Prawdziwy problem stanowi porządek świata a nie technologia. Przykład: Jeśli w biednym kraju Ixlandia, 90% ziemi posiadają zagraniczni inwestorzy produkujący zywność na eksport, to mieszkańcy Ixlandii nic nie mają od ulepszeń inwestora. Inny przykład. W kraju gdzie panuje ustroj na wzór ZSRR albo KRLD, produkcja żywności może kuleć mimo np. kolonizacji Marsa. Mało? Palestyńczyk dla przykładu może sobie mieć ziarno 100 razy bardziej wydajne. I tak mu pole rozjadą buldożery "najmoralniejszej armii świata". Afrykańczyk nie sieje, bo dotowane zboże z USA i UE czyni jego pracę nieopłacalną.
itd.
Obecnie panuje nadprodukcja żywności i...nie, nie zła redystrybucja. Nie chodzi by rozdać. Chodzi o to, że części ludzkości odbiera się samą szansę na produkcję zywności. Podstawową godność.
Autor powołuje się na mozliwość podwojenia produkcji europejskiej ze względu na rosnący popyt. A to Europa ma podwoić liczbę ludności?
Autor powołuje się na modyfikacje genetyczne jako środku na walkę z głodem. Możliwe, ale sa i inne zastosowania! Slyszał pan o patentach na geny? O wstawianiu do zbóż genów bezpłodnosci tak by rolnik nie mógł otrzymać ziarna siewnego z własnego plonu? O tym jak w Kanadzie Monsanto skarżyło rolników za sam fakt, że ich pola skaziły ich GMO objęte przez (c)? O prionach pan słyszał? Priony to zwykłe bialka. Jakie białka powstaną przy zgrubnych jak na razie modyfikacjach? Podkreślam: poznanie genomu a jego zrozumienie to dwie zupełnie rożne sprawy. Zrozumienie oznacza całkowite np. rozumienie jak działa mózg albo wątroba. To wszytsko jest w genach. Po ilu latach wyjdzie, że nowe wspaniałe GMO miały w sobie nowe toksyny?
Pomijam juz teorie spiskowe, ze za GMO stoją "idealiści" od przeludnienia świata. 500 milionów i starczy, jak sobie wykuli na pewnym obelisku na pustkowiu w USA. Masowy głód i choroby to jedyna możliwość, bo III Wojna moglaby sie wymknąć spd kontroli a tego "idealiści" by nie chcieli bo to przecież nie oni sa nadmiarowi.
Dziękuję za interesujący komentarz. Zgadzam się, że niedożywienie i głód są spowodowane czynnikami politycznymi, głównie zachłannością firm produkujących żywność i protekcjonistyczną polityką bogatych państw wobec własnego rolnictwa.
Z tego, co Pan/i pisze widzę, że dotarł/a Pan/i do mniej mainstreamowych źródeł niż ja. Zapraszam do napisania newsa na ten temat. Prawdopodobnie rzeczywiście sprawa jest znacznie bardziej złożona niż wynika to z newsa o genomie pszenicy.
Pozdrawiam.
panek w dużej części ma rację a w części nie, to wszystko przez wrzucenie w jeden komentarz wielu wątków
poznanie genomu pszenicy może być krokiem do ingerencji w ten genom, ale w artykule było o wykorzystaniu mapy w celu przejęcia kontroli nad naturalnym procesem (o ile w przypadku pszenicy mówić możemy o naturalnym przebiegu) upowszechniania odmian bardziej odpornych - przez promowanie dna bardziej pożądanego.
reszta się generalnie zgadza
co do europy, jeśli reformowanie pszenicy będzie się do niej ograniczało, to może się postawić w ekonomicznie luksusowej pozycji eksporterów ue - nadprodukcja żywności na małym kontynencie oznacza możliwość zwiększenia wpływów politycznych i wzrost ekonomiczny
niezależnie od tego jak szkodliwe okazuje się z czasem modyfikowanie genetyczne roślin, jesteśmy dzięki korporacjom i rządowi usa na to skazani - są już dwa jeśli pamiętam kraje w ameryce południowej zmuszone przez politykę faktów dokonanych do legalizacji gmo (zmodyfikowane nasiona były wprowadzone do upraw nielegalnie w wielu punktach kraju równocześnie i zmodyfikowane geny rozprzestrzeniły się wypierając naturalne odmiany - oba kraje były zbyt słabe żeby ktoś się przejął)
monsanto prześladuje nie tylko rolników w kanadzie, w stanach każdy rolnik boi się że jego sąsiad przejdzie na modyfikowane nasiona i skazi jego plony co będzie skutkować pozwem do sądu o naruszenie praw autorskich - rolnicy te pozwy przegrywają głównie z powodów ekonomicznych, prawnicy monsanto przeciągają sprawy w czasie doskonale zdając sobie sprawę, że rolnicy nie będą w stanie udźwignąć kosztów tak długiego procesu, więc w końcu poddają się i podpisują ugody
wpuszczenie monsanto do indii spowodowało wpierw koncentrację upraw zmodyfikowanej bawełny w kilku prowincjach, a następnie masowy wzrost bankructw i samobójstw rolników w wieku 25-30 lat
na ten temat napisano już trochę książek i zrobiono kilka niezłych dokumentów, świetnym wstępem do tematu jest francuski "świat według monsanto" (dvd jest do kupienia w wersjach francuskiej, angielskiej i niemieckiej)
transport żywności to nie wszystko, z faktu że w jednym miejscu żywności produkuje się więcej niż trzeba a w drugim ludzie z głodu umierają, nie wynika że wystarczy ją przetransportować, nie stać ich na kupienie tej żywności, a nie sądzę żebyśmy im ją dali - wystarczy spojrzeć na to co się działo w etiopii, kiedy pomoc humanitarna była obłożona cłem zaporowym, a ludzie umierali z głodu obok pełnych spichrzy (cesarz twierdził że to z religijności, jeśli pamięta ktoś kapuścinskiego)
jeśli możliwa jest nadprodukcja żywności w jednym kraju, dlaczego miała by być tak trudna w innych? kwestia rozbija się o ekonomię i postkolonialną politykę
Monopolistyczne firmy produkujące żywność to rzeczywiście zmora. Potrafią wykończyć drobniejszych rolników, także poprzez pozywanie ich i toczenie sporów.
Jeśli chodzi o płody genetycznie modyfikowane, to nie jestem aż tak sceptyczny. Skoro można zwiększyć plenność, uodpornić na choroby, polepszyć wartość odżywczą czy smak, to dlaczego tego nie zrobić?
Również zapraszam do napisania newsa, gdy Monsanto wytnie następny skandaliczny numer lub pojawią się jakieś frapujące dane o działalności tej firmy.
Pozdrawiam.
za PRLu były centrale nasienne i tam selekcjonowano faktycznie nasiona pod względem użyteczności i plenności. Jeszcze piętnaście lat temu był Ośrodek Badań Ziemniaka" w Boninie, koło Koszalina. Laboratoria, magazyny, wszystko wręcz wzorowo. Można było kupić sadzeniaki jakiego sortu się chciało. Teraz tego już nie ma. Jakieś tam sadzeniaki może rolnik kupić w Agencji, ale badane toto nie jest należycie. Dwa lata temu jedna z naszych sąsiadek posadziła ziemniaki tam właśnie zakupione. Na jesieni przyszli ludzie - byłam akurat przy tym - z urzędu i kazali wszystkie te ziemniaki dać świniom, bo nie nadają się do dalszego sadzenia, ponieważ przenoszą choroby. Choroby przenoszą! - kto słyszał wcześniej o tzw. zarazie ziemniaka? Teraz już po dwóch miesiącach nać ziemniaczana jest spleśniała i sucha, więc i plony odpowiednio małe. Jedynym "ratunkiem" jest wielokrotne chemiczne opryskiwanie, co naturalnie rolnicy robią. Ile z tego chemicznego świństwa w bulwach zostaje? Tego się nie mówi. Nowoczesność polega obecnie na "przygotowaniu" pola przy pomocy trucizny "zwalczającej chwasty", czyli praktycznie wypaleniu gleby do gołego. Potem się sieje jakieś np. zboże, by następnie pryskać je jeszcze co najmniej dwukrotnie od "grzyba". Niektórzy rolnicy, gdy jest dobra pogoda, zboże już wyrośnięte, ale jeszcze nie suche, pryskają tym świństwem od chwastów, zboże wysycha, oni to młócą w kombajnach a ludzie w miastach potem to jedzą i chorują na wszelkie możliwe choroby.
Gdyby "postęp" w rolnictwie był rzeczywiście dobry, to ludzie byliby zdrowi, gleba nie byłaby wyjałowiana różnymi truciznami, a jedzenia byłoby dla wszystkich pod dostatkiem. Tymczasem miliony hektarów gruntów ornych leżą odłogiem, a na tych uprawianych gwałci się ziemię, by rodziła coraz więcej. Normalna gleba rodzi tyle co może. I takie na niej rosną rośliny, dla jakich ma ona odpowiednie substancje odżywcze. Zmuszanie gleby do tego, by mogło na niej rosnąć coś, co się na tą glebę nie nadaje mści się właśnie koniecznością stosowania chemicznych środków przymusowych.
Unijne magazyny są pełne mąki, serów, masła i mięsa. Po co jeszcze nienaturalnie zwiększać plony z hektara? jest to polityka zgubna dla ludzkości. I może jest to właśnie jak najbardziej celowe.
Dotarłem raczej do całej debaty na temat GMO niż do pojedynczych artykułów. O pozywaniu rolników za to, że im się chronione prawami autorskimi roślinki same wysiały, słyszałem np. (o ile pamięc mnie nie myli) w filmie "Świat wedlug Monsanto".
Newsa nie napiszę, bo ograniczam się tylko do roli czytelnika lewica.pl. Jak mi nie puszczą komentarza to trudno, a jak wejdę tu nieproszony to się zacznie niepotrzebny stres. Poczuję mus publikowania - założę własne wwww. Na razie nie czuję.
Wytłumaczę się jeszcze z mojego sceptycyzmu. Uważam, że inżynieria genetyczna to jest rzecz pozytywna sama w sobie (w oderwaniu od czynnika lduzkiego), faktycznie mogąca wiele zmienić na plus. Problem głodu? Nie tylko. W dalekiej perspektywie można np. budować komputery tak jak się teraz uprawia pomidory. Przecież komputerem może być GMO. Dobra materialne robią się wrecz same - rosną, samoorganizują. Rozwój technologii otwiera przed człowiekiem ogromne perspektywy i nie dziwię się, że wiadomości takie jak powyższa wywołują u wielu entuzjazm.
Problem leży w tym kto dzierży klucz do technologii. Przykład pierwszy z brzega. Pieniądz fiducjarny to wg. mnie rozwiązanie lepsze niż standard złota. Wymaga jednak bystrzejszych i moralniejszych decydentów. Tak samo jest z energią atomową kontra opalanie drewnem.
Małe uzupełnienie do "idealistów", bo choć nikt się nie przyczepił, to mogą brzmieć oszołomsko-spiskowo. Otóż, pan książe Karol powiedział:
"gdyby istniała reinkarnacja, chciałbym urodzić się powtórnie jako śmiercionośny wirus, który zabije ludzkość"
Facet ma liczne grono dobrych znajomych z wyższych sfer. Spotkał go ostracyzm? W żadnym wypadku, choć czytać nalezy go tak jak Pol Pota, Hitlera i Stalina. Podobnych cytatów prominentów można znaleźć jeszcze kilka. Na obelisku w Georgii widnieje tekst:
"Utrzymuj ludzkość na poziomie 500,000,000 w ciągłej równowadze z naturą".
Mogę tylko spekulować czy twórcy obeliska bywali na tych samych imprezach co książe Karol i mogę tylko się zastanaiwać czy do tego pół miliarda ludzkość ma dojść drogą ewolucyjną czy nagłą. To pierwsze wg. mnie nie jest złe, ale co zrobi elita "idealistów", gdy zaczną mijać wieki, a do tego 0,5 miliarda nie sposób się zbliżyć? Pomogą? Bill Gates dla przykładu niespecjalnie przejmuje się problemami złych rządów w Afryce (M$ zarabiał na zamówieniach rzadowych na całym swiecie), a gdyby nie złe rządy, ludzie zadbaliby o siebie sami. Bill Gates finansuje tworzenie szczepionek roznoszonych przez modyfikowane komary. Szczepienia wbrew wiedzy i woli szczepionych. Jaki to ma sens? Że lekarzy mało, że dróg mało? Kształcić lekarzy, budować drogi. Taka jest kolejność. Czy Bill Gates imprezował z księciem Karolem?
Proszę nie odbierać tego jako sianie paniki. To jest po prostu możliwa opcja umotywowana obserwacjami mediów.
jest jeden problem z modyfikowaniem zestawu genów i puszczaniu ich na rynek problem polega na tym, że zwyczajnie nie wiemy co robimy
poznaliśmy rad i promienie rentgenowskie i przez jakiś czas w aptekach całej europy można było kupić fiolki z płynem który zawierał rad dla poprawy zdrowotności, kiedy ukazały się pierwsze nieśmiałe ostrzeżenia że promieniowanie szkodzi zdrowiu, jeden pan w wiedniu wypił duszkiem kilka tuzinów takich fiolek - do rana wypadły mu zęby po czym umarł.
papierosy zastępowały przez jakiś czas ćwiczenia fizyczne, bo serce biło szybciej i czyściły krtań i płuca przez kaszel
potem pryskaliśmy pola cudownym ddt i w reklamach telewizyjnych modelki wynurzały się z chmury rozpylanej na polu szeroko uśmiechnięte i szczęśliwe - honoraria za pozowanie nie pokryły kosztów leczenia
pokryliśmy domy azbestem
wszystkie te odkrycia zawdzięczamy rozwojowi nauki, ich szkodliwość poznaliśmy dzięki dalszemu rozwojowi nauki, więc celowe jest jej rozwijanie, ale dziś dwie nowe rzeczy przyjmujemy bezkrytycznie (za wyłączeniem aktywistów) gmo i nanotechnologię
specyfika działania kodu genetycznego jest tak skomplikowana że nie wystarczy wstawić nowy gen - ważne jest gdzie on się znalazł i jak zostanie odczytany w kontekście całości, poza tym nie jest on niezmienny, w proces naturalnych mutacji wprowadzamy w ten sposób nowy i nieprzewidywalny czynnik, który również będzie z czasem mutował
praca z odmianami odpornymi na poszczególne choroby i szkodników prowadzi do tragicznej dla ekologii monokultury
w sprawie nanotechnologii pojawiły się już pierwsze pytania, czy jesteśmy w stanie uchronić własne organizmy przed jej wpływem, czy jesteśmy w stanie ograniczyć działanie jej do miejsc do których pracy ją zaprojektowaliśmy, czy przypadkiem nie wymknie się "geograficznie" spod kontroli
Ogladalem program gdzie szwed chwali sie ze pali zbozem w piecu (a wala sie w lesie wiele drewna opalowego) bo tak dba o ekologie.
Zywnosci jest dosc tylko dystrybucja nawala.
Dotowanie rolnictwa w UE skutecznie powstrzymuje rozwoj rolnictwa w afryce. Po co tam produkowac mleko skoro mozna sprowadzic je z UE prawie za darmo?