Kwaśniewskiej ma być m.in.doradzanie, że chodzenia w szpilkach - jak każdej umiejętności - należy się pouczyć i że nie powinno się pokazywać w szpilkach publicznie, jeśli się jeszcze nie umie w nich chodzić:)
Wszystkie fryzjerki, które mnie do tej pory strzygły, uważały, że Jola to elegancka kobieta.
Jeśli dobrze zrozumiałem tekst, to główną jego intencją było zdemaskowanie popularnego hasła "bądź sobą", a książka Kwaśniewskiej służy tu raczej jako dobry przykład. Tym lepszy, że "bycie sobą" w ujęciu Kwaśniewskiej, wymaga wtłoczenia się w wyjątkowo ciasne i opresyjne schematy, przez co przykład staaje się bardziej jaskrawy. Szkoda jeszcze, że nie pisze o tym, że zanim pokaże się w towarzystwie w gorsecie, dama powinna nauczyć się w nim oddychać, bo omdlenia wyszły już dawno z mody.
Świetny tekst, jeden z lepszych feministycznych artykułów na portalu.
czy to nieprawda?
Pewnie, że prawda. A do tego wygląda dużo lepiej niż ta cała, pożal się Boże, Kaczorowa (tj. żona prezydenta Lecha Kaczyńskiego). Jola prezentuje się korzystniej również od Millerowej (czytaj: żony premiera Leszka Millera), bo Millerowa może i niebrzydka, ale ubrać się nie umie. Tak mówiły fryzjerki i miały świętą rację.
współczesny odpowiednik Kamyczka na przykład. Jeżeli tak, to zarzuty o te "trzeba", "powinnaś", "musisz" trącą absurdem - to tak jakby zakwestionować w poradniku majsterkowicza passusy typu "narzędzie NALEŻY umieścić na stabilnym podłożu".
Inna sprawa że uczyć się od Kwaśniewskiej elegancji to trochę tak jak od Leppera - szacunku do kobiet, no ale de gustibus...
a ja szanuję fryzjerki.
Jakoś z reguły trafiam na takie, które studiują, więc pomagam im w przygotowaniach np. z logiki.
.
Jako plus mogę zaliczyć ciekawe ale moim zdaniem chybione rozważania nad tym popularnym zwrotem "bądź sobą". Te poradniki i książki określa się o wiele krócej, to po prostu tanie spełniające rynkowe potrzeby kobiecej klasy 'gospodyń domowych' czytadła, ciężko by bez kontroli i cenzury literatury przestały takie pozycje się pojawiać. Wracając do "bycia sobą". To jest to o wiele szerszy problem.
Horror. Ogolnie cale to poradnictwo przeraza. Ostatnio utknawszy bez ksiazki przeczytalam z tej serii jakis o tej calej 'asertywnosci'-tez horror. Trza byc mainowicie koniecznie tym calym 'asertywnym', a nie zas 'agersywnym' albo 'pasywnym'(w zadnym wypadku!). Wtedy najlepiej sie porozumiemy ze swiatem i rozwiazemy wszystkie nasze problemy w relacjach miedzyludkich. Objawiac sie ta 'asertywnosc' ma mniej wiecej tak, ze napierw powiemy innym, ze ich zdanie jest dla nas wazne (uciesza sie wtedy niechybnie jak dzicy), a potem bedziemy mowic o swoich uczuciach i ze swojego nie bedziemy ustepowac. Chociaz jendak zeby nie bylo 'agresywnie', to tak troszke mozemy ustapic (pewnie, dlatego, ze a nuz sie adwersarze znowu uciesza i z tej radosci nie zauwaza, ze glowna rzecz po naszej mysli przeprowadzilismy)- 'czy jakos tak - mniejsza doklanie jak.' Podobnie jak mniejsza, gdzie konkretnie Kwasniewska chce usadzic 'gentelmena' i w jakich butach chodzic. Choc akurat te burzuazjne zasady elegancji to od dawna demaskowana groteska (chocby podobny motyw z Tonio Krögera), ale nie to mnie przeraza. Jako stara RPGowa uwazam, ze "zycie jest LARPem" ;) i rozmumiem, ze mozna znajdowac pewnego rozaju przyjemnosc we wcielaniu w nie rozmaitych wykoncypowanych, chocby i megadziwaczynch form i kreacji ;)
Tym co przeraza w tymze poradnictwie to chyba sugerowanie jakies formy groteskowo naiwnej jakby to byla pewnia objawionego absolutu. Konieczna do szczescia i ogolnie wlasciwa.
Takie niefrasobliwe, niehumanitarne, a jednak pewne siebie sila swej mialkiej bezmyslnosci podejscie do czlowieka. Horror glupoty.
ja też szanuje fryzjerki. Z reguły trafiam na sympatyczne Panie w wieku mojej babci z trwałą ondulacją ala Alexis. Z uwagą słucham opinii Fryzjerek, szczególnie na temat mody, i całymi garściami czerpie z ich mądrości.
SLD powinno ją wystawić na prezydenta, a poprzeć "feministki" z salonów tak nienawidzące wszystkiego co lewicowe
Najbardziej ubawiły mnie te szpilki. I gadżety.
Potrafię się poruszać na szpilkach, ale... wychodząc z domu przez kwadrans jak zafiksowana biegam w nich po chałupie i zbieram różne gadżety, bo "każda z nas musi mieć swój fetysz". No nie? Na dole mieszka taka stara zołza, którą zawsze w "kaczuszkach" widzę i już kilka razy zwróciła mi uwagę, że za głośno biegam. Jolka na pewno takich dylematów w tym "byciu sobą" nie ma... biega i trenuje bez towarzystwa sąsiadek.
A z gadżetów ta moja bezstylowa heksa z dołu preferuje olbrzymie brosze, których ja nie cierpię. Ja uwielbiam na sobie kilka sznurów korali i wisiorów, które stylowa Jolka wyszydziłaby jak smakosza BEZ, jedzącego je łyżeczką...
Czy ta pani jest naprawdę tak głupiutka i infantylna głupotą malowanych lal, że nie widzi śmieszności tego poradnika? Nie tylko w biednej Polsce, ale czytanego też przez kobiety mające coś więcej w głowie niż trzepanie kasiory na zadany temat? Temat pochłaniający całe "bycie sobą"?
Pamiętam doskonale jak "była sobą" podczas wizyty Elżbiety z Windsorów. Odpierdoliła się w taką kreację, że przyćmiła wszystkie barokowe elegantki z obrazów królowej wiszących w jej pałacach... z królową włącznie.
A jeszcze ta fotka na "poradniku" - fotomontaż utrefionej pustej łepetyny z korpusem własnej córki...
Miałam ją mimo wszystko za ciut mądrzejszą.
Ale poradniki sprzedawać się będą jak świeże bezy. Już pewnie niedługo usłyszę jak zołza piętro niżej trenuje na szpilkach... żeby być sobą... czyli MNĄ! (*_*)
Tutaj mały przyczynek do "bycia sobą":
http://kobieta.interia.pl/wiadomosci/news/od-shazzy-do-krolowej-stylu,1425192?source=p_art
Naprawdę fajna recenzja, Aurorze (*_*)
.
Przecież Jolanta de domo Konty primo i ostatnie voto Kwaśniewska nie BIEGA w szpilkach! Ona w nich kroczy i przechadza się MAJESTATYCZNIE!... jak koza po grzędzie... Bo ona wszędzie jest sobą.
.
http://www.youtube.com/watch?v=DpWgpU8u4KA&feature=player_embedded
.
Nie mam nic przeciw prowincji ani tym bardziej przeciw gęsiom ale prowincjonalna gęś, która robi za arbitra elegancji, to za wiele na moją wytrzymałość!
Choć .... skoro płacą... "Pieniądz nie śmierdzi" a "chcącemu nie dzieje się krzywda"!