to przypomina mi się wypowiedź najbardziej znanego polskiego działacza robotniczego: "Stłucz pan termometr, nie będziesz pan miał gorączki" :-)))
problem polega na tym, że PKB to taki termometr, że można go sobie w d... wsadzić.
A więc przede wszystkim od tego: czy każdy dorosły i zdrowy ma pracę, czy daje mu ona wynagrodzenie wystarczające na chleb dla nie i jego dzieci i czy ma dach nad głową chroniący go i jego bliskich przed bezpośrednimi działaniami siły przyrody. Każda jej miara, która tymi kryteriami się nie kieruje, nie jest funta kłaków warta. Bo wodzowie krzyczą: fajnie jest a ludzie psioczą. Jak choćby u nas.
gdzie dobrobyt się mierzy dostępnością darmowej aborcji dla nielegalnych imigrantek, czy jakoś tak...
wniosek jest jeden - cienki z Ciebie bolek i nie potrafisz rzeczowo ustosunkować się do tego bardzo dobrego tekstu. Pozostaje Ci więc kpina.
Wg zaproponowanych przez ciebie kryteriów Korea Północna jest O>K, a PRL to już raj na ziemi.
na kolanie tandetną kompilację nowolewicowych mitów, celem zapełnienia szpalt magazynu, w którym jakikolwiek szanujący się fachowiec od dawna już nie publikuje? Litości...
Zgadłeś. Bo nikt w PRL nie musiał rywalizować ze szczurami o kawałek chleba w śmietniku. Było go pod dostatkiem nawet tam.
straszliwej, totalitarnej Korei Płn., gdzie ludzie ponoć jedzą trawę, a częściej siebie nawzajem:
http://www.youtube.com/watch?v=fOirdGn3604
ale myślałem że to po prostu ABCD pod nowym nickiem jaja sobie robi, a tu proszę...dwóch kolejnych...
"W dzisiejszych czasach, wiadomo co jest ważne - bogiem stał się Wzrost Gospodarczy. Ludzie wymyślili sobie kolejny "najlepszy ustrój na świecie" (kapitalizm), w którym sensem życia i istnienia jest aktywność gospodarcza, wytwórczość, usługi, ciągłe więcej, więcej, więcej. W mojej rodzinnej wiosce - Warszawie - widzę każdego dnia, jak setki tysięcy aut stoją w korkach, przemieszczają pojedyncze osoby do ich biur i innych miejsc pracy - na 8-10 godzin w jedną stronę, a potem z powrotem. Ludzie mają samochody coraz ładniejsze, domy coraz większe, ubrania coraz droższe. I gonią, wciąż gonią, produkując, jeżdżąc do biur, aby tam ślepić w jakieś monitory, zużywać prąd, napędzać Wzrost Gospodarczy.
Co roku wzrasta nam wydajność pracy - o kilka procent. Co roku podobna ilość ludzi produkuje więcej, niż poprzednio, dóbr. Ale ludzi w Polsce właściwie nie przybywa, z powodu wzrostu wydajności pracy można zwolnić kolejne osoby. Dóbr jest coraz więcej. Bezrobocie rośnie. Jedni mają pracy tak, że ledwo zipią, inni nie mają jej wcale.
A ileż więcej możemy zjeść żarcia co roku? Żeby potem chorować z powodu obżarstwa?... Jeśli co roku będziemy o kilka procent zwiększali ilość zjedzonych kalorii, to rychło się zamienimy w opasłe wieprze i umrzemy przedwcześnie.
Ileż więcej ubrań nam potrzeba? To co mamy co parę godzin zmieniać koszulę? Albo wyrzucać taką, którą wiele razy można by jeszcze ponosić?...
Możemy (jeśli mamy pracę wystarczająco dobrze opłacaną) kupić lepszy samochód. Problem w tym, że - poza czasem dojazdu do pracy (który w Warszawie akurat może okazać się dłuższy przy korzystaniu z własnego samochodu, niż autobusu mającego uprzywilejowany pas ruchu) - ten samochód będzie w większości bezużyteczny. Bo, po wyjęciu czasu pracy, nie ma kiedy skorzystać z owego samochodu w celu odwiedzenia nowych miejsc.
Patrząc tak z zewnątrz - czy to nie idiotyczne? Czy nasze czasy, czy kapitalizm żądający aktywności coraz to większej i większej nie kieruje nas w stronę absurdu? Że produkując coraz więcej dóbr zapominamy o drugiej stronie - zapewnienia nam czasu na skorzystanie z owych dóbr?... Po co więc kupować coś, czego nie wykorzystamy?
Skoro co roku wzrasta wydajność pracy, to te same dobra może wyprodukować mniejsza grupa ludzi. Czyli kogoś trzeba zwolnić. Mamy jakiś dramat ludzki. Ktoś za chwilę nie będzie miał z czego żyć. Ale przecież najważniejszy jest Wzrost Gospodarczy!?..."
http://www.fizykon.org/komentarze/noworoczny_esej_o_gospodarce.htm
Dobry artykuł ale byłby jeszcze lepszy gdyby zawierał te wskaźniki i cele, które są w omawianych publikacjach.
Po pierwsze, nie jest prawdą jakoby dzisiejszy człowiek "pracował więcej niż kiedyś". Czas pracy ulega, przynajmniej w krajach rozwiniętych, stałemu skróceniu. Dzisiejszy 40-godzinny tydzień pracy (a w niektórych krajach europejskich jest przecież krótszy) to ogromny postęp w porównaniu z tym co było 150, 100 czy 50 lat temu. Nie mówiąc o tradycyjnej gospodarce rolnej, gdzie pracowało się praktycznie na okrągło.
Po drugie, nie można ignorować jakości życia, coraz lepszych warunków pracy, różnorodności spożywanego pożywienia, jakości użytkowanych dóbr, rosnącej długości życia (w stosunku do której z kolei okres pracy zarobkowej zmalał drastycznie) etc. etc.
Zapomniałem o letnich i zimowych balach charytatywnych, na których zrzucają do nas kruszyny ze swoich stołów, by zaspakajać nimi swoje złodziejskie sumienia ... i by pozyskiwać nimi naszą miłość i podziw... One koronują tą gonitwę do nikąd , bo przecież nie do społecznej sprawiedliwości. A już kiedyś tego nie było. I popatrz co to się narobiło. Po prostu ślepa ręka nas cofnęła w rozwoju.
W tym produkowaniu coraz więcej wszystkiego nie byłoby nic złego, gdyby było ono skierowane na zaspakajanie potrzeb każdego ale - jak słusznie zauważasz - służy ostatecznie próżności nielicznych kosztem ogromnych spustoszeń naszego wspólnego środowiska i kosztem wykluczeń ogromnych rzesz ludzkich. I w tym tkwi całe wręcz zbrodnicze zło tej całej obłąkanej gonitwy. Te wieżowce z basenami i kortami, te kilometrowe sznury wlokących się samochodów, te tony zapisywanego papieru, te kłótnie o nic albo prawie nic jak u nas między Pis i PO - to droga do katastrofy, bo odłogów coraz więcej, głodnych coraz więcej, wykluczonych coraz więcej i skrzywdzonych swoją krzywdą też. A tymczasem ci tłumaczą, że to wszystko zawdzięczasz ślepej ręce rynku i że nie ma na nią rady, że z jej decyzjami musisz się pogodzisz. Widzę, że się nie godzisz. Ja też. Kto następny, choćby na tym portalu?
Może i demagogia, a może i nie. Dziś, gdy dookoła bombardowani jesteśmy ekonomizmem, pragmatyzmem itp., szczypta demagogii nie zaszkodzi. Poza tym, dlaczego demagogii liberalnej nie przeciwstawiać innej?
- robotniczym państwem klasy robotniczej
robotniczą Koreę Połnocną, która nie godzi się z wolnorynkową alienacją, ślepą ręką rynku i tyranią wzrostu gospodarczego.
nie podałeś nawet jednego argumentu przeciwko temu tekstowi, tylko oceny, może ty się świetnie przy tym bawisz i może masz wrażenie że czegoś bronisz w zabawny i inteligentny sposób, ale to ten troll w środku cię oszukuje
czas pracy spada przy wzroście wydajności co jest trendem w kapitalizmie znanym od zawsze, długość życia raz rośnie a raz spada, ale każde pokolenie poznaje nowe choroby cywilizacyjne, a sam postęp medycyny przyczynia się do wzrostu zagrożeń ze strony chorób które już znamy (nie wierzysz to poczytaj sobie o historii gruźlicy na przykład)
moja rada: zamiast wyobrażać sobie że jako jedyny inteligentny w tym wątku rozmawiasz z bandą bezmyślnych kretynów, zwyczajnie nie mając nic do powiedzenia powstrzymuj się od pisania i nie marnuj nam czasu
"Chodzimy do pracy, której nienawidzimy żeby nas było stać na rzeczy, które nie są nam potrzebne."
Nareszcie dzieki temu portalowi nawróciłeś się. Sam przywódca Korei Północnejn będzie z ciebie dumny, oczywiście, gdy się o tobie dowie. I to wszystkto za dwa króciutkie wpisy. Jesteś prawdziwym szczęściarzem! Ale nie zazdrszczę.
Jeżeli "wy" macie problemy ze sprawnym czytaniem i w związku z tym moje posty marnują "wam" czas, to jedyną radą jest - więcej czytać. Na początek krótkie, proste teksty,potem jak się wciągniecie, można przechodzić do dłuższych.
zacznij pisać merytorycznie to pogadamy, na razie EOt z mojej strony
W tym zacofanym, komuszym kraju ludzie nie mają dostępu do pornosów w Internecie w przeciwieństwie do zdrowych społeczeństw kapitalistycznych, hłe hłe...