Dobrowolnie ubywa świętokrzyskich kolejarzy
Około 40 kolejarzy już zadeklarowało, że odejdzie ze Świętokrzyskiego Zakładu Przewozów Regionalnych. Zachęciła ich wypłata dodatkowych co najmniej 15 tys. zł i informacja o złej sytuacji finansowej firmy.
Redukcja zatrudnienia to część ogólnopolskiego programu restrukturyzacji Przewozów Regionalnych. W pierwszej wersji zakładano nawet zwolnienia grupowe, które w regionie świętokrzyskim miały objąć około 70 spośród 490 pracowników.
Ostatecznie ta lista jeszcze się wydłużyła, ale zrezygnowano ze zwolnień. Natomiast po rozmowach ze związkami zawodowymi ustalono, że pracownicy mogą skorzystać z programu dobrowolnych odejść. Zachętą jest odprawa w wysokości co najmniej 15 tys. zł. - Wyliczyliśmy, że z pracy zrezygnuje 88 osób, w tym 11, które mogą już przejść na emerytury. Jeśli chodzi o odprawy to w zależności m.in. od stażu pracy, pracownik może dostać nawet do 23 tys. złotych - mówi Maciej Jurczenia, zastępca dyrektora Świętokrzyskiego Zakładu PR.
Do końca stycznia z programu skorzystało tylko 17 osób. - Teraz mamy już około 40 deklaracji - mówi Jurczenia.
Co się wydarzyło, że w ciągu dwóch tygodni aż tak wzrosła liczba chętnych? - Zorganizowaliśmy spotkanie z pracownikami, na którym przedstawiliśmy jaka jest sytuacja w firmie - tłumaczy Jurczenia.
Dodaje, że pracę stracą m.in. kasjerki. - Planujemy zmiany. Możliwe, że spadnie liczba punktów kasowych, no i od marca również konduktorzy zaczną sprzedawać bilety miesięczne - wyjaśnia.
Zbigniew Kukulski, przewodniczący "S" w Świętokrzyskim Zakładzie PR potwierdza, że spora część osób złożyła deklaracje o odejściu po przeanalizowaniu sytuacje firmy. - To zawsze była trudna, indywidualna decyzja - mówi Kukulski . Jego zdaniem kolejarze brali pod uwagę m.in. deklaracje marszałka województwa, który stanowczo stwierdził, że nie zapłaci tyle ile żądają przewozy regionalne. - Takie sygnały są niepokojące, bo przecież samorząd bardzo ważne źródło finansowania pracy przewozowej - dodaje związkowiec.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kielce
"Dobrowolne zwolnienia" - "słuszne wyrzeczenia"...
składnice złomu zapełnią się ich szynami. Tak przecież było z maszynami prywatyzowanych fabryk. Szybko też dojdziemy do wniosku, oczywiście przy wsparciu wziętych dziennikarzy, że kolei to jednak zacofany środek komunikacyj i że najzdrowiej jest poruszać się pieszo.
o czym tu mówić? Kolei w tej części kraju właściwie już nie ma. Kto jeszcze pamięta pędzące ongi przez Kielecczyznę ekspresy "Tatry" i "Krakus"? Albo "Karpaty" czy "Warnę" do Rumunii i Bułgarii? Nawet poczciwą, zaledwie pospieszną "Wisłę", dziesiątki lat jeżdżącą przez Kielce, zabrano nam. Jeszcze w latach 90. pociągi osobowe Kielce-Radom były czymś naturalnym, jedną z liczniej frekwentowanych relacji w kraju, dziś między tymi dwoma blisko leżącymi dużymi miastami nie kursuje ani jeden taki skład (tylko przelotowe). A ile pociągów ostało się na linii herbskiej na Częstochowę? Praktycznie nie istnieje już szlak ze Skarżyska-Kamiennej do Stalowej Woli Rozwadowa, mimo iż zelektryfikowany, prowadzący przez ważne w skali ponadregionalnej miasta, jak Starachowice i Ostrowiec, po którym chodziły kiedyś składy dalekobieżne i międzynarodowe; tym samym kolei pozbawiony został Sandomierz, miasto odgrywające wielką rolę w turystyce krajoznawczej, jeden z najcenniejszych zespołów architektonicznych środkowej Europy. Węzeł skarżyski, powstały na linii iwanogrodzko-dąbrowskiej, mocno rozbudowany końcem lat 80., zaliczał się w przewozach towarowych do ścisłej czołówki krajowej, dziś zostały zeń tylko resztki.
"Warto było czekać na te piękne czasy"... kapitalistycznej kontrrewolucji...
pieszo?, na kolanach;)
Chyba tylko w czasie wojny post-jugosławiańskiej degradowano infrastrukturę tak gorliwie jak uczyniły to kolejne ekipy Solidurniów.
wszyscy mają samochody, więc na usługi kolei jest mniejsze zapotrzebowanie.
Państwowa jest z góry skazana na bankructwo, jak wiadomo. Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest prosta. Otóż, właścicielami firm prywatnych są kreatywni budowniczy niegdyś drugiej Japonii a dziś drugiej Irlandii, zaś ich szeregowymi pracownikami ludzie uczciwi, zaradni, pracowici i mobilni. Państwowe natomiast są tak naprawdę niczyje, a etaty w nich mają nieroby, które za PRL - u lewe zwolnienia L-4 sobie załatwiały, takie "homo sovieticusy".
P.S. Taka jest wiara salonu, taka jest wiara liberałów, taka jest wiara "niezależnych" ekspertów od ekonomii.
W innych rajach jest więcej samochodów niż w naszym a mimo to kolei kwitnie aż miło patrzeć. Natomiast u nas złomuje się nie tylko kolei. Mamy znów zająć się dojeniem kóz i podziwianiem jaśniepaństwa. Taką drogę nam wyznaczają nasze kochane elity. Może dlatego się na nie wypinamy i odmawiamy udziału w demokracji?
Salon i eksperci to w gruncie rzeczy małe piwo. Oni muszą w to wierzyć, bo inaczej nie byliby "elitą". Znacznie gorzej, że te lumpiarskie przekonania znalazły ostatnimi laty odzew u tzw. zwykłych ludzi - miejmy jednak nadzieję, że przejściowo.
samochodu.
ten dworzec w Kielcach.
Autobusowy z racji swej oryginalności (w kształcie pojazdu kosmicznego) jest rzeczywiście fajny; to w pewnym sensie jedna z wizytówek miasta. Natomiast kolejowy - zupełnie przeciętny, choć zbudowany w 1971 roku zdaje się być nowocześniejszy od wielu innych w Polsce.
Bardzo ciekawy, unikatowy, no i ważny dla mnie, bo tam przyjeżdżałem.
Kolejowy też nie jest najgorszy, w Łodzi np. Fabryczny i Kaliski nie wygladają niestety dobrze. Ciekawe jak będzie jak przebudują Łódź Fabryczną i powstanie to Nowe Centrum Łodzi (nie wiem czy ten pomysł jest dobry, ale realizować ma go Rob Krier z Luksemburga, a to dość dobrze wróży).
lewactwo zatrzymało się nas etapie kolei...
samolotów się boi, hehe...
Bajki o etapach, czyli samolotach wypierających kolej, opowiadaj polskim adeptom neoliberalizmu albo miłośnikom kultury anglosaskiej (co zwykle na jedno wychodzi). Wewnątrz zachodniej Europy podróżuje się głównie lądem, autostradami i koleją, komunikacja lotnicza odgrywa mniejszą rolę, no a przede wszystkim przeznaczona jest dla innego kręgu odbiorców. Nie wiem co prawda jak obecnie, ale w czasach kiedy intensywnie jeździłem po Europie, pociągi międzynarodowe, zwłaszcza te tańsze, nazwijmy je normalne (klasyfikowane jako odpowiedniki naszych pospiesznych), cieszyły się ogromną popularnością; teraz są one zastępowane różnymi pięknie nazywanymi "wynalazkami", byleby tylko zwiększyć cenę biletu. Poza tym podróż koleją to coś zupełnie innego niż samolotem - pozwala na obserwację środowiska geograficznego, często na autentyczne poznawanie kraju i ludzi (władza tego nie lubi). Odnośnie pociągów na Bałkany: podałem je tylko jako pewną egzemplifikację kierunku zmian, rzecz bowiem nie w tym, że kiedyś te pociągi wycofano, lecz że przeniesiono je na trasę przez Kraków (zgodnie z burżuazyjnym uprzywilejowaniem niektórych, wybranych ośrodków).
łódzkie dworce kolejowe nie są wcale złe. Łódź Fabryczna jest obok Warszawy Wileńskiej, notabene zupełnie drugorzędnej, zdaje się jedynym w Polsce czynnym dworcem czołowym (nie licząc rzecz jasna Zakopanego). Dworce takie są charakterystyczne dla metropolii zachodniej Europy, z kolei przelotowe, jak np. Warszawa Centralna, stanowią tam rzadkość. Ładny jest poza tym sam budynek; nie wiem czy został on wpisany na jakąś oficjalną listę zabytków, ale niewątpliwie nosi cechy zabytkowe. Dworca Kaliskiego nie znam zbyt dobrze, lecz po modernizacji początkiem lat 90. prezentował się OK. Łódź to jedyne miasto w Polsce o dwóch równorzędnych dworcach głównych, zresztą cały ten układ komunikacyjny moim zdaniem dobrze wpisuje się w specyfikę tego miasta.
PS.
Przez rok studiowałem na UŁ drugi kierunek.
"Łódź Fabryczna jest obok Warszawy Wileńskiej, notabene zupełnie drugorzędnej, zdaje się jedynym w Polsce czynnym dworcem czołowym (nie licząc rzecz jasna Zakopanego). Dworce takie są charakterystyczne dla metropolii zachodniej Europy, z kolei przelotowe, jak np. Warszawa Centralna, stanowią tam rzadkość."
Tak, to prawda.
"Łódź to jedyne miasto w Polsce o dwóch równorzędnych dworcach głównych, zresztą cały ten układ komunikacyjny moim zdaniem dobrze wpisuje się w specyfikę tego miasta."
Też prawda.
"Ładny jest poza tym sam budynek; nie wiem czy został on wpisany na jakąś oficjalną listę zabytków, ale niewątpliwie nosi cechy zabytkowe"
Bardzo ładny budynek, również jeden z symboli dawnej Łodzi. Wpisany do ewidencji zabytków. Teraz tylko trochę zaniedbany.
A Kaliski przed renowacją pamiętasz? Ja niestety nie, niektórzy mówili, że też był wtedy ciekawym obiektem.
"Przez rok studiowałem na UŁ drugi kierunek."
Naprawdę? Nieźle:)
bo architekt Rob Krier, z tego co wiem ma duży szacunek do historycznych budowli i nie zmieni ciekawego charakteru dworca.
dość duże przedsięwzięcie to było wtedy, ale jak wyglądał wcześniej nie pamiętam. Mimo że urodziłem się dwa dni przed wprowadzeniem stanu wojennego to jakoś nie mogę sobie starego Kaliskiego przypomnieć.
będą wdrażane rozwiązania pozwalające na kursowanie pociągów z prędkością ponad 400 km/h , a ponieważ infrastruktura kolejowa nie wymaga "wyrzucania" stacji poza obręb miast (a porty lotnicze i owszem tylko tam mogą działać) będą one silną konkurencją dla samolotów w ruchu krajowym. Oczywiście to dla nas fantastyka naukowa.
Myślę, że z lewicowego puntu widzenia ważniejsze od linii wielkich szybkości są zwykle trasy, po których kursują pociągi dostępne dla przeciętnego człowieka.
Nie pamiętam Kaliskiego przed modernizacją, tak samo jak nie pamiętam Warszawy Kaliskiej :)
Warszawa Wileńska (Petersburska) jest współcześnie dworcem wyłącznie podmiejskim, stąd też nie można go zestawiać z Łodzią Fabryczną.
----
A skoro już mowa o dworcach, to noszą one ładne nazwy w krajach katolickich, dla przykładu:
Venezia Santa Lucia
Firenze Santa Maria Novella
Marseille Saint Charles
Bordeaux Saint Jean
Paris Saint Lazare
Gent Sint Pieters
Sevilla Santa Justa
Porto Sao Bento
Porto Trindade
Lisboa Santa Apolonia
Ciekawe, czy miana te padną kiedyś ofiarą politpoprawności?
To o czym mówiłem to przebudowa aleji Włókniarzy, starego dworca już dawno nie było.
Mały wtedy byłem, pomyliłem.
Stary Kaliski: http://wyburzone.pl/miasta/lodz/lodz3_02.jpg
wkleic
http://finanse.wp.pl/kat,104126,title,Pociagi-na-wielu-trasach-jezdza-dzis-dluzej-niz-przed-wojna,wid,12000816,wiadomosc.html
co na to dresek ???
Tak to na niektórych, nawet kluczowych liniach wyglada. Nie chce mi się w tej chwili przeprowadzać jakiejś bardziej szczegółowej analizy, zainteresowanych odsyłam do rozkładów z lat 30. ("Urzędowy rozkład jazdy i lotów", jak to się wówczas nazywało).
Czy ten typ jest jeszcze w stanie nas czymś zaskoczyć?