"Piękniejszą część partii będzie reprezentowała dr Małgorzata Tkacz-Janik (...)." - Wiem, że się czepiam, ale czy sformułowanie "piękniejszą część partii" - "płeć piękna" nie jest przypadkiem seksistowskie? :P
...tradycjonalistyczne i heteronormatywne? :P
wulkany dodatkowej opłaty za emisję CO2?
napisz najlepiej instrukcję co jest, a co nie jest seksistowskie, tradycjonalistyczne i heteronormatywne, co by w przyszłości każdy lewicowy aktywista i aktywistka rzecz jasna już nie mógł się pokajać użyciem prawicyzmu :)
Pisanie na gorąco może niestety czasem powodować stawianie wozu przed koniem... Kongres miał przede wszystkim charakter programowy. Przyjęte na nim zostały 4 uchwały, dotyczące głównie polityki społecznej i usług publicznych:
1. w sprawie ordynacji wyborczej
2. w sprawie priorytetów polityki społecznej
3. w sprawie polityki zdrowotnej
4. w sprawie polityki edukacyjnej
Wspomniana w artykule dyskusja o eutanazji miała marginesowy charakter, dotyczyła jednego z wielu punktów uchwały o polityce zdrowotnej. Mam nadzieję, że pełne teksty uchwał będą wkrótce dostępne i każdy/każda będzie mieć szansę się z nimi zapoznać.
Jeśli chodzi o wybory władz partii, obok przewodniczących wybrano również zarząd krajowy i radę krajową. W skład tych organów weszli m.in.: dotychczasowa przewodnicząca Agnieszka Grzybek, Bartłomiej Kozek, Ewa Charkiewicz, Monika Paca, Ludwik Tomiałojć, Tomek Kitliński.
Poważnie pytam.
Powinno być: lewycowy aktywystky.
za uzupełnienie treści newsa :)
to przyjęte we współczesnym dziennikarstwie określenie dziennikarza/dziennikarki, którzy nie są etatowo związani z żadną redakcją i piszą teksty na zamówienie, "z wolnej stopy".
No niestety, anglicyzm... Miś_B. się oburzy:) Dawniej mówiono na to u nas "wolny strzelec", ale co ja poradzę, że terminy angielskie wypierają rodzime? Taki trynd:)
Stąd w tekście określenie dziennikarka-freelancerka (a nie np. tłumacz-freelancerka czy fotograf-freelancerka).
Ja też cenię precyzję słowa:)
Lepiej napiszcie co postanowiliście w sprawie wyborów prezydenckich i samorządowych.
że Zielonych czeka w najbliższych miesiącach wiele pracy.
Trzeba poprzeć kampanię Bronisława Komorowskiego, bo młodej demokracji liberalnej, postępowi, modernizacji i Oświeceniu zagrażają polityka historyczna i nacjonalizm.
... pracuje bez umowy o pracę.
Teraz w wawie każdy kto ma jakąkolwiek prace opierającą się o kreatywność : dziennikarz, grafik, fotograf jest wolnym strzelcem bo na tym polega dzisiejszy rynek pracy tj. na wzajemnej konkurencji.
Dziennikarka wolny strzelec odstrzeliwuje przede wszystkim zatrudnionych na umowę o pracę kolegów.
Dziennikarz wolny Strzelce jest jak Ronin samuraj do wynajęcia.
www.cud2.blogspot.com
Gdzieś kiedyś czytałem, że nadawany tak, że u Nas serial Frends (Przyjaciele) miał na celu odczarowanie tzw. wspólnego wynajmowania mieszkań tj. kiedy coraz więcej ludzi nie było stać na wynajem mieszkania i musieli je dzielić z innymi nagle objawił się serial Frendts tj. mający pracę, młodzi ( pisze w CUDzysłowiu) ludzie, nie uczący się czyli jak można sądzić już po studiach lub innej formie edukacji muszą mieszkać razem.
Podobnie jest z tą całą Frrlancerką tj. gdy coraz trudniej zawrzeć umowę o pracę trzeba wcisnąć, przeważnie młodym ludziom, jakiś bajer tj. że umowa o prace to już przeżytek, że pracujesz w domu (a Twój pracodawca oszczędza na biurze), tyle ile chcesz tj. twój pracodawca nie płaci za nadgodziny etc. a małolateria się nabiera i dumnie się szczyci freelancerką bo brzmi to o wiele lepiej niż bezrobotny ad hoc zatrudniony na umowę od dzieło.
Wolnym strzelcem można być wtedy kiedy można przebierać w zleceniach a nie wtedy kiedy się żebra o jaki kolwiek zarobek i się bierze co popadnie, żeby tylko wyrwać JAKIEKOLWIEK pieniądze.
www.cud2.blogspot.com
Może się zdziwisz, ale w Zielonych nie ma zwolenników Komorowskiego.
Na zachodzie z freelancerstwa da się wyżyć. W Polsce natomiast na dłuższą metę jest to niemożliwe. I nie chodzi nawet o wysokość wierszówek (honorariów), bo one bywają różne, także relatywnie spore, lecz o ten poj.bany ZUS. By być ubezpieczonym z perspektywą emerytury, freelancer musiałby rejestrować swoje pisarstwo, dziennikarstwo, tłumaczenia, fotografikowanie czy tworzenie stron WWW jako... działalność gospodarczą. Taką zwykłą, niczym np. sprzedaż cytrusów na bazarze, i odprowadzać od tego bez mała 1000 zł miesięcznie haraczu na ZUS. Raz z freelancerki wyciągnie się powiedzmy 1200 zł na miesiąc, raz 20 000, a raz 80 zł, ale Zakładu Utylizacji Szmalu oczywiście to nie obchodzi. Jedyną jako taką korzystną sytuacją jest coś w rodzaju (że tak to nazwę) half-freelancing, tj. mieć jakieś nieformalne, przeważnie oparte na układzie towarzyskim zaczepienie w redakcji, wydawnictwie itp., a próbować coś ustrzelić w innych. Samo słowo "freelancer" weszło do szerszego użycia tak gdzieś tuż po 2000 roku (przynajmniej wedle moich obserwacji). Wcześniej używano "wolny strzelec", które za sprawą głęboko kolektywistycznej mentalności naszego społeczeństwa miało wydźwięk raczej lekceważący.
Co postanowiliście w sprawie wyborów prezydenckich i samorządowych?
Czy tak trudno napisać prosto z mostu?
Kongres nie przyjął stanowiska w sprawie wyborów prezydenckich, pozostawiając tę decyzję nowo wybranej Rradzie Krajowej. Wystawienie własnego kandydata lub kandydatki wspólnie z lewicą pozaparlamentarną wymagałoby dziś nadludzkiej mobilizacji, zaś poparcie którejś z kandydatur mainstreamowych nie jest możliwe, dopóki nie są znane nazwiska.
Oczywiście, że tłumacz, fotografik czy dziennikarz - freelancer powinien płacić ten ZUS, bo prowadzi działalność gospodarczą, niczym nie różniącą się od handlu na bazarze! A to że dochody są nierównomiernie rozłożone w czasie - to samo dotyczy nieraz dużych firm, które sprzedają np. jedną czy kilka wyspecjalizowanych maszyn rocznie, albo oddają do użytku jeden obiekt budowlany, itp.
Oczywiście, można kwestionować w ogóle obowiązkowe składki na ubezpieczenia społeczne, ja w sumie też jestem zdania że powinny być dobrowolne - ale nie mówmy, że freelancer to jakaś inna kategoria prowadzącego działalność niż dowolny inny, jednoosobowy geszefcik!
A postanowiliście coś w sprawie wyborów samorządowych?
Ale mnie ciągniesz za język :) Doprecyzuję więc: kwestia wyborów samorządowych nie była w ogóle omawiana w trybie kongresowym. Co nie znaczy, że Zieloni się tym nie zajmują - praca nad strategią na wybory samorządowe trwa co najmniej od roku. Zieloni ogłoszą swoje zamiary w momencie, który uznają za najbardziej korzystny.
Kongres nie podjął decyzji w sprawie wyborów samorządowych, będzie na ten temat debatowała Rada Krajowa, która się odbędzie wkrótce, ale rekomendacje poprzedniej RK są takie, żeby koła samodzielnie podejmowały decyzję, wybierając najlepszą możliwą opcję i w miarę możliwości tworzyły komitety obywatelskie z różnymi środowiskami. Jeśli jesteście zainteresowani serio udziałem w wyborach samorządowych, chcielibyście z nami współpracować, zapraszamy. Kontakty do kół są na naszych stronach www.zieloni2004.pl
Wspomniane przeze mnie dziedziny, z których większość składa się na branżę wydawniczą, rzadzą się trochę innymi prawami niż usługi wodno-kanalizacyjne.
Ja też tak funkcjonowałam przez parę lat w latach 90. Mam wrażenie, że nikogo nie odstrzeliwałam. Dziennikarze zatrudnieni na etatach w redakcjach nic samodzielnie nie pisali, spełniali funkcje menedżersko-egzekutorsko-redaktorskie: planowali tematy, zamawiali teksty u współpracowników z zewnątrz, pilnowali terminów, w razie potrzeby molestowali, a po otrzymaniu tekstu - pracowicie redagowali go i przykrawali stosownie do potrzeb makiety. Pisanie należało właśnie do freelancerów (albo do zaprzyjaźnionych dziennikarzy z innych redakcji, którzy ukrywali swoją tożsamość pod pseudonimem, bo obowiązywała ich lojalność wobec redakcji macierzystej). Taki podział pracy przyniosły ze sobą zachodnie koncerny prasowe, które wykupiły dawną RSW Prasa. Uważaliśmy to za bezsensowne - prościej napisać samemu, niż wyciągać z gardła innym - ale nie było rady. Bo później sytuacja się zmieniła: to ja byłam redaktorką z redakcji, która molestuje freelancerów. I nierzadko pisze w połowie od nowa zamówione teksty.
Nie wiem, czy tak to działa nadal, bo teraz zajmuję się czym innym. Powinnam dodać, że to było w kolorowej prasie kobiecej. Inne redakcje, jak choćby Polityka, zapewne funkcjonowały inaczej.
Cud nie ma z tym najwyraźniej nic do czynienia, stąd też to jego "odstrzeliwanie" etatowców (na ogół zajmujących się czymś innym niż pisanie).
Komunikat pokongresowy Zielonych jest na stronie: http://www.zieloni2004.pl/news-3043.htm.
ew. wołaj Ciszę na blokadę zajęcia komorniczego :-)))
czy ma to jakiekolwiek znaczenie dla kogokolwiek, oprócz samych zainteresowanych, że zieloni w ogóle istnieją?
Bardzo zielony Joschka Fischer wysłał Bundeswehrę na naloty na Serbię i był bardzo prowojenny. Nasi rodzimi zieloni poza zadymami nie potrafią zorganizować nic. Na papierze ich działalność wygląda świetnie, ale w praktyce nawet jej nie widać. Austraccy zieloni to ludzie niezwykle sympatyczni i tolerancyjni, oraz mający wymierne sukcesy w propagowaniu ekologii. Polscy zieloni to ludzie agresywni i nie szanujący Rodaków. Ileś tam w tej swojej zielonej niszy wytrwają, ale umrą śmiercią naturalną jako byt niepotrzebny i nawet nikt tego nie zauważy, bo pewnie sami się ekologicznie zutylizują.
Ja nie mam żadnych problemów z urzędem skarbowym, bo jakie i dlaczego miałbym mieć? Podatek od honorariów autorskich płaci wydawnictwo, jako ciekawostkę powiem ci, że de facto wynosi on poniżej 10%. Jesteś w błędzie jeśli uważasz, że każdy wyrażający na forum jakieś opinie kieruje się swoim doświadczeniem bądź swoimi interesem.
Może i my mamy szansę być równie sympatyczni jak Zieloni austriaccy?:) W końcu to jedna zielona europejska rodzina.
A serio: już teraz jesteśmy b. sympatyczni, tyle że niektóre poglądy mamy inne niż ty, nano. Za to takie same jak Austriacy (w końcu to jedna zielona europejska rodzina:) )
A propos: zapraszam na Dzień Ziemi - Pola Mokotowskie!
jest jednakże zasadnicza różnica między zielonymi rodzimymi i zielonymi austriackimi: zieloni austriaccy mają wymierne i znaczne osiągnięcia na polu ekologii: ochrony starych gatunków roślin, gospodarstw ekologicznych i rozwoju sieci dystrybucji ekologicznej żywności. O polskich zielonych można powiedzieć tylko tyle, że nadużywają koloru zielonego do celów zupełnie innych niż ochrona środowiska. Tych parę zadym zorganizowanych przez zielonych w celu zwrócenia na siebie uwagi nie posłużyły propagowaniu ekologii i ani jeden ich cel nie został osiągnięty. Nie udało im się także znaleźć szerszego poparcia, w związku z czym w ochronie środowiska mogą mieć jedynie śladowe sukcesy. Ugrupowanie bez znaczenia i bez poparcia ludności naszego kraju.
Zarówno w wersji polskiej, jak austriackiej.
Podstawą zielonej polityki jest idea zrównoważonego rozwoju - czyli takiego rozwoju, gdzie wzrost gospodarczy, spójność społeczna i ochrona środowiska idą ze sobą w parze i wzajemnie się uzupełniają. Innymi słowy - równoczesna dbałość o gospodarkę, ludzi i środowisko.
Mnie ta idea właśnie dlatego się podoba, że jest całościowa i ujmuje sprawy we wzajemnym powiązaniu. "Sprawiedliwość ekologiczna", "solidarność międzypokoleniowa", "wykluczenie transportowe", "energetyczna demokracja" - o tego typu rzeczach nie mówi się ani w neoliberalnym mainstreamie, kierującym się wyłącznie zasadą 3B (buduj, buduj, buduj - określenie prof. Suchorzewskiego, bynajmniej nie zielonego zresztą), ani w tradycyjnie rozumianej lewicy, która (jakże słusznie) kładzie nacisk na czynnik ludzki i społeczną sprawiedliwość.
Ewidentnie oceniasz Zielonych przez pryzmat starć ze mną na tym portalu. To ludzkie, ale gdybyś naprawdę chciała dowiedzieć się czegoś więcej, przeczytaj sobie chociażby "Zielone miasto nowej generacji" - do pobrania w pdf z naszej strony www.zieloni2004.pl To taka zielona polityka w pigułce - widziana przez pryzmat miasta.
praktyka codzienna pokazuje, co warta jest ta zielona teoria. Nie uważam, by nasza wymiana zdań była jakimkolwiek starciem. Po prostu rozwiała się resztka moich złudzeń, co do działalności zielonych w Polsce. Każde wmieszanie się zielonych do polityki, czy to w Niemczech, czy w Austrii, ma zawsze jeden i ten sam skutek: krótkie starcie i jest jak było. Zieloni weszli do tamtejszych parlamentów nie jako ugrupowanie czysto polityczne, ale jako ugrupowanie ekologiczne, mające ratować naszą Ziemię Matkę. Każde odchylenie od tego kursu kosztuje zielonych utratę poparcia wielu uprzednich zwolenników. Więc nie wychylają się oni nadmiernie, by utrzymać choć stały swój elektorat.
Prawdę mówiąc nie liczyłam, że naprawdę i na serio zainteresujesz się tym, co zieloni mają do zaproponowania. Wiem, że wiesz swoje i więcej (a zwłaszcza inaczej) wiedzieć nie chcesz.
Ale co tam - spróbować nic nie kosztuje:)
pozycja zachodnich zielonych (a zwłaszcza niemieckich) z wyborów na wybory systematycznie ROŚNIE.
I to pomimo tego, twoim zdaniem niepotrzebnego, bagażu ideowego wykraczającego poza li tylko czystą ekologię.
aż jest ich coraz mniej. Nasi zieloni są tak czy siak niezauważalni bez zadym i prowokacji. Swoje pięć minut mieli, ale je zmarnowali na tematy zastępcze.