A nie uzdrowić
Takie są zasady koncernów
B. wiele leków przynosi korzyści głównie ich producentom. Co nie zmienia faktu, że niektóre są niezbędne (antybiotyki - choć nadużywane, czy leki przeciwnowotworowe).
Ja jestem uzależniony od xanaxu, nie sądzę żeby mi to teraz jeszcze pomagało za bardzo, ale bez tego sobie nie wyobrażam funkcjonowania, więc koncerny na takich jak ja zawsze będą zarabiać.
jest to, że kocerny wymuszaja na władzach wycofywanie leków które naprawde pomagaja, ale sa tanie, to samo z ziolami i homeopatia.
nie mówisz chyba o tej aptecznej homeopatii? bo to pic na wodę jest, czyż nie?
kapitalizm w działaniu
i to nie jest żaden żart. Od ponad dziesięciu lat nie mieliśmy potrzeby zasięgać porady lekarza. Odżywiamy się głównie tym, co nam wyrośnie. Chleb pieczemy ze zboża, które rośnie u sąsiada i od niego je kupujemy. Kury karmimy zbożem i chwastami z ogródka. Nie potrzebujemy długo spać, mamy energię do pracy fizycznej.
Dawne lekarstwa były naprawdę sumiennie testowane. Obecne mają atesty brane z powietrza i dlatego ludzie tak bardzo po nich chorują.
Skutki uboczne ma wszystko, nawet solą kuchenną można zatruć się śmiertelnie, albo cukrem - wystarczy zjeść tego tyle, by organizm nie mógł sobie z tym poradzić. Więc jak zawsze chodzi o dawkę. Z tym, że sama wyodrębniona substancja "lecznicza" jest w efekcie czystą trucizną, acz w minimalnej dawce. Taka substancja powinna mieć za zadanie aktywować czynności samouzdrawiające organizmu, ale tak nie jest, ponieważ brak jest katalizatorów towarzyszących zazwyczaj takiej substancji, gdy występuje ona w przyrodzie.
Człowiek nie jest w stanie wymyślić niczego, czego w naturze nie ma. Co najwyżej człowiek wyodrębnia takie substancje i nadaje im nazwy. Dlatego zioła ze swoim kompleksowym składem są naprawdę lecznicze. Jedynym problemem jest to, że ludzie nie potrafią ich już odpowiednio stosować, ponieważ medycyna bazuje na przepisywaniu wyodrębnionych trucizn w dawkach nie śmiertelnych. Tego się lekarze uczą i tak robią, bo jakże mieliby móc robić inaczej, jeżeli nie umieją? Tzw. współczesna medycyna wytworzyła tyle chorób, ponieważ czyste związki chemiczne zakłócają w poważny sposób funkcjonowanie organizmu. Dlatego głównie przepisywane są leki przeciwbólowe, czyli leki paraliżujące funkcjonowanie mózgu. To nie jest prawda, że gdy boli noga, to tą nogę można przy pomocy tabletki znieczulić. Znieczula się tak naprawdę mózg, blokując przepływ bioprądów.
Zioła i homeopatia to potężne lekarstwa, przywracające faktycznie zdrowie, bez skutków ubocznych, czego o tzw. nowoczesnych lekarstwach powiedzieć się nie da. Zioło nie działa tylko dlatego na daną chorobę, że nie jest do wyleczenia tej choroby odpowiednie. Gdy "trafi" się ziołem odpowiednim, to problem rozwiązany jest praktycznie na zawsze.
Czytałam kiedyś - gdy moje dziecko było praktycznie chore co tydzień, a leczone było WEDŁUG NOWOCZESNEJ ZACHODNIEJ MEDYCYNY niemal trzy lata, przestałam leczyć, przestało chorować i nie choruje do dziś - że witaminy nie są w ogóle potrzebne w formie syntetycznej, ponieważ średnio dobrze odżywiony człowiek nie ma ich braku z tego względu, iż konieczne są one w śladowych ilościach, i znajdują się w pożywieniu nawet w nadmiarze. Ja dawałam jak tak głupia dziecku "witaminki" a dziecko rzygało mi tym na wszystko. Aż właśnie przeczytałam, w czym rzecz i zaniechałam trucia dziecka w imię postępu.
Otóż sztuczne witaminy nie mają tej "otoczki" z substancji z pozoru zbędnych,ale koniecznych do harmonijnego przyswojenia danej witaminy. W tabletkach jest jej więcej, niż normalnie byłoby konieczne, a organizm dekodując ilość witaminy przestawia się na "nadmiar" i wydala tą naturalną razem z tą sztuczną. W efekcie człowiek ma niedobór witamin, choruje, idzie do lekarza, a ten daje mu witaminy i jeszcze dodatkową truciznę, by organizm zmusić do przyjęcia tej sztucznej trucizny.
Informuję tych, którzy mają ochotę wziąć taką ewentualność pod uwagę. Nie mam zamiaru dyskutować o współczesnej medycynie, bo mam lepsze zajęcie: ogórki obrodziły i je sobie zakisimy (naturalny kwas mlekowy wytwarzany w trakcie procesu kiszenia jest dobroczynny na wszelkiego rodzaju grzybice, "wyjałowione" jelita, zaparcia, zgagi i wiele innych przypadłości. Przy tym nie da się go przedawkować jedząc ogórki lub pijąc wodę, w której one się kisiły. No i smakuje wspaniale. Moja sąsiadka kisi ogórki dając chrzan, liść dębu, koper i czosnek. My dajemy liść czarnej porzeczki, liść wiśni, gorczycę, chrzan, czosnek i na słoik trzy ziarna jałowca).
mi np wycofano refundację na ritalin ,( jestem chory na narkolepsję) i w uzasadnieniu NFZ napisał że przecież mogę sobie samemu kupić lek o podobnym działaniu i koszcie 3 tysiące złotych miesięcznie, dodam że ritalin kosztował nieco ponad 100
Właśnie bawię się w pisanie odwołań i listów do NFZ :)
Mam nadzieję, że ludzie - przynajmniej na tym forum :) mają świadomość opisanych w artykule mechanizmów. Koncerny farmaceutyczne zarabiają na sektorze, który nigdy nie przechodzić będzie kryzysu związanego z deficytem chorych ludzi. Branża warta inwestycji i starań.
Nie rynek "cytryn", tylko "gratów", angielskie "lemon" ma też i takie znaczenie. Jest to nawiązanie do artykułu Akerlofa o rynku używanych samochodów "The market for lemons", który zapoczątkował badania nad asymetrią informacji na rynku.
Dzięki za zwrócenie uwagi. O tym, że "Market for lemons" jest aluzją do artykułu Akerlofa wspomniałem w tekście dwa razy, ale nie zajrzałem do tego źródła z 1970 roku. Znam brytyjski angielski, a to drugie znacznie jest z amerykańskiego :)
Poprawiam tłumaczenie w newsie.
znać brytyjski angielski to rzadkość, nawet na wyspach, gratulacje:)