Można by na jej podstawie nakręcić thiller.
Z książek podobnych które czytałem to podobnie ponure były tylko Proces Kafki i Malowany ptak Kosińskiego
Moim zdaniem spośród powieści Bernharda z pewnością "Kalkwerk" i "Beton" są bardziej dołujące, przy czym ta druga głównie ze względu na zakończenie.
Jeśli chodzi o Kafkę, to "Zaburzenie" trochę się kojarzy z Zamkiem, tylko że tam brak wstępu jest dosłowny, a tu - owszem, weszli na zamek, ale kondycja jego właściciela okazała się beznadziejna. Ojciec narratora, jako lekarz, skazany był na nieuchronną klęskę. Geometra K. przynajmniej po drodze romansował i miał pomocników ;)
Czyż to nie są okruchy ze stołu Louisa-Ferdinanda Celine'a.
Celine pisał w dużym stopniu na podstawie własnych doświadczeń. U Bernharda to jest wszystko przetworzone w znacznie większej mierze - perspektywa duchowej nędzy z wyżyn pięknoducha. Poza tym Celine miał inne poglądy polityczne, nawet zupełnie inne.
Natomiast literacko to jest podobna (górna) półka. Rzeczywiście zarówno język "Podróży do krasu nocy", jak język "Zaburzenia" są bardzo oryginalne, jedyne w swoim rodzaju, choć moim zdaniem Bernhard dokonał większej transgresji.
Postsocjalista, troche głupio stawiać Kafke, obok Kosińskiego:)
Jarosław, to źle że Celin pisał na podstawie własnych doświadczeń? Chyba nie. Poza tym to podobno ulubiony autor Bukowskiego, którego ja bardzo lubię:)
Celina "Podróż..." zrobiła na mnie duże wrażenie. Oczywiście pisanie na podstawie doświadczeń nie jest niczym złym. Niektórych nawet ratuje. Moim zdaniem Bukowski był kiepskim pisarzem, ale zarazem człowiekiem-legendą jeszcze za życia, właśnie z uwagi na rodzaj doświadczeń. Pisał z dużą szczerością , co podobało się bitnikowskim odbiorcom, ale wielka literatura to to nie jest.
Co do Kosińskiego, to właściwie jedyną, jak dla mnie, udaną jego książką jest "Malowany ptak", ale i on wygrywa głównie dzięki niezwykłości doświadczeń, w dodatku chwilami wyolbrzymionych. Potem to już było tylko jechanie na wpływach żony, niestety.