Mieliście przecież w Polsce 50 lat aby przekonać ludzi że własność państwowa jest lepsza niż prywatna. Znowu następne 50 Wam potrzeba?
Bardzo dobry tekst. Aż dziw, że na lewicy tak mało (!) pisze się o prywatyzacji!
[Głównym powodem, który zmusza rząd do takiego kroku, jest oczywiście kryzys i co za tym idzie zwiększony deficyt budżetowy. ]
kryzys jest wlasnie powodem do wstrzymania prywatyzacji/wyprzedazy, ale PO za pare groszy chce opchnac ostatnie narodowe srebra rodowe swoim poplecznikom, a czy mozna wymarzyc sobie do tego lepszy okres niz kryzys ?
Jako libertarianin także jestem przeciwko wyprzedaży firm państwowych. Rząd powinien je zamiast tego rozdać za darmo (np poprzez kolejny program Powszechnych Świadectw Udziałowych), tak aby nie mógł przy pomocy pieniędzy z prywatyzacji zwiększać swoich pasożytniczych wydatków.
a ja jestem za rozdawaniem za darmo Twojego majątku, byś dzięki niemu nie mógł dłużej zwiększać swoich pasożytniczych wydatków.
A ludzie jak stado owiec szli pod prywatyzacyjny nóż, oczywiście w nadziei, że zamieni się on w kapitalistyczną buławę dla każdego z nich. A dziś, niestety, nawet zbiorowo płakać nie potrafią... Wstydzą się, bo żaden z nich buławy w swym plecaku nie znalazł, choć tak w to przed laty wierzył. To co najważniejsze jednak robią. Przekazują swe doświadczenia z oszustwa, którego stali się ofiarami, swoim następcom.
Jest tylko jedna drobna uwaga.
Któryś z rządów solidarnościowych, zawiesił stosowanie ustawy o samorządzie pracowniczym. Nie tylko w prywatyzowanych firmach, we wszystkich.
Ktoś może pamięta datę?
Moje wydatki nie są pasożytnicze bo ja nikogo nie zmusiłem aby mi płacił, czyli wytworzyłem jakieś dobro dla społeczeństwa którego cena nie jest niższa niż moja pensja skoro ktoś dobrowolnie za nie płaci.
robi taka anomalia jak jliber? Zazwyczaj staram się nie czytać komentarzy, bo zawsze pojawia się u mnie potem stan wzmożonej irytacji.
a od "wzmożonej irytacji" skoczy Ci ciśnienie i będziesz chory. Na co Ci te kwiaty?
Już sam nick godny typowego europejskiego pseudointelektualisty wskazuje żeś spragniony ideowego homogenizmu. Komentarze rzeczywiście dla Ciebie niewskazane, obecny świat jest już wystarczająco skomplikowany bez centralnego monopolu Jedynie Słusznych publikacji.
Opowiem Państwu jak się redukuje w Polsce bezrobocie. Sprawa dotyczy osoby, która przez kilkanaście lat pracowała na własny rachunek i po urodzeniu dziecka dowiedziała się, że może przejść na "urlop wychowawczy" pod warunkiem, że w jego trakcie będzie opłacać miesięczne składki na ZUS. Gdy ona sama (owa osoba) nie pracowała, firma nie przynosiła żadnych przychodów, tym samym i dochodu, więc na składki du ZUS nie było pieniędzy. Działalność gospodarczą trzeba było zamknąć.
Mąż ww osoby też prowadził działalność gospodarczą, w innym zawodzie. Zdarzyło się raz i drugi, że klient nie zapłacił za usługi i jego firemka popadła w długi. Ratowali się kredytami, co ich sytuację finanosową pogarszało w postępie geometrycznym.
Tymczasem dziecko osiągnęło wiek przedszkolny i zostało zapisane do przedszkola a moja bohaterka poszukiwała pracy jako "siła najemna", wszak na wznowienie poprzedniej działalności nie miała pieniędzy. Pracy nie znajdowała i z tego powodu zarejestrowała się w Urzędzie jako bezrobotna - bez prawa do zasiłku (mimo, że przepracowała w Polsce w sumie 20 lat) żaden zasiłek dla bezrobotnych jej nie przysługiwał, jedynie ubezpieczenie zdrowotne. Do Urzędu ma ponad 60 km. Ten Urząd szybko ją wezwał do osobistego (nie telefonicznie, nie mailem, ale osobiście) potwierdzenia gotowości podjęcia pracy, że zaś akurat nie miała pieniędzy by do Urzędu dojechać, to Urząd z listy bezrobotnych ją bezceremonialnie skreślił.
Jak już do Urzędu się dostała poinformowano ją, że po upływie trzech miesięcy może ubiegać się o ponowne wpisanie jej na listę osób bezrobotnych.
Nie ubiegała się.
Czy ktoś wie ile osób w Polsce, szczególnie mieszkających z dala od Urzędu, tą metodą zostało wyrzuconych z listy bezrobotnych?
Wielkość oficjalnego bezrobocia nie oddaje niestety jego faktycznego stanu, a praktyki Urzędów wobec osób poszukujących pracy mają na celu zakłamywanie rzeczywistości. Dlatego rozsądniej jest obserwować liczbę "biernych zawodowo", ona jest bliższa prawdzie o wielkości bezrobocia w Polsce.
Łatwo to sprawdzić. Wystarczy na stronie IPiSS obejrzeć dane o minimum egzystencji i mimimum socjalnym, które to są publikowane z tak dużym opóźnieniem, że złudzeń co do bezinteresowności tych opóźnień nie zostawia.
Polecam - http://mpancz.webpark.pl/blog/
Hehe, "O wielkości bezrobocia decyduje Urząd" - co ciekawe jako libertarianin także całkowicie się z tym zgadzam, tyle że wg mnie jest to Urząd Skarbowy.
A może po prostu oba te urzędy mają w tym swój udział?
Akurat bezrobocie realne jest dużo niższe niż oficjalne dzięki istnieniu olbrzymiej szarej strefy, wszystkie badania oceniają je na co najmniej milion osób i więcej, więc wątpię czy jest sens się pochylać nad pojedyńczymi przypadkami gdzie bezrobotny nie ma czasu i pieniędzy aby dojechać do urzędu, szczególnie że najczęściej taki brak czasu oznacza że pracuje na czarno.
Co nie zmienia faktu że w ogóle jakiekolwiek bezrobocie (niedobrowolne) powstaje w wyniku przemocy państwa, czyli Kodeksu Pracy oraz podatków.
bardzo zabawne :( . Niech się Pan odezwie, jak wyląduje na bezrobociu. Paru zagorzałym zwolenników poglądów jak pańskie już się "powiodło" i dziwna sprawa nie mieli kłopotu z ich zmianą.