Komentarze czytelników portalu lewica.pl Komentarze czytelników portalu lewica.pl

Przejdź do menu

Komentowany tekst

Bugaj: W niedzielę zostaję w domu

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz

Faktycznie wybór beznadziejny

Jarosław Kaczyński- socjalistyczny demagog i życiowy nieudacznik
Bronisław Komorowski- totalitarysta (podpisał ustawę umożliwiającą głęboką ingerencję reżimowych urzędników w rodzinę i nacjonalizacji dzieci pod byle pretekstem, gorzej niż w III Rzeszy), człowiek o nieokreślonych poglądach na gospodarkę, popierający "kompromis aborcyjny"

autor: Leopard, data nadania: 2010-06-29 23:53:45, suma postów tego autora: 431

a kim jest Bugaj?

Jego wątpliwy "autorytet" to też pieśń przeszłosci. Kogo obchodzi kogo popiera Bugaj? Jak to mogłoby wpłynąć na czyjąkolwiek decyzję? No bez żartów.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-06-30 00:09:40, suma postów tego autora: 6205

Leopard

Leopard = upr-owski troll, który dzięki Internetowi może chwilkę poudawać kogoś bardziej wartościowego niż w rzeczywistości. Żałosne dogryzanie pseudo-wolnościowca.

autor: Ostap_Bender, data nadania: 2010-06-30 00:22:34, suma postów tego autora: 1002

A o czym tu dyskutować

Wybór między ultra-konserwatystą a faszystą to żaden wybór.

autor: ancymon, data nadania: 2010-06-30 00:24:40, suma postów tego autora: 621

sierp_i_młot

Bugaj, mimo że głupoty opowiada, to w gruncie rzeczy porządny i uczciwy człowiek.

autor: Leopard, data nadania: 2010-06-30 00:26:14, suma postów tego autora: 431

Ostap_Bender

Otóż w normalnym państwie władza nie ma prawa ingerować w rodzinę i wychowanie dzieci. Dlatego jedni rodzice posyłają dzieci do takiej szkoły gdzie jest 10 godzin religii tygodniowo a inni gdzie uczą podstaw sado maso. Każdemu według potrzeb.
Każde szanujące się państwo totalitarne (III Rzesza, ZSRR, Korea Północna, Szwecja, Wielka Brytania i wiele innych) głęboko ingeruje w rodzinę, sposób wychwywania dzieci, wpajane wartości itp. Także zastrzega sobie prawo zabrania dzieci rodzicom, jeżeli te nie będą wychowywane ściśle według wytycznych reżimu. Do indoktrynacji służy przymusowa państwowa edukacja. W związku z powyższym uchwalona niedawno ustawa ma charakter totalitarny.

autor: Leopard, data nadania: 2010-06-30 00:37:44, suma postów tego autora: 431

Ostap

Ano. To, że prawica nazywa ten deal, który zrobił nas Iranem Europy "kompromisem aborcyjnym", to nie dziwota. W końcu prawactwo prześciga się ograniczaniu wolności obywatelskich. Przykład PO i PISu, które prześcigają się w radykalizmie.
Natomiast płacze na tym, że ultra radykalny "kompromis aborcyjny" jest zbyt mało radykalny, to rzeczywiście na miarę UPRowskiego zamordysty.

autor: ancymon, data nadania: 2010-06-30 00:41:36, suma postów tego autora: 621

może i porządny i uczciwy

ale ja nie to miałem na myśli. Chodzi mi raczej o jego niestałość poglądów, niezdecydowanie i rozmywanie spraw istotnych.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-06-30 00:56:47, suma postów tego autora: 6205

Leopard

Faktycznie jesteś odporny na wszelkie lekarstwa...

autor: Andrzej Kotarski, data nadania: 2010-06-30 01:40:28, suma postów tego autora: 1212

TO NOKAUT

"Kim jest Rugaj?", sierpomłocie? Człowiekiem lewicy. Jakiej? To już inna sprawa. Proburżuazyjnej i poniekąd konserwatywnej obyczajowo. Może nie całkiem. Bynajmniej jednak nie kulturowej. Taki typowy socjaldemokrata o korowskim i solidarnościowym rodowodzie. Ważne, że nie poparł żadnego z pozostałych na placu boju kandydatów na prezydenta. Nawet ze względu na zasługi Lecha Kaczyńskiego, którego przecież cenił. Tym razem zachował się tak jak przystało. Jak część środowiska "Krytyki Politycznej", i to wcale nie ta najmniej znacząca - Sierakowski i Gdula to nie Kowalska.
Ważne, że redakcja portalu internetowego lewica.pl nie odnotowała poparcia Marka Jurka i Bogusława Ziętka [DWÓCH SKRAJNYCH SKRZYDEŁ PIERWSZEJ TURY WYBORÓW!!!] w drugiej rundzie dla kandydatury Jarosława Kaczyńskiego. W tym kontekście decyzja Ryszarda Bugaja to nokaut "prawdziwej" i radykalnej lewicy popierającej wciąż Ziętka.
A mogło być tak pięknie, gdyby solidaryzujący się z powodzianami Ziętek SOLIDARYZUJĄC SIĘ UTONĄŁ. Wówczas byłby to populistyczny bohater lewicowej bajki.

autor: BB, data nadania: 2010-06-30 05:57:14, suma postów tego autora: 4605

Mnie obchodzi SiM.

Bardziej niż opowieści o demonie Ziętku i chwalenie "grzesiu" i postkomuny.
Bugaj rzeczywiście uczciwy polityk.

autor: Getzz, data nadania: 2010-06-30 06:34:24, suma postów tego autora: 3554

apropo kłamstw

Apropo kłamstw BB, oto co Ziętek powiedział nt. II tury:

http://www.rmf24.pl/raport-wybory-2010/wyboryprezydenckie2010najnowszefakty/news-zietek-jestem-realista-i-licze-na-02-04-proc-glosow,nId,284452

"Przewodniczący "Sierpnia 80" i Polskiej Partii Pracy, pytany o to, kogo poprze w drugiej turze wyborów prezydenckich, powiedział, że będzie w niej głosował zgodnie ze swoimi przekonaniami. Nie wskazał żadnego z kandydatów."

autor: cocojambo i do przodu, data nadania: 2010-06-30 07:27:57, suma postów tego autora: 77

jedynym wyborem

jedynym sensownym wyborem jest głos negatywny - na facebooku jest nawet grupa "Skreśl ich obu - skreśl ich wszystkich"

http://www.facebook.com/group.php?gid=114585201921061

autor: kaszebskorewolucejo_pl, data nadania: 2010-06-30 09:06:57, suma postów tego autora: 32

Pan Buga - praktyczny i wyważony jak zawsze.

Nawet jeśli ktoś uznaje, że p. Bugaj wstrzymuje się czasem, od postawienia nogi wyraźnie po lewej stronie, to jego postawa ogólna jest przesiąknięta komunizmem w pozytywny sposób, przekładana na realia naszej rzeczywistości i obecne ograniczenia ludzkiej natury. Decyzja w sprawie wyborów wydaje się oczywista i konsekwentna. R.Bugaj to postać z rodzaju tych, których brakuje na naszej scenie. Powinien wrócić do czynnego życia politycznego.

autor: AntyK, data nadania: 2010-06-30 09:09:05, suma postów tego autora: 25

W POLSKĘ IDZIEMY

Wiemy, cocojambo, że Polska Agencja Prasowa i reżimowe media, w tym radiowa "trójka", notorycznie kłamią. Informacja ta obiegła już Polskę. Czekamy zatem na oficjalne sprostowanie Ziętka lub jego sztabowców. Już dość długo. Macie jakiś problem? Nie? No to "DO PRZODU!"

autor: BB, data nadania: 2010-06-30 09:25:22, suma postów tego autora: 4605

A czy udział w głosowaniu

to nie jest czasem kolaboracja z okupantem.

autor: ajde, data nadania: 2010-06-30 09:29:40, suma postów tego autora: 289

Bugaj jako jedyna osoba wystepująca w mediach mówi wyraźnie, że SLD jest farbowaną lewicą.

Inni się boją, bo przecież Michnik z Kiszczakiem wyraźnie namaścili towarzyszy na jedyną słuszną i prawdziwą lewicę jeszcze w 1989 r. A że innej lewicy, niż ta PZPR-owska w Polsce nie ma? Cóż, widocznie ludzie wolą utrwalaczy władzy kapitalistycznej, którzy raz na jakiś czas bąkną coś o tym jak nienawidzą kiecuchów i jak bardzo popierają skrobankę a vista.

autor: Sumienie Narodu, data nadania: 2010-06-30 09:30:34, suma postów tego autora: 6195

No właśnie

Ilu z tych 45% nie poszło na wybory bo nie widzą ludzi których mogli by poprzeć,brak programów itd.Myśle że większość

autor: polak17, data nadania: 2010-06-30 09:40:54, suma postów tego autora: 1297

"Skreśl ich obu"

Cóż za infantylizm, cóż za bezmyślność kryje się za tym buńczucznym hasłem. Tak jakby tego typu głos miał zostać oddany na kogoś trzeciego. Tymczasem NIE MA nikogo trzeciego. Będzie albo jeden, albo drugi. Ale niektórzy tego nie rozumieją, ba!, nawet myślą, że taka błazenada zrobi na kimkolwiek wrażenie. Tymczasem to prezent dla Komorowskiego, PełO i kapitalistów. Brawo, po prostu, brawo...

autor: fancom, data nadania: 2010-06-30 09:58:55, suma postów tego autora: 1424

Ależ Bugaj - to też solidarność.

A ta zamyka się w zdaniu: kochajcie swoich bogaczy,to was lepiej wydoją. Jest więc niekonsekwentny, bo obaj kandydaci właśnie do tego całą swoją filozofie sprowadzają.

autor: steff, data nadania: 2010-06-30 10:01:04, suma postów tego autora: 6626

Getzz

Ja Cię obchodzi to nie idź na wybory, albo dopisz tam do listy kratkę z Ziętkiem ;-)
Mnie się jednak wydaje, że większości to nie obchodzi i na wybory pójdą.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-06-30 10:50:44, suma postów tego autora: 6205

Leo

"Otóż w normalnym państwie władza nie ma prawa ingerować w rodzinę i wychowanie dzieci."

Mam wielką nadzieję, że w takim razie nie masz nic przeciwko in vitro i aborcji, jeżeli zażyczy sobie tego dana rodzina? Zobaczymy UPRowską konsekwencję.

"Dlatego jedni rodzice posyłają dzieci do takiej szkoły gdzie jest 10 godzin religii tygodniowo a inni gdzie uczą podstaw sado maso".

Oto klasyczny przykład dlaczego UPR i twory mu podobne są oderwane od rzeczywistości i doświadczenia historycznego - takich krajów praktycznie nie ma, by państwo w ogóle nie interowało w oświatę, czy to dzisiaj, czy w historii. A do tej wyliczanki "szanujących się państw totalitarnych" dodaj wszystkie monarchie i reżimy autorytarne w stylu Pinocheta, Videli i Franco, gdzie miałeś państwowe programy indoktrynacji dzieci w duchu kontrrewolucji. Naprawdę, UPRyzm to jest wirtualny świat. Zejdź na ziemię.

autor: Ostap_Bender, data nadania: 2010-06-30 10:54:43, suma postów tego autora: 1002

pozdrawiam

ja idę na wybory i głosuję na mojego psa. obaj panowie są nie do przyjęcia dla lewicowca. po prostu. to wybór w stylu - którą nogę mają ci amputować. moja odpowiedź - wszytko jedno i tak będzie kiepsko.

autor: Moshe, data nadania: 2010-06-30 12:27:08, suma postów tego autora: 106

mimo wszystko

"UPR i twory mu podobne są oderwane od rzeczywistości"
Te twory dochodzą do 3%, a twory trockistowsko-narodowo-chrzescijańskie osiągają procent 0,18. Liczby nie kłamią.
Tu nie ma znaczenia, że mnie też twory UPR-owskie sa jak najbardziej obce, zresztą podobnie jak i te drugie.
Zalecałbym tylko choć trochę zbliżyć się w ocenach do tej "rzeczywistości" na którą komentator się powołuje, a która maluje się zupełnie inaczej niż on twierdzi. Zalecalbym więc trochę umiaru, skromności i pokory ;-)

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-06-30 12:46:14, suma postów tego autora: 6205

szkoda

że newsa tego nie skomentował nasz forumowy zwolennik budowy lewicowych komitetów poparcia dla ,,Jarkacza". Wygląda na to, że skłonny do poparcia ,,Jarkacza" nie jest nawet Ryszard Bugaj. Innych chętnych jak dotąd nie odnotowano.

autor: nosferatu, data nadania: 2010-06-30 13:23:02, suma postów tego autora: 465

Ostap_Bender

Na początek wyjaśnienie: Nie mam nic wspólnego z UPR.

"Mam wielką nadzieję, że w takim razie nie masz nic przeciwko in vitro i aborcji, jeżeli zażyczy sobie tego dana rodzina? Zobaczymy UPRowską konsekwencję."

Jest to porównanie nieadekwatne. Nie zgadzam się żeby reżim ingerował w sposób wychowania dzieci, a nie żeby nie ścigał ewidentnych przestępst.
Widać że u politologów i socjologów logika szwankuje.

"Oto klasyczny przykład dlaczego UPR i twory mu podobne są oderwane od rzeczywistości i doświadczenia historycznego - takich krajów praktycznie nie ma, by państwo w ogóle nie interowało w oświatę, czy to dzisiaj, czy w historii."

bo każda władza lubi wtykać nos w nie swoje sprawy. To że coś występuje powszechnie to nie oznacza że jest to prawidłowe

"A do tej wyliczanki "szanujących się państw totalitarnych" dodaj wszystkie monarchie i reżimy autorytarne w stylu Pinocheta, Videli i Franco, gdzie miałeś państwowe programy indoktrynacji dzieci w duchu kontrrewolucji. Naprawdę, UPRyzm to jest wirtualny świat. Zejdź na ziemię."

Otóż w państwach totalitarnych władza ingeruje w każdą dziedzinę życia. Największym wrogiem władzy totalitarnej jest rodzina, gdyż odbiera jej monopol na wychowanie i utrudnia indoktrynację. W takim systemie dzieci mogą być wychowywane tylko według ścisłych wytycznych reżimu, pod rygorem odebrania ich, jak to jest np w Szwecji. W państwie autorytarnym władza nie uważa rodziny za wroga i nie dąży do jej zniszczenia.

autor: Leopard, data nadania: 2010-06-30 14:04:29, suma postów tego autora: 431

.

"Były przewodniczący UP stwierdził, że nie można rozpatrywać wszystkich przypadków absencji wyborczej Polaków w kategoriach obywatelskiego lenistwa. Zdaniem Bugaja niebranie udziału w wyborach może być wyrazem świadomego sprzeciwu wobec niskiej jakości całej klasy politycznej i braku oferty politycznej dla wyborców o poglądach lewicowych"

- Jakby wiatr nie wiał, on ma go zawsze w żaglach.


Niebranie udziału w wyborach jest wyrazem głupoty polskiego społeczeństwa. Jest rezygnacją z praw, o które walczyły całe pokolenia ludzi światłych. Jest wstępem do wprowadzania tylnymi drzwiami ograniczania zdobyczy wolności obywatelskich. Niska jakość klasy politycznej jest wprost proporcjonalna do niskiej jakości świadomości obywatelskiej Polaków - na którą pracował wytrwale także i pan Bugaj, przyczyniając się do demontażu państwa dbającego o oświatę, zdrowie i pracę dla każdego obywatela. Więc z niego taki lewicowiec, jak nie przymierzając z fruczaka gołąbka ptak.

Skąd ma być "oferta lewicowa" w kapitalistycznym państwie, mającym za cel nadrzędny wyzysk klasy pracującej?

Dlaczego jej pan Bugaj nie przedstawił i nie zrealizował, gdy na rządzących miał ponoć wpływ?

Może jest już czas, by pan Bugaj przeprosił tych, którzy nie mają domu, przeprosił tych, którzy nie mają pracy, przeprosił ludzi starych za przyczynienie się do ich beznadziejnej wegetacji i dał spokój z mydleniem jakąś wydumaną lewicowością ludziom oczu. Ile to pan Bugaj zarabia rocznie? Tak szczerze i lewicowo. Czy może pan Bugaj spojrzeć bez cienia wstydu głodnym dzieciom w oczy? Czy może bez spuszczenia ze wstydu oczu rozmawiać z chorymi, głodującymi emerytkami, mającymi jakieś nędzne 600zł emerytury po przepracowanych 40 latach?

Na czymże to polega lewicowość pana Bugaja? Jestem bardzo ciekawa. Bo może lewicowość, to umiejętne urządzanie się bez względu na opcje rządzące? W czym Komorowski czy Kaczyński są od pana Bugaja mniej lewicowi? Przecież życiorysy mają podobne.

A tu jeszcze pan Bugaj zachęca, by ludzie zostali w domach i nie głosowali. LUDZIE POWINNI IŚĆ GŁOSOWAĆ. POWINNI ODDAWAĆ WAŻNE GŁOSY. Bawić się w "solidarnościowy opór" można, gdy państwo zasobne, ludzie mają gdzie mieszkać, co jeść, mają jakieś oszczędności na "czarną godzinę", mają comiesięczną pewną wypłatę. Teraz, panie Bugaj, ludzie tego nie mają. Do czego i pan się przyczynił swoją "lewicowością".

GŁOSOWAĆ, LUDZIE! GŁOSOWAĆ!!!
NIE DAĆ SIĘ ZEPCHNĄĆ W BIERNOŚĆ! bo można w nią wejść łatwo i choćby z kaprysu, ale wyjść z niej niezwykle trudno.
Pan Bugaj nie wypowiada się tak bezinteresownie o tym, jak to on głosować nie będzie. On ma już na chleb, a nawet bułeczki. Wy, ludzie, musicie to sobie najpierw wywalczyć. Jeżeli pokażemy, że możemy i chcemy głosować i wybierać, to być może następnym razem wybór będzie dla nas łatwiejszy. Najgorsze, co ludzie mogą zrobić, to dobrowolnie rezygnować ze swoich praw. Teraz nie chodzi nawet o to, jaki kandydat. Teraz chodzi o to, żeby pokazać, że wybory, że głosowanie, to wymierna siła polityczna mogąca coś zmienić

autor: nana, data nadania: 2010-06-30 14:48:01, suma postów tego autora: 4653

Komorowski to gada

jak Gierek - "Pomoziecie, pomoziemy", pelna zgoda :)

autor: dyzma_, data nadania: 2010-06-30 14:48:37, suma postów tego autora: 2960

Dobre

http://www.youtube.com/watch?v=xMNf08s9jVc

Zloty pierscionek.... Bronek

--
tak, to jest wybor miedzy rakiem prostaty, a zawalem, teoretycznie mozna przezyc jedno i drugie :)

a propos, jednak moim zdaniem Kaczynski to bedzie lekki zawal dla lewicy, a Komorowski w najlepszym wypadku to sztuczny odbyt...;). Nie wiem czemu w polskich mediach mowi sie, ze Kaczynski popsuje wizerunek Polski w swiecie, przeciez Polonia daje wyrazny sygnal do wyborcow w Polsce, ktory z kandydatow bedzie lepiej dbal o wizerunek Polski i interesy Polski w swiecie.

autor: dyzma_, data nadania: 2010-06-30 15:16:11, suma postów tego autora: 2960

fancom

W swej ocenie pomijasz oczywisty fakt,że absencja wyborcza osłabia legitymację w woli suwerena tego, kto w jej wyniku uzyska mandat Prezydenta RP, co samo w sobie ma dużą wymowę społeczno - polityczną a na co słusznie powołał się również solidarnościowy ekonomista odmawiając czynnego udziału w głosowaniu. I już za to należy mu się uznanie.

autor: steff, data nadania: 2010-06-30 17:01:32, suma postów tego autora: 6626

Podobno Szymborskiej:

Lepiej boso wejść w psie gówno.Pod sufitem mieć nierówno.Pod kościołem być staruszką.Z tą staruszką dzielić łóżko.Mieć skrofuly pod ogonem.Alzheimera z parkinsonem.Z krematorium dostać paczke.Nic nie jedząc miewac sraczke.Budzić śmiech wyrazem gęby.Stracić naraz wszyskie zęby.Lepiej czuć do siebie wstręta.Niż mieć Jarka-Prezydenta!

autor: Lewy_sierpowy, data nadania: 2010-06-30 18:21:12, suma postów tego autora: 623

o wierszyku

Noblistka już tylko o gównie, srace i skrofułach? To pokazuje, co nasze elity mają w głowach - i bardzo dużo o nich mówi. Podobnie jak seksizm, wiekizm, klasizm i niskie dowcipy z osób chorych zawarte w tym wierszu.

autor: Ibn Ruszd, data nadania: 2010-06-30 18:35:05, suma postów tego autora: 137

o rany, cóż za poezja

a co autorka chciała przez to powiedzieć?

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-06-30 18:35:06, suma postów tego autora: 6205

Podobno Zagajewski

Już wolę Pierwszą Damę
Co miauczy i szcza do kuwety
Od Bronkowego paszteta....
i kaszalota, niestety.

autor: Sumienie Narodu, data nadania: 2010-06-30 18:42:12, suma postów tego autora: 6195

Bronek o parytetach

Wrzesień 2009

Więc ja mówię, uważam, że parytety nie są konieczne. Powiem po prostu wprost uważam, że raczej to jest pomysł na polityczne zaistnienie niż na rozwiązanie problemu (...) Więc ja uważam, że tego rodzaju sprawy, bo to są bardzo ważne sprawy, jak zwiększanie aktywności poszczególnych grup społecznych, czy płci także w demokracji no nie powinny być rozwiązane pod kątem przypodobania się wyborcom przed wyborami, a takie ryzyko istnieje. Oczywiście ma pani rację, no to jest tak prosty mechanizm, że każdy by chciał po to sięgnąć. Tylko pytanie czy z tego będzie korzyść dla kobiet i korzyść dla Polski.

Luty 2010


Nie mogę zrozumieć, po co wam kobiety
Jakieś nowomodne, płciowe parytety
Skoro w Polsce zawsze nie my kobietami
Rządzimy na co dzień – lecz kobiety nami
Ale jeśli chcecie władzy, to ją bierzcie
Zdobądźcie Sejm polski wyzwolone wreszcie…
Wypędźcie stąd mężczyzn bez prawa do łaski
Pozbawcie Marszałka władzy oraz laski
Niech tu laska rządzi, bądź co bądź kobieta
Wyrwana z rąk męskich wskutek paryteta

Czerwiec 2010

Namawiam swoje własne środowisko, aby przyjąć parytet 35-procentowy na listach wyborczych. Ale jeśli Sejm uchwali 50 procent, to też podpiszę tę ustawę.

autor: Sumienie Narodu, data nadania: 2010-06-30 18:47:44, suma postów tego autora: 6195

Nosferatu,

głowa do góry - ważne, że w lewicowej Krytyce Politycznej znalazły się osoby chętne poprzeć lewicowego Komorowskiego.

autor: Durango 95, data nadania: 2010-06-30 19:41:50, suma postów tego autora: 3848

Durango

Bardziej zaskakujące jest to, że w KP znalazły się też osoby - i to sporo - które Komorowskiego nie poparły. I słusznie.

autor: nosferatu, data nadania: 2010-06-30 20:50:06, suma postów tego autora: 465

Nosferatu,

są osoby o lewicowych poglądach mniej lub bardziej krytycznie, ale popierające Kaczyńskiego - choćby Joanna i Andrzej Gwiazdowie.

autor: _Michal_, data nadania: 2010-06-30 21:28:06, suma postów tego autora: 4409

PS.

we wrocławskim honorowym komitecie poparcia dla J.K. znalazł się Jan Koziar - jak mało kto w Polsce zasłużony dla akcjonariatu i samorządu pracowniczego.

autor: _Michal_, data nadania: 2010-06-30 21:51:31, suma postów tego autora: 4409

Rzeczywiście

brak poparcia dla Komorowskiego to fakt zaskakujący w wykonaniu części środowiska ponoć lewicowego :-)

autor: Durango 95, data nadania: 2010-06-30 21:55:11, suma postów tego autora: 3848

Bugaj

nie chciał się skompromitować, popierając BroKoma, ale też nie miał dość odwagi, żeby poprzeć JarKacza.
Próbował więc zachować reputację niezależnego lewicowca, nie narażając się równocześnie establishmentowi "merdialnemu".

autor: ABCD, data nadania: 2010-06-30 22:24:38, suma postów tego autora: 20871

nosferatu,

lewica ma obecnie wybór między następującymi opcjami:
- wtopić się (bez wpływu na cokolwiek) w SLD, który obecnie jest partią nomenklaturowo-ubeckich biznesmenów typu Czarzasty, którzy w swoim czasie zostali za mocno przeciągnięci przez "merdia", żeby ich (razem z gen. Dukaczewskim, Cimoszewiczem i Urbanem) przyjęto do PO
- służyć za podnóżek pseudolewicowej frakcji Gazety Wyborczej, TVN, Newsweeka.Polska itd.
- przyłączyć się do ruchu społecznego na rzecz Polski bardziej suwerennej, egalitarnej i socjalnej, którego przywódcą jest Jarosław Kaczyński

autor: ABCD, data nadania: 2010-06-30 22:38:15, suma postów tego autora: 20871

różnie można kalkulować

Jedni są skłonni popierać Komorowskiego, bo mniej zepsuje w w polityce zagranicznej. Np nie pojedzie do Gruzji,żeby ogłosić publicznie, że Rosja ma w najbliższym czasie zamiar napaść na 5 państw (kolejno: kraje bałtyckie, Ukraina, Polska), czego o jego konkurencie z taką samą pewnością powiedzieć nie można. Inni zagłosują na Kaczyńskiego, bo ten może blokować działania prywatyzacyjne PO - jeśli nie z poglądów (tu Bugaj może mieć rację), to przynajmniej z przekory i poczucia własnego interesu. Inni jeszcze, w tym ja, niezagłosują w ogóle. Z głosowania w tych wyborach nie robiłbym papierka lakmusowego lewicowości.

autor: nosferatu, data nadania: 2010-06-30 22:49:13, suma postów tego autora: 465

środowiska i partie lewicy

Środowiska i partie lewicy - MS, PPS, SLD w komunikacie swojego przewodniczącego, lewica.pl, czy KP - nie wezwały jednoznacznie do poparcia żadnego z kandydatów. Moim zdaniem słusznie.

autor: nosferatu, data nadania: 2010-06-30 22:52:13, suma postów tego autora: 465

ruch społeczny

o którym opowiada nam ABCD, istnieje tylko w jego komentarzach. Bujna wyobraźnia to za mało, żeby zapewnić zwycięstwo Jarkaca.

autor: nosferatu, data nadania: 2010-06-30 22:53:45, suma postów tego autora: 465

ABCD, a to ciekawe! ponoć media są opanowane przez PiS.

komuż to więc Bugaj nie chciał się narażać?

Jeżeli polityk nie posiada odwagi cywilnej, to jest to dla niego wystarczającą kompromitacją. I "niezależny lewicowiec" w rządzie PiS? - można rzecz jasna i tak.
Czy Kaczyński wie już o tym, że zrobiono go tu na lewicowca i jego partię lewicową? Już widzę ten zachwyt w jego oczach...

A tu? - jeszcze miesiąc temu PiS obrażany był w niewybredny sposób, a teraz nagle co poniektórym miód sztuczny się przez usta przelewa w pochwałach.
Lewicowość to jak widać bardzo enigmatyczna sprawa.

ABCD, obawiam się, że i tym razem się nie załapiesz. Czy ktoś doceni Twoje zaangażowanie? Można odnieść wrażenie, że nieodwzajemniona miłość Twoim przeznaczeniem. Potencjał masz, więc w sumie szkoda.

autor: nana, data nadania: 2010-06-30 22:55:37, suma postów tego autora: 4653

nosferatu,

Lech Kaczyński pojechał do Gruzji w momencie, kiedy kraj ten został zaatakowany przez skrajnie prawicową dykaturę Putina. Przeciwstawiał się temu atakowi - jak oceniają Gruzini - dość skutecznie.
Przypomnę też, co trafnie stwierdził kiedyś Kuroń:
bez niepodległej Ukrainy nie będzie niepodleglej Polski.
Na pogrzebie Kuronia zwracającym na siebie uwagę był - obalony niedawno przez siły proputinowskie - były prezydent Ukrainy, Wiktor Juszczenko.
Sapienti sat.
Szerzej patrząc, polityka zagraniczna powinna zmierzać do obrony suwerenności i wzrostu znaczenia kraju na arenie międzynarodowej. Taką politykę poprowadzi J.Kaczyński.

autor: ABCD, data nadania: 2010-06-30 23:02:12, suma postów tego autora: 20871

20

czerwca - miły nosferatu - zwolenników Kaczyńskiego było ponad 6 milionów.
Dodajmy do tego setki tysięcy zebrane pod pałacem prezydenckim po 10 kwietnia i sporą - jak na Polskę - frekwencję na wiecach JarKacza.
Dla porównania:
na usilnie promowane przez quasi-lewicową frakcję establishmentu "merdialnego" manify, aborcyjne coming-outy, "alternatywne" 1 Maje itd. przychodzą skromne dziesiątki, najwyżej setki osób.
A pupil tej frakcji zgromadził w I turze wyborów prezydenckich 0.18% głosów.

autor: ABCD, data nadania: 2010-06-30 23:06:54, suma postów tego autora: 20871

Istnieje różnica

między pierdlem w sanacyjnej Polsce a kacetem za okupacji. a Polsce rządzona przez monopartię PO będzie takim terytorium już całkowicie okupowanym przez wielki kapitał i jego kompradorów.

autor: _Michal_, data nadania: 2010-06-30 23:08:21, suma postów tego autora: 4409

ABCD

Nie sciemniaj. Prawdopodobnie zagłosujemy tak samo, ale motywy mamy zupełnie inne. Ja zaglosuje na Kaczńskiego, ale wcale go nie popieram. Nie popieram żadnej prawicy!
Lewica powinna zagłosować na Kaczyńskiego, ale na pewno nie powinna się do niego przyłączać jesli chce zachować własną tożsamość i lewicowość. Stąd Napieralski podjął najlepszą z możliwych decyzję. Wcale nie wykluczałbym koalicji w przyszłym sejmie, ale na pewno nie wzajemnego wtapiania się w prawicowe szambo i obcy ludziom lewicy światopogląd.
I przestań robić z tego Kaczyńskiego lewicowca, bo on nim nie jest. Jest tylko mniej neoliberalny niż Komorowski. A tak poza tym jest brrr klerykałem, brrr katolikiem, brrr homofobem, brrr zwolennikiem wojen i brrr jankeskim podnóżkiem. Na szczęscie jego władza nie będzie wielka, ale na tyle duża by blokować najbardziej antyspołeczną politykę PO. On jest tylko mniejszym złem dla ludzi, dla których lewicowość to przede wszystkim socjalne prawa. Tylko tyle.
Sld to póki co jeszcze kupa gówna, ale to może się zmienić na lepsze przy takim przewodniczącym. Kaczyński zaś nigdy nie zmieni się tak, by jego katolicki światopogląd mógł sie stać mi bliski. Mam tego świadomość. I 99% ludzi z lewej strony, którzy zagłosują na Kaczyńskiego 4 lipca, zrobią to z podobnych do mnie a nie do Ciebie motywów i na pewno nie kupią tej Twojej bajki o lewicowym PiS-ie

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-06-30 23:10:46, suma postów tego autora: 6205

bugaj

popierał niegdyś Samoobronę, dużo bardziej znienawidzoną w mainstreamie niż dzisiejszy Kaczyński. Potem przestał ją popierać, bo sprzedawanie miejsc na listach wyborczych to było za dużo nawet dla niego. Może dzisiaj nie popiera Jarkaca z podobnych powodów - bo Zyta Gilowska to za dużo?

autor: nosferatu, data nadania: 2010-06-30 23:24:06, suma postów tego autora: 465

sierpie,

4 lipca mamy wybór między obozem Konstytucji 3 Maja oraz Targowicą.
Skądinąd do dziś są skrajnie lewicowi ortodoksi, gotowi udowadniać, że Konstytucja 3 Maja była za mało lewicowa. Czy w ogóle nielewicowa.

autor: ABCD, data nadania: 2010-06-30 23:25:24, suma postów tego autora: 20871

Nosferatu,

szczerze mówiąc nie przypominam sobie (niestety) politycznego poparcia Bugaja dla Samoobrony. Startował kiedyś w wyborach spod szyldu PSL. Jakieś bliżej nieokreślone związki lub przynajmniej podobieństwa z Samoobroną przypisano mu w artykule-donosie na 2 szpalty weekendowej "Wybiórczej" w 2004 r., gdy Bugaj należał do czołowych przeciwników rządów Millero-Belki z lewej strony, lecz sam Bugaj (znów: niestety) to prostował.

Bugaj był i jest socjaldemokratą, próbującym jakoś stworzyć wokół siebie względnie niezależny ośrodek ideowo-polityczny (czego mu zresztą z moich, radykalnie lewicowych pozycji życzę). W normalnych warunkach można by się z jego argumentacją w znacznej mierze zgodzić. Problem w tym, że działamy w warunkach wyższej konieczności, powodowanych kryzysem i zagrożeniem demontażu resztek publicznej własności w Polsce. Po pełnej monopolistycznej kadencji prezydencko-sejmowej PO - możemy przeżyć cywilizacyjny regres do poziomu Trzeciego Świata w środku Europy.

autor: _Michal_, data nadania: 2010-07-01 00:01:30, suma postów tego autora: 4409

jestes ABCD jak ściana i wszystko się od Ciebie odbija

Ja dodam tylko, że wszystkie te wady, które przypisałem Kaczyńskiemu dotyczą też Komorowskiego. Ale Kaczyński ma też kilka zalet;-)

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-07-01 00:12:12, suma postów tego autora: 6205

Mialem na 100%

glosowac w drugiej turze na Kaczynskiego. Dostalem od sasiada z bloku pisowska agitkę "Gazete Polska" na drugiej stronie niejaki Lisiewicz określił elektorat lewicy (czyli Napieralskiego) jako dwie grupy: ubecy, i "młodzież z wiejskiej dyskoteki". Ubeków nie da rady przekonać do Kaczyńskiego więc przekonujmy tych wieśniaków bo oni głupi.

Świetne deklaracje obozu prosocjalnego.

autor: A.Warzecha, data nadania: 2010-07-01 00:20:36, suma postów tego autora: 2743

./..

Nana:
"Niebranie udziału w wyborach jest wyrazem głupoty polskiego społeczeństwa. Jest rezygnacją z praw, o które walczyły całe pokolenia ludzi światłych."

Dziękuję bardzo :-)

Nana:
"GŁOSOWAĆ, LUDZIE! GŁOSOWAĆ!!!
NIE DAĆ SIĘ ZEPCHNĄĆ W BIERNOŚĆ!"

Głosowanie to taka aktywność na 0,00000324 % raz na parę lat ;-)

Nie można tego bezpośrednio porównywać, ale pasuje jedno do drugiego: prawdopodobieństwo trafienia "szóstki" w Dużym Lotku jest ponad dwa razy większe (-:

Nie ma wątpliwości, że ktoś w tej demokracji wybiera, ale większość, która ponoć ma rację, powinna zastanowić się raczej nad tym:

http://stuff.swir.us/2007/01/06/policz_czarne_kropki.jpg

Tia, my wybieramy, więc liczmy dalej ;-)

autor: Miś_Bucharin, data nadania: 2010-07-01 05:38:32, suma postów tego autora: 3566

./..

PS. Nana, a Bugaj zrobił oczywiście tyle, ile mógł zrobić, więcej się nie dało, bo mu "coś" przeszkodziło. Jeżeli robił źle, to dlatego, że musiał tak robić, bo innego wyjścia nie miał, a w ogóle to nic nie możemy na ten temat powiedzieć, bo nie jesteśmy Bugajem i nie wiemy tego, co wie sam Bugaj, a o czym on nam nie powie, bo i tak byśmy nie zrozumieli, skoro nie jesteśmy ;-)))

To taki gotowiec, zamiast Bugaja można wstawić tam na przykład Leszka Balcerowicza, albo Józefa Stalina, wedle gustu.

Przepraszam za Leszka i Józefa, oni mi się bardzo z tematem kojarzą, ten pierwszy z Komorowskim, a ten drugi z demokracją. Pasują do siebie jak ulał ;-)

autor: Miś_Bucharin, data nadania: 2010-07-01 05:56:07, suma postów tego autora: 3566

misiu

to bylo wspaniale :))))

autor: pazghul, data nadania: 2010-07-01 07:53:37, suma postów tego autora: 1489

[Antybugajowa agitka z GW, któa mogła zainspirować Nosferatu]

Od Solidarności do zawiści
Sylwetkę polityczną Ryszarda Bugaja przedstawiają Witold Bereś i Jerzy Skoczylas

2004-03-19, ostatnia aktualizacja 2004-03-19 20:13

Sierpień 1981 r. Sympatyczny 37-letni brodacz w swetrze walczy na I Zjeździe "Solidarności" o przebudowę systemu gospodarczego. Brodacz ma piękną biografię - uczestnik studenckiego Marca '68 relegowany ze studiów na Uniwersytecie Warszawskim, współpracownik Komitetu Obrony Robotników od czasu utworzenia tej instytucji w 1976 r., członek władz NSZZ "Solidarność" Regionu Mazowsze. Przedstawiany przez niego program naprawy gospodarki brzmi sensownie, a brodacz wyrasta na gwiazdę życia politycznego.
Jesień 2003 r. Zgorzkniały polityk żyjący na marginesie życia politycznego w publicystyce walczy z dawnymi przyjaciółmi z opozycji i tropi "zdradę elit".
Do niedawna nawet zwolennicy wolnego rynku chylili przed nim głowy w uznaniu jego uczciwej lewicowości. Dziś byli koledzy oskarżają go o bałamutny populizm.

Co się stało z Ryszardem Bugajem?


Opozycja chmurna i dumna

W lecie 1981 r., gdy zmęczenie kryzysem gospodarczym brało górę, Bugaj studził nastroje. Na łamach „Tygodnika Solidarność” tłumaczył: „Ci ekonomiści, do których się zaliczam, uważają, że za tamto szaleństwo władzy [z lat 70.] płaci cały naród. Ale jest i inny pogląd, na razie marginesowy, ale rozpowszechniający się: ludzie są zmęczeni, sfrustrowani, nie chcą słuchać o skutkach tamtego okresu, tylko mówią, że »oni « trzymają po magazynach. »My « rozpoczęliśmy proces przebudowy tego systemu, a »oni «, nie mając innych środków, biorą nas głodem. (...) Jest możliwość, że społeczeństwo będzie blokować naprawę sytuacji gospodarczej”.

Przedstawiona na zjeździe "Solidarności" tzw. Propozycja nr 3 - wśród jej głównych autorów byli Bugaj i Waldemar Kuczyński - głosiła: "Z naciskiem jednak podkreślić chcemy, że nie występujemy przeciwko socjalistycznym zasadom ustrojowym, lecz przeciw tym elementom systemu, które są ich zaprzeczeniem".

Rzecz jasna, Bugaj nie chciał ratować PRL! Jednak w roku 1981 każda grupa realnie myśląca o naprawie Rzeczypospolitej musiała czynić rytualne gesty pod adresem władzy. Nawet konkurencyjna propozycja, jaka pojawiła się na zjeździe - autorstwa Stefana Kurowskiego i Grzegorza Palki, deklarujących się później jako prawica - zakładała tak nieliberalne rozwiązania, jak przewaga sektora państwowego (poza rolnictwem) i planowanie gospodarcze poddane kontroli społecznej.


Projekt grupy Bugaja uchodził za realistyczny. Autorzy twierdzili, że nie ma leku, który mógłby szybko uzdrowić gos-podarkę. Proponowali stopniową drogę wychodzenia z kryzysu, która jednak zakładała przystąpienie Polski do Międzynarodowego Funduszu Walutowego i likwidację przedsiębiorstw na podstawie kryteriów czysto ekonomicznych. Sprzeciwiali się wprowadzaniu dodatkowych wolnych sobót, postulowali stopniowe podwyżki cen i przejściowe utrzymanie kartek na towary deficytowe. Domagali się ochrony dochodów najsłabszych grup ludności.

Stan wojenny przekreślił nie tylko te plany. Ryszard Bugaj został internowany. Po wyjściu pracował w Instytucie Nauk Ekonomicznych PAN, ale też nadal działał w "Solidarności" i redagował prasę podziemną. W 1989 r. wziął udział w obradach Okrągłego Stołu.


Bez wątpienia zaliczał się wówczas do zwolenników kompromisu z władzą. Podobnie jak Jacek Kuroń czy Bronisław Geremek uważał, że pojałtańskie realia demontować można jedynie krok po kroku. Na krótko przed Okrągłym Stołem pisał w "Tygodniku Powszechnym", że nowy porządek winien być czymś "w pół drogi" pomiędzy ładem monocentrycznym a ruchem samorządów pracowniczych i środowiskowych, stowarzyszeń politycznych i demokratycznie wybieranych samorządów lokalnych. Wszystko mogłoby się ucierać na szczeblu Rady Porozumienia Narodowego, gdyby ów organ był rzeczywiście niezależny, wyposażony w prawo inicjatywy ustawodawczej i prawo weta wobec niektórych decyzji rządu.

Na łamach "Tygodnika Powszechnego" zamieścił też filipikę z tezami Daniela Passenta, który twierdził, że nie ma związku między demokracją a sukcesem gospodarczym. Bugaj tłumaczył, że jest odwrotnie, i ironizował: "Byłem uczony na lekcjach marksizmu (...), że wszystko czemuś obiektywnie służy. Nigdy nie byłem tymi naukami zbyt przejęty, jednak podejrzliwość mi została. Nie potrafię więc oprzeć się wrażeniu, że Passent czemuś i komuś służy".

Sojusznik i rywal

W czerwcowych wyborach 1989 r. Bugaj znalazł się w drużynie Wałęsy. W Sejmie był jednym z tych, od których oczekiwano recept na wyciągnięcie kraju z zapaści. Został przewodniczącym sejmowej komisji polityki gospodarczej i autorem propozycji gospodarczych dla premiera Mazowieckiego. Na szczęście to nie on - gorący zwolennik indeksacji płac, która wówczas napędzała hiperinflację - objął tekę ministra finansów.


Ale, nie odżegnując się od pomysłów lewicowych, lojalnie współpracował z rządem. Na pytanie dziennikarki, czemu nie został członkiem komisji pracującej nad pakietem Balcerowicza, odpowiedział półżartem: "To mój wyraz poparcia dla rządu".

Jednak kto wie, czy ta - wówczas skrywana - rywalizacja z Leszkiem Balcerowiczem nie stała się praprzyczyną jego dzisiejszych uprzedzeń. Choć wykorzystywanie psychologii do analizy poglądów politycznych wydaje się ryzykowne, jak inaczej, niż tylko animozjami personalnymi, można tłumaczyć fakt, że rok później Bugaj podjął starania, by nie uchwalić absolutorium dla rządu Jana Krzysztofa Bieleckiego? Dla gabinetu, w którym tekę ministra finansów wciąż trzymał Balcerowicz...


U końca tej drogi stoi określenie Balcerowicza jako... polityka bijącego rekordy populizmu. Tylko dlatego, że w kampanii wyborczej 1997 r. były szef resortu finansów stwierdził, że po spełnieniu pewnych warunków Polska mogłaby osiągnąć nawet ośmioprocentowy wzrost gospodarczy.

Wzlot i upadek UP

Doskonale można zrozumieć, że ktoś, kto całe życie - pamiętając o swej lewicowości - walczył z systemem władzy realnego socjalizmu, dziś nie pała sympatią do spadkobierców tejże władzy. Twierdzi np., że SLD "jest ugrupowaniem ściśle uwikłanym w interesy swojego najbliższego zaplecza. To oni blokowali pomysły oddzielenia polityki od gospodarki". Albo wysuwa argument osobisty: "Nie znajduję żadnego powodu, dla którego miałbym przyjmować na siebie dorobek kariery życiowej panów Jerzego Jaskierni, Józefa Oleksego, Jerzego Szmajdzińskiego, Krzysztofa Janika, Leszka Millera" ("Rzeczpospolita" z 1998 r.).

Sprawa nie jest jednak taka prosta. O Kwaśniewskim, z którym negocjował kompromis przy Okrągłym Stole, Bugaj mówi: „Jedna z dziennikarek napisała o nim, że to jest »genialny sitwiarz « - człowiek od utrzymywania kontaktów, od załatwiania, od gry grupowej opartej na sieci personalnych współzależności. (...) Pozostał tym samym Aleksandrem Kwaśniewskim co w PRL”. Gdy jednak Kwaśniewski daje dowody, że potrafi wznieść się ponad interesy polityczne własnego środowiska - np. w pracach nad nową konstytucją - to także źle. „Nie budował konstytucji na modłę socjaldemokratyczną, lecz według tego, co możliwe. Godził się na przykład na daleko idące ustępstwa w przepisach dotyczących relacji państwo - Kościół”. Oba cytaty znaleźć można w tym samym wywiadzie Bugaja dla „Rzeczpospolitej” z 2000 r.

Ta właśnie wyrazista postawa wobec SLD wyniosła Bugaja na szczyt politycznej kariery - i zapoczątkowała jego upadek w polityczny niebyt.

W 1990 r. Bugaj zostaje przewodniczącym Rady Tymczasowej Stowarzyszenia "Solidarność Pracy", z którego w roku następnym wyłoni się nowa partia - Unia Pracy. UP przyjęła program lewicowy, za swojego najbliższego sojusznika uznała ruch samorządów pracowniczych. Radykalnie odcięła się od dziedzictwa PRL, choć nie zamknęła drzwi przed byłymi członkami PZPR. W 1993 r. Bugaj został wybrany na szefa UP.

W wyborach, jakie odbyły się we wrześ-niu 1993 r., wygrali spadkobiercy PRL - SLD i PSL. Spory sukces odniosła też UP (7,3 proc. głosów, 41 mandatów w Sejmie). I choć Unia szła do wyborów samodzielnie, naturalnym krokiem wydawało się wejście w koalicję z partiami postpeerelowskimi. Wszak politycy muszą się kierować również skutecznością. Jednak wbrew żądaniom działaczy terenowych większością jednego głosu i z silnym poparciem Bugaja UP zdecydowała się zerwać negocjacje koalicyjne. Charakterystyczne, że Bugaj zostawiał sobie furtkę, nie eksponując swych tradycyjnych zarzutów wobec SLD ("Rozstaliśmy się z PSL i SLD przyjaźnie") i deklarując, że UP, nie wchodząc do rządu, będzie go popierała.

Po latach (w 1988 r.) dostrzegł swą niekonsekwencję: "Przez pierwsze półtora roku rządów SLD-PSL znajdowaliśmy się w pewnym sensie w rozkroku - ani w opozycji, ani w rządzie".

Gorzej, że nie udało mu się zagospodarować nieoczekiwanego sukcesu wyborczego. Pod jego kierownictwem UP szła od porażki do porażki. Najpierw czekał ją pogrom w wyborach samorządowych 1994 r. Rok później Unia Pracy wystawiła własnego kandydata na prezydenta - prof. Tadeusza Zielińskiego, który raz chciał kandydować, a raz miał wątpliwości. UP nie zdecydowała się poprzeć bliskiego jej ideowo Jacka Kuronia, kandydata Unii Wolności, bo... podpisał porozumienie z przedstawicielami biznesu. A "takie porozumienie sugeruje, że lekceważy się interesy innych grup".

Gdy pod koniec 1996 r. SdRP znów zaproponowała UP koalicję, władze partii uznały, że jest to perfidny plan wyeliminowania najsilniejszego rywala na lewicy. Bugaj stwierdził: "SLD liczy na rozbudzenie sporów, które miałyby nas podzielić na zwolenników i przeciwników koalicji z tą partią". Wkrótce dodawał jeszcze bardziej zdecydowanie: "Jeżeli z PSL możliwa jest współpraca w wielu sprawach, to z SLD nie". Warto pamiętać, że premierem był wtedy Włodzimierz Cimoszewicz, o którym sam szef UP wypowiadał się jak najlepiej, a PSL była odbierana jako partia upolityczniająca całe życie publiczne do granic wytrzymałości.

To się musiało źle skończyć. Następne wybory, w 1997 r., UP przegrała z kretesem i znalazła się poza parlamentem. Nie tylko dlatego, że polityczne wahadło przechyliło się w prawą stronę i Polacy głosowali na AWS. Również dlatego, że Unia zyskała opinię partii, która nie potrafi wziąć współodpowiedzialności za rządzenie.

W polityce nigdy nie jest tak, że można robić wszystko, co się zamierza. Rozumiał to Bugaj, polityk amator w roku 1988, gdy proponował porozumienie z władzami PRL. Jednak w 1993 r. Bugaj, polityk zawodowy, nie chciał zauważyć, że dla UP prawdopodobnie nie było innej szansy niż koalicja z SLD.

Ostatnią szansą wyjścia z impasu były wybory samorządowe. Ale to już nawet nie było Waterloo. To był Stalingrad. Porozumienie Społeczne - wymarzona przez Bugaja koalicja UP z PSL - we wszystkich sejmikach samorządowych zdobyła raptem 80 mandatów, z czego jedynie dwa wywalczyli kandydaci UP.


Bardziej prawdziwa lewica

Konsekwencje były jasne. Bugaj podał się do dymisji; rok później, rozgoryczony i faktycznie odrzucony przez partię, odszedł z niej wraz z paroma sympatykami. W oświadczeniu napisał, że UP weszła na drogę PPS Piotra Ikonowicza, bo chce "zamiany misji tworzenia autentycznej lewicy na trzy miejsca w parlamencie". Skąd ten wniosek? Ano stąd, że władze UP poparły weto prezydenta Kwaśniewskiego do ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Warto przypom-nieć, że w czerwcu 1992 r., podczas "nocy teczek Macierewicza", tenże sam Bugaj twierdził, iż rząd w imię doraźnych interesów politycznych naraża kraj na destabilizację, a jeśli chce tropić byłych agentów SB wśród swoich ministrów, powinien "załatwić to we własnym gronie".

Po klęsce wyborczej UP groziła już nie marginalizacja, tylko los marki wschodnioniemieckiej po upadku muru berlińskiego. Żeby tego uniknąć, w następnych wyborach Unia musiała wejść w sojusz z SLD. Na dużo gorszych warunkach - nie jako partia samodzielnie startująca do Sejmu, lecz jako przedwyborczy, dużo słabszy partner. Dziś UP grozi po prostu wchłonięcie przez SLD. Tak to idea Bugaja, by zbudować w UP wspólną płaszczyznę dla ludzi lewicy o różnych rodowodach - także pezetpeerowskich - legła w gruzach dzięki samemu Bugajowi, który nie umiał (nie chciał?) tworzyć owej płaszczyzny poza swoją partią.

Najciekawsze jest jednak to, że Bugaj odrzuca nie tylko lewicę postkomunistyczną (co można zrozumieć), lecz również dystansuje się wobec nowoczesnej lewicy europejskiej. Recenzując książkę Anthony'ego Giddensa "Trzecia droga", nie znalazł dobrego słowa dla manifestu Blaira-Schrödera, a w nowej wizji ideowej brytyjskich i niemieckich socjaldemokratów dostrzegł jedynie bezkrytyczne zapatrzenie w neoliberalny model gospodarki. "Nowa socjaldemokracja nie niesie żadnego projektu, który przekonywająco odpowiadałby, jak przyczynić się do realizacji wielkich celów lewicy: równości, solidarności, wspólnoty".

Trudno się oprzeć podejrzeniu, że Bugaj nie uznaje za lewicową żadnej grupy, jeśli nie jest to jego grupa.


Prawem Janosika

Poglądy społeczno-gospodarcze Bugaja są łatwo rozpoznawalne. Wielokrotnie też ekonomiści wywracali je na nice. Ale kilka punktów warto przypomnieć.

Im dłużej trwa wolna Polska i im bardziej powiększa się grupa ludzi zamożnych, tym bardziej irytuje to Bugaja. Weźmy zarobki menedżerów. Rzeczywiście, ich pensje w firmach państwowych są czasami nieprzyzwoicie wysokie. Jednak tzw. ustawa kominowa - ograniczająca płace metodami administracyjnymi - jest narzędziem topornym, prowadzącym do selekcji negatywnej lub do omijania przepisów za pomocą sztuczek księgowych. Bugaj jednak nie tylko pochwala to rozwiązanie, lecz chciałby ustawą kominową objąć również... sektor prywatny! Pomijając już aspekt prawny (ów przepis łamałby konstytucję), wprowadzenie takich ograniczeń byłoby wstępem do likwidacji kapitalizmu w ogóle. Cóż innego bowiem oznacza ustalenie przez państwo limitu dochodów, jakie obywatelowi wolno wypracować w jego własnej firmie?


Do prywatnych banków - zwłaszcza tych z kapitałem zagranicznym - Bugaj ma pretensje, że niewiele robią, by pomóc zagrożonym przedsiębiorstwom państwowym. Pomóc - czyli w ten czy inny sposób podarować im pieniądze należące nie tylko do udziałowców banku, ale przede wszystkim do depozytariuszy. Czy Bugaj powierzyłby swoje prywatne oszczędności bankowi, który ogłosi, że będzie je lokował w nieściągalnych kredytach?

Kolejną idée fixe Bugaja jest drakońskie opodatkowanie spadków. Autor uzasadnia to w sposób następujący: "Silnym czynnikiem ciągle rosnących nierówności będzie dziedziczenie statusu rodziców przez dzieci - bogactwa i nędzy. Ten proces będzie się nasilał, ponieważ w systemie podatkowym nie ma właściwie żadnych barier dla międzypokoleniowego transferu bogactwa".


Odpowiedzieć można, że choć opodatkowanie spadków stosowane jest w wielu krajach (także w Polsce), zwykle wynika ono z naturalnej dla każdego państwa chęci nabicia własnej kiesy. Dlatego różnie traktuje się różne składniki majątku - inaczej kolekcję obrazów, inaczej maszyny w fabryce (jeśli spadkobierca zmuszony będzie sprzedać maszyny, aby opłacić podatek spadkowy, to oczywiście ograniczy produkcję). Bugaj jednak wyraźnie nie myśli w kategoriach ekonomicznych, lecz czysto ideo-logicznych. Nie podoba mu się, że jedni dziedziczą więcej niż inni. Chciałoby się złośliwie zapytać: po co te półśrodki? Czy nie lepiej wprowadzić dziedziczenie krzyżowe - biedni dziedziczą po bogatych i na odwrót? Albo może niech państwo przejmuje dobra zmarłych?

Ciekawe, że Bugaj nie widzi "międzypokoleniowego transferu bogactwa", proponując darmową edukację w szkołach wyższych. W naszych realiach oznacza to, że młodzież z ubogich rodzin faktycznie finansuje studia młodzieży zamożnej, co jedynie pogłębia dysproporcje społeczne.

W krainie sofizmatów

Przy swojej lewicowości Bugaj zapewne zna słynne powiedzenie Miltona Friedmanna, że za darmowy obiad zawsze ktoś musi zapłacić. Dlatego najsłuszniej w świecie pisze: "Kapitalizm nie jest możliwy bez poważnych nierówności, a dla tego ustroju nie ma żadnej poważnej alternatywy - to wiemy już dobrze". Mówi to ten sam człowiek, który chciałby obcinać zarobki prywatnych menedżerów.

W istocie ekonomista rozdarty między doktrynerską lewicowością i zdrowym rozsądkiem wikła się w niezliczone sprzeczności i paradoksy. Jednym tchem mówi, że "przewagi efektywnościowe przedsiębiorstw prywatnych są realne" - i dowodzi niższości sektora prywatnego, powołując się na firmy, które upadły (Enron) lub mają kłopoty (Elektrim). Polemizując z tymi wywodami, Witold Gadomski przypominał elementarną prawdę: to, że prywatne firmy upadają, jest właśnie dowodem na wyższość sektora prywatnego. Dzięki temu, że zła firma bankrutuje, nie upada cała gospodarka. Gdybyśmy chronili firmy przed upadkiem, do dziś wrocławskie ELWRO produkowałoby komputer Odra 1305.

Kolejny paradoks: Bugaj dostrzega zagrożenie płynące z tego, że w wielu krajach europejskich świadczenia socjalne przekraczają połowę dochodu narodowego ("To jest niemożliwe już choćby dlatego, że żyjemy w dobie globalizacji i zbyt rozbudowane państwo opiekuńcze pozbawiłoby nas szans na międzynarodowych rynkach") - i jednocześnie na każdym kroku gromi nierówności społeczne.

Trudno pojąć, dlaczego sądzi, że Polska realizuje skrajnie liberalny model gospodarczy. Skrajny liberalizm istnieje w krajach azjatyckich, gdzie pensje nie są obciążone składkami na ubezpieczenie emerytalne, bo tam zabezpieczenie bytu na starość jest osobistym problemem człowieka i jego rodziny. Ale u nas?

Pisze Ernest Skalski: „Polska »liberalna « rzeczywistość wygląda tak, że (...) pracownik płaci podatek dochodowy, potrąca mu się składkę na ZUS i drugi filar ubezpieczeń emerytalnych, na ubezpieczenie zdrowotne oraz fundusz pracy. Łącznie nasze zarobki są obciążone w przedziale 75-80 proc. Na początku lat 90. obciążenie to wynosiło 50 proc. (...) W opiekuńczych państwach UE (...) średni poziom obciążenia płac wszystkimi podatkami jest o połowę mniejszy”.

Janusz Jankowiak: "Cóż to za neoliberalne państwo, gdzie więcej niż ćwierć majątku w gospodarce należy do rządu? (...) Cóż to za liberalne państwo, gdzie rząd zajmuje się skupem zboża, zapewnia bezpłatną edukację i zmusza ludzi do obowiązkowego ubezpieczania się?".

Byle nie liberałowie

Gdyby wierzyć Bugajowi, Polska po roku 1989 była krajem totalnej klęski. Wszystkie rządy realizowały bowiem szkodliwą politykę liberalną. Nawet premier Jan Olszewski, który twierdził, że niewidzialna ręka rynku często okazuje się ręką złodzieja.

Bugaj stale domaga się zwiększenia deficytu budżetowego - co oznacza coraz większe zadłużanie państwa, jeśli nie dodrukowywanie pieniędzy. Powołuje się przy tym na rosnące rozwarstwienie społeczne (co jest prawdą) i powiększającą się biedę (co jest tylko częściowo prawdą). Sięgając do statystyk, znajduje jedynie wskaźniki negatywne i względne (odsetek ludzi żyjących poniżej minimum socjalnego), pomija zaś pozytywne i bezwzględne (wzrost średniej długości życia, spadek śmiertelności niemowląt, skokowy wzrost liczby samochodów, pralek automatycznych, telefonów itp.).

W swej frustracji jest coraz bardziej osamotniony. Gdy zniknął z Sejmu, a potem z UP, szukał nowej szansy. W 2001 r. przyłączył się do list poselskich PSL. To, w jakie towarzystwo wpadł, uświadomił sobie dopiero, gdy zobaczył na tych listach antysemitę Bohdana Porębę. Gorąco zaprotestował - i Poręba spadł z list. Jednak lewicowe PSL, wrażliwe na potrzeby społeczeństwa wykończonego przez liberałów, przez to samo społeczeństwo zostało skreślone w wyborach. Bugaj znowu przegrał.

I nadal wszystko krytykuje. Ba, w pewnym momencie zaczyna życzyć zwolennikom wolnego rynku wszystkiego najgorszego, jakby zapomniał, że siłą demokracji są również poglądy, które nam nie odpowiadają. Tak oto oceniał polityczną przyszłość kraju tuż przed ostatnimi wyborami, w manifeście podpisanym wspólnie z Michałem Strąkiem: „Jedyna droga to na tyle dobry wynik PSL, żeby ugrupowanie to nie mogło być pominięte przez SLD przy formowaniu rządu. Drugim warunkiem byłaby porażka UW przekreślająca nadzieje prezydenta i »Gazety Wyborczej « na wielki, historyczny, liberalny w swej istocie kompromis. Dopiero przy spełnieniu tych warunków otwierałaby się szansa stopniowego formowania tożsamości bloku nieliberalnego” („Rzeczpospolita” z 10 września 2001).

Dziś w awangardzie krytyki antyliberalnej kroczą Liga Polskich Rodzin i Samoobrona. Jak nie dać się przegonić tak radykalnym wrogom gospodarki rynkowej? Nie wystarczy już potępiać liberałów, tym bardziej że nie rządzą. W publicystyce Bugaja pojawił się nowy ton - obsesyjne ataki na "oligarchizm".

"Gazeta" - wróg demokracji

Jak to jest z zagrożeniem oligarchią? Politolodzy dostrzegają ten problem, ale starają się go umiejscowić we właściwych ramach. Mówią więc o rynku demokracji, a oligarchię widzą tam, gdzie demokracji nie ma - np. w Rosji. Natomiast Bugaja tak naprawdę nie interesuje dyskusja o domniemanych czy rzeczywistych wpływach oligarchów. Podejmuje ów temat jedynie po to, by znaleźć pretekst do bezpardonowych ataków na Agorę i "Gazetę".


Ten nowy okres w jego ewolucji p olitycznej zaczął się wraz z tekstem "Polska po przejściach" ("Rzeczpospolita" z 24-25 sierpnia 2002). Wcześniej, choć zażarcie i niekiedy wbrew faktom krytykował dorobek polskich reform, potrafił jednak wznieść się na poziom może naiwnego, ale politycznego idealizmu, a przynajmniej szedł pod prąd utartych stereotypów. Teraz zdecydowanie stanął po stronie najgorszego populizmu. Jak słusznie zauważył Janusz Lewandowski, Bugaj "ożywia nostalgię za PRL. Jest to stan niebezpieczny, gdyż w Polsce nie brakuje polityków gotowych pociągnąć sfrustrowane tłumy, a demokracja źle chroni przed polityczną demagogią i populizmem" ("Rzeczpospolita" z 31 sierpnia 2002).


W atakach na „Gazetę” Bugaj nie waha się sięgnąć nawet po pomówienia: „Najważniejsze znaczenie mają jednak chyba własne interesy biznesowe i status wpływowych dziennikarzy. »Gazeta Wyborcza « po przekształceniu - które w potocznym języku nazwać można wielkim uwłaszczeniem - stała się jednym z największych kapitalistycznych koncernów w Polsce. (...) Czy taka prasa może pokochać progresywne podatki?” („Rzeczpospolita” z 6 stycznia 2003).

Słowem, dziennikarze "Gazety" krytykują podatek progresywny, bo są zamożni. Jakie to proste! Bugajowi nie przyjdzie do głowy, że ktoś mógłby zwalczać progresję, bo uważa, że podatek liniowy przyczynia się do ożywienia koniunktury gospodarczej.

Bugaj: "Afera [Rywina] pokazuje, że prawo - jeśli dotyka interesów wpływowych środowisk - nie tyle jest stanowione, ile negocjowane. Cokolwiek by powiedzieć o intencjach rządu w sprawie ustawy medialnej, jest przecież jasne, że uzgodnienie projektu z Agorą uznano za konieczne. Czy prawo do negocjacji będą więc mieli np. emeryci, których Grzegorz Kołodko właśnie chce pozbawić nawet cenowej waloryzacji ich świadczeń?" ("Rzeczpospolita" z 13 maja 2003).

Owszem, będą mieli. W demokracji prawo do negocjacji mają wszystkie grupy społeczne. Jedni strajkują lub blokują tory, inni spotykają się w Komisji Trójstronnej, jeszcze inni piszą listy protestacyjne i skarżą się w mediach. Lobbing wtedy jest patologiczny, gdy lobbujący udaje kogoś innego (np. niezależnego eksperta) lub działa z ukrycia. Tymczasem Wanda Rapaczyńska cały czas występowała publicznie pod własnym nazwiskiem. Krytykując niekorzystny dla Agory projekt ustawy, powiedziała: "Będziemy z nią walczyć wszystkimi dopuszczalnymi w cywilizowanym społeczeństwie środkami".

Bugaj: „Szczególnie boleśnie postrzegane są przypadki, gdy nowe elity uprawiają natrętną liberalną pedagogikę, a jednocześnie bez jakichkolwiek zahamowań (zapominając o pisanej małą literą solidarności) sięgają po ogromne korzyści w okolicznościach moralnie dwuznacznych. Być może najbardziej tego spektakularnym przykładem była operacja »uwłaszczenia « przeprowadzona przez środowisko »Gazety Wyborczej «. (...) Co więcej, nic nie słychać, by beneficjenci założyli np. fundację działającą na rzecz tych, którzy do sukcesu dawnej opozycji antykomunistycznej się przyczynili, a dziś są na dnie” („Rzeczpospolita” z 24-25 sierpnia 2002).

Przypuśćmy, że "Gazetę" kupują codziennie setki tysięcy ludzi nie po to, by przeczytać dobre teksty, lecz dlatego, że 13 lat temu wygrała antykomunistyczna opozycja. Czemu więc podobnego sukcesu nie odniósł "Tygodnik Solidarność", który w 1989 r. startował nie od zera, lecz ciągnęła się za nim legenda z 1981 r.?

Wyobraźmy sobie, że beneficjenci Agory ufundowali stypendia dla dawnych opozycjonistów. Otóż można być niemal pewnym, że Bugaj natychmiast podniósłby larum, że stypendia są za wysokie i demoralizują opozycjonistów, którzy nic nie robią, podczas gdy wielu ludzi cierpi biedę tylko dlatego, że nie działali w opozycji. Albo że są za niskie i służą jedynie uspokojeniu sumienia burżujów z "Gazety". Oczywiście były szef UP byłby też oburzony, że Agora arbitralnie decyduje, komu płacić.
A gdyby tak sam Bugaj założył fundację opiekującą się byłymi opozycjonistami?

Spisek elit przeciw ludowi

Dziś Bugaja najbardziej martwią losy naszej demokracji. Polską rządzą elity (salony) oderwane i zaprzedane, a lud nie ma na nic wpływu. Gdy więc dziennikarka zauważa, że prezydent Kwaśniewski korzystnie wyróżnia się na tle polskich polityków, Bugaj odpowiada: "Do pewnego stopnia tak, tylko że ja nie chcę, żeby w Polsce dominowali politycy nowej generacji. To przejaw oligarchizacji demokracji" ("Rzeczpospolita" z 26 września 2000).

Pisze też: „Elementy systemu oligarchicznego są w Polsce coraz silniejsze, a demokracja słabnie. Tego zdaje się dowodzić opisana przez »Gazetę Wyborczą « afera korupcyjna z Lwem Rywinem w roli głównej. (...) Formalnie mamy demokrację parlamentarną, ale wielu ludzi uważa, że to tylko parawan, za którym pociągają za sznurki wpływowi i uprzywilejowani. Szlachetni inteligenci ciągle jednak ostrzegają, by nie poddawać się spiskowej wersji historii. Rzeczywiście trzeba uważać, ale też niewiele z naszej historii można zrozumieć, jeżeli lekceważy się konszachty ludzi wpływowych”.

W PRL to samo pisano o fasadowej demokracji w USA. Tyle że afera Watergate nie była przejawem słabości demokracji - lecz słabości ekipy prezydenta Nixona i siły demokracji. Podobnie można patrzeć na aferę Rywina.

Bugaj: "Polska niebezpiecznie zbliżyła się do systemu rządzenia, w którym jawne procedury demokratyczne mają mało realne znaczenie, natomiast rzeczywiste decyzje podejmowane są przez niejawnie i nieformalnie działające struktury rządzenia oligarchicznego. Lekarstwo na to jest jedno: surowy nadzór wyborców" ("Rzeczpospolita" z 6 grudnia 2003).


Trafnie replikuje Janusz Lewandowski: "Jest zupełnie odwrotnie, niż sądzi Bugaj, który martwi się, że demokracja nie idzie za głosem większości. Szkopuł właśnie w tym, iż podąża, a większość nie zawsze ma rację. Zdarzało się w przeszłości, że wskazywała na populizm, a ten wiódł na pokuszenie. Wystarczającym ostrzeżeniem w Polsce jest demokratyczna wymiana Unii Wolności na Samoobronę i Ligę Polskich Rodzin".

To dla Bugaja żadne ostrzeżenie. Jak zauważył Waldemar Kuczyński, opisując ewolucję poglądów politycznych człowieka, który wraz z nim układał program gospodarczy pierwszej "Solidarności", można się spodziewać, że Bugaj za chwilę znajdzie się w LPR.

To zbyt ostrożna przepowiednia. W "Samoobronie" pewnie już kosy kują, by pójść za Ryszardem Bugajem.

http://wyborcza.pl/1,76842,1978147.html

autor: _Michal_, data nadania: 2010-07-01 08:42:32, suma postów tego autora: 4409

Proponuję

przypomnieć - http://kuczyn.com/papers/publicystyka/zwierzenia_zausznika_20051101.pdf

autor: Teresa Stachurska, data nadania: 2010-07-01 08:49:16, suma postów tego autora: 1169

Charakterystyczne,

że wiosną 2004 r. gdy populistyczno-socjalny nurt ataków na układ okragłostołowy był realnym zagrożeniem, cyngle z Czerskiej dostały zadanie ostrzelania Bugaja - zarówno z pozycji gospodarczego liberalizmu jak i obrony układów pookrągłostołowych. W ostateczności - przygotowaną przez Bugaja krytykę New Labour można było metodą insynuacji sprowadzić do jakichś rzekomych przywar charakterologicznych, co zwalniało z merytorycznej debaty z Bugajem. Dziś, gdy mamy okres totalnej dezintegracji lewicy z jednej strony i ścieranie się w PiS frakcji solidarnej z konserwatywno-liberalną z drugiej, formalnie nie pozbawiony skądinąd wielu słusznych wątków głos Bugaja jest akceptowalny, bo choć jego założenia są dla właścicieli medialno-kapitałowych oligopoli niedopuszczalne, miałby jedną zaletę: podtrzymuje kurs izolacji lewicy od jej potencjalnej bazy społecznej, która jeśli pójdzie do wyborów, to zagłosuje na Kaczyńskiego.

Umiarkowany socjaldemokrata Bugaj ma oczywiście poważne powody do niegłosowania. Błędem lewicowców, zwł. bardziej radykalnych będzie przyjęcie ich na wiarę bez analizy kontekstu sytuacji, w jakiej się znajdujemy.

Z rządami Kaczyńskiego trzeba będzie prowadzić walkę polityczną, by obejść je z lewej strony i zdecydowanie rozliczać, albo przyspieszyć wyraźnie już dziś się rysujący podział PiS.

A z czego rozliczać Komorowskiego i PO? Z liniowca? Z tego, by nie wstydzili się słowa prywatyzacja?

autor: _Michal_, data nadania: 2010-07-01 08:57:57, suma postów tego autora: 4409

ABCD,

Konstytucja 3 maja to przyjęty w drodze autorytarnego zamachu stanu dokument polityczny stawiający w praktyce na mieszczaństwo, de facto odbierający elementarne prawa obywatelskie szlachcie bez majątku, osłabiający będących w stanowym konflikcie z mieszczaństwem Żydów i całkowicie ignorujący chłopów. Rzeczywiście mało to wszystko lewicowe - raczej widziałbym tu bodaj pierwszy z serii prześladujących nas do dziś genialnych inaczej pomysłów na "powielenie w Polsce modelu zachodnioeuropejskiego", wtedy - mieszczańskiej monarchii absolutnej. Abstrahując już nawet na moment od ocen: po prostu nierealnej w XVIII-wiecznej Polsce, gdzie zajmujący się raczej kupiectwem niż produkcją i wywodzący się z niemieckiego czy niderlandzkiego backgroundu kulturowego tzw. trzeci stan nie czuł się nijak związany z Polską ani nie był w stanie zapewnić jej podstaw funkcjonowania i rozwoju.


Pewnym pozytywnym punktem odniesienia dla lewicy mogła by za to stać się insurekcja kościuszkowska z uniwersałem połanieckim. Z tym, że do takiej analogii pasowałby bardziej LechoKacz z okresu proklamowania Polski Solidarnej i klipów z pustą lodówką.

autor: _Michal_, data nadania: 2010-07-01 09:16:05, suma postów tego autora: 4409

Michał

Analiza postaci Bugaja zrobiona przez szmatławca, oczywiście pełna jest jadu i podszyta czytelnymi interesami. Ale pomijając ten jad i wyśmiewanie też słusznych poglądów, ja też postrzegam Bugaja jako człowieka niezdecydowanego, niekonsekwentnego i pełnego sprzeczności. Jako człowieka, który nawet idee sosjaldemokratyczne wikłał w nierozwiązywalne sprzeczności z kapitalistycznymi dogmatami. Szkodząc w ten sposób samej socjaldemokracji. Przez to czynił je mętnymi i nieatrakcyjnymi dla społeczeństwa. Marny to ekonomista i tyle. Jego zawzięty i bez merytorycznych podstaw upór w czasach siły UP, który nie pozwolił jej w zdobyciu realnego wpływu na władzę niech będzie przestrogą dla np. PPS, które dobrowolnie się samo zmarginalizowało.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-07-01 11:14:07, suma postów tego autora: 6205

Sierpie i Mlotku

bo nie wiem do ktorego z Was pisac ;)

jaki kraj taka lewica, w polskich warunkach PiS to lewica i konserwatysci, SLD to postepowe postkomuchy o zabarwieniu lewicowym kiedys, obecnie liberalnym, chyba za bardzo wzbogacili sie przez ostatnie 21 lat - choc Napieralski milo zaskoczyl, dlatego podpadl starej czerwonej gwardii. Wystarczy tylko popatrzec kto na kogo glosuje.

autor: dyzma_, data nadania: 2010-07-01 12:29:20, suma postów tego autora: 2960

Michał

Bardzo podoba mi się to zdanie - "Konstytucja 3 maja to przyjęty w drodze autorytarnego zamachu stanu dokument polityczny". Jest to suche ale i bardzo prawdziwe stwierdzenie, które jakoś tak w prosty sposób odziera ze świętości ten wiekopomny dokument ;-)

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-07-01 13:01:57, suma postów tego autora: 6205

Michał,

faktycznie, JarKacz po 10.04 kojarzy się z Kościuszką i jego powstaniem.
Z tym, że łączy on niepodległościowe i prosocjalne dążenia z chłodnym realizmem.
Oczywiście, mógłby on dużo ostrzej wyrażać krytykę Okrągłego Stołu i transformacji (czego chyba po nim oczekiwałeś).Ale przecież chodzi o to, żeby wygrać i zrealizować program. A to wymaga kompromisów w stylu podpowiadanym przez autorów "Księcia" i "Lewiatana".

autor: ABCD, data nadania: 2010-07-01 15:37:47, suma postów tego autora: 20871

rozumiem, że chdzi Ci, Misiu, o dowcipkowanie

bo czyż choć jeden jedyny raz, może choć pół raza albo maciupeńkie ćwierć, jakakolwiek polityka była nastawiona na działania pro ludzkie? - czy choć jeden jedyny razik miał jakiś polityk na myśli najpierw dobro społeczeństwa, a potem dopiero swoje? Widziałeś może na oczy - lub słyszałeś od osób Ci bliskich, więc tych, którym możesz zaufać (uff!uff!) - politykę sprawiedliwą? Zawsze wiemy, dlaczego jest nam źle bo to polityka tłumaczy zawodowo. Natomiast nigdy nie możemy się od polityków dowiedzieć, dlaczego nie mogą zrobić tak, by było dobrze - nie tylko im samym.
Ja Ciebie nie namawiam do żadnego głosowania. Ja wzywam LUDZI, by szli głosować. Widzisz w tym jakąś różnicę? - bo ja zasadniczą.

Jeżeli Bugaj nie mógł nic zrobić, by ludziom żyło się lepiej, i Stalin nie mógł nic zrobić, by ludziom żyło się lepiej, i Balcerowicz też nic nie mógł zrobić, by ludziom żyło się lepiej, to niby na jakiej podstawie napadamy na jednego, by wybielać innych? Co z tego, że mówili oni co innego? Robili przecież dokładnie to samo. Czy to Ci coś mówi? Właśnie TO jest polityka.

Głosować, ludzie, głosować! To i tylko to jeszcze macie. Nie wyrzucać tej szansy bezmyślne!
Misie i dzieci jak wiadomo głosu nie mają, bo go nie potrzebują :)

autor: nana, data nadania: 2010-07-01 16:29:01, suma postów tego autora: 4653

Kaczyński bral przecież udział w obradach Okrągłego Stołu

gdyby więc ten Okrągły Stół krytykował ostrzej to byłoby tylko śmieszniej.
Dzięki tamtym decyzjom Kaczyńscy uzyskali dojścia do kasy, mogli założyć partię, i nawet wygrali wybory i rządzili. Więc o co jeszcze chodzi? - najpewniej o WIĘCEJ WŁADZY. Czy rzeczywiście dla siebie?

Co z tymi 65 miliardami, które Polska ma zapłacić spadkobiercom żydowskim? Nas od dawna na taki wydatek nie stać, tym bardziej teraz nie. Czy będzie zapłata w naturze? Czy to jest to "pro socjalne nastawienie" PiS?

autor: nana, data nadania: 2010-07-01 16:39:24, suma postów tego autora: 4653

Nie ze mną te numery Kaczor!

Kaczyńskiemu nie będzie łatwo bo i Stirlitz wiedział co to jest "Ksionże" i znał jego autora. Szczególnie w pamięci utkwił mu jeden cytat: "Ludzi należy albo zjednywać sobie pieszczotą, albo niszczyć, bo za drobne krzywdy będą się mścili, a doznawszy wielkich nie będą już w stanie".
Jeden z Kaczyńskich już nie był w stanie. - Przyszedł już czas na drugiego - powiedział Strirlitz i znów naładował rewolwer.

autor: sierp_i_młot, data nadania: 2010-07-01 17:42:24, suma postów tego autora: 6205

Jak głosować

Choć osobiście uważam, że anarchiści, demokratyczni socjaliści, trockiści mają tylko dwa wyjścia: nie iść na wybory lub oddać głos nieważny - to twierdzę, że gdyby ktoś doszedł do wniosku, że warto jednak wybrać mniejsze zło, to jego wyborem powinien być JarKacz, w myśl zasady, że chadek lepszy od liberała.

autor: dnk, data nadania: 2010-07-02 00:36:02, suma postów tego autora: 329

Sierp,

Bugaj faktycznie miał skłonność do niezdecydowanej postawy politycznej (w przypadku SLD jego błędem było nie konfliktowanie się z nią, co raczej niewykorzystanie okazji do stworzenia własnego obozu) także w sferze programowej. Sądzę jednak, że przynajmniej część jego błędów wynika z immanentnych cech socjaldemokracji, ujawniającymi się zwł. w warunkach neoliberalizmu i globalizacji. Jednak ekonomistą Bugaj jest akurat bardzo dobrym, porządnie też zachowywał się zawsze w PAN-ie.

autor: _Michal_, data nadania: 2010-07-02 21:19:31, suma postów tego autora: 4409

Tym niemniej

prosiłbym Nosferatu o doprecyzowanie, o jakie poparcie Bugaja dla Samoobrony chodziło. Od lat śledzę działalność obydwojga i nie przypominam sobie takiej współpracy (aczkolwiek rzecz jasna bardzo bym się cieszył, gdyby nastąpiła).

autor: _Michal_, data nadania: 2010-07-02 21:22:02, suma postów tego autora: 4409

Co do Bugaja

Pomimo tego, że w poglądach jestem po przeciwnej stronie barykady jedno trzeba mu oddać.

W porównaniu do innych polityków z lewa i prawa wyróżnia się na plus w rzeczach zadawałoby się elementarnych a będących w zaniku:

- wysoka kultura dyskusji, jasność i zwięzłość przekazu.
- pewna (chyba ?) autentyczna nuta idealizmu, przywiązania i wierność własnym poglądom.

Nie widać u niego ani odrobiny powszechnej obecnie i niestety podziwianej przez wyborcze masy buty, prostactwa, chamstwa i zupełnie nie ukrywanego cynizmu. Na lewicy chyba tylko Bugaj i kiedyś Małachowski prezentowali tak wysoki poziom.

Niestety dzisiaj Bugaj, Małachowski, Chrzanowski, Zych zostali zastąpieni przez Szczypińską, Niesiołowskiego, Palikota i Czarzastego.

autor: konslib, data nadania: 2010-07-02 21:49:01, suma postów tego autora: 86

Jestem rozczarowany.

Panie Bugaj, rozczarował mnie Pan tym stwierdzeniem.To Pan zawsze bronił idei demokracji, jako władzy zwykłych ludzi a dzisiaj zachęca do nieuczestniczenia w wyborach. Jak Pan może głosić takie rzeczy.To co, mamy odpuścić PO przez grzech zaniechania. PO ma uzyskać monopol władzy?Tak jak w swoim czasie PZPR. A gdzie pluralizm polityczny?

autor: talsen, data nadania: 2010-07-02 23:41:04, suma postów tego autora: 4

Głosować, ludzie, głosować! I skreślać obu:)

Wybierać konserwę przeciw megakonserwie... albo na odwrót...

Bo Bronek przynajmniej nas nie skompromituje przed światem... Bo Jarek przynajmniej czasem coś zawetuje, choćby przez przekorę... Jaki Rów Mariański osiągnęła polska polityka, to pojęcie ludzkie przechodzi.

I jeszcze się łudzić, że taki lub inny wybór może być lepszy "dla Polski"! Łojezu.

autor: zielona, data nadania: 2010-07-03 12:13:02, suma postów tego autora: 861

"Zieloni o II turze wyborów prezydenckich: Nie popieramy żadnego z kandydatów!

Zieloni 2004 zdecydowali się nie poprzeć w II turze wyborów prezydenckich żadnego z kandydatów, ale zachęcają do głosowania.

Analiza programów wyborczych według zielonych wskaźników przeprowadzona przed I turą pokazała, że obu kandydatów więcej łączy, niż dzieli. Wspólnym obszarem jest neoliberalna, konserwatywna praktyka polityczna oraz brak troski o bezpieczeństwo społeczne i ekologiczne przy ciągłym zwiększaniu i nadużywaniu uprawnień państwa w innych dziedzinach bezpieczeństwa.

Obaj kandydaci, zarówno Bronisław Komorowski, jak i Jarosław Kaczyński, wykazują się niską wrażliwością ekologiczną, konserwatywnym podejściem do kwestii praw kobiet i anachroniczną wizją kultury.

Warunkiem autentycznej zmiany w polskiej polityce jest rozbetonowanie prawicowego monopolu. Nie można ulegać logice głosowania na mniejsze zło. Oddanie nieważnego głosu jest także świadomym wyborem politycznym, zwłaszcza że obaj kandydaci prezentują poglądy dalekie od zielonych ideałów i celów."

Całość na stronie: http://www.zieloni2004.pl/news-3056.htm

I jeszcze Gawlik dla SuperExpresu:

>"Super Express": - Na kogo zagłosują Zieloni?

Radosław Gawlik: - Większość z nas skreśli obydwu kandydatów. Nie reprezentują nas. Mimo że jeden z nich - Kaczyński - odwołuje się do zrównoważonego rozwoju, czyli bardzo ważnej dla zielonych koncepcji, ale rozumie ją opacznie, redukując ją do wyrównania szans ekonomicznych!

- Zostają więc dwie mniejszości...

- Pierwsi, choć nie akceptują Kaczyńskiego ze względu na jego konserwatyzm i restrykcyjne podejście do państwa - co ciągnie się za tzw. IV RP - to zagłosują na niego, gdyż boją się monopolu jednej partii. Drudzy zagłosują na Komorowskiego, bo ich zdaniem on gwarantuje, że nie będzie hucpy w państwie i nie będziemy się wstydzić - co miało miejsce za rządów braci Kaczyńskich, gdy zieloni z Europy pytali: co się tam u was dzieje?<

Całość: http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/skreslimy-obu_144526.html

autor: zielona, data nadania: 2010-07-03 12:23:19, suma postów tego autora: 861

jeżeli nie wybrałoby się żadnego z obu, to przecież został by Komorowski.

zieloni postępują nieekonomicznie i niszczą bezsensownie zasoby naszej Ziemi: idą na wybory zużywając powietrze, marnując energię, którą muszą sobie dostarczyć jedząc, czyli zużywając jedzenie bezsensownie, i chcą marnować papier. O ekologii to u nich nikt nie słyszał? To nie Rów Mariański, to Mont Everest bezsensu.

autor: nana, data nadania: 2010-07-03 18:50:06, suma postów tego autora: 4653

Wszyscy marnujemy. Obojętne jak głosujemy.

Wiara, że wybór jednego lub drugiego nadaje tym wyciętym lasom jakiś sens większy niż oddanie głosu nieważnego - to dopiero szczyt złudzeń.

Inna rzecz, że kartki wyborcze można by (i należałoby) robić z makulatury. Ale one muszą być bielutkie i błyszczące, bo przecież Majestat Rzeczypospolitej...

A może się mylę co do kartek? Zaraz pójdę i sprawdzę.

autor: zielona, data nadania: 2010-07-04 11:27:04, suma postów tego autora: 861

ja nie marnuję, bo głosuję świadomie

.

autor: nana, data nadania: 2010-07-04 15:35:28, suma postów tego autora: 4653

Konslib

"Nie widać u niego ani odrobiny powszechnej obecnie i niestety podziwianej przez wyborcze masy buty, prostactwa, chamstwa i zupełnie nie ukrywanego cynizmu."

Jak ulał wymieniłeś cechy Mikkego i UPRowców ;-). Kto oglądał chamskie wyczyny UPR w Młodzież Kontra ten wie, o czym mówię. Ale na szczęście tej masy wyborczej podziwiającej butę, prostactwo, chamstwo jest tylko 400 tys. ;-)

autor: Ostap_Bender, data nadania: 2010-07-04 16:12:37, suma postów tego autora: 1002

To znaczy świadomie marnujesz papier.

Podobnie zresztą jak i ja...
Niestety.

autor: zielona, data nadania: 2010-07-04 16:33:02, suma postów tego autora: 861

c. d.

Wiara w to, że ŚWIADOMY wybór jednego lub drugiego nadaje tym wyciętym lasom jakiś sens większy niż ŚWIADOME oddanie głosu nieważnego - to dopiero szczyt złudzeń.

autor: zielona, data nadania: 2010-07-04 16:50:28, suma postów tego autora: 861

nic podobnego, nic nie marnuję, no, może czas tu z Tobą

ja głosowałam świadomie, bo zdaje sobie z tego sprawę, jaka jest sytuacja polityczna u nas w kraju i jakie są realne możliwości. W przeciwieństwie do Ciebie nie muszę grać egzaltowanej obrażonej, bo nie mam pracodawcy i jestem panią samej siebie. Więc ja głosowałam świadomie, według moich przekonań wynikających z sytuacji politycznej, a nie w oderwaniu od rzeczywistości - jak niektórzy. co demonstrowali swoją rzekomą bezsilność, na zasadzie - jak to na Kresach mówili: "sama świnia worek drze i sama kwiczy". Los był dla mnie łaskawy i mogę mieć niezależne od nikogo zdanie. Poza tym to ja sama mogę powiedzieć, czy moje głosowanie było z sensem, czy nie. I mi się nie wpirzaj, bo to nie Twoja działka.

autor: nana, data nadania: 2010-07-04 18:59:40, suma postów tego autora: 4653

nana:

>ja głosowałam świadomie, według moich przekonań wynikających z sytuacji politycznej, <

Nic oryginalnego, bo ja też, Podobnie jak wszyscy na tym portalu, Zresztą prawdopodobnie w ogóle większość głosujących.

>to ja sama mogę powiedzieć, czy moje głosowanie było z sensem, czy nie. I mi się nie wpirzaj, bo to nie Twoja działka.<

Ależ każdy może coś na ten temat powiedzieć:) I się wpirzyć:)
A co do sensu, to wypada mi puścić płytę jeszcze raz, bo chyba nie dociera:
Wiara w to, że świadomy wybór Jarka czy Bronka nadaje WYCIĘTYM NA KARTKI LASOM jakiś sens większy niż świadome oddanie głosu nieważnego - to dopiero szczyt złudzeń. I megalomanii.

autor: zielona, data nadania: 2010-07-04 23:21:37, suma postów tego autora: 861

Zielona, coż ja Ci poradzę na to, że zachowujesz się jak głupia?

przecież to, co piszesz, i niby o tym wiesz, działa w dwie strony, czyli to samo możesz powiedzieć o swoim własnym stanowisku. Lecz być może jest to dla Ciebie zbyt skomplikowane. Ale to dlatego, że jesteś taka "zielona", jak z koziej tego tam akordeon. Nie masz ziemi, nic nie uprawiasz ekologicznie, nie propagujesz nic, co miałoby związek z ekologią, oprócz ulotek fundowanych przez różne takie firmy na usługach korporacji. Wypowiadasz często opinie stosując liczbę mnoga zamiast "ja", czyli dajesz do zrozumienia, jak to Cię popierają jakieś osoby - których nikt nie zna i Ty pewnie też. To rzecz jasna nie jest megalomania, bo to jest wprowadzanie ludzi w błąd. Nie wiedziałaś nawet, że te adresy, co mi podesłałaś, że to niby nasiona sprzedają ekologiczne, to lewizny na nie wiadomo jaki użytek. "Ekologia" to dla Ciebie sposób na zarabianie, ale nic poza tym. Ambicje masz duże, możliwości niewielkie. Dlatego każda okazja jest dla Ciebie dobra, by zaistnieć.

Powtórzę Ci jeszcze raz: Konstytucja daje mi prawo głosu, wyrażania w ten sposób mojego przekonania politycznego. I gówno Ci do tego. Ekologiczne gówno.

autor: nana, data nadania: 2010-07-05 12:03:17, suma postów tego autora: 4653

Spoko, nana:) Co się tak denerwujesz:) Złość piękności szkodzi.

Przecież nasze wybory, takie czy inne, i tak nie mają większego znaczenia, skoro
a) nie wiemy, co ten czy inny polityk tak naprawdę myśli, bo nie jesteśmy w jego skórze
b) nie wiemy, jakim ten czy inny polityk podlega wpływom, które uniemożliwiają mu realizację szlachetnych zamiarów, bo nie jesteśmy na jego miejscu.

Więc tak w ogóle nigdy nic nie wiadomo i całe te wybory to ściema dla pospólstwa. Które łudzi się, że wywiera jakiś wpływ.


>przecież to, co piszesz, działa w dwie strony, czyli to samo możesz powiedzieć o swoim własnym stanowisku.<

Dokładnie tak. Przecież od początku mówię, że OBIE zmarnowałyśmy kawałek lasu, głosując. Nie wiem, dlaczego wciąż wałkujemy ten temat, dość przecież oczywisty.




autor: zielona, data nadania: 2010-07-05 13:24:48, suma postów tego autora: 861

Dodaj komentarz