Szkoda, że polski protestantyzm ewangelikalny jest - generalnie - wzorowany na tym neopurytańskim, z południowych stanów USA (to chyba również kwestia jego pionierów i sponsorów z zagranicy).
(Ewangelikalny, nie mylić z ewangelickim ;-).)
Bogaty kupiec z Lyonu sprzedał swe majętności, pieniądze rozdał potrzebującym, pochwalał dobrowolne ubóstwo, nawoływał do wyrzeczenia się dóbr materialnych. Z kolei współcześni waldensom inni heretycy, katarzy z południa Francji, uważali wszelką materię za dzieło Zła, stąd też potępiali małżeństwo jako prowadzące do reprodukcji niewolników materii. Ech, to musiały być czasy...
A nasz papa, wikary z Niegowici, wręcz przeciwnie, tak mu się materia spodobała, że aż do śmierci trzymał się swojego stołka w złotych pałacach Watykanu.
Waldensi od zawsze mieli silny rys egalitarny, a nawet "komunizujący", w związku z czym byli nazywani ruchem "ubogich z Lyonu". Do dziś waldensi upominają się o prawa najuboższej części społeczeństwa, jak również imigrantów i mniejszości.