Dotacje dla rolnictwa w krajach bogatych dobijają rolnictwo krajów biednych. USA, poprzez swoje agentury - MFW i BŚ, promuje wolny handel wszędzie tylko nie u siebie.
w końcu rolnicy też chcą godnie żyć ze swej pracy, a wykonują zajęcie bardzo trudne, pożyteczne i odpowiedzialne. W Polsce też by sie przydały większe dotacje, takie jakie są w zaczhonidniej Europie. Kiedyś rolnicy łatwiej wiązali koniec z końcem, nie to co teraz, można było za tanie kredyty kupić maszyny i nawozy, beton i cegły na dom itd, a teraz?? Nędzne ochłapy.
Sojusz robotniczo - chłopski wiecznie żywy!
Rozumiem, że wg Ciebie do godnego życia mają jedynie prawo rolnicy z krajów wysoko rozwiniętych, a ci z Trzeciego Świata mogą sobie już z głodu zdychać?
za subsydiowanie rolnictwa poprzez CAP???
Gdyby ktoś chciał naprawdę zawrzeć umowę o ,,wolnym handlu", taka umowa mogłaby mieć 2 strony. Sam fakt, że współczesne umowy handlowe lub traktaty fundujące UE czy NAFTA są dużo grubsze wskazuje, że nie o sam wolny handel tam chodzi.
Zobacz jednak, co się stało. Stany Zjednoczone zostały zmuszone do zaakceptowania posunięć odwetowych Brazyli w imię zasad wolnego handlu, na straży których stoi WTO. Chociaż to USA dyktują zasady, na których opiera się działalność WTO, to same też się muszą do nich stosować. W tym wypadku polityka wolnego handlu okazała się korzystna dla słabszego państwa.
To prawda, że jest w tym pewien paradoks. Jednak sprawa ciągnęła się przez prawie 8 lat, z czego przez 4 USA łamały zalecenia. W dalszym ciągu może bardziej im się opłacać łamać prawo i płacić cło Brazylii. Nie wiadomo też, jaką akcję odwetową przeprowadzą.
W komentarzu chodziło mi o to, że głoszona ideologia wolnego rynku nijak się ma do praktyki. Dotyczy to zarówno umów, o których piszesz, jak i ich przestrzegania. Protekcjonizm bogatych państw jest źródłem nierówności między państwami. Nie ma tu mowy o uczciwej konkurencji.
Być może sankcje wobec UE za subsydiowanie rolnictwa nieprędko zostaną wprowadzone, ale powinno to się stać jak najszybciej!
ale nie wolno zapominać o naszych rolnikach, którzy też muszą mieć co do garnka włożyć. Czemu rolnicy, ludzie ciężko pracujący i uczciwi, mają płacić za wolno-rynkowe fanaberie WTO? Wolny rynek to rynek bezduszny dla człowieka!
jw.
Musisz pamiętać, że dopłaty do rolników nie biorą się z znikąd. Powiedz jaka profesja, jaki zawód, jaka działalność jest tak nikczemna, że można jej zabrać pieniądze i dawać tym co nas żywią i bronią?
Z takimi sankcjami jest problem. Gdyż uderzają one w konsumentów. Jeśli w ramach sankcji nałożono dodatkowe cła, czy zabroniono sprzedawać jakiś towar, to oznacza to, ze potencjalni kupcy nie spełnili swych potrzeb, nie zaspokoili swych oczekiwań. Z jednej strony sankcjami uderza się, w tym przypadku w USA, a z drugiej strony uderzenie jest we własnych obywateli.
Poza tym jeśli dopłaty powodują, ze ceny są niższe, to tylko się cieszyć. Bo to oznacza, że rząd USA dopłaca do Brazylijczyków. Bo np. jeśli na wolnym rynku tona bawełny kosztuje 100 dol, a rząd USA dopłaca do rolników 50% tej ceny, i w konsekwencji brazylijczyczy mogą kupić bawełnę za 50 dol, to chyba trzeba się cieszyć.
Zaintrygował mnie jeden aspekt sprawy - embargo na samochody Forda. Nie dalej jak dwa tygodnie temu, prezes koncernu "Toyota", spowiadał się przed amerykańskim kongresem, który zagroził embargiem na samochody tej marki (a gdzie tu, u diabła, wolny rynek!). Czyżby Toyoda-san, zabezpieczył zbyt swoich towarów w Brazylii?
jestem o niego spokojny.
ha, kiedy bedziemy miec w Polsce rzad, ktory odwazy sie przeciwstawic miedzynarodfowej oligarchii w obronie interesow obywateli? Zazdroszcze brazylijczykom... Niby jestesmy w UE, ale wciaz pozostajemy kolonia, tylko zaborcy sie zmienili:(
Moim marzeniem jest aby każdy lewicowiec tak jak Ty sprzeciwiał się państwowej przemocy wobec własnych podatników i konsumentów w postaci subsydiów i ceł, nawet jeśli dziwnym nazywa je "neoliberalnymi" (jak rozumiem to tak po amerykańsku, gdzie udało się wam całkowicie przekabacić znaczenie "liberalny"?).
Ty to sobie potrafiłbyś wymyślić zaborcę razem z odpowiednią teorią spiskową nawet jakbyś się rozbił na bezludnej wyspie.
Subsydia i cła danego kraju są wprowadzane kosztem własnych obywateli (podatników i konsumentów odpowiednio) na korzyść skoncentrowanych grup interesu (krajowych producentów żywności).
Jednak rzeczywiście rezultatem tego wszystkie jest także że kraje bogate w pewnym sensie konkurują między sobą o to kto bardziej dotuje kraje biedne, poprzez niskie ceny eksportu. Byłoby wszystko fajnie, gdyby producenci krajów biednych potrafili przestawić się na inny biznes, ale niestety akurat produkcja żywności to często jedyna rzecz którą potrafią robić, więc w rezultacie dotacje krajów bogatych utrzymują te kraje w gospodarczej stagnacji.
Nie przeciwstawiam się protekcjonizmowi jako takiemu. Jednak gdy stosują go bogate państwa z ewidentną intencją, żeby zaszkodzić biedniejszym, to budzi to mój sprzeciw.
Z drugiej strony trudno się dziwić, że rządy bogatych państw bronią interesów niektórych grup wyborców (np. rolników). Kiedy jednak robią to w ramach panującej nam ideologii wolnego rynku, to jest to przejaw żenującej obłudy.
Ostatni światowy kryzys pokazał, że bez regulacji ze strony państwa katastrofy ekonomiczne są nieuniknione. Generalnie: im więcej państwa (jak np. w Danii czy Szwecji), tym lepiej i dla gospodarki, i dla jakości życia ludzi. Duńczycy według badań są najszczęśliwszą nacją, a to właśnie w tym kraju państwo chyba najbardziej aktywnie walczy z bezrobociem.
fanaberie WTo = przewrotnie nazwane "wolny" handel, "wolny" rynek i "wolny" obrót, który w praktyce tylko zniewala słabszych i pokrzywdzonych.
"Powiedz jaka profesja, jaki zawód, jaka działalność jest tak nikczemna, że można jej zabrać pieniądze i dawać tym co nas żywią i bronią?"
Zabrać? Wypracowane na wolnym rynku odznaczają sie tym ze są niesprawiedliwie rozdystrybuowane, wiec nie ma mowy o zabieraniu, raczej o sprawiedliwości społecznej! Ale dobrze, odwracając twoje pytanie: a jaka profesja jest tak nikczemna, że można jej "zabrać" pieniaze i dopłacić stoczniowcom, górnikom, czy samonym matkom? Zastanów sie co mówisz, i zastanó sie moze nad swoją moralnością!
alterglobaliści mają słuszność ze walczą z wolnym handlem!
"Kiedy jednak robią to w ramach panującej nam ideologii wolnego rynku, to jest to przejaw żenującej obłudy."
No ale nikt normalny nie powie że protkecjonizm = wolny rynek. Podpowiem Ci tylko że USA jak i inne kraje kapitalistyczne stosują protekcjnizm w postaci dopłąt i ceł do masy towarów, więc nie można mówić owolnym handlu w tym przypadku.
A tu jak widać wolny rynek jest KORZYSTNY dla państw biednych. Hmmm, czyżby przyszła pora zrewidować niektóe lewackie aksjomaty odnośnie wolności gospodarczej?
"Ostatni światowy kryzys pokazał, że bez regulacji ze strony państwa katastrofy ekonomiczne są nieuniknione"
Co za brendnie. Akurat:
a) sektor bankowy jest okrutnie silnie regulowany
b) do kryzysu nieruchomości w USA przyczyniły się między innymi świetne regulacje rządające od banków udzielania kredytów sub-prime dla "mniejszości"
"Generalnie: im więcej państwa (jak np. w Danii czy Szwecji), tym lepiej i dla gospodarki, i dla jakości życia ludzi"
o tak, państwa takie jak: Korea Północna, Białoruś, Tukmenistan, Zimbabwe, albo choć NRD czy ZSRR czy PRL to dopiero miały potężne gospodarki i/albo dobrobyt. W każdym z tych krajów państwa było/jest niepomiernie wiecej niż w Danii czy Szwecji, jakiegoś zbawiennego wpływu na gospodarę to nie miało.
PS, bezrobocie w Szwecji jest wyższe niż w Polsce, a Szwedzi są jednym z najbardziej trapoionych depresją krajów w Europie (choć pogoda na pewno ma na to wpływ)
na czym polega zbrodnicza dzialalnośc WTO...
konrety, umowy, przepisy, regulacje...
Sektor bankowy w USA był (i jest) chronicznie niedoregulowany. Największe banki grały na giełdzie kwotami nawet 30-40 razy przekraczającymi ich kapitały. Kredyty dla NINJA to również nieuregulowana przez państwo działka. Były udzielane, bo sprzedawcy chcieli osiągnąć szybki zysk z prowizji. Czysty kapitalizm. Zero państwa.
"Sektor bankowy w USA był (i jest) chronicznie niedoregulowany"
Nieregulowany? To jak mniemam wystarczy zarejestrować działalnośc gospodarczą i każdy moze sobie otworzyc bank tak jak sklep papierniczy? Sektor bankowy USA był przez dekady bardziej regulowany niz europejski, np: mocno utrudniając bankom działalnośc w więcej niż jednym stanie naraz. Poza tym, jak gwarancje państwowe dla banków to nie jest forma ingerencji?
"Największe banki grały na giełdzie kwotami nawet 30-40 razy przekraczającymi ich kapitały"
no i? Ty też mozesz grać na giełdzie czy rynkach walutowych kwotami przekraczającymi kapitał 30 razy, a nawet 100, wystarczy mieć kilka tysiaków i dowód osobisty. Co to ma konkretnie do rzeczy?
"Kredyty dla NINJA to również nieuregulowana przez państwo działka"
To ciekawe, bo jak 20 lat temu te same banki absolutnie nie chciały udzielać kredytów gołodupcom, to z lewa biły gromy że nieludzki kapitalizm nie daje szansy biednym ludziom, ze chciwość bankierów etc. Więc ustawodawcy "nakłaniali" banki, żeby nie powiedzieć zmuszały, do udzielania kredytów niewypłacalnym kredytobiorcom, często w imię poprawności politycznej. W końcu wiekszośc z tych odbiorców była rasy innej niż Biała, a skoro nie chce sie im udzielać kredytów, to jest to na pewno razism, a to w hiper-politycznie poprawnych stanach jest nie do pomyślenia. Więc na banki natychmiast padały gromy i oskarżenia o rasizm, a rząd starał sie przymusić banki do udzielania takich pożyczek, np: utrudniajac rozwój bankom które obyły oskarżone o "redlining". Banki więc chcąc nie chcąc obliczyły ze bardziej oppłaca im sie mieć straty z tytułu niewypłacalnych klientów niż związane z brakiem rozwoju.
Prócz tego rząd sam BARDZO chętnie udzielał takich kredytów, (rocznie szło na to grube miliardy!) a jednoczesnie robił wszystko żeby sztucznie utrzymać wysokie ceny na rynku nieruchomości, bo jest to jeden z wyznaczników poziomu gospodarki, a żaden rząd nie chce by mu wyznaczniki spadały.
W ten sposób, przy udziale państwa, powstała piekna bańka, podsycana tylko przez głuptę inwestorów nie wiedzacych nawet w co ładują kasę (patrz: Islandia), i oczywiście chęć szybkiego zysku przez bankierów którzy mieli koneksje w odpowiednich komisjach finansowych i wiedzieli ze w razie czego rząd ich wesprze, wiec mogą robić co chcą.
W zasadzie, zgodze sie z jednym - gdyby rząd nie gwarantował wkładów w bankach zajmujących sie też inwestycjami, nie byłoby problemu. Czy to za mało czy za dużo kontroli to kwestia dyskusyjna- w końcu rząd mógłby rządać od banku żeby rozdzielili działalnośc inwestycyjną i nie-inwestycyjną (więcej ingerencji), ale z drugiej strony mógł po prostu poweidzieć "jak chcecie inwestować w niebezpieczne rzeczy, to nie dostaniecie gwarancji", a dopilnujemy żeby ludzie trzymający u was kase wiedzieli że nie macie gwarancji (mniej ingerencji)
Protekcjonizm zawsze jest przeciwko biedniejszym i to z tego samego kraju który go stosuje, ponieważ jest on wprowadzany kosztem zwykłych _podatników_ i _konsumentów_ na korzyść uprzywilejowanych grup interesu, czyli krajowych producentów "chronionych" firm i branż. Jako przykład, choćby głupi cukier byłby 4 razy tańszy w UE gdyby nie cła zaporowe. A pamiętaj że biedni dużo większą część dochodów poświęcają na żywność niż bogatsi, także to oni najwięcej dostają po tyłku w wyniku protekcjonizmu.
Co ciekawe, Nowa Zelandia po zlikwidowaniu protekcjonizmu pod koniec lat 80tych jako jedyna ma _wzrost_ udziało rolnictwa w gospodarce wśród krajów rozwiniętych. Widać kolejny więc przykład jaki ma skutek państwowy interwencjonizm (czy się stoi czy się leży...), i to nawet na te branże które pozornie z niego korzystają.
Oczywiście akurat w przypadku żywności protekcjonizm krajów bogatych w zakresie żywności szkodzi także _producentom_ z biednych krajów.
Skandynawia to oczywiście wysoka redystrybucja dochodu narodowego, ale także przecież międzynarodowe korporacje stosujące masowy outsourcing za granicą (klucz do ich sukcesu) czy np flexicurity
http://pl.wikipedia.org/wiki/Flexicurity
Co do kryzysów, pamiętaj że cały współczesny rynek finansowy opiera się na monopolu państwa na pieniądz oraz przywileju banków do generowania nowego państwowego pieniądza. Jeżeli dajesz komuś licencję na okradanie Kowalskiego podatkiem inflacyjnym, to nic dziwnego że paradoksalnie mniej regulacji skutkuje kryzysami. To tak jakbyś wyciągał wnioski na temat wolnego rynku z faktu że państwo pozwala złodziejom łatwiej kraść. Dopóty banki będą mogły generować nowy pieniądz poprzez pożyczki ze środków które nie przestają widnieć na na kontach depozytariuszy, dopóty będziemy mieli cykl kryzysów, to się już ciągnie od XIX wieku.
>>Kredyty dla NINJA to również nieuregulowana
>>przez państwo działka.
A wiesz może dlaczego państwo poluzowało regulacje NINJA w poprzedzającej dekadzie? Bo amerykańska lewica chciała aby czarni biedni bezrobotni łatwiej dostawali kredyty na dom.
Regulacja nie polega na pozwalaniu na otwarcie banku bez kapitału, ale na tym, żeby nie pozwolić podejmować zbyt ryzykowanych działań. Tymczasem zniesienie rozdziału bankowości detalicznej (kredytowej) od inwestycyjnej, a więc DEREGULACJA, doprowadziło do olbrzymich strat, które później były pokrywane z pieniędzy podatników.
"Ty też mozesz grać na giełdzie czy rynkach walutowych kwotami przekraczającymi kapitał 30 razy, a nawet 100, wystarczy mieć kilka tysiaków i dowód osobisty. Co to ma konkretnie do rzeczy? "
Ano to, że ja mogę zbankrutować bez szkody dla światowej gospodarki i podatnicy nie będą pokrywać moich strat. Gdy robi to bank, wyciąga potem łapę do podatników.
Twierdzenie, że rząd Busha zmuszał banki do udzielania ryzykownych kredytów to kompletny absurd. Natomiast owszem, brakiem regulacji umożliwiał ten nastawiony na zysk proceder. Banki potem odsprzedawały te trefne kredyty w formie instrumentów finansowych np. gminom w Szwecji.
Bańka spekulacyjna, owszem, powstała przy udziale państwa, ale niedostatecznie regulującego sektor bankowy. Odwracasz kota ogonem. Aż nie chce mi się wierzyć, że robisz to z przekonaniem.
Protekcjonizm to nie tylko czerpanie z pieniędzy podatników, ale także ochrona własnej gospodarki przed zalewem dotowanych produktów z zagranicy lub zagranicznego dampingu. Nie musi przyjmować formy subsydiów (wtedy rzeczywiście płacą podatnicy), ale może mieć postać ceł. Utrzymanie w dobrym stanie gospodarki krajowej to miejsca pracy, zyski przedsiębiorstw, większa zamożność własnych obywateli. Brak ochrony gospodarki w Polsce po 1989 doprowadził do likwidacji zakładów pracy i olbrzymiego bezrobocia, które utrzymuje się do dzisiaj. Nie widzisz tego?
Tak, zgoda, drukowanie pieniądza przez państwo napędza bańki spekulacyjne. Ale gdyby istniały ograniczenia w dysponowaniem tym pieniądzem (np. ograniczono niektóre formy spekulacji), to bańki i kryzysy by nie powstawały. To nie sama podaż pieniądza prowadzi do kryzysów, ale działania kapitału spekulacyjnego na słabo regulowanym rynku. Polityka monetarna i fiskalna mogą skutecznie zapobiegać kryzysom.
Z drugiej strony niewystarczająca podaż pieniądza we wczesnych latach 30. XX wieku prowadziła do deflacyjnego środowiska, w którym kryzys gospodarczy trwał przez wiele lat.
Obecna polityka USA (drukowanie pieniądza i brak regulacji) może doprowadzić do kolejnej bańki spekulacyjnej, gorszej od tej z 2008 roku. Tylko może być trudniej przeprowadzić przez Kongres taki program "ratunkowy" jak na przełomie 2008/09. Kontrargumentem będzie to, że poprzedni zadziałał tylko na parę lat.
"A wiesz może dlaczego państwo poluzowało regulacje NINJA w poprzedzającej dekadzie? Bo amerykańska lewica chciała aby czarni biedni bezrobotni łatwiej dostawali kredyty na dom".
No, to potężne wpływy miała ta "lewica" pod rządami prawicy. Przecież mówimy o okresie prezydentury G. Walkera Busha. Nikt nie jest w stanie zmusić prywatnych banków do udzielania kredytów komukolwiek. Jeśli to robiły, to widziały w tym zysk. Owszem udzielały ryzykownych kredytów, ale dzieliły się ryzykiem, opakowując te "subprimy" w skomplikowane instrumenty finansowe i sprzedając, przez fundusze, Kowalskim i np. lokalnym samorządom. Decydowała perspektywa zysku, a nie rzekoma presja ze strony Demokratów (trudno ich nazywać lewicą, bo politykę prowadzą podobną do polityki Republikanów).
>>Bańka spekulacyjna, owszem, powstała przy udziale państwa,
>>ale niedostatecznie regulującego sektor bankowy. Odwracasz >>kota ogonem.
Oczywiście że gdy państwo legalizuje złodziejstwo (generowanie nowego pieniądza z powietrza przez prywatne banki kosztem podatku inflacyjnego), wtedy więcej regulacji oznacza mniej złodziejstwa. Libertarianie chcą likwidacji systemu rezerw częściowych jako mechanizmu umożliwiającego bankowcom okradanie społeczeństwa w ogóle, ale jeżeli to jest niemożliwe to owszem, chcą restrykcyjnych regulacji dotyczących procesu przyznawania nowych kredytów, i dlatego NINJA stały się możliwe nie poprzez wołania liberałów o deliberalizację bankowości, ale właśnie amerykańskiej lewicy chcącej zakończenia rzekomego "rasizmu kredytowego", gdzie czarna biedota nie miała szans na kredyt.
>>Nie musi przyjmować formy subsydiów (wtedy rzeczywiście >>płacą podatnicy), ale może mieć postać ceł.
No i wtedy płacą konsumenci wyższymi cenami. Subsydia - płacą podatnicy, cła - płacą konsumenci. I w jednym i w drugim przypadku protekcjonizm skutkuje transferem dóbr od biednych do bogatych.
>>Brak ochrony gospodarki w Polsce po 1989 doprowadził do
>>likwidacji zakładów pracy i olbrzymiego bezrobocia, które >>utrzymuje się do dzisiaj. Nie widzisz tego?
Oczywiście że wiele firm zostało polikwidowanych, i bardzo dobrze, bo na wolnym rynku miały straty, czyli marnotrawiły społeczne środki produkcji. To właśnie istota socjalizmu przecież - firmy nie działają na korzyść konsumentów, ale dla urzędników lub ich pracowników, więc nieefektywność produkcji i przerosty zatrudnienia to standard marnotrastwa, które to marnotrastwo mogło wyeliminnować dopiero kryterium zysku wolnego rynku.
Bezrobocie jest zawsze tworzone przez państwo poprzez regulacje stosunków pracy (Kodeks Pracy, płace minimalne itp).
>>Z drugiej strony niewystarczająca podaż pieniądza we
>>wczesnych latach 30. XX wieku prowadziła do deflacyjnego >>środowiska, w którym kryzys gospodarczy trwał przez wiele >>lat.
Wzrost podaży pieniądza jest _zawsze_ powodem cyklu boom-kryzys. Aby zrozumieć przyczyny kryzysu roku 29 wystarczy przeanalizować inflację _podaży pieniądza_ w latach 20tych przez nowopowstały FED. Co ciekawe, dzięki postępowi technicznemu wzrastała jednocześnie produktywność gospodarki także nie zaistniała jakaś nadmierna inflacja samych _cen_, jednak w identycznym stopniu nastąpiła misalokacja kapitału (tam gdzie trafiały nowe pieniądze), więc kryzys musiał nadejść prędzej czy później. A już Wielki Kryzys (w sensie całych lat 30tych) był już wynikiem oczywiście masowego państwowego interwencjonizmu (regulacja cen, kartelizacja całych branż gospodarki na wzór faszystowskich Włoch itd) rządów Hoover/Roosvelt. Co ciekawe, nawet czołowi przedstawiciele dużego biznesu (np Ford) brali w tym czynny udział, nawet oni uwierzyli w potrzebę utrzymywania płac robotników na niezmienionym poziomie.
>>Tylko może być trudniej przeprowadzić przez Kongres taki >>program "ratunkowy" jak na przełomie 2008/09.
Wtedy z kryzysu wyjdziemy dużo szybciej, tak jak to było w kryzysie z roku 21 (mało dzisiaj znany, dokładnie dlatego że rząd nie "pomagał" gospodarce, choć spadki na giełdach były podobne co w 29).
>>Nikt nie jest w stanie zmusić prywatnych banków do >>udzielania kredytów komukolwiek.
Jeżeli państwo legalizuje kradzież, absurdem jest późniejsze obwinianie złodziei za to że zwiększyli kradzież...
Przy okazji - demokraci, republikanie, jeden grzyb, różnią się jedynie rodzajem preferowanych pasożytniczych wydatków rządowych, zauważ że republikanie dużo mówią o obniżce podatków, tymczasem prawdziwym złem są państwowe _wydatki_, czyli uzyskiwanie dóbr od społeczeństwa mimo że rząd na nie nie zapracował. Państwo może przecież zdobyć środki również innymi drogami (zadłużenie, drukowanie pieniędzy itp), a podczas prezydentury Busha wydatki rządowe rosły szybciej niż za Clintona. Podatki nie powodowałyby przecież żadnych szkód dla społeczeństwa gdyby państwo uzyskane w ten sposób pieniądze spalało (skutkowałoby to jedynie deflacją cen).
Można też jednocześnie bronić systemu rezerw częściowych _i_ występować przeciw ingerencji państwa. Podobno rynek by się obronił ;)
http://panika2008.blogspot.com/2009/04/rezerwa-czesciowa-spacalnosc-kredytow.html
Skoro nie chcesz, żeby społeczeństwo było okradane przez bankowców, to - konsekwentnie - powinieneś być zwolennikiem banków w pełni państwowych. Wtedy ów, jak to nazywasz, "inflacyjny podatek" ulegnie pełnej redystrubucji. W egalitarnych systemach pomoc zostanie skierowana do najbardziej potrzebujących, a duża ilość dostępnych pieniędzy związana z rezerwami częściowymi zapewni krążenie w gospodarczym krwiobiegu.
"Oczywiście że wiele firm zostało polikwidowanych, i bardzo dobrze, bo na wolnym rynku miały straty, czyli marnotrawiły społeczne środki produkcji".
To należało wprowadzić nowy zarząd (choćby ściągnąć z Zachodu), kapitał (do 49%) i sprawić, żeby były rentowne. Oddawanie majątku za grosze, zazwyczaj związane z likwidacją zakładów otworzyło tylko rynek na zalew produktów z zagranicy, pozbawiając ludzi pracy.
"Bezrobocie jest zawsze tworzone przez państwo poprzez regulacje stosunków pracy (Kodeks Pracy, płace minimalne itp)."
Wręcz przeciwnie, stwarzanie popytu wewnętrznego przez redystrybucję napędza biznes i tworzy miejsca pracy. Poza tym silne państwo samo tworzy miejsca pracy (szkolnictwo, służba zdrowia, strategiczne gałęzie gospodarki, infrastruktura). Bezrobocie tworzą kapitaliści zwiększając tzw. wydajność pracy, a więc wyzyskując zatrudnionych dla maksymalizacji zysku.
"Przy okazji - demokraci, republikanie, jeden grzyb, różnią się jedynie rodzajem preferowanych pasożytniczych wydatków rządowych, zauważ że republikanie dużo mówią o obniżce podatków, tymczasem prawdziwym złem są państwowe _wydatki_, czyli uzyskiwanie dóbr od społeczeństwa mimo że rząd na nie nie zapracował. Państwo może przecież zdobyć środki również innymi drogami (zadłużenie, drukowanie pieniędzy itp), a podczas prezydentury Busha wydatki rządowe rosły szybciej niż za Clintona. Podatki nie powodowałyby przecież żadnych szkód dla społeczeństwa gdyby państwo uzyskane w ten sposób pieniądze spalało (skutkowałoby to jedynie deflacją cen)."
Republikanie za Busha znacząco obniżyli podatki w 2001 i 2003. Najpoważniejsza pozycja w budżecie USA to wydatki na prowadzenie wojen i zbrojenia. Można powiedzieć, że w pewnym sensie pieniądze rzeczywiście były spalane (rozrywane, wystrzeliwane). Te wydatki nie służyły niczemu (poza pensjami dla wojskowych i zysków dla firm zbrojeniowych). Może zamiast marudzić, jakie to podatki są wstrętne, należałoby się przyjrzeć temu, na co są przeznaczane.
>>Można też jednocześnie bronić systemu rezerw częściowych _i_ >>występować przeciw ingerencji państwa. Podobno rynek by się >>obronił ;)
Mitem lewicy jest że liberałowie chcą "słabego" państwa. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie, liberałowie chcą dużo silniejszego państwa niż lewica, tyle że w zakresie _ochrony_ praw własności, a nie ich _naruszania_.
Dlatego absurdem jest mówienie o zdolności rynku do "obrony" jeżeli państwo przestaje spełniać swoje podstawowe zadanie, czyli w tym przypadku legalizuje tworzenie pieniądza przez banki umożliwiając im okradanie Kowalskiego podatkiem inflacyjnym. Socjalista ma rację mówiąć że to dzięki państwu w ogóle istnieje wolny rynek, tyle że to nie upoważnia państwa do okradania ludzi, bo wolny rynek to jedynie druga strona medalu poszanowania praw własności właśnie.
>>Skoro nie chcesz, żeby społeczeństwo było okradane przez >>bankowców, to - konsekwentnie - powinieneś być zwolennikiem >>banków w pełni państwowych.
Kolejny mit lewicy gdzie rzekomo wszystko co państwowe = społeczne. Państwowe to tyle co własność elit biurokracji państwowego aparatu przemocy. Dlatego państwowe nigdy nie służy społeczeństwu, ale urzędnikom i politykom. Zwróć uwagę choćby na rozdwojenie jaźni socjalistów którzy z jednej strony chcą wszystko znacjonalizować a potem nagle stwierdzają że PRL to nie był żaden socjalizm bo własność środków produkcji była w rękach dyktatury biurokracji a nie klasy robotniczej. Dlatego truizm że "w egalitarnych systemach pomoc zostanie skierowana do najbardziej potrzebujących" pozostanie mrzonką bo państwowy interwencjonizm _zawsze_ skutkuje transferem dóbr od biedniejszych do bogatszych, jak chcesz podaj dowolny przykład państwowego interwencjonizmu którzy rzekomo pomaga biednym, a udowodnię Ci że jest dokładnie odwrotnie.
Państwo w ogóle nie powinno zajmować się pieniędzmi, ale nawet jeżeli tak bardzo Ci się podoba jego monopol w tym zakresie, to przynajmniej niech wszyscy mają równe prawa, jeżeli ja pożyczam komuś 100 zł, to już tego 100 zł do dyspozycji nie mam, w przeciwieństwie do banków, które z powietrza dodają na koncie pożyczkobiorcy 100 zł (a nie odejmują ani grosza z depozytów). Potem jak bańka pęka przychodzi lewicowiec i zwala winę na... wolny rynek, podczas gdy ten proceder jest jego dokładnym przeciwieństwem, bo znowu, wolny rynek to poszanowanie praw własności, a nie beztroskie ich naruszanie.
Nie sądzę, żeby system rezerw częściowych był, jak to wielokrotnie określiłeś, "złodziejski". Jest "demokratycznie" aprobowany, a jego zmiana byłaby większą rewolucją niż wprowadzenie socjalizmu na całym świecie.
Liberałowie sprowadzając rolę państwa do "stróża nocnego" chcą powrotu XIX-wiecznego obozu pracy (dla części wręcz obozu zagłady) dla 99 procent społeczeństwa. Jest to nie tylko niemoralne, ale i na dłuższą metę nie do utrzymania. To już przerabialiśmy i nie ma do tego powrotu.
Wciąż przywołujesz niedemokratyczne państwa socjalistyczne lub wręcz reżimy komunistyczne jako przykłady nieefektywnych gospodarek. Socjalizm w wydaniu demokratycznym nie był jeszcze w ogóle ćwiczony. To przed nami.
Tymczasem w kapitalistycznej Danii ponad połowa PKB wytwarzana jest przez państwo. Trudno mówić tam o braku efektywności. Duńczycy, według badań, są najszczęśliwszym narodem. Państwo jest tam bardzo silne, ale nie sprowadza się do policji. Jedną z głównych jego funkcji jest walka z bezrobociem i zapewnienie bezpieczeństwa socjalnego.
>>To należało wprowadzić nowy zarząd (choćby ściągnąć z >>Zachodu), kapitał (do 49%) i sprawić, żeby były rentowne.
Zachód nie ma jakichś magicznych managerów którzy cudownie sprawią że firma jest rentowna bez konieczności zwolnień i zaprzestania produkcji jeżeli produkcja firmy jest kompletnie oderwana od rzeczywistości wymagań konsumentów, a tak było w ogromnej większości branż PRL.
>>Oddawanie majątku za grosze, zazwyczaj związane z likwidacją >>zakładów otworzyło tylko rynek na zalew produktów z >>zagranicy, pozbawiając ludzi pracy.
Ten "majątek" generował w gospodarce miesięczne pensje klasy robotniczej porównywalne ze stawkami godzinnymi na kapitalistycznym Zachodzie. Państwowy "majątek" był tyle warty ile prywatni kapitaliści chcą za niego zapłacić, a nie tyle ile się socjaliście wydaje. Zalew produktów z zagranicy dowodzi jedynie preferencji konsumentów, gdyby ten "majątek" tworzył produkty porównywalne jakością/ceną co zagraniczne, to te państwowe firmy nigdy przecież nie miałyby żadnych problemów z ich sprzedażą, a więc także z rentownością.
>>Wręcz przeciwnie, stwarzanie popytu wewnętrznego przez >>redystrybucję napędza biznes i tworzy miejsca pracy.
To ekonomiczny absurd który zakłada że jeżeli nie zabierzesz ludziom pieniędzy przez podatki, to oni ich nie sami nie wydadzą (pracując do końca życia za prostokątne papierki). Innymi słowy, państwo wydaje pieniądze na swoje pasożytnicze wydatki "napędzając biznes", tymczasem podatnicy gdyby im te pieniądze zostawić w kieszeni to by je rzekomo spalili w kominku...
Oczywiście taki idealny scenariusz neutralnego wpływu redystrybucji na gospodarkę może zaistnieć jedynie gdzie koszty administracji państwowej, korupcji oraz defraudacji pieniędzy publicznych są zerowe. Innymi słowy, miejsca pracy tworzone przez państwo _zubażają_ społeczeństwo jako całość. A na deser okazuje się że prawdziwe efekty każdego programu redystrybucji (podaj jakikolwiek przykład to rozwinę) okazują się być transferem od bogatych do biednych...
>>Bezrobocie tworzą kapitaliści zwiększając tzw. wydajność >>pracy, a więc wyzyskując zatrudnionych dla maksymalizacji >>zysku.
Jeżeli kapitaliści mają jakieś nadmierne zyski z tytułu zatrudniania siły roboczej, to automatycznie przecież wzrasta ich zapotrzebowanie na pracowników (czyli konkurencja między przedsiębiorcami o siłę roboczą) którzy te zyski generują, co podnosi ceny pracy na rynku! Podaż robotników przecież nie jest nieskończona, a popyt na pracę generuje w Polsce ponad 2 miliony firm, co daje zaledwie kilka pracowników na firmę! Konkurencja o siłę roboczą między przedsiębiorcami tłumaczy zresztą jakiekolwiek płace wyższe od minimalnej (bo wg socjalistycznej teorii wyzysku powinny wszystkie być jej równe). Zauważ że płaca minimalna zawsze jedynie goni średnie płace. Mitem lewicy jest że liberałowie uważają kapitalistów za dobre duszyczki które dbają o pracowników, to kompletna bzdura. Psim obowiązkiem kapitalisty jest rzeczywiście minimalizacja kosztów i maksymalizacja zysku. Jednak _rezultatem_ tych działań jest zawsze dążenie płac klasy robotniczej do jej produktywności.
>>Republikanie za Busha znacząco obniżyli podatki w 2001 i >>2003.
Podatki to tylko jeden z wielu środków do pasożytniczego transferu dóbr zachodzącego poprzez wydatki państwa. Nawet jeśli podatki bezpośrednie które Bush obniżał zmniejszono by do zera, to państwo mogłoby po prostu przecież wydrukować sobie pieniądze aby osiągnąć ten sam pasożytniczy efekt.
Doskonale wiesz, że siła nabywcza pieniądza w PRLu była wyższa niż wskazywałyby na to porównania dolarowe.
Celem redystrybucji jest wyrównywanie nierówności i zwiększenie popytu na dobra konsumpcyjne (bogaci nie konsumują w miarę bogacenia się, nie tworzą też miejsc pracy, a pożyczają państwu lub spekulują na rynkach finansowych).
Zapotrzebowanie na pracowników nie wzrasta automatycznie wraz z zyskiem. Kapitalista nie jest maszynką do zatrudniania tylko takim samym irracjonalnym decydentem jak każdy inny człowiek. To zachęty ze strony państwa (ulgi związane z zatrudnianiem a nie sama obniżka podatku) skłaniają go do większego zatrudniania. W Polsce po obniżeniu stawki CIT z 40 do 19 proc. bezrobocie nie spadło.
Po 1989 można było przeprofilować lub unowocześnić firmy, a nie likwidować je. To dałoby lepszy długookresowy efekt ekonomiczny niż wpuszczanie towarów z importu.
Cła i dotacje to wymysł socjalizmu, więc proszę nie pisać o neoliberalnej obłudzie. Jeżeli jakiś kraj stosuje dotacje i cła to nie jest neoliberalny, koniec kropka.
Mylisz liberalizm z neoliberalizmem.
Z definicji neoliberalizmu to system nie tylko preferujący kapitał i bogatych, ale i dający bogatym krajom przewagę nad biednymi. Poza tym jest konserwatywny społecznie i obyczajowo.
Typowym przykładem kraju o neoliberalnym systemie są USA - gospodarka o najwyższym poziomie protekcjonizmu i państwowej pomocy wielkiemu kapitałowi.
Obracasz się w sferze mrzonek i chciejstw, misiekZ, rozejrzyj się. Mieszkasz w neoliberalnym kraju. Nie ma tu liberalizmu. Jest nabijanie kabzy bogatym.
>>Doskonale wiesz, że siła nabywcza pieniądza w PRLu była >>wyższa niż wskazywałyby na to porównania dolarowe.
Porównania (miesięczna pensja w socjaliźmie = godzinna minimalna stawka w kapitaliźmie) do których nawiązywałem bazują na parytecie siły nabywczej choćby _obecnie_ na Kubie i USA. Co więcej, nie zapominaj że pieniądze w PRLu służyły do zakupów jedynie w teorii, w praktyce często kupno głupiego papieru toaletowego wymagało dużej przedsiębiorczości.
>>bogaci nie konsumują w miarę bogacenia się,
>>nie tworzą też miejsc pracy, a pożyczają państwu lub >>spekulują na rynkach finansowych
Wzbogacić się można dokładnie dlatego że się oszczędza i inwestuje zamiast konsumować, także to prawda że kapitalista to typ człowieka który rzadko kiedy przejada całe pieniądze które zarabia, nawet gdy się wzbogaci. Co nie zmienia faktu że lewica nawet tą umiarkowanie zwiększoną (w stosunku do wzrostu bogactwa) konsumpcję natychmiast tępi, czyż nie? Dalej, przecież to dokładnie oszczędności kapitalistów są jedynym źródłem jakichkolwiek inwestycji, jedynym źródłem nowych _produktywnych_ miejsc pracy (a nie tych pasożytniczych za wymuszone dobra zubażające społeczeństwo które tworzy państwo). Kapitaliści zarabiają na pożyczaniu państwu - to chyba raczej zarzut wobec państwowych urzędników którzy te pożyczki zaciągają? Spekulacja to każda inwestycja, tym się różnią przedsiębiorcy od pracowników że ryzykują własnym kapitałem.
>>Zapotrzebowanie na pracowników nie wzrasta automatycznie >>wraz z zyskiem.
Dokładnie, czyli ta sama liczba pracowników zaczyna generować coraz to wyższy zysk w jakiejkolwiek branży, więc chyba oczywiste że pojawi się nowa konkurencja która będzie chciała to naśladować, zatrudniając własnych pracowników? Pamiętaj że płace pracowników determinuje globalny popyt na siłę roboczą, a nie pojedyńczej firmy. Dodatkowo zwiększone zyski są inwestowane lub konsumowane, czyli powstają nowe branże, nowe miejsca pracy. Pamiętaj że jeszcze 200 lat temu 90% każdego społeczeństwa to byli rolnicy, którzy w wyniku wzrostu efektywności tej branży stracili pracę do tego stopnia że na Zachodzie ilość rolników dochodzi do zaledwie 1%, a mimo to jakoś nie ma tam 90% bezrobocia?
>>W Polsce po obniżeniu stawki CIT z 40 do 19 proc. bezrobocie >>nie spadło.
Bezrobocie nie jest zależne od wysokości podatków, czy to PIT, CIT, czy ZUS, pod tym względem występuje dość zabawna zbieżność poglądów libertarian i lewicy, choć oczywiście na podstawie innej teorii. Dlatego np nawoływanie do obniżenia tzw "kosztów pracy" nie zmniejszą bezrobocia, choć zwiększą płace netto.
>>Po 1989 można było przeprofilować lub unowocześnić firmy, a >>nie likwidować je.
Właśnie tego typu myślenie doprowadziło do ruiny każde państwo socjalistyczne. Firma która marnotrawi społeczne środki produkcji właśnie _powinna_ upaść, po to aby ktoś inny te środki produkcji (w tym najważniejszy, czyli siła robocza) mógł wreszcie zorganizować w sposób który przynosi zyski, czyli aby wzbogacały one społeczeństwo zamiast na nim ciążyć. Środki produkcji upadającej firmy przecież nie wyparowywują w powietrze, firma to jedynie byt abstrakcyjny, forma organizacji środków produkcji. Nie ma nigdzie przecież jakiegoś bożego nakazu że w Polsce muszą być budowane na eksport statki a nie meble itd. Takiej efektywnej reorganizacji nie zrobi jednak żaden centralny planista, to musi zrobić wolny rynek i prywatni przedsiębiorcy.
Neoliberalizm/liberalizm to dość ogólnikowe terminy nawiązujące do współczesnych mainstreamowych teorii ekonomicznych. Mimo że są oczywiście 1000 razy lepsze w skutkach od jakiejkolwiek teorii lewicowej, to rzeczywiście akceptuje zbyt wiele protekcjonizmu i rządowych regulacji. Po konsekwentny liberalizm radzę zgłosić się do libertarian, czyli konkretnie do szkoły austriackiej misesa: www.mises.pl, www.mises.org
"CŁA i dotacje to wymysł socjalizmu".
???
A w Starym Testamencie nie pisano o celnikach?
Tam nawet dotacje były... manna z nieba.
Ja myślałam, że ST to najstarszy kryminał świata, a okazuje się, że to podręcznik ekonomii socjalizmu...
Ty lepiej misiek opowiadasz, niż jliber, który tu od zawsze austryjackie gadanie uprawia...
.
"Regulacja nie polega na pozwalaniu na otwarcie banku bez kapitału"
Regulacja polega na tym że państwo w ten czy inny sposób ogranicza działania podmiotu. Działalnośc bankowa jest niesamowicie regulowana w wielu dziedzinach. I nie chodzi o to że nie mozesz założyć banku bo nie masz kapitału- nawet mając kapitał mozesz nie spełniać jednego z wielu wymagań i z banku nici. A prowadzenia banku to osobna para kaloszy- tutaj też co można a czego nie można jest bardzo sciśle regulowane prawem. Napisanie ze banki nie są regulowane albo regulowane mało to jak powiedzieć że proponowana konstytucja europejska to ogólnikowa ulotka do przeczytania w jedno popołudnie.
"Tymczasem zniesienie rozdziału bankowości detalicznej (kredytowej) od inwestycyjnej, a więc DEREGULACJA, doprowadziło do olbrzymich strat, które później były pokrywane z pieniędzy podatników."
Nie jest problemem brak rozdziału, problemem jest zapewnianie gwarancji bankom które dokonują ryzykownych inwestycji. A zapewnianie gwarancji przez państwo (bankom, stoczniom, whatever) to akurat jest przeciwieństwo wolnego rynku, a więc REGULACJA. Zresztą gwarancji udzielało państwo także takim firmom jak Freddie Mac kótry dzięki temu kosztował podatników kilka MILIARDÓW $ ROCZNIE.
"Gdy robi to bank, wyciąga potem łapę do podatników."
Dziwne, i to że państwo zapłaci straty prywatnej firmy to jest przejaw wolno-rynkowy? Według jakiej definicji wolnego rynku? Lewicowej? Poza tym ja wiem że na lewicy głośno sie o tym nie mówi, ale wiekszość z tych banków spłaciła pomoc wraz z dywidendą, więc była to raczej krótkoterminowa pożyczka niż bezzwrotna pomoc.
"Twierdzenie, że rząd Busha zmuszał banki do udzielania ryzykownych kredytów to kompletny absurd"
nie twierdze ze to rząd Busha, tylko kolejne rządy od kilku ładnych lat, i nie zmuszał (bo de facto nikt pistoletu do głowy nikomu nie przyłożył), ale bardzo mocno nakłaniał. Tyle że jak sie powie bankom: "macie zacząć udzielać więcej złych kredytów w imię poprawności politycznej, albo nie będzie pozwoleń na tworzenie nowych oddziałów (bo nawet to jest regulowane!) i dostaniecie proces za procesem" to jest to de facto przymuszanie. To tak jak powiedzieć robotnikowi "możesz sie nie zapisywać do zwiazku, ale wtedy nie licz na jakikolwiek awans, podwyżkę czy premie w zakładzie, a koledzy będą na ciebie pluli i zniszczą ci samochód". Zmuszanie? Teoretycznie nie.
"Natomiast owszem, brakiem regulacji umożliwiał ten nastawiony na zysk proceder."
Proceder był zyskowny jedynie dzięki powstaniu bańki. Bańki wywołanej sztucznie zwiększeniem podaży tanich kredytów, między innymi dzięki interwencji państwa (ale także działaniom bankierów)
Bo realia prawne i polityczne zmuszały banki do udzielania takich kredytów. Kto miał zrobić regulacje nakłaniajace do działania w drugą strone, kiedy rząd chciał rzeby udzielały tych kredytów?
Nie wierzysz? Poszperaj troche, w necie są zarchiwizowane artykuły z prasy amerykańskiej. Kilka lat temu "progresywni" "myśliciele" krytykowali banki za to ze nie dają kredytów ludziom o niskich zarobkach (przeważnie mniejszościom rasowym, ale nie tylko). Ironicznie, ci sami "myśliciele" po pęknieciu bańki oskarżali banki o to że specjalnie wrobiły biedote w kredyty. Watch what you wish for?
Nawet LEPIEJ- teraz, już po kryzysie, jednemu z banków wytoczono proces o dyskryminację przy udzielaniu kredytów, polegającą na tym ze... osobom o niższych dochodach mniej chętnie udziela kredytów! (nawiasem mówiąc bankowi który co prawda kaske od rządu wziął, ale też ją spłacił z dywidendą jakis czas temu) A więc dokładnie robimy to samo od nowa, brawo poprawnosc polityczna (bo osoby o których mowa przeważnie nie są białe), znowu zmuśmy banki żeby udzielały kredytów osobom które pewnie ich nie spłacą!!!! Hmmm, coś mi to przypomina...
"Banki potem odsprzedawały te trefne kredyty w formie instrumentów finansowych np. gminom w Szwecji."
No i? Jak gminy w Szwecji chcą inwestować w papiery wartosciowe, to musza sie liczyć z ryzykiem, taki life. Mogli ulokować tę kasę w banku na lokacie, to by była bezpieczna.
Jak pan Kowalski zakłada rachunek w domu maklerskim, to dostaje do podpisu oświadczenie ze wie, ze moze dostać po d. Gminy w Szecji widać takiego papierka nie dostały. Pewnie nakupowali papierów nie pytajac nawet o co sie one opierają, a potem wielkie zdziwienie co sie stało.
"Odwracasz kota ogonem. Aż nie chce mi się wierzyć, że robisz to z przekonaniem."
Nie musisz wierzyć, mój wywód jest dość jasny i logiczny. Jesli sie nie zgadzasz, to wskaż gdzie napisałem nieprawde.
nie jestem księdzem, ale insynuacja że jestem bynajmniej mi nie uwłacza, wiec ta lekka złośliwośc jest nietrafiona.
"No i? Jak gminy w Szwecji chcą inwestować w papiery wartosciowe, to musza sie liczyć z ryzykiem, taki life. Mogli ulokować tę kasę w banku na lokacie, to by była bezpieczna".
Agencje ratingowe dawały tym śmieciowym instrumentom najwyższe (bardzo bezpieczne) ratingi. Było to więc oszustwo, któremu uległy między innymi szwedzkie gminy.
Nie zakazywanie udzielania ryzykownych kredytów to BRAK REGULACJI, więc powtarzanie przez Ciebie, że było odwrotnie, bo były naciski, to właśnie odwracania kota ogonem.
Nie jestem "towarzyszem", a już na pewno nie dla kogoś, kto ukrywa się pod tak groteskowym pseudonimem jak Ty, choć określenie "towarzysz" mi nie uwłacza. Mnie się ono nie kojarzy z PRL-owskim aparatczykiem. Natomiast ksiądz to, owszem, aparatczyk obłudnego, niemoralnego, mafijnego systemu propagandowo-biznesowego.
ze swoimi dobrymi radami majacy takie pojecie o bankowosci i gospodarce jak koza o gwiazdach:)
Wreszcie ktoś na tym portalu utarł nosa neoliberalnym trolom.
Kilka argumentów. Podmioty na rynku działają racjonalnie, jeśli dysponują wiarygodną informacją. A takiej sam rynek nie jest wstanie wyprodukować. Przykładem owe agencje ratingowe, które produkowały księżycowe prognozy. Dlatego obowiązkiem państwa jest interwencja, która eliminowałaby mozliwość skrajnych pomyłek.
Podobnie bankructwa prywatnych banków są oczywistym przykładem zawodności rynku. Chodzi o efekty zewnętrzene (externalities), których koszty ponoszą podatnicy i obywatele (i to zarówno w przypadku, gdy pozwolimy bankom upaść, jak i w systuacji bail out). Jeśli jakieś przedsiębiorstwo jest, jak mówią Amerykanie too big to fail, to znaczy, że potrzebne są regulacje zapobiegające nadmiernemu rozrostowi korporacyjnych gigantow. Znowu, w obecnych warunkach państwo jest jedynym podmiotem zdolnym do takiej regulacji.
Wreszcie, powtarzane za późnym Hayekiem fantazje o denacjonalizacji pieniądza...Warto podkreślić, że upaństwowienie pięniądza było procesem spontanicznym, do którego doszło dlatego, że wielość prywatnych środków płatniczych skutkowała chaosem, który utrudniał proces wymiany. Nawet Milton Friedman uznał idee denacjonalizacji pieniądza za niedorzeczną...
>>Podmioty na rynku działają racjonalnie, jeśli dysponują >>wiarygodną informacją. A takiej sam rynek nie jest wstanie >>wyprodukować.
Jest dokładnie odwrotnie, istotą przedsiębiorczości jest działanie w oparciu o niepełne i niewiarygodne informacje. Przedsiębiorca ryzykuje kapitał na podstawie własnych niedoskonałych przekonań i wiedzy o otaczającym nas świecie, a dopiero mechanizm cen wolnorynkowych umożliwia optymalną alokację środków produkcji w gospodarce. Wolny rynek jest tak efektywny dokładnie dlatego bo _nie_ wymaga "racjonalnego" działania jego aktorów, w przeciwieństwie do centralnego planowania.
>>Dlatego obowiązkiem państwa jest interwencja, która >>eliminowałaby mozliwość skrajnych pomyłek.
Jedyną pomyłką była nacjonalizacja pieniądza oraz przyznanie bankom licencji na generowanie nowego pustego z powietrza poprzez system rezerw częściowych, czyli na okradanie Kowalskiego podatkiem inflacyjnym, co niezmiennie skutkuje bańkami misalokacji kapitału w gospodarce, czyli cyklem boom-kryzys co parę/parenaście lat.
>>upaństwowienie pięniądza było procesem spontanicznym, do >>którego doszło dlatego, że wielość prywatnych środków >>płatniczych skutkowała chaosem, który utrudniał proces >>wymiany
Oczywiście wracając na ziemię - to powstanie pieniądza prywatnego było procesem spontanicznym aby ułatwić proces wymiany (jeżeli masz inne zdanie to zacznij od aktualizacji historii pieniądza na http://pl.wikipedia.org/wiki/Pieni%C4%85dz), zaś jego regulacja i późniejsza nacjonalizacja była tak samo "spontaniczna" jak każda przemoc aparatu państwa w celu okradania swych obywateli.
>>Nawet Milton Friedman uznał idee denacjonalizacji pieniądza >>za niedorzeczną...
Bardzo zabawne jest takie używanie "nawet". Pozwól że też sobie użyję - "nawet" Miller uznał podatek liniowy za rozsądną propozycję.