Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Dominika Dymińska: Śmierć należy do myśliwych

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

.

Ciekawe czy uczestnictwo w tym barbarzyństwie wynika wyłącznie z jego "elitarności", czy może również z czysto zbrodniczych instynktów.

autor: Bury, data nadania: 2010-06-13 11:14:11, suma postów tego autora: 5751

Najbardziej mnie rajcuje

wiadomość jak myśliwy postrzelił myśliwego.Nie czyn drugiemu co tobie nie miłe.

autor: ajde, data nadania: 2010-06-13 11:19:35, suma postów tego autora: 291

Człowiek jest zwierzęciem drapieżnym. Nie wiem więc o co

wam chodzi.

autor: west, data nadania: 2010-06-13 11:44:06, suma postów tego autora: 6717

drapieżnym?

Nie pamiętam bym kogokolwiek podrapał.

autor: Bury, data nadania: 2010-06-13 12:45:30, suma postów tego autora: 5751

west

czlowiek jest sadysta i psychopata, a nie drapiezca!!!

autor: dyzma_, data nadania: 2010-06-13 12:54:51, suma postów tego autora: 2960

Potępianie w czambuł myśliwych to debilizm

Znam ludzi z PZŁ i z kół myśliwskich,są tam różni ludzie.Ale obok d..... którzy lubią sobie postrzelać,są też ludzie którzy robią mase dobrego.Ile paśników wystawiła pani krytykująca myśliwych,ile wnyków zdjęła.To myśliwi chronią dziki i inne zwierzęta przed rozwścieczonymi chłopami,gdyby nie oni populacja została by dawno przetrzebiona.Wszystko zależy od koła,w dobrych kołach ściśle przestrzega się limitów odstrzału,za złamanie przepisów zawiesza się w prawach członka i daje kary finansowe a nawet wywala z koła.Odstrzał chorych zwierząt,zarażonych też należy częściowo do myśliwych,tak jak odstrzały w celu utrzymania równowagi.Bez myśliwych było by jeszcze gorzej,rolnicy wybijali by dziki,jelenie które niszczą uprawy.Moim zdanie myśliwi którzy zrobili to zdjęcie to kretyni.

Co się stanie jak wilków będzie nadmiar w pewnych rejonach i chłopi zaczną na nie polować,kłusować.Autorka artykułu weźmie pare wilków do domu.

autor: czerwony93, data nadania: 2010-06-13 13:14:34, suma postów tego autora: 2783

west

Człowiek, czy raczej jego bezpośredni przodkowie, przez większość (pre)historii nie mieli z drapieżnictwem wiele wspólnego.

autor: Mandark, data nadania: 2010-06-13 14:29:58, suma postów tego autora: 731

ja uważam że Autorzy mają w większości rację

absolutnym zboczeniem jest fotografować się na tle zwłok zabitej zwierzyny. No bo cóż to za wielki wyczyn?! Gdyby taka sarna mogła choć kopnąć takiego prześladowcę w doopę, to jeszcze w jakimś stopniu byłoby zrozumiałe fotografowanie się tych "myśliwych" na tle jej martwego kadłuba. Można by ewentualnie pomyśleć: chciała mnie kopnąć i teraz ma. Ale żadna sarna czy jeleń nikomu świadomie krzywdy nie wyrządza. Do jej istnienia należy szukanie pożywienia, i wie ona w dodatku, co aktualnie jest jej do życia potrzebne i nie żre wszystkiego jak leci, lecz wyszukane rośliny. Zabijanie saren dla mięsa to bujda. Sarna, tak jak koza, nie ma na sobie prawie wcale mięsa; trochę na karku, trochę na piersi, no i udźce. Reszta to bebechy i żołądek. Z racji sportowego trybu życia mięsko to jest dość oporne do przeżuwania dla mięsożercy i musi być w związku z tym odpowiednio spreparowane jakąś choćby marynatą. Czyli więcej przy tym zachodu niż przy normalnych zwierzętach hodowlanych. Faktem jest, że sarny i jelenie z braku wrogów naturalnych rozmnażają się niemal bez przeszkód. Choć ostatnia zima zahamowała z pewnością rozwój ich populacji, ponieważ śniegi były bardzo obfite, a zwierzęta te nie tylko nie mogły znaleźć pod nimi roślin, ale także padały z pragnienia, ponieważ dostęp do wody był znacznie utrudniony. U nas na wsi sąsiadki namawiały się nawzajem, by wykładać dla saren soczyste owoce, np. jabłka, którymi mogą te zwierzęta uzupełnić braki wody. Nasz stosunek do saren, dzików i zajęcy jest zasadniczo przyjazny. Dziki kopały nam ogromne kratery w poszukiwaniu czegoś, o czym same one tylko wiedziały. Nie sądziłam, by możliwe było wykopanie przy pomocy jedynie ryja i niewielkich w sumie kłów dołów o głębokości ponad metr i średnicy co najmniej też takiej. Ale kopały i sami to widzieliśmy na własne oczy raz, a słyszeliśmy niemal co noc. Ziemniaki jednego roku sadziliśmy tak z pieć razy, bo za każdym razem przychodziły one w nocy i robiły redliny po swojemu. Sarny to oglądamy sobie przez okno, bo podchodza one niemal pod sam dom. Psy mamy tak nauczone, by nie reagowały na obecność saren. Z reguły się tego trzymają. Sarny okorowały nam już przez te lata tak ze dwadzieścia drzewek owocowych pod domem (na te dalsze to nawet nie zwracamy uwagi), ale nauczyliśmy się, by sadzić drzew więcej, to wszystkich nie zniszczą i dla nas też coś zostanie. A większe drzewka są już w zasadzie bezpieczne. Zające to oddzielna sprawa. Widać je u nas z rzadka, ale za to psy nie chcą im za nic przepuścić. Jedyną szansą dla zajęcy, przychodzących do nas pod dom czy do ogrodu jest to, że nasze psy są regularnie i obficie karmione dwa razy dziennie. Więc taki zając może sobie kicać ze średnią prędkością a psy i tak go nie dogonią. Na początku naszego pobytu tu na wsi chciałam być wzorową gospodynią, co to na zimę też ma warzywa w ogrodzie. I posiałam jarmuż i brukselkę. Pierwszy śnieg wyglądał na nich niezwykle malowniczo. Przy drugim śniegu z warzyw zostały kikuty. Kapust sadzimy tyle, by strata kilku czy kilkunastu z nich nie była dla nas problemem. I regularnie sadzimy brukselkę, którą lubia w zimie oskubywać sarny. A co tam! Aż tyle pracy to nie wymaga, a mamy z tego nawet radość. A tak! Cykorię i skorzonerę mogę zapomnieć, bo nornice to uwielbiają i szans z nimi nie mam żadnych. Marchewek i pietruszek starcza i dla nich i dla nas. Natomiast z kretami nawet nie staramy sie sobie radzić, bo sytuacja jest niejako wyrównana: psy nasze kopią doły, a krety robią górki. My natomiast tu, gdzie się da, kosimy sobie trawniczek. Życie w Naturze i z Naturą to nieustanne kompromisy. Ale przede wszystkim wielki przywilej obcowania ze zwierzętami. Do dziś mam w pamięci stado wspaniałych, ogromnych jeleni, które żerowały na naszym polu - dziś już porośniętym lasem - nie zwracając na nas uwagi. Może nie każdy to wie, ale jeleń ma łanię a u saren jest koziołek. Polowanie dla sportu jest czymś absurdalnym. Nie może być sportem żadna forma zabijania. Zabijać zwierzynę nadmiernie rozmnożoną można i trzeba. Ale robienie z tego sportu to poważne odchylenie psychiczne. Pozbawianie życia istoty żyjącej nie może przynosić nikomu zdrowemu psychicznie satysfakcji. Satysfakcję taką może dać bezkrwawe obserwowanie zwierząt żyjących na wolności, ich zachowanie, ich zwyczaje, ich mądrość i pełna integrację z Naturą. Jeżeli posłowie muszą się gdzieś odreagować, bo inaczej cierpią na autoagresje, to niech wyznaczą sobie dyżurnego kolegę do bicia go po pysku. Jak się będą sprawiedliwie wymieniać na tych dyżurach, to każdy po mordzie dostanie tyle samo i nie będzie konieczności mordowania zwierząt, urządzania sobie z tego zabawy i dorabiania do tego pokrętnej filozofii.


Mandark, a co to za różnica, czy zwierzę zabije "myśliwy" z "patentem na zabijanie" czy rolnik, bo mu uprawy zwierzyna niszczy? To, co jest na "mojej ziemi" powinno do mnie "należeć". Jeżeli myśliwi chcą sobie postrzelać do zwierzyny, to niech sobie ją karmią na własny koszt, a nie na koszt rolnika. I niech sobie poogradzają lasy, by żadna zwierzyna z nich na pola nie poszła.
Osobiście nie polujemy na nic, "straty" mamy rok w rok, ale polityka prowadzona przez koła łowieckie jest dla rolników krzywdząca.

Nie wszyscy rolnicy to krwiożerczy idioci. I nie wszyscy myśliwi to etyczni ludzie.

Nie ma potrzeby, by Autorka brała wilki do domu. Przestałyby być one wilkami i stały by się psami z groźnym instynktem.


Uważam, że Autorzy naświetlili problem rzetelnie. Jak wszystko w życiu i to też należy traktować szerzej i nie brać niczego osobiście.

autor: nana, data nadania: 2010-06-13 17:14:48, suma postów tego autora: 4653

...

Człowiek to zwierzę. A hobbystyczni myśliwi cofają się do poziomu jaskiniowców.

autor: Odyseusz, data nadania: 2010-06-13 18:51:30, suma postów tego autora: 1684

...

(Zwierzę, które jako jedyne utworzyło cywilizację).

autor: Odyseusz, data nadania: 2010-06-13 19:13:06, suma postów tego autora: 1684

Żałosne

Okres przed rewolucją neolityczną, kiedy to nie istniało ani rolnictwo, ani hodowla, a ludzie utrzymywali się z łowiectwa i zbieractwa nazywał się komunizmem. M.in. dzięki polowaniu mieliśmy wtedy 4-godzinny dzień "pracy", zero wyzysku, uprzedzeń płciowych etc.

Polowanie nie jest złe. I dopóki w szpitalach i więzieniach umierają ludzie, to mnie nie obchodzi czy zwierzęta umierają w rzeźni czy w lesie.

autor: Marchwicki, data nadania: 2010-06-13 20:05:12, suma postów tego autora: 3

polowanie

Byłoby sprawiedliwe gdyby myśliwi polowali na coś, co może zapolować na nich. Nie jest sztuką ustrzelić z kilkuset metrów jelenia ze sztucera z lunetą. Sztuką jest upolować tygrysa za pomocą dzidy, albo jednostrzałowego muszkietu. Ewentualnie jak już myśliwi chcą sobie postrzelać niech zapolują na siebie - dwóch wchodzi do lasu, jeden wychodzi. Byłbym nawet za umożliwieniem im takiej "zabawy".

autor: Cisza_, data nadania: 2010-06-13 20:29:07, suma postów tego autora: 2083

Mandark, jeżeli zwierzę zabija i spożywa inne zwierzęta to jest drapieżnikiem

Nawet jeżeli w populacji zdarzają się osobniki lubujące się w trawce.

autor: west, data nadania: 2010-06-13 21:29:42, suma postów tego autora: 6717

szynka z dzika

jest pyszna...

autor: dr(e)s, data nadania: 2010-06-13 21:40:36, suma postów tego autora: 1539

...

Spalić yuppiesowi samochód.
bezcenne.

autor: Marek, data nadania: 2010-06-13 22:03:03, suma postów tego autora: 1715

Dlaczego zabicie zwierzęcia w lesie

jest gorsze od uczynienia tego samego w rzeźni? To tak jakby zabicie nożem albo siekierą było gorsze od zagazowania.

autor: Crystiano, data nadania: 2010-06-13 22:25:30, suma postów tego autora: 1590

szynka z dzika dzikiego jest bardzo chuda

ponieważ dzik nie ma praktycznie żadnej tkanki tłuszczowej, więc taka szynka naturalna smakuje jak solone wióry drewniane. Tłuszcz jest nośnikiem smaku i bez niego mięso musi być sztucznie dosmakowywane. Z dzików hodowlanych to już szynka smakuje zupełnie inaczej. W kiełbasie "z dzika" musi być słonina wieprzowa, inaczej taka kiełbasa nie nadaje się do jedzenia. Przeważnie miesza się mięso z dzika z tłustym mięsem wieprzowym i wołowym. Wtedy można się takim wyrobem masarniczym delektować. Ja mimo to wolę chlebek z masełkiem i rzodkieweczką.

autor: nana, data nadania: 2010-06-13 22:30:35, suma postów tego autora: 4653

Marek,

niezłe :)

autor: Getzz, data nadania: 2010-06-13 22:46:30, suma postów tego autora: 3554

Cisza,

czyli masz na myśli coś takiego jak Alien vs Predator:) Tam szansę wyrównane:)

autor: Getzz, data nadania: 2010-06-13 22:47:46, suma postów tego autora: 3554

PS.

Oglądaliście mecz?
Niemcy zaskoczyli. Nie spodziewałem się, że są tacy silni.

autor: Getzz, data nadania: 2010-06-13 22:48:58, suma postów tego autora: 3554

Jeszcze jedno.

Też uważam, że strzelanie do zwierząt dla "elitarnej" rozrywki to dno, praktykowane przez "elity" (moje ulubione słówko) polityczne (i nie tylko polityczne) przed wojną i po wojnie też, z różnymi vipowskimi sowieckimi "towarzyszami" (hehe).
W "Nie ma mocnych" chyba była taka scena.
Ale co myślicie o wędkarstwie?

autor: Getzz, data nadania: 2010-06-13 23:23:59, suma postów tego autora: 3554

dres

no widzisz dres, nawet nie wiesz co jesz, a sie tu wychylasz na znafce smaku hehe:)

autor: dyzma_, data nadania: 2010-06-13 23:47:51, suma postów tego autora: 2960

./..

Właśnie, właśnie. Jeżeli ten nasz przodek został (bo wcześniej nie był) tym całym mięsożercą, a nawet zajął się myśliwstwem, jak powiada legenda, to musiał żywić się właśnie taką niexnadającą się do jedzenia dziczyzną, a nie biednymi, wynaturzonymi zwierzętami hodowlanymi, których skład chemiczny jest całkowicie inny. Do tych ostatnich "przyzwyczaić się" ewolucyjnie nie miał czasu. Warto, żeby o tym (do)wiedzieli (się) szczególnie miłośnicy diety Kwaśniewskiego, czy Atkinsa.

Nieprawdopodobne jest zarówno to, że była to jego podstawowa dieta, a nie (ewentualne) urozmaicenie, jak i to, że sam polował, a nie pożywiał się sporadycznie znajdowaną skruszałą(!) padlinką.

Na marginesie. Wbrew temu, czego naucza nasz doświadczony Westman, człowiek nie należy do rzędu drapieżników - carnivora, lecz naczelnych, a te są zazwyczaj wszystkożerne. No, ale może taka świnia na przykład też jest "zwierzęciem drapieżnym", tak jak West? Któż to wie...

autor: Miś_Bucharin, data nadania: 2010-06-14 01:58:56, suma postów tego autora: 3566

Misiu, zajrzyj no do słownika języka polskiego i sprawdź znaczenie

wyrazu "drapieżnik", co?

autor: west, data nadania: 2010-06-14 06:40:12, suma postów tego autora: 6717

Getzz

Miałem na myśli właśnie coś w tym stylu. Obie strony na siebie polują.

W obecnych warunkach można to zorganizować na zasadzie takiego "safari" - wpuszczamy myśliwego z jednostrzałowym muszkietem i dzidą na ogrodzony teren z jakimś dużym lwem, tygrysem. Ustrzeli zwierza, trofeum jego, zdobyte w uczciwy sposób. Nie ustrzeli, zwierz będzie miał obiad. Oczywiście wcześniej myśliwy musiałby podpisywać oświadczenie, że idzie w pełni świadomie i na własne ryzyko (oczywiście lew/tygrys nic podpisać nie może i byłby przymuszany, ale ma za to duże szanse na smaczny, tłusty obiad). Ciekawe jak szybko zabrakłoby chętnych na takie polowania.

autor: Cisza_, data nadania: 2010-06-14 07:22:29, suma postów tego autora: 2083

dyzmuś, miner smakuje

zwłaszcza w marynacie....

wiesz o czym piszę?

autor: dr(e)s, data nadania: 2010-06-14 08:06:05, suma postów tego autora: 1539

Cisza

Genialnie to wymysliłeś ;-) też byłbym za takim czymś

Zwierzęta są bezbronne, łagodne Cóż to za umiejętność i satysfakcja strzelić zwierzęciu w serce ze stu metrów? Każdy to potrafi,nie rozumiem jak mozna zabijac dla zabawy zywe istoty,zwierzeta tez maja uczucia tez czuja strach a jakies huje do nich strzelaja dla rozrywki

"Póki bedą rzeżnię to i będą wojny"-Lew Tołstoj

ps.Nie wiedzialem że co piąty poseł to mysliwy,Putin jest obornca zwierzat;)

autor: Fred_BB, data nadania: 2010-06-14 10:12:19, suma postów tego autora: 676

Getzz

Nom ogladalismy. Ale na co Ty zaskoczyli?- z Australia?

Ale ja tam trzymam za nich kciuki, bo postawilam na nich 10 elo dla zartu. Tzn. w wodociagach w Berlinie jest tabelka z zakladami i zupelnie nikt tam nie obstawia Niemcow (bo tez pewnie kazdy chce wygrac), to pomyslalam ze ja wlasnie ich obstawie zeby bylo smiesznie.
Ale jak by tak wygrali czystym przypadkiem, to sciagnelaby nawet troche kasy zwazywszy, ze ludkow troche sie zaklada, a nie musialabym sie z nikim dzielic :))

autor: yona, data nadania: 2010-06-14 10:28:55, suma postów tego autora: 1517

dresku

absolutnie nie mam pojecia o czym piszesz, bo nie jadam prawie wcale miesa :), choc dla dresa w marynacie zrobilbym wyjatek, wiesz o czym pisze, nawet jak wiesz to nigdy nie zasmakujesz hehe:)

autor: dyzma_, data nadania: 2010-06-14 11:16:00, suma postów tego autora: 2960

yona,

zaskoczyli nawet nie pod tym względem że wygrali ze słabą Australią, ale rozmiarami zwycięstwa (spodziewałem sie 1:0), no i stylem gry, bo grali naprawdę ładnie. Nie to co zwykle Niemcy, co prawda efektywnie, ale zawsze nieefektownie i topornie. Wczoraj inaczej, ładnie.
Tam gdzie stawiałaś to są tacy zwykli bukmacherzy jak wszędzie, czy coś innego?

autor: Getzz, data nadania: 2010-06-14 12:12:24, suma postów tego autora: 3554

Getzz

Nie bukmacherzy, skadze znowu! Po prostu "inicjatywa pracownicza":), bo tez i zadna kasa- tak bardziej symbolicznie, ot zeby bylo ze zaklad. Ludkowie zrobili sobie taka zabawe. Ladnie tabelke nasmarowali kto na kogo. "Za udzial wzieli" zmianowi, elektrycy i wroga sila ci od instalowania nowszych maszyn- automatycy (czyli ja). A raczej na razie "za udzial" nie tyle wzieli co zapalcili, a kto wezmie nie wiadomo. Fajnie by bylo jakby ja ;) a i reszta by sie podejrzewam w tym wyjatkowym i przez nikogo nie spodziewanym wypadku wcale nie zmartwila.
...a poza tym i tak ich pilkarze sa z Polski.

autor: yona, data nadania: 2010-06-14 13:02:38, suma postów tego autora: 1517

dyzmuś

podaj konto, wyślę ci na serdelki, hehe...

autor: dr(e)s, data nadania: 2010-06-14 14:15:31, suma postów tego autora: 1539

Dyzma, Twój dowcip jest zaprawdę przedni!

po prostu genialny!

autor: nana, data nadania: 2010-06-14 14:18:49, suma postów tego autora: 4653

@ nana

Mogłabyś wyjaśnić albo choć naprowadzić, na czym polegać ma ten dowcip? Bo za cholerę nie mogę go rozgryźć. Chyba że chodzi o jakiś żart okołomajtkowy - wtedy rzecz jasna nawet nie chcę tego zgłębiać.

autor: Bury, data nadania: 2010-06-14 18:05:08, suma postów tego autora: 5751

Bury, wiem, że żartujesz, ale co tam! Pogoda piękna, róże kwitna i pachną nieziemsko

więc:
" choc dla dresa w marynacie zrobilbym wyjatek, wiesz o czym pisze, nawet jak wiesz to nigdy nie zasmakujesz hehe:)

autor: dyzma "

może ja jestem ciężko kumająca i śmieję się nie w tym miejscu, ale cóż poradzę, bawi mnie to w dalszym ciągu. A rozumiem to tak, że Dyzma zjadłby ostatecznie dresa w marynacie, ale dres nie dowie się nigdy, jak on smakuje. Bo będzie zjedzony, i go już nie będzie. Czy jakoś tak. :))))

autor: nana, data nadania: 2010-06-14 18:55:48, suma postów tego autora: 4653

Bury

jak zwykle, żart polega na bełkocie dyzmy. Wszyscy równi mu poziomem śmieją sie z nim, pozostali - z niego.

A co do polowania- polowali i Castro i Gomułka i Chruszczow (ten ostatni nawet ponoć w Polsce), i pewnie wielu innych lewackich guru.

autor: Dobrodziej Pracodawca, data nadania: 2010-06-14 20:46:25, suma postów tego autora: 2714

na temat roślin zmienianych genetycznie

i skutków tego dla ludzi.

autor: nana, data nadania: 2010-06-14 22:52:40, suma postów tego autora: 4653

./..

Westmanie, a sprawdziłeś w tymże słowniku znaczenie słowa "świnia"? Sprawdź też koniecznie w encyklopedii, dzięki temu będziesz miał nowe spojrzenie na to niezwykłe stworzenie. Kto by się spodziewał, że z druugiej strony, taka zwykła świnia rasy białej, polskiej, zwisłouchej, staje w jednym rzędzie z dumnym jeleniem szlachetnym. Życie kołem się toczy ;-)

---

Panie Dzieju, widzę, że wspominki o towarzyszu Chruszczowie nadal wprowadzają w dobry nastrój.

autor: Miś_Bucharin, data nadania: 2010-06-15 04:51:40, suma postów tego autora: 3566

Misiu

Dobry? Ot zwykly sowiecki psychopata, czy ja wiem czy tak dobry?

autor: Dobrodziej Pracodawca, data nadania: 2010-06-15 12:39:49, suma postów tego autora: 2714

Niech ta madra pani zainteresuje sie co mysliwi robia poza polowaniem.

Jestem mysliwym i zastanawiam sie kto z krytykujacych tu osob kiedykolwiek w zime w mroz w sniegu po pas dokarmial zwierzyne?
Ile ci krytykujacy zbudowali pasnikow i budek dla bazantow?
I ostatnie pytanie: jesli zwierzyna plowa rozmnozy sie ponad nadmiar a jest to latwe gdyz nie ma naturalnych drapieznikow to czy beda zabezpieczac kazde drzewko w lesie przed spalowaniem aby las mogl sie odrodzic? No chyba ze chca sprowadzic drapiezniki - tylko co na to okoliczni mieszkancy?
Latwo jest krytykowac gdy sie nic nie robi a zime spedza w cieplutkim mieszkanku przed telewizorem. Dla was dbanie o zwierzeta i przyrode to wyjsc i powrzeszczec na demonstracji w srod betonowych blokow.
Zrobcie cos dla zwierzat a pozniej krytykujcie.

autor: Dobrowit, data nadania: 2010-06-15 15:00:41, suma postów tego autora: 6

Misiu, dla Ciebie gratis informacja, co na temat drapieżmiików

sądził prof. Doroszewski:
"drapieżnik - zwierzę żywiące się mięsem innych zwierząt";
"dreapieżny - o zwierzętach: napadający na inne zwierzęta, żywiący się mięsem zwierząt".
Prawda, że proste?

autor: west, data nadania: 2010-06-15 16:21:56, suma postów tego autora: 6717

co myśliwi poza polowaniem robią, to wiem, ale nie powiem, bo nie chcę im szkodzić

nie wiem natomiast, czy to do mnie się Dobrowit zwraca.

Po pierwsze, nie zawsze jest śnieg po pas. Po drugie, ubiegłoroczna jesień i nawet grudzień były dla zwierzyny bardzo łaskawe. Po trzecie, u nas nie ma bażantów. Po czwarte, część naszego nasadzonego lasu zżerało co chciało co roku i żadnych myśliwych to nie obchodziło, a sarenki i zajączki, które się u nas pożywiły obchodziły ich i owszem. No i po najpierwsze, mnie chodziło o to, by z zabijania nie robić sobie sportu i zajęcia na czas nudy. Myśliwi także z tego powodu dokarmiają zwierzynę, by potem mieć do czego strzelać. Istnieje coś takiego jak naturalna selekcja i może czasami jest zwierzyny płowej (i nie tylko) za dużo, ponieważ każda zwierzyna zwiększa populację, gdy jedzenie jest w obfitości, a zmniejsza ją, gdy tego jedzenia niedostatek. I po jeszcze najnajpierwsze mam prawo mieć swoje zdanie nawet wówczas, gdy jakiemuś myśliwemu się to nie podoba.

autor: nana, data nadania: 2010-06-15 17:22:03, suma postów tego autora: 4653

Do Nany

Naiwna kolezanko otoz te drzewka jesli cos zjadalo to wlasnie sarny i zajace bo chyba nie wroble i wrony.
Po drugie o jakiej selekcji naturalnej ty mowisz? Jak powiedzialem wczesniej niewiele wiesz na temat lasu i zwierzyny a wielce sie wymadrzasz. Otoz to ile zostaje co roku odstrzelonej zwierzyny nie decyduje widzimisie mysliwych tylko nasdlesnictwo. To nadlesnictwo zleca kolom lowieckim liczbe zwierzat do odstrzalu. Kolo ktore obejmuje pewien okreg lowiecki musi sie z tego wywiazac w przeciwnym razie nakladane sa kary finansowe a w gorszych sytuacjach kolo lowieckie traci dany okreg lowiecki na rzecz innego kola.
I co do tej selekcji to w najprostszy sposob ci wytlumacze jakby to wygladalo. Nadlesnictwo sadzilo by drzewka, chronilo je przed szkodnikami (teraz mam na mysli robaczki itp.) a sarenki i inna zwierzyna by sie rozmnazala bez problemu. Po kilku latach nadlesnictwo nie nadazalo by z sadzeniem drzewek bo coraz ich wieksza ilosc by byla niszczona przez zwierzatka. Oczywiscie ty bys tych drzewek nie sadzila ani o nie nie dbala. Stary las kiedys by obumarl - powiedzmy za kilkadziesiat (kilkaset lat) i pozostala by pustynia. Nastepnie zwierzatka by sie wyniosly gdzie indziej lub by pozdychaly z glodu.
Czy wystarczajaco jasno wytlumaczylem gospodarke lesna?
Pytanie rowniez do ciebie: co zrobilas kiedy chciano sprywatyzowac Lasy Panstwowe? Pewnie nic bo nawet nie wiedzialas ze cos takiego chciano zrobic. To mysliwi i nadlesnictwa przemowily jednym glosem (pomimo tego ze wielu z tych mysliwych popiera gospodarke wolnorynkowa) i nie doszlo do prywatyzacji. Ten jeden raz rozsadek wzial gore. A musisz wiedziec ze nie wszedzie lasy sa dobrem ogolu. Sa miejsca na swiecie gdzie nie wejdziesz do lasu na grzybki czy jagodki. I za to wlasnie mozesz podziekowac mysliwym.
Jedyne z czym moge sie zgodzic to fakt ze nie wszyscy mysliwi sa oddani swojej pasji. Bo lowiectwo to nie tylko strzelanie. Tych ktorzy chcieliby tylko strzelac i jesc mysliwi nazywaja pogardliwie miesiarzami.
Jesli momentami bylem zbyt sarkastyczny to przepraszam ale na prawde jesli chcesz cos krytykowac to glebiej zainteresuj sie tematem. Bo to co widzisz na swoim podworku to tylko wierzcholek gory lodowej.
Kiedys sam bylem w bledzie i sam myslalem podobnie. Wszystko sie zmienilo kiedy zostalem mysliwym i przekonalem sie na wlasnej skorze ze lowiectwo to duzo bardziej zlozona rzecz.
Nikt nie chce zwierzat wybic - jesli chcemy z nich robic ofiary to nie mysliwi sa winni a cala nasza rozwinieta cywilizacja.

autor: Dobrowit, data nadania: 2010-06-15 19:44:01, suma postów tego autora: 6

./..

West, dla kogo proste, to proste. Ale nie martw się, pomogę Ci.

Rację ma profesor Doroszewski twierdząc, że drapieżnik to "zwierzę żywiące się mięsem innych zwierząt". Trzeba tylko dobrze zrozumieć co tu oznacza czasownik "żywić się" ("odżywiać się"). Odnosi się on do pełnej diety danego zwierzęcia, a nie do potraw, które zdarza mu się jadać (tu odpowiedniejszy jest cz. "pożywiać się"). Dlatego o człowieku można powiedzieć: "żwierzę żywiące się mięsem innych zwierząt **oraz roślinami**", a to już nie jest definicja "drapieżnika".

Zobrazuję to przykładem.

Kiedy widzisz na swoim talerzu karalucha przeżuwającego coś zapamiętale, to zapytasz: "Czym pożywia się to stworzenie?", aby dowiedzieć się czego już dla Ciebie nie wystarczy. W innej sytuacji, widząc na stole tegoż karakona, któremu kiszki marsza grają, zapytałbyś: "Czym odżywia się to zwierzę?", aby ustalić które z dań należy chronić przed tym darmozjadem, a które są bezpieczne, o ile jakieś w ogóle są. Gdyby karaczan wschodni był drapieżnikiem, to np. o surówki nie musiałbyś się specjalnie martwić. Niestety, on **żywi się** niemal wszystkim, potrafi **pożywić się** nawet włosem, więc powinieneś na niego zapamiętale polować! (-:

Jeżeli chodzi o znaczenie: "drapieżny - napadający na inne zwierzęta", to w tym wypadku człowiek jest tak samo drapieżny, jak i ta świnia, w obu znaczeniach :-)

Mam nadzieję, że pomogłem, drogi Westmanie, i nie będziesz już więcej szerzył "ciemnogrodzkiej wiedzy" w tym temacie. Oczywiście lekcja również gratis.

Pozdrawiam.

autor: Miś_Bucharin, data nadania: 2010-06-15 22:53:14, suma postów tego autora: 3566

./..

Dobrowit, a może napisałbyś coś, czego nie wiemy? Póki co wyjaśniłeś dlaczego myśliwi są "fajni"(nie chcą wszystkich zwierząt wybić ;-)), ale może wyjaśniłbyś jeszcze dlaczego tacy są?

Ten "wierzchołek góry lodowej" sugeruje, że problemów z nimi jest dużo, dużo więcej, niż nam się naiwnie wydaje :-)))

autor: Miś_Bucharin, data nadania: 2010-06-15 23:01:05, suma postów tego autora: 3566

naiwniy nie kolego pt. Dobrowit

drzewka w naszym lesie zjadały ufoludki. Oraz wrony i wróble. Nie byłeś przy tym i nie wiesz :)))
Selekcja naturalna jest wówczas, gdy nie dokarmia się zwierzyny, a ma ona odpowiednio duży teren do życia i przeżycia (w Afryce nikt nie dokarmia zebr, czyż nie?) i tam część zwierząt słabszych jest zjadana przez drapieżniki, a część słabszych osobników po prostu pada i tyle. Przeżywa ta najsilniejsza część. To jest naturalna selekcja, a nie najpierw dokarmianie a potem zabijanie, bo zwierzyny jest za dużo.
O lesie i zwierzynie wiem naprawdę niewiele, tyle tylko, co widzę od lat codziennie, a mieszkamy praktycznie w lesie młodym i tuż pod lasem starym (co najmniej 120 lat mają modrzewie, tak mówił leśniczy).

Nadleśnictwo, to jak wie nawet dziecko, to zwykłe biuro, w którym siedzą panie i panowie, piją kawkę, jedzą śniadanka, a wiadomości otrzymują od leśniczych biegających codziennie po lesie, a ci z kolei tu, gdzie sami nie dotrą wysyłają gajowych i wiedzą od nich. Nadleśnictwo w lesie praktycznie nie bywa, chyba, że na polowania. Koła łowieckie mają swoje okręgi, ale z czego i kiedy się wywiązują, to już inna sprawa. Nie słyszałam o karach nakładanych na koła łowieckie, choć paru ludzi znam. Skąd ma nadleśnictwo wiadomości na temat zwierzyny do odstrzału? Czy to nie koła łowieckie dostarczają takich wiadomości? Czy może u was leśniczy biega po lesie i liczy jak ten jeleń sarny?
Koła łowieckie trzymają ze sobą sztamę i żaden myśliwy nie będzie paprał innemu myśliwemu nic, bo sam nie wie, kiedy padnie na niego.

Sadzenie drzewek wytłumaczyłeś prosto, fakt, z tym, że durnowato. Rozumiem, że tyle możesz i nie oczekuję więcej po tobie.

Stary las odnawia się sam, a nie obumiera tak, że nic nie ma. Słyszałeś kiedyś o Puszczy Białowieskiej? Czy tam leśnicy sadzą regularnie te stuletnie dąbki i inne graby? Czy może nietknięte parszywą rączką myśliwego drzewka i zwierzątka żyją swobodnie i w pełnej harmonii za nic mając wytyczne nadleśnictwa?

Zanim dzikie zwierzątko zdechnie z głodu, to ty zdechniesz trzy razy. Zwierzęta są bardzo dobrze dostosowane do otaczających je warunków i potrafią przeżyć na byle czym.

Co to jest gospodarka leśna mi nie wytłumaczyłeś, bo sam tego nie wiesz. Starałeś się, bez wątpienia, ale to zdecydowanie braku wiedzy na ten temat nie zniweluje.

Kiedy chciano prywatyzować lasy państwowe nie miałam nic do zrobienia, ponieważ jako jedna osoba nic bym zrobić nie mogła. Myśliwi dlatego bronili lasów, bo prywatny właściciel pogonił by ich na cztery wiatry i darmowe polowania skończyły by się bezpowrotnie. Nadleśnictwa natomiast broniły lasów państwowych, bo tak lukratywnych posad nie znaleźli by ci ludzie już nigdzie, a dodatkowo mogliby mieć problemy z właścicielem, gdy kasy byłoby z wycinki za mało i wylałby ich za to na zbity pysk. Więc cała akcja odbyła się w interesie grup zainteresowanych, a nie z powodu miłości do drzew i zwierzątek.

Na grzybki i jagódki to ja mogę wejść do własnego lasu i nie potrzebuję po to chodzić do lasu państwowego, będącego od nas o rzut beretem. Mimo to uważam, że lasy państwowe państwowe powinny zostać.

U ciebie cywilizacja zawiniła o tyle, że nie nauczyli cię czytać ze zrozumieniem. Nie każdy musi, fakt, więc możesz potraktować ten drobiazg ulgowo.

Tematem nie mam zamiaru zajmować się głębiej, ponieważ to, co widzę na własne oczy wystarcza mi w zupełności.

W lesie na ambonach nie bywają święci. Sam jesteś tego przykładem, choć chciałbyś to jakoś zamaskować a to biorąc mnie na krzyk, a to dyskredytując moją wiedzę. Nie znam cię, nie zależy mi na tym by cię poznać i pozostańmy może tak na dystans. Twoja myśliwska wiedza jest powalająca w negatywnym tego słowa znaczeniu. Niezwykle chętnie zrezygnuję z dalszych kontaktów z tobą.

autor: nana, data nadania: 2010-06-16 00:27:05, suma postów tego autora: 4653

Widzę, że oprócz pojawiającego się na tym forum od czasu do czasu

"kretynizmu prawniczego" i rozpowszechnionej, banalnej głupoty politycznej tow. Miś postanowił wzbogacić spotykane tu opinie o coś, co można by nazwać "kretynizmem przyrodniczym". A może "językoznawczym"?
Czy zdaniem Misia miś (np. brunatny) jest drapieżnikiem w myśl definicji słownikowej? A zgodnie z zasadami systematyki biologicznej? A Miś wie, czym się misie odżywiają?
I jak ja mam szanować peerelowskie szkoły, skoro produkowały takich jak Miś osobników niezdolnych do skorzystania ze słownika?

autor: west, data nadania: 2010-06-16 12:00:04, suma postów tego autora: 6717

Drapieżnik na luksusy, nie na mięso pokarmowe

Nie trzeba być wegetarianinem czy weganinem by zauważyć, że przecież mięso na potrzeby spożywcze nie pochodzi obecnie z polowań (co wyprawia przemysł mięsny w produkcji a zwł. przetwórstwie to osobna para kaloszy). Neandertalczyk polował by przeżyć, choć w trakcie polowania ryzykował życiem - wobec zgrai "myśliwych" z jeepami, GPS-ami i pukawkami na podczerwień zwierzę nie ma praktycznie żadnej szansy na nic więcej poza (w najlepszym razie) ucieczką. Polowanie w takim sensie jest sadystyczną rozrywką dla milionerów i nieuzasadnioną "eskalacją represji" wobec zwierząt. Tym bardziej szkodliwą społecznie i środowiskowo, gdy myśliwi zagrażają zwierzętom rzadkim i potrzebnym dla równowagi ekologicznej, jak od dawna dzieje się z wilkami, a o mały włos nie przytrafiło się bobrami.

PS. Poza tym w tym całym PeZetŁecie esbek na esbeku esbekiem pogania. Jeśli przypomnimy sobie osławione "dewizowe polowania" z lat 70., właściwie trudno się dziwić.

autor: _Michal_, data nadania: 2010-06-16 12:48:45, suma postów tego autora: 4409

Czerwony,

"zagrożenie wilkami" to taki humbug lobby myśliwskiego, mniej więcej w stylu ubiegłorocznej świńskiej grypy. Zwolennicy odstrzału wilków notorycznie manipulują danymi - zdaniem przyrodników przeciwnych polowaniom na wilka nagminne jest np. dwu- lub kilkukrotne zaliczanie tych samych stad przemierzających granice administracyjne do populacji wilków w poszczególnych województwach czy powiatach. Inną manipulacją jest celowe lub nie mylenie wilków ze zdziczałymi psami. Różnica jest zasadnicza: wilk zjada upolowane zwierzę, pies, który uciekł z gospodarstwa człowieka do lasu i tam wtórnie zdziczał może np. zagryźć sarnę i pozostawić po sobie jej niewykorzystane do pożywienia się ciało.

Ulubioną zagrywką erystyczną myśliwych i ich stronników jest przypisywanie takiego (niezrozumiałego z czysto fizjologicznego punktu widzenia) zachowania wilkom i ich "dzikości". Tymczasem rzecz jest bardziej skomplikowana: na tak bezbrzeżne i zarazem bezcelowe okrucieństwo stać dopiero zwierzęta, które do natury uciekły ze stanu udomowienia przez cywilizację.

autor: _Michal_, data nadania: 2010-06-16 14:03:37, suma postów tego autora: 4409

offtopic.

Ale niespodzianka, że faworyzowana Hiszpania przegrała (i to mimo pomocy słynnego Webba) ze skazaną na porażkę Szwajcarią.
Super, zawsze za słabszymi!

autor: Getzz, data nadania: 2010-06-16 22:04:58, suma postów tego autora: 3554

./..

Westmanie najmędrszy, a nie sądzisz, że słownik języka polskiego to dość ograniczone źródło wiedzy, również przyrodniczej, i traktowanie go nazbyt poważnie może dać nieprzewidziane, a nawet niepożądane skutki? Mniemam, że zaprezentowałem to dosyć wyraziście.

Mimo tego, chylę czoła przed Tobą, oto bowiem udowodniłeś niezbicie, że: "jeżeli zwierzę zabija i spożywa inne zwierzęta to jest drapieżnikiem", bo "drapieżnik - zwierzę żywiące się mięsem innych zwierząt". Wprost genialne, krzyżówkowy inteligencie.

Co się tyczy niedźwiedzia, to jest on, podobnie jak świnia, wszystkożerny, i w tym, drogi Weście, formalnie się nie różnicie, a zgodnie z Twoją definicją jesteście obaj drapieżnikami ;-) No, ale to bardzo, bardzo powierzchowna ocena...

A tego, że szkół nie szanowałeś łatwo się domyślić ;-)

autor: Miś_Bucharin, data nadania: 2010-06-17 01:52:42, suma postów tego autora: 3566

Lowca i jego zdobycz,

czyli trofeum. Lowca ktory poluje nie po to zeby przezyc i sie tym chelpi, co tym polowaniem karmi ?, jedynie swoje ego, czyli to ktos o mentalnosci nadczlowieka, wierzacy w swoje nadludzkie pochodzenie, zdolnosci, prawo do decydowania o zyciu i smierci innych etc., bo chyba tylko nadczlowiek posunie sie do zabicia innego zywego stworzenia dla samej tylko idei.

Kim jestesmy zatem My - obywatele, wyborcy.., dla naszych polujacych politykow, ano tylko trofeum.

autor: dyzma_, data nadania: 2010-06-17 18:41:58, suma postów tego autora: 2960

Dodaj komentarz