Pamiętacie czytniki linii papilarnych w kościołach, które miały sprawdzać obecność uczniów?
A przekonywali, że to taki głupi wyskok, oszołomski pomysł kogoś tam.
Nie, panie to nie wyskok. To norma.
jakieś kpiny! Od kiedy Straż Miejska jest kościelną służbą porządkową? Jak to ma się do rozdziału kościoła od państwa? Jakim prawem kościół egzekwuje posłuch wśród wiernych przy pomocy organów państwa? Z tego co wiem, nie można nikogo zmuszać do uczestnictwa w praktykach religijnych. A już na pewno nie powinien być to przymus państwowy. Nie ma też żadnej podstawy prawnej dla podobnych działań SM (Ustawa o Straży Miejskiej: http://www.abc.com.pl/serwis/du/1997/0779.htm). SM po prostu NIE MA PRAWA tego robić.
POrąbany kraj, w którym POjeb go POpaprańca...
.
No cóż, nie od dziś państwo, jego instytucje oraz służby są (nie do końca zresztą) "świeckim ramieniem" Kościoła. Zacieśnienie współpracy policji z parafiami proponował już m.in. Dorn, od dłuższego czasu w komendach policji mają znajdować się specjalne kaplice, teraz będziemy mieli - pod rządami podobno liberalnej Platformy - "wyłapywanie" uczniów, którzy nie chcą chodzić do Kościoła. :/ Gwarancje wolności sumienia i wyznania mamy tylko na papierze Konstytucji.
aby rodzice w domach zrobili swym pociechom ołtarzyki, gdzie latorośle będą mogły oddawać się ogłupiającemu wpływowi opium nie wychodzac z domu.
ja z uwagi na ateistyczny charakter mojej rodziny mam to z głowy, ale innych rodziców gorąco zachęcam.
...że też w Częstochowie żaden klecha na to nie wpadł ???
Te całe rekolekcje odbywają się w godzinach lekcji szkolnych. Szkoła odpowiada za bezpieczeństwo młodzieży, nie chce więc, by gówniarzeria włóczyła się po mieście. Wot i wsjo.
Nikt nie ma prawa zmuszać kogokolwiek do udziału w praktykach religijnych, a tak się niestety często dzieje w (podobno) publicznych szkołach, których zadaniem ma być (podobno) edukowanie, a nie - indoktrynowanie.
ale o PRZYMUSZANIE rękami PAŃSTWA. Nierząd i rozbój na obywatelu. Najmłodszym, bezbronnym. Wagary to przecież
normalka w szkole (też uprawiałam). Nie...... to jakieś jaja są....... nie wierzę!!!
.
a czy SM wyłapuje i zawozi do szkoły wszystkich uczniów, którzy w czasie zajęć szkolnych są na wagarach? Nie. Tym bardziej nie powinno mieć to miejsca w przypadku rekolekcji.
Cała ta sprawa powinna spotkać się ze zdecydowaną reakcją środowisk lewicowych i wszystkich tych, którym leży na sercu konstytucyjny rozdział kościoła od państwa. To z czym mamy do czynienia to próba zaprzęgnięcia organów państwa do wymuszania posłuchu wobec jednego, uprzywilejowanego związku wyznaniowego.
Nikt nikogo nie zmusza do uczęszczania na lekcje religii, nie jest to przedmiot obowiązkowy. Jeśli jednak komuś brak odwagi nie pozwala na zrezygnowanie z religii, jest to już wyłącznie jego prywatną sprawą - z tchórzami i konformistami lewicy nie po drodze. A szkoła niestety musi troszczyć się o bezpieczeństwo uczniów. Myślę, że w tym przypadku naprawdę nie ma sensu doszukiwać się nie wiadomo czego.
PS.
Religii oczywiście nie powinno być w szkołach.
żyjemy w wolnym kraju. A tymczasem wsadzą cię do służbówki i każą klęczeć w kościele. Gorzej, bo nawet nie masz się komu na to poskarżyć. Płakać czy śmiać się z tego? Licho wie. Może jednak się cieszyć w nadziei, że takie akcje wywołają odpowiednie reakcje?
wszystkim umkneło zdanie
Potwierdzamy dane dziecka i pytamy, czy nie powinno przebywać właśnie w kościele albo w szkole
?
Nikt cie nie zmusza do udziału w praktykach religijnych. Jeśli chodzisz na religie to nie uczestniczysz w zajęciach szkolnych tylko w rekolekcjach w tym czasie. Jeśli zapisałeś się na religie to jest to część twojego czasu szkolnego.
Jeśli nie zapisałeś się na religię to powinieneś przebywać w szkolę i tym samym straż miejska tam cię powinna odstawić.
Bo jesteś w trakcie zajęć szkolnych. Dla jednych odbywają się one w tym czasie w kościele dla innych niechodzących na religie w szkole.
Bo drogie antyklerykalne mózgi szkoła jest za dziecko zwłaszcza niepełnoletnie dziecko odpowiedzialna podczas zajęć szkolnych.
Ponadto spieszę was powiadomić, że straż miejska policja ma prawo wylegitymować każdego młodzieńca dziecko które w domyślnym czasie zajęć szkolnych nie przebywa w szkole.
I bardzo często z tego prawa korzysta o czym mogą zaświadczyć dwaj moi młodsi bracia...
fancom straż miejska i policja krąży po osiedlach i wyłapuje wagarowiczów.
Straż miejska ma nie tylko prawo ale obowiązek widząc dziecko bawiące się około 10 rano na trzepaku zapytać go czemu nie jest w szkole i zadzwonić do szkoły.
Powie ci to co drugi rodzic.
a jakim prawem rekolekcje odbywają się w czasie, gdy uczniowie winni być w szkole i realizować materiał programowy? Kiedyś organizowano owe "rekolekcje" albo wczesnym ranem albo popołudniem. 3 dni wyrwane z kalendarza, przy czym na drugi dzień jest spowiedź. To, że jest religia w szkole, nie oznacza, że kto chodzi na religię, ma chodzić obowiązkowo do kościoła.
Najlepiej, aby zajęć z religii w ogóle nie było w publicznych szkołach, ale skoro już są, to powinny odbywać się zgodnie z obowiązującym prawem - na czele z Konstytucją RP. Ta dopuszcza możliwość organizowania zajęć z religii w publicznych szkołach, ale przy poszanowaniu takich prawno-człowieczych gwarancji, jak: wolności sumienia i wyznania, zakazu przymuszania do udziału w praktykach religijnych, prawa do nieujawniania własnych poglądów, prywatności etc.
Nikt nie ma prawa wymagać specjalnych zwolnień od osób, które nie chcą uczęszczać na zajęcia z religii (a tak się obecnie dzieje), powinny się one odbywać poza planem lekcyjnym, a sale szkolne powinny być wynajmowane klerowi na takich samych zasadach, jak wszelkim innym prywatnym podmiotom (np. szkołom językowym) - bez jakichkolwiek dotacji ze strony państwa, oceny z tego przedmiotu w żadnym razie nie powinny trafiać na świadectwa szkolne (narusza to prawo do nieujawniania własnych poglądów), a tym bardziej - być wliczane do średniej. Krzyże powinny być zawieszane w salach szkolnych tylko podczas lekcji religii. O zbieraniu odcisków palców uczniów przez księży-katechetów czy "wyłapywaniu" tych, którzy nie chodzą do Kościoła już nawet nie wspominam, bo to jakiś "orwellowski" surrealizm...
I tyle. Tylko tyle i aż tyle.
Osobiście jako uczeń miałem "przyjemność" być zmuszanym do udziału w praktykach religijnych, np. rozpoczynających rok szkolny, obniżono mi również ocenę z zachowania z tego powodu, że zgłosiłem podanie o organizację lekcji etyki - gwarantowanych prawnie - których w praktyce jednak nie ma. Znam osobę, która nie została przyjęta na studia na wyznaniową wprawdzie, ale finansowaną z budżetu państwa uczelnię, na mocy Konkordatu - KUL.
Polska, w tym polska szkoła, stała się jedną, wielką "kruchtą".
Straż miejska ma zawozić uczniów do kościoła? Przecież to jakaś tragifarsa... Może od razu zamieńmy szkoły i urzędy państwowe w kościoły, a kościoły uznajmy za instytucje państwowe, żeby była jasność w temacie.
Straż Miejska nie ma NIC do żadnej religii ani rekolekcji. Takie działania NIE NALEŻĄ do kompetencji SM i tyle. SM to nie jest żadna Policja Katolicka.
Nikt nikogo nie ma prawa zmuszać do uczestnictwa w żadnych praktykach religijnych. I to, że ktoś jest czy nie jest formalnie katolikiem, godzi się czy nie godzi uczęszczać na lekcje religii nie ma tu absolutnie nic do rzeczy. To wszystko jest bowiem DOBROWOLNE. A jeżeli zachodzi jakaś sprzeczność pomiędzy uczęszczaniem na lekcje religii a nie nie uczęszczaniem na rekolekcje, to jest to sprawa sumienia osoby, której to dotyczy, ewentualnie tej osoby rodziców lub opiekunów. Jeśli Krk chce, to niech za karę takich osób np. nie dopuszcza do bieżmowania albo niech usuwa je z listy wierny. Guzik mnie to obchodzi.
Jeśli godzę się na przynależność do jakiegoś stowarzyszenia i ta przynależność nakłada na mnie pewne obowiązki wynikające np. ze statutu stowarzyszenia, to sorry, ale nie jest sprawą państwa pilnowanie, czy przestrzegam postanowień tego statutu i karanie mnie, jeśli tego nie robię. To tylko sprawa pomiędzy mną i stowarzyszeniem, które może ukarać mnie np. wykluczeniem z listy członków. PRAWA STOWARZYSZENIA NIE SĄ PRAWAMI PAŃSTWOWYMI i nie jest sprawą państwa egzekwowanie przestrzegania tych praw, tak jak chce tego Krk.
I ostatnia sprawa: NIE MA MOŻNA NIKOGO ZMUSZAĆ DO CZEGOŚ, CO PRAWO MU NIE NAKAZUJE. NIE MA żadnego przepisu, który nakazywałby uczestnictwo w praktykach religijnych i absolutnie bez znaczenia jest w tym momencie, czy ktoś wierzy czy nie, należy czy nie, chodzi na religię czy nie.
Nie myl, proszę, obowiązku szkolnego z wymuszaniem uczestnictwa w praktykach religijnych.
No tak, tylko z jakiej racji policja ma zawozić tych wagarowiczów AKURAT do kościoła?! To kościoły pełnią teraz funkcję ośrodków opiekuńczo-wychowawczych?
chwilowo histeryzujesz.
Dobrowolnie decydujesz sie uczestniczyć w zajęciach religii albo takiego uczestnictwa odmawiasz.
jeśli się decydujesz to elementem tego nauczania jest obecność na rekolekcjach. Straż miejska nie wozi cię do kościoła bo jest na usługach kleru tylko dlatego, że ma cię odwieźć w miejsce w którym aktualnie powinieneś z racji takiej a nie innej formy lekcji która się odbywa być.
Jeśli szkoła potwierdzi, że nie uczeszczasz na zajęcia religii i powinieneś być właśnie na zajęciach z wosu to odwiozą cię do szkoły.
Jest to typowy zabieg który funkcjonuję od lat. Można dyskutować czy religia powinna być elementem nauczania w szkole nawet dobrowolnym czy nie ale jak się na chwilę pogodzisz z faktem że na dzień dzisiejszy religia jest w szkole to nie ma większej różnicy czy jesteś na wagarach a właśnie powinneneś być na biologii czy na religii.
Tym bardziej, że spróbuj sobie wyobrazić fancomie, że jeśli nauczyciel stwierdzi twoją obecność na danych zajęciach z których ty potem zwiejesz to w przypadku gdybyś wpadł pod samochód przy braku reakcji nauczyciela katechety ponoszą oni odpowiedzialność za twój wypadek.
Zapisanie się na lekcje religii owszem fancomie nakłada na ciebie obowiązek uczestniczenia w rekolekcjach.
Urban: Jeśli nie chodzisz na religię nikt cię do żadnego kościoła nie zawiezie...
Ludzie nawet obsesja ma swoje granicę...
"Jeśli Krk chce, to niech za karę takich osób np. nie dopuszcza do bierzmowania albo niech usuwa je z listy wiernych" - tak powinno być.
To tylko potwierdza, że gdzie religia, tam o wolności można sobie pomarzyć.
Paranoja to panuje, owszem, ale na lewica.pl. Przecież maciej stanczykowski pisze bardzo jasno, dlaczego straż miejska będzie postępować tak, a nie inaczej. Czy jak dziecko ucieka z lekcji religii, to należy mu za to jeszcze dać cukierka i niech wałęsa się po ulicy?
Udział w lekcjach religii jest obecnie pół-przymusowy (przy wymogu specjalnych zwolnień - bezprawnym zresztą, przy nagrodach dla tych uczęszczających i represjach dla tych nieuczęszczających - jak np. groźbą niższej średniej, siedzenia na korytarzu między lekcjami, stygmatyzacji itp.). Nie ma również w zastępstwie - w teorii gwarantowanej prawnie - etyki. Szkoła stała się "przybudówką" Kościoła
Czego wy jeszcze nie chcecie przyjąc? Przecież Maciej Stańczykowski wszystko napisał na ten temat. Dziecko chodzi na religię ma obowiązek byc na rekolekcjach gdy takowe są w ramach lekcji religii w szkole. Ten czas traktuje się jak zajęcia szkolne więc szkoła jest odpowiedzialna więc nauczyciele na te rekolekcje prowadzą dzieci a straż miejska czy policja reaguje na uczniów samopas jakby to był normalny dzień.
Albo może już łatwiej bo niektórym kończy dyskusję już samo słowo kościół i lekcja religii. Jak w ramach Wychowania Fizycznego odbywają się zajęcia na basenie położonym poza szkołą to fakt że dzieci które uczęszczają na takie zajęcia są przyłapane że nie pływają tylko palą fajki w parku może przynieśc im przymusową podwózkę na basen przez SM- to czy tłumaczy się to WIELKIM WPŁYWEM ZARZĄDZCÓW BASENÓW NA SZKOŁĘ? Czy to jest objaw BASENIZMU?
Na rekolekcje uczniowie są prowadzeni często nie - w ramach lekcji religii, ale różnych innych lekcji, np. matematyki, polskiego, angielskiego itd. Do tego wymaga się od nauczycieli tych przedmiotów prowadzenia "trzódki" do kościoła, a zarazem uczestniczenia w rekolekcjach. Od tych, którzy nie chcą iść na rekolekcje wymaga się często specjalnych zwolnień - bezprawnych zresztąm i nie ma dla nich w zastępstwie w szkołach żadnych zajęć. W wielu z nich nie działają nawet świetlice, a więc nieuczęszczający uczniowie są pozostawieni "sami sobie". Wiem to m.in. z własnego doświadczenia.
To śmieszne, żeby splatać cykl nauczania z praktykami religijnymi. Jak już pisałem, zarówno zajęcia z religii, jak i praktyki religijne - powinny odbywać się poza planem lekcyjnym.
Basen przynajmniej służy zdrowiu, a pół-przymusowa indoktrynacja - z punktu widzenia rozwojowego - nie służy niczemu dobremu.
chodzisz na religię - chodzisz na rekolekcje. nie masz cojones, żeby się wypisać - twój problem. proste i jasne.
ja byłem jedyną osobą w moim małomiasteczkowym LO, która nie chodziła na religię i jakoś przeżyłem. obyło się bez obniżonych ocen z zachowania a i ostracyzmu jakiegokolwiek nie doświadczyłem.
w W-wie dzieciaki radzą sobie z SM tak, że chodzą do centrów handlowych - tam nie ma SM, a ochrona nie może nikogo odwieźć do szkoły (czy w przypadku tych ludzi, którzy SAMI ZDECYDOWALI SIĘ na religię i aktualnie są zobowiązani przez tą SAMODZIELNĄ decyzję do uczęszczania na rekolekcje - do kościoła).
tak jak pisał Maciek - kto chodzi na religię będzie odwieziony do kościoła - i nie ma to nic wspólnego z zależnością państwo-kościół, bo jest to tylko i wyłącznie pochodna decyzji ucznia.
To, że ktoś nie doświadczył dyskryminacji, nie oznacza, że jej nie ma. Jest, i to wzmacniana urzędowo (chociażby na poziomie ministerialnych rozporządzeń, jak tego o wliczaniu ocen z religii do średniej, czy zarządzeń dyrekcji szkół lub służb państwowych, jak w przypadku rekolekcji, zbierania odcisków palców uczniów itp.). Czy kiedy, w publicznych szkołach, wprowadzą specjalne oznakowanie - np. na mundurkach - dla uczniów uczęszczających i nieuczęszczających na religię albo pół-przymusowe modlitwy przed lekcjami, również będziecie udawać, że to tylko "porządkowe" rozwiązania?
sprawdzi, czy Straż Miejska przemieszcza się grzecznie, na kolanach, w pobliżu Świątyni Pana.
chodzisz na religię to ocena z niej jest wliczana do średniej. dla mnie to jasne. wybacz - ale wyjaśnij mi czym różni się wartość oceny z religii od oceny z plastyki, muzyki, ZPT czy innych równie ważkich przedmiotów.
a bajki o "specjalnych oznakowaniach" to już wyraz postępującej fobii i dla mnie nie różnią się takie wizje niczym od opowieści korwinowców o socjalistycznych urzędnikach w każdym domu sprawdzających znajomość wiedzy o UE, czy wysyłających dzieci do domów dziecka za to, że rodzice są konserwatywnymi prawicowcami. pfff. bez żartów. mi samemu z kościołem nie po drodze, zakończyłem ten "związek" dobre 15 lat temu i nie planuję jego wznowienia, ale bez przesady. snucie wizji rodem z filmów o NWO to problem snującego tylko i wyłącznie.
i powtarzam - nikt nikogo nie zmusza do chodzenia na religię - znam wiele rodzin które mają dzieci nieochrzczone, siłą rzeczy nie chodzące na religię, żyjące bez ślubu (o zgrozo) kościelnego - i popatrz - żyją - nie mają przez to żadnych problemów a urzędnicy tego opresyjnego, kościelnego reżimu nie rzucają im żadnych kłód pod nogi...
Ancymon:
"Pamiętacie czytniki linii papilarnych w kościołach, które miały sprawdzać obecność uczniów?
A przekonywali, że to taki głupi wyskok, oszołomski pomysł kogoś tam. Nie, panie to nie wyskok. To norma. "
Gratuluję spostrzegawczości. Rzeczywiście rozmaite organizacje uprawiają ten karygodny proceder jakim jest egzekwowanie od swoich dobrowolnych członków przestrzegania własnego regulaminu. Ale dowodem ostatecznym, normą(! :-)), nie są tony papieru, karteczek, list obecności, pieczątek, taka oczywistość, ale prowincjonalny "kogośtam" w randze wikarego, który pokusił się o wykorzystanie techniki (-:
----------
Bury:
"Te całe rekolekcje odbywają się w godzinach lekcji szkolnych. Szkoła odpowiada za bezpieczeństwo młodzieży, nie chce więc, by gówniarzeria włóczyła się po mieście. Wot i wsjo. "
No właśnie. Ja np. będąc w szkole średniej w czasie rekolekcji wraz z kolegami preparowałem się tanim winem owocowym, co z punktu widzenia grona pedagogicznego, ustawy o wychowaniu w trzeźwości, a także rodziców, jest rzeczą dalece bardziej niebezpieczną, niż poziewywanie w świątyni. No, ale to spisek Opus Dei.
Bury:
"Religii oczywiście nie powinno być w szkołach."
Właściwie się nie zgadzam. Sądzę, że może być, ale nie na tej samej zasadzie, co przedmiot szkolny, ale jako kółko zainteresowań. Osobiście wolałbym jakieś inne, powiedzmy informatyczne, ale jak na prawdziwego totalitarystę przystało, dopuszczam możliwość, że ktoś może mieć inne zainteresowania niż ja mu pozwolę, a też i wymóg dogodzenia "pracodawcom" w dziele kształcenia niewolników na ich potrzeby nie jest dla mnie zobowiązujący. Dlatego wolałbym szkołę z kółkami religijnymi 5 wyznań, szachowym, sportowym, muzykologicznym wraz z sekcją (na)dętą, a także z klubem miłośników kina radzieckiego i Walentyny Tiereszkowej, niż technokratyczną pralnie mózgów szykującą szczury do neoliberalnego wyścigu, nazywaną dla żartu "neutralną światopoglądowo"(o czym niżej).
-----------
Odyseusz:
"Nikt nie ma prawa zmuszać kogokolwiek do udziału w praktykach religijnych, a tak się niestety często dzieje w (podobno) publicznych szkołach, których zadaniem ma być (podobno) edukowanie, a nie - indoktrynowanie. "
Kolego, czy równie silnie sprzeciwiasz się "Podstawom przedsiębiorczości"(wtłaczającym młodzieży do głowy prawidła ekonomii wulgarnej, jako jedynie słusznej), czy "Wiedzy o społeczeństwie" indoktrynującej propaństwowo, demokratystycznie, biurokratycznie i kapitalistycznie przyszłe owce i barany systemu? A może walczysz z "Historią powszechną"? Tą, będącą w istocie historią polityczną widzianą z perspektywy nacjonalistycznej, absolutyzującej takie wsp. obowiązujace idee jak państwo i naród , co w rzeczywistości zamiast poszerzać, strasznie zawęża horyzonty myślowe ludzi...
Tak, to jest arcyneutralne, a pogadanki o starożytnym proroku, który szerzył radykalny egalitaryzm wsród ludu pracującego miast i wsi to jest najgorsze co się może uczniowi przytrafić.
Odyseusz:
"zgłosiłem podanie o organizację lekcji etyki - gwarantowanych prawnie - których w praktyce jednak nie ma."
Z ciekawości zapytam, jakież to zasady moralne miałaby kształtować ta cała "Etyka"? Czy przypadkiem nie będą to demoliberalne cnoty burżuazyjne? O tak, to sprawa warta krwi, zwłaszcza, że "gwarantowana prawnie", tzn. przez państwowy aparat represji, że pozwolę sobie nazwać rzecz po imieniu, co jak pamiętam w państwowej szkole nie jest zbyt dobrze widziane i też źle się odbija na ocenie ze sprawowania...
Odyseusz:
"Najlepiej, aby zajęć z religii w ogóle nie było w publicznych szkołach, ale skoro już są, to powinny odbywać się zgodnie z obowiązującym prawem - na czele z Konstytucją RP. Ta dopuszcza możliwość organizowania zajęć z religii w publicznych szkołach, ale przy poszanowaniu takich prawno-człowieczych gwarancji, jak: wolności sumienia i wyznania, zakazu przymuszania do udziału w praktykach religijnych, prawa do nieujawniania własnych poglądów, prywatności etc. "
Widzę, że "nauka" nie poszła w las. Bez zająknięcia posługujesz się burżuazyjnymi fetyszami, odnosząc się do nich z nabożnym wręcz szacunkiem i coś mi się wydaje, że z przekonaniem, iż jest to esencja lewicowości.
W zasadzie to historycznie są lewicowe, a dokładniej były, bo dziś czczenie tej "utopii (z)realizowanej" całkiem skutecznie również przy pomocy imperialistycznych sił zbrojnych, zdaje się trącić myszką, czyli właściwie jest (umiarkowanie) konserwatywne, ot, ironia losu (-:
----------
Nikyty:
"To tylko potwierdza, że gdzie religia, tam o wolności można sobie pomarzyć."
A co na to pastor Niemiec? (-:
kłamać nie jest ładnie - bo przedstawianie idiotycznej i samodzielnej decyzji jednej parafii, żeby używać czytnika linii papilarnych jako narzędzia do sprawdzania obecności jako "wzmocnienia urzędowego" (bardzo proszę o konkretny przepis w takim razie).
SM, czy wcześniej Policja "od zawsze" miały obowiązek wyłapywania wagarowiczów i odwożenia ich do szkół - tutaj wraca "problem" podjęcia decyzji o uczęszczaniu na lekcje religii i związanych z tym innych obowiązków.
a zarządzenia dyrekcji szkół - cóż misiu - na szczęście szkoły mają jeszcze pewną autonomię i mogą niektóre sytuacje modelować u siebie. nie podoba się - założyć komitet, zmusić do działania rodziców, zacząć coś robić. boisz się ostracyzmu i szykanów, kładziesz uszy po sobie - sorry - to już tylko twój problem.
To z tego, że przy wystawianiu oceny z religii bierze się - oficjalnie - pod uwagę również praktyki religijne, a nie samą wiedzę religijną. Zatem państwo oraz szkoła są wprzężone w przymuszanie do udziału w takich praktykach, czego zakazuje chociażby Konstytucja. Na dodatek, osoby uczęszczające na religię stają się uprzywilejowane - mają szansę na wyższą średnią (za swoją "religijność"), a dla tych nieuczęszczających nie ma w zastępstwie - w teorii gwarantowanej prawnie - etyki. Sprawa wliczania ocen z religii do średniej na świadectwie powinna trafić do Strasburga.
Jeśli natomiast chodzi o rzekomą "dobrowolność" zapisywania się na religię, to jest ona fikcją, bo od osób niezainteresowanych wymaga się specjalnych zwolnień - bezprawnie zresztą, a szkoła i parafie wytwarzają presję, aby uczęszczać na religię. W mojej szkole nawet od pełnoletnich uczniów wymagano specjalnych zwolnień od ich rodziców - wg zarządzenia dyrekcji. Gwarancje wolności sumienia i wyznania są nagminnie pogwałcane i trudno tego stanu rzeczy nie zauważyć.
Twoje z kolei argumenty przypominają mi retorykę prawicy narodowo-katolickiej, że w Polsce panuje wolność, równość i wszystkie mniejszości są szanowane (pomijając fakt, że są "równi" i "równiejsi").
To (co powyżej) do defetysty...
Oczywiście, że edukacja powinna być pluralistyczna, a nie - tak jak to się dzieje obecnie w Polsce - monistyczna światopoglądowo. Przede wszystkim na lekcjach religii (ale nie tylko, bo często również WOSu czy polskiego) wtłacza się uczniom dogmaty katolickie, ale na innych lekacjach również -dogmaty neoliberalne.
Przedmiot "podstawy przedsiębiorczości" - biorąc pod uwagę jego burżuazyjną nazwę, powinien - moim zdaniem - nazywać się "podstawami ekonomii" i prezentować różne spojrzenia na gospodarkę, także socjalistyczne.
A "religia" w ogóle nie powinna znajdować się w planie lekcyjnym (przedmiotowym), bo to absurd - jeśli już ma odbywać się w szkołach, to z poszanowaniem obowiązującego prawa, jako zajęcia pozalekcyjne, na zasadzie wynajmowania sal szkolnych klerowi - tak jak innym prywatnym podmiotom (patrz wyżej). Warto by natomiast rozważyć wprowadzenie przedmiotu - etyka / religioznawstwo, przekazującego wiedzę naukową, a nie - indoktrynujący.
ksiądz ma utrzymanie biskup życie w luksusie papież władze absolutną.A ty co masz z tego.
to jest news o nauce religii w szkołach, czy o służbach porządkowych realizujących swoje obowiązki, które wynikają z obowiązującego w Polsce obowiązku/przymusu szkolnego?
i wybacz - nadal nie wzruszają mnie opowieści o ostracyzmie, szykanowaniu urzędniczym itd, bo zbyt wielu znam ludzi, którzy na religię nie chodzili, nie mają ślubu kościelnego, są nieochrzczeni, poddali się apostazji, nie ochrzcili swoich dzieci itd i nie mają z tego powodu ŻADNYCH problemów.
a i sam wychowywałem się w małym miasteczku, a decyzję o rezygnacji z lekcji religii (i kościoła w ogóle) podjąłem na początku lat 90-tych, kiedy trend był raczej odwrotny i dawni gminni urzędnicy PZPR nagle masowo się nawracali, wysyłali dzieci do pierwszej komunii, chrzcili... i za cholerę nikt nie robił mi z powodów mojej decyzji najmniejszych problemów. z dyrektorem LO na czele, który był świętszy do proboszcza i apele rozpoczynał od modlitwy (w której nie uczestniczyłem).
działa w obie strony. To że ty doświadczyłeś jakiś specjalnych zaświadczeń nie znaczy, że inni ich doświadczają.
Łatwo odwrócić argumentacje prawda?
Osoby niepełnoletnie muszą przynieść zaświadczenie a raczej zgodę rodziców że w zajęciach religii nie uczestniczą. Nie bardzo widzę w tym jakiś przejaw faszyzmu bo generalnie tak to bywa, że do pewnego roku życia rodzice mają prawo decydować za ciebie czy wolno ci pójść tam czy ówdzie a z wycieczki wrócić z klasą czy samemu.
Nie wiem jakich super zaświadczeń żądano od ciebie ale powiem ci tak w tajemnicy, że jak chciałem uczestniczyć kiedyś w szkolnym SKS to musiałem przynieść "specjalne zaświadczenie" od rodziców, że się zgadzają.
Jak w podstawówce grałem w szkolnej drużynie w piłkę nożną to musiałem co semestr "specjalne zaświadczenie" przynosić, że rodzice mi pozwalają.
Nawet na wycieczkę nie mogłem pojechać dopóki rodzic jeden bądź drugi nie podpisał, że się na mój wyjazd zgadza.
Wynikało to z prostego faktu. Byłem niepełnoletni !!!!
Można tony atramentu wylać o religii w szkole i pewnie słusznie potępić wiele kwestii z tym związanych ale ten news traktuję o technicznym rozwiązaniu kwestii pobytu bądź nie dziecka w danym czasie w danym miejscu.
Nic w tym dramatycznego ani skandalicznego a wy wykorzystujecie go do krzyknięcia i palcem wskazania - patrzcie jak te klechy się rządzą nawet straż miejska im za taksówki służy.
Manipulujecie w tym przypadku i to aż hurgot idzie.
a mimo to bylem zmuszany lazic do świątyni podczas rekolekcji bo szła cała szkoła, łącznie z wychowawcami na świetlicy. Całe życie musialem miec taki czy inny kontakt z klechami bo często brali zastepstwa podczas ktorych nie reazlizowali programu nauczania tylko bredzili swoje mitologie.
Ostracyzm oczywiscie tez byl, ale z tym akurat sobie radzilem, na mojej dzielni katolickim fanatykom spuszalismy poprostu wyrównawczy łomot.
Twojego fenomenalnego wpisu?
"Na rekolekcje uczniowie są prowadzeni często nie - w ramach lekcji religii, ale różnych innych lekcji, np. matematyki, polskiego, angielskiego itd..."
Ale matematycy, poloniści i inni "artyści" boją się nawet odetchnął głębiej przy katechecie, bo im wykrzyczy, że bąka puścili...
NA REKOLEKCJE UCZNIOWIE PROWADZENI SĄ W RAMACH INNYCH PRZEDMIOTÓW!
Dotarło??? Przynajmniej to???
.
Uczniowie nie są własnością dyrekcji szkoły, ani tym bardziej księży, usiłujących nauczać dzieci o czymś, o czym sami nie mają pojęcia.
Jeżeli uczeń może być prawnie pociągnięty do odpowiedzialności za własne czyny - co widzimy coraz częściej w postaci wyroków na młodocianych, to dlaczego pozbawia się uczniów prawa decydowania o własnym postępowaniu wyłuskując ich w łapance z ulicy i zawożąc w eskorcie do kościoła? Jeżeli uczeń nie chce do kościoła iść, ale zobowiązał się z jakiegoś powodu na religię chodzić, to przecież taki ksiądz może mu zwyczajnie wystawić gorszą ocenę. Przemoc władzy państwowej stosowana wobec uczniów korzystających z wolności danej właśnie przez Boga każdemu człowiekowi - bez względu przecież na wiek! - jest absolutnie niedopuszczalna. Jeżeli uczeń idzie na wagary, to przecież szkoła nie ponosi za to odpowiedzialności.
rekolekcje zamiast fizyki, chemii, biologii...
A O-POR-RU-NI-ŚCI tłumaczą bezprawie prawem kaduka...
Sami tego chcieliśmy...
(_*_)
Zgadzam sie, ze w szkole w burzuazyjnym panstwie wiedza o spoleczenstwie oznacza czesto indoktrynacje "propanstwowo, demokratystycznie, biurokratycznie i kapitalistycznie". Zgadzam sie z Twoja ocena samego juz w sobie przedmiotu "podstawy przedsiebiorczosci". Zgadzam sie, ze "historia powszechna" zamienia sie nieraz z prawdziwa permanentna kampanie propagandy nacjonalistycznej (nie mowie juz nawet o wojnie polsko-radzieckiej 1920, choc nauczyciel, ktory powie uczniom, ze to Polska napadla wtedy na Rosje Radziecka, powinien dostac medal za odwage - ale wystarczy chyba wspomniec o awanturze z Dymitrem Samozwancem). Zgadzam sie, ze przemiot "etyka" - jesli juz sie realnie pojawi - to czesto etyka "demoliberalnych cnot burzuazyjnych". Zgadzam sie. Tylko czy z tych samych wzgledow mozna oczekiwac, ze nauczanie o owym arcyegalitarnym starozytnym proroku bedzie oznaczac przekazywanie rzetelnej wiedzy o jego egalitaryzmie?
Poza tym, z dwojga zlego wole jednak panstwo burzuazyjne bez takiej ozdobnej kopuly, ktorej utrzymywanie oznacza zaistnienie - tak, dalekich od najbardziej drastycznych, ale jednak - mechanizmow przymusu religijnego od takiego, w ktorym owa kopula i owe mechanizmy funkcjonuja.
Nie rozumiem, dlaczego tyle osób czyni z tego dyskusję o religii w szkole w ogóle? Nie powinno jej tam być, zgadzam się zupełnie. Ale jest, a skoro tak, to niechodzenie na nią jest wagarowaniem, jeśli jest się na nią zapisanym. Przecież dzieci, o których mówimy, raczej nie uciekają z rekolekcji czy z religii z powodów ideologicznych.
Specjalne zwolnienia są praktyką nagminną, w różnych zakątkach Polski - wynikają z reguły z zarządzeń dyrekcji.
To tylko jeden z wielu elementów opresji państwowej wobec uczniów nieuczęszczających na religię.
Są znani również pracownicy, którzy nigdy nie zetknęli się z jakąkolwiek formą naruszenia ich praw / dyskryminacji, co nie oznacza, że ona nie istnieje. W Polsce jest wręcz przeciwnie, promuje ją państwo, w tym jego - różnego rodzaju - instytucje i służby (przykłady powyżej).
Rekolekcje odbywają się w nawiązaniu do lekcji religii, udział w nich wpływa na ocenę z religii wypisywaną później na świadectwie i wliczaną do średniej, chociaż są organizowane w czasie planowego trwania również innych lekcji przedmiotowych. To jawny dyktat religii oraz kleru w polskiej szkole.
a ja miałem wolne, kiedy reszta chodziła na religię. a to, że bylem jedynym uczniem tego LO, który nie chodził na religię bonusowało dla mojej klasy (dla mnie bonusami była jedna lekcja w tygodniu mniej i wolne w trakcie rekolekcji) tym, że religia musiała być pierwszą lub ostatnią lekcją, co wielu wykorzystywało w ten sposób, że się na niej nie pojawiało. więc o ostracyzmie też nie było mowy :)
możemy się tal licytować, na wspomnienia z LO, ale po co?
Z faktu chodzenia na religię w szkole nie wynika obowiązek chodzenia na rekolekcje, tak jak nie wynika z tego też obowiązek chodzenia na niedzielne mszy święte.
Cieszą i bawią mnie takieinformacje.
Cieszą bo młodzi ludzie przestaną do reszty szanować czarną szlachę.
A bawi, bo już widzę jak łebki masowo wożą się pilicyjnymi autami, by zaimponować odwagą przed kolesiami.
Brakuje tylko masowej łapanki, którą będzie można pokazać kolegom na Youtubie.
["Podstawom przedsiębiorczości" (wtłaczającym młodzieży do głowy prawidła ekonomii wulgarnej, jako jedynie słusznej), czy "Wiedzy o społeczeństwie" indoktrynującej propaństwowo, demokratystycznie, biurokratycznie i kapitalistycznie przyszłe owce i barany systemu? A może walczysz z "Historią powszechną"? Tą, będącą w istocie historią polityczną]
----
Zgoda. I dlatego właśnie uważam, że religii nie powinno być w szkołach. Nauka Chrystusa jest czymś nieskończenie razy wyższym moralnie od wspomnianych przedmiotów, indoktrynujących w duchu posłuszeństwa wobec państwa i kapitału. Religii po prostu nie przystoi być w tak nędznym towarzystwie, jak nauczenie burżuazyjnej demokracji, tzw. przedsiębiorczości, czy dziejów wzajemnego mordowania się. Jej lekcje winny odbywać się poza szkołą, która - jak wszystko oparte na przymusie - również stanowi element Struktur Zła.
defetysta: "no proszę
a ja miałem wolne, kiedy reszta chodziła na religię. a to, że bylem jedynym uczniem tego LO, który nie chodził na religię bonusowało dla mojej klasy (dla mnie bonusami była jedna lekcja w tygodniu mniej i wolne w trakcie rekolekcji) tym, że religia musiała być pierwszą lub ostatnią lekcją, co wielu wykorzystywało w ten sposób, że się na niej nie pojawiało. więc o ostracyzmie też nie było mowy :)
możemy się tal licytować, na wspomnienia z LO, ale po co?"
Tzn., że od czasu, kiedy chodziłeś do szkoły, wiele się zmieniło - na gorsze. W ostatnich latach byłem uczniem szkoły i religia prawie zawsze znajdowała się w środku planu lekcyjnego, nie było niczego w zastępstwie, za postulat organizacji lekcji etyki - obniżono mi ocenę z zachowania, byłem przymuszany do udziału w praktykach religijnych - przynajmniej tych rozpoczynających rok szkolny. Kler i "katoprawica" coraz bardziej rozbestwiają się w Polsce.
"religia/rekolekcje
Z faktu chodzenia na religię w szkole nie wynika obowiązek chodzenia na rekolekcje, tak jak nie wynika z tego też obowiązek chodzenia na niedzielne mszy święte."
Wg litery prawa nie wynika, a przynajmniej nie powinien wynikać, ale w praktyce tak to jest traktowane (udział w tych rekolekcjach czy mszach jest - oficjalnie - brany pod uwagę przy wystawianiu oceny z religii).
[To skandal i ograniczanie praw obywateli nieletnich przy pomocy władzy]
Państwo, tak ukochane przez pewną część lewicy, na każdym kroku ogranicza prawa Człowieka, ale jakoś nie zawsze budzi to jej sprzeciw.
a możesz ujawnić jakie to specjalnie zwolnienie musiałeś przedstawić? I czy byłeś pełnoletni?
Czy może po prostu na potrzebę argumentacji nie idzie ci przyswojenie faktu, że niepełnoletni uczniowie muszą mieć zwolnienia od rodziców. bez względu na to czy chodzi o religie czy o wycieczkę czy o wcześniejsze wyjście ze szkoły.
Mamo......
nikyty a z faktu uczenia się w szkole historii nie wynika obowiązek bycia na wycieczce do muzeum. Prawda?
A ta pani prof która potem pyta albo każe pisać elaboracik z wycieczki to bezprawnie nie?
Otóż wynika. Jeśli zapisałeś się na tą religię. To podpisałeś się pod wymaganiami jakie stawia przed tobą ten który wręczy ci papierek iż naukę tego a tego zakończyłeś pozytywnie.
hydla skąd masz przepraszam takie rewelacje?
Bo ci odyseusz napisał? Pokaż mi szkołę gdzie nie wykonuję się programowych lekcji danego przedmiotu nakazując się uczyć w tym czasie religii?
Pokaż mi to to palcem. Zamiast metodą jedna baba drugiej babie dorabiać sobie ideologie do praktyki.
Bo w myśl tej zasady ja nigdy nie uczęszczający na religie. Moi obaj bracia nigdy nie uczęszczający na religię jakoś kłopotów nie mieliśmy.
To co Hydla na tej podstawie wywnioskujemy sobie, że problem nie istnieje?
Szkoła to przymus, hierarchia, propaństwowa indoktrynacja (dziś dodatkowo także wyścig szczurów). Czyli jednym słowem Zło. Religia nie powinna mieć z tym g.wnem nic wspólnego. Jej nauczenie winno odbywać się przy kościołach i jak w czasach PRL stanowić pewną formę oporu wobec państwa.
W mojej szkole wymagano takich zwolnień (oświadczeń nieuczęszczania na religię) nawet od uczniów pełnoletnich. Zgodnie z prawem, zajęcia z religii powinny być organizowane na życzenie zainteresowanych, a nie - na zasadzie zapisywania na nie wszystkich "hurtem". Narusza to m.in. prawo do nieujawniania własnych poglądów, tak samo jak ocena z religii na świadectwie. Wokół tej sprawy pogwałceń prawa jest - dosłownie - cała masa.
NA REKOLEKCJE UCZNIOWIE PROWADZENI SĄ W RAMACH INNYCH PRZEDMIOTÓW!
Może z tej strony kopnąć klechów? Tylko kto się odważy?
Odyseuszu... wcale się nie zdziwię, kiedy Twój pomysł "znakowania" uczniów będzie niedługo testowany na uczniach. Będzie jak w obozach koncentracyjnych... kolory? trójkąty? dwie hostie w nagrodę?
Bo czarni testują na nas od dwudziestu lat. Jak na bezwolnych baranach...
.
miałeś 18 lat i wymagano od ciebie papierka, że rodzice zgadzają się abyś nie chodził na religie?
czy też jako 18 latek musiałeś zadeklarować sam, że nie chcesz na tą religie chodzić?
Bo w pierwszym przypadku to jest absurd ale jeśli drugi przypadek jest dla ciebie przykładem prześladowania to obawiam się, że będziesz musiał takich oświadczeń w życiu złożyć jeszcze trochę a tym samym poddać się "represjom" państwa pracodawcy etc etc. tak to bowiem już jest, że jeśli 90% chce chodzić na dany event a 10% nie chcę to te 10% musi to powiedzieć bo dla tych 90% organizuję się zajęcia domyślnie.
hydla i porywają dzieci na macę....
a obozy koncentracyjne zbliżają się jak w butach milowych. Przyjdzie ci biedaczysko cierpieć wraz z całą lewica.pl
fajnie. Jakby się czytało forum nacjonalisty org tylko zamiast żyd muzułmanin lewak bruksela trzeba sobie powstawiać kościół katolicki.
Nawet nie domyślacie się jak wiele was łączy.
To pierwsze. Jednak jakiekolwiek oświadczenia woli nieuczęszczania na lekcje religii - które powinny być organizowane NA ŻYCZENIE - są absurdalne i bezprawne. Polska to kraj absurdów.
czym ich specjalność różni się od specjalności zaświadczeń zwalniających z WFu (te są pewnie jeszcze bardziej opresyjne, bo trzeba iść do specjalnego urzędnika, czyli lekarza, który potwierdza niezdolność uczestnictwa w tychże)...
Maciej - Jak na razie, to Ty podejmujesz argumenty "obronne" tych środowisk.
Defetysta - Tym, że narusza prawo do nieujawniania własnych poglądów, prawo o organizacji (w teorii) nadobowiązkowych lekcji z religii (wuef - mimo wszystko - jest obowiązkowy, tyle że zwalnia się z przyczyn zdrowotnych).
.
Faktem jest, że miejsce religii w polskich szkołach poniekąd (choć nie do końca) może przypominać miejsce zajęć z wychowania fizycznego, pod względem rangi im przypisywanej. Na oba te przedmioty wszyscy są z góry zapisywani, chociaż też z obu z nich można się - przy szczególnych względach - zwolnić... Polska szkoła, pod batutą kolejnych "prawomyślnych" ministrów - m.in. Radziwiłł, Handke, Wittbrodta, (w trochę mniejszym stopniu) Łybackiej, Giertycha i Hall - dba zarówno o, swoiście pojętą, kondycję duchową, jak i cielesną "małych Polaków". A później czołowi ateiści i agnostycy, głoszą, że niewiara jest jak niepełnosprawność i podziwiają wierzących, jak niepotrafiący pływać - pływających... A Polska wciąż tonie w powodzi klerykalizmu ;].
własną piersią broniąca socjalnych i totalitarnych zdobyczy jedynie słusznych klechów...
A na początku klechy chciały "naukę religii" w czynie społecznym krzewić. Tylko chętnych. A teraz się "strażakami" wysługują. Na sowicie opłacane "nauki religii" ze "świeckiej" szkoły do kościoła zapędza.
A ja młodych za mądrych uważałamm. Sama na czyny społeczne i pochody pierwszomajowe pędzona byłam. Myślałam, że to już koniec...
O!!! niedługo nabożeństwa majowe będą odprawiane ku czci czwartej bogini w trzech osobach. Są tam w łodzi jakie kapliczki przydrożne? Lepiej będzie widać tych zniewolonych baranów pędzonych na rzeź... oznakowanych według częstotliwości hostii, np.
(_*_)
co jej wszakże zaproponować zamiast Dekalogu?
"stanowiska" tylko staram się nie mieć obsesji. Są kwestie które w stosunkach państwo kościół do normalnych nie należą. jest to finansowanie katechetów z podatków nas wszystkich oddawanie nieruchomości choć to się tyczy oddawania generalnie etc etc.
Sęk w tym, że ten portal zaczął od pewnego czasu przypominać internetową wersje faktów i mitów. Sęk w tym, że niektórym miesza się tutaj rozdział kościoła od państwa z chęcią zmarginalizowania religii wogóle.
Jeśli z newsa o rekolekcjach ty i twoi koledzy wysnuwacie teorię o spisku watykanu kleru na spółkę z siłami bezpośredniego reagowania to nie muszę stawać w jednym szeregu z ojcem rydzykiem aby powiedzieć, że to bzdura a wasze dywagacje o naznaczaniu, zmuszaniu i totalitaryzmie czystą manipulacją pachną.
Podobnie ma się rzecz z zwolnieniem z religii gdzie Hyjdla zdążyła już nam tu nadejście kolejnej inkwizycji ogłosić w temacie. Widzisz odyseuszu tak to jest, że wiekszość tego społeczeństwa jest katolicka. Każda szkoła i ta do której ja chodziłem i ta do której chodzą moi bracia mniejsi w nazwisku bo nie w wierze zakłada roboczo, że większość uczniów będzie na religie chodzić a w przypadku uczniów małych rodzice ich tam poślą.
Tym samym nie każą z racji zdrowego rozsądku i logiki pisać oświadczeń 29 osobom w klasie a wymagają niezgody rodziców na uczestnictwo w obrzędach religijnych od pozostałych 2-3 osób. Bo skoro już mają tą religię w szkole co do której można dyskutować czy słusznie czy nie to zwyczajnie muszą ją jakoś zorganizować a i tych niewiernych zagospodarować też.
Na tej samej zasadzie na jakiej w ośrodku wypoczynkowym na stołówce domyślnie dostaniesz bitki wołowe a jak chcesz dostać kiełki to niestety musisz ten fakt zgłosić. Bo tobie łatwiej zgłosić niż wiekszości która na bitki reflektuje.
Oczywiście można na bazie tego oświadczenia oznajmić histerycznie o postępującej okupacji i krzyknąć zawadiacko że faszyzm nie przejdzie. Tylko, że ani to sens ma ani prawdziwe nie bardzo.
Zasadę świeckości państwa. SM jest organem utworzonym i zaopatrzonym w liczne pełnomocnictwa przez państwo, które wg konstytucji jest świeckie. Dzieciny, które, ach, jakie to straszne, wagarują w szkolnych godzinach, SM mogłaby odwozić do domów, ewentualnie do szkół, ale jakim prawem do jakiejkolwiek świątyni? Wszelkie "pedagogiczne" łamańce logiczne nie zasłaniają popełnianego tu nadużycia.
Nasi radni we wielu samorządach nie umieją zachować umiaru w uporczywym, prostackim i - na szczęście - szkodliwym dla KRK lizuństwie, zaś ich organa, Straże Miejskie i Gminne z udawanym entuzjazmem wykonują ich BEZPRAWNE polecenia.
kapliczek przydrożnych nie ma, bo przy ulicach w mieście raczej się takich budowli nie uskutecznia. W Siemianowicach pewnie też nie ma, bo to raczej charakterystyczne dla rozstajów dróg w terenach pozamiejskich.
Chociaż nie, są kapliczki św. Rocha i św. Antoniego w Łagiewnikach (tych w Łodzi, nie w Krakowie), adres to chyba ul. Wycieczkowa, ale od tej ulicy to spory kawałek.
niektórym choćby i w oczy pluć, to i tak powiedzą, że deszcz pada.
Absolutnie nie przekonuje mnie argument, iż SM postępuje słusznie, bo rekolekcje odbywają się w czasie zajęć szkolnych. Być może. Ale rekolekcje NIE SĄ zajęciami w szkole. To nie jest to samo. Religia zaś to też nie jest matematyka, że musisz na nią chodzić niezależnie od swoich przekonań. Stawianie znaku równości pomiędzy rekolekcjami w kościele a lekcją języka polskiego świadczyć może chyba tylko o wypaczonym postrzeganiu rzeczywistości osób lansujących taki pogląd.
Natomiast argumenty w stylu "chodzą na religię, więc muszą chodzić na rekolekcje" to już kuriozum. Co by powiedziały osoby, które są właśnie tego zdania, gdyby którejś niedzieli zapukał do ich drzwi ksiądz w asyście policji i powiedział, że bycie ochrzczonym katolikiem jest równoznaczne z obowiązkiem chodzenia na niedzielne msze, a te osoby nie dopełniają tego obowiązku od długiego czasu?
Gdyby pewnego dnia klechy z ekranów TV oznajmiły, że Polska jest krajem katolickim, więc dla niekatolików nie ma tu miejsca, to też pewnie usłyszelibyśmy na tym forum, że przecież nie ma sprawy, bo Polska to wolny kraj i nikt nikogo tu siłą nie trzyma - nie jesteś katolikiem, możesz przecież emigrować.
W totalitaryzmach również masowo zapisywano dzieci i młodzież do - państwowo wspieranych - organizacji i sztucznie wymuszano wz. z tym ich aktywność.
Jedna zabytkowa Jana Nepomucena na pamiątkę jakiejś zarazy - dżumy czy innej cholery. W centrum też ich od cholery, bo tu zaraza częściej gościła. I w innych dzielnicach, bo Ślązacy to ludek pobożny. Prawdziwi Polacy-katolicy... I jeszcze na chałupach i kamienicach...
A czemu o obowiązkowych roratach w Łodzi nie pomyśleli? Nic straconego, no nie Getzz?
(*_*)
"Bo skoro już mają tą religię w szkole co do której można dyskutować czy słusznie czy nie to zwyczajnie muszą ją jakoś zorganizować a i tych niewiernych zagospodarować też."
To jakaś komiczna argumentacja. W praktyce nie ma również w zastępstwie - w teorii gwarantowanych prawnie - lekcji etyki. Demokracja to nie "dyktatura większości".
SZKOLE SENSU DODAJĄ WAGARY
W liceum wagarowałem nagminnie, z idącą w setki (!) liczbą opuszczonych godzin lekcyjnych może byłem nawet jednym z krajowych liderów w tej chlubnej dyscyplinie. Włóczyłem się w promieniu jakiś 100-150 km, po sąsiednich miastach i miasteczkach, koleją, MPK, autostopem, chętnie zaglądając zwłaszcza na bazary i targowiska (nb. był to okres wybuchu prawdziwej przedsiębiorczości i Wolności gospodarczej, bazary tętniły życiem, rodacy w ramach handlu zagranicznego sprowadzali towar z połowy świata). Nigdy żaden umundurowany żulik nie czepił się, nie wylegitymował mnie, nawet nie wiedziałem, że jest to możliwe. Teraz w tzw. wolnej Polsce zdarza się to coraz częściej. Słyszałem, że gdzieś, zdaje się w Gnieźnie, łachudra ze straży miejskiej złapała chłopaka na wagarach, a sąd skroił jego rodziców na 5000 zł.
Tak, takich oto czasów doczekaliśmy. Kradną nam Wolność jak tylko się da, a lewica toczy spory na tematy dziesięciorzędne lub w ogóle nieistniejące - bo do takich zalicza się cała tematyka okołokościelna.
----
Jesteś po szkole, więc gorzej być już nie może
Szkoła pierwsza, szkoła druga, niezgrabne przeżycia przy tablicach
Szkole sensu dodają szybkie papierosy w toaletach
Wagary na wzgórzach, nad rzeką
Uwierzcie mi - wszystko jest piękniejsze, lepsze od szkoły dzisiaj
Ojczysty język, gramatyka, krzyż przyzwoitości wychodzą z użycia
Przez średniowieczny porządek w szkicu podany wypierane mozolnie
To agitacja siły godnej Belzebuba, dajcie sobie spokój lepiej
Nauczycielka niedopieszczona adrenaliną żyje na lekcjach
Przelewa migrene krwawiąc negatywną oceną z zeszytach
Nie uczy, nie szanuje, ona czas marnuje
Uwierzcie mi - wszystko jest piękniejsze, lepsze od szkoły dzisiaj
Życie to Kraków, Gdańsk, Warszawa i tysiące innych miejsc
Życie to eskapady w morze, wchodzenie w góry
----
"Tym samym nie każą z racji zdrowego rozsądku i logiki pisać oświadczeń 29 osobom w klasie a wymagają niezgody rodziców na uczestnictwo w obrzędach religijnych od pozostałych 2-3 osób"
Kiedy czytam podobne słowa, przypominają mi się argumenty prawaków przeciwko refundacji środków antykoncepcyjnych, którzy twierdzili, że ciążą to nie choroba, więc antykoncepcja refundowana być nie powinna. Ten sam poziom obłudy w argumentacji.
Zgoda ze Staruszkiem (II akapit)
Wrażenie, że "czarni rządzą" wynika wyłącznie z głupoty lokalnych decydentów, samorządowców, radnych i tym podobnych, którzy musząc komuś włazić w d.pę (taka już ich potrzeba duchowa) czynią to obecnie w stosunku do kleru.
--
@ Hyjdla
Ci, którzy kiedyś ganiali za nieobecność na pochodzie 1-majowym, dziś ścigają za olewanie rekolekcji. To zwykle ci sami osobnicy, czasami nawet w dosłownym sensie, ten sam typ mentalny.
[niedługo nabożeństwa majowe będą odprawiane ku czci czwartej bogini w trzech osobach. Są tam w łodzi jakie kapliczki przydrożne]
Nie wiem Hyjdla, do czego to mówisz. Kapliczki przydrożne, mocno wrosłe w polski (i zresztą nie tylko) pejzaż, często mające wartość zabytkową, stoją we wsiach oraz na terenach podmiejskich. W miesiącu maju spotykają się tam starsze kobiety odprawiając modły ku czci Matki Boskiej. Doprawdy nie pojmuję, co tu złego, śmiesznego, "obciachowego"? Zważ ponadto, że tym ludziom nikt nie każe tam być, przychodzą dobrowolnie (szkoła tymczasem jest przymusowa).
W Konstytucji stoi jak byk:
Art. 53 § 6
Nikt nie może być zmuszany do uczestniczenia ani do nieuczestniczenia w praktykach religijnych.
I tyle. Koniec, kropka. Causa finita. Nie ma od tego zapisu żadnych wyjątków. Obojętnie, czy te praktyki religijne odbywają się w czasie zajęć szkolnych czy nie, czy ktoś uczęszcza na lekcje religii czy nie, czy ktoś jest ochrzczony czy nie. To zupełnie bez znaczenia. A jeśli dla kogoś lekcja biologii w szkole i rekolekcje w kościele to to samo, to obawiam się, że ta osoba pomyliła fora.
Dalej. Ustawa o SM.
Art. 11. Do zadań straży należy w szczególności:
1) ochrona spokoju i porządku w miejscach publicznych,
2) czuwanie nad porządkiem i kontrola ruchu drogowego - w zakresie określonym w przepisach o ruchu drogowym,
3) współdziałanie z właściwymi podmiotami w zakresie ratowania życia i zdrowia obywateli, pomocy w usuwaniu awarii technicznych i skutków klęsk żywiołowych oraz innych miejscowych zagrożeń,
4) zabezpieczenie miejsca przestępstwa, katastrofy lub innego podobnego zdarzenia albo miejsc zagrożonych takim zdarzeniem przed dostępem osób postronnych lub zniszczeniem śladów i dowodów, do momentu przybycia właściwych służb, a także ustalenie, w miarę możliwości, świadków zdarzenia,
5) ochrona obiektów komunalnych i urządzeń użyteczności publicznej,
6) współdziałanie z organizatorami i innymi służbami w ochronie porządku podczas zgromadzeń i imprez publicznych,
7) doprowadzanie osób nietrzeźwych do izby wytrzeźwień lub miejsca ich zamieszkania, jeżeli osoby te zachowaniem swoim dają powód do zgorszenia w miejscu publicznym, znajdują się w okolicznościach zagrażających ich życiu lub zdrowiu albo zagrażają życiu i zdrowiu innych osób,
8) informowanie społeczności lokalnej o stanie i rodzajach zagrożeń, a także inicjowanie i uczestnictwo w działaniach mających na celu zapobieganie popełnianiu przestępstw i wykroczeń oraz zjawiskom kryminogennym i współdziałanie w tym zakresie z organami państwowymi, samorządowymi i organizacjami społecznymi,
9) konwojowanie dokumentów, przedmiotów wartościowych lub wartości pieniężnych dla potrzeb gminy.
Obojętnie, jakbyśmy się nie napinali, jak bzdurnych i naciąganych argumentów nie używali, to z powyższych regulacji nijak nie wynika, jakoby do obowiązków SM należało odwożenie dzieciaków do kościoła na rekolekcje. Podobne praktyki są po prostu BEZPRAWIEM.
Otóż to! :-)
Ale do tego niestety dochodzi wykorzystywanie państwa i szkoły do przymusu religijnego. Dopóki religia będzie w planie lekcyjnym (a nie - poza nim) - i to na szczególnych prawach - dopóty może dochodzić do takich nadużyć.
czy ty nie rozumiesz? Bo jestem w stanie uwierzyć... Czy udajesz? Ciężko mi uwierzyć za dobrze udajesz.
Piszesz
"Religia zaś to też nie jest matematyka, że musisz na nią chodzić niezależnie od swoich przekonań"
A potem rozwodzisz się nad totalitaryzmem rekolekcji
Nie nie nie nie. Nie musisz. wystarczy, że zadeklarujesz że nie chcesz. I nikt cię wtedy nie zaciągnie na rekolekcje. Wiesz dlaczego? Bo nie chodzisz na RELIGIE !!!
a gdzie jest żabka? A tu jest żabka łap cuksa....
Jak się zapisałeś na tą religię to z jakiś powodów chcesz mieć papierek że chodziłeś. Czy to dlatego, żeś konformista czy dlatego, że wychodzisz z założenia że przyda się czy dlatego, że wierzący jesteś. Uznałeś, że chcesz mieć taki papierek.
Żeby dostać ten papierek musisz zaliczyć rekolekcje.
Jak chcesz ślub w kościele to musisz zrobić to i to. A jak chcesz ochrzcić dziecko to musisz tamto i inne.
Jezu nikt cię do tego nie zmusza. Nikt nie zmusza cię do posiadania tego stopnia na świadectwie ani do posiadania męża żony w obrządku katolickim etc etc. Nie drzyj płaszcza. Nie domagaj się wolności niechodzenia na rekolekcje dla zapisanych na religie bo skoro chcą mieć na świadectwie tą relgię to muszą zastosować się do wymagań instytucji która o nim decyduję.
A jak chcesz być weterynarzem to cię czekają praktyki przy świnkach.....
A teraz proszę spróbuj logicznie mi wytłumaczyć w jaki sposób dokonałeś porównania mojej argumentacji z sprzeciwem wobec antykoncpecji.
ta zabawa nazywa się znajdź punkty wspólne. Ale poprzeczkę podniosłeś bardzo wysoko powiem ci...
a do swojej wyliczanki dodaj
Konstytucyjny zapis o obowiązku szkolnym do 18 roku życia. I przestań manipulować. Nikt cię nie zmusza do uczestniczenia w rekolekcjach. Zgodziłeś się w nich uczestniczyć deklarując chęć uczestnictwa w zajęciach z religii.
I jeszcze
http://edgp.gazetaprawna.pl/index.php?act=mprasa&sub=article&id=99966
http://www.nowiny24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20080206/REGION00/782467402
Za nowelizacją ustawy o straży gminnej. Funkcjonariusz ma pełne prawo cię wylegitymować i odstawić tam gdzie być powinieneś.
To nie znaczy, że straż miejska służy klerowi jako służba kościelna ani że straż miejska ma obowiązek doprowadzenia do kościoła. To znaczy, że ma obowiązek dopilnowania aby uczeń bez zezwolenia nie opuszczał obowiązku szkolnego którym to obowiązek w przypadku osoby która uczęszcza na religie w danym przypadku jest bycie na rekolekcjach.
Nie potrafię prościej.
Chociaż teraz w sumie nadużycia stały się normą...
Mnie, starej turystce nie musisz mówić, że kapliczki potrafią być przepiękne (ale i paskudne)!
Nie wiem już gdzie, na jakim szlaku w Beskidach widziałam przecudnej urody wydłubanego w drewnie Chrystusa wysokiego jak mężczyzna, ukrytego pod zgrabnym daszkiem. Stałam i patrzyłam z rozdziawioną gębą.
Ta bytkowska kapliczka pochodzi z XVIII w., taka zwykła, wielkości M-2 wysoka na ok. 3 metry, pobielona, kryta gontem - "szondziołami" jak mówią miejscowi, z niewielką dzwonniczką. W środku jest zabytkowa wyrzeźbiona w lipowym drzewie figura świętego. Stoi obecnie wśród betonowych bloków, nieopodal rośnie stary olbrzymi dąb, na którym hitlerowcy powiesili Józefa Skrzeka (3 XII 41) [stryja Józefa Skrzeka - muzyka], a wcześniej Pawła Wójcika [18 XI 41]. Plac nosi ich imiona.
O rzut beretem jest inna "na rozstajach dróg" (trzech) "kapliczka" wzniesiona chyba w 1962 w intencji budowy kościoła pw. Św. Ducha (stoi od 30 lat). Betonowe ohydzieństwo, ogrodzone betonowym murkiem z gipsową figurą Przenajświętszej Bogini. Ja się zawsze śmieję (bo tuż obok jest elegancka knajpa "U Kaczora"), że ona jest punktem orientacyjnym i opiekunką trunkowców (*_*)
A... jeszcze jedną znam, sentymentalną, rodzinną. W latach 30-tych ub. wieku mój dziadek sklecił maleńką kapliczkę zawieszoną na dużym grabie z obrazkiem z obrazkiem Matki Boskiej Częstochowskiej. Przy drodze wiejskiej naprzeciw domu. Kicz kiczowaty. Nikt już nie pamięta w jakiej intencji, ku jakiej przestrodze, w podziękowaniu za co. Za komuny podsłyszałam rozmowę Cioci z moją Mamą: "trza będzie kapliczkę znowu zreperować, pomalować i obrazek wymienić, bo sołtys mówił, że jak się rozleci, to władza nie pozwoli nowego zabytku powiesić". I co roku była nowa-stara kapliczka. No cud? Cud! Nie rozleciała się do dzisiaj i co roku w maju baby zawodzą tam swoje pienia i paciorki. Ja tam niezapominajki lub chabry zanosiłam...
(*_*)
Bytków najbardziej religijny podobno.
Ale nie wiem, bo tylko przejezdżałem.
Lubię Śląsk, naprawdę.
Czyli co per analogiam sprawdzanie czy włócząca się młodzież nie wagaruje też jest bezzasadne w świetle tych paragrafów?
i w "patriotyczno-katolickim" akcie przyjąć domniemanie winy, to można każdego sprawdzać (jak niewinny, to się utopi - w myśl ponoć eskimoskich praktyk prawnych) oraz doprowadzać, gdzie jego miejsce przewidziane w ustawie przy pomocy Straży Miejskiej, Policji, Wojska oraz jednostek Gromu i służb kościelnych. Gdy ci będą w gacie zaglądać, zachowaj pogodny nastrój i miej bezgraniczne zrozumienie dla paragrafu! Bo ja chamowi, co mi w majtki chce zajrzeć, to dam po mordzie, czy w myśl paragrafu czy przeciw niemu. Jeżeli tobie wolność jednostki - w tym wypadku twojej - nie jest potrzebna, to twoja sprawa. Są jednak inni ludzie na tym świecie i nie każdy tak jak ty lubi włazić byle władzy do doopy. Ludzka godność powinna być ponownie w cenie, a nie włazidupstwo w celu nagiego przeżycia.
Obiekty sakralne to przede wszystkim miejsca kultu religijnego, a dopiero na dalszym planie tzw. atrakcje turystyczne.
[Bo ja chamowi, co mi w majtki chce zajrzeć, to dam po mordzie, czy w myśl paragrafu czy przeciw niemu]
Uważaj nana, bo oskarżą cię za "napaść na funkcjonariusza". A to dziś przestępstwo coraz straszniejsze. Podobno za zlikwidowanie psa mają być tylko dwa możliwe wyroki: albo 25 lat, albo dożywocie.
"A to dziś przestępstwo coraz straszniejsze. Podobno za zlikwidowanie psa mają być tylko dwa możliwe wyroki: albo 25 lat, albo dożywocie."
Podczas gdy oni kogoś zabiją, ciężko pobiją lub wielokrotnie zgwałcą 16latkę na komisariacie (wszystko to zdarzało się niedawno) zostaną przeniesieni w inną część Polski, ewentualnie ofiara... zostanie oskarżona o napaść na funkcjonariusza.
o agresji i chamstwie w czasie "spisywania danych", korupcji ("Serpico" był na faktach) czy jeździe po pijanemu (pies, który niedawno zatrzymał moją kuzynkę do "kontroli drogowej" nie mógł ustac na nogach, jego kolega też).
Tymczasem niektórzy chcą JESZCZE zwiększyć uprawnienia tej patologii.
Hyjdla:
"NA REKOLEKCJE UCZNIOWIE PROWADZENI SĄ W RAMACH INNYCH PRZEDMIOTÓW!
Dotarło??? Przynajmniej to???"
A niech to szlag trafi! Szkolne topienie Marzanny doprowadziło do powstania nieodwracalnych luk w moim wykształceniu ;-) A przestrzegał przed tym Synod Poznański juz w XV wieku (-:
Hyjdla:
"A O-POR-RU-NI-ŚCI tłumaczą bezprawie prawem kaduka..."
Nie chcę wyrokować, ale być może ma to związek z liczbą apostatów wśród antyklerykałów i ateistników. Są tu tacy w ogóle?
---
Odyseusz. To jakie podanie wystosowałeś odnośnie tego "pluralizmu"? Może postulat połączenia indoktrynacji prosystemowej z antysystemową w 7 wariantach? (-:
---
PMB. Ja sobię ten problem lekceważę, ponieważ "nie czas żałować róż, gdy płoną lasy", bo nie wyróżnia się niczym (nie-)szczególnym religia od ogólnego charakteru szkoły, a opisywane tu działanie straży miejskiej od sposobu funkcjonowania państwa.
Poza tym, to tego typu wiary nie uważam za rzecz najstraszniejszą, a uwolnienie się od niej nie musi być samo w sobie rzecżą pozytywną, bo jak ktoś jest "zdolny", to przekonanie o niepodzielnej jednośći Trójcy Świętej zastąpi sobie ufoludkami, reptilianami, masońską żydokomuną, czy końcem świata, np. 21 grudnia 2012 roku, a jakoś nie jestem pewien, żeby to był milowy krok naprzód.
---
Bury. Z mojego punktu widzenia chodzi o człowieka. Jeśli ktoś byłby rzeczywiście zainteresowany dobrowolnymi zajęciami, to czemu nie. Przypuszczalnie grupka byłaby niewielka, ale odmawianie komuś tego prawa mogłoby zostać podciągnięte pod dyskryminację jakiejś kolejnej mniejszości. Póki na religię chodzi cała klasa można z nią walczyć, ale gdy zostanie tylko 3-5 osób(a tyle przypuszczam jest realnie wierzących, pomijając tło), to trzeba by się za nimi wstawić w imię idei... (nowo-)lewicowych ;-)))
Kościół jest również biurokratyczną instytucją i przypuszczam, że zainteresowany byłby raczej zastąpieniem urzędników świeckich własnymi, a nie zniesieniem przymusu wynikającego z ich panowania. Zresztą aktualnie dobrze mu się układają stosunki z władzą i jej przedstawicielami, więc nie sądzę, by z powodów ideowych zechciał z tego zrezygnować.
Niech każdy po prostu odpowie sobie na pytanie, czy do obowiązku szkolnego zaliczać należy udział w rekolekcjach. Groteskowe to chyba trochę, nie?
Niestety, do takich absurdów prowadzi grzech pierworodny, jakim było wpuszczenie religii do szkół. Od tego wszystko się zaczęło.
"Odyseusz. To jakie podanie wystosowałeś odnośnie tego "pluralizmu"? Może postulat połączenia indoktrynacji prosystemowej z antysystemową w 7 wariantach? (-:"
Zgłaszałem parokrotnie dyrekcji - przed rozpoczęciem kolejnych semestrów i w trakcie ich trwania - podanie o organizację przedmiotowych lekcji z etyki, które są gwarantowane prawnie (wg tego samego rozporządzenia MEN z 1992 r., co lekcje religii).
Udało mi się zebrać 20 podpisów zainteresowanych uczniów - prawo wymaga minimum 7. Jednak dyrekcja początkowo zwlekała w tej sprawie, a później zorganizowała pozalekcyjne koło z filozofii (a nie przedmiotowe lekcje z etyki). I to w terminie dla większości niedogodnym, w związku z czym chętni się wykruszyli, a dyrekcja "odtrąbiła" brak zainteresowania etyką. Przypominam, że istnieje podstawa programowa do nauczania lekcji przedmiotowych z etyki, wydana przez MEN, chociaż w ostatnich latach dopuszczono do nauczania tego - praktycznie nieobecnego w polskich szkołach - przedmiotu, jedynie katolickie podręczniki. Uczelnie wyznaniowe rozpoczęły również specjalne szkolenia katolickich nauczycieli - etyków, na wypadek organizacji takich lekcji.
Oczywiście, poza tym również prowadzono mnie do Kościoła - np. w ramach rozpoczęcia roku szkolnego, chociaż tego nie chciałem i jak tylko mogłem - unikałem.
Nie twierdzę, że to jakieś szczególne "prześladowania", ale gdyby w PRL podobne sytuacje miały miejsce w związku z lekcjami przedmiotowymi z religii (w tych okresach, kiedy były gwarantowane prawnie), to "katoprawica" do dziś by o tym przypominała, jako o "walce komuny z Kościołem" :D.
Jak już pisałem, Polska, w tym polska szkoła, jest zawłaszczona przez kler i kształtuje charaktery autorytarne.
Odyseusz, ja nie pytam o religię, a tym bardziej o dobrowolną chęć zastąpienia jej burżuazyjną etyką świecką, lecz o WOS, PP, czy Historię. Zrozum, uważam to za daleko istotniejsze sprawy, zwłaszcza, że na religię można zwyczajnie nie chodzić.
Szkoła nie jest zawłaszczona przez żaden kler, lecz przez wszechobecną dziś ideę "demokratycznego państwa prawa" i do tych trzech bałwanów każe się modlić na klęczkach. A po szkole dzieciaki mają "wolny rynek". Katolicy mogą najwyżej próbować w tym przeszkadzać po swojemu. Z marnym skutkiem...
Odyseusz:
"Oczywiście, poza tym również prowadzono mnie do Kościoła - np. w ramach rozpoczęcia roku szkolnego, chociaż tego nie chciałem i jak tylko mogłem - unikałem. "
W życiu bym nie poszedł na takie rozpoczęcie roku, chociaż i bez takich dodatkowych atrakcji nie miałem tego w zwyczaju. Tylko co to w ogóle za problem? ;-)
Odyseusz:
"Nie twierdzę, że to jakieś szczególne "prześladowania", ale gdyby w PRL podobne sytuacje miały miejsce w związku z lekcjami przedmiotowymi z religii (w tych okresach, kiedy były gwarantowane prawnie), to "katoprawica" do dziś by o tym przypominała, jako o "walce komuny z Kościołem" :D."
Dlatego o "katoprawicy" mówimy oszołomy, ale zupełnie nie rozumiem co to za pomysł, żeby również aspirować do tego zaszczytnego miana (-:
Polska, w praktyce, nie jest "demokratycznym państwem prawa", ale państwem "katokapitalistycznego bezprawia". Oczywiście, problem propagandy neoliberalnej - również jest istotny, ale nie zmienia to faktu naruszeń wolności sumienia i wyznania (oraz innych prawno-człowieczych gwarancji).
Dopominanie się o przestrzeganie praw człowieka i obywatela to nie - "oszołomstwo", ale - normalność.
Ależ jest "demokratycznym państwem prawa", ale jeśli ktoś jest mimo tego zawiedziony rzeczywistością, to chyba tylko dlatego, że uwierzył w ten mit. To zresztą nic nowego. Już w PRL ludzie naiwnie wierzyli, że demokracja to magnetowidy i "balentajny".
Nie wpadli jednak na to, że to nie taka znowuż uniwersalna zasada, bo choć wszystkich łączy to, że doświadczają zjawiska wyzysku, to jednak nie całkiem w ten sam sposób. Jedni(zawsze ci sami, dziwnym trafem) mają kapitał, a drudzy już tylko kapitalizm, czyli bezprawie. Biurokracja miałaby mocą swych dostojnych formularzy to zmienić?! No, może przeliczmy to na tony makulatury od razu, będzie wiadomo ile zebrać...
że aluzju nie poniała, bo miast: tak-TAK, nie-NIE rzec, jakoś tak zawile prawisz, to co Ty na to?
.
Oddaliśmy pola kilkanaście lat temu wierząc w uczciwość gracza, który szulerem się okazał, bo zawsze nim był... Z lenistwa, z głupoty, ze strachu pozwalamy okradać się nadal. Niedługo miedzami będziemy się przemykać, potem nawet stamtąd nas przepędzą i skoszarują w jednym wielkim kościele.
Niektórzy "ateiści" już w nim są jedną nogą - bronią praw nabytych złodzieja.
.
Spokojnie towarzysze - rozumiem, że jesteście przyzwyczajeni do dyktatu czerwonych, a nie czarnych, ale pewne rzeczy trzeba znosić z pokorą. W końcu wszyscy jesteście ochrzczeni i przystąpiliście do Pierwszej Komunii Świętej - plucie na Kościół po prostu Wam nie przystoi.
A tak z ręką na sercu: czyż młodzież spędzająca czas w kościele nie jest milsza lewicowym oczom, niż obżerająca się hamburgerami w Mc Donaldzie albo popijająca reakcyjną Coca-Colę? Z konsumpcyjnym stylem życia młodzieży trzeba walczyć wszelkimi środkami ...
1000-lecie przyjęcia przez Polskę chrztu. Dziś kraj pełen jest pseudolewackich oszołomów, którzy zjedzą własne świadectwo chrztu i rozbiją młotkiem komupter, który dostali na Pierwszą Komunię, byleby tylko pokazać jak bardzo nienawidzą święconej wody, którą im klecha nakreślił na czole znak krzyża.
A po co to wszystko: ot po to, by podrzeć japę w kwestii, która normalnych ludzi ani ziębi, ani grzeje ...
Hyjdla, zgodnie z takim tokiem myślenia, jaki zaprezentował Odyseusz, a do którego się przychylasz, można również założyć, że mnóstwo zajęć "marnuje się" np. w czasie ferii, o wakacjach nie wspominając. Oczywiście to jest wypoczynek, ale po pierwsze z jakichś powodów uczniowe na tę religię posyłani są w tym kraju dobrowolnie, więc przynajmniej w teorii tzw. kondycja moralna Przyszłości Narodu zdaje się być także istotna, a poza tym te dodatkowe 3 dni wolne od presji szkolnej również można uznać za pożyteczne, bo w jakąś szczególną rekolekcyjną indoktrynację nie wierzę. Podobnie jak nie wierzę też w to, że te cyrki z oświadczeniami "negatywnymi", czy niechęcią do zorganizowania zajęć etyki wynikają z jakiejś głębszej idei, czy totalitarnych zapędów, a nie całkiem pospolitych "cnót biurokratycznych"...
Z drugiej strony, nie uważam również, by Kościół wiszący wciąż u klamki naszych Namiestników i zabiegający nawet dość skutecznie o rozmaite korzyści, miał choćby ułamek tego do powiedzenia (i zabrania), co Mocodawcy tych drugich, którym szkoła służy w znacznie większym stopniu, na co wskazywałem wcześniej.
Co się tyczy kwestii prawnych, religia w szkole usankcjonowana jest przez Kąstytucję, którą uchwalił Parlamęt, poparli w Referędum Obywatele i na końcu podpisał Pą Prezydęt. Zatem zgodnie z tym boskim porządkiem: "Religia kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej może być przedmiotem nauczania w szkole, przy czym nie może być naruszona wolność sumienia i religii innych osób." (art.53.par.4) Państwo prawa. Demokratyczne.
W tej sytuacji myślałbym raczej o próbie obniżenia wieku osób, które mogą samodzielnie decydować o chęci uczęszczania, bo 18 lat zdecydowanie zbyt wysoko ustawiona poprzeczka.
Większość Solidarności chciała poprawy socjalizmu, a nie - jego zupełnego obalenia. W jej szeregach był również nurt nieklerykalny. Hasło "socjalizm - tak, wypaczenia - nie", zamieniono na "wypaczenia - tak, socjalizm - nie". W PRL świętowano bardziej 1000-lecie państwowości polskiej.
Misiu: "Co się tyczy kwestii prawnych, religia w szkole usankcjonowana jest przez Kąstytucję, którą uchwalił Parlamęt, poparli w Referędum Obywatele i na końcu podpisał Pą Prezydęt. Zatem zgodnie z tym boskim porządkiem: "Religia kościoła lub innego związku wyznaniowego o uregulowanej sytuacji prawnej może być przedmiotem nauczania w szkole, przy czym nie może być naruszona wolność sumienia i religii innych osób." (art.53.par.4) Państwo prawa. Demokratyczne."
Zrozumiałeś tylko pierwszą część tego zapisu, ponieważ wolność sumienia i religii jest nagminnie narusza na poziomie niższych aktów prawnych (głównie ministerialnych rozporządzeń), jak i zarządzeń dyrekcji szkół (szereg przykładów m.in. powyżej).
naruszaNA ;-)
Żadne najdowcipniejsze łamańce tłumaczące pędzenie JANCZARÓW na rekolekcje nie tłumaczą ewidentnego "naruszania wolności sumienia i religii innych osób" (art.53.par.4)... Kościół to religia, państwo to obywatele różnych religii, światopoglądów i oczekiwań... I to gwarantuje Kąstytucja i tego nawet nie neguje Końkordat, chyba że między wierszami...
Tu skłaniam się ku Odyseuszowi.
Jeżeli w czasie wycieczek szkolnych prowadza się małolatów do różnych świątyń jako zabytków sakralnych 9i nie tylko) to jest to świetna sprawa. Tak samo jak każdy student architektury powinien przestudiować "genialność" projektu Świątyni Opaczności spłodzonego w wyobraźni pijanego schizofrenika i przez takich braci w niedoli realizowanego i kontynuowanego. W tym przypadku kształci się wiedzę historyczną i smak artystyczny nie jest deformowany...
W przypadku "rekolekcji" testuje i szlifuje się wytrzymałość narodu na SPOLEGLIWOŚĆ (w tym konformistycznym, mylnym znaczeniu) wobec uzurpatorów mieniących się strażnikami naszych cnót chrześcijańskich, prawd "słusznie" objawionych i faktów "historycznych" widzianych przez nabzdryngolonych ewangelistów...
Najlepszym wyjściem dla ratowania dodatkowego czasu małolatów są zwolnienia rodzicielskie za względu na "chorobę". Ja tak robiłam. Dodatkowy czas wolny chłopcy mieli na porządki wiosenne w swoich szafach oraz czytanie zaległych lektur.
Jeśli już mamy "państwo prawa", to radzę rodzicom omijać to "prawo". Przynajmniej na razie. Ale podejrzewam, że ponownie wróci się do wymogu usprawiedliwień lekarskich. Bo janczarów będzie za mało...
.
Szkoła, owszem, wychowuje janczarów, z tym że nie katolicyzmu (cokolwiek by przez to nie rozumieć), lecz "demokratycznego państwa prawa", jak to dobrze ujął Miś.
..Raczej "katokapitalistycznego bezprawia"...
Odyseusz:
"Zrozumiałeś tylko pierwszą część tego zapisu, ponieważ wolność sumienia i religii jest nagminnie narusza na poziomie niższych aktów prawnych (głównie ministerialnych rozporządzeń), jak i zarządzeń dyrekcji szkół (szereg przykładów m.in. powyżej)."
Może ja tylko pierwszą, ale zdaje mi się, że Ty dla odmiany jedynie tę drugą, a właściwie zdajesz się sugerować, że skoro ma większe zastosowanie w Twoim przypadku, to powinna być ważniejsza, niezależnie od sympatii innych stojących po przeciwnej stronie.
Zresztą o co Ci w ogóle chodzi? Wrzeszczysz, jak by Cię ksiądz dobrodziej ze skóry obdzierał, ale konkretnie to tymi torturami są jakieś uchybienia administracyjne, tak?
Odyseusz:
"Raczej "katokapitalistycznego bezprawia"..."
Wykażesz mi na czym polega owo "kato-", najlepiej porównawczo, np. z urzędnikami UE, czy strasburskim trybunałem?
----
Hyjdla, chyba nie w tym rzecz, co nam się podoba, a co nie, ale w tym, na ile trudno uniknąć nam rzeczy dla nas nieprzyjemnych, którymi z jakichś powodów pasjonują się inni. Istotnie, państwo to obywatele różnych religii, z tym, że akurat tutaj zarejestrowanych katolików jest ok. 90 %, więc siłą rzeczy ich obecność musi być odczuwalna dla pozostałych, ale to jeszcze nie dyktatura.
Poza tym, ja niczego nie tłumaczę, czy raczej nie usprawiedliwiam, lecz jedynie uzasadniam czemu nie uważam tego za kataklizm. Zwłaszcza, że już "kaczyzm" zwalczano z takąż samą anty-"katofaszystowską" nadgorliwością, dzięki czemu teraz mamy wątpliwą przyjemność żyć w Tuskmenistanie i niestety ta sprawa jest rozwojowa...
Misiu, przykłady już padły - doczytaj. Zgadzam się, co do tego, że PO to "brat bliźniak" PiSu, bardziej uładzony i liberalny - zwłaszcza pod kątem gospodarczym (bo w sferze światopoglądowej to również - w dużej mierze - konserwa, tyle że bardziej atrakcyjnie opakowana)...
możesz mi wyjaśnic na czym polega to "legendarne" bardziej atrakcyjne opakowanie PO i w czym oni są atrakcyjniejsi czy ładniejsi od PiS?
Bo jak ja patrzę na osobników z peło, na to prostactwo i działania pełowców, tą ich tanią propagandę to naprawdę nie widzę nic atrakcyjniejszego od PiS. Przypadkiem to nie wmówili nam gdzieś, że PO mamy uważać za atrakcyjną, a PiS nie?
Na pewno jest to kwestia pijarowa. To nie tylko dzieło platformerskich tzw. "spin-doktorów", ale również sprzyjających im mediów.
Odyseuszu, a ja jednak poproszę o udowodnienie tezy, że państwo jest świeckim ramieniem Kościoła i że Polska stała się jedną wielką kruchtą. Realnie, a nie "symbolicznie". Moim zdaniem, choć brzmi to efektownie, jest to "byzdura", której nie da się udowodnić nawet biegającymi za wagarowiczami "wieprzkami".
Co do różnic estetycznych pomiędzy PO a PiS, nie sądzę, by maczali w tym palce ani pijarzy, ani nawet templariusze (-: Wyraźnie jednak widać, że chodzi tu o stosunek do mitu "demokratycznego państwa prawa". Jego wyznawcy wydają się atrakcyjniejsi nowocześnie zindoktrynowanym ludziom.
Obligatoryjnie zawieszane krzyże w budynkach państwowych, bezprawne przekazywanie klerowi coraz to nowych ziem i przywilejów finansowych, religia w szkołach publicznych - jednego wyznania, z pogwałceniem gwarancji wolności sumienia i wyznania osób niereligijnych / niekatolików, blokowanie ustaw różnych w treści od moralności promowanej przez kler, hagiograficzno-bajkopisarska działalność Sejmu i Senatu (wskazywanie np. na urzędowy autorytet JP II czy rzekomy uniwersalizm krzyży), uprzywilejowana pozycja kleru np. w wojsku czy w ramach Komisji Wspólnej Rządy i Episkopatu etc. etc. Przykłady można mnożyć bez końca.
Skoro już nawet służby takie, jak straż miejska, działają na rzecz przymusu religijnego (w odniesieniu do dominującego Kościoła), to państwo okazuje się być jego świeckim ramieniem. Jest to oczywiste - samo przez się. Koniec, kropka.
Chyba się nie zrozumieliśmy. Ja nie pytam o to, czy w podobno katolickim w 90 % kraju, katolicki Kościół posiada swoje katolickie przywileje, które z własnej woli nadają mu katolicy. Też mi to specjalnie nie pasuje, ale i nie dziwi. To nawet jest naturalne w demokracji, że regulacje państwowe są odzwierciedleniem poglądów obywateli i oznacza to raczej, że system taki (jakoś) działa. Nie widzę nic zaskakującego w tym, że rozmaite instytucje wykorzystując siłę, jaką daje im poparcie społeczne, próbują wywrzeć wpływ na władzy, by wprowadziła korzystne dla nich rozwiązania. To jednak Państwo podejmuje ostatecznie decyzję, a nie Kościół, który jest co najwyżej petentem. Jeżeli jednak twierdzisz, że to jednak ogon macha psem, to proszę o dowody. Taką wiedzę trzeba koniecznie upublicznić.
Co się tyczy chęci wywierania wpływu, tak działa Kościół, ale tak samo funkcjonują np. organizacje gejowskie, czy związki zawodowe. Jeżeli ten proces obarczony jest nieprawidłowościami, np. poparcie społeczne jest wynikiem jakichś manipulacji, może to wada samego mechanizmu, skoro jest na takowe podatny, a nie od razu spisek Opus Dei? Tu najlepiej zacząć badać sprawę od wyborów władz, by stracić wszelkie złudzenia...
Problem polega również na tym, że demokratyści(i nie tylko!) z jednej strony chcą, aby wszyscy jak jeden mąż żyli pod żelazną pięścią Prawa, co jest ponoć światopoglądowo neutralne w ich pojęciu, a z drugiej strony, uważają, że powinny istnieć odstępstwa od tej zasady, gdy nie odpowiada to ich "wzorcowemu" światopoglądowi. Taki nonkonformizm, który uważa za moralnie usprawiedliwione narzucenie większości, poglądów mniejszości, a na sytuację odwrotną reaguje agresją, fachowo nazywa się zamordyzmem, osobliwie sekciarskim. Katolicki jest be! Demoliberalny cacy!
Miło mi, Koniecpolski, Stanisław. ;-)
Uprzywilejowaniu Kościoła - w różnych sferach - sprzeciwa się co najmniej połowa społeczeństwa.
Witamy na tronie psychozy mocarnej
Z tych prochów jam powstał, z tej ziemi genialnej
Kołysał mnie system w absurdu ogrodzie
Jam potomek Wandali i szlachty na zagrodzie.
Me ojce pomarli z posągi dawnymi
Czupryny wąsate z oczami dumnymi
O czasach ich pieknych dziś czytać się godzi
Lecz kogo to dzisiaj naprawde obchodzi
Jestem małpą w twoim ogrodzie
Jestem ogniem sunącym po lodzie
Jam zaraza ziejąca z Chochoła
Nie z tej ziemi, z tej ziemi Żywiołak
Jestem wielolicym demonem
Sarmatą dumnym, rozmarzonym
Pije zdrowie nie mrużąc powiek
Przestepca, alkoholik - Polak katolik!
W mym kraju, na tronie psychozy mocarnej
Mutantów systemu, zmyły idealnej
Słychać jęki i kwęki hien, jełopów cienia
wyrzutków sumienia i niespełnienia
W mym kraju absurdu, psychozy mocarnej
Zakały mentalnej, intrygi totalnej
Są ludzie, co w wiecznej goniącej ułudzie
Sprzedając swą godność wciąż marzą o cudzie
W tym kraju na tronie psychozy mocarnej
Czuć dymy jełopów, elit maniakalnych
Topornie, lecz działa śmietana wodzowska
Wymiękli Sobieski, Kopernik, Skłodowska
Tu jesteś u panny psychozy mocarnej
Tu spiski jak grzyby się sypią do koła
Nie pękasz tu jednak, tu jednak genialnie
Z tych prochów genialnych Ty jesteś Żywiołak
J.....ny Żywiołak jak loża szyderców
Jak wiedźmy, upiory z przekorą morderców
Jak brać ignorancka kwiat młodej bohemy
Jęczenia jełopów - wydumane ściemy!
Co robie na tronie psychozy mocarnej
Przesiąkam zapachem tej ziemi genialnej
Dławie jęki kwęki hien, jełopów cienia
A w ich jękach się tarzam ... Taka moja ziemia!
...nie,nie, nie dla mnie, ja po prostu mogę sobie to czytać, tamtego nie i dobrze! Proszę o ratunek dla Misia - Bucharina!
Nie wszystko, co pisał, było warte lektury, ale przynajmniej, jak Grzegorz Dyndała, pisał PROZĄ!
Misiu - Bucharinie, nie idź tą drogą, bo znajdziesz się w bardzo kiepskim miejscu i towarzystwie.