pani doktor z Edward Hebert School of Medicine, uczelni z Maryland w... USA. Przytoczone przeze mnie źródła są bardziej wiarygodne.
Dieta optymalna jest:
- niskobiałkowa (0,5 - 0,8 g białka/kg wagi należnej)
- niskowęglowodanowa
- wysokotłuszczowa.
Tak się składa, że organizm węglowodany przetwarza na tłuszcz, a ten z kolei na energię. Pytanie: po co zadawać organizmowi tyle pracy skoro można dać od razu tłuszcz?
Nadmiar białek organizm człowieka przetwarza na węglowodany, a te - jw. Bardzo obciążające dla organizmu zajęcie, stąd u osób spożywających białka w nadmiarze łatwo o ciężkie choroby.
Alez mozna inaczej i rób inaczej. Rób jak tylko chcesz. Zyj i pozwól żyć innym! I przyjmij do wiadomości, że nie wszyscy muszą byc tacy jak Ty.
Ja jeszcze raz powtórze, że nie mam nic do wegetarian. Niech zyją jak chcą. Mnie zbulwersowały i urazuiły bzdury, które w związku ze swoimi upodobaniami kulinarnymi opowiada tu ten Chodorek. Ja, nana, stańczykowski, Thor, Bender itd. jesteśmy bardzo tolerancyjni w tym temacie. To Wy nie jesteście i nawet tego nie widzicie. Jestescie nietolerancyjni a nietolerancje zarzucacie przeciwnikom. Jesteście agresywni, a agresje tez nam zarzucacie. Cos z Wami jest nie tak? Nie znam sie na tym, ale widze w tym wegetarianiźmie jakieś cechy religii - nietolerancja, agresja, szowinizm, zakłamanie, hipokryzja etc.
- swędzenie i pękanie skóry
- łuszczyca, cukrzyca, lub ich nawrót
- cuchnący mocz
- bóle nerek i (lub) stawów
- przyśpieszone tętno , arytmia
- wzrost ciśnienia tętniczego
- nadmierna nerwowość, potliwość
- szum w uszach
- zaparcia
- przykry zapach z ust
- wzrost wagi ciała
- osłabienie ogólne
- uczucie zimna
- mrowienie i drętwienie kończyn
- plamy na paznokciach, kruchość ich i rozdwajanie
- wypadanie włosów
- depresja
Ty mi nic nie tłumacz bo Ty za chudy w nadgarstkach jestes. Przykłady, które podajesz i z nich wywodzisz jakis mój rzekomy liberalny indywidualizm, maja się nijak do tematu.
"Piszez takie bzdury: "Na przykladzie, prosto, bez zbednych komplikacji. Wezmy np. sluchanie muzyki. Wyobraz sobie, ze ktos uwielbia sluchac glosno muzyki i sasiadowi, ktoremu sie to nie podoba (nie)grzecznie sugeruje, ze nie musi sluchac, jak nie chce." Otóż oświadczam Ci, że szanuję prawa moich sąsiadów i też od nich tego wymagam. Ale co ten przykład ma do miesożerności i trawożerności?
Analogia mogłaby byc tylko taka, że wierzysz, że ja jedząc mój pieczony boczek, albo barani udziec, tak głośno mlaskam (znacznie głośniej niż przy chrupaniu sałaty), że Ty spać nie możesz? I dlatego mam przestać? A jak będę jadł sobie w knajpie lub lesie, to mogę? Albo jak sobie sciany wyciszę i uszczelnię byś nie czuł zapachu moich befsztyków, to mogę? Oczywiście ja nie mam żadnych praw, maja je tylko mniejszości i jesli w tej sytuacji Twoje gotowanie kartofli bedzie mi śmierdzieć, to mój problem?
Człowieku, teraz juz jestem pewnien, że z Tobą jest coś nie tak. Jak własna inteligencja pozwala Ci takie naciągane bzdety podawać jako argumenty?
Jestem indywidualistą, ale i bardzo dobrze czuję się w róznych kolektywach. Nie znasz mnie, więc jakim prawem zarzuycasz mi jakiś liberalny indywidualizm?
Liberalizm jest mi bliski, jak każdej lewicowej osobie w takich kwestiach jak wolność czy demokracja.
atak na nas. Żadnemu miesożercy nie przyszłoby zapewne do głowy by postawić tezę odwrotną, bo to też byłoby absurdalne. Ale co jeśli bym postawił i ośmieszył się jak ten Chodorek?
Ok Spróbujmy.
Miesożernośc jest lewicowa, złaszcza jedzenie mięs czerwonych. W ten sposób, poprzez barwę spożywanego pożywienia wyrażamy nasze przywiązanie do lewicowych ideałów.
Wegetarianizm opierajacy się na zieleninie takich cech nie posiada. I nie mówcie mi tutaj, że truskawki też są czerwone. Nic nie jest tak czerwone jak czerwone mięso, które jest jak ta robotnicza krew ze znanej pieśni.
I to by było na tyle- Chodorek, tylko na abarot
generalna zasad nie dotyczy udzialu tylko KOLEJNOSCI.
cyt.
"Stosunkowy udział tłuszczu i węglowodanów w wytwarzaniu energii zależy od intensywności wysiłku."
"W porównaniu z ograniczonymi zasobami węglowodanów ustrój dysponuje obfitymi zapasami tłuszczu."
czyli,
organizm gleboko siega po te zapasy tluszczu dopiero jak musi, a nie zrobi tego majac weglowodany, dlaczego ?
cyt.
"Wytworzenie ekwiwalentnej ilości ATP na drodze całkowitego utlenienia kwasów tłuszczowych wymaga jednak więcej tlenu niż spalanie węglowodanów."
i to wyjasnia - wieksze zapotrzebowanie na tlen.
--
w praktyce, to nie jest taki proste, zanim organizm przejdzie na efektywne "spalanie tluszczu" moze minac kilkadziesiat minut.
--
w miare szczegolowo ten proces zostal opisany w ksiazce Jacka Borkowskiego - Bioenergetyka i biochemia tlenowego wysilku fizycznego - AWF Wroclaw.
Dodałbym w kwestii jajek, kur, i ich planów zyciowych, czy chcą skończyć w rosole czy może na wyższej uczelni, że kura, jako kobieta i matka jajka zarazem, co do niego moze też ma inne plany? Bo jak się już dowiedziałem kury maja plany zyciowe. Niekoniecznie chce by jego losem była kapiel w sokach trawiennych wegetarianina? Moze myślała, że jedno wykształci na stolarza? Drugie da do chóru? Trzecie dobrze wyda za dorodnego koguta? A czwarte chciała uczyc na rolnika. Byc moze nawet chodowcę drobiu?
Jak można tak brutalnie Misiu niszczyć marzenia kur? Kur które, a podsumujmy juz wszystko co pisałeś, czują, myslą, mają wolną wolę i marzenia.
"Każdy wrażliwy, myślący człowiek jeśli nie jest w stanie zrezygnować całkiem z mięsa (pomocne tu mogą być zdjęcia, czy filmy o tym w jaki okrutny sposób traktowane są zwierzęta) i produktów pochodzenia zwierzęcego powinien je przynajmniej mocno ograniczyć."
Kiedyś widziałem demonstrację antyaborcyjną Młodziezy Wszechpolskiej. Mieli ze soba takie plakaty, na których były wyskrobane embriony. Liczyli na dokładnie taki sam efekt o jakim mówicie Wy wegetaranie. W zwiazku z tym stawiam tezę, ze sporo Was tzw. lewicę XXI w, z nimi łaczy. Brak tolerancji, wrogość wobec innych pogladów niż własne itd. Jesteście dwoma ostrzami tego samego oszczepu. To szerszy problem, bo dotyczy wielu innych grup okreslajacych się jako lewicowe - wrogośc a przynajmniej niechęć wobec indywidualnej wolności. Nie do zaakceptowania dla 99% społeczenstwa, które wolność sobie ceni. Ja wolę pozostać w lewicy XX wieku. Bez dodatku sugerujacego zerwanie z tradycją i historią a głoszącego jakiś modernizm, coś nowego zapewne, ale nowe nie znaczy lepsze, a juz z lewicą nic wspólnego to nie ma.
Jest jakaś hipokryzja w tym co, a przede wszystkim jak piszesz. "Ale tatara też uwielbiam, no co ja pocznę, jak lubię?" Nie piszę tego ani żlosliwie ani wrogo. Zauważam pewne prawidłowości. Robisz tak jak wielu innych ludzi normalnie sie odżywiajacych, którym żadne fanaberie do głowy nie przychodzą, a przyjnajmniej nie czynią z nich religijnych manifestów i nie łaża po forach z dobrą wegatariańska nowina, jak Jehowi czy Mormoni po domach. O tym co sama uznajesz za słuszne, piszesz z poczuciem winy. A dlaczego masz się czuc winna? Bo ta mniejszość tak chce? Dlaczego Twoj indywidualizm i autonomia ma byc mniej ważne od tego co oni chcą? Przecież gdybyś naprawdę czuła się winna, to byś tego miesa nie jadła. Jesli zaś czynisz zło i masz świadomość tego zła, to jesteś złym człowiekiem. I ci nawiedzeni ludzie w takiej sytuacji mogą sie czuć moralnie wygranymi. Nie można na to pozwalać. Po co przyjmujesz pozę, która oni od Ciebie wymnagają? A oni wymagaja skruchy i żalu za grzechy. W ich mniemaniu tylko grzechy.
Swoich poglądów trzeba bronić. ja w takich wypadkach na agresję odpowiadam agresją. Mało obchodzi mnie dyskusja, która ktoś chce mi narzucić, czy zdrowsze jest to czy tamto, choc miejscami dałem się też w takie tony zapedzić. Nie w tym przecież rzecz, ale w wolności. Przecież najwazniejsze jest to, że oni nie maja zadnego prawa zagladać nam do talerzy. Dlaczego przed taka przemoca przyjmujemy pozycje obronne? Ja wiem, ze przeginam w druga stronę, ale robie to celowo, piszac jak to łby sandaczom urywam, bo wiem, ze ich to wkurza i bulwersuje, choc to przecież normalne, że miesożercy tak robią, bo jak inaczej? Gdyby mnie tak zdrowie bardzo interesowalo ponad wszystko, to bym przede wszystkim rzucil palenie (w którym tez im podobni bardzo mi przeszkadzają i zmuszają do dostosowywania się do nich) i nie pił alkoholu.
Jeśli naprawdę masz poczucie winy, ale takie własne świadome, a nie narzucone przez tych nawiedzonych, to przestań to mięso jeśc. Czując, że robisz źle, jak mozesz w tym trwać? Jak długo mozna życ w poczuciu winy, akceptujac fakt, ze czynisz jakieś zło? A o to im chodzi własnie.
To ich trzeba winic, że nam roslinki, które tlen produkuja, brutalnie i barbarzynsko pożerają.
Thor ma racje. I idac w te absurdy rosliny rzeczywiście czują. Na jakis zdjeciach to obserwowano. Tematu dobrze nie znam, ale na zdjeciach rentgenowskich czy pokazujacych jakieś widmo czegoś, widac było reakcje rosliny na zblizajacą się do niej ludzka rekę.
Tekst jest idiotyczny, ale z jakiś powodów przegłosowano go w tej redakcji i opublikowano, a wiec zafirmowano. To też jakoś o tej redakcji swiadczy. Wytłumaczeniem nie jest otwartość na różne tzw. lewicowe poglądy. Nawet te od czapy. Bo jesli ja napiszę podobna bzdurę o lewicowości jedzenia miesa, nie bedą juz tak "otwarci".
Margo. Ty jestes, jak twierdzisz, ateistyczno-antyklerykalnym *wrogiem* GMO, a ja pisalem o ateistyczno-antyklerykalnych *milosnikach* GMO, a zatem zdecydowanie nie o Tobie :-)
Rowniez pozdrawiam :-)
---------
Sierpimlocie, udajesz idiote, odwracasz nagminnie kota ogonem, po to, zeby kogos obrazac. Do dyskusji to Ty sie nie nadajesz,
Jestes raczej indywiduum, a do kolektywu to sie z pewnoscia nadajesz. Kolektywu zwanego Aparatem, do wspoltworzenia Organu odpowiedzialnego za
Sierpimlocie, jak sie "nafukales" to idz pobiegaj, zamiast bebnic w klawiature...
Co to w ogole znaczy "zaczeliscie"? Ktos osmielil sie cos napisac, to szowinista musi dzialac energicznie i zdecydowanie, by zamknac pyski heretykom, tak?! :-)))
Nie interesuje mnie jakim indywiduum jestes w swoim mniemaniu. Wyjasniam Ci jedynie, ze sa na swiecie ludzie, ktorzy uwazaja, ze zwierzeta to nie jest wlasnosc prywatna, ktora mozna dowolnie rozporzadzac tak, jak to sie robi z pralka do prania po... rozpoznaniu jej wlasciwej natury ;-)
Jezeli nie potrafisz podjac tego tematu w inny sposob, niz chamska agresja i pajacowaniem, to nie ma mowy o dyskusji. Ja glowa betonu nie przebije.
Pozdrawiam Cie serdecznie.
Mlodziezowy Wszechpolak sponsorowany przez Monsanto.
Ten tekst nie jest idiotyczny, jak wspomina przedmówca.
Choćby dlatego, ze zmobilizował tyle osób do wyrażania swojego zdania, szukania argumentów, no, nawet do sporych emocji...
Myślę, ze dobrze, ze ta dyskusja się odbyła - a moze jeszcze odbywa ?
Chociaż dziwię się troche tym emocjom i zacietrzewieniu niektorych...
Przepraszam, pisalem komentarz na raty, bo zajety bylem czym innym i stad te dziwne, niedokonczone fragmenty. Wlasciwy jest ten:
Sierpimlocie, jak sie "nafukales" to idz pobiegaj, zamiast bebnic w klawiature...
Co to w ogole znaczy "zaczeliscie"? Ktos osmielil sie cos napisac, to szowinista musi dzialac energicznie i zdecydowanie, by zamknac pyski heretykom, tak?! :-)))
Nie interesuje mnie jakim indywiduum jestes w swoim mniemaniu. Wyjasniam Ci jedynie, ze sa na swiecie ludzie, ktorzy uwazaja, ze zwierzeta to nie jest wlasnosc prywatna, ktora mozna dowolnie rozporzadzac tak, jak to sie robi z pralka do prania po... rozpoznaniu jej wlasciwej natury ;-)
Jezeli nie potrafisz podjac tego tematu w inny sposob, niz chamska agresja i pajacowaniem, to nie ma mowy o dyskusji. Ja glowa betonu nie przebije.
Pozdrawiam Cie serdecznie.
Mlodziezowy Wszechpolak sponsorowany przez Monsanto.
http://www.youtube.com/watch?v=ZV0lR0ZO6jg
Pączki wyśmienite
Składniki:
- 1 kg maki mąki pszennej typ 500
- 0,5kg żółtek
- 0,5 l śmietany 30%
- 0,2 kg masła
- 0,08 kg drożdży
- 0,06 kg cukru
- 0,5 kg powideł śliwkowych lub innego nadzienia wg uznania
- 0,2 kg cukru pudru do posypania
- 2 kg smalcu do smażenia.
Wykonanie:
Śmietanę lekko podgrzać, dodać żółtka, stopione masło, cukier, rozkruszone drożdże oraz mąkę. Wszystko dobrze wyrobić do gęstości ciasta podobnego, jak na kluski kładzione. Gdy w cieście pojawią się pęcherzyki postawić je do wyrośnięcia na około 1 godzinę w ciepłym miejscu. Po wyrośnięciu ciasta formować pączki, poczym zostawić do wyrośnięcia. Bardzo ważny jest stopień wyrośnięcia pączków: za słabo - paczki małe, twarde; za mocno - pączki płaskie, zapadnięte. W głębokim naczyniu rozgrzać smalec do temp. około 160 stopni C i wypiekać pączki 5 minut z jednej strony i pięć minut z drugiej. Uwaga - zbyt gorący tłuszcz może być przyczyną niedopieczenia pączków, gdyż zbyt szybkie ciemnienie skórki zmusza do skrócenia czasu wypieku. Po lekkim odparowaniu pączki posypać cukrem pudrem.
100 g zawiera: B - 6,3 T - 35,8 W - 29,8
B : T : W = 1 : 5,7 : 4,7
to od dawna byłabym WYŁĄCZNIE na diecie na wegetariańskiej. Dla mnie jest ona "optymalna".
Ale jeśli ma się w domu czterech mięsożernych facetów, w tym trzech powyżej metr osiemdziesiąt, a czwarty rośnie... to nijak się nie da. Przyrządzam czasem przez kilka dni wyłącznie warzywa i oni to traktują jak przejściową egzotykę i matczyną fanaberię. Jedzą, nawet chwalą... potem pytają się kiedy zrobię devolaja, kotleta, gulasz, rybkę, a choćby i karminadla. I żeby mnie nie spuścili z balkonu - robię. Bardzo często mięska sama nie jem. Nie dlatego, że mam przed oczami niedoszłą chórzystkę (pierś z kurczaka), cielęce oczy (rolada), czy wdzięk pstrąga wdzięczącego się do mnie w jazie w Ustroniu... (*_*)
Nie odważyłabym się nie jeść mięsa w czasie ciąży. Nie odważyłabym się nie karmić mięsem dzieci. Ale... z tego co pamiętam dzieci z REGUŁY nie cierpią mięsa, my je w nie wmuszamy, więc jest coś na rzeczy. To my kształtujemy w nich nawyki kulinarne i robimy z nich mięsożerców. Więc już sama nie wiem...
Poza tym przygotowanie jarskiego obiadu jest w naszej rzeczywistości bardzo pracochłonne. Obiad mięsny to szast-prast, godzinka-dwie. Przy warzywkach trza się napracować kilka godzin jak się robi np. kilka surówek, warzywa duszone, jakieś kluski kartoflane... więc nie dziwię się "gospodyniom", że im się zwyczajnie nie chce. Mnie się chce. A jak to wszystko cudnie na talerzu wygląda! Człowiek jesy najedzony samym patrzeniem!
Ale kupując warzywa mam coraz częściej wątpliwości co do ich pochodzenia. Marchewka wielkości kija bejsbolowego, kapusta większa i cięższa od piłki lekarskiej, jabłko większe od mojej głowy, rzodkiewka jak piłka golfowa...
Jednakże dieta/odżywianie wegetariańskie jest zdrowsze i mniej obciążające ziemię. Rośliny produkują tlen, zwierzaki go pochłaniają. Choćby TYLKO TO - mnie to przekonuje (*_*)
Ja czasem zmuszam domowników do diety wegetariańskiej... ale przed tatarem nie mogę się powstrzymać, to silniejsze ode mnie: kupka mielonej wołowinki, na tym żółtko, obok cebulka, ogóreczek, troszkę cytrynki, jakaś szprotka... jadłeś?
Miś_ku! Wybacz mi!!!
.
Kupne... Po południu syn obiecał upiec jeszcze z pięćdziesiąt.
(*_*)
to oczywiscie o tych pączkach!
0,5 kg żółtek na 1 kg mąki ?????
smalec ???? bleeee !!!!
1. A tego, który jest słaby w wierze, przygarniajcie życzliwie, bez spierania się o poglądy.
2. Jeden jest zdania, że można jeść wszystko, drugi, słaby, jada tylko jarzyny.
3. Ten, kto jada, niech nie pogardza tym, który nie jada, a ten, który nie jada, niech nie potępia tego, który jada; bo Bóg go łaskawie przygarnął.
4. Kim jesteś ty, co się odważasz sądzić cudzego sługę? To, czy on stoi, czy upada, jest rzeczą jego Pana. Ostoi się zresztą, bo jego Pan ma moc utrzymać go na nogach.
5. Jeden czyni różnicę między poszczególnymi dniami, drugi zaś uważa wszystkie za równe: niech się każdy trzyma swego przekonania.
6. Kto przestrzega pewnych dni, przestrzega ich dla Pana, a kto jada wszystko - jada dla Pana. Bogu przecież składa dzięki. A kto nie jada wszystkiego - nie jada ze względu na Pana, i on również dzięki składa Bogu.
7. Nikt zaś z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie:
8. jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana; jeżeli zaś umieramy, umieramy dla Pana. I w życiu więc i w śmierci należymy do Pana.
9. Po to bowiem Chrystus umarł i powrócił do życia, by zapanować tak nad umarłymi, jak nad żywymi.
10. Dlaczego więc ty potępiasz swego brata? Albo dlaczego gardzisz swoim bratem? Wszyscy przecież staniemy przed trybunałem Boga.
11. Napisane jest bowiem: Na moje życie - mówi Pan - przede Mną klęknie wszelkie kolano. a każdy język wielbić będzie Boga.
12. Tak więc każdy z nas o sobie samym zda sprawę Bogu.
13. Przestańmy więc wyrokować jedni o drugich. A raczej to zawyrokujcie, by nie dawać bratu sposobności do upadku lub zgorszenia.
14. Wiem i przekonany jestem w Panu Jezusie, że nie ma niczego, co by samo przez się było nieczyste, a jest nieczyste tylko dla tego, kto je uważa za nieczyste.
15. Gdy więc stanowiskiem w sprawie pokarmów zasmucasz swego brata, nie postępujesz już zgodnie z miłością. Tym swoim [stanowiskiem w sprawie] pokarmów nie narażaj na zgubę tego, za którego umarł Chrystus.
16. Niech więc posiadane przez was dobro nie stanie się sposobnością do bluźnierstwa!
17. Bo królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym.
18. A kto w taki sposób służy Chrystusowi, ten podoba się Bogu i ma uznanie u ludzi.
19. Starajmy się więc o to, co służy sprawie pokoju i wzajemnemu zbudowaniu.
20. Nie burz dzieła Bożego ze względu na pokarmy. Wprawdzie każda rzecz jest czysta, stałaby się jednak zła, jeśliby człowiek spożywając ją, dawał przez to zgorszenie.
21. Dobrą jest rzeczą nie jeść mięsa i nie pić wina, i nie czynić niczego, co twego brata razi.
22. A swoje własne przekonanie zachowaj dla siebie przed Bogiem. Szczęśliwy ten, kto w postanowieniach siebie samego nie potępia.
23. Kto bowiem spożywa pokarmy, mając przy tym wątpliwości, ten potępia samego siebie, bo nie postępuje zgodnie z przekonaniem. Wszystko bowiem, co się czyni niezgodnie z przekonaniem, jest grzechem.
Kol 2:16,20-23
16. Niechaj więc nikt o was nie wydaje sądu co do jedzenia i picia bądź w sprawie święta czy nowiu, czy szabatu.
...
20. Jeśli razem z Chrystusem umarliście dla żywiołów świata, dlaczego - jak gdyby żyjąc w świecie - dajecie sobie narzucać nakazy:
21. Nie bierz ani nie kosztuj, ani nie dotykaj ... ,!
22. A przecież wszystko to są rzeczy do zużycia przez spożycie według nakazów i nauk ludzkich.
23. Przepisy te mają pozór mądrości w obrzędach wymyślonych przez ludzi, w poniżaniu siebie i umartwianiu ciała, ale nie mają żadnej wartości, gdy chodzi o zaspokojenie ciała
dla tych co nie zrozumieli tego przesłania:
jesteś w swoim gronie, to jedz to co lubisz, co uwazasz za dobre, ale gdy jesteś w "drugim" gronie, nie naprzykrzaj się, nie psuj smaku swemu kompanowi, nie narzucaj swojej wizji. dotyczy to zarówno wszystkożerców, jak i jarzynożerców
Kupuję jajka i nabiał bio/ekologiczne co oznacza ze kurki i krówki żyją normalnie, chodzą po łacie, jedzą nieskazaną pasę (nie rodzą się w klatce i przez całe życie nie mogą się z niej ruszyć). Gdyby jadłam mięso, to by tez kupowałam z ekologicznego chodu (lepiej mniej zjeść, więcej zapłacić i zdrowie nie strącić, no i nie męczyć zwierzaki w tych cholernych fermach i glebę nie truć chemią).
Trzeba trochę żnąc się na temacie, jest wiele ekologicznych rolnictwa na świecie, owszem droższe, ale zdrowsze. Prawda jest taka ze się trochę mniej je przy ekologicznej żywności bo jest bez tych sztucznych smaków które tylko pobudzają apetyt. Tyle się pisze i mówi o alternatywnym ekologicznym rolnictwie ale widocznie ta informacja nie dociera tak daleko jak myślałam. Artykuł jest bardzo dobry, Vega i Wegetarianie się na pewno ucieszyli czytając go, aby było takich więcej bo dużo ludzi po lewej stronie (zwłaszcza młodych) praktykują taki styl życia. Mięsożercom artykuł może dać do myślenia ale nie musi. Ale po co od razu taki wybuch negatywnych emocji i wyśmiewanie się z artykułu i ludzi podobno myślących? Takie tępackie zachowanie odstrasza wielu sympatyków lewicy i ci ludzie często kierują się w stronę centrum a nie lewą, by sobie oszczędzić przykrości od takich zapalonych, niby, lewaków.
Pozdrawiam
To dobrze, że nie pozwalasz na nadmiar mięsa w swojej kuchni (które jest obecnie nadużywane w krajach wysoko rozwiniętych - dane powyżej).
Ty, jak i część innych komentatorów zwracających uwagę na to uwagę - macie rację, że modyfikacja genetyczna i chemizacja upraw roślinnych jest również ogromnym zagrożeniem, zarówno dla środowiska, jak i dla zdrowia ludzi. Mnie osobiście wiele przechemizowanych roślin uczula, co nie zmienia faktu, że rozumiem, jak ważne są - same w sobie - w diecie (oraz - w szerszej perspektywie).
Jeżeli już mamy koniecznie przerzucać się cytatami biblijnymi (które - siłą rzeczy - z racji obszerności samego tekstu, jak i wielowiekowej / zróżnicowanej źródłowo formacji kulturowej Biblii, są traktowane wybiórczo - przez niektórych nawet wyjątkowo wybiórczo), to...:
"1 rozdz. Ks. Rodzaju:
11. [Bóg] rzekł: «Niechaj ziemia wyda rośliny zielone: trawy dające nasiona, drzewa owocowe rodzące na ziemi według swego gatunku owoce, w których są nasiona». I stało się tak. 12 Ziemia wydała rośliny zielone: trawę dającą nasienie według swego gatunku i drzewa rodzące owoce, w których było nasienie według ich gatunków. A Bóg widział, że były dobre.
(...)
20 Potem Bóg rzekł: «Niechaj się zaroją wody od roju istot żywych, a ptactwo niechaj lata nad ziemią, pod sklepieniem nieba!» 21 Tak stworzył Bóg wielkie potwory morskie i wszelkiego rodzaju pływające istoty żywe, którymi zaroiły się wody, oraz wszelkie ptactwo skrzydlate różnego rodzaju. Bóg widząc, że były dobre, 22 pobłogosławił je tymi słowami: «Bądźcie płodne i mnóżcie się, abyście zapełniały wody morskie, a ptactwo niechaj się rozmnaża na ziemi».
23 I tak upłynął wieczór i poranek - dzień piąty.
24 Potem Bóg rzekł: «Niechaj ziemia wyda istoty żywe różnego rodzaju: bydło, zwierzęta pełzające i dzikie zwierzęta według ich rodzajów!» I stało się tak. 25 Bóg uczynił różne rodzaje dzikich zwierząt, bydła i wszelkich zwierząt pełzających po ziemi. I widział Bóg, że były dobre. 26 * A wreszcie rzekł Bóg: «Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi!»
(...) 29 I rzekł Bóg: «Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie drzewo, którego owoc ma w sobie nasienie: dla was będą one pokarmem. 30 A dla wszelkiego zwierzęcia polnego i dla wszelkiego ptactwa w powietrzu, i dla wszystkiego, co się porusza po ziemi i ma w sobie pierwiastek życia, będzie pokarmem wszelka trawa zielona». I stało się tak. 31 A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre.
I tak upłynął wieczór i poranek - dzień szósty."
Czyli z tego mitycznego obrazu z Ks. Rodzaju, wynikał nakaz panowania nad światem istot żywych, jednak przyjaznego i wegetariańskiego (został w nim zawarty również nakaz rozpłodu, ale to już inna historia).
*
Ks. Liczb, rozdz. 11.:
"4 Tłum (...), ogarnęła żądza. Izraelici również zaczęli płakać, mówiąc: «Któż nam da mięsa, abyśmy jedli? 5 Wspominamy ryby, któreśmy darmo jedli w Egipcie, ogórki, melony, pory, cebulę i czosnek. 6 Tymczasem tu giniemy*, pozbawieni tego wszystkiego. Oczy nasze nie widzą nic poza manną». 7 Manna zaś była podobna do nasion kolendra i miała wygląd bdelium*. 8 Ludzie wychodzili i zbierali ją, potem mełli w ręcznych młynkach albo tłukli w moździerzach. Gotowali ją w garnkach lub robili z niej podpłomyki; smak miała taki jak ciasto na oleju. 9 Gdy nocą opadała rosa na obóz, opadała równocześnie i manna. 10 Mojżesz usłyszał, że lud narzeka rodzinami - każda u wejścia do swego namiotu. Wtedy rozpalił się potężnie gniew Pana, a także wydało się to złe Mojżeszowi. (...) 13 Skądże wezmę mięsa, aby dać temu całemu ludowi? A przecież przeciw mnie podnoszą skargę i wołają: Daj nam mięsa do jedzenia! (...)
18 Ludowi zaś powiedz: Oczyśćcie się na jutro, a będziecie jeść mięso. Narzekaliście przed Panem i wołaliście: Kto nam da mięso, abyśmy jedli? O, jak nam dobrze było w Egipcie! Teraz da wam Pan mięso do jedzenia. 19 Będziecie je spożywać nie tylko przez jeden dzień albo dwa, albo pięć czy dziesięć lub dwadzieścia, 20 lecz przez cały miesiąc, aż wam przez nozdrza wyjdzie i przejmie was wstrętem; odrzuciliście bowiem Pana, który jest pośrodku was, i narzekaliście przed Nim mówiąc: Dlaczego wyszliśmy z Egiptu?» 21 Odpowiedział Mojżesz: «Sześćset tysięcy mężów pieszych liczy ten lud, pośród którego jestem, a ty mówisz: Dam im mięso i jeść będą przez cały miesiąc! 22 Gdyby się zabiło dla nich wszystkie owce i woły, czyżby to wystarczyło? Albo gdyby się wszystkie ryby morskie złowiło, czyż będzie im dosyć?» 23 Pan jednak odpowiedział Mojżeszowi: «Czyż ręka Pana jest zbyt krótka? Zobaczysz, czy mowa moja się spełni, czy też nie».
(...)
30 Po czym udał się Mojżesz razem ze starszymi z powrotem do obozu. 31 Podniósł się wiatr zesłany przez Pana i przyniósł od morza przepiórki, i zrzucił na obóz z obu jego stron na dzień drogi, i pokryły ziemię na dwa łokcie wysoko*. 32 Ludzie byli na nogach przez cały dzień, przez noc i następny dzień, i zbierali przepiórki. Kto mało zebrał, przyniósł najmniej dziesięć chomerów*. I rozłożyli je wokół obozu. 33 Mięso jeszcze było między ich zębami, jeszcze nie przeżute, gdy już zapalił się gniew Pana przeciw ludowi i uderzył go Pan wielką plagą*. 34 Dlatego też nazwano to miejsce Kibrot-Hattaawa* (Groby Rozkoszy), bo tam pochowano ludzi, których opanowało pożądanie. 35 Z Kibrot-Hattaawa ruszył lud do Chaserot i tam rozbili obóz."
*
Z kolei Chrystus - według znanych przekazów (4 rozdz. Ew. Marka) - mówił, być może w nawiązaniu również do opisu życiodajnych roślin z nasionami z Ks. Rodzaju: "31 Inną przypowieść im przedłożył: 30 Mówił jeszcze: «Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? 31 Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. 32 Lecz wsiane wyrasta i staje się większe od jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu»".
Poza tym podkreślał, że najważniejsze jest to, co wychodzi z człowieka (m.in. słowa, czyny), a nie to, co do niego wchodzi (m.in. pokarm), ale nie zmienia to faktu, że nadmiar mięsa może niekorzystnie wpływać na człowieka.
Ja tylko o koncówce tego co piszesz, bo te religijne nuty, to... nie dla mnie. Moja etyka jest etyka liberalną i nie opiera się na swiętych księgach. Gdybym trzymał się tej najbardziej znanej, to musiałbym gwałcic, palić, mordowac i cudzołoznice kamienować.
Otóz zapewniam Cie, że jak goszczę u wegetarianina, jem swiństwo, które on poda i jeszcze powiem - "jakie to dobre", choć praktycznie żadnych warzyw nie lubie. Nie narzekam i miesa się nie domagam.
Ale czy wyobrażasz sobie sytuację odwrotna? Taki wegetarianin przychodzi w gości do mnie i grzecznie i kulturalnie zjada to co ja podaję w moim domu??? A jest to oczywiście mięso.
Otóż nie. To ja mogę się przemóc jednorazowo i jeszcze kulturalnie pochwalić gospodarza, choc podał mi na talerzu jakiś obrok, ale on sie na podobny gest nie zdobędzie.
Dlaczego? Bo dla mnie żarcie to upodobanie, smak, wolność, przyjemnośc, a dla niego fanatyczna religia.
Naprawdę, tu mamy do czynienia z dwoma rodzajami ludzi. Normalną, mimo wszysto ;-), Hydrą, która je to co lubi i częściej jest to zielenina, a poza tym o zarciu myslimy podobnie w kategoriach osobistych wyborów człowieka, bo ona też nic nie narzuca innym ludziom, a i dzieci nie ma zamiaru torturować z powodu swych upodobań. Jak np. ci Amisze czy inni wariaci, którzy dzieciom z powodów religijnych krwii nawet nie pozwolą przetoczyć.
A z drugiej strony mamy do czynienia z młodymi szowinistami, ćpajacymi ogórki, wąchającymi rzodkiewki i dającymi sobie w żyłę szparagi szaleńcami i skrajnymi totalitarystami.
Jeśli nie bedziemy mogli decydować nawet o tym co mozemy jeść, to o czym jeszcze człowiek bedzie mógł decydować? Jest tego coraz mniej i swiat wg Orwella staje sie coraz bardziej realny. Oczywiście przede wszystkim przez panstwo, ale i takie Misie tez maja w tym swoj udział, bo każde Twoje wolnosciowe pragnienie zaraz okrzykną indywidualizmem liberalnym, w domysle - antyspolecznym zachowaniem.
A tak poza tym gratuluje naukowych wywodów na temat jedzenia. Wielu nieprzekonanych moga przekonać. Dla mnie z calym szacunkiem dla Twojej wiedzy, nie mają znaczenia, bo zanim zacznę sie tłumaczyć z tego, że jem mieso i coś z tego powodu udowadniac, wcześniej jest wieksza warość - moja wolnośc i niepodległośc, której bedę bronił jak niepodległości.
Jak je chcecie jeść, wy "szlachetni" wegetarianie, beż zniewalania i męczenia tych zwierząt?
Te pytania nie doczekają się odpowiedzi od skrajnych hipokrytów. Odpowiedzi na nie nie mają, wiec wola milczeć i zamykać oczy, pozostając w samozadowoleniu, ze to oni są ci "dobrzy".
To jest jeden z wielu powodow dlaczego ja i wiekszośc społeczeństwa nigdy nie odda głosu na taką "radykalną lewicę".
.
Polecam obejrzenie cyklu filmów Ziemia z nieba (dostępne w Alterkinie). To na początek edukacji. Oprócz tego oglądanie filmów przyrodniczych, słuchanie audycji radiowych - zwłaszcza niedzielnych programów pani redaktor Ewy Podolskiej (nie wegetarianki) w radiu Tokfm. Może z młota za jakiś czas pozostanie jedynie drewniany trzonek.
wgetarianizm jako jakas filozofia, w przeciwienstwie do weganizmu jest kompletnie niespójna i sprzeczna. od razu mala dygresja. Jacys mnisi buddyjscy nie jedzacy miesa traktuja to jako własna filozofie, której nikomu narzucać nie probują. W y jestescie inni. Poza tym dopoki cokolwiek co zwierzęce bedziecie jadac i głosić równocześnie obrone praw zwierząt , pozostaniecie hipokrytami. By byc uczciwymi i bez osmieszania się przedstawaiac swoje kulinarne upodobabania jako jakąs filozofie, nie możecie w żadnym razie jeść ani mleka ani jajek, ani serów, które bez "krzywdy" zwierzat nie moga trafić do Waszego menu. By nawozić Wasze ogródki czy pola musicie biegać z wiaderkiem po lesie za jakimś bydlakiem i bic się z drugim człowiekiem o to co bydle wydali. Mleko tez nieliczni mogliby w ten sposób zdobyc, tez walczac z innymi ludzmi, bo dla wszystkich nie wystarczy, ale potem gwałtem doić krowę, która dorwiecie w lesie. Ale co w zamian dacie takiej krowie? To nie symbioza, to pasozytnictwo. A swoja drogą dlaczego po lesie? Dlaczego miałby byc taki aparthaid, ze Wy w miastach a one w lasach? A jeśli będą wolały miasto? Jakim prawem chcielibyście ich tego pozbawić?
Łatwo przewidzieć do czego to doprowadzi. Juz widzę te bydlece wagony dla krów w tramwajach. Osobne szkoły czy kina ... czyli segregacja gatunkowa?
Utrzymalibyście też zapewne zakaz małżeństw mieszanych i tym podobny rasizm. A dlaczego? Co jeśli ktoś jeszcze bardziej niż Wy ukochał np. owieczkę, a wolna owieczka ukochała jego i chciałby z nią ułożyć sobie życie, wspólnie skubiąc jak przykazaliście trawkę? Chyba brak mozliwości doczekania się wspólnego potomstwa nie jest tu przeszkodą? A adopcja? Problem? Bo nie wiadomo w jakich wartościach dziecko zostanie wychowane? Czy będzie katolikiem czy Żydem?
Gdzie jest granica tego szaleństwa i absurdu tzw. obrony praw zwierzat hodowlanych i ich absurdalnej personifikacji? Wy ja wyznaczacie? No to wyznaczcie, słucham wielcy sprawiedliwi.
Aha, nie jestem ani z lewicą ani z prawicą. Mam rozum i się nim posługuję, co i Tobie polecam. Mam nadzieję, że chociaż segregujesz śmieci.
Rozumiem, że te słowa nie były pisane w czasie gdy na Ziemi było 6 mld ludzi.
skład zółtka - http://www.jedzdobrze.pl/tabele/produkt/1047/jajo_kurze_zoltko_ . Porównajcie Państwo ze składem innych produktów, tebelę macie, wyszukiwarkę też.
Przy okazji warto sprawdzić co w organizmie się człowieka dzieje wskutek niedoboru tych składników w jakie wyposażone jest żółtko. Proszę pamiętać, że przyswajalność i witamin, i innych składników z żółtek jest dalece wyższa niż z produktów roślinnych.
Kolejna istotna sprawa to fakt iż w jednym pączku nie wystąpi 0,5 kg żółtek. A ile żółtek warto zjeść na dobę warto sobie... policzyć.
I - pozdrówka :)
jajecznica z grzybami?
to ze tekst stał się przyczyna tylu komentarzy nie swiadczy o jego wartości. Gdyby dziś ktoś tu napisał coś na kształ Mein Kampf, a zbyto by go milczeniem jako idiotyczny, byłoby to bardzo niepokojące. Wierze jednak, że miałby ich mnóstwo. Też trzebaby mu było dać odpór.
Tekst nie musi byc mądry by prowokował komentarze
Cały Twój wywód zawiera się w pierwszym zdaniu "jeżeli o mnie chodzi, to od dawna byłabym WYŁĄCZNIE na diecie na wegetariańskiej. DLA MNIE jest ona "optymalna""
Dla Mnie- to ja wyróżniłem. Każdy ma swoje własne - dla mnie. Moje jest inne, koniec i kropka. Twój wybór jest Twoim wyborem i nie narzucasz go przynajmniej innym ludziom jak tacy totalitaryści marzyciele, jak ten co się słodko nazwał Miś, a w rzeczywistości Grizli jakiś agresywny ;-)
A co do dzieci. Gdyby je zywić według ich zyczenia jadłyby tylko cukierki i czekoladę. I czy o czymś to swiadczy? No chyba tylko o tym, że ludzkie szczenię długo potrzebuje rodziców, bo za daleko juz od natury odeszliśmy.
Wybacz ale co daje Ci prawo mówić do mnie takim protekcjonalnym tonem? - na "poczatek edukacji"?, Twojej przecież edukacji, nie jakiejś prawdy powszechnie unawanej, a raczej wręcz przeciwnie. To Twój swiat i Twój system wartości. Zyj w nim i pozwól mi zyc.
Nie mój, cokolwiek kryłoby się pod tym linkiem co podajesz. Nie interesuje mnie. To takie klasycznie europejskie i klasycznie wrogie wobec innych, którzy Waszej wiary nie wyznają. Analogie są w religii europejczyków. W całej ich historii. Poprzednicy takich jak Ty niesli krzyze do Afryki i Ameryki i nieśli im milość chrystusa... edukując "dzikusów"... żelazem. Bo dla wielu europejczyków, których wartości niestety w duzej mierze biora się z chrzescijaństwa, nie ma akceptacji dla innych systemów, i dlatego też ja pisze o dwóch stronach tego samego medalu.
Tacy wegetarianie nie budza we mnie sympatii. Dać im palec zeżra rekę. Stąd pytanie gdzie są granice tolerancji dla cudzych pogladów? Moim zdaniem ta granica jest tam gdzie jakaś mniejszość swe poglądy przemoca, czy to fizyczna czy psychiczną, wykorzystujac naiwny i szczery liberalizm wiekszości (to powoduje pewną bezbronnośc tej wiekszości), chce jej narzucać. Dla takiej mniejszości tolerancja w tym miejscu się kończy. I trzeba jej powiedzieć grzecznie ale stanowczo - poszoł won!
Żyj jak Ci się podoba, ale odwal się od innych ludzi, którzy też Ci przecież nie szkodzą i do jedzenia mięsa nie zmuszają, ani nawet nie nalegają. Taka jest własnie liberalna etyka. Jest sfera społeczna, w której ludzie powinni ze soba wspólpracować (lewica), ale jest i sfera prywatna, zawsze najwazniejsza dla wiekszości normalnych ludzi (lewica i prawica) - bo to ich życie i ich istnienie. Lewica to tylko przekonanie, że poprzez szczęscie społeczne osiagniemy, mamy większe szanse osiagnąć, szczęscie indywidualne.
Nikt nie chce ani kochac ani cierpiec za miliony, a tym bardziej za bydło rogate i głupie kury. Kazdy dazy do szczęścia własnego. Przy lewicowym swiatopogladzie nie po trupach innych ludzi, ale wspólnie z nimi, bo task łatwiej, bo wtedy są wieksze szanse. Lewica jest przekonana, że to szczęście jednoski mozna osiagnąć łatwiej gdy współdziałamy, jesteśmy wolni i równi, pod każdym względem. Tylko taka etyka społeczna ma sens gdy jej celem jest szczęście jednostki. Róznica miedzy prawicą i lewicą polega właśnie na różnym dochodzeniu do tego samego celu.
Żądania jakis grup, bym żył tak jak im się podoba, to jak żadania wobec homoseksualistów, by "nauczyli" się heteronormatywnych zachowań. To jest dokładnie to samo. Tylko mniejszośc ulega podmianie z wiekszościa. Moja tolerancja wobec homoseksualistów zasadza sie nie na ocenie tego czy to jest dobre czy złe, ale na ocenie, że w niczym ich zachowania nie szkodza mnie ani innym ludziom, nawet jesli subiektywnie mierzą mnie. Ale wiem, ze dotyczą zainteresowanych tym wolnych ludzi. I nie mam prawa w to ingerować.
Dlatego przyrównuje Was do Młodziezy Wszechpolskiej. Zachowujecie się podobnie, ale przyczepiacie sobie lewicową łatkę, na którą nie zasługujecie i z tego juz powodu wasze totalitarne zapedy stają się nietotalitarne?
dora1, Ty zacznij swoja edukację od jakis klasycznych lewicowych książek i filozofii.
Kupuję jajka i nabiał bio/ekologiczne co oznacza ze kurki i krówki żyją normalnie, chodzą po łacie, jedzą nieskazaną pasę (nie rodzą się w klatce i przez całe życie nie mogą się z niej ruszyć). Gdyby jadłam mięso, to by tez kupowałam z ekologicznego chodu (lepiej mniej zjeść, więcej zapłacić i zdrowie nie strącić, no i nie męczyć zwierzaki w tych cholernych fermach i glebę nie truć chemią).
Trzeba trochę żnąc się na temacie, jest wiele ekologicznych rolnictwa na świecie, owszem droższe, ale zdrowsze. Prawda jest taka ze się trochę mniej je przy ekologicznej żywności bo jest bez tych sztucznych smaków które tylko pobudzają apetyt. Tyle się pisze i mówi o alternatywnym ekologicznym rolnictwie ale widocznie ta informacja nie dociera tak daleko jak myślałam. Artykuł jest bardzo dobry, Vega i Wegetarianie się na pewno ucieszyli czytając go, aby było takich więcej bo dużo ludzi po lewej stronie (zwłaszcza młodych) praktykują taki styl życia. Mięsożercom artykuł może dać do myślenia ale nie musi. Ale po co od razu taki wybuch negatywnych emocji i wyśmiewanie się z artykułu i ludzi podobno myślących? Takie tępackie zachowanie odstrasza wielu sympatyków lewicy i ci ludzie często kierują się w stronę centrum a nie lewą, by sobie oszczędzić przykrości od takich zapalonych, niby, lewaków.
Pozdrawiam
Smieci pożeram.
A powaznie to tak, segreguję, a potem przyjeżdza taki samochód i po koleji wrzuca na jedna przyczepę zawartość pojemników z napisem szkło, plastik, papier... i gdybym był hipokryta, moje poczucie spełnionego obowiązku powinno mi wystarczyć. Nie wystarcza.
Thorze. Czy to jest ten wspomniany przez Ciebie "religiantyzm"?
Trudno zrozumiec przeslanie czegos, co dotyczy problemu "nieczystosci", czy "falszywej ascezy". W zasadzie ja sie zgadzam, ze mieso nie jest "nieczyste", o ile nie jest np. zatrute antybiotykami, ale to juz inna "nieczystosc". Moglbym sie tez nie zgadzac, ale to i tak nie ma najmniejszego znaczenia, bo rzecz nie w spozywaniu, nie w ascezie(co jest absurdem), a w zabijaniu zwierzat, zatem dotyczy to - co logiczne - tychze zwierzat, a nie czyichs obyczajow, pogladow, czy wierzen.
A skoro tak dowolnie do tego podchodzisz, to moze taki cytat z 8 Rozdzialu "Listu do Koryntian":
"12 W ten sposób grzesząc przeciwko braciom i rażąc ich słabe sumienia, grzeszycie przeciwko samemu Chrystusowi.
13 Jeśli więc pokarm gorszy brata mego, przenigdy nie będę jadł mięsa, by nie gorszyć brata."
Kontekst jest wprawdzie zupelnie inny, bo dotyczy "Sprawy spozywania miesa ofiarowanego bozkom poganskim", ale nawet w tym wypadku podkreslone jest, by uszanowac racje blizniego, nawet, gdy bladzi...
-
Nawiasem mowiac, nie wiem czy to jest dobry pomysl pisac tu o takich sprawach, bo przeciez Sierpimlot osiagnal "wyzszy stopien wtajemniczenia" swojej obsesji, mianowicie "wrogosc wobec religii", a to jest trol nieprzecietny, np. ponad 1/6 komentarzy w tym watku nastukal i trudno w ogole dociec o czym.
I juz wiemy, dlaczego wegetarianie... wróć - ci wegetarianie z tego forum - bo nie wszyscy sa tak agresywni i nawiedzeni, jak obrońcy życia poczętego w USA, jedzą jajka. Nie przypadkowo takie porównanie. Oni wierzą, że embrion ma duszę i all sperm is holly. Ci wtegetarianie wierza, ze duszę, uczucia i świadomość mają zwierzęta.
Tamci w obronie życia zygoty są gotowi zabijać lekarzy, co już miało miejsce. Do czego sa zdolni ci obrońcy zwierzątek?... poczekamy.
Ale już w przypadku jajek, ich "idealizm" blaknie i zmienia się w czysty utylitaryzm, też bądź co bądź filozofię tyle, że egoizmu.
Ale z drugiej strony, to też dobrze o nich świadczy, ze kompletnymi samobojczymi wariatami nie są. Tylko po co te bajki o ukochanych zwierzatkach? Po co ta ściema?
Super jest!!! Około wierć kilo świeżych grzybów, duża cebula, masło, 1-2 jaja, można dać ciut śmietany... Pyyycha!!!
Można dać pieczarki, ale to juz nie to, bo pieczarka to ponoć nie-grzyb.
(*_*)
Pieczarka to nie grzyb? Czyżby i jej Miś nadał ludzkie cechy? Myśli? Czuje? Kopuluje?
ANONIM
który wprowadził bezmięsne poniedziałki.
jeszcze w to mieszac religie, po co, jedyne co sie przyda niektorym to post ?;)
Miesozercy, przeciez mieso nie ma zapachu i smaku, bez odpowiedniego przygotowania, doprawienia warzywkami, sola (najczesciej nadmiarem tej soli..) oraz gotowania, podsmazania, grillowania, suszenia, wedzenia, jest zwyczajnie nie do lykniecia, ja bym sie chyba pozygal, to musialaby byc jakas wyzsza koniecznosc - przetrwania, zebym ruszyl takie mieso :). A warzywko lub owoc bierzecie do reki i konsumujecie..., ew. mala kompozycja i miod w gebie :). Mieso samo w sobie, o ile juz nie gnije, nie jest takim zagrozeniem dla zdrowia, jak wlasnie glownie caly ten proces przygotowania, bo widzieliscie kiedys lwa grilujacego przyprawione zeberka antylopy lub jakiekolwiek inne zwierze miesozerne, poza czlowiekiem ?:D
@sierp_mlot
te badania pokazaly jeszcze jedno, ze o ile na sama reke reaguja rosliny, to juz na patyka trzymanego w rece nie bardzo, latwo to wyjasnic. nie powiesz mi takze, ze rosliny wyczuwaja nas z kilometra, a zwierzeta tak i nawet potrafia odroznic, swoj czy wrog. wiele roslin chce byc zjedzonych i dlatego jest tak atrakcyjne smakowo i odzywczo, bo to ich sposob na przetrwanie, a czy mieso chce byc zjedzone:), jak sadzisz, najczesciej ucieka, broni sie, albo rozpaczliwie wrzeszczy... ?
co czujesz kiedy zabijasz zwierze, zabiles w zyciu jakies zwierze ktore zjadles, bo nie podejrzewam zebys wcinal muchy, komary i karaluchy itp. ?
ps. nie jestem wgetarianinem, ale mieso jest przereklamowane, szczegolnie to zafoliowane w markecie;)
zdecydowanie Cię popieram. Oni chcą narzucać komuś styl życia nie biorąc za to żadnej odpowiedzialności i nawet nie biorąc pod uwagę konsekwencji dla siebie w sytuacji, gdyby ich ideologia spożywcza z człowieka zrobiła denata. Tak bezgranicznie zawierzają "amerykańskim naukowcom" że na własne przemyślenia nie mają już wolnych mocy przerobowych w szarych komórkach - które składają się z TŁUSZCZU! tak znienawidzonego przez wegetarian. I jest to w dodatku tłuszcz zwierzęcy. Masz rację, że człowiekowi jest zaglądane już właściwie wszędzie, a w samolocie nie można się wysikać, bo jest to oznaką terroryzmu i wywleką człowieka ze sraczysława z gołym zadkiem.
W razie, gdyby ktoś myślał, że wie, co to znaczy ekologiczne jedzenie a sam nic nie uprawia, to gratuluję wiary w człowieka. Pomysłowi Polacy nazbierali do wiaderka kurzego świeżego gówienka, zakupili w sklepie normalne trujące jaja i tak wyposażeni pojechali do Niemiec praktykować ekologię stosowaną: smarowali jaja gównem i sprzedawali jako ekologiczne.
Ja z racji miejsca zamieszkania i sposobu życia przeżywam ekologię na własnej skórze i nie muszę polegać na "amerykańskich naukowcach".
Teresa S... - wg Twojego przepisu na 1 kg mąki powinno sie zużyć ok 25 żółtek ( sprawdziłam średnią wagę żółtek), czy tak to miało być ?
sierp i ... - ach, dzięki za info i pouczenie ! no, gdyby nie Ty, w życiu bym się nie domyśliła tego, o czym piszesz :)
Hyjdla - a po co gotujesz wciąż żarcie 4 zdrowym facetom, nie mają 2 rąk ?
a kto wprowadzil bezmiesne piatki znacznie wczesniej ?:)
:)
Ludzie już przestawili się na pożywienie pochodzenia roślinnego, teraz musi do nich dołączyć partyjna wierchuszka z Kimem, Który nie Jeździ Koleją, na czele.
A jak ocenić Aborygenów, którzy zjadali chrześcijańskich misjonarzy? Niby mięsożerni troglodyci, ale uświadomieni antyklerykalnie ... :)
sam jestes Pilsudski, zmien toge na habit to sie dowiesz:)
--
nie uwierzysz, ale kraje wegtarianskie juz sa i nie jest to KRLD - w tych krajach wegetarianizm jest nawet luksusem bogatej mniejszosci dostepnym, a smierc glodowa wyzwoleniem ich od ucisku tyrani, trzymaja tam swoje inwestycje czolowe kapitalistyczne korporacje, szerza wolnosc;) od zycia na tym lez padole, ortodoksyjny wegetarianizm, kapitalizm..., i jak to ocenic ?
zreszta sam to ocenic tu na miejscu tez mozesz, przeciez wszystko wiesz i widzisz:), te dzieci bez sniadania, nawet wegetarianskiego, doroslych jak cienie bez srodkow do zycia... popatrz tylko.
25 - 35. Na początek proponuję zrobić z 1/5 porcji opisanej w przepisie i zobaczyć efekt. Kiedyś oglądałam bardzo stary przepis na babkę muślinową, gdzie na 1 kg mąki należało dać 60 żółtek i "kręciłam głową". Potem się okazało, że podobne proporcje są używane przy wypieku oryginalnych sękaczy (bankucheny). Teraz robię sobie jajecznicę z 1 jajka i 3-4 żółtek na maśle i to jest to :)
Jak ludzie jedli więcej jajek, a mniej cukru to cukrzycy, nowotworów i innych strasznych chorób tyle co dziś nie było. Tak, tak. Jedzono więcej ziemniaków niż produktów zbożowych (człowiek na ich trawienie ma zbyt krótki przewód pokarmowy) póki młyny nie spowszedniały, a i potem ze względu na uciążliwość przygotowywania np wypieków z mąki. Różnica dla kondycji zdrowotnej brała się z:
- jedzono mniej glutenu (bardzo be)
- z mniejszej ilości spożywanych węglowodanów (w 100 g ziemniaków jest 15 g W, a 100 g makaronu nawet więcej niż 70 g W); ważne: miażdzyca jest galopująca gdy na 1 g białka konsumuje się 4 i więcej g węglowodanów.
Uwaga. Pączkami, choć świetne nie należy odżywiać się na stałe. To deser.
sierpie i mlocie - ile ksiazek na temat etologii przeczytales zeby twierdzic, ze zwierzeta nie maja uczuc i swiadomosci? W zalewie pozostalych glupot ta Twoja wypowiedz mnie zaintrygowala najbardziej.
Oni też czasem gotują, jak ja idę szargać nazwisko ślubnego...
(*_*)
Akurat to w krajach zachodnioeuropejskich jest obecnie coraz więcej wegetarian.
że temat polityka kulinarna wzbudzie tyle zainteresowania (300 komentarzy)
Sierpimlot:
"Gdzie jest granica tego szaleństwa i absurdu tzw. obrony praw zwierzat hodowlanych i ich absurdalnej personifikacji? Wy ja wyznaczacie? No to wyznaczcie, słucham wielcy sprawiedliwi."
A jaka jest granica antropocentryzmu? Hedonizmu?
Jak się na to zainteresowanie spojrzy przez pryzmat zachorowań (miliony zbędnych nieszczęść), oraz koszty ich leczenia to sprawa nie wydaje się taka błaha, tym bardziej po uwzględnieniu tzw chorób nieuleczalnych.
Z reguły tak jest, że zachorowania z zawartością talerza się nie kojarzą, więc tego rodzaju dyskusje mogą bardziej świadomym osobom poczynić wiekopomne dla nich spostrzeżenia.
Popieram.
Ciekawostka. Łatwo się przeziębiałam i długo nie mogłam po infekcji do siebie dojść. Mam obecnie jak ręką odjął: zdarza się, ale choruję jedną dobę, a leczy mnie (chyba) wysoka gorączka, bo bez żadnych leków na drugi dzień jestem już w normie.
No, to dziewczyny, gotujcie i pieczcie to, co lubicie ewentualnie przeliczając ilosci wszystkich składnikow odżywczych, mineralnych, witamin i być moze jeszcze kalorie (majac dodatkowo potwierdzenie w odpowiednich tabelach w necie; to zwłaszcza do Teresy ) - jeżeli tak Wam to odpowiada :)
Mnie to nie bawi
"bo widzieliscie kiedys lwa grilujacego przyprawione zeberka antylopy lub jakiekolwiek inne zwierze miesozerne, poza czlowiekiem "
a widziałeś kiedyś krowę polewającą sałatkę z koniczyny sosem vinegret? Jeszcze coś "mądrego" o mięsie powiesz?
"a czy mieso chce byc zjedzone:), jak sadzisz, najczesciej ucieka, broni sie, albo rozpaczliwie wrzeszczy"
Jak zyje już blisko pól wieku na tym padole, to jeszcze nie spotkałem "rozpaczliwie wrzeszczącego" schabowego...
Oczywiście. Zabijam ryby. Każdy wędkarz to robi.
Pytasz o skrupuły? Żadnych.
A czy Ty osobiście tniesz kosą pszenicę? Tak? Co czujesz jak padają kłosy? Bo chyba nie żresz tylko mchu z kamieni i glonów z wody?
"ps. nie jestem wgetarianinem, ale mieso jest przereklamowane, szczegolnie to zafoliowane w markecie;) "
To nie jedz. To proste. Popieram Cie. Twoja wolna wola, Twoj smak i gust.
No niech ktos sobie je zrobi na oleju a nie smalcu. Zobaczy co mu wyjdzie. Smacznego.
Nikogo nie pouczam. Wy jestescie od "pouczania", ja sprowadzam na ziemie, kosmitów z kosmosu. NIe zalezy mi byscie jedli mięso. NIe możecie tego pojac? Ktos coś jada a nie chce tego narzucić innym? Niewiarygodne! Prawda?
Nie przeczytałem też zadnej ksiązki na temat co czują samotne kamienie na ksiezycu, gdzie jest zimno i ciemno i dokładnie tak samo mam w rzyci co czuja zwierzeta, przez tą jedną sekundę gdy dostają w łeb obuchem. Jestem sobie natomiast w stanie wyobrazic jakie meki przezywa ich układ nerwowy gdy umieraja z głodu lub sa duszone czy pożerane żywcem przez drapiezniki.
Ale przede wszystkim interesuje mnie co czuje głodny człowiek, a nie bezrozumne bydle.
"że temat polityka kulinarna wzbudzie tyle zainteresowania (300 komentarzy) "
ja nie zabrałbym głosu, ani tych komentarzy nie czytał, bo temat by mnie nie interesował, gdyby nie dorobiona do tego ideologia przez Chodorka i ten jego szowinistyczny FoodKampf. Czysty zywieniowy faszyzm. Taki jest powód 300 komentarzy.
Młotowi należy współczuć. I jemu bliskim.
jeśli ich ma. Swoją drogą jestem ciekawa w czym się wyraża lewicowość sierpaimłota co on takiego dobrego robi dla ludzi. I czy on kiedykolwiek widział z bliska żywego psa, a jeśli tak, to czy rzeczony pies przeżył konfrontację z Młotem.
dora jesteś kolejna co rozdaje certyfikaty lewicowości?
Może cię to zdziwi: kamienie nie mają układu nerwowego
decyduje o wszystkich procesach biochemicznych w ciele człowieka. Każdy może to sprawdzić i lepiej by sprawdził zamiast odchorować zapędzenie się w kozi róg. Warto np porobić spostrzeżenia nt zawartości talerzy osób ciężko/przewlekle chorujących członków rodziny i znajomych, jak i swemu talerzowi się przyjrzeć.
Śluby w tej sprawie? Zamiast edukacji? Choruje się skutkiem:
- mieszania źródeł energii (nadmiar tłuszczu w żywieniu wysokowęglowodanowym, lub nadmiar węglowodanów w żywieniu wysokotłuszczowym)
- nadmiaru białka
- niedoboru białka
(Mózg to też ciało)
Wszystkim Państwu zdrowia życzę!
PS. Koleżanka z dużą osteoporozą wyszła z niej dokładając do talerza kolagen z galaret, salcesonu. Druga i trzecia problem z zajściem w ciążę a potem jej utrzymaniem wyleczyły skutecznie, a i dzieci zdrowe. Czwarta pozbyła się cukrzycy, piąta Choroby Hashimoto, ja - szkoda mówić, tyle tego było i w tak "zaawansowanym" stadium. A jeszcze ojciec koleżanki z początkami białaczki się uratował dzięki wątróbce i pasztetom. Leczyć trzeba braki najbardziej podobnym.
PPS. Choroby przewodu pokarmowego leczy się nawet tydzień. Właśnie doświadcza tego kolejna koleżanka.
Po prostu jestem ciekawa w czym wyraża się lewicowość młota i to wszystko.
och, tak, zgoda,
warto przyjrzeć się także niektórym zasadom starych filozofii wschodu...
tak się składa, że biochemiczne przemiany w organizmie nie są dla mnie całkiem obce...
Teresa, zainteresowałaś mnie propozycją odżywiania w chorobie Hashimoto w celu jej zwalczenia - jezeli mozesz, to prosze o info
Sierpie i mlocie, przyznales sie do wlasnej ignorancji. Nie potrzebujesz wiedzy by wyrokowac na dany temat. Sam sie kompromitujesz. I daruj sobie ta swoja zalosna ironie i odwracanie kota ogonem.
Skoro nie odrozniasz kamienia od zwierzecia, to nie przyswoiles sobie jeszcze wiedzy z biologii z zakresu podstawowki.
No i skoro potrafisz wyobrazic sobie meki duszonych i glodnych zwierzat, a nie potrafisz juz wyobrazic meki zniewolonych zwierzat to masz ograniczona wyobraznie. Ale zapewne w Twoim swiecie zwierzeta nie moga cierpiec z powodu niewoli. Skoro w Twoim swiecie zwierzeta a nawet bezrozumne. W Twoim swiecie etologia zapewne nie ma racji bytu. Ty wiesz wszystko lepiej.
ciekawy kto dał wam prawo do decydowania że spożywanie mięsa ma być jakimś wyróżnikiem lewicowości.
I juz chyba tak podsumowując. Zrozumiesz też przez to po trosze, bo to duzo wiecej w rzeczywistości, na czym polega lewicowość.
Otóz powiem Wam coś, na co żadne z Was nie jest w stanie się zdobyć.
Drodzy roslinożercy, macie całkowitą rację w tym co mówicie, jeśli daje Wam szczeście taki sposób odżywiania to tak się odżywiajcie. Nie szkodzicie tym mnie ani nikomu innemu.
Moge tak powiedzieć, bo nie traktuję jedzenia jak religii czy jakiejś totalitarnej ideologii. Zastanów się dlaczego wy się na to zdobyc nie jesteście w stanie... Ty lewico XXI w. ;-).
Ja wiem! Bo "życie jest wartością absolutną i kompromis nie jest możliwy"?... Zanim się pod tym podpiszecie, dodam, że to cytat z obrony gościa, który zabił w USA lekarza, który w klinice aborcyjnej spędzał ciąże.
A teraz idźcie po rozum do głowy, a przynajmniej spróbujcie mysleć, albo poszukajcie innej, naprawdę nie lewicowej teorii dla Waszego foodfaszyzmu.
jesteś tym co zjesz - to Feuerbach, a nie żadna filozofia Wschodu...
To rozdawanie certyfikatów lewicowości bedzie w przyszłości wyglądać mniej wiecej tak jak w Wojnie światów, Piotra Szulkina. Tam do ucha wstrzeliwano ludziom taki kolczyk - Przyjaciel Marsjan. Uprawniało to do kartek na darmową zupe.
Dora1 czuje się, mimo że sama o sobie napisała powyzej "Aha, nie jestem ani z lewicą ani z prawicą" bo to nie ma dla niej przecież zadnego znaczenia, uprawniona do decydowania o lewicowości innych osób dlatego, że brak lewicowych pogladów w niczym nie przeszkadza jej, by wstrzelić Ci kolczyk z certyfikatem - przyjaciel zwierząt, lewicowiec XXI wieku, lub tego klczyka pozbawić.
Hipokryzja posunięta do granic mozliwości.
Misiek Bucharin np. taki kolczyk dostanie. Zostanie ekologicznym lewicowym Misiem. Ja, Ty, Thor czy nana niestety nie ;-(
a propo psa... Ty naprawdę chyba nic nie wiesz o psach. Psa mam oczywiście. I jestem do niego bardzo przywiazany, jak i cała moja rodzina.
Jak pisałem wedkuję, ale gdybym też polował w lasach na lisy, sarny czy inne zwierze, ochoczo robiłby to ze mną mój pies, bo ma to we krwi. Psy z ludzmi w polowaniu potrafią współpracować.
Mój tylko, jak pisałem wcześniej, samodzielnie rozszarpuje okoliczne koty. Ja nie rozszarpuję, bo kotów nie jadam. On zresztą też, ale on to po prostu lubi. On tego chce, taką ma wolę, prangienia, marzenia, ale w tym temacie to już Misiek Bucharin jest lepiej zorientowany. Ja określam to instynktem.
Najprościej będzie spotkać się na forum - http://dr-kwasniewski.pl/ , gdyż tam jest nieprzebrane źródło cennych informacji (niewykluczone, że znajdzie się ktoś kto osobiście tej przykrej dolegliwości doświadczył i już się z niej wyzwolił), ale i adres do mnie podaję: teresa.stachurska@gmail.com
mięso nie ma smaku i zapachu? chyba raczysz żartować, albo nigdy nie jadłeś świeżutkiego mięsa (np tuż po uboju - każdy kto ma dziadka/babcię na wsi wie co to). że o świeżej wołowinie nie wspomnę - dobrej jakości polędwicę wołową mogę jeść na surowo i jest wyśmienita (bez soli i przypraw). zresztą - prawdziwy stek musi być krwisty :)
[Twoja wolna wola, Twoj smak i gust. ]
a jak hipotetycznie moj smak i gust oscyluje na ludzkim miesie, to co wtedy, czyja wola, glodnego czy zjadanego sie liczy, bo nie napisales mi, czy mieso chce byc zjedzone, czy nie, a ludzkie mieso jest rownie smacznie jak kazde inne, prawda, mniam mniam ?;)
Jak napisala pani Teresa:)
[Leczyć trzeba braki najbardziej podobnym.]
wiec jak ktos jest glupi niech je ludzkie mozgi, wtedy bedzie madrzejszy hehe;)
[A czy Ty osobiście tniesz kosą pszenicę? Tak? Co czujesz jak padają kłosy?]
jak rozcinam ziemniaka to widze jak ucieka, kwiczy, prosi mnie swoim spojrzeniem o zycie, wypuszcza na mnie trujace soki, krotko mowiac, broni sie i kontratakuje hehehe:), za duzo sie chyba naogladales bajek dla dzieci:). rolnicy tradycyjni maja szacunek dla roslin, dbaja, nie zniewalaja roslin, odtwarzaja np: z ziarna zebranego przeznaczaja czesc na kolejny plon (przynajmniej dopoki monsanto nie zaczal "poprawiac" ewolucji), to rodzaj symbiozy miedzy zwierzeciem, a roslina, roslina chce byc zjedzona, a zwierze pragnie je zjesc, w calej naturze wystepuje taka symbioza... a jaki rodzaj symbiozy jest miedzy np: zniewolona swinia, a czlowiekiem, bo jaki jest miedzy psem czy kotem, kazdy moze sie przekonac sam, choc kiedy bedzie chcial zjesc, przekona sie, jak bardzo to mieso nie chce byc zjedzone, uklad nie mial byc taki, nawet zwierze juz to rozumie, prawda, a czy gdyby Ciebie chcial zjesc lew, to dalbys sie potulnie zjesc, bo lew ma taki smak i gust, czy wiesz, ze tez mozesz byc zjedzony, jestes smaczny ?:)
czy swinia, krowa, kon, osiol, pies, kot, szczur, mysza itd. chca rzeczywiscie byc zjedzone, nawet ryba chce uniknac pozarcia, dlatego tyle pulapek musisz na jej mieso zastawic, jest to rodzaj gry miedzy drapieznikiem, a ofiara, tylko madry drapieznik NIGDY nie zjdada najsilniejszych, wybiera najslabsze, nie chce zniszczyc stada, a czlowiek niedlugo wytepi slonie dla kosci, bo taki ma gust, ten gust to degenracja kapitalizmu..., ale skoro mozemy polowac na ryby, dziki, sarny, lwy, slonie itd. , czy nie nalezaloby zalegalizowac polowania na ludzi, zawsze znajda sie slabe osobniki na ktore bedzie mozna polowac, w osiedlach dla biedakow czy innych przegranych w oczach cywilizacji, na kobiety czy dzieci, dzieci jakie sa smaczne, mniam mniam, przeciez liczy sie jedynie wola smaku i gustu ?:)
czy rzeczywiscie jestesmy tak cywilizowani jak o sobie myslimy, skoro nadal zyjemy poniewierani prostymi emocjami i instyktami, gdybym byl kosmita (a ludzie to tez kosmici), jednak kosmita na wyzszym poziomie rozwoju niz ludzie, nie chcialbym byc sprowadzany na ziemie, bo jeszcze moje mieso poddane obrobce mogloby zasmakowac jakiemus prymitowi, chcialbys miec do czynienia z takimi prymitywami ?
ja jem mieso, ale poniewaz zdaje sobie sprawe z tego co robie, zachowuje szacunek dla zwierzat, ktore znam, o czym wspomnialem wczesniej, choc nadal mysle, ze to poziom jaskiniowca od ktorego wiele mnie nie dzieli, choc niektorych dzieli jedno, ow szacunek dla miesa. tysiace lat ludzie cczcili zwierzeta, a przyszla cywilizacja ktorej wszystko wolno, wydaje sie jej, ze jest niezniszczalna, gardzi natura, zyciem, ziemia... moze czujemy sie bogami, mogacymi nieograniczenie kreowac otoczenie wedlug wlasnego gustu i smaku, przy tym zawsze postepujac slusznie, nigdy nie mylac sie..., czujesz sie bogiem sierpie i mlocie, jak to jest byc panem zycia i smierci, tylko uwazaj zebys sam nie zostal tak potraktowany przez innego boga bogow, a potem zjedzony, zgodnie z ludowym obrzedem i tradycja, czy to cos zlego ? :)
ja nie twierdzilem, ze nie mozna zjesc surowego czy nawet krwistego surowego miesa, jednak zdecydowana wiekszosc ludzi musi przyrzadzic mieso zeby poczuc smak i zapach (w pozytywnym znaczeniu), zeby w ogole wziasc do ust, nawet wsrod tych co moga ruszyc surowe, musi byc dobrze doprawione i bez krwi. Ludzie robia rozne glupstwa, spozywaja trujace organizmy zywe, bo odpowiednie ich przygoowanie daje szanse na neutralizacje toksyn, jedza surowe mieso, choc ich uklad odpornosciowy nie jest przygotowany na niespodzianki z takiego miesa, choc nie spotakelm takich co odwaza sie ruszyc surowa padline ;) itd. niektorzy nawet wcianaja trujace grzybki i inne rosliny, choc taka konsuumpcja konczy sie najczesciej zejsciem :)
Mimo wszystko zaden czlowiek nie zje miesa tak jak robi to miesozerny drapiezca czy padlinozerca.
Przykre to ale juz naprawdę brak Ci jakichkolwiek argumentów i dlatego teraz chciałbyś mi udowodnić brak etyki? A przecież to nie prawda, bo zawsze powtarzam, że wazny jest człowiek i tylko człowiek. Więc jedzenie ludzkiego miesa jest przeciwne moim zasadom etycznym. Dosyć powszechnym zasadom etycznym. Zasadom, które łamią tylko dewianci.
Ile razy mam powtarzać byś zrozumiał i nie gadał od rzeczy i ni na temat? Granicą upodobań, gustów itd. jest wolność i autonomia innego cżłowieka, a nie jakiegoś bydlecia. Rozumiem, ze inni ludzie mogą Cie nie obchodzić. Znam wielu podobnych do Ciebie, ale nie udają przynajmniej, że nie rozumieja czym jest ludzka etyka, nawet gdy jej nie uznają. Ty sprawiasz wrażenie odwrotne.
z tymi masowymi zgonami spożywających toksyczne grzybki to przesadziłeś, bo sam zjadam raz na jakiś czas pewną ilość toksycznych grzybków, zdarza mi się spożywać również toksyczne rośliny, ba znam dziesiątki ludzi konsumujących takie specyfiki i o zgonach jakoś nie słyszę.
chyba, że mówisz o pechowych grzybiarzach, którym się coś pomyliło. :)
a co do krwistych steków - niewiele znam osób, które lubią steki wypieczone - zbyt intensywna obróbka cieplna IMO nie służy smakowi mięsa. :)
Pani Tereso. Opowiesci (wszystkie ogolnie mi znane) o nadzwyczajnej skutecznosci diety Kwasniewskiego przypominaja mi zachwyty niektorych nad cudownoscia soi, ktora zwalcza nawet koklusz i... gradobicie, albo nad konopiami, ktorych zwolennicy twierdza, ze palone skutecznie likwiduja wojny i przestepczosc, lecza multum chorob, nadaja sie na pokarm, rowniez dla ludzi, a na dodatek sa cudownym surowcem w przemysle do produkcji papieru, sznurkow, tkanin, plyt pazdzierzowych, paliwa, czy farb. Z pewnoscia jest w tym wszystkim sporo prawdy, ale optymizm zwolennikow, ktorzy wierza, ze znalezli panaceum na wszystkie problemy swiata jest grubo przesadzony. Sporo sie mowi o tych, ktorym pomoga ta, czy inna dieta, choc rownie dobrze powodem moze byc jedynie odejscie od poprzedniej, samo zainteresowanie sie zywieniem, co czesto tez powiazane z szerzej pojetym zadbaniem o zdrowie. Jednak o tych, ktorym dieta zaszkodzila niewiele wiadomo, bo przeciez nie umiera sie na wegetarianizm, czy "optymalizm", ale na konkretne choroby i tylko to jest ujmowane w statystykach. Osoby, ktorym zadna dieta nie pomogla i choruja nadal, zazwyczaj sie tym nie chwala, szukaja rozpaczliwie innych metod...
----
Maciej Stanczykowski:
"a ja jestem ciekawy kto dał wam prawo do decydowania że spożywanie mięsa ma być jakimś wyróżnikiem lewicowości."
Sens slowom nadaja ludzie, wiec "prawo do decydowania" o wlasnym pogladzie na dana sprawe kazdy daje sobie sam, bo niby kto mialby to robic?! Ty? :-) Jak na to sie zapatruja inni dowiaduje sie wtedy, gdy przedstawi swoj punkt widzenia publicznie, tak jak Chodorek zrobil to tutaj. A Ty mozesz sie nie zgodzic. W ten sposob od tysiecy lat wykuwaja sie znaczenia slow, ideologie i tak dalej. W czym widzisz problem?
Oczywiscie odnosi sie to do przyszlosci, bo historycznej lewicy nikt przeciez nie bedzie odbieral prawa do tytulu tylko z tego powodu, ze nie spelnia wspolczesnie obmyslonych kryteriow. Przestrzegalbym tylko przed tym, zeby lewice spostrzegac jako jakis (quasi-)konserwatywny nurt uznajacy jedynie lewicowe kanony swoich protoplastow i kultywujacy ich lewicowe tradycje w formie bardziej, powiedzialbym, rytualnej, niz ideowej.
----
Sierpimlot:
"Mój tylko, jak pisałem wcześniej, samodzielnie rozszarpuje okoliczne koty"
Konfabulacje? Chyba chodzi o male kocieta, ewentualnie chore/oslabione/stare osobniki, bo doroslego kota w otwartym terenie trudno psu nawet powachac. Nie wspominajac o tym, ze po takiej walce pies jest zazwyczaj powaznie pokaleczony, a rany po pazurach, glownie na pysku, nosie, trudno sie goja.
Jezeli to prawda, osoba za to odpowiedzialna powinien zajac sie prokurator.
----
Dyzma, dobrze piszesz, rozsadnie i konkretnie. Niestety Twoj interlokutor chyba nie rozumie, ze "posiadanie etyki" wcale nie musi wykluczac zjadania innych ludzi. Swoj, hedonizm uzasadnia antropocentyzmem, a ten z kolei hedonizmem. Tego muru z zewnatrz nikt nie przebije, to schorzenie posiada zbyt silne mechanizmy obronne. Dla nas to oznacza 68 agresywnych belkotliwych komentarzy, czyli przeszlo 1/5 wszystkich tutaj popelnionych.
----
Defetysto, ile znasz potraw z surowym miesem, a ile z silnie poddanym obrobce termicznej?
stek krwisty nie jest surowym miesem, musisz przygotowac mieso, przyrzadzic, podsmazyc, nabiera wtedy zapachu i smaku, i nie wierze, ze spozywasz stek bez dodatkow. jedyne surowe mieso z jakim spotykam sie to tatar, ale tez jest przygotowane i najczesciej z dodatkami.
@sierp_mlot
zabrnales w slepa uliczke z ludzka etyka, wazny jest tylko czlowiek, czyli kosmita powinien sie bac, bo czlowiekiem nie jest, wiec jak zamierzasz sprowadzic kosmite na ziemie, w klatce i kajdanach, a potem moze zjesc, jezeli okaze sie smaczny, czy to nie jest dewiacja naszego gatunku, jezeli czegos nie rozumiemy to czy daje nam to prawo do niszczenia ?:)
I co nam daje ta etyka ludzka, zabijamy innych ludzi dla bogactw i jeszcze mniej istotnych pierdol, jezeli zaczniemy zabijac dodatkow dla gustu i smaku, czy etyka ludzka na tym bardziej ucierpi niz cierpi obecnie ?. Gdyby podano Ci ludzko mieso na talerzu ladnie przyrzadzone i smacznie przyprawione, zjadlbys jak kazde inne, zadna etyka Cie nie uchroni przed tym, no chyba, ze jestes wegetarianinem i miesa z zasady nie jadasz:)
Coraz gorzej z Twoją" argumentacją". A propo tego surowego mięsa, zapomniałeś o tatarku. I krwi, zapomniales o kaszance... A propo tego wszystkiego, proponuje byś sobie zjadł surowego ziemniaka, groch czy fasole. Smacznego.
Gdzie są tacy ludzie co żrą surowe ziemniaki, ryż, pszenice? Czy nieposolony ziemniak lub ryż ma jakikolwiek smak, który odróżniałby go od smaku zmielonej makulatury?
Do czego Ty zmierzasz? Co jeszcze wymyślisz?
W jednym zdaniu ale tylko w jednym zdaniu masz racje "ze to poziom jaskiniowca od ktorego wiele mnie nie dzieli, choc niektorych dzieli jedno, ow szacunek dla miesa"
współczuję Ci i żal mi Ciebie, jeśli masz świadomość czynienia zła i mimo to zło czynisz, to nie ma dla Ciebie żadnego usprawiedliwienia, jeśli zabijasz wbrew sobie kultywując własną słabość. A to, że żrąc mięso potępiasz jego jedzeni, to jie tylko hipokryzja, to jest coś wstrętnego. Jesteś jak ksiądz, który głosi miłość bliźniego, a w zaciszu gwałci małe dzieci. Za co go winić? Przecież on też nie może się powstrzymać i w duchu po cichu z pokorą mowi - jestem jaskiniowcem!
Tacy jak Ty z powodu własnych słabości są zdolni do zbrodni. Ja szanuję życie ludzi, dlatego ich nie zabijam ani nie zjadam. Ja żyję zawsze w zgodzie z moją filozofią, ty wtedy gdy masz taki kaprys.
Właściwie stanowisz tu kwintesencje hipokryzji. Taki sam jest pewnie Miś, który też mięso zjada. Uczciwi choć nawiedzeni i antywolościowi sa chyba tylko te osoby co tu weszły z nowymi nickami by głosić dobrą nowinę. Ty budzisz niesmak, przede wszystkim tą zakłamaną wojowniczością. Pokonaj najpierw własne słabości, potem nauczaj inne osoby.
Jestes człowiekiem kompletnie niemoralnym. Etyka, bo jakąś tam wyznajesz, to zasady, których nie przestrzegasz. Które śwuiadomie i z premedystacją łamiesz. Dodatkowo uważasz, że skoro łamiesz własne zasady, ale uronisz łzę nad zdechłą krową, to jesteś lepszy od nas mięsożerców, którzy Twoich zasad etytcznych nie uznają więc łamać ich nei mogą. Żyją za to w zgodzie z ludzkimi zasadami etyki.
A moralnośc mój drogi, jak pisał Kant to przecież porzestrzeganie zasad. Ergo jesteś człowiekiem niemoralnym. Napisałeś o tym wprost. Ide o zakład, ze tak samo dotyczy to Misia i kulku innych osób.
tylko mi nie mów, że sam nie zabiles żadnego zwierzęcia, bo dla wegetarian, do których smolisz cholewki, nie ma żadnej różnicy między rzeźnikiem, a jedzacym mięso. To jest współudział w "zbrodni"
młot barbarzyńco ja mam nadzieję, że twój pies kiedyś rozszarpie ciebie bo będzie tego chciał, taką będzie miał wolę, pragnienie, marzenie.
Nie było mnie ledwie przez chwilę, a dyskusja rozpaliła się... Dane o zużyciu wody podane przez Cornell Science News są nawet dobitniejsze: 100 ton na kg wołowiny. Błąd rachunkowy popełniony przez kogoś powyżej polega na tym, że do rachunku nie wliczył wody potrzebnej do wyprodukowania zboża/paszy, którą się karmi hodowane zwierzęta. Tu źródło: http://www.news.cornell.edu/releases/aug97/livestock.hrs.html
W oblężonym Leningradzie zdarzały sie wśród Rosjan przypadki kanibalizmu. Jedzono ludzkie mięso. W oblężonym Stalingradzie takie same przypadki zdarzały się wśród Niemców. i wiesz co? Nie da się tego jednoznacznie ocenić moralnie. Ja ich rozgrzeszam, wyborem bytła śmierć.
Twój przypadek jest inny dyzmo. Ty masz wybór. Uznajesz jedzenie zwierząt za złe i je jesz. Z łatwością możesz swych zasad nie łamac, a celowo i z premedytacją je łamiesz!
Nie umrzesz z głodu bez mięsa, nie jesteś w Stalingradzie. Kim jesteś by mieć czelnośc w tej sytuacji pouczać innych ludzi? Co ci daje do tego prawo
na razie jednym z nielicznych kosmitów jakich poznałem, a nie jedynym podkreślam, jesteś Ty. i wyobraź sobie, że nie mam na Ciebie apetytu ;-)
Wieprzowina, wołowina, drób, ryby, to mi wystarcza. Wyobraź też sobie, że nie chodzę całe dnie po ulicy zastanawiając się kogo lub co jeszcze, tak z ciekawości, chciałbym zeżreć. Mam swoje nawyki żywieniowe i jeśli ekperymentuje to z przyprawami czy samą obróbką mięska. Nie szukamy miesa w kosmosie bo mamy je tutaj. Wyprawy w kosmos, na księżyc, niedługo na Marsa, trochę później gdzieś dalej, wbrew temu co myslisz nie są wyprawami na polowanie. Nie oceniaj ludzi po sobie.
to Wy mowicie o woli i pragnieniach, Ja mowie o zwierzecych instynktach ukształtowanych przez darwinowska ewolucje. Agresja naprawdę nie dodaje Ci wiarygodności i nie odbiera śmieszności.
A żeby Cie rosiczka dla odmiany pożarła! :-))) ha ha ha ha
A jak podadzą Ci goowno na talerzu z zielonym barwnikiem to zjesz to mysląc, że to szpinak... i nic Cie przed tym nie uchroni...
Nie widziałeś mojego psa. Duzy i dla ludzi łagodny jak baranek i bardzo przyjazny. Gdyby taki nie był, uspiłbym go. Po prostu nie ubi kotów.
"Jezeli to prawda, osoba za to odpowiedzialna powinien zajac sie prokurator."
A kto nibu miałby za to odpowiadać? Przecież przypomnijmy, zwierze : czuje, ma pragnienia, kocha, ma świadomośc siebie i świata, wiec pewnie też odróznia dobro od zła... a więc Mao sam jest za siebie odpowiedzialny. Prawda czy fałsz?
No jak tam? Krowa myśli, a pies nie?
wręcz przeciwnie!
wliczone zostało własnie potrzebne nawożenie zbóż. Przeczytaj jeszcze raz mój post z wyliczeniem.
to, co podają pod tym linkiem to z jednej strony ekopropaganda ludzi, którzy z rolncitwem nigdy nie mieli nic wspólnego. z drugiej twoje niedouczenie w angielskim
pisze bowiem:
Raising broiler chickens takes 3,500 liters of water to make a kilogram of meat. In comparison, soybean production uses 2,000 liters for kilogram of food produced; rice, 1,912; wheat, 900; and potatoes, 500 liters.
"
owe 100.000 litrów dotyczy,z jakiegoś niewyjasnionego tam powodu, wołowiny. Tylko dlaczego wołowina ma mieć 100 ton zuzycia wody na kg, gdy kurczaki - 3,5 tony wody, mimo że oba rodzaje mięs podlegają niemal identycznym procesom wzrotu i następnie przerobu? Być może tajemnica tkwi w paragrafie niżej o degeneracji ziemi rolnej. Tam pisze właśnie, że ziemie przeciążone ziarnem (overgrained) degenerują się w tempie 100 ton rocznie z ha? tylko jak to się ma do naszych portali rolnych i przemysłowych?
dlaczego w polskim przerobie roślin zużywa się 1/5 tego co wypijają rośliny w USA? Czyżby tam te rośliny tajemniczo wypijały 5x więcej wody? A może same procesy agrotechcznine nie mówiąc juz o przetwórstwie żywności w USA jest tak delece posunięte, że pochłania ogromne ilości wody. To drugie jest mozliwe, bo tam nawet ziemniaki są maszynowo myte i pakowane w foliowe opakowania. A jak wiadomo, wyprodukowanie niemal wszelkich produktów chemicznych pochłania ogromne ilości wody.
Tak czy inaczej, dlaczego soja w usa zużywa 2000 litrów,a w Polsce - 400 litrów na kg swej masy?
staćzykowski napisał tu kilometry postów wyżej, że broniłby jak niepodległości zycia wielorybów, gdyby groziło im wymarcie. Postapiłbym dokładnie tak samo. Dlaczego? Bo tego wymaga dobro wszystkich ludzi, byśmy dbali o środowisko naturalne, a takze dobro przyszłych pokoleń. Siłą rzeczy, bo to tylko posty wiec całego swojego systemu etycznego nie bede przedstawiał, stosuje wiec uproszecznia i pisze o jego elementach. Jeśli będę np. bardzo lubił mieso wielorybów i ganiał je po oceanach z harpunem, to pierwszy będę za tym by wsadzic mnie za to do pudła i to na długie lata, bo w ten sposób niszczyłbym ekosystem, a to dobro wszystkich ludzi i przyszłych naszych pokoleń. NIe ma w tym nic egoistycznego, zaden hedonizm, wręcz przeciwnie. Gdyby świniom groziło wyginiecie, tez bym ich bronił i zrezygnował ze swych upodoban i gustów w jednej chwili i bez mrugniecia okiem. To jest hierarchia dóbr, prymat w tym momencie dobra wspólnego nad moim egoistycznym. Nie miałbym na pewno takich "idealistycznych" dylematów jak dyzma.
A świniom, kurom, wołom... informuje, nic nie grozi. Świnie mają się dobrze!
Gdyby ktoś z Was roślinożerców upodobał sobie jakąś roślinę zagrożoną wyginieciem, też bym był za tym, by wsadzić go do pudła... i to mimo tego, ze nie ma ona układu nerwowego!
Sierpimlocie, nikt nie jest doskonaly i zazwyczaj nie realizuje w pelni swoich idealow. Piekne jest to, jezeli je posiada i stara sie do nich w jakis sposob zblizyc. Zupelnie inaczej jest z oportunistami. Ich idealy zawsze potwierdzaja to, co aktualnie robia. I to powinno wystarczyc za cale wyjasnienie :-) Zreszta, co ja bede Ci mowil, sprawe sam znasz najlepiej...
Gdzie jest ten "Miś, który też mięso zjada"? Masz jakies urojenia, czy wiesz o czyms, o czym ja nie wiem? (-:
Sierpimlot:
"Gdzie są tacy ludzie co żrą surowe ziemniaki, ryż, pszenice?"
Slyszales o witarianach?
Sierpimlot:
"Czy nieposolony ziemniak lub ryż ma jakikolwiek smak, który odróżniałby go od smaku zmielonej makulatury?"
Zdecydowanie. Trzeba tylko odzwyczaic organizm od chlorku i glutaminianu sodu i przy okazji ton innych "detergentow" ;-)
Sierpimlot:
"Uczciwi choć nawiedzeni i antywolościowi sa chyba tylko te osoby co tu weszły z nowymi nickami by głosić dobrą nowinę."
Chodzi o wolnosc nieliczenia sie z innymi?
Sierpimlot:
"A kto nibu miałby za to odpowiadać? (...) No jak tam? Krowa myśli, a pies nie?"
Znecac sie nad zwierzetami mozna fizycznie, ale tez i psychicznie. Ten pies moze byc "lagodny" , bo zastraszony. I taki wlasnie znerwicowany odreagowuje na kotach. Moze tez byc na nie szczuty, co dla wielu troglodytow jest powodem do wybuch salw rubasznego smiechu. Ponawiam jednak pytanie, jakim cudem mialoby mu sie udawac dopasc (doroslego, zdowego) kota i go zagryzc?
Sierpimlot:
[Bronilbym ginacych wielorybow] "Bo tego wymaga dobro wszystkich ludzi, byśmy dbali o środowisko naturalne, a takze dobro przyszłych pokoleń."
"NIe ma w tym nic egoistycznego, zaden hedonizm, wręcz przeciwnie."
To nie hedonizm, to antropocentryzm. Hedonizmem jest pisanie o zabijaniu zwierzat zwanych hodowlanymi, jako o swoim niezbywalnym prawie do indywidualnej wolnosci. "Licencje na zabijanie" daje wlasnie antropocentryzm. To jest ta Twoja etyka.
Sierpimlot:
"A świniom, kurom, wołom... informuje, nic nie grozi. Świnie mają się dobrze!"
Przykro mi, ale te udomowione zwierzeta sa straszliwie upodlone i "rasowo" zdegenerowane przez czlowieka, a to postepuje nadal. Proponuje sie cofnac wyzej do postu Nany i przeczytac jej praktyczne doswiadczenie z tym, do czego doprowadzono kury nioski. To jest zgroza, ale jak widac czlowiek do wszystkiego sie przyzwyczai, zwlaszcza jesli to jego bezposrednio nie dotyka.
Na marginesie. Wspolczesne zwierzeta hodowlane, nawet z "perspektywy spozywczej" niewiele maja wspolnego ze swoimi dzikimi odpowiednikami, dzieki ktorym _podobno_ nasz przodek stal sie sapiens sapiens. Tu mam na mysli sklad chemiczny. Na to ma wplyw oprocz patologicznego doboru, panie darwinisto, ubogie pozywienie, a takze nienaturalny tryb zycia.
---
No i 81 komentarzy. Zblizamy sie powolutku do 1/4, aktualnie 10/43 ogolu. Przypominam, ze to jest tylko "obrona" przed "agresywnoscia" wegetarian, pomimo tego, ze "rzeznik" jest w kazdym miescie i wiosce niemal na kazdym winklu... ale jak widac czlowiek do wszystkiego sie przyzwyczai.
ja ekologicznie szufluję dziś cały dzień zwały śniegu sprzed domu. Pozdrawiam.
Jak zasluzy, to dostanie (-:
jednak tego bez większego kataklizmu odwrócić się nie da. Po paru latach, gdy już zostałam zaakceptowana przez baby wiejskie jako "swoja", usiłowałam namawiać niektóre kobiety wiejskie do zachowania starych ras kur i kaczek, takich, które miały jeszcze instynkty macierzyńskie i wysiadywały własne potomstwo. One nawet rozumiały, że to konieczne, ale żadna z nich sama tym zająć się nie chciała specjalnie.
Jedna z moich znajomych, o której myślałam, że ona rozumie tą konieczność, oświadczyła w tym roku, że jej opłacają się właściwie tylko mulardy - skrzyżowanie kaczki z gęsią (z tego, co na ten temat wiem), bo mają dużą masę i szybko rosną (na paszy!).To, że nie da ich się u siebie rozmnożyć, nie miało dla niej żadnego znaczenia. Wylęgarnie dostarczają ich pisklęta tak samo jak kury nioski. A kury nioski są już tylko koloru brązowego. Ja pamiętam wsie ze stadami kur z upierzeniem różnego koloru, ale to już przeszłość. U nas na wsi praktycznie wszyscy mają tylko kury brązowe i biorą je z wylęgarni co roku. Takie sieroty kurze nie mają o niczym pojęcia. Po przyniesieniu ich do domu stoją tylko w stadzie i żrą niczym innym nie zainteresowane. Co innego kurczaki z własnego wylęgu; jedna z kur usiadła i wysiedziała nam siedem sztuk (niestety, cztery koguty pośród nich). Pokazała tym maleństwom już od pierwszego dnia, co jest jadalne, grzała je swym ciałem a one chowały się pod jej skrzydłami. Na spacerach ona grzebała w ziemi i wołała je gdy coś dobrego znalazła. A te kurczaki z wylęgarni chodziły cały czas tylko w "swojej grupie". I choć były starsze od tych naszych pisklaków, to przy korytku to te małe potrafiły sobie wywalczyć miejsce i najadały się pierwsze, nawet, gdy nie było z nimi kwoki. Czasem, gdy jesteśmy gdzieś na wyjeździe i widzę po drodze kury białe czy pstrokate, to staram się taką dla nas kupić, ale jeszcze mi się to nie udało, bo baby sprzedawać nie chcą.
Nasion starych odmian warzyw szukam już parę lat i nic. Polscy ekolodzy prowadzą ochronę przyrody przy pomocy wypisywania ładnie brzmiących rzeczy. Dlatego z tego nic nie ma. Niemcy mają Arche Noah,ale za granicę nic wysyłać nie chcą. Tak samo Austriacy. Ale może to i lepiej, bo powinniśmy ratować nasze rodzime gatunki. Z pewnością ma jeszcze ktoś gdzieś tam na wsiach gatunki ogórków, które do mrozów owocują i są odporne na wszelkie mączniaki i zgnilizny. I kiedyś były również takie pomidory. Te, których nasiona można kupić obecnie, muszą być pryskane truciznami przeciw zgniliźnie i mączniakom przez co ich owoce smakują byle jak. Nic nie daje stosowanie ochronne skrzypu, gnojowicy z pokrzywy czy choćby olejków eterycznych, ponieważ ich złe cechy zawarte są już w nasionach. Po prostu rośliny użytkowe bez chemii nie przeżyją już zbyt długo. My, po to by mieć jedzenie zdrowe, uprawiamy większą ilość roślin tak, by móc zebrać na raz więcej, zanim taka roślina zdechnie od chorób, ale jest to wielkim marnotrawstem gruntu uprawnego.
Jednak chwilowo nie widzę innego wyjścia, ponieważ nie mam dostępu do dobrych nasion. Tą sytuację dałoby się stosunkowo szybko naprawić, ponieważ z jednego nasionka wyrasta roślina dająca takich nasion setki. Więc po paru latach można by mieć już sytuację względnie pod kontrolą. Także w interesie wegetarian, a może w ich interesie przede wszystkim. Ja nie tracę nadziei, że się to uda. :)
"Masz jakies urojenia, czy wiesz o czyms, o czym ja nie wiem? (-:"
- miałem na mysli, ze prawdopodobnie, bo jesli mam rację to i tak się juz do tego teraz nie przyznasz. Obrona dyzmy i jego dążenia do doskonałości (tylko mu nie wiedzieć czemu nie wychodzi) nie wychodzi też Tobie i nie jest to obrona Sokratesa ;-) Sam tez nie chciałbyś stracić "wiarygodności", którą dyzma w tym temacie stracił całkowicie.
"Sierpimlocie, nikt nie jest doskonaly i zazwyczaj nie realizuje w pelni swoich idealow. Piekne jest to, jezeli je posiada i stara sie do nich w jakis sposob zblizyć".
Przykłady zawsze są dobre, obrazowe. Zabijanie zwierzat to morderstwo? Ok więc ten przykład bedzie adekwatny.
Był sobie kiedyś Jack the Ripper. Mama mówiła do niego Kubuś. Ten Kubuś jak dorósł zabijał kobiety. Mordował i poniósł za to słuszną karę. Nie znam jego lini obrony w sadzie, ale teraz do głowy przyszła mi taka. - Nie chciałem zabijać tych kobiet, czułem się z tym źle, dosłownie jak jaskiniowiec. Kiedy zostałem złapany przez policję, właśnie zachodziła u mnie przemiana. Poznałem inne ideały, i starałem się do nich zbliżyć. Wcześniej tygodniowo zabijałem 10, ostatnio juz tylko 5. Za dwa 3 miesiace przestałbym juz zabijać... gdyby nie ta policja - ostatnie słowa wypowiedziane z gniewem i wyrzutem.
Czy Kuba był winny czy nie był? Czy Kuba musiał zabijać czy nie musiał? Czy zbrodnie Kuby były mniejsze, bo czuł sie jaskiniowcem?.... Czy dyzma musi jeść mięso?
Zakładam, ze chcesz dobrze, ale to co piszesz obiektywnie jest pochwałą demoralizacji. Nie można komus wybaczyć jesli obieca, że sie poprawi w blizej nieokreslonej przyszłości jak bedzie miał na to ochotę. Co to byłaby za etyka? Poprawa musi byc tu i teraz, natychmiast, a najlepiej poparta czynnym żalem. Niech na przykład wsadzi do ust palec i zwróci kurczaka. Kot Sylwester tak robił z Ptaszkiem Twenty, a Tom z myszką Jerry.
Tak słyszałem o wariatach, takich co to z przyprawiania, czy to mięsa, czy zieleniny, robią jakieś przeciw nim zarzuty.
"Chodzi o wolnosc nieliczenia sie z innymi?"
Konkretnie Misiu, a z kim (inny to forma osobowa i mam nadzieje ze mówisz o ludziach a nie znów o spersonifikowanych zwierzetach?) ja się nie liczę? Mam wrażenie, że jest dokładnie odwrotnie i nieliczenie sie z innymi ludzmi to właśnie cecha niektórych obecnych tu roślinożerców, czy też roslinożerców in future (jak dyzma) jak już do tych ideałów dotrą, przez droge pełna cierni i parówkowych pokus.
"Ponawiam jednak pytanie, jakim cudem mialoby mu sie udawac dopasc (doroslego, zdowego) kota i go zagryzc?"
A kto mówił o zdrowych kotach? Naturalna selekcja w zwierzęcym swiecie. Znasz takie pojecie? Tylko plisss nie zarzucaj mi tu darwinizmu społecznego. W moim swiecie wartości to ludzi nie dotyczy, bo chcemy by nie dotyczyło, choć obiektywnie dotyczy. Wyjasniam bliżej - to dlatego jesteśmy ludzmi i ze wzgledu na nasze wartości dbamy o chorych, starych niedołęznych. Dlatego przeciw tej selekcji, ktora obiektywnie istnieje wystepujemy. Nie wystepujemy zaś przeciw selekcji naturalnej jak odbywa sie ona na afrykańskiej sawannie, gdzie lew usuwa słabsze rogate osobniki. Bo to nie są ludzie! Prawda?
"Licencje na zabijanie" daje wlasnie antropocentryzm. To jest ta Twoja etyka."
A jaką licencje na zabijanie ma lew i tygrys? Jaka jest jego etyka? W ogóle nie rozumiem o co Ci chodzi? Dlaczego lew tę "licencję" ma, a ja nie mam? Proszę wpleć w to jakąś logikę, bo odpowiedz tylko w oparciu o Twój system wartości czy wierzenia, w tym wypadku niczego nie wyjaśnia.
Gdybym to ja hodował drób zatrudniłbym Cię u siebie. jako doktor Dolittle mówiłbyś mi, co kury myslą o warunkach w jakich sobie u mnie zyją, jakie maja ostatnie życzenie zanim położą łebki na pieńki. papieros? czy może jakieś ziarno specjalne? ;-) Lepiej mógłbym o nie dbać. Tak jak Halama na przykład o swoje Kurczaki. Ja niestety ni w ząb kurzego nie kumam.
"Na marginesie. Wspolczesne zwierzeta hodowlane, nawet z "perspektywy spozywczej" niewiele maja wspolnego ze swoimi dzikimi odpowiednikami"
Poza kontrolowanym odstrzałem, dla adobra ekosystemu czy gospodarstw rolnych, jestem przeciw zabijaniu dzikich zwierząt, bo ich populacji moze nie dać się później odtworzyć/ Ale to na prawdę zupełnie coś innego
nana:
ktos musi trzymać tych ludzi blisko ziemi, bo ich ufo jeszcze porwie ;-)
Ja mam czas, leżę chory na grype ;-( i trochę sie zawziąłem. jak nie ten temat, to będe musial w innym jechac po PPP bo znow sa jakieś oświadczenia, a już mnie to nuży ;-)
Powinienes sie cieszyć, ze jest tu tak duzo postów. Wreszcie news o łamaniu prawa pracowniczych przez Zietka, google nie bedzie już wyrzucał jako pierwszy, nad czym ubolewałeś przy okazji innego tematu ;-)
sadzonki i stare odmiany z tego co wiem chroni i chyba sprzedaje fundacja Barka z Poznania czy okolic. Jajka zielononóżek - napisane, ze ze swobodnego wybiegu, można kupić w sklepach eko i nawet w tej okropnej Almie, więc pewno gdzieś są i kury.
Warto by też w Polsce pomyśleć o hodowli owiec i kóz - świetne mięso szczególnie z tych pierwszych, no i zdrowsze, bo one się pasą normalnie. Tak a propos wolowiny w sklepach to taka np. poledwica wolowa nie tylko, że horrendalnie droga - około 76 złotych za kilo, to jeszcze naszpikowana woda, co widać bardzo szybko na patelni.
Sam próbuję zasadzić stare śliwy i czereśnie - znalazłem ostatnio jakiegoś faceta na targu, obiecał, że na wiosnę to zrobi, zobaczymy.
zdrówka życzę :)
po co chcesz mi wspolczuc, co Ci to daje?:), jestem osoba zaklamana, nie wyznajaca zadnych zasad, ludzkiej etyki, moze to i lepiej, przynajmniej nie musze codzien doszukiwac sie swoich slabosci i udowadniac swiatu:), jestem dobrły, jestem dobrły, nie jestem zły, nie zjadam ludzi na sniadanie, jestem dobrły, nie jestem zły, wprost brzydze sie przemoca, jestem dobrły, mam zasady ktorych nigdy nie łamie, jestem dobrły, nie jestem zły, ludzka etyke tylko dla ludzi mam, jestem dobrły, karmie sikorki sloninka, kotki mlekiem, jestem dobrły, zawsze głosuje na prawych, nigdy lewych, jestem dobrły, nie jestem zły... slyszycie mnie gwiazdy, jestem dobrły hehe:) BOOM!!!
--
na surowych warzywach i owocach przezyjesz dziesiatki lat, zawieraja mnostwo zyciodajnych substancji (nawet mozesz nie pic wody, najlepszym izotonicznym napojem jest arbuz, kokosy itp.:), smacznie i zdrowo, bedziesz silny, lekki i mial ochote do wysilku, na surowym miesie moze dwa miesiace pociagniesz w bolach, bedziesz ospaly, slaby i zmeczony, a potem trup:), bo to generalnie padlina, ma zapach i smak padliny, to procesy gnilne uwalniaja zapach i smak w miesie, a organizm kompletnie wyplucze sie z witamin, mineralow i mikroelementow zeby to ztrawic i zutylizowac, a tego mieso zadne (ktore spozywasz) w latwo przyswajalnych idealnie zbilansowanych proporcjach nie zawiera... wiec sie opamietaj w szerzeniu dalej swoich banialuk, bo bez roslin i potraw wege jestes trup z tymi swoimi upodabaniami kulinarnymi w miesie.
tak że jeden drugiego zrozumieć nie mógł; rozpierzchli się tedy we wszystkie strony i nie wznieśli wieży onej jak zamierzali". Niezależnie od tego, mamy fascynującą sprawę: mięso za peerelu było kwestią polityczną - i jak się okazuje takową pozostało. Zaprawdę, wszystkie numery "Wegetariańskiego Świata" czy książki J. Gellatey albo M. Grodeckiej razem wzięte nie miały w sobie ani cząstki tej pasji, która emanuje z tu obecnych interlokutorów....
Ty to wstydu nie masz? Jakiegoś honoru? nic? Kompletnie nic? Byłem pewien, ze po tej moralnej kompromitacji już się tu nie odezwiesz, albo stworzysz przynajmniej do agitacji nowego, wiarygodnego nicka? A Ty Jeszcze dalej masz czelnośc uprawiać tu tą swoją wojenną agitkę?
Czemu nie chcesz spróbować żyć tak jak to opisujesz i do czego namawiasz innych?
Znów jesteś jak zakłamany ksiądz. On też mówi ludziom, że ubóstwo jest ok, że za to się idzie do nieba, a potem wsiada nowego merca i odjeżdża do burdelu.
Ty mówisz - jedzcie zielsko! bedziecie zdrowsi! Mięso smierdzi!... a potem odchodzisz od kompa zeżreć swojego schabowego. Żałosny jesteś.
Nie kokietuj teraz i nie ironizuj. Wyznawać zasady to znaczy ich przestrzegać. Tu nie ma stanów pośrednich. Jeśli ich nie przestrzegasz to kłamiesz, że je wyznajesz. To fakt, a nie ocena.
Naprawdę nie rozumiem jaki masz problem z tą "śmierdzącą padliną", że tak jej nie lubisz i się nią mimo to obżerasz, aż Ci smalec z brody kapie?
Chcesz żeby dla mięsożerców mniej zostało? Poświęcasz się? Wyjaśnij skąd ta słabość do ścierwa?
organizm a konkretnie przewód pokarmowy człowieka wg Davida Atenborough wskazuje na jego wszystkożerność więc może on nieźle przeżyć na różnych dietach.
Kompost z zielonek też cholernie śmierdzi.
a po co mi wstyd, ja nie wpierniczam miesa dorabiajac do tego jakas ludzka etyke, nazywam rzeczy po imieniu, a Tobie najwidoczniej brak odwagi:), jezeli bylbym takim ksiedzem, to nie probowalbym dorabiac do tego pokracznej etyki, nie uwazasz, ze jest na odwrot niz myslisz...
@kontras
czlowiek nie jest wszystkozerca, bo przewod pokarmowy nie wszystko strawi, to czego nie strawi wydali lub zlozy, dlatego mozesz polknac sobie nawet zlota monete, choc dla organizmu bedzie to jedynie strata wlasnych zasobow.
O nie nie, bez krętactw. Jak ja mówię o etyce, to ona nie ma nic wspólnego z tak przyziemną czynnoscią jak spozywanie pokarmów. To Tacy jak Ty, Ty akurat całkowicie demagogicznie, dorabiają do tego jakieś moralne zasady.
Naprawdę nie rozumiesz w czym rzecz? Na prawdę nie rozumiesz, że to nie ma znaczenia w etyce, którą sobie sami wymysliliście i narzuciliscie, czy płaczesz jedząc schabowego czy nie płaczesz? Przyjetych zasad nalezy przestrzegać. Jak możesz mówić, ze to ja dorabiam do jedzenia miesa jakąś etykę? Przecież to nie ja nazywam się Chodorek i to nie ja napisałem te brednie o lewicowym jedzeniu marchewki.
Jeszcze raz powtórze, to nie ja głoszę jakieś zasady jedzenia. Zjadlem, wydaliłem i nie ma oczym mówić. To Ty też z konsupcji robisz ideologię i ty i inni opierasz to na jakiś Waszych etycznych zasadach (moje etyczne zasady przypominam dotyczą ludzi) wiec i Ty ich przestrzegaj. To proste
gonisz wlasny ogon jak pies i nie wiesz czemu, nie dorabiasz zadnej etyki do jedzenia miesa, choc ludzkiego miesa bys nie tknal, bo etyka ludzka nie pozwala, choc mieso to mieso, jednoczesnie uwazasz za nieistotne z punktu widzenia etyki, moralnosci.. jedzenie zwierzat, choc mieso to mieso i jak sam napisales, "zjadasz, wydalasz i nie ma o czym mowic", bo to "przyjemna czynnosc". i mnie nazywasz hipokryta ?.
ja mowie jasno, jedno i drugie mieso wiaze sie z zabijaniem, niewoleniem, znecaniem itd.., roznica tylko tkwi w ludzkim skodyfikowanym prawie legalizujacym zabijanie dla miesa jednych, a innych nie, gdyby zakazano zabijania swin, psow, kotow, krow, koz, koni, oslow, owiec itd. pod kara dozywotniego wiezienia..., no nie mozesz sobie tego wyobrazic, rozumiem, wlasciciele niewolnikow tez nie mogli wyobrazic sobie, dlaczego nie moga posiadac niewolnikow jak rzeczy i takze zaslaniali sie swoja etyka oraz moralnoscia (to jedynie kwestia przesuniecia granic akcpetaci pewnych czynnosci, wiary...) za ktora gotowi byli nawet oddac wlasne zycie, a w rzeczywistosci posiadanie niewolnikow to byla dla nich "przyjemna sprawa":)
Nana, jezeli "tego bez wiekszego kataklizmu odwrocic sie nie da", to oczekujmy z radoscia konca swiata. Przy czym blysk atomu bedzie wybawieniem, w porownaniu do zycia w tym zdegenerowanym etycznie, biologicznie i politycznie swiecie przyszlosci, bo nic sie nie da zrobic. Przykre, prawda?
---------
Sierpimlocie.
1. I tak sie juz nie przyznam?! Nie sadz podlug siebie. A swoja droga, to ciekawy sposob myslenia. Prawdziwosc oszczerstwa uzasadnic innym oszczerstwem, prawda nie ma znaczenia, bo w Twoim mniemaniu nikt w nia nie uwierzy. Honorowo, az turlam sie ze smiechu. Mowisz nam wiecej o sobie, niz bys chcial, wiesz o tym? :-)
Wlasciwa odpowiedz jest gdzies na poczatku tematu, ktory tfurczo zaspamowales.
2. Rozroznijmy ideowosc, czy pojecia pokrewne, od bycia idealnym.
Bazujac na Twoim przykladzie z Kuba. Nie jest "lepszy" Rozpruwacz Wstrzemiezliwy, od Rozpruwacza Rozpasanego, ale to _lepiej_ dla _swiata_, niedoszlych _ofiar_, ze zmienil postawe. Dlatego cieszymy sie wszyscy, bo nie chodzi o wywyzszanie sie przez osadzanie kogos, ale realizacje pewnej idei.
Zupelnie jednak nie rozumiem, dlaczego w tej sprawie sedzia mieni sie ktos, kto przez 80 komentarzy z hakiem ujada, ze "rozpruwanie" jest jego niezbywalnym prawem, bo to jest fantastyczna rozrywka, bez niej jego zycie straciloby smak, a "rozpruwanych" w ogole nie zalicza do istot wartych obrony, bo to przeciez tylko zwykle dziwki sa...
Palisz papierosy? To rzuc, bo inaczej nie bedziesz mial prawa mowic, ze jest szkodliwe dla zdrowia i ze uprawy tytoniu marnuja ziemie uprawna tam, gdzie panuje glod. Albo udawaj, ze palenie jest zdrowe. To jest ta Twoja "logika".
3. Nie wiem jacy "wariaci" i jakie "zarzuty z przyprawiania"? A jesli chciales po raz kolejny dowiesc, ze jestes "normalny" i masz "wlasciwy poglad" na wszelakie "dziwactwa", to nie bedzie to niczym nowym. Dlatego tez nie rozwijam tematu, nie ma sensu.
4. Czy ten Twoj pies widzial w ogole kota, czy sie do tego, ze nie, juz nie przyznasz? ;-)
5. Co to sa "spersonifikowane zwierzeta"? Nawet nie "spersonifikowane" nie chca byc Twoimi ofiarami i nawet srednio inteligentny czlowiek jest w stanie to zbadac empirycznie, choc moze miec problemy z wyciagnieciem wnioskow. A dlaczego Twoja wola ma byc wazniejsza? Bo sobie wyznajesz jakas para-naukowa religie?!
Zabawne, ze chcesz przyrownywac sie do tygrysow domagajac sie takich samych "praw" do zabijania, ale jak chodzi o prawo innych zwierzat do zycia, to juz ten "obowiazek" Ciebie nie dotyczy, bo wtedy jestes wazniejszy. Jak dziecko: "A dlacego on moze, a ja nie! To takie nieslpalwiedliwe!".
6. Nie pisalem o zabijaniu dzikich zwierzat, lecz o tym, ze mieso zwierzat hodowlanych pod wzgledem skladu chemicznego i jego proporcji malo ma wspolnego z tym, co zdarzalo sie jadac czlowiekowi pierwotnemu. Zatem trudno mowic, ze czlowiek jest do takiego pokarmu przystosowany. Jest w takim samym stopniu, co i do oczyszczonej maki.
Twoja wiara, czy niewiara mało mnie obchodzą - gdybyś czytał to co napisałem w pierwszym poście to zauważyłbyś, że mówiłem o jedzeniu surowych plastrów polędwicy wołowej. tak - czasami nachodzi mnie chęć na surową wołowinę - i co mi zrobisz. co gorsza - "nauczyłem" się tego od znajomego. więc nie jestem jedynym. a to, że masz smak przytępiony przez częste i masowe nadużywanie soli i innych przypraw - well - to też nie mój problem - może dlatego trzymasz się kurczowo wersji "surowe mięso nie ma smaku i zapachu". przestań solić, lub chociaż zacznij robić to z umiarem - odkryjesz prawdziwe smaki potraw.
Temat juz przebrzmiał i nie chce mi się już pisać dłuższych wywodów. Dyzmo krótko. Nie jedzenie ludzkiego miesa nie jest dla mnie sprawą etyki (nie potępiam ani Rosjan w Leningradzie, ani Niemców w Stalingradzie, gdy jedli trupy. Z tego powodu jeszcze bardziej potępiam tylko wojnę), to tylko jej konsekwencja. Konsekwencja etyki, która mówi, ze ludziom nie wolno zabijac innych ludzi. Bo tylko zaprzeczając tej zasadzie, można jeść ludzkie mięso.
Miś... znów coś tu piszesz o tym co chcą zwierzęta... a mnie kolejny raz nie chce się już żartować z bajek Kryłowa. Bo to bardzo ładne bajki. Zawarte w nich morały dotyczą przecież świata ludzi.
Raczej starałem się ograniczyć w mojej argumentacji do kwestii wolności ludzkich wyborów. To niestety do lewicowców XXI w nie trafia. Slowo wolność dla niej jest w ogóle niezrozumiałe.
Nie do końca, ale starałem się nie podejmować dyskusji co jest lepsze, bo to nie ma znaczenia w kontekście chorych pomysłów Chodorka. Ja wiem co jest dobre dla mnie, Ty wiesz co jest dobre dla Ciebie. Ważne tylko by w tych wyborach nie krzywdzić innych ludzi, o reszcie nie ma co dyskutować.
Ale teraz myślę sobie - moze cos w tym jest? Tak sobie myślę gdy widzę co z ludzkimi mózgami robi nadmiar cukru. Może to właśnie niedobory białka, to z Wami zrobiły? Może? To nawet nie teza, ale takie luźne przypuszczenie ;-)
Najwazniejsze, ze chora faszystowska teza postawiona przez autora tego kuriozalnego tekstu, została wyśmiana.
A gdyby ten autor, ponoć z MS, startował kiedyś w jakiś wyborach np. z PPS, na 100% wybiorę się na jego wyborcze spotkanie i głośno na takim spotkaniu, będę cytował jego poglądy, żeby ewentualni wyborcy nie dali mu się oszukać, żeby poznali lepiej takiego kandydata. Bo idę o zakład, że majac instynkt samozachowawczy, sam im tych bzdur, licząc na ich głos, nie będzie opowiadał. Taki człowiek byłby niebezpieczny dopiero u władzy, która daje możliwość wprowadzania w życie chorych ideologii.
"No nie jest to też takie "proste" przełożenie, ponieważ strawność błonnika u monogastrycznych, wszystkożernych jest też uzależniona głównie od składu flory bakteryjnej przewodu pokarmowego, która się zmienia w zależności od spożywanego pokarmu. Osoby spożywające duże ilości błonnika łatwiej go trawią w opozycji do osób, które jedzą go sporadycznie lub (i) nie mają stosownej "flory"...
Zajadanie zaś, błonnika łyżką ze słoiczka z apteki jest szczytem "naukowego otumanienia", ale jak kto lubi, to mnie to nie przeszkadza, ani nie jest powodem do jałowej dyskusji.
PS
w powszechnej świadomości, czterokomorowce są "roślinożerne" (bo do pyska biorą "trawę"), choć faktycznie trawią w trawieńcu białko zwierzęce, a do tego wchłaniają głównie nie węglowodany, a lotne kwasy tłuszczowe, ale czy każdy musi o tym wiedzieć? Nie musi, bo zdrowszy od tego nie będzie." - http://forum.dr-kwasniewski.pl/index.php?topic=4220.msg93045#msg93045
wiara nie ma nic do rzeczy, mieso nie ma zapachu i smaku, twoje subiektywne odczucia nie maja nic do rzeczy, juz napisalem z czego bierze sie zapach i smak miesa surowego - z postepujacego rozkladu, nie raz zapewne slyszales, mieso dojrzewa, czyli wystawia sie mieso na dzialanie pewnych czynnikow ten proces stymulujacy zaleznie od tego z ktorej czesci ciala pochodzi mieso, bo inny ma sklad watroba, inny brzuch, wiec rozklad tez postepuje inaczej...itd.
nie zjadasz surowego miesa tak jak robi to prawdziwy rasowy miesozerca - najlepsze mieso jest z zywej jeszcze ofiary - takie cieple:), surowe mieso dla czlowieka jest juz poddane wstepnej obrobce, usunieto z niego wiele plynow drobnoustrojowych, wode, nadmiar tluszczu itd... to zmienia zapach, smak, leppkosc, sprezystosc... natychmiast.
--
rosliny natomiast potrafia wydzielac/produkowac substancje nadajace im charakterystyczny zapach i smak, oraz dodatkowo takze moga podlegac procesom rozkladu nadajacym im rowniez specyficzny zapach i smak.
Widzisz jaką ciekawostkę od roslinorzercy in future usłyszałeś? Ty czujesz subiektywnie, dyzma czuje obiektywnie i jesli mówi, ze coś nie ma smaku, ani zapachu, to nie ma ;-)
Nadal jednak nie chce wyjaśnic jaki jest powód tego, że żre to świństwo, które nie ma ani smaku, ani zapachu ani, żadnych wartości... Ale nie przeszkadza mu to w niczym, by uchodzić za smakosza ;-)
Może to kwestia finansów? Jak brakuje pieniedzy, to trudno znaleźć dzikie, darmowo rosnace ziemniaczki. Znacznie łatwiej dorwać bezpańskiego psa lub kota i to całkowiecie za darmo?
Snuje takie teorie, bo on sam nie chce odpowiedzieć na pytanie, dlaczego mięso je. To co mówi jest całkowicie niezrozumiałe i nielogiczne.
W przeciwieństwie do dyzmy znam wśród piewców wegetarianizmu postawy, moze równie zakłamane, ale chociaż logiczne. Oto przykład który nieraz słyszałem - kocham zwierzęta, uważam, że człowiek moze obejść się bez mięsa i przerzucić całkowicie na rośliny. Mam jednak tą słabość, bo nie umiem z mięsa zrezygnować, bo ono jest takie pyszne...
Prawda, ze to logiczne?
A jakby to mógł powiedzieć dyzma? - kocham zwierzęta, uważam, że człowiek moze obejść się bez mięsa i przerzucić całkowicie na rośliny. Mam jednak tą słabość, bo uwielbiam jeść rzeczy, które śmierdzą i nie mają żadnego smaku...
Prawda, że nielogiczne?
nie każde mięso musi skruszeć. to po pierwsze. po drugie - powtarzam - pojedź na wieś, zobacz jak się zabija świnię i powąchaj sobie świeże mięso (nie muszę chyba mówić jak zmysły smaku i zapachu są ze sobą połączone). po trzecie - jaka obróbka? jak wg Ciebie na smak wpływa odkrojenie okrywającej polędwice wołową warstwy tłuszczu? mówię o wysokiej jakości mięsie, choćby wołowinie argentyńskiej, że o japońskich wołach karmionych ryżem i pojonych piwem nie wspomnę (tak BTW dlaczego wg Ciebie ci dziwni Japończycy stosują akurat taką dietę dla tychże wołów skoro wg Ciebie smak mięsa uzyskuje się dopiero w "postprodukcji"). rozumiem, że za obróbkę uznajesz też "spuszczanie" krwi z zabitego zwierzęcia. pogódź się z tym - surowe mięso ma smak i zapach. niektóre zwierzęta mają nawet specjalne receptory do wyczuwania smaku mięsa. u ludzi podobno odpowiedzialne są za to receptory umami. jasne - jedzenie surowego mięsa nie jest najzdrowsze na świecie, bo i o pasożyty nietrudno a i trawienie go nie jest najłatwiejsze dla organizmu, ale nikt tu nie mówi o żywieniu się surową wołowiną non stop - poza tym - ja nie kupuję mięsa w supermarketach - więc nie wiem, może i tam kupowane nie ma smaku i zapachu.
twierdzenie, że smak mięsa to tylko i wyłącznie pochodna procesów gnilnych jest bardzo trudne do udowodnienia i mam nadzieję, że masz na to jakiś konkretniejsze dowody i źródła niż "bo mi się tak wydaje"
jeszcze w kwestii braku smaku - powiedz to dzieciom eskimoskim, które uwielbiają jeść świeże oczy np. fok, bo są słodkie (jak rozumiem to ich subiektywne odczucie a te oczy rodzice jakoś im "obrabiają" po wyjęciu z oczodołu, np wycierają w brudną rękawicę :)), że o surowej, parującej wątrobie nie wspomnę.
a to, że mięso z różnych organów ma inny skład to wiedza na poziomie podstawówki, tylko na przyszłość radzę być bardziej precyzyjnym, bo termin "brzuch" obejmuje wiele grup mięsa :)
powie Ci to każdy miłośnik diety Kwaśniewskiego (próbowałem, ale nie byłem w stanie utrzymać reżimu, więc dałem sobie spokój).
http://forum.dr-kwasniewski.pl/index.php?topic=4222.msg93069#msg93069
zapach i smaku miesu potrzebny do czego niby?, nawet nie zastanawisz sie, po co???, mieso zapachu i smaku nie potrzebuje i go nie ma, po co np: watraba ma marnowac zasoby organizmu na zapach i smak, zeby miesozercy lepiej smakowalo ?:). mieso ptaka, ssaka, ryby, gada.. nie chce byc zjedzone, wiec po co mialoby wytwarzac zapach, smak itd...?. O tym co glownie stanowi zapach i smak miesa surowego wspomnialem wielokrotnie, to sa procesy rozpadu (stanowia glowny udzial), sklad... potem przygotowanie itd.
Miesozerca wyczuwa czasteczki z plynow ustrojowych swojej przyszlej ofiary, z procesow rozpadu innych komorek, co automatycznie kojarzy mu sie z miesem...
rosliny to co innego, one wrecz zabiegaja o to, wabia swoim unikalnym zlozonym chemicznie zapachem, smakiem, skladnikami odzywczymi, ksztaltem i kolorem (maja caly system specjalnie po to stworzony)... jest to tak intensywne, zlozone i bogate, ze sam mozesz wyczuc.
A wracajac do tematu:)
PRAWDA jest taka drodzy miesozercy, ze bogactwo smakow miesa mordowanych zwierzat na naszym stole bierze sie z ROSLIN i glownie z ROSLIN oraz w pomniejszym stopniu z procesow przetworczych miesa (najubozsze smaki i zapachy tu powstaja), kolejnych procesow rozpadu w miesie (a wlasciwie padlinie), skladu miesa itd..., a tluszcz jest dobrym nosnikiem wiazacym zapachu i smaku, zarowno tluszcz zwierzecy i roslinny (ten zdrowszy:). "Ludzki" (ludzki-jak dumnie brzmi) miesozerca moze zrezygnowac ze spozywania miesa na cale zycie, ze spozywania roslin NIGDY!, no chyba, ze nauczymy organizm pobierac tylko czysta energie (rosliny pobieraja duzo takiej energii), co nie jest wykluczone w procesie dalszej ewolucji istot inteligentniejszych:)
ps. czy oczy fok sa slodkie, zaraz po wydlubaniu, nie wiem, na pewno foka bedzie SLEPA!, to wiem na pewno:), widocznie taki ma budelec.
@sierp+mlot
[dlaczego mięso je]
juz dostales odpowiedz. po pierwsze dlatego, ze to wynioslem z domu - kultura mieska:), po drugie, ze moge zabijac zwierzatka zupelnie bezkarnie, co sam czynie dla siebie. A po trzecie, od lat ograniczam spozycie mieska, obecnie ok. 200g na tydzien (juz tylko ryby niektore, drob (w tym jaja), wieprzowe (tego najmniej) - w tej kolejnosci, od np: krow biore juz tylko mleko, ale to je nie zabija:)... i co ciekawe, nie tesknie za tymi smakami miesa z ktorych zrezygnowalem (a mordowalem i zjadalem z kilkadziesiat gatunkow zwierzat), bo odkrylem ogromne niewyczerpalne bogactwo zlozonych zapachow, smakow, konsystencji.. roslin (warzyw, owocow, ziol), o wiele bogatsze niz wyobraza sobie to przecietny ubogi miesozerca..:). Najtrudniej bedzie mi zrezygnowac z ryb, bo uwielbiam na nie polowac, a niektore zabic i zezrec. Z mleka nie zrezygnuje i z jaj zapewne tez:).
Moze trudno pojac takiemu miesozercy, ale game smakow i zapachow w porownaniu do wegetarianskiej kuchni masz o wiele mniejsza, czy w takim razie warto dalej byc morderca zaslaniajacym sie jaka pokretna ludzka etyka, sam sobie odpowiedz ?:)
PS. W McDonald spozywacie potrawy miesne tylko ze sztucznym zapachem i smakiem, inaczej tego miesa nie da sie zjesc:). Zapach w McDonaldzie jest tak skonstruowany zeby pobudzic uklad nerwowy czlowieka (to pobudzenie kojarzy sie z sila i energia, tylko kojarzy... podobnie dzialaja narkotyki) to samo robi kazde miesko, ale ten sztuczny zapach i smak z McD jest wyjatkowo intensywny, chyba z miliony razy, ciekawe czy ktos to badal, zanim dopuscil ?, bo jakis narkotyczny McD jest, mozna sie naprawde uzaleznic, szczegolnie dzieci sa wystawione na jego dzialanie - organizm nastawiony na wzrost da sie oszukac, jezeli nie zadziala rozum, wiedza itd...