Świetny tekst :)
z prawami gejów i lesbijek w ZBiR (Związku Białorusi i Rosji)?
Czytałem, że marsz równości w Mińsku został rozpędzony przez policję Łukaszenki.
czy ideologowie lewicowego realizmu politycznego powiedzą teraz, że nie możemy organizować marszów równości w Polsce, bo ZBiR-a (Związku Białorusi i Rosji), z którym "liczy się caly swiat", "nie można drażnić".
To, co na początku nazwane jest "ubolewaniem" aktywistów i organizacji LGBT, na końcu - nie wiedzieć czemu - zamienia się w "zmuszanie" i "szantażowanie". Brakuje mi tu konkretnych przykładów, wypowiedzi konkretnych osób, które rzekomo szantażują i zmuszają do ujawniania się.
Na jakiej podstawie Majka pisze o "natrętnym naciskaniu na osoby o nienormatywnej orientacji", zwłaszcza na te dotknięte podwójnym, potrójnym wykluczeniem? Apele organizacji i aktywistów LGBT skierowane są właśnie do tych, o których Majka pisze, że "mogą sobie pozwolić na coming out". Choć tu też nie do końca się zgadzam: wiadomo - jak ma się pieniądze , o(prawie) wszystko łatwiej, ale status majątkowy nie jest główną cechą dystynktywną. Jest nią raczej "status psyche". Inaczej wszyscy bogaci, wszyscy celebryci już dawno by się ujawnili. I odwrotnie - nie znalibyśmy bohaterskich przypadków osób podwójnie, potrójnie wykluczonych.
Wierzę, że środowiska i aktywiści LGBT nie wymagają od nikogo bohaterstwa, wymagają tylko pewnej świadomości.
Kompletnie nietrafiony wydaje mi się zarzut o odseparowanie się środowisk LGBT od polityki. To bardzo słuszne rozróżnienie, bo:
- oficjalne związki z partiami politycznymi zamykają organizacjom pozarządowym drogę po granty, fundusze unijne i wszelkie publiczne pieniądze (zwłaszcza w mniejszych miastach, gdzie wyraźniej widać "kto z kim się zadaje");
- kiedy znany działacz należy do jakiejś partii, pojawiają się podejrzenia o nieczyste intencje, sam byłem świadkiem komentarzy po spotkaniu z Robertem Biedroniem: "E, tam. On jest z SLD", w domyśle: dba o interes partii, a nie o nas;
- w cywilizowanym kraju to partia polityczna powinna zabiegać o głosy poszczególnych grup, a nie odwrotnie!
Innymi słowy - działacze LGBT to nie politycy, z kolei to politykom powinno zależeć na środowisku LGBT. Trzeba więc odwrócić zarzut.
Dlaczego lewica zabiera się do osób nieheteroseksualnych jak pies do jeża, dlaczego i chciałaby, i boi się?
Jeśli miałbym prorokować, to uważam, że przy okazji przyszłorocznych wyborów to Tusk bardziej zdecydowanie wyciągnie do nas rękę. I, niestety, znów zamydli oczy obietnicami, i wygra.
chybaty.blog.pl
Ciekawy i refleksyjny tekst. Również uważam tzw. "comming out" osób nieuprzywilejowanych w obecnym, kapitalistycznym systemie, za cenniejszy i bardziej "budujący", niż celebrytów (którzy właściwie mogą sobie pozwolić na wszystko...)... Poza tym egoizm niektórych środowisk LGBT jest porażający (poprzez zamknięcie się na inne formy opresji społeczno-ekonomicznej, niż homofobia - często wszak na nią się nakładające).
Nie wiem o czym jest ale musi o czyms ważnym bo mocno uczone te pisanie. szczególnie te fragmenty mi się podobali:
"
(b) W przestrzeni prężne są dyskursy homonormatywny i asymilacyjny.
(c) Pewne środowisko lewicowe w imię lepszego świata dla gejów i lesbijek praktykuje dość nieznośną "homoseksualizację" inności seksualnej.
(d) Przeprowadzony na początku 2009 r. sondaż pokazał, że przytłaczająca większość ankietowanych (internetowo) lesbijek i gejów, generalnie społeczności LGBT, głosuje na neoliberalną (gospodarczo) i konserwatywną (obyczajowo) Platformę Obywatelską.
(e) Większość organizacji czy ruchów LGBT, jak przystało na czasy kapitalistycznego neoliberalizmu, "specjalizuje się" tylko w jednej "działce" – w mniejszościach seksualnych. Nie ma czegoś takiego, jak polityka intersekcjonalna: krytykuje się homofobię i brak rozwiązań prawnych dla mniejszości seksualnych, patrząc przez soczewkę "(homo)seksualną". Nie ma kompleksowej krytyki systemu, w jakim żyjemy (systemu, który jest nie tylko heteronormatywny, ale i kapitalistyczny, patriarchalny, rasistowski, androcentryczny oraz ameryko- i eurocentryczny) oraz jego instytucji (instytucji małżeństwa, instytucji monogamii, instytucji orientacji seksualnej, instytucji płci czy instytucji rasy). Organizacje czy ugrupowania angażują się w sprawy dotyczące "orientacji (homo)seksualnej", ale nie zabierają już głosu w kwestiach związanych z prawami kobiet czy prawami pracowniczymi, z rasą, z ubóstwem, z klasą oraz pochodzeniem społecznym, itp."
Kyrie elejson, jakiez to uczone.
W ogóle ta cała subkultura tzw. różowych pieniędzy, narzucana LGBTI - "queer", określonego stylu bycia i życia, klubów, pornografii etc., jest męcząca i wykluczająca dla wielu osób właśnie spoza dużych miast, biedniejszych, "innych" etc.
Każdy temat dobry aby dokopać znienawidzonym Ruskim i lewakom
przecież ja tylko pytam, bo chcę się dowiedzieć:
Jak to jest z prawami gejów i lesbijek w Rosji?
Bo jak z nimi jest na Białorusi już wiem: nie wolno organizować marszów równości.
odyseusz - ujawnienie się ludzi znanych powszechnie i popularnych mogłoby tylko pomóc, wyciągnęłoby to nas z cienia, spoza horyzontu w którym funkcjonujemy w umysłach większości - ludziom wydaje się że ci geje to jakaś garstka partyzantów gdzieś za siódmą górą i rzeką.
kultura pornograficzna jest właśnie tym bardziej atrakcyjna dla ludzi z małych miejscowości im bardziej obsceniczna i otwarta - nie mogą sobie pozwolić na bycie sobą w tak otwarty sposób w swoich stronach więc kiedy jadą na weekend do dużego ośrodka gejowskiego, właśnie po to żeby sobie użyć i poczuć się normalnie przez obecność ludzi zachowujących się w sposób nie akceptowany w ich własnych środowiskach - o tym zresztą można by pisac książki całe
abcd - jakkolwiek im tam jest, nie ma tam ciebie a to już powód do zazdrości
Ale chodzi o to, żeby LGBT nie byli tylko osobami z pierwszych stron gazet czy ramówek programów, lecz właśnie "jednymi z nas", zwykłych ludzi. Np. niedawno doszło do "comming outu" znanego piosenkarza Ricky'iego Martina. Zdobył się na ten gest po okresie szczytu swojej kariery, kiedy już nie będą za nim piszczeć oszalałe nastolatki i, kiedy ma już na koncie miliony. Bardziej doceniam odwagę osoby ujawniającej się w zwykłej lub trudnej sytuacji życiowej, niż pseudoodwagę takiego celebryty. Oczywiście, można powiedzieć, że im więcej (nieznanych czy znanych) osób się ujawnia, tym lepiej, jednak - jak słusznie zauważył autor powyższego tekstu - nie stwarza się ku temu odpowiednich warunków (społecznych, ekonomicznych etc.) również tym zwykłym ludziom.
Natomiast to co piszesz o kulturze pornograficznej i promiskuitycznej, to fakt - ma to w sobie coś z odreagowania, ale wiąże się również z tym, że środowisko LGBT nie ma żadnych skrępowań kulturowych ani prawnych (jak tzw. heterycy) - żyje w podziemiu, a w podziemiu - jak wiadomo - wszystko wolno... Poza tym duży wpływ na kształtowanie się jego mentalności i zwyczajów ma właśnie przemysł pornograficzny, jak również medialny, odzieżowy czy klubowy, który kręci się wokół tzw. "różowych pieniędzy".
W obecnej kulturze, dyktowanej nam przez przemysł i media, człowiek staje się przedmiotem, zabawką, zdobyczą, którą można zawładnąć i rzucić. Im bardziej wpisuje się w, widoczne na ekranach, plastikowe wzory a la "sexy flexy" - tym lepiej. Szczególnie silnie jest to obecne w subkulturze "queer". Ten trend wzmaga negatywne cechy zwierzęcej natury człowieka.
"Wierzę, że środowiska i aktywiści LGBT nie wymagają od nikogo bohaterstwa, wymagają tylko pewnej świadomości." - I właśnie o to uświadomienie w tym tekście chodzi, a nie o zmuszanie. LGBT powinni w końcu przyjąć do wiadomości, że to lewica broni ich praw, a nie prawica spod znaku PO czy jakiegokolwiek innego.
"Dlaczego lewica zabiera się do osób nieheteroseksualnych jak pies do jeża, dlaczego i chciałaby, i boi się?" - Lewica się nie boi. Jeśli się boi to zwyczajnie tą lewicą nie jest, jak np. SLD.
to nie to samo. Czemu więc niektórzy z Was stosują to zamiennie? To dwa przeciwne stanowiska.
Proponuję doczytać.
No to chyba o tym właśnie piszemy...
to, co piszesz o "subkulturze queer", świadczy o tym, że kompletnie nie wiesz, o czym piszesz.. piszesz takie bzdury, że aż słabo się robi.
poczytaj, o co chodzi w "queerze", jaką queer jest krytyką, a dopiero potem pisz o tym, okej?
zawsze, zanim o czymś napiszemy, powinniśmy najpierw choć fundamentalną wiedzę na ten temat zdobyć. bo inaczej, to śmieszne.
Nie ma to dla mnie większego znaczenia.