Tekst ów to kolejny dowód, że winę za nędzę ponosi nie ten czy inny "-izm", lecz państwo. Przecież tym ludziom odsetek od odsetek nie zafundowały np. żadne banki, lecz tzw. ustawodawca.
Różne takie ZUM-y to jedne z pierwszorzędnych generatorów nędzy.
Niech szlak trafi takie państwo!!!
Zresztą jako internacjonalista uważam że te wszystkie patriotyczne,państwowe frazesy służą tylko nadentym burzujom,ich interesom i ogłupianiu reszty
Po co ci ludzie właściwie siedzą w tej Nowej Soli? W ich sytuacji rozwiązaniem jest ucieczka z tego kraju. Nasze Struktury Zła ich tam nie dopadną, z tego co wiem nie ma (jeszcze?) możliwości ścigania za długi zagranicą.
Ja wiem że ZUSy, srusy, papierki, to, śmo, owo - ale dlaczego ludzie godzą się na taką wegetację zamiast choćby pracować na czarno?
. nasuwaja sie tylko niecenzuralne.
Racja, z tym że bez "choćby". W takim położeniu może wchodzić w grę WYŁĄCZNIE praca na czarno. Pominąwszy już inne aspekty, ludzie nie będą przecież robić po to, by jakiś tam ZUM miał ich z czego okradać.
Bury, a co ci ludzie mieliby robic za ta jakas granica? Myslisz, ze znaja jakies jezyki obce? Myslisz, ze stac ich na oplacenie podrozy i start?
Za granice uciekli ci, ktorzy mogli.
bury:
wyjazd za granicę jest dla nich nieosiągalny, brak znajomości języka jest przeszkodą, co prawda znam ludzi co mieszkają tu ponad rok i nie mogą po angielsku do dziesięciu policzyć, ale to nie znaczy że jest to ułatwienie
nie można porzucić dzieci z nadzieją że jakoś sobie poradzą, a ze sobą się ich zabrać nie da, kiedy jedzie się w ciemno
kto miał kogoś ściągnąć już ściągnął
west:
nawet praca na czarno, jeśli już jest jest dostępna trafia się niektórym po ostrej selekcji - choćby po znajomości
w celu wyrwania się z obecnej sytuacji. Jak pomóc komuś, kto sam sobie pomóc nie chce?
Nikity: nie wiem jak jest w GB, ale w Polsce praca leży na ulicy.
"Podróż" to niewielki koszt; bilet autobusowy w jedną stronę 200-300 zł (tak gdzieś w promieniu Amsterdam-Kolonia-Mediolan). Taką kwotę da się uzbierać. Co do startu. Wynajęcie lokalu od około 300 euro miesięcznie (Austria, Włochy), ze skromnym pożywieniem wyjdzie 500 euro; na tym forum czynnych jest jakaś setka dyskutantów, proponuję zrzutkę po kilkadziesiąt zł. W ciągu miesiąca jakiś zarobek powinien się znaleźć. W każdym razie to chyba lepsze niż wegetacja w tym prymitywnym kraju. Powinni uciekać póki jeszcze mają dowody osobiste, bo ci bandyci gotowi są ludzi i tego pozbawić.
west, nie wiem po których ulicach chodzisz, ale może zamiast burowskich zrzutek poprowadzimy wycieczki, może coś znajdą i podniosą... podaj tylko na których ulicach ta praca leży, ja niedługo na urlop przylatuję to kredą ze swej strony strzałki na ziemi wyrysuję, co by jeszcze łatwiej im ją znaleźć było
bury, transport jeszcze taniej mnie wyniósł bo stopem jeździłem, można im to polecić, namiot się im da to na czynsz nie będą musieli wydawać a i obok fabryki się rozbije i do pracy się nie spóźnią,
do pierwszego lepszego hipermarketu, albo do pracy na magazynie w jakiejś hurtowni, przyjmą Cię od ręki. Co za problem?
Oczywiście propozycja nie jest do Ciebie personalnie, tylko do tych wszystkich jęczących że "nie ma pracy".
Tak, wiem - płacą mało. Ale zawsze z tych półtora-dwu tysięcy złotych już wyżywić się można i czynsz zapłacić, prawda?
Nie wiem po co zabawiasz się w Marię Antoninę?
Ale jak się bawić, to się bawić, ja też tak umiem: Czemu na Boga ci ludzie śpią w kurtkach, przecież są łatwo dostępne na rynku polarne śpiwory do iluśtam stopni minus? Zapewne można je też dostać taniej na Allegro czy innym ebayu wystarczy żeby ci ludzie nie lenili się i posurfowali trochę po Allegro. Jeśli tego nie zobili to na własne życzenie, ergo nic nam do tego.
Dobra, tośmy się uśmiali. hehehłe.
Ja nie wątpię, że Ty Weście dysponujesz niezwykle silną psychiką i ogromną sprawnością fizyczną i dlatego trudno ci to pojąć to, co mnie jest zapewne łatwiej, bo ani jednym ani drugim nie dysponuję. Dlatego wyobrażam sobie, że życie w takich warunkach jeszcze z mnóstwem dzieci pochłaniałoby znakomitą większość mojej energii i na nic innego nie miałabym siły. A i to samo jest moim zdaniem niezłym osiągnięciem. Tak sądziłam już kiedy miałam około 16 lat i zabawiałam się w harcerski surviwal. Razu pewnego biwakowaliśmy w lesie przez tydzień w środku zimy, w sniegu. Kolano mi się po tym odzywało przez kilka lat, ale dumna byłam niesłychanie jakie to ze mnie dzielne w pół do komandosa. Oprócz tego "przetrwywania" zaznaczam też nie robiliśmy już nic tzn. nie szukaliśmy pracy na czarno, ani na biało. Potem wrociłam do domu wyciagnęlam nogi w cieple na kanapie i odpoczywałam popijąjąc gorącą herbatkę, której sobie nawet sama nie zrobiłam, tylko brat mi przyniósł, jakoże mu się siostra tak wykończyła dzielnie i teraz nie może ruszyc ręka ani nogą. A był to tydzień zaledwie, może z hakiem niewielkim, więc gdy pomyśle, że ktoś tak lat parę bez przerwy i jasno wyznaczonego końca "tej przygody", to robi to na mnie wrażenie niesamowite. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że niektórzy ludzie z żelaza nie mogą pojąć, że dla innych to jest wysiłek i w takich warunkach by się razu zastanawiali co tu jeszcze zrobić i gdzie pracy na czarno poszukać.
Ech ale możeby już w końcu skończyć z tą coraz bardziej absurdalną retoryką spod znaku Ryby i wędki. Bo już niektórzy z wycieńczenia tej wędki w rękach utrzymać nie mogą. A i tak coby nie ściemniać wiadomo o co chodzi. Przecież nie o różne mądrości życiowe, które podobno wszystkie jak leci wypowiedział Konfucjusz, tylko o to żeby ludzie godzili się na pracę w każdych warunkach i za głodowe stawki, bo alternatywą jest zdechnąć.
oczywiście że to czego potrzebują to praca a nie zasiłek do końca życia
może ci się to nie podobać ale potrzebują też wsparcia zamiast długów naliczanych przez miasto z odsetkami, którego nie da się spłacić pracując w hipermarkecie
nie potrzebują eksmisji do domu w którym zamarzną w zimie, bieżącej wody, powietrza, które jest wolne od zarodników pleśni
miasto w którym żyją nie jest od tego żeby ich dobijać
Ty granatem zostales oderwany od rzeczywistosci, kto zatrudni tych ludzi w hipermarkecie, zeby klientow straszyli.., albo w magazynie, na czarno, zeby na czarno towar podprowadzili... no taka jest mentalnosc pracozdziercow.
Jak przychodzi do zapronowania konkretow to konkretnie nie masz NIC do zaproponowania.
mówię serio. I Brata to niemal Ci zazdroszczę. Moi to by mi herbatkę przynieśli, gdybym jedną nogą była z wycieńczenia na tamtym świecie, czego i tak bym po sobie poznać nie dała, więc tak czy tak, z herbatki przez nich podanej nici.
Natomiast co do tych biednych ludzi, to miasto ma obowiązki wobec nich, i z tych obowiązków się to miasto nie wywiązuje. Nie ma co gadać od rzeczy i pokazywać prostowane na własny użytek paragrafy, lecz
- jako pierwsze należy zatrudnić tych ludzi przy pracach interwencyjnych, które to prace mam obowiązek zorganizować Urząd Miasta.
- jako drugie, należy tym ludziom umorzyć wszelkie zobowiązania wobec Miasta, by mieli czyste konta.
- jako trzecie, należy bezrobotnych fachowców z branży budowlanej skierować z urzędu do prac przy tych rozwalających się budynkach, a prace niefachowe wykonywali by mieszkańcy tych lokali socjalnych w ramach "częściowego odpracowywania" długu wobec Urzędu. Materiały budowlane powinno dostarczyć Miasto.
Doprowadzenie tych budynków do stanu używalności leży w interesie zarówno Miasta jak i samych Lokatorów.
Prezydent Tyszkiewicz w niczym nie jest lepszy od ludzi korzystających z pomocy socjalnej, będącej częścią podatków nas wszystkich, ponieważ Pan Prezydent także jest z tych naszych podatków utrzymywany. W dodatku prezydent miasta, w którym ludzie wegetują w takich warunkach bierze pieniądze za nic, czyli ściemę. Bo gdyby traktował swój urząd na serio, to takich przypadków w mieście przez niego zarządzanym po prostu by nie było. Bieda - tak. Nędza - NIE! Bezrobocie - cóż?, takie czasy. Beznadzieja i wegetacja całych pokoleń - NIE!!! Przypadek tych ludzi zepchniętych na margines bardzo źle świadczy - lecz nie o tych ludziach, a Zarządzie Miasta.
zapominasz zbyt łatwo, że sytuację oceniasz ze swego punktu widzenia: człowieka mającego co jeść, mającego poduszkę finansową na nieprzewidywalne okoliczności, człowieka posiadającego dochody i lokum na poziomie Ci odpowiadającym. To, co dla Ciebie jest oczywiste, dla tych biednych ludzi oczywiste być nie może. Bo oni ani nie są w Twojej sytuacji, ani nie są nawet w stanie jej sobie wyobrazić. I dlatego w niej nie są! A wyobrazić jej sobie nie mogą, bo życie codzienne unaocznia im zupełnie co innego. To na Tobie m.in. ciąży obowiązek doprowadzenia do stworzenia takiej sytuacji, by ci ludzie mogli myśleć o sobie inaczej niż w kategoriach ich obecnej sytuacji, i widząc perspektywę polepszenia swojego życia wyszli z paraliżującej ich na co dzień nędzy. Od tych biednych ludzi nie ma co czegoś oczekiwać, bo oni przecież nic nie mają i ich pole manewru jest niezwykle ograniczone. Natomiast Ty możliwości masz o niebo większe. Sumienie - jak widać - masz czynne, lecz usiłujesz je uśpić udzielaniem zdalaczynnie rad ludziom, których z biedy mogą wyrwać jedynie czyny. I to nie tyle ich własne - na początek, co czyny ludzi chcących im pomóc z tej biedy wyjść. Nie zapominaj, że to byt kształtuje świadomość, dlatego Ty - najedzony, wyspany, wypoczęty, świeżo umyty, pachnący, jeżdżący dobrą bryką - myślisz zupełnie inaczej niż ci ludzie, mieszkajacy w zimnych mieszkaniach, wpędzeni przez urzędy w absurdalne długi, bez możliwości zadbania o higienę i przyszłość. Nic się Ci nie stanie, jeżeli przynajmniej domagałbyś się, by ci ludzie na początek dostali wsparcie z urzędu, by mogli stanąć na nogi, zyskać inną perspektywę na przyszłe ich życie i z inną świadomością potrafili rozwiązywać swoje problemy egzystencjalne tak, by nędza ich już nie dopadła. Nie musisz przecież nic od siebie dawać, bo jak mniemam, jesteś dość przywiązany do swojego "standardu życiowego", i nie jest to niczym nagannym. Możesz natomiast wymagać, by w państwie, które i Ty utrzymujesz swoimi podatkami, nie było takich sytuacji, by było ono - także za Twoje podatki - zarządzane umiejętnie i przez ludzi kompetentnych. To jest to, co Ty ze swojej perspektywy możesz zrealizować. Natomiast dorzucanie do nędzy tych ludzi jeszcze własnych frustracji spowodowanych (jednak!) wyrzutami sumienia, nie zmieni nic na lepsze i nic nie rozwiąże.
Właśnie. Może warto w końcu zadać sobie pytanie, na ile nędza jest wynikiem kapitalizmu, na ile zaś działań naszego państwa, na dodatek prawdopodobnie celowych.
o jakiej mówił West ma znaczenie, ale tutaj sytuacja jest taka, że w dysfunkcyjnej ekonomicznie rodzinie są dzieci, one mają dzieci itd. Ubóstwo i brak przedsiebioroczości dziedziczy się. Państwo powinno przerwać ten krąg, tzn. pomóc dzieciom i ich rodzicom. Za infantylne i oderwane od rzeczywistości uważam "dobre rady". Nie urodziłeś się w slumsie, nie wiesz jaki wpływ na życiową zaradność ma wychowanie - nie mędrkuj.
Kosztuje? Wyciąganie rodzin z patologicznej nędzy to inwestycja, czego nie można powiedzieć o utrzymywaniu przerośniętej biurokracji, finansowaniu kleru, zwalnianiu z podatków "inwestorów" i współprowadzeniu wojen USraela.
"Zresztą jako internacjonalista uważam że te wszystkie patriotyczne,państwowe frazesy służą tylko nadentym burzujom,ich interesom i ogłupianiu reszty"
A ja uważam, ze nie WSZYSTKIE. Troska o to by proporcja między zagranicznymi inwestycjami a krajowymi była rozsądna to patriotyzm i dobrze służy miejscowej ludności, bo zatrzymuje dywidendę w kraju. Odwrotnie, amerykański patriota nie patrzy dobrze na wyprowadzanie produkcji z USA, bo od tego on i jego współobywatele biednieją, a bogacą się ponadnarodowe koncerny.
Patrioci kibicujący niebieskiemu laserowi w Polsce mogą potencjalnie dać wielki plon. Za mało takich patriotów, a za dużo tych od których wali formaliną powstań i chamstwem stadionów.
Co do internacjonalistów. Są wśród nich fani UPR , którzy państwo zgodnie z filozofią Murray Rothbarda uważają za zło. Dla nich im więcej prywatnego tym lepiej, im niższe podatki tym lepiej. Receptą na slumsy są ogrodzone osiedla dla bogatych. Narodowość nie ma znaczenia, ważne że należysz do elity. To też internacjonalizm.
Co ciekawe, państwa socjalne powstały tylko w państwach narodowych, np. krajach Skandynawii. Ponadnarodowy ZSRR na tym polu nie ma dużych sukcesów, ponadnarodowe USA też nie, ponadnarodowa UE bardziej dba o interesy producentów "oszczędnych żarówek" i obszarników rolnych (pod pretekstem ochrony rolników he he). Chcesz pomagać: pomagasz rodzinie, sąsiadom, rodakom, współobywatelom. Oddana krew posłuży mieszkancom tego samego miasta. itd.To jest naturalne zachowanie i nie kłóci się z lewicowymi poglądami. Choć wiem, że nie jest trendy, bo na lewicy pełno naganiaczy chcących spaskudzić te pojęcia w imię tylko sobie zrozumiałych "ideałów".
Natomiast internacjonalizm jako solidaryzowanie się z innymi narodami i nie traktowanie ich jako wrogów w dżungli jest spoko. Byle nie urastał do rangi fetyszu, bo wtedy staje się pustym sloganem albo gorzej: narzędziem do rugowania naturalnych ludzkich odruchów. Zamieniania ludzi w hołotę bez tożsamości i tradycji. Tymczasem taki wyrugowany z tradycji człowiek radziecki lub amerykański i tak będzie mógł czynić zło, np. popierać wojny. Wstawi mu się zastępczą wersję patriotyzmu. Na nią zawsze jest miejsce.
Państwo winne. To oczywiste. Problem w wyciągnięciu odpowiedniego wniosku. Wystarczyłoby wprowadzić zapis ograniczający odpowiedzialność finansową do pewnego minimum, np. minimalnej pensji, kosztów utrzymania na niskiem, ale jeszcze ludzkim poziomie. Poniżej tych kosztów wara komornikowi.
Nie da się?
Dla bogatych są przecież spółki Z.O.O. Możesz mieć udziały w spółce warte 10mld$, własny majątek 5mld$, spółka narobić strat na 200ld$, a tych 5mld$ nikt nie ruszy. Poza tym są jeszcze "słupy", raje podatkowe i inne dziuple, ale to już rzeczy nieformalne.
Postuluję wprowadzenie granicy odpowiedzialności finansowej dla osób fizycznych i instytucji bankructwa osoby fizycznej.
psychiczne, żeby w takiej sytuacji podjąć każdą pracę, również na czarno. Zresztą pisała o tym yona.
Dzieki. Bart faktycznie w porzadku, Twoi jak zapewne rowniez choc do herbaty moze zaciecia nie maja ;) Ale jak by ze mnie po tygodniu zabawy rzeczywiscie dzielna kobitka byla, to co powiedziec o wspomnianym w artykule Panu Pawle i jego matce, ktorzy taki surwiwal uprawiaja od lat 10. "Slow nie ma w slowniku."
Ale piszac powaznie wydaje mi sie, ze masz racje w tym poscie do Westa. Takie kometarze to faktycznie moze byc objaw wyrzutow sumienia. Ale zawsze wzbudzaly we mnie taka agresje, ze nigdy o tym nie pomyslalam, bo sie nie moglam nad tym spokojnie zastanowic.
http://www.racja.org.pl/content/view/768/1/ .
Artykuł Macieja Wiśniowskiego wstrząsający. Nano, wyrazy uznania. Jesteś wielka!