Polecenie lądowania padło raczej z ust któregoś z generałów, a nie Kaczyńskiego. Przecież polski pilot nawet na drzwiach od stodoły poleci.
http://www.alert24.pl/alert24/1,84880,7763307,Szokujaca_homilia_w_Archikatedrze_Przemyskiej__POSLUCHAJ_.html
!!!
minęły dwa dni i już się zaczyna polskie piekiełko...
Lepsza dobra pluskwa, niż 3 czarne skrzynki.
W taki wypadka ZAMYKA sie lotnisko i pilot nie ma nic do gadania, musi lecie gdzie indziej. Dlazcego mimo zlych warunkow lotniska nie zamknieto?
Gdyby to uczyniono a mimo to piloci probowali lądowac sprawa bylaby oczywista.
Jeżeli samolot podchodzi do lądowania musi być współpraca wieży z pilotem, szczególnie w czasie mgły, widoczność jest ograniczona - a pilot powinien redukować pułap samolotu.
Parę stopni w górę lub w dół, aby prawidłowo najechać na płytę lotniska. Tej współpracy nie było. Samolot nadal podchodził do lądowania we mgle- wtedy pasażerowie są zdani na oko pilota, na dodatek we mgle. Dziwne, że schodził w dół.
Bardzo dziwne. Kontroler mówił wyrównaj pułap i zawijaj się stąd, a on tego nie zrobił. Dlaczego?
http://www.youtube.com/watch?v=HQ8J86iPjs0&feature=related
Czemu lądowali we mgle bez pozwolenia.
Michał Zazula sam jest pilotem, więc okiem pilota od rana stara się śledzić doniesienia na temat dzisiejszej katastrofy w Smoleńsku. Sprawdził informacje na lotniczych serwisach meteorologicznych. Zastanowił go fakt, że manewr "go around", który piloci ćwiczą regularnie, nie udał się pilotowi TU-154 z m.in. Lechem Kaczyńskim na pokładzie.
Na lotnisku Seviernyj Smoleńsk faktycznie panowała dość gęsta mgła, widoczność spadła poniżej 500 metrów. W tej sytuacji piloci nie mieli szans sami odnaleźć pasa. Na większości lotnisk w takich sytuacjach posiłkują się systemem nawigacyjnym, np. ILS czyli wiązką radiową nadawaną z pasa, po której samolot ląduje niemal jak po sznurku. Jednak w Smoleńsku - to też sprawdziłem w specjalistycznych serwisach - takiego systemu nie ma. Znalazłem za to wypowiedź dwóch rosyjskich generałów, którzy twierdzą, że TU-154 podchodził według tak zwanego PAR - zniżył się niebezpiecznie nisko, a piloci nie reagowali na polecenie przerwania podejścia - mówi Michał Zazula.
PAR to tzw. Radar Precyzyjnego Podejścia. Polega to na tym, że kontroler lotów widzi na ekranie, jak daleko od lotniska jest samolot i na tej podstawie podaje informację, jak nisko może się zniżyć, aby uniknąć przeszkód.
Spróbujmy więc zrekonstruować te wydarzenia: piloci podchodzą, nie widząc pasa, są niebezpiecznie nisko. Teoretycznie nie wolno im się zniżać dalej, bo minęli już tak zwaną "wysokość decyzyjną" - a więc wysokość, na której muszą widzieć pas, aby kontynuować podejście. Z niewyjaśnionych przyczyn jednak zniżają się nadal. Jak wynika z relacji świadków, przelatują nad pasem dosłownie na wysokości kilku metrów, ale nie w jego osi, tylko 150 metrów z boku. Tak więc zapewne uznają, że za późno zobaczyli pas i nie są w stanie bezpiecznie wylądować. W tym momencie powinni rozpocząć tzw. manewr go around - czyli po prostu dać pełną moc silników i wznieść się na bezpieczną wysokość. Ale zamiast tego zaczepiają skrzydłem o drzewa za pasem - rekonstruuje pilot.
I to jest właśnie dla mnie największa zagadka: manewr "go around" wykonuje się raz na kilkadziesiąt lądowań, piloci regularnie go ćwiczą, nie jest więc niebezpieczny. Musiało wydarzyć się coś jeszcze, coś, co nie pozwoliło Tupolevowi na nabranie bezpiecznej wysokości. Może błąd człowieka, może awaria, a jeszcze bardziej prawdopodobne, że wydarzyło się kilka rzeczy na raz. Bo o tym, czy dochodzi do wypadku lotniczego, naprawdę bardzo rzadko decyduje jeden czynnik. Tych ostatnich sekund nie da się jednak zrekonstruować bez dostępu do danych z czarnych skrzynek i bez specjalistycznej wiedzy. Zostawmy to więc komisji - podsumowuje Zazula.
Na kluczyk się zamyka? Potem chce lądować to z Kałacha?
Ja wiem, że rządzi pilot na pokładzie. Czy w tym samolocie tak było?
A co! Jakiś kacap z obsługi naziemnej będzie nam mówił, gdzie lądować? I wylądowali, prawie tam gdzie chcieli.
teorie spiskowe rodem z Gibraltaru.
dajcie już spokój,rzygać się chce.
Myślę podobnie o przyczynach tej tragedii. My pany, decyzja należy do nas. Taka jest niestety nasza mentalność w stosunku do tamtego narodu. Stało się więc, jak się stało. A może jednak łzy to zmienią? Byłoby dobrze dla przyszłych pokoleń. Po prostu trzeba nauczyć się żyć z sąsiadami takimi, jacy są ...
jest po prostu nieprawdziwa a przynajmniej sprzeczna z tym co widziałem w Russia Today a wypowiadał się tam ten sam generał i mówił jasno, że kontroler żadnego rozkazu wydawać nie może i nie wydawał. Że podał tylko informacje o trudnych warunkach i jedynie sugerował zmianę lotniska i wyraźnie zaznaczył, że w takich sytuacjach ostateczna decyzja należy do kapitana, a ten miał powiedzieć, że spróbuje podejść i potem zobaczy.
Co do mgły to pytanie dlaczego godzinę wcześniej bez kłopotów wylądował samolot z dziennikarzami, mgła na ogół rano z czasem się zmniejsza a nie zwiększa.
lecieli samolotem Jak-40. To o wiele mniejsza maszyna, którą łatwiej manewrować, a tym samym i lądować. Tu-154 należy raczej porównywać z rosyjskim Iłem, który pół godziny wcześniej nie był w stanie wylądować w Smoleńsku i wrócił do Moskwy.
Na ile na decyzje pilota wpłynęła sprawa z Gruzji oraz znana wielka "przyjaźń" dla narodu Rosyjskiego prezydenta III/IV RP
Komunistyczna włoska gazeta "L'Unita" zamieściła "satyryczny" rysunek drwiacy z tej tragedii.
A polska lewica już wie że winny katastrofy jest niesforny rusofob Kaczyński.
wskażą winnego,to wredny Rusek,znów dokonał zbrodni a narodek to kupi,wszak Polacy są znani z tolerancji i przyjaźni do Rosjan.No a pozatym znani są z tego że akceptują własne winy i nie szukają wymówek,nie zrzucają na innych swoich błędów :-))))))
zwalić wszystko na Rosjan.
Ta cała chipokryzja ci co wyśmiewali i szydzili z kaczyńskiego dziś leją krokodyle łzy.
Ja zawsze go krytykowałem za jego poglądy,nigdy za wygląd bo to małostkowe i idiotyczne.
Ale dziś nie będe udawał że to mędrzec,humanista,wyrozumiały i pełen tolerancji erudyta.
Sterowane przez PO media w tym TVN wieszały na nim psy dziś kreują go na męża opatrzności.W tym prawackim zakłamaniu lewica powinna być głosem rozumu.
Tutaj widać jaki mają VIPy stosunek do pilotów:
Zapytanie nr 2496
do ministra obrony narodowej
w sprawie odznaczenia pilota prezydenckiego samolotu, kpt. Grzegorza Pietruczuka, srebrnym krzyżem za zasługi dla obronności
Uzasadnienie
Według informacji prasowych i wywiadu, jakiego szef MON udzielił dla Radia Zet 19 września br., kpt. Grzegorz Pietruczuk został odznaczony srebrnym krzyżem za zasługi dla obronności. Wedle słów szefa MON pilot otrzymał medal za ˝przestrzeganie procedur i poczucie odpowiedzialności za bezpieczeństwo czterech prezydentów na pokładzie˝. Ministrowi chodziło o lot, jaki wykonał prezydencki TU-154 na Kaukaz 12 sierpnia br. Planowo samolot miał lądować w Azerbejdżanie w Ganji, ale prezydent RP podjął decyzję o locie do Tbilisi. Pilot odmówił zmiany kierunku lotu. Decyzja pilota doprowadziła do licznych komplikacji w wizycie czterech prezydentów w Gruzji. Przejazd drogą do Tbilisi był bardzo niebezpieczny i sprowadzał realne zagrożenie dla osób w nim uczestniczących. Według doniesień medialnych obawy pilota o stan techniczny lotniska w Tbilisi były całkowicie nieuzasadnione i można było na nim bezpiecznie wylądować.
Proszę wobec tego Pana Ministra o odpowiedzi na następujące pytania:
1. Czy pilot ma prawo odmówić wykonania rozkazu zwierzchnika Sił Zbrojnych RP?
2. Czy odznaczenie pilota za de facto zaniechanie działania tak wysokim odznaczeniem państwowym jest zgodne z obowiązującymi procedurami?
3. Czy Minister, podejmując decyzję o odznaczeniu, chciał pokazać, iż będzie premiował w przyszłości przypadki niesubordynacji, tchórzostwa i odmawiania wykonywania rozkazów?
4. Czemu sprawa odznaczenia pilota została tak nagłośniona w mediach przez szefa MON? Czy był to kolejny element prowokacyjnej polityki rządu wobec prezydenta RP?
5. Czy zbadano przebieg wydarzeń w kabinie pilotów i zgodność podejmowanych przez nich decyzji z obowiązującymi procedurami? Jakie są wnioski z tej kontroli?
6. Czemu szef MON nie odznaczył innych członków załogi?
7. Jak MON zamierza reagować, jeśli w przyszłości będą powtarzać się tego typu przypadki odmawiania zmiany kierunku lotu?
Z wyrazami szacunku
Poseł Przemysław Gosiewski
Kielce, dnia 23 września 2008 r.
_____________________
Pan Kaczyński zdrowo szarżował w Gruzji. Mógł i szarżować teraz. Pilot, który odmawia przelotu "air force one" wg. Gosiewskiego był NIESUBORDYNOWANYM TCHÓRZEM.
Zjadło mi się kawałek. Chodzi o pilota, który odmawia przelotu "air force one" przez strefę działań wojennych. Jeśli wojna to nic, to czym jest głupia mgła.
porównywać. Zagrożenie w Tbilisi było polityczne, Prezydent uważał, że Rosjanie go nie zestrzelą.
Z tego cytatu, który podaje Panek widać, że pilotowi się tamta decyzja opłaciła, Gosiewski może sobie wysyłać retoryczne zapytania (fakt, że ich treść jest szokująco głupia i niesprawiedliwa wobec pilota) przy dzisiejszym układzie sił byłoby tak samo i nie trzeba być zbytnio przenikliwym, żeby wiedzieć, że ewentualna niesubordynacja zostałaby zawodowo wynagrodzona, a ryzykowanie życia za uśmiech Prezydenta kończącego kadencję i z małymi szansami na reelekecję jest mało racjonalne, gdyby nawet kapitan tak prezydenta kochał to tym bardziej by go nie narażał.