ale już widzę jak grzeją się klawiatury faryzeuszy, którzy zarzucą tekstowi wszystko: poprawność i niepoprawność, zgodność i niezgodność z formą, brak odniesienia do klasyków, itp. A już te życzliwe słowa do szeroko pojętych feministek (nie mylić z Dunin i Szczuką)... ha! W ten sposób "zostanie usprawiedliwioną mądrość przez synów swoich", jak rzecze Pismo. Ja bym raczej powiedział: przez s... synów.
Bardzo dobry tekst. Najwiekszym wrogiem lewicy nie jest faszyzm ale wlasnie mieszczanski konformizm.
Panie Górski, i po co politykować skoro mamy McDonalda i KFC, Open'er i Lednicę, pluralizm i prawa człowieka.
modelowy wręcz przykład wychwalania tzw. sojuszu ekstremów: lewacy i anarchiści oraz katole i narodowcy przedstawieni jako ostatni sprawiedliwi w obojętnym, konformistycznym świecie. Chyba redakcja nie zachowała wystarczającej czujności ideologicznej.
Choć od ukazania się tekstu minęło (o ile pamiętam tamtą jednorazowo reaktywowaną "Mat'") chyba z dobrych 5 lat, nie tylko nie stracił, ale wręcz zyskał na aktualności w realiach naszego współczesnego, miękkiego faszyzmu spod znaku partii z (szydzącym z nas wszystkich) uśmieszkiem w godle.
Durango: oby.
Modelowy przykład - Kolbe.
może i tam "coś się ruszy".
tyle że - jak anarchiści i socjaliści - nie mieli dobrego PR.
"A Devout Meditation in Memory of Adolf Eichmann" Mertona:
http://www.tomjoad.org/eichmann.htm
ale chyba jednak zbyt łatwy - o bohaterstwie tak zwanych zwykłych ludzi po prostu mniej się słyszy.
A rozum to jak ktoś powiedział wielka k.....
A tym bardziej tak zwana ideowość, no i niestety zależy wiele od tego jakie to idee.
Równie dobrze można by przytoczyć imponującą listę ideowych zbrodniarzy, bijącą na głowę małe podłości małych mieszczan.
w służbie ciemnej strony mocy, którzy np. w zamian za łapówki przymykali oko na pomoc Żydom czy więźniom. Oczywiście dla kontrastu (sic) należy też wymienić bezideowych kapusiów czy szmalcowników.
Ideowi zbrodniarze czesto dokonuja swych zbrodni za przyzwolenien i dzieki bierności tlumu - mieszczan, chłopów czy robotników.
To nie jest kwestia słyszenia o czymś tylko analizy dokumentów źródłowych. W tym wypadku, autor wziął pod uwagę listy osób uhonorowanych za pomoc Żydom podczas wojny, jak się okazuje nieproporcjonalnie duża część z nich należała wcześniej do organizacji czy partii politycznych i była aktywna na polu społecznym. Nie ma z tym również nic wspólnego z PR, bo wielu z nich po wojnie ukrywało swoje wcześniejsze zaangażowanie polityczne (np. właśnie anarchiści).
"To nie jest kwestia słyszenia o czymś tylko analizy dokumentów źródłowych. W tym wypadku, autor wziął pod uwagę listy osób uhonorowanych za pomoc Żydom podczas wojny, jak się okazuje nieproporcjonalnie duża część z nich należała wcześniej do organizacji czy partii politycznych i była aktywna na polu społecznym. Nie ma z tym również nic wspólnego z PR, bo wielu z nich po wojnie ukrywało swoje wcześniejsze zaangażowanie polityczne (np. właśnie anarchiści). "
większe szanse także na "zaistnienie w dokumentach źródłowych", w tym na identyfikacje przez środowiska żydowskie miał partyjny działacz, osoba publiczna niż anonimowy chłop czy mieszczanin.
Generalnie jednak myślę, że po prostu u ludzi "politycznych" czy "zaangażowanych" jest większa amplituda działań dobrych i złych, spowodowana większą ilością szarych komórek, ale moralny bilans en masse ten sam, to samo dotyczy zresztą szerszego porównania z innymi naczelnymi.
i nie ma co oczekiwać po nim takich działań. Zważywszy, że wszelkie działania: i te dobre, i te złe, inicjują ci bardziej aktywni, to przecież nie można za wyniki tych działań winić tych, którzy ani takich działań nie chcieli, ani ich nie popierali.
Każdy żyje jak potrafi; przyjmując, że ewolucja dopuszcza tylko optymalne rozwiązania do głosu, to nawet, gdy coś jest niezwykle mizerne w swej wymowie, to jednak jest to w danym ułamku sekundy najoptymalniejsze. Ułamek sekundy potem, gdy z sekundy poprzedniej mózg mógł już pobrać dane i je przetworzyć, działanie człowieka może być inne i jest inne. Ale wówczas, gdy ono się odbywa, może być tylko takie, jakie jest. Ocenianie z perspektywy czasu motywów ludzkiego działania nie może być siłą rzeczy obiektywne. I w ogóle żadna ocena z zewnątrz nie jest nigdy obiektywna, bo taka być po prostu nie może. Porównując coś z powszechnie przyjętym wzorcem, np. etycznym, można wyciągnąć jakieś wnioski na przyszłość, ale i tak nie jest pewne, że w sytuacji, gdy byłoby konieczne i korzystne je zastosować, faktycznie by je zastosowano, choćby ze względu na "płynność konstrukcji" dokonywanych przez mózg i subiektywność oceny sytuacji względem możliwości zastosowania dostępnych rozwiązań. Lubmy się nawzajem, szanujmy się nawzajem, miejmy dla siebie nawzajem tolerancję. Osądzanie człowieka jest zupełnie bez sensu. A tekst fajny, bo można sobie przy nim pobawić się myślami.
W moim miasteczku towarzysz $LD przeforsował wraz ze swoimi partyjnymi kolesiami, oras koalicyjnym PI$ , by miasto sprzedało mu w drodze bezprzetargowej świetnie położony teren miejski.
Oczywiście media się zatrzęsły. Nawet TVP wkroczyła do akcji!
Potem okazało się, że radny pomylił numery swoich działek.
I co na to towarzysze z $LD, oraz PI$?
Jeszcze raz przegłosowali tę samą uchwałę.
A radny w końcu nabył tę działkę w cenie dwuletniej dzierżawy.
Na zakończenie dodam , że za tą bezprzetargową sprzedażą byli również towarzysze z P$L, oraz platfusy.
Słowem cała Rada Miasta.
I tak oto w mojej miejscowości wygląda dzisiaj ideologia pt. WSZYSTKO TO DLA DOBRA POLSKI
TFU!
że ci byle kto może działkę atrakcyjną kupić za grosze, a ty nic.
Dlaczego nie uważasz, że PSL jest bezideowe, choć ono naprawdę takie jest? - i już od lat sprzedaje się temu, kto więcej daje.
Jeśli było to oficjalne i nawet media o tym mówiły, a ludzie nie protestowali, to znaczy, że im tak pasuje. Pamiętaj, że kiedyś z powodu podniesienia ceny cukru o 50 groszy, co w skali roku na rodzinę byłoby kosztem rzędu do dwudziestu złotych, ludzie wyszli na ulicę i podpalali sklepy i urzędy. Jeżeli teraz tego nie robią, to widocznie zgadzają się z decyzjami władzy.
http://www.radiownet.pl/radio/wpis/8254/
a może kiedyś ludzie nie byli tak zgnojeni i wystraszeni jak teraz?
ale rzuć też łaskawie okiem, że to nie tzw. władza tak gnoi ludzi obecnie. To oni sami i dobrowolnie gnoją się nawzajem. Skieruj może łaskawie uwagę - jeżeli nie masz nic lepszego do roboty - na moją skromną osobę i zobaczysz, ile ci biedacy muszą odreagować i jak biją na ślepo, bo im nikt nie powiedział, że można zwyczajnie się zastanowić nad tym, kto jest przyczyną ich nieszczęścia i niezadowolenia. I że jedynie rozpoznanie faktycznej ich sytuacji może skutkować jakimikolwiek zmianami. Bo nie można zmienić czegoś, co nie istnieje.
Brak poczucia jedności Narodu, brak współpracy kolektywnej powoduje, że ludzie coraz bardziej popadają w biedę. Poprawić ten stan może jedynie zmiana ich świadomości. W pewnym osiedlu popegeerowskim jest wielka bieda. Ale ludzie dalej nie rozumieją konieczności wspólnego działania. Ja np. - a wiadomo zawsze, co można zrobić na czyimś miejscu=obserwacja z dystansu - zrobiłabym wspólną kuchnię i wszyscy chętni przynosiliby jakieś jedzenie, by wspólnie gotować. Podstawą takiego działania jest zrozumienie własnych korzyści wynikających z korzyści wspólnoty. Gdzie jest zupa dla dwóch osób, łatwo można zrobić z niej zupę dla czterech, gdzie jest dla dziesięciu, naje się i dwadzieścia osób. Mogliby zbudować sobie piec chlebowy, sami wypiekać chleb, co byłoby dużo taniej i najadali by się wszyscy. Wspólne działanie eliminowało by też z czasem zachowania nieprzydatne społecznie, co jeszcze bardziej spajało by grupę i tym samym byłaby ona wydajniejsza. Wzajemna troska o ludzi starych, chorych i dzieci z grupy, dałaby wolny czas na gromadzenie jedzenia tym, co są na chodzie. I wzrosło by poczucie bezpieczeństwa "w stadzie". W działaniu kolektywnym rezygnuje się praktycznie z małej części własnych potrzeb indywidualnych, a otrzymuje w zamian o wiele więcej wsparcia od grupy. Gdyby w blokach sąsiedzi zapraszali się do siebie nawzajem np. na oglądanie tv i swój telewizor włączali np. co trzeci dzień, i gdyby z okazji takich wizyt gospodarze gotowali coś niedrogiego a sycącego: bigosik, kopytka z sosem, zupy - których jest nieograniczona ilość, to korzystał by na tym każdy, bo ugotowanie czegoś w trochę większej ilości jest tylko trochę droższe niż gotowanie oddzielne. Więzi by się wzmacniały, ludzie byliby zdrowsi. Ja mam w pamięci z lat dziecinnych, gdy sąsiadki u nas w bloku wołały przed domem: "pani Kowalska, a rzuci mi pani okiem w kartofle, mam na ogniu, a muszę skoczyć na róg po chleb", albo "idę do lekarza (mąż w pracy) czy Jaś może się u was pobawić". Do ludzkich więzi i korzeni musimy wrócić, jeżeli chcemy przeżyć. To, co nam wmawia "cywilizacja" jest dla nas trucizną. Nie musimy zażywać jej dobrowolnie, a po jakimś czasie i zmuszać nas do jej przyjmowania przestaną.
pełna zgoda. Tylko moim zdaniem źródłem całej tej alienacji ludzi, o której piszesz, jest właśnie władza, nie oni sami.