Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Włocławek: Zjazd Polskiej Lewicy z województwa kujawsko-pomorskiego

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

A Fidel na to: niemożliwe!

Obudźcie się leśne dziadki z SLD! Skoro już w serwisie pojawiła się informacja o porozumieniu to dopiszę: w Toruniu też zostało przedyskutowane i wstępnie zawarte (u nas prawdopodobnie bez SdPL, ale może też dołączą) pod patronatem OPZZ.

Pytanie do PL: czy Andrzej Skierski, to znany włocławski instruktor harcerski? Jeśli tak, to dobrze wróży tej partii. Warto stawiać na sprawdzonych liderów trzeciego sektora. Na NGO'sy liczymy też w Toruniu :)

autor: Teutonic, data nadania: 2010-03-22 22:51:34, suma postów tego autora: 333

...

"Pierwszy kongres Polskiej Lewicy odbył się 5 stycznia 2008, uchwalono na nim statut ugrupowania i wybrano Leszka Millera na przewodniczącego. Oficjalną młodzieżówką partii jest stowarzyszenie Młoda Polska Lewica. 3 marca 2008 Polska Lewica została zarejestrowana przez warszawski sąd okręgowy[1]. 25 maja tego samego roku I Zgromadzenie Krajowe partii dokonało wyboru przewodniczącego – został nim Leszek Miller, który spośród możliwych 230 głosów uzyskał 215[2]."

Jeżeli Miller - jeden z najbardziej liberalnych ekonomicznie polityków w Polsce - jest dla nich politycznym "guru", to trudno ich nazywać "lewicą".

autor: Odyseusz, data nadania: 2010-03-23 07:56:23, suma postów tego autora: 1684

Nareszcie PL zaczeła sie pokazywać....pozytwnie

No to wróże tej formacji Włocławskiej pod Przywództwem Józefa Lewandowskiego dużych sukcesów.
Brawo Panie Józefie za odwagę i stwierdzenie jedynej Słusznej Prawdy... ze wszystkimi partiami i środowiskami lewicowymi można i trzeba rozmawiać... dążyć do konsensusu oprócz oczywiście SLD ( czytaj Liberałowie) chociaż ja bym do tego worka wrzucił również kanapę borówki.
Gratuluję pomysłu i sukcesu.

autor: lisek, data nadania: 2010-03-23 08:01:32, suma postów tego autora: 3

Ile by zer nie dodawać do siebie, zawsze wyjdzie zero

Czyżby towarzyszki i towarzysze o tym zapomnieli?

autor: west, data nadania: 2010-03-23 08:50:12, suma postów tego autora: 6710

Do poprzedników

Leszek Miller od dawna wykonał rewoltę w stronę SLD ... ponieważ jak sądzę w Polskiej Lewicy nie miał politycznych sprzymierzeńców swoich liberalnych planów. Z Polską Lewicą tak naprawdę nie ma nic wspólnego o dobrych kilku miesięcy, a od miesiąca jest ponownie Członkiem SLD więc proszę poprzedników o nie wypisywanie bredni.....
Przewodniczącym Polskiej Lewicy jest Jacek Zdrojewski i to jego osoba jest gwarantem Lewicowości Programowej Polskiej Lewicy, a swoją drogą to odejście od nich Millera otworzyło im okna na świat.... ta osoba tylko blokowała prawdziwie lewicowe ruchy programu PL.

autor: kat, data nadania: 2010-03-23 09:33:37, suma postów tego autora: 5

SDPL?

Szkoda tylko, że to wykluczenie SLD to wynik konfliktu personalnego, a nie ideologicznego skoro z SDPL jest już możliwa współpraca, a jak wiadomo ta partia raczej niczym nie różni się od SLD.

autor: Relek, data nadania: 2010-03-23 10:10:14, suma postów tego autora: 123

Mnożenie zer?

Np. ZNP ma jakieś 300 tysięcy członków, w OPZZ jest dużo więcej...

autor: Teutonic, data nadania: 2010-03-23 11:07:58, suma postów tego autora: 333

Czy ktoś tu potrafi patrzeć trzeźwo na świat?

Czy też to forum to zbieranina siusiumajtków i politycznych analfabetów?
O czym świadczy fakt, że PL odrzuca współpracę z SLD? Można oczywiście ględzić bez sensu i upierać się przy tym, że to kwestia liberalizmu tej ostatniej. W takie bajki wierzą wyłącznie ludzie, do których nie dociera czym są partie polityczne i jaki egoistyczne mają cele.
Choć takie myślenie to dziecinada, to warto przynajmniej poszukać interesu, który stoi za takim zachowaniem PL.
1) PL jest lub czuje się na tyle silna, że gotowa jest konkurować z SLD. Musi z nią konkurować, albo się do niej przyłączyć. Ale to nastąpiłoby z korzyścią dla niewielkiej jej liczby członków. Parę osób z góry się załapie, a reszta zostanie na lodzie. Pozostaje konkurencja. Jeśli spojrzeć na organizację struktur tej partii widać, że bije w tym na głowę resztę niszowej konkurencji. Więc będzie próbować.
2) przed nami najważniejsze wybory, wybory samorządowe. Ewentualna klęska w nich SLD i choćby mały sukces PL, może przetasować lewą strone partyjnej sceny politycznej. I jeszcze bardziej wzmóc tę konkurencję. Bo szczury z tonącego SLD zaczną uciekać do PL, a SLD będzie próbowało je zatrzymać. Nie będą uciekać dlatego, że PL jest bardziej ideowa, bo to bez znaczenia, ale dlatego, że rokuje na przyszłość.
3) by skutecznie, pod własnym szyldem konkurować z SLD, PL obojętnie jakie poglądy mają jej członkowie, a zazwyczaj nie mają żadnych inaczej nie byliby w partiach (pomijam młodzieńczą i krótkotrwałą wiarę naiwniaków), musi, chce czy nie, być lewicowa. Po odejściu Millera, stało się to bardziej możliwe, a bez niego wręcz konieczne. Być albo nie być tej partii. I o tym też świadczy to, że od czasów Millera, nigdy wcześniej nie była tak aktywna. Wydawało jej się, że nie musi bo ma Millera. Ale on z jednej strony zapewniał że coś o tej partii się mówiło, a z drugiej strony hamował jej rozwoj, bo mówiło się tylko o nim. To jest być albo nie być dla PL. 
To co odróżnia PL od innych niszowych bytów, to fakt, że zdaje się, że są tam pieniądze, bez których nie da się skutecznie konkurować z innymi partiami i uprawiać skutecznej polityki.
Odyseusz przypomina kongres założycielski, na którym było ponad 300 członków, a ja zwracam uwagę na konkurencję na niszy, czego reprezentatywnym przykładem jest PPP, na której kongresie po 5 latach istnienia, było 6 razy mniej członków! To o czymś przecież świadczy.
Z punktu widzenia wyborcy i obywatela, widzę w tym dla nas korzyści. Być może sukces takiego ugrupowania jak Pl, będzie miał dla nas pozytywne skutki? Realna i bardziej wyrównana konkurencja nihilistów z obu tych partii (PL i SLD), musi skutkować wzajemnym ściąganiem na lewo. Nie ma wyjścia. Wzajemna konkurencja musi je pchnąć na tory obcej im wszystkim ideowej licytacji. To zmieni też SLD, które jeśli nie pójdzie w lewo, zginie. Ideowość ma szansę wtedy gdy staje się obiektywnym interesem.
Podsumowując pokuszę się o pewną tezę. To nie SLD jest problemem. To nie problem bezideowości tej formacji, bo wszystkie bez wyjątku są bezideowe. Niektóre po prostu muszą, by mieć rację bytu, używać teraz ideowych narzędzi w walce o byt i władzę. Jednym słowem idea to tylko narzędzie, takie samo jak każde inne, np. pieniądze. Tylko od warunków zewnętrznych zależy, które narzędzie w danej chwili przyniesie lepsze dla danej grupy partyjnego interesu, skutki.
Dlatego jedynym problemem z SLD jest brak realnej konkurencji. Ta zaś musi mieć przede wszystkim pieniądze. Ale jeśli SLD też je ma, do skutecznej konkurencji musi mieć też idee. Ważny jest tu akcent jaki kładę na słowo - musi. Nie ważne co chce, bo chce przede wszystkim władzy i jeśli musi użyć jakiś narzędzi, to ich użyje. 
Niszowa konkurencja, która nie posiada najważniejszej rzeczy we współczesnej polityce, bez której szerzej nie da się zaistnieć - pieniędzy, musi oczywiście używać w sposób zdwojony narzędzia ideowego. Stąd jej "radykalizm", często równoważny populizmowi.
Bez konkurencji każda idea więdnie, a w końcu umiera.
Bez przeciwieństwa idea nie istnieje, tak jak dobro nie istnieje bez zła, a bez konkurencji nie może się rozwijać, bo ci którzy ją głoszą, z czasem tylko coraz bardziej rzekomo, nie mają w tym interesu. Nie rozwijana idea zaczyna się zaś cofać. To nie wina SLD, to obiektywna konieczność. Jak ktoś sobie uświadomi dlaczego kury utraciły zdolność latania, że nie było im to do niczego potrzebne, zrozumie dlaczego SLD i każda inna sekta na jej miejscu, nieuchronnie wyzbędzie się idei.
Bezwarunkowa ideowość to domena nielicznych myślicieli i młodych naiwnych. Dlatego jedni i drudzy do polityki materializującej się w partiach politycznych, po prostu się nie nadają. Zycie to wyłącznie pasmo interesów (niestety najczęściej egoistycznych) i kompromisów służących ich realizacji. Ideowość traktowana jako cel nie narzędzie z samej swej natury jest niszowa. Ideowość nigdy nie wyprzedzi interesu. Nie można tych ról zamienić. Interes jest zawsze celem a nie narzędziem.

Można byłoby spróbować inaczej, budując partię nowego typu, ale chyba tylko w teorii, bo choćby i na tym niszowym portalu, przekonałem się, że to niemożliwe. Więc nie warto sobie tym zawracać głowy tylko lepiej szukać mniejszego zła.
Zapewne ktoś powie, że to cyniczne co mówię, ale ja tylko przedstawiam obraz świata, który jest cyniczny sam w sobie. Nawet gdy taki jest za kurtyną idealizmu, którą ja po prostu zrywam.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-03-23 11:53:49, suma postów tego autora: 6205

kat

To dlaczego w 2008 r. delegaci na I Zgromadzenie Krajowe PL niemal jednogłośnie wybrali Millera na przewodniczącego? Czy od tego czasu zmienili poglądy, czy może doszło do zmian personalnych wśród aktywu partyjnego?

autor: Odyseusz, data nadania: 2010-03-23 12:00:26, suma postów tego autora: 1684

...

Obawiam się, że liberałowie mogą ściągać liberałów tylko na prawo.

autor: Odyseusz, data nadania: 2010-03-23 12:54:27, suma postów tego autora: 1684

Odseusz

A Ty dalej swoje? Jakie poglądy? W partiach nie ma na nie miejsca. W partiach to kula u nogi, której im wcześniej się polityk wyzbedzie tym ma wieksze szanse na osobisty sukces.
W partiach liczy się umiejętność wyczucia koniunktury i dobrania odpowiednich narzędzi do skorzystania z niej.
To gra, w której można przelicytować czy niedolicytować, przeszacować, czy niedocenić, nie dostrzec, dostrzec, wstrzelić się, nie wstrzelić itd.
O ile w partii masowej, dziś pojęcia czysto teoretycznego, możliwy jest nacisk oddolny na realizację idei (do czego potrzeba wysokiej średniej świadomości), bo wtedy przynależność do partii, poza przypadkami systemów jednopartyjnych i autorytarnych, nie przekłąda się tak wprost na osobiste korzyści członków. W małych partiach kadrowych jest inaczej. Każdy z członków może odnosić osobiste korzyści. W dużych zaś nie dla wszystkich wystarczy stołków. Oczywiście rzecz może sę komplikować jesli wiemy, że o miejsce przy korycie też można konkurować wewnątrz partii. Ale to zbyteczna komplikacja i nie zmienia faktu, że w dużych partiach bywają ludzie ideowi. Słowem, jeśli ktoś należy do partii masowej, niekoniecznie kieruje się swym egoistycznym osobistym interesem, którego partia masowa nie jest mu w stanie pomóc zrealizować. Co w konsekwencji prowadzi do wniosku, że ideowym można być tylko w partii masowej. Oczywiście i w niej na górze jak zwykle znajdą się oportuniści, ale już pod kontrolą i naciskiem dołów.
W partiach kadrowych, oderwanych od społeczeństwa, kiedy działactwo może przynieść osobiste korzyści dla wszystkich nielicznych członków mają oni już swoje ściśle osobiste interesy, a do realizacji idei może ją zmusić tylko konkurencyjna i równie egoistyczna partia. Całe szczęście, że na skutek żarcia się między sobą tych świń, coś może spaść i dla nas, z racji tego, że co 4 lata odbywa się wyborczy cyrk. A w tym cyrku, my wyborcy, nagradzamy tych, którzy w pogoni za własnym interesem, na skutek walki z konkurencją, by u żłoba się utrzymać, czy też ryj do żłoba wsadzić, muszą nas przekonać, ze to oni są tym mniejszym złem. I jeśli nawet motywem ich działania jest wyłącznie żarcie z koryta, to w obawie przed jego utratą, potrafią żreć bardziej umiarkowanie i jakoś dzielić się z nami. Dlaczego? Bo przy konkurencji i zadzie wyborów co 4 lata, nie ma alternatywy wszystko albo nic, ale dużo (wystarczająco na tyle by swe tłuste brzuchy zapełnić) albo nic. Interes własny wymusza obiektywnie jako całkowicie uboczne, działania rownież na rzecz społeczeństwa. Jako wypadkową interesów własnych. Bez konkurencji i groźby utraty łatwego i dobrego życia, żadna z tych partii nie zrezygnuje z maksymalizacji własnych zysków. To dlatego PZPR uległa takiej degeneracji. Gdyby tylko istniała PZPR bis, byłoby zupełnie inaczej. Właściwie to sytuacja jest analogiczna z systemem kapitalistycznym. Z tych samych powodów kapitaliści ulegają światu pracy, by nie stracić wszystkiego.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-03-23 13:08:52, suma postów tego autora: 6205

...

Osobiście dziękuję za takie partie.

autor: Odyseusz, data nadania: 2010-03-23 13:47:36, suma postów tego autora: 1684

24??

W samym jednym województwie działa aż 24 różnych organizacji?!?!?

autor: adrian492, data nadania: 2010-03-23 16:23:36, suma postów tego autora: 82

Relek&Adrian

Wykluczenie SLD jako takiego nie ma podłoża osobistego, ale dotyczy różnicy celów i światopoglądu. Owszem wykluczenie kierownictwa OPZZ z SLD wpłynęło na szybkość podejmowanych decyzji, ale to tylko część prawdy. Niemal wszystkie podmioty (oprócz SDPL,ale oni są już ponoć z SLD dogadani) potwierdziło, że z SLD nie ma zamiaru współpracować na żadnej płaszczyźnie. Sam startowałem do sejmiku z listy LiD w tym regionie i poziom bezczelności, krętactwa i arogancji (szczególnie tej wrednej baby z biura Krystiana Łuczaka, szefa RW SLD) przerósł chyba najgorsze z obaw.

24+
W regionie działa więcej organizacji, w największych zakładach pracy po kilka związków zawodowych skupionych w OPZZ. 24 podmioty, to te, które na dziś potwierdziły udział w porozumieniu. Będzie ich dużo więcej, ale listy trzeba obsadzić na trzech poziomach struktur samorządu plus burmistrzowie i prezydenci. Lewica musi wystawić setki kandydatów na samorządowców. PPS, Racja, PL, Zieloni i inne partie bez związków skupionych w OPZZ mogłyby nie podołać same temu zadaniu. Trzeba się cieszyć, ze to związkowcy inicjują i kierują porozumieniem. Wreszcie politycy będą służyć ludziom pracy przy kampanii a nie, jak do tej pory, odwrotnie.

autor: Teutonic, data nadania: 2010-03-23 22:39:31, suma postów tego autora: 333

Brawo Tytanic... słuszna diagnoza

Wreszcie napisałeś logiczną prawdę o tym porozumieniu... ma ono głęboki sens i ja również wróże mu sukces... a SLD no cóż niech dalej spoczywa na laurach i we własnym uwielbieniu.. ich czas powoli mija ... tą "lewicową"przystawkę trzeba wreszcie skonsumować :)

autor: kat, data nadania: 2010-03-24 10:01:46, suma postów tego autora: 5

Sierp

Dużo krytyki, bardzo przenikliwe analizy, ale co proponujesz? Co robić?

autor: RUMBURAK, data nadania: 2010-03-25 14:11:57, suma postów tego autora: 233

RUMBURAK

Z tym przyznam, ze jest trudniej. Co nie odbiera sensu mojej krytyce. Tak jak z tym zawalonym mostem. Wiem, ze był źle zbudowany, bo się zawalił, ale to nie znaczy, że wiem jak go zbudować dobrze. Nie jestem inżynierem od mostów, choć jako takie pojęcie o tym mam. Gdyby to było takie proste, to na to leninowskie pytanie dawno juz padłaby odpowiedź. Trzeba poszukiwać. Nie wolno stać w miejscu. Zachęcałbym do tworzenia grup dyskusyjnych i porzucenia działalności partyjnej, która i tak nic nie da, a niszczy wszelką dyskusje. Wymianę myśli zamienia w licytację. Pomyśl o ile łatwiej byłoby rozmawiać PPS-owi, NL-owi, Anarchistom... gdyby zadna z tych grup nie była partią polityczną.
od 20 lat oglądam zawalone mosty i spieprzone życiorysy! Dość!
Patrząc na współczesną rzeczywistość do takich właśnie wniosków dochodzę. Pchaniem się do parlamentu nic nie zmienimy ( a to i tak się nie uda), a tylko utrudnimy rozwój myśli. On dziś jest ważniejszy i jedyny jaki ma sens. Myśl trzeba krzewić, ale nie są w stanie robić tego partie polityczne. Im nikt nie uwierzy, a i intencje szybko przestają byc szczere, gdy pożerają je interesy. Tak to zorganizowano, by się tak działo, by nic nie mozna było zmienić. Ślepiec albo bardzo zachłanny i żadny władzy człowiek tyklko tego nie widzi. Bez świadomego społeczeństwa nic też nie zmienimy. Po co burzyć to co jest, skoro nie ma kim zbudować tego co miałoby byc lepsze? Na początek zacznijmy rozmawiać. Mam pewne pomysły, ale ich teraz nie zdradzę. Myslę o takim forum, ale dla sekt będących partiami nie widzę w nim miejsca. One wszystko rozbiją. Nawet kilkuosobowa grupa dyskusyjna nie jest sektą, sektą są natomiast wszystkie te partyjki.

W sferze polityki przez duże P, zachęcam do kierowania się mniejszym złem. Mam nadzieję, ze w przyszłych wyborach, będę mógł zagłosować z sensem na konkurencje wobec SLD. Nie powiem na kogo, bo ci różni durnie zaraz posądzą mnie o promocje czy wspieranie czegoś. A ja nie wspieram żadnej partii. W mozliwej konkurencji po lewej stronie parlamentu upatruje korzyści dla lewicowych inicjatyw. Na żarciu się świń można skorzystać. Trzeba tylko byc zdolnym do kompromisów, a nie myśleć - rewolucja albo śmierć, bo to drugie jest wtedy niechybne. Ważne by komuś zależało by nas wykorzystać wtedy i my mozemy wykorzystać jego. Małe kroczki są lepsze niz stanie w miejscu. Jak nie będziemy partią, to łatwiej ustrzec się oportunizmu i zachować tożsamość.
Sektom radzę, wyrejestrujcie się z rejestru partii politycznych, zrezygnujcie z chorych ambicji, że kiedykolwiek uda się wam rządzić. Spotkajmy się przy okrągłym stole i zobaczycie, że pierwszy raz być może bedziemy mogli się porozumieć i zacząć współdziałać.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-03-25 19:05:52, suma postów tego autora: 6205

Poza tym

Czy poza partią możliwe jest wodzostwo? To przecież problem wyłącznie hierarchicznych struktur jakimi są partie. Czy problem wodzostwa, choćby i naprawdę jakaś jednostka była charyzmatyczna, jest możliwy w grupie dyskusyjnej, gdy nie chodzi o władzę? Pozycja w takiej grupie inaczej się kształtuje. W niej można zaistnieć, mieć poważanie, za poglądy, postawę, pomysły. I jest to szczera i zasłużona pozycja, bo co najważniejsze, nie łączą się z tym przywileje. Pozycja wynika wyłącznie z szacunku. W partii ze strachu, interesu, gotowości na ku...wo.
Może za 10 20 lat do czegoś dojdziemy a partia którą wtedy zbudujemy bedzie zupełnie inna?

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-03-25 19:17:43, suma postów tego autora: 6205

Sierp

Nie wczytywałem się w całość Twoich wypowiedzi, ale mylisz się, co do tego, że partie niszowe są mniej ideowe od masowych. To właśnie do tych partii masowych, skupionych wokół aparatu władzy, zapisują się często ludzie właściwie bez poglądów (albo o zupełnie innych poglądach), aby coś dla siebie "uszczknąć" ze "wspólnego tortu"... Problem bezideowości może występować i w niszowych partiach, ale sądzę, że w mniejszym stopniu.

autor: Odyseusz, data nadania: 2010-03-26 07:29:50, suma postów tego autora: 1684

...

No, chyba, że mowa tylko o partiach jednolicie kadrowych.

autor: Odyseusz, data nadania: 2010-03-26 07:57:25, suma postów tego autora: 1684

Odyseusz

Chodzi o to, że partie niszowe to kamaryle o cholernie silnej budowie hierarchicznej i nie ma w nich praktycznie dołów partyjnych. W wiekszych partiach jest i hierarchia, ale i wewnetrzna konkurencja. I co najważniejsze, równe sobie lokalne koła. W sekcie bardziej róznica w pozycji poszczególnych członków przypomina różnice między kastami. W wiekszych partiach właśnie myśle, ze ludzie ideowi bywają, tylko oczywiście też nic nie znaczą. Bywają, bo żyją w bardziej realnym świecie, a nie w zamknięciu sekty, która stwarza im nowa rzeczywistość. Nie mają ani interesów ani kontaktów z generalicją. To wiele nie zmienia, bo oni tez nie są zdolni do buntu, poza buntem jednostkowym (rzuceniem legitymacji) ale tak to widze. Moze błednie?
Ale wydaje mi się, ze sekty tylko robią wrażenie ideowych, bo musza takie wrażenie robić. To też wynika z ich istoty. W PZPR pamietam lokalne koła, całkiem ideowych i zaangażowanych ludzi (samodzielnych), oczywiście bez żadnego wpływu na politykę tej partii. Ale były, bo były koła, struktury. Sekty struktur nie mają i każda nić prowadzi do wodza, bez którego wiedzy nic się nie dzieje. To z samej zasady powoduje kompletny uwiąd ich mysli. "Doły" nie dyskutują, "doły" wykonują polecenia.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-03-26 10:31:32, suma postów tego autora: 6205

...

Ja bym aż tak nie generalizował. Mniejsze partie bywają (choć nie zawsze) bardziej demokratyczne. W partiach masowych również panuje wodzowstwo, hierarchiczność i wykonywanie poleceń - popatrz np. na PO, ostatnio Tusk arbitralnie wskazał tam dwóch kandydatów na prezydenta, aby zrobić pseudoprawybory. Albo na SLD - tam prawie nikt nie wyłamuje się z tego, co wytyczą partyjne "góry" (a jeśli już, to właśnie w ramach jakichś zamkniętych dyskusji, nie przekładających się na politykę prowadzoną przez partie). O PiS nawet nie wspominam.

autor: Odyseusz, data nadania: 2010-03-26 11:28:55, suma postów tego autora: 1684

Sierp

Takie wycofanie się do grup dyskusyjnych nie jest chyba zbyt leninowskie? Stary, poczciwy Ilicz budował jednak partię nowego typu. Grupa dyskusyjna może nauczyć marksismu, ale umiejętności związane z organizowaniem ludzi, pozskiwaniem funduszy, zabezpieczaniem wszystkiego co nazwę w skrócie "logistyką" organizacyjną - tego można się nauczyć tylko w orgaizacji typu partyjnego, a nie przy kawiarnianym stoliku.

Problem z wodzostwem zawsze pojawi się tam, gdzie pojawią się pieniądze, a nawet tam gdzie ich nie ma - obserwowałem parcie do wodzostwa, w grupkach, w których bycie wodzem nie wiązało się z żadnymi korzyściami materialnymi i przyznam, że to przekracza mój zakres pojmowania świata. Poza tym większość ludzi jest jednak w sektach i są pilnowani przez wodzów. Nie przyjdą podyskutować podejrzewając, że dyskusje organizuje konkurencyjna sekta, i jest to w istocie ukryty werbunek. Nie raz widziałem zaproszenia do debaty, które od początku były obliczone na przejęcie ludzi konkurencji. Czyli dupa. Kwadratutra koła.

autor: RUMBURAK, data nadania: 2010-03-26 11:37:18, suma postów tego autora: 233

Odyseusz

Ale nie przekracza to Twojej wyobrazni, że ktoś może Tuska wygryźć? W dużej partii mimo wszystko nie ma jednej kamaryli, ale zawsze są jacyś pretendenci i rózne grupy. Nie mówię, ze lepsze, tylko że są. Trudniej ich trzymać za twarz. W sekcie wręcz przeciwnie, zagrożenie dla wodza eliminuje się w zarodku.
I dla odmiany - czy wyobrażasz sobie by ktoś zastąpił Ziętka w PPP? Że np. Ziętek bedzie dalej płacił związkowymi pieniędzmi (a tylko on ma do nich dostęp) za zabawę na czele której on juz nie stoi? Czy w ogóle to sobie wyobrażasz?

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-03-26 11:52:37, suma postów tego autora: 6205

Sierp

Takie wycofanie się do grup dyskusyjnych nie jest chyba zbyt leninowskie? Stary, poczciwy Ilicz budował jednak partię nowego typu. Grupa dyskusyjna może nauczyć marksismu, ale umiejętności związane z organizowaniem ludzi, pozskiwaniem funduszy, zabezpieczaniem wszystkiego co nazwę w skrócie "logistyką" organizacyjną - tego można się nauczyć tylko w orgaizacji typu partyjnego, a nie przy kawiarnianym stoliku.

Problem z wodzostwem zawsze pojawi się tam, gdzie pojawią się pieniądze, a nawet tam gdzie ich nie ma - obserwowałem parcie do wodzostwa, w grupkach, w których bycie wodzem nie wiązało się z żadnymi korzyściami materialnymi i przyznam, że to przekracza mój zakres pojmowania świata. Poza tym większość ludzi jest jednak w sektach i są pilnowani przez wodzów. Nie przyjdą podyskutować podejrzewając, że dyskusje organizuje konkurencyjna sekta, i jest to w istocie ukryty werbunek. Nie raz widziałem zaproszenia do debaty, które od początku były obliczone na przejęcie ludzi konkurencji. Czyli dupa. Kwadratutra koła.

autor: RUMBURAK, data nadania: 2010-03-26 12:03:40, suma postów tego autora: 233

RUMBURAK

Bycie leninowskim czy nie leninowskim nie jest dla mnie żadnym wyznacznikiem sensowności podejmowanych działań. Nie jestem dogmatykiem. Lepiej mniej niż nic. To nie są czasy leninowskie. I sam Lenin inaczej by dziś działał. Jak? Nie mam zielonego pojęcia. Bardziej wiem jak nie można działać, poprzez skutki, bo to łatwiejsze. Problem z sekciarzami jest też taki, ze oni są ślepi na skutki swoich bezsensownych "działań" takich samych od 20 lat. Mozna trwać przy błedach (ale po co?), lub szukać dalej. Ja wolałbym byśmy szukali. Niestety myslę, ze dziś (moze kiedyś a może już nigdy?) partie leninowskie nie mają racji bytu, jeśli społeczeństwo nie jest na nie gotowe. Co innego jakaś myśl, która można dalej rozwijać. Tworzenie leninowskiej partii w społeczeństwie o zerowej świadomości i tak skończy się tylko sekciarstwem.
Z ucieczka w grupy dyskusyjne i równoległą działalnością społeczną mogę się mylić, jeśli przeoczyłem może, że mamy czasy rewolucyjne. Jesli tak, to Ty masz rację, ale proszę przekonaj mnie do tego. Powiedz jak wyobrażasz sobie bodowę tej partii leninowskiej, tak by nie stała się kolejną sektą? Zróbmy to jeszcze raz od początku... nie zachęci mnie do tego, bo znam skutki.
to u mnie jak zwykle bardziej pytanie niż odpowiedź. To tylko jakies bezmyslne ciule z sekt zarzucaja mi, ze gadam jakbym wiedział wszystko, a ja robię wrecz przeciwnie. Wiem, że nic nie wiem. Staram się jednak myśleć w przeciwieństwie do bezmyślnych ciuli, które zachowują się jak lemingi.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-03-26 12:13:07, suma postów tego autora: 6205

Sierp

Nie, tutaj muszę się zgodzić, że akurat PPP jawi się jako partia "wodzowska".

autor: Odyseusz, data nadania: 2010-03-26 12:14:13, suma postów tego autora: 1684

Wygryźć Tuska w PO?

Wygryźć Tuska w PO? Nie wyobrażam sobie. To modelowy przykład partii trzymanej za mordę przez wodza. Pretendenci dostają jakieś pomniejsze koncesje-synekurki i albo je przyjmują albo wylot. To, że jest więcej kamaryli? Pieniądze większe, ludzi więcej, to i grup i grupek interesu więcej. Sądzę, że w PPP też istnieje jakiś obszar autonomii, mówiąc kolokwialnie "kręcenia swoich lodów na boku", byleby tylko nie wkurzyć wielkiego płatnika. To chyba naturalne - kto płaci ten wymaga. W kawiarni każdy płaci za siebie, ale taka struktura ma tylko rozchody. Przychody pojawiają się dopiero w organizacji.

autor: RUMBURAK, data nadania: 2010-03-26 12:54:10, suma postów tego autora: 233

Rumburaku

Wyobraźmy sobie pokój jako lewicową przestrzeń. Wyobraźmy sobie teraz, że zgasło światło. Zrobiło się ciemno.
Reakcje będą różne.
Sekciarz A: eee tam, wcale nie jest jeszcze tak ciemno. Da się wytrzymać.
Sekciarz B: no może i zgasło. No może i jest ciemno, ale wystarczy poczekać i znów zrobi się dzień
Ja: ludzie! Światło naprawdę zgasło! Sprawdzam żarówkę. Okazuje się że ktoś ją podpieprzył. Sprawdzam lampkę nocną... Okazuje się, że ktoś przeciął kabel. Mówię, to może skoczę po nową żarówkę?
Sekciarz C: po co? I w tym momencie kilku wodzów sekt wyciąga swoje latarki. Latarka ma to do siebie, że świeci światłem snopowym. Oświetla tylko to, co chce by oświetlała ten kto ją w ręku trzyma.
A wtedy dopiero dostrzegam, że na oknach wiszą grube kotary. Podchodzę chcę zobaczyć co jest za nimi. Przez ułamek sekundy odkrywam, że na dworze jest dzień. Ja dostaje w ryj, a właściciele latarek zaczynają świecić innym po oczach. Także ci nie są już pewni co widzieli. Czy był to promyk słońca, czy błysk latarki? I choćbym teraz i zerwał kotarę, mało kto to zauważy, bo na dodatek wraz ze światłem w oczy słychac głos wodzów... odin... dwa... czietyrie....
Tak niestety trudne jest wyciągnięcie kogoś z sekty.

Podkreślam. Nie jestem elektrykiem;-)

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-03-26 13:39:23, suma postów tego autora: 6205

A słyszeliście kiedyś

Relacje ludzi, ktorzy opuścili sekte religijną, czy też zostali z niej przez rodzinę wyrwani? Poza wrogością do niej, na nowo odkrytym zachwytem na pięknem i różnorodnością świata, zadają sobie pytanie i nie potrafią na nie odpowiedzieć - jak mogłem w tym tkwić?
A rozmawialiście z ludzmi, którzy taką sekciarską partyjną przeszłość mają już za sobą? Dlaczego jedne i drugie realacje są tak do siebie podobne?

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-03-26 13:48:28, suma postów tego autora: 6205

I co dalej?

Na etapie analizy wszystko super - definicje sekt perfekcyjne, wręcz genialne. Tylko propozycja budowy kawiarni politycznej (bo bez wodzostwa) zamiast organizacji taka sobie. Dużo lepsza jest już ta koncepcja mniejszego zła. Tylko tutaj otwiera się nowa dyskusja/piekiełko - gdzie jest to mniejsze zło - PPP?, NL? PL?, PPS?, SDPL? SLD? Coś innego?

autor: RUMBURAK, data nadania: 2010-03-26 14:02:44, suma postów tego autora: 233

Dodaj komentarz