Ci sami polacy tlumnie zaglosuja na PO.
"Lepiej wykształceni"... hmmmm... Wbrew pozorom ich świadomość polityczna nie wybija się ponad tzw. przeciętność...
i tak straszliwe nierówności w polsce,ale neoliberalny reżim zrobi swoje jeśli PO będzie miało prezia i rząd
Lepiej wykształceni = lepiej zindoktrynowani
ich swiadomosc polityczna jest ponizej przecietnej, jak widac po tych badaniach.
Dyzma i Romek uprzedzili mnie.
http://passent.blog.polityka.pl/?p=670#comment-152150 :
magrud pisze:
2010-03-02 o godz. 00:36
Tak sie nam po dwudziestu latach od abdykacji komuny porobiło, że nic tylko się określamy wobec systemu, który był.
I, wbrew pozom, nie jest to zajęcie jałowe, choć - przyznaję- nudne jak flaki z olejem. Istotną korzyścią z tej formy spóżnionej autokreacji, czy też budowania wokół przeszłości najcześciej zupełnie nowej tożsamości, jest możliwość zaimpregnowania się na dzisiejszą rzeczywitość.
Przecież dzis też mamy całkiem realny system.
Myslę, że dzisiejsze życie zbiorowe w swojej skłonności do abstrahowania od ładu konstytucyjnego zdystansowało już peerelowskie wypaczenia. Ciekawe, kiedy zaczniemy się ustosunkowywać do terażniejszego monstrum?
Pewnie dopiero po zmianie.
Tak oto, nasze dzisiejsze bohaterskie zmagania z przeszłością, zabijają
codzienną odwagę.
Nie ma sensu wprowadzać dodatkowych opłat, lepiej podnieść i odpowiednio zagospodarować składki zdrowotne.
Obecnie problemem jest również swoiste, nieformalne "uwłaszczanie się" w placówkach opieki medycznej przez ich zarządców, korupcja i nierzetelność w wykonywaniu zawodu. Wiele - nieraz poważnych - problemów zdrowotnych się lekceważy, a diagnozowanie schorzeń rzadkich należy do rzadkości. Prawa pacjentów powinny być lepiej egzekwowane, warto byłoby również rozważyć zakazanie - wzorem niektórych państw zachodnich - równoczesnej pracy lekarzy w państwowej i prywatnej służbie zdrowia.
Właściwie to państwowej służby zdrowia (która przestaje być służbą, a staje się bardziej interesem) oraz prywatnych praktyk, które z założenia są interesem...
Nie chcą? Nie muszą chcieć, choroba nie wybiera...
...polskiej Służby Zdrowia od dawna są płatne "na parapecie" albo w prywatnych, medycznych firmach usługowych powiązanych koleżeńsko z medykiem wypisującym skierowania i recepty.
Nie ma w tym niczego dziwnego, że pacjent, mając do wyboru usługi mniej płatne lub usługi podwójnie/bardziej płatne, wybierze te pierwsze.
Po wprowadzeniu dodatkowych opłat za usługi, pieniądze zabierze placówka medyczna a stary, dobry parapet wciąż będzie najważniejszą płaszczyzną porozumienia między pacjentem a konowałem.
Niestety, taka właśnie jest "smutna prawda", polska służba zdrowia pozostaje niemalże "do cna" skorumpowana.
I rządzi się kolesiowskimi lub quasi-mafijnymi układami, gdzie nie ma już miejsca na dobro pacjenta czy zwykłą, zawodową rzetelność.
Dla nielicznych służba zdrowia jest płatna i to słono. Na przykład dla mnie. Płacę olbrzymie podatki, bardzo mało choruję, ale jak już mi się zdarzyło... to nie było dla mnie "limitu". Taka służba zdrowia, która nie ma czasu dla osoby ją utrzymującej, jest zupełnie niepotrzebna i powinna być całkowicie zlikwidowana. Do zera. Zupełnie nie wzrusza mnie fakt, że za moją krwawicę leczą się emeryckie kadry Rydzyka, "biedni" rolnicy i miliony innych. Ale DLA MNIE, kiedy raz w całym dwudziestoleciu potrzebowałem pomocy - nie była ona dostępna. W takim razie moja "składka zdrowotna" to kradzież. Nie pierwsza i nie jedyna forma kradzieży i wyzysku w dzisiejszym ustroju. Ale szczególnie łajdacka.
Oczywiście, system wymaga gruntownych reform, ale nie - zupełnej likwidacji.
Ciekawe, czy tak samo byś twierdził, gdybyś zapadł na ciężką chorobę, wymagającą kosztów leczenia znacznie przekraczających zasobność Twojego portfela i musiałbyś skorzystać z pomocy systemowej, w którą również wnosisz swój wkład (oczywiście, przy "odrobinie szczęścia", bo z tym obecnie - różnie bywa...).
Po oficjalnym wprowadzeniu opłat, prywatyzacji służby zdrowia itp., lekarze dalej będą wyłudzać łapówki - po prostu ten typ już tak (u nas) ma.
to wszystko prawda, deregulacja, takze rynku lekow, przymykanie oczow, przyzwolenie na korupcje w sluzbie zdrowia, przyzwolenie na zadluzenie i marnotrastwo itd. ma zniechecic ludzi do powszechnej publicznej sluzby zdrowia, od 20 lat pracuja na to wszyscy, chcac niechcac, taki system, zeby panstwowa sluzba zdrowia kojarzyla sie jednoznacznie wszystkim pejoratywnie, sam dalbym sie na to pewnie nabrac, gdybym mieszkal tylko w Polsce:). Ostatecznym celem jest calkowita komercjalizacja, bo po czyms takim ludzie zgodza sie bez zdania sprzeciwu, choc poprawi sie tyle co nic, jezeli nie bedzie gorzej, dla wiekszosci, a stawiam orzechy przeciwko dutkom, ze tak bedzie, wiec albo zostanie to poprawione, albo przegramy wszyscy...
--
poczytaj camelka, On podpisze nawet wyrok smierci na siebie, jezeli tylko kadrom Rydzyka dostanie sie figa z jego krwawicy:)
Również uważam, że komercjalizacja nie jest rozwiązaniem.
Słuchaj, jak koszty leczenia mojej choroby przekroczą zasobność mojego portfela (o co łatwo, przy takim stopniu redystrybucji i obecnej wysokości podatków) to umrę. Nie ma lekko. Nie będzie dla mnie "limitu". Tak jak nic nie da się w tej chwili dla mnie zrobić. I za to nic płacę ponad dwie stówy co miesiąc. To bardzo dużo. W obu przypadkach umrę, ale w jednym najpierw wydam swoje dwie stówy a w drugim tych dwóch stów mi zabraknie. Nie ma co się oszukiwać, Polska jest krajem głęboko nieuczciwym. Widzę to ja, który jestem na dnie drabiny społecznej, który jestem żywicielem mas, którym "się należy".