Kto jak kto, ale Ukraińcy mają w tym spore doświadczenie, szkoda tylko że tak niefortunnie zorientowane, jest okazja by wykorzystać je w słusznej sprawie.
http://prusice24.pl/ostatnie-komentarze,36,art.html
Ręce opadają. Ukręcić łeb takim chlebodawcom to mało!
Ja tez zostalem tak oszukany, podpisalem stos papierow, ze w karzdej hwili zgadzam sie na rewizje osobista, badanie na wariografie i inne ktorych nie mialem czasu przeczytac.
A umowe o prace o dzielo zawarlem ustnie , na co pozwala kodeks cywilny. Panstwowa inspekcja pracy nie interesuje sie umowami cywilnymi.
Coz dziwnego, ze jak oszukuja Polakow ktorzy choc pojda (po co?) do panstwowej inspekcji pracy to nie oszukaja ukraincow?
jak mogłeś w ogóle zawierać umowę ustnie???
"Bio-Agro" Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Handlowo-Usługowe Magdalena Berning
Lokalizacja:
1
55-110 Piotrkowice
województwo dolnośląskie
Kontakt:
tel: 713123813
fax: 713123813
NIP: 9151510382
"Igor i Pietia, sezonowi pracownicy prusickiej fimry Bio-Agro w piątek 23 lipca wieczorem zbliżyli się do nieruchomości, podnajmowanej przez pracodawcę, a obecnie zajętej przez właścicieli, czyli spółkę Pinto-Agro.
- Pracujemy przy zbiorze ogórków. Magdalena (Berning, właścicielka Bio-Agro - przyp. P.P.) prosiła nas, żebyśmy co jakiś czas sprawdzali, czy coś się nie dzieje w firmie, czy nikt nie wywozi dokumentów albo maszyn. Mieszkamy niedaleko, dlatego przechodząc przez centrum miasta zawsze skręcamy pod bramę, żeby zobaczyć, co się dzieje. Tak było i tym razem - mówią Igor i Pietia. - Zbliżyliśmy się akurat do bramy, żeby zobaczyć, czy coś się nie rusza na podwórku, jak z tyłu podjechał czarny sportowy mercedes, z którego wysiadł kierowca i pasażer.
Obydwu Ukraińcom, jak mówią, zrobiło się bardzo gorąco, gdy kierowca wyjął i przeładował pistolet.
- Dwa razy uderzył mnie pięścią w twarz, a potem rzucił na kratę bramy - mówi Igor. - Krzyczał do mnie: Co ty, k.... tutaj robisz.
W tym czasie pasażer mercedesa obezwładniał Pietię: - Odepchnął mnie i przewrócił, ale zostawił. Jak zobaczyłem, że i tak nie dam rady nic zrobić, odsunąłem się w krzaki...
- Włożył mi pistolet w usta. Krzyczał. Poczułem jak lufa rani dziąsła - mówi Igor. Dał znać napastnikowi, że chce mówić, ale broń mu przeszkadza. - Wtedy on wyjął pistolet z ust i przycisnął mocno do szyi. Ślad było jeszcze długo widać.
Sprawa wyglądała poważnie, więc Ukrainiec postanowił wszystko opowiedzieć: Że pracuje dla Berningów w Bio-Agro, że przyszedł tu na prośbę chlebodawczyni, że podszedł, ale bramy nie dotykał.
Po chwili napastnicy puścili Igora. Obaj Ukraińcy poszli do znajomego z pracy Polaka, który zadzwonił do kierownictwa firmy.
- Później wyszliśmy już we trójkę. Na skrzyżowaniu Wrocławskiej z Młynarską stał ten mercedes. Poprosiłem kierowcę, żeby pozwolił mi zabrać plecak, który wypuściłem z rąk pod płotem Bio-Agro, zgodził się, ale dał mi na to 2 minuty.
Rano Ukraińcy skontaktowali się z właścicielami i pełnomocnikiem właścicieli firmy Andrzejem Nowakiem, który poradził natychmiast złożyć skargę na policji. Gdy zjawili się w Komendzie Powiatowej w sobotę, , usłyszeli żeby pójść najpierw do lekarza, a potem wrócić z tłumaczem.
W szpitalu św. Jadwigi lekarz stwierdził u Igora obrzęki i zadrapania na twarzy oraz siniaki na szyi.
Gdy w poniedziałek ok. godz. 15-16 wrócili na komendę ze znającym język rosyjski pełnomocnikiem firmy, znowu usłyszeli, że nic nie załatwią, bo skargę mogą złożyć tylko za pośrednictwem tłumacza przysięgłego... - Dopiero po długim tłumaczeniu funkcjonariusz z wydziału kryminalnego zgodził się wysłuchać cudzoziemców. Ale i tak stwierdził, że będziemy musieli przyjść jeszcze raz, z tłumaczem przysięgłym - powiedział Andrzej Nowak. - Udało się nam także znaleźć w Internecie zdjęcie samochodu, jakim poruszali się napastnicy. Ponieważ ma on charakterystyczny indywidualny numer rejestracyjny, jego zdjęcie umieszczone jest w internecie na stronie fanów dziwnych rejestracji. Wiele osób widziało go w ostatnim czasie w Prusicach. Także na terenie posesji, o którą toczy się spór.
Oficer prasowy trzebnickiej Iwona Mazur poinformowała nas, że w tej sprawie prowadzone jest śledztwo.
Ponieważ sporny teren Pinto-Agro/Bio-Agro przez całą dobę strzeżony jest przez firmę ochroniarską, próbowaliśmy, czy jej pracownicy nie brali udziału w bójce lub czegoś nie zauważyli. - Nie odnotowaliśmy takiego zdarzenia. Nadmieniam, że nasi pracownicy nie wykonywali działań poza terenem chronionym - powiedział nam Robert Mucha, dyrektor oddziału wrocławskiego firmy ochroniarskiej Jarexs.
O konflikcie i związanymi z nim wydarzeniami w prusickiej firmie Bio-Agro pisaliśmy w czerwcu. Wówczas niemiecki właściciel budynków w centrum miasta (Pinto-Agro) zajął budynki i cały sprzęt firmie, której podnajmował pomieszczenia.
Jak nam powiedziała wówczas rzecznik trzebnickiej policji Iwona Mazur, patrol, który przyjechał po wezwaniu p. Berning i p. Nowaka, nie sprawdzał, "kto miał w sporze rację". "Zadaniem interweniujących policjantów było niedopuszczenie do zakłócenia ładu i porządku. W czasie, gdy funkcjonariusze byli na terenie posesji, obie strony zachowywały się spokojnie. Ochroniarze, wyprowadzili osoby, które nie były w firmie zatrudnione. To są sprawy, które będzie rozstrzygał sąd w procesie cywilnoprawnym", powiedziała nam wtedy I. Mazur.
Wtedy, w czerwcu, dzierżawca terenu Magdalena Berning złożyła zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia kilku przestępstw: włamania, napadu, kradzieży, pozbawienia wolności, stosowania gróźb karalnych przez właścicieli posesji i ich ochroniarzy oraz o przekroczeniu uprawnień przez interweniujących policjantów. Tego samego dnia do komendy wpłynęło drugie zawiadomienie, od członka zarządu Pinto-Agro, który przybył celem przejęcia od najemcy swojej własności. Został on wraz z pracownikami zamknięty na terenie firmy i "zmuszony do określonego zachowania"."
http://prusice24.pl/ostatnie-komentarze,36,art.html
Tak samo było w II RP na tzw. kresach. Zapłatą był Wołyń.
Są sytuacje, kiedy zawarcie umowy ustnej jest dla pracownika paradoksalnie korzystniejsze. Część naszych "pracodawców" jeszcze tego nie odkryła. Dotyczy to jednak dość wąskich dziedzin i niestety nie może stanowić wskazówki dla ogółu.
Polscy kapitalisci to najwieksze sukinsyny w europie
to tu zatrudnia sie ludzi na umowe o dzielo itp za 5zloty
Ogromna część pracodawców nie podpisuje żadnych umów, ludzie mają do wyboru zasiłek albo prace bez umowy. Pracuja więc bez umowy, pracodawcy nie wypłacają nawet połowy tego co było umówione. Pracownik więc idzie do poocy spoęłcznej, gdzie nie przyznaje się do pobierania tych pieniędzy, bo nie wie czy je otrzyma oraz dlatego, że nie sposób za nie przeżyć. Pracownik socjalny opowiada o wyzyskiwanym pracowniku, ze jest nierobem, nie chce iść do robory i uzaleznił się od zasiłku. Tak to wygląda. Chcesz jeść musisz pracowac bez umowy.
Bardzo dziękuję za wyjaśnienie. Teraz już rozumiem. Pan dcio użył po prostu eufemizmu zamiast napisać wprost, że ma na myśli pracę na czarno.