A jakieś dokładniejsze wyniki. Ile głosów na razie dostał Front Lewicy, Nowa Partia Antykapitalistyczna, Walka Robotnicza, Niezależny Sojusz Ekologiczny, Ruch Obywatelski i Republikański (w 1 okręgu), Partia Radykalnej Lewicy (w 1 okręgu) czy różnego rodzaju regionaliści (Baskijska Partia Nacjonalistyczna, Abertzaleen Batasuna, Partia Bretońska, Terres de Bretagne, Corsica Libera, Partia Narodu Korsykańskiego, Zjednoczona Gwadelupa - Socjalizm i Realność, Ruch na rzecz Niepodległości Martyniki, Komunistyczna Partia Reunion i niezależni regionaliści).
Na lewicy były jeszcze w niektórych regionach wspólne listy Frontu Lewicy i Nowej Partii Antykapitalistycznej, jedna lista Francuskiej Partii Komunistycznej w Pikardii, niezależni kandydaci ekologiczni, listy Różnorodnej Lewicy (Divers Gauche) oraz jedna lista skrajnej lewicy w Gwadelupie.
Co z centrowym Ruchem Demokratycznym?
Jako ciekawostkę można dodać, że poza partiami centroprawicy, na listach tzw. Większość Prezydenckiej (Comité de liaison de la majorité présidentielle) startowali również kandydaci umiarkowanych partii centrolewicowych - Nowoczesna Lewica, Partia Radykalna oraz Postępowcy.
Socjalisci 53.6% + Ruch Ludowy 39.6% + Le Pen 11.7% + Ekologia 11.0% = ???
procent głosów zdobyła Nowa Partia Antykapitalistyczna?
nie wolno się zapytać o wynik NPA?
z cząstkowych wyników na NPA wypada jakieś 2-4%.
ABCD, bo po tym, na co zwrócił uwagę Utumn0 wszystkie partie wymienione przez Szymona muszą mieć ujemne wyniki, a to jest wbrew logice ;-)
hmm NPA ok 2-4% to kiepsko szczerze mowiac liczylem na lepszy wynik
Nie napisałem, że Socjaliści, ale "lewica na czele z Partią Socjalistyczną (Parti socialiste) 14 marca wygrała pierwszą rundę wyborów regionalnych uzyskując 53,6 procent głosów".
11 procent Europy-Ekologii w tym się mieści.
Le Pen rzeczywiście wychodzi poza 100%. Zbytnio zaufałem wczoraj późnym wieczorem AP. Być może zaliczyli Front Narodowy do centroprawicy ;) Wtedy by się zgadzało. Sprawdzę to i dam znać. Dzięki za zwrócenie uwagi.
Według pierwszych rezultatów, podanych przez Informacyjną Agencję Radiową francuska Partia Socjalistyczna zdobyła nieco ponad 29 procent głosów. Prawicowa partia UMP, sprzyjająca prezydentowi Sarkozy'emu, znalazła się na drugim miejscu. Poparło ją 27,3 procent wyborców. Na ekologów głosowało ponad 13 procent. Front Narodowy uzyskał 11 proc. poparcie.
A inne ugrupowania radykalnej lewicy?
Wyniki wyborów we Francji (za: fr.wikipedia.org):
Partia Socjalistyczna - 29,14 proc.
UMP - 26,02 proc.
Europa-Ekologia (Les Verts, F&S) - 12,18 proc.
Front Narodowy - 11,42 proc.
Front Lewicy (PCF, PG, GU, Les Alternatifs, DVG) - 5,84 proc.
Ruch Demokratyczny (MoDem i koalicjanci) - 4,20 proc.
Skrajna lewica (NPA, LO) - 3,40 proc.
Inne lewicowe - 3,05 proc.
Inne prawicowe - 1,24 proc.
Pozostali - 3,52 proc.
Nowa Partia Antykapitalistyczna wraz z Trockistami zdobyła więc 3,4 procent głosów.
Fekwencja - 46,36 proc.
Dokładne wyniki: http://fr.wikipedia.org/wiki/%C3%89lections_r%C3%A9gionales_fran%C3%A7aises_de_2010
Istnieją niewielkie rozbieżności pomiędzy portalami, ale dane są zgodne co do tego, że Europa-Ekologia zdobyła jednak więcej głosów niż Front Narodowy.
NPA i LO nie startowały razem, czyli NPA jakieś 2,4 i LO 1%. Totalna klęska. Natomiast utrzymują się PCF i lewicowi socjaliści, którzy są z nimi w koalicji.
Klęska "partii pluralistycznych" i "partii szerokiego typu"...
Cisza...
PCF to jeszcze w ogóle komuniści?
Dziś chyba najbliżej jest klasycznej socjaldemokracji, w sytuacji gdy PS to centrolewica.
Co do wyników, to Francuzi z którymi miałem okazję rozmawiać (lewicowi komuniści i anarchokomuniści) kilka lat temu mówili o tym, że w sytuacji gdy PCF i PS maja jakieś lepsze lub gorsze (zwykle gorsze) konkretne postulaty, to oferta LCR czy LO ograniczają się do fajnych haseł, ale bez większej analizy problemów społecznych.
Lewicy.pl za aktualizację. Teraz news jest znacznie dokładniejszy.
O klęsce skrajnej lewicy można mówić zwłaszcza na tle wyników wyborczych z 2004 r. Wówczas skrajna lewica (LO-LCR) otrzymała niemal 2 razy więcej głosów - 1199190 (4,94 proc.), przy obecnych 662199 (3,40 proc.). To koniec mitu "szerokiej, pluralistycznej partii".
BB
Co dalej?
Jak według Was sytuacja się rozwinie. Czego byście sobie życzyli?
Cisza...
Powiadasz...lewicowi komuniści i anarchokomuniści. Ich "realna siła" też jakby przygasła...
Francuzom nie będziemy doradzać. Rozmawialiśmy kiedyś z przedstawicielami Lutte Ouvriere kładąc nacisk na taktykę jednolitego frontu robotniczego "od dołu" (zdaniem trockistów stalinowską i rozbijacką), z wiadomym skutkiem. LO odrzuca nawet taktykę jednolitego frontu robotniczego "od góry". LCR/NPA stawia ogólnie na działania jednolitofrontowe, ale bynajmniej nie na jednolity front robotniczy. O połączeniu grup trockistowskich też nie ma mowy. Cóż, każdemu według zasług.
Możemy się co najwyżej pokusić o uporządkowanie spraw na krajowym podwórku.
Nadzieja dla francuskiej lewicy:
http://www.initiative-communiste.fr/wordpress/
że wybory, bez względu na wynik, ich sytuacji życiowej nie zmienią. Polacy to wcześniej odkryli i zostawali w domach, z wyborów na wybory coraz liczniej. Natomiast Białorusini nadal głosują. Ciekawe dlaczego?
Cisza: "NPA i LO nie startowały razem, czyli NPA jakieś 2,4 i LO 1%. Totalna klęska".
Członek 4 osobowej kanapy postawił krzyżyk na organiacjach rewolucyjnych o kilkunastotysięcznej bazie członkowskiej, na które głosują setki tysięcy pracowników.
Klękaj na kolana czytelniku przed tą analizą :-)
Głęboka jak z łam Agora SA :-)
Tytuł - Marionetki. O politykach i polityce. Może zrobiłbym to trochę ostrzej, ale prawie jakby mi to z ust wyjeli.
Można oczywiście wybory zbojkotować jak proponuje Feliks przy teamacie Szmajdzińskiego. Tak jak proponują anarchiści. Ale to nic nie da, bo nie działa. To naiwne liczyć, że jak wszyscy razem, solidarnie podejmiemy bojkot, to wygramy? Po pierwsze od dawna nie jesteśmy solidarni. Po drugie żadne bojkoty McDonalda czy CocaColi, nigdy nie są solidarne. Takie rzeczy są fikcją. Nie stać nas na bojkot. Do tego trzebaby mieć media. Pamiętam 4 lata temu te setki durni na ulicach Warszawy z pomarańczowymi wstążkami. Media mogą wykreować wszystko. Gdyby chciały wykreowałyby bojkot. I Gdybym wierzył w skuteczność bojkotu wyborów (bo się wszyscy skrzykniemy?;-))) , zrezygnowałbym z zasady mniejszego zła i pierwszy do bojkotu namawiał. Ale nie wierze.
różnica jest taka, że LA nigdy nie zarzekała się, że zmieni scenę polityczną zmiatając stary układ w wyborach i będzie partia masową klasy robotniczej. Tymczasem w świetle wyników tych wyborów takie wcześniejsze deklaracje francuskich troków mogą co najwyżej śmieszyć, na równi z zachwytami nimi części polskiej widowni.
Znany w Polsce z organizowanego przez Pracowniczą Demokrację "Weekendu Antykapitalizmu", Pierre Godard, startujący w wyborach z ramienia NPA, Alternatifs i FASE w okręgu Provence - Alpes - Cote d'Azur uzyskał 30810 głosów, czyli 2,11%. Jego rywalkę Izabelle Bonnet z Lutte Ouvriere poparło 9049 osób, t.j. 0,62%. Ogółem na kandydatów skrajnej lewicy w tym okręgu wyborczym padło w 2010 r. 39859 głosów.
W 2004 r. wspólny kandydat LCR i LO w okręgu wyborczym Samuel Johsua uzyskał 48680 głosów - 2,69%.
Warto zaznaczyć, że niska frekwencja i odczuwalny kryzys ekonomiczny z natury powinny promować mniejsze partie i ich "twarde" elektoraty.
Tak wygląda w realu weekend antykapitalizmu.
"Możemy się co najwyżej pokusić o uporządkowanie spraw na krajowym podwórku".
Możesz to rozwinąć BB?
Słuszna uwaga i ocena polskiego lewicowego "politologicznego" podwórka. Nasz politolog Cisza od kolegi-Francuza usłyszał, że PCF "daje konkret", a trockiści tylko "hasełko" i wniosek gotowy...voila!
Mnie zastanawia jeszcze coś innego, co jest złego w próbach budowania partii masowej? Chyba, że chodzi jedynie o działalność społeczną i charytatywną - bo to niby ma być prawdziwym kluczem do ruchu antykapitalistycznego przez duże "r", tak? (Ale nawet w tym działacze i działaczki NPA przewyższają polskie podwóreczko swoją aktywnością, pewnie kilkukrotnie. więc skąd ta niechęć?)
Absencja wyborcza osłabia legitymację władzy. I na tym polega jej znaczenie.Powoływanie się na umocowanie w woli narodu jest trudniejsze. Łatwiej wówczas kontestować decyzje sprzeczne z interesem słabszych grup społecznych.
Klęska francuskiej skrajnej lewicy zapewne niewiele zmieni w polityce IV Międzynarodówki. NPA zdystansowała przecież swoją główną konkurentkę LO, zdobywając 5-krotnie więcej głosów wyborczych. Co prawda w koalicji z innymi mniejszymi grupami, ale jednak. Pozostaje zatem najsilniejszym ugrupowaniem francuskiej skrajnej lewicy. Być może w NPA pojawi się licząca opozycja, która pod hasłem "cała wstecz" (bądź "powrotu do korzeni") wymusi powrót do LCR. Wątpimy jednak by mogło zmienić się coś więcej.
Lutte Ouvriere - Związek Komunistów (trockistów) jest raczej organizacją nieprzemakalną. Można zatem zakładać, że LO przestanie konkurować z LCR/NPA na gruncie zbliżonym do nowych ruchów społecznych i wróci do swoich korzeni.
Założyciele LO nigdy nie przystąpili do IV Międzynarodówki zakładając, że organizacja ta nie będzie miała wiele do powiedzenia w międzynarodowym ruchu robotniczym, czyli, jak byśmy dziś powiedzieli, nie jest w stanie dokonać szerokiego przegrupowania w ruchu robotniczym.
Jak widzimy załamała się również nowa taktyka IV Międzynarodówki - nie powiodła się próba opanowania tzw. nowych ruchów społecznych, by przy ich pomocy i udziale (tzw. koło zamachowe) dokonać "szerokiego przegrupowania".
No cóż, Bartku, polska skrajna lewica wciąż jeszcze raczkuje i uczy się posługiwać WŁASNYM głosem. Zanim powstanie tu względnie masowa rewolucyjna partia robotnicza powinniśmy zadbać o jej odrębność i tożsamość.
Mouvement Républicain et Citoyen!
Gratulacje zresztą nie tylko dla nich, ale dla całej centrolewicowej koalicji, we Francji pojęcie "centrolewica" na szczęście nie nabiera wymiaru pejoratywnego :)
ale co to ma oznaczać konkretnie? Co proponujesz?
Nie mamy, Bartku, ani monopolu, ani patentu na naprawę istniejącego stanu rzeczy. Jeśli jednak interesuje Ciebie nasz pomysł na "wyjście z sytuacji bez wyjścia" zapraszamy 1-3 maja do Marek koło Warszawy.
masowa rewolucyjna partia robotnicza powstanie na swiecie w dniu 30 lutego. A w Polsce - 31 lutego.
Należy przyznać, że program lewicy rewolucyjnej skończył się fiaskiem i wyciągnąć z tego wnioski.
W przeciwieństwie do ciebie ABCD i posttrockistów nie mówimy o masowej, szerokiej czy pluralistycznej partii, lecz o WZGLĘDNIE masowej rewolucyjnej partii robotniczej, jaką była chociażby Komunistyczna Partia Polski w II Rzeczypospolitej. Według was i nieomal powszechnej opinii historyków była to przecież "partia niszowa".
Patrząc obiektywnie mamy taką sytuację: PPP ma swoje ograniczenia. Realia są takie, że nie licząc radykalnych frazesów Ziętka wypowiadanych przy okazji jakichś spędów radykalnej lewicy, lewicowość tego tworu politycznego nie przekracza granic reformizmu. Nie jest to coś szczególnie rażącego na tle realpolitik reszty radykalno-lewicowej rodzinki w wymiarze międzynarodowym. Więc Ziętek wcale nie odbiega od standardów. Nie tu jest problem, ale w tym, że projekt "Ziętek" zakłada odbudowanie socjaldemokracji. To też nie byłby problem, gdyby nie fakt, że radykałowie w łonie tej socjaldemokracji chcą blokować rozwój lewicy na lewo od socjaldemokracji pod hasłem, że sami lepiej zagospodarują ten teren. Blokowanie to polega na wmawianiu publiczności, że PPP pod przywództwem radykałów-posttrockistów ma godny Wallenroda plan odbudowania radykalnej lewicy pod płaszczykiem poczciwej socjaldemokracji. A ponieważ ten projekt uwzględnia realpolitik, to szanse odbudowy są tu większe. Etap socjaldemokratyczny jest jednym, marnym kompromisem na drodze do partii robotniczej.
Tymczasem doświadczenia włoskie czy niemieckie, czy choćby brazylijskie pokazują, że tego typu kompromisy mają trudne do zneutralizowania konsekwencje.
Gdyby posttrockiści w PPP mieli dobre intencje, to byliby zadowoleni z konkurencji, ponieważ, jak sami obłudnie podkreślają, pluralizm ma same zalety. Nie mówiąc już o różnorodności poglądów, która wzbogaca teorię i praktykę rewolucyjną. Czy obrońcy zasad demokracji nie uważają, że kult jednostki czy wypaczenia biurokratyczne nie rozpoczynają się od głębokiego przekonania, że ma się monopol na jedynie słuszne rozwiązania? W sumie decyduje nie wzgląd merytoryczny, ale siła instytucjonalna, czyli wciąż na polemiki Trockiego Stalin odpowiada represjami.
Oczywiście, macie na to zawsze jedną odpowiedź - nikt wam nie przeszkadza pokazać, co potraficie. Znajdźcie sobie inną piaskownicę i lepcie swoje babki z piasku gdzie indziej.
OK. Mały szkopuł: w przeciwieństwie do, np. GPR, inicjatywa GIPR była otwarta, ale zbojkotowana przez centrale uważające, że znajdą sobie własną piaskownicę. I dupa blada. Nic z tego nie wyszło, mimo że wsparcie zagraniczne było. Więc nie chodzi wyłącznie o pieniądze.
Polska scena polityczna nie jest tak wielką, aby znalazła na niej miejsce nieskończona liczba grupek radykalno-lewicowych. A poza tym, nie o to idzie, aby zaspokojone były ambicje wodzowskie poszczególnych "charyzmatycznych" przywódców. Może nie wszyscy zresztą mają takie ambicje? Może komuś wystarczyłoby wnosić sensowny głos do dyskusji? Bynajmniej niekoniecznie z pozycji niekwestionowanego autorytetu.
Nie jest tak, że w naszym kraju nie istnieją własne tradycje, że wszystko musi być importowane. Dyskusje, których i tak nie udało się wytłumić pokazują, że są ludzie gotowi upomnieć się o te tradycje. Co wspólnego z tradycjami ma polityka socjaldemokratycznego kompromisu uprawianego w ramach "projektu PPP"?
Czy do tych tradycji należy zastraszanie czy onieśmielanie dzięki użyciu groźby realpolitik? Jeżeli PPP szuka swojego miejsca i jest na musie, to dlaczego z góry obcinać jej wybory polityczne do radykalnego reformizmu? Dlaczego z góry przykrawać ten projekt do politycznej poprawności sceny politycznej?
Zaznaczamy, że nie jest alternatywą bezrozumny hurrarewolucjonizm, ale rozsądne przewartościowanie tradycji i współczesnych doświadczeń politycznych. Wszyscy zżymają się na utraconą tożsamość lewicy, ale jak przychodzi co do czego, to mamy do czynienia z korzeniem się przed socjaldemokracją albo z bezmyślnym politycznie radykalizmem typu stalinowskiego, który jest tylko głupią, zygzakowatą reakcją na własny oportunizm. Jednym słowem jest nadmiarem realpolitik, jego biurokratycznym zwycięstwem nad rzeczywistą debatą o problemach rewolucyjnej lewicy. Rzeczywistą, myślową alternatywa, a nie tylko bieżącym łataniem mankamentów kapitalizmu, można naprawdę zmienić historię.
Niestety, po francusku, ale kto chce, przeczyta...
Tekst tłumaczy przyczyny klęski NPA, m.in. partyjna izolacja i niemożnośc dojścia do porozumienia z innymi tworami na lewicy...
http://www.marianne2.fr/Au-NPA-Besancenot-nous-isole-de-la-gauche_a189804.html
Kapitalizm nie ma mankamentów, a to co mamy w UE ma niewiele wspólnego z kapitalizmem.
Próby odradzania radykalnej, czy nawet rewolucyjnej lewicy w postaci socjaldemokracji świadczy o degrengoladzie ideologicznej i dezorientacji taktycznej. Taki manewr jest skazany na porażkę. Nikt nie powiedział, że partia komunistyczna przebojem podbije polską scenę polityczną, ale trzeba spróbować budować partię pod własnymi sztandarami, a nie chować się za socjaldemokratycznymi.
ponawiamy zaproszenie - 1-3 maja w Markach koło Warszawy będziemy dyskutować o ścieżkach dojścia.
przyjąłem do wiadomości. Na Waszym spotkaniu powinni pojawić się przede wszystkim przedstawiciele grup, które stawiają sobie za cel odnowę ruchu robotniczego i przedstawić swoją wizję.